Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony  1 2 3 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Ataki na bagnety w Kampanii Wrześniowej...
     
forzaroma
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 4
Nr użytkownika: 75.307

Jurek
Zawód: student
 
 
post 12/04/2014, 18:49 Quote Post

Czytając książkę A. Zawilskiego ''Bitwy polskiego września'' zaskakujące dla mnie ( jako laika przyznaję wink.gif ) były dość częste opisy polskich ataków na bagnety/ kolby/ granaty. Sądziłem, że w II wojnie światowej takie starcia przy ówczesnej technologii były bardzo rzadkie, a całkiem sporo tego było.

Interesują mnie jakieś dokładniejsze opinie o tym oczytanych w temacie, dokładniejsze opisy tego typu walk, częstotliwość, znaczenie. I ciekawi mnie jeszcze porównanie do całości walk w II wojnie światowej, jak to wyglądało na innych frontów.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
obodrzyta
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.844
Nr użytkownika: 88.774

Stopień akademicki: mgr historia
 
 
post 18/04/2014, 20:59 Quote Post

Polecam m.in. dyskusję na "konkurencyjnym" portalu:
http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=55&t=13851
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
konto usunięte 051218
 

Unregistered

 
 
post 18/04/2014, 21:38 Quote Post

Ataki na bagnety we wrześniu 1939 r. były typowymi działaniami wymuszonymi - najczęściej naszym pododdziałom za oręż walki musiał wystarczyć bagnet na mauserze i granat, by pomóc w próbie przebicia się (wyjścia) z okrążenia. Oczywiście - były też przypadki akcji zamierzonych (np. nocny wypad na Kamieńsk 2psk w nocy z 3 na 4 września 1939r.). Jednak bagnet był tylko orężem dodatkowym - podstawową bronią były granty i butelki z benzyną.
http://www.spmk.webserwer.pl/jeszcze.html
 
Post #3

     
dekabrysta
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 16.356

 
 
post 29/04/2014, 14:04 Quote Post

Ataki na bagnety w wykonaniu Wojska Polskiego w 1939 r. często były działaniem wymuszonym, ale nie tylko sytuacją taktyczną, ale i niedostatkami w środkach walki.

Polska drużyna mając tylko jeden erkaem Browning, w dodatku zasilany z magazynka pudełkowego, nie miała możliwości przydusić nieprzyjaciela ogniem ani tym bardziej wykrwawić go w walce ogniowej. Nie wiele lepiej to wyglądało na wyższych szczeblach. Kompania złożona z 230 ludzi(z tego w pierwszej linii walczyło zwykle ok. 130-140 żołnierzy - jeden pluton w odwodzie) miała 9 erkaemów. To wciąż była zbyt mała siła ognia. Cekaemy wz. 30 dobrze nadawały się do obrony, ale mniej do natarcia. Po pierwsze waga, po drugie konieczność demontażu i montażu przy zmianie pozycji. Po trzecie stosunkowo wysoka sylwetka tego karabinu, która czyniła obsługę w pozycji leżącej prawie niemożliwą i zmuszała do zajmowania pozycji przykucniętej a tym samym zwiększała wrażliwość żołnierzy obsługi na ogień nieprzyjaciela. Jeśli już kompania strzelecka dostała pluton ckm, to składał się on z 3 cekaemów. Nie było to znowu aż tak dużo. Poza tym trzeba pamiętać, że cekaemy wz. 30 nie były postrzegane w WP jako broń ofensywna. Mało który dowódca manewrował nimi w czasie natarcia. Raczej zajmowały one jedną pozycję i zmieniały ją dopiero jak nie było już innego wyjścia - odwrót, brak celów, albo wojska własne poszły daleko do przodu.

Stąd niedostatek siły ognia w WP. Nie wspominam już w ogóle o rzadkim i skąpym z braku amunicji wsparciu artylerii. Teoretycznie natarcie czołowe powinno wyglądać tak:
a rozwalamy zidentyfikowane pozycje npla nawałą artyleryjską
b wykrwawiamy pozostałych w walce ogniowej z kaemów i granatników
c czyścimy niedobitków w bezpośrednim natarciu - ale nie bronią białą, ale pistoletami maszynowymi i granatami
Chyba że nam się spieszy to punkty b i c są równocześnie.

