|
|
Słynne pojedynki i fechmistrzowie
|
|
|
|
Nie wiem jak pozostali użytkownicy forum, ale swego czasu byłem pod dużym wrażeniem przygód bohaterów książęk Dumasa o muszkieterach. Ostanio obejrzałem hiszpański film "Alatriste" i znów przypomniały mi się przygody Aramisa, Portosa, Atosa i D'Artagnan. Przechodząc do sedna zaczeły mnie interesować sprawy słynnych pojedynków i znanych fechmistrzów i awanturników okresu nowożytnego. Dlatego chciałbym rzucić nowy temat na forum związany z wyżej wymienionymi rzeczami. Zapraszam do dyskusji wszystkich posiadających ciekawe informacje o słynnych pojedynkach, znanych fechmistrzach i innych awanturnikach minionej epoki
|
|
|
|
|
|
|
|
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=40605 Tutaj masz mój temat traktujący mniej więcej o tym samym. Jeżeli chodzi o nowożytność to do głowy przychodzą mi takie rzeczy: "Bitwa mignonów", starcie zwolenników (bodaj 3 na 3) dwu frakcji dworskich za panowania Walezego we Francji, niezwykle krwawa, zakończona śmiercią bodaj 4 uczestników Poszukaj w "Henryk Walezy" Grzybowskiego, pojedynek Bogusława Radziwiła z jakimś zagranicznym szlachcicem (nazwiska i narodowości nie pomnę), zwycięzcą został nasz rodak rozcinając przeciwnikowi rękę od dłoni do łokcia i czyniąc ją niezdolną do użytku no i pojedynek Karola Gustawa z naszym husarzem. Szablę pechowego skrzydlatego Szwedzi mają do dziś.
|
|
|
|
|
|
|
|
Drodzy Forumowicze! Dla mnie interesujące są dwa pojedynki, które się nie odbyły. Ku Waszej zapewne zgryzocie rzecz dotyczyła nie broni białej, lecz palnej. Oba wyzwania miały miejsce już w wieku XIX, czyli znów zgryzota, bo nie XVI czy XVII stulecie. Mnie ciekawią, gdyż dotyczyły one pobitewnych sporów wysokich rangą dowódców. W tle pierwszego znajdowała się bitwa pod Solferino (rok 1859), a jego bohaterami stali się francuscy marszałkowie: Adolphe Niel i François Canrobert. Pojedynek nie doszedł do skutku w wyniku interwencji samego cesarza, tj. Napoleona III. Drugi osnuty był wokół tzw. bitwy siedmiodniowej (rok 1862), zaś w roli adwersarzy wystąpili generałowie Południa: James Longstreet i Ambrose P. Hill. Pojedynkowi zapobiegł wódz Armii Północnej Wirginii, Robert E. Lee. Na koniec dwa pojedynki na broń białą – oba też z wieku XIX. Zaczerpnąłem je z książki Grzegorza Swobody „Batoche 1885”. Pierwszy miał miejsce w roku 1870 i rozegrał się między dwoma oficerami kanadyjskiej Północno-Zachodniej Policji Konnej. Pojedynek ten jest dla mnie o tyle ciekawy, iż stanowił on namiastkę toczonej wówczas w Europie wojny francusko-pruskiej. Okazuje się bowiem, że jednym z rywali był pruski junkier, drugim natomiast francuski hrabia. Kto wygrał w Europie? Wiemy. Kto w północnoamerykańskim interiorze? O tym już milczy praca pana Grzegorza. Więcej szczegółów otrzymujemy natomiast o innej walce, na którą warto zwrócić uwagę ze względu na broń użytą przez przeciwników. Bohaterem owego starcia okazał się gen. Frederick Middleton, w roku 1885 głównodowodzący wojsk kanadyjskich zmagających się z rebelią Louisa Riela, jaka stanowi temat przewodni książki Swobody. Epizod przywołany w owym opracowaniu nawiązuje do czasów, gdy w latach 50 XIX stulecia Middleton jako młody oficer brał udział w indyjskich walkach ze zbuntowanymi sipajami. Niech o przebiegu zdarzeń opowie sam autor „Batoche”: „Jednym z czynów kpt. Middletona był pojedynek z sipajem, w którym Middleton wystąpił uzbrojony w artyleryjską lontownicę. Sipaj odciął jej grot, przecinając bambusowe drzewce cięciem krzywej szabli – tulwara, a Middleton przebił go drzewcem, które sipaj przyciął w ostry szpic".
|
|
|
|
|
|
|
|
Pojedynek naszego Zawiszy z Janem z Aragonii,a to był największy kozak w Europie w tym czasie(I poł.XV w.).Padł jak kawka w pierwszym starciu.
|
|
|
|
|
|
|
|
Panowie piszemy tu o pojedynkach a zapominamy o najslawniejszym "pojedynkowiczu" czyli o panu Shinmen Takezo znanym jako Musashi Miyamoto.Jesli wracamy do Europy to pan Bayard.Stonewallu wspominales o pojedynkach w czasie Civil War to dodajmy tu jeszcze pojedynek a wlasciwie samotna szarze Wade Hamptona z szabla w rece przeciw uzbrojonemu w karabin kawalerzyscie Unii zakonczona interwncja drugiego kawalerzysty Uni i wielka blizna na reszte zycia Hamptona.
|
|
|
|
|
|
|
szarik
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 3 |
|
Nr użytkownika: 46.677 |
|
|
|
|
|
|
QUOTE(lancelot @ 15/06/2008, 23:42) [...] no i pojedynek Karola Gustawa z naszym husarzem. Szablę pechowego skrzydlatego Szwedzi mają do dziś.