W Wojsku Polskim AD 1939 punkt a zdarzał się bardzo rzadko, a b prawie wcale z opisanych wyżej powodów. Nie było też pistoletów maszynowych. Oczywiście Niemcy nie mieli peemów aż tak wiele, ale w ich przypadku dochodził jeszcze czynnik lotnictwa i broni pancernej.
W tej sytuacji nie było często dla Polaków innego sposobu na zajęcie wyznaczonego obszaru inaczej niż atakiem na bagnety. Dochodziły do tego i inne czynniki:
- niemiecka kompania liczyła ok. 130-140 ludzi, była więc o wiele mniej liczna niż polska. Polski dowódca kompanii mógł dla przeważenia szali rzucić do ataku razem z plutonami swój poczet czy drużynę granatników, co zwiększało liczebność bagnetów do 200-210. To już była poważna siła.
- mając w pamięci polskie braki w broni maszynowej trzeba też zaznaczyć, że Niemcy mieli dobre kaemy i od cholery amunicji. Walka ogniowa z nimi była na szczeblu plutonu-kompanii trudna nawet dla wypasionej armii amerykańskiej w latach 1944-1945. Wszystko dzięki MG34 a później MG42. Z polskiego punktu widzenia lepiej było szukać rozstrzygnięcia w walce na bagnety niż wykrwawiać się pod ogniem niemieckim.
- w polskiej myśli taktycznej pokutowało wciąż natarcie czołowe i "zniszczenie nieprzyjaciela w walce wręcz", a w praktyce wypchnięcie go z pozycji. Trudno było zresztą oczekiwać czego innego - bo nie było wojsk szybkich do oskrzydlenia wroga. Przykładowo pod Łęczycą w 1939 r. kilkukrotne oskrzydlenie broniących się oddziałów 30 DP było wynikiem ruchu polskiej piechoty naprzód w ramach rozpoznania pozycji nieprzyjaciela, czyli w rzeczywistości - wchodziły one w lukę w jego ugrupowaniu, a oskrzydlenia było niejako "efektem ubocznym" akcji, a nie jej celem

Ten post był edytowany przez dekabrysta: 29/04/2014, 14:06
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
Razorblade1967
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.155
Nr użytkownika: 57.526

Zawód: emeryt
 
 
post 29/04/2014, 16:02 Quote Post

QUOTE(dekabrysta @ 29/04/2014, 15:04)
Ataki na bagnety w wykonaniu Wojska Polskiego w 1939 r. często były działaniem wymuszonym, ale nie tylko sytuacją taktyczną, ale i niedostatkami w środkach walki.

Nie do końca...

Struktura organizacyjna piechoty IIRP na niskich szczeblach, a więc ten "niedostatek środków walki" wynikał właśnie z założenia, że jednym z podstawowych działań ofensywnych będzie atak "na bagnety" czyli szturm przy użyciu bagnetów i granatów ręcznych.

QUOTE(dekabrysta @ 29/04/2014, 15:04)
Polska drużyna mając tylko jeden erkaem Browning, w dodatku zasilany z magazynka pudełkowego, nie miała możliwości przydusić nieprzyjaciela ogniem ani tym bardziej wykrwawić go w walce ogniowej.

Posiadanie w natarciu jednego rkm z zasilaniem magazynkowym samo w sobie nie było niczym niezwykłym - z zasady drużyny strzelców w tamtych czasach takie posiadały i z zasady był to jeden rkm. Sam rkm wz.28 choć jako broń defensywna bardzo słaby taktycznie (magazynek na 20nb, zasilanie z dołu, brak wymiennej lufy) akurat w natarciu wcale nie był taki zły. To już wynikało z faktu, że powstał jako klon BAR-a tworzonego właśnie jako broń ofensywna, jako karabin automatyczny do prowadzenia ognia w ruchu.

Problemem było, że ta drużyna WP IIRP liczyła absurdalną liczbę 19 żołnierzy. System 3 x 19 został wprowadzony organizacją z 1930 i zastąpił poprzedni system 4 x 13 (4 drużyny 13-osobowe) istniejący w latach 1921-1930 - właśnie dlatego, że wg ówczesnych decydentów występował niedobór żołnierzy (karabin z bagnetem) w szturmie. Oczywiście wg. decydentów - bo jak można przeczytać w literaturze wojskowej z końca lat 20-tych co światlejsi oficerowie postulowali zmiany idące w kierunku zwiększaniu siły ognia - zarówno broni płaskotorowej (km-y) jak i stromotorowej (granatnik/moździerz).

Tym samym w nowym systemie jeden rkm przypadał na 20 żołnierzy, a w mając a kompanii 12 ckm średnio na ponad 60-osobowy pluton przypadał jeden ckm.

Nie był to wynik "niedoboru broni" - bo w chwili gdy system wprowadzono wprowadzano też nowe wzory, a możliwości produkcyjne były dużo wyższe niż faktycznie zamawiano. Koszty też nie były tutaj problemem - bo po pierwsze sama broń strzelecka jest relatywnie tania w stosunku do kosztów utrzymania armii, a po drugie zwiększanie liczby żołnierzy też generuje koszty i to wcale niemałe.

Finansowo (wbrew powszechnemu mniemaniu) nic nie stało na przeszkodzie by drużyny WP miały rozsądną liczbę żołnierzy czyli 10-13 ludzi jak to stanowiła pewna przeciętna tamtego okresu, którzy posiadali by odpowiednią liczbę broni maszynowej. To był świadomy wybór decydentów WP IIRP, którzy sukces widzieli w szturmie za pomocą bagnetów i granatów ręcznych, nie doceniając znaczenia ognia w natarciu.


QUOTE(dekabrysta @ 29/04/2014, 15:04)
Cekaemy wz. 30 dobrze nadawały się do obrony, ale mniej do natarcia. Po pierwsze waga, po drugie konieczność demontażu i montażu przy zmianie pozycji. Po trzecie stosunkowo wysoka sylwetka tego karabinu, która czyniła obsługę w pozycji leżącej prawie niemożliwą i zmuszała do zajmowania pozycji przykucniętej a tym samym zwiększała wrażliwość żołnierzy obsługi na ogień nieprzyjaciela. Jeśli już kompania strzelecka dostała pluton ckm, to składał się on z 3 cekaemów. Nie było to znowu aż tak dużo. Poza tym trzeba pamiętać, że cekaemy wz. 30 nie były postrzegane w WP jako broń ofensywna. Mało który dowódca manewrował nimi w czasie natarcia.

Ckm wz. 30 nie był postrzegany jako broń ofensywna, bo jak słusznie sam zauważyłeś praktycznie się do tego nie nadawał.

Aby mieć wsparcie ogniowe w natarciu trzeba było mieć broń maszynową, którą można było przemieszczać. Tutaj rozwiązania w tamtym czasie bywały lepsze lub gorsze w stylu:

1/ Ckm na podstawie kołowej czyli rozwiązanie z Rosji stosowane dalej w ZSRR - nie było nadmiernie dogodne, zwiększało masę broni (choć problem masy i wygody przemieszczania rozwiązano, ale dopiero w ckm SG z 1943), ale dawało się broń przemieszczać i zastosować na szczeblu kompanii jako wspomagającą również działania ofensywne.

2/ Lekka odmiana ckm lub lkm - czyli rozwiązanie, które przyjęto w USA (nawiasem mówiąc kraj o praktycznie takim samym systemie broni maszynowej czyli BAR i ckm Browning), gdzie stworzono odmianę ckm Browning chłodzoną powietrzem i z bardzo lekką podstawą. Pozwalało to na umieszczenie M1919A4 na szczeblu kompanii (chłodzone wodą M1917A1 były na szczeblu batalionu tak jak ckm wz.30 i jak inne ckm-y w większości armii) i użycie ich w natarciu, bo broń można było łatwo przemieszczać za pomocą 2 ludzi, a czynność ponownego umieszczania na podstawie była skrajnie uproszczona (wstawianie sworznia umocowanego ruchomo do broni w gniazdo podstawy).

Tutaj trzeba przyznać, że po okresie najpierw uwstecznienia, a potem stagnacji WP IIRP (w zakresie piechoty niskich szczebli) próbowano tuż przed 1939 sytuację naprawić i prace nad lekką wersją ckm Browning były prowadzone - tyle, że opóźnień z pierwszej połowy lat 30-tych nie dało się już nadrobić na czas. Podobnie jak w kwestii karabinu samopowtarzalnego i pistoletu maszynowego (no ten ostatni i tak był niewypałem). Niekorzystne zmiany z 1930 (wynikłe z przyjęcia całkowicie błędnych założeń dla wyglądu przyszłej wojny) i późniejsza stagnacja doprowadziły do sytuacji jaka była - do słabości ogniowej piechoty.