Pamiętać trzeba, że nie każde starcie jest pojedynkiem. Pojedynek występuje gdy:
- jest tylko dwóch uczestników starcia,
- walczący wiedzą, że biorą udział w pojedynku i toczą go według określonych zasad (np. analogiczną bronią)
W przypadku starcia Karola Gustawa z naszym husarzem oba te warunki niestety nie były spełnione. Król został zaatakowany Kowalskiego z zaskoczenia gdy szarpał się z własnym wierzgającym koniem mając zaplątany w cuglach pistolet a w drugiej ręce szablę. Ponadto husarz ugodził króla lancą w napierśnik na wysokości szyi (na pewno nie szablą). Zbroja wytrzymała a husarza zastrzelił pistoletem "z przyłożenia" szwedzki gwardzista, który włączył się do tego "pojedynku".(żródło: P. Englund "Lata wojen", FINNA, Gdańsk 2003, s. 39).
|
|
|
|
|
|
|
|
Wszystko to mieści sie w mojej prywatnej kategorii "pojedynków bitewnych", nie widze powodu, żeby tego starcia tam nie zaliczyć.
|
|
|
|
|
|
|
|
myślę że jest możliwe istnienie czegoś na kształt pojedynku bitewnego ale tylko w wypadku gdy rzeczywiście jest to pojedynek. i tak wiemy że często przed linie wojsk przed bitwą(mowa o Słowianach) występowali wojowie i toczyli pojedynki, dalej rycerstwo średniowieczne uprawiające serie pojedynków w trakcie bitwy (mowa o klasycznym spotkaniu dwóch rycerskich oddziałów atakujących szykiem w płot.)
ps .powyższego przypadku (z gustawem )za pojedynek nie da się uznać...
Istnieje opcja 'Edytuj'... -Ramond
Ten post był edytowany przez Ramond: 26/06/2008, 21:52
|
|
|
|
|
|
|
|
http://www.waterstones.com/waterstonesweb/....do?sku=5996525
Autor recenzji ksiązki Adama Zamoyskiego "Warsaw 1920" daje fragment opisu klasycznego pojedynku przedbitewnego z XX wieku. Opisana historię znam z opowieści kawalerzystów.Rzecz miała miejsce podczas starcia z Armia Konną Budionnego a jej bohaterem jest rotmistrz Leon Racięski dca 3 szwadronu pułku ułanów krechowieckich. I bez względu na to jak nieprawdopodobne to sie wydaje jest prawdą. Mówiło się nawet że cięty Kozak spadł po obu stronach konia
|
|
|
|
|
|
|
|
Pozwólcie że oddam głos Gregoroviusowi: " O godzinę drogi od miasta leży pośród pól miejsce walki, słynne disfida di Barletaa. 13 lutego 1503 roku walczyło tam w pojedynku trzynastu rycerzy włoskich z tyloma też doborowymi Francuzami. Pojedynek ten spowodowały drwiące uwagi szlachciców francuskich wyśmiewających nieudolność Włochów w dziedzinie sztuki wojennej. Consalvo, wódz naczelny armii hiszpańskiej, atakował wówczas z Barletty Francuzów w Apulii, a pod jego sztandarem służyło wielu Włochów pozostających na żołdzie hiszpańskim, zwłaszcza rycerze z rodu Colonnów. (...) Rzucając wyzwanie Włosi bronili honoru ojczystego kraju, a rycerski pojedynek miał poświadczyć, że wprawdzie zabrakło temu nieszczęśliwemu, rozdartemu i rozszarpywanemu przez Hiszpanów i Francuzów krajowi siły politycznej i cnoty, jednak żyła w nim odwaga ojców. Pojedynek miał znaczenie ogólnonarodowe i nigdy doprawdy nie stoczono pojedynku bardziej rozsądnego. Jego zasady ustalili dla obu stron najsławniejsi wojownicy owej obfitującej w bohaterów epoki, rycerz Bayard i rzymianin Prospero Colonna, sędziami i świadkami byli najwaleczniejsi rycerze obydwóch wojsk, należący do trzech narodów romańskich. Ustalono, że każdy pokonany winien oddać zwycięzcy swoje konie i broń oraz sto złotych dukatów. Mężni i weseli Francuzi byli w swojej narodowej zarozumiałości tak pewni zwycięstwa, że żaden z niech nie wziął ze sobą owej setki dukatów. Wszakże los zrządził inaczej: jeden Francuz poległ, inni ranni, zostali odprowadzeni do zamku w Bareletcie, gdzie musieli naprzód wystarać się o pieniądze na okup, a dopiero potem zwolniono ich z całą życzliwością. "
Dobra na razie kończę bo muszę wyjść ale jak wrócę to powrócę do edycji tej informacji i podam więcej szczegółów. KN
|
|
|
|
|
|
|
|
Napisz koniecznie w jaki sposób walczono, pieszo czy konno, na miecze czy kopie. Jeżeli użyto kopii to sprawa kwalifikuje sie jak najbardziej do kategorii pojedynki ale już nie fechmistrzowie.
|
|
|
|
|
|
|
|
No mamy słynny pojedynek z 1547 pomiędzy Gui de Chabot Jarnac i François de Vivonne (stąd określenie coup de Jarnac),mamy nasz polski- i głośny na całą Europę- pojedynek Cassanowy z Branickim z 1766
|
|
|
|
|
|
|
|
W okresie miedzywojennym nie jeden przecież pojedynek się odbył i nie jeden kończył się śmiercią któregoś z uczestników. Sam Piłsudski miał się pojedynkować, ale sprawę załagodzono.
Wg. mnie najdziwniejszy pojedynek z udziałem Polaków to był między towarzyszami husarskimi Łaszczem, a Ślaskim, którzy pojedynkowali się na kopie. Ten drugi stracił zycie i jak wieżyć Łozińskiemu miał roztrzaskaną głowę.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|