Oczywiście była też metoda najlepsza czy niemiecka polegająca na wprowadzeniu ukm, ale to już było poza zasięgiem zarówno mentalnym, jak technicznym WP.

Jedyne co mogli zrobić w chwili gdy zmieniali system i broń w 1930 to zachowanie w służbie lkm wz. 08/15 jako broni wsparcie na szczeblu kompanii. Tam jego wady byłyby mniej widoczne, a ujawniłyby się zalety w postaci sporej szybkostrzelności praktycznej. Dla broni szczebla kompanii jego masa była do przyjęcia, a jako broń wspierająca natarcie mógłby być przemieszczany i wspierać ogniem atakujące pododdziały.

Zresztą w końcu lat 20-tych gdy dyskutowano o zmianach to postulowano (oczywiście były to postulaty tych światlejszych oficerów, którzy proponowali nowoczesne lub przynajmniej nie odbiegające od norm światowych systemy organizacyjne, ale których nikt nie posłuchał) umieszczenie w kompanii lkm - różnie sobie ten lkm wyobrażano, ale przynajmniej tymczasowo można było zastosować wz. 08/15, którego w armii były odpowiednio duże ilości (jeszcze w 1938 po wycofaniu 1800 najbardziej zużytych pozostało prawie 7500 sztuk tej broni - artyleria i saperzy nie byli w stanie spożytkowań nawet 1/3).

Jednak oparto się na systemie polegającym na posiadaniu dużej ilości żołnierzy z karabinem powtarzalnym (z bagnetem) i niewielkiej ilości broni maszynowej. Był to świadomy wybór decydentów - taka a nie inna organizacja (z kuriozalną liczbą 19 żołnierzy w drużynie włącznie) była wynikiem założeń taktycznych, a nie problemów finansowych czy technicznych. Właśnie zakładano, że sukcesy będzie się odnosić za pomocą dużej ilości żołnierzy i szturmów na bagnety, do siły ognia pododdziałów przykładano pośledniejszą wagę.

I skończyło się to jak skończyło... dużymi stratami przy braku sukcesów - choć już w końcu lat 20-tych zrównoważanie elementu "ognia i ruchu" było postulowane, a siła ognia (również broni maszynowej w natarciu) była doceniana... jednak niestety nie przez co mieli coś do gadania.
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
konto usunięte 051218
 

Unregistered

 
 
post 1/05/2014, 10:06 Quote Post

QUOTE
Struktura organizacyjna piechoty IIRP na niskich szczeblach, a więc ten "niedostatek środków walki" wynikał właśnie z założenia, że jednym z podstawowych działań ofensywnych będzie atak "na bagnety" czyli szturm przy użyciu bagnetów i granatów ręcznych.


Nie tylko piechotę dotknął "niedostatek środków walki" - oto fragment opisujący moblizację jednego z pułków Wołyńskiej BK, 21.Pułku Ułanów Nadwiślańskich:

W czasie mobilizacji zostały wydane karabiny przeciw pancerne w liczbie 16 sztuk (po 4 na każdy szwadron liniowy) oraz zostały uzupełnione brakujące dwa etaty działek ppanc do wymaganej liczby czterech. Pułk nie posiadał granatników i moździerzy. W każdym szwadronie liniowym oraz w plutonie kolarzy było po 4 rkm-y. Szwadron gospodarczy nie posiadał uzbrojenia maszynowego zaś pluton kolarzy środków lokomocji motorowej. W czasie mobilizacji przydzielono dla pułku 1 samochód osobowy do dyspozycji dowódcy pułku, 1 łazik dla sztabu pułku i 1 motocykl z przyczepą dla plutonu łączności. Pułk nie otrzymał szwadronu marszowego. Zdaniem płk Kazimierza Suskiego w brygadzie nie było szwadronu kolarzy. W swoim opracowaniu Juliusz Tym podaje, że 8 szwadron pionierów nie otrzymał sprzętu dla zmotoryzowanego plutonu pionierów dlatego też miał on starą organizację trzyplutonową (2 plutony pionierów i pluton chemiczny). Niestety pułk nie otrzymał pełnego zaopatrzenia przewidzianego planem mobilizacyjnym (brakowało np. ładownic podwójnych do amunicji rkm, były natomiast ładownice potrójne przewidziane dla piechoty. W związku z powyższym dowódca pułku Rozk. Dz. Nr. 180 z dnia 26 sierpnia zarządził aby w podwójne ładownice zostali zaopatrzeni celowniczowie a w ładownice potrójne przeznaczone do noszenia amunicji do karabinków kawaleryjskich pozostali ułani sekcji rkm. Amunicja do rkm miała być noszona w torbie mieszczącej 5 magazynków (Rozk. Dz. Nr. 180 z dnia 26 sierpnia 1939). Warto wspomnieć, że w planie mobilizacyjnym "W" podane zostało m.in. zestawienie wysokości jednostek ognia które wynosiło dla pistoletu (lub rewolweru) 20 szt. naboi, dla karabinu/karabinka - 30 szt, dla rkm/ lkm - 500 szt, dla ckm - 2000 szt, dla działka 37mm wz. 36 - 40 szt (w tym 32 szt granatów pancernych i 8 szt. granatów kruszących).
http://www.1939.pl/bitwy/niemcy/21-pulk-ulanow/index.html
 
Post #6

     
Razorblade1967
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.155
Nr użytkownika: 57.526

Zawód: emeryt
 
 
post 2/05/2014, 10:20 Quote Post

QUOTE(ciekawy @ 1/05/2014, 11:06)
...Niestety pułk nie otrzymał pełnego zaopatrzenia przewidzianego planem mobilizacyjnym ...

Tylko to są dwie różne kwestie czyli "niedostatek środków walki" wynikły z takich, a nie innych założeń organizacyjnych (w piechocie, która jednak była podstawowym rodzajem wojsk - przyjętych w 1930) i takich, a nie innych "wizji" przyszłej wojny i tego jak będą wyglądały działania bojowe oraz faktyczne problemy z zaopatrzeniem mobilizacyjnym, wynikłe choćby z bałaganu czy niedostatki wynikłe z problemów ekonomicznych państwa.

W przypadku braku broni maszynowej i nadmiaru strzelców uzbrojonych w karabin z bagnetem wynikało to właśnie z założeń organizacyjnych i wizji przyszłej walki (błędnej), a nie z żadnych problemów "obiektywnych" (możliwości produkcyjne były, a koszty rkm byłyby równoważone przez zmniejszenie kosztów "osobowych").

To nie wynikało z problemów finansowych - to było po prostu błędne założenie organizacyjno-taktyczne. Przed 1930 pluton WP IIRP miał 4 drużyny po 13 żołnierzy (każda z rkm lub co druga z lkm) czyli liczył 52 żołnierzy w drużynach. W 1930 wprowadzono system 3 drużyny po 19 żołnierzy czyli 57 w drużynach i co za tym idzie 3 rkm w plutonie (każda drużyna miała jeden). Co zabawne - koszty tych 5 dodatkowych żołnierzy to mniej więcej tyle ile wyniosłoby uzbrojenie plutonu w czwarty rkm i zachowanie struktury 4x13 z 4 rkm w plutonie czyli wzrost siły ognia o 1/4.

I żeby było jasne - to nie jest żadna współczesna krytyka "mądrego po fakcie" (bo to nie sztuka krytykować coś po latach), bo to istniało w czasie dyskusji o nowej organizacji kilka ciekawych koncepcji, opublikowanych w piśmiennictwie wojskowym, którego autorami byli oficerowie choćby ze Sztabu Generalnego.

Większość tych koncepcji postulowała zachować dotychczasowy podział organizacyjny czyli 13 żołnierzy w drużynie i 4 rkm w plutonie. Zmiany miały objąć z zasadzie wewnętrzną strukturę drużyny i rezygnację z sekcji (w org. z 1921 był d-ca i 2 sekcje po 6 żołnierzy, jedna obsługiwała rkm) oraz nadmiernej specjalizacji funkcji w drużynie.

Były zresztą koncepcje idące dalej jak koncepcja plutonu o 4 drużynach, z których trzy były "strzeleckimi" (13 ludzi + 1 rkm), a czwarta była drużyną ogniową (13 ludzi z 2 rkm i granatkiem/granatnikami - tutaj w opisie była nieco inna wizja granatnika bardziej chyba podobna do japońskiego, przynajmniej w parametrach opisanych, stąd 2 w tej drużynie) czyli finalnie byłby to pluton z 5 rkm i granatnikiem (bo przy wz.30/wz.36 to już zapewne jeden). To zresztą była bardzo ciekawa koncepcja (z 1928) bo bardzo przypominała organizację amerykańskiego plutonu powstałego już po DWS na skutek jej doświadczeń (układ drużyn 3+1 i ta czwarta jako drużyna "ogniowa").

Postulowano zresztą już w latach 1927-29 umieszczenie w kompanii broni maszynowej tego szczebla - lkm, a także zastanawiano się potem nad ckm-ami dla kompanii (analogicznie do tego co było w ACz). Niestety posiadanych w dużej liczbie lkm wz. 08/15 nie wykorzystano (a na broń kompanijną się nadawały, oczywiście tymczasowo... potem coś nowszego), a projekty k.m.k.s. (karabin maszynowy kompanii strzelców) pojawiły się dopiero tuż przed wybuchem wojny (z opisu pewnie by to podobnie wyglądało jak w USA - lekka odmiana ckm Browning z lufą chłodzoną powietrzem czyli coś w stylu M1919A4).
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Jack_Aubrey
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 41
Nr użytkownika: 20.578

Irek F.
Stopień akademicki: magister
Zawód: handlowiec
 
 
post 5/05/2014, 8:07 Quote Post

A jak wyglądała sprawa wyszkolenia żołnierzy w obsłudze rkm wz. 28?

Tzn. ilu ludzi z 19-osobowej drużyny potrafiłoby obsługiwać tę broń w razie śmierci lub zranienia etatowego celowniczego?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
Razorblade1967
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.155
Nr użytkownika: 57.526

Zawód: emeryt
 
 
post 5/05/2014, 11:40 Quote Post

QUOTE(Jack_Aubrey @ 5/05/2014, 9:07)
A jak wyglądała sprawa wyszkolenia żołnierzy w obsłudze rkm wz. 28?

Tzn. ilu ludzi z 19-osobowej drużyny potrafiłoby obsługiwać tę broń w razie śmierci lub zranienia etatowego celowniczego?

W podstawowym zakresie w teorii każdy żołnierz drużyny... w praktyce to jak w każdej armii (wczoraj i dziś), zależy od szkolącego i okoliczności szkolenia.

W zakresie załadowania broni i samego strzelania problemów raczej nie było, bo broń strzelecka to nie statek kosmiczny... jak żołnierz odbył szkolenie podstawowe i ogólnie zna zasady posługiwania się bronią automatyczną to problemów nie ma - choć z efektywnością ognia to będzie już skrajnie różnie. Choć samo podstawowe strzelanie z rkm powinien mieć (przynajmniej tak wynikało z programów szkolenia) każdy żołnierz drużyny.

Natomiast kwestia czynności obsługowych? No cóż... to była armia z poboru - fakt, że czynności były demonstrowane czy nawet przećwiczone na szkoleniu (intensywnie szkolono tylko część żołnierzy) i że obsługa broni odbywała się niejako "tuż obok" (w ramach drużyny) wcale nie oznacza, że po paru latach powołany do służby w czasie wojny rezerwista je pamiętał. O ile obsługa broni indywidualnej była mocno wryta w pamięć rezerwisty, to z zespołową było już zapewne bardzo różnie. Oczywiście na froncie z czasem żołnierz uczy się wszystkiego, ale WP IIRP jakoś dłużej sobie nie powalczyło.

W każdym razie teoretycznie-instrukcyjnie to:

Każdy oficer, podoficer i 30% strzelców kompanii strzeleckiej (szwadronu, plutonu zwiadowców konnych) powinno mieć pełne wyszkolenie w strzelaniu z ręcznego karabina maszynowego. Pozostali oficerowie i podoficerowie pułku piechoty (kawalerii) oraz pozostali strzelcy kompanii strzeleckich powinni na tyle znać ręczny karabin maszynowy, aby go móc obsłużyć i w razie potrzeby dać z niego serie ognia ciągłego.

Wg Instrukcja Strzelecka Cz.II Ręczny i lekki karabin maszynowy, Warszawa 1932
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
Mathilius
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 69
Nr użytkownika: 79.102

Zawód: student
 
 
post 29/08/2014, 11:04 Quote Post

Pobawię się trochę w kreta, ale mam nadzieję, że Szanowna Administracja nic mi za ten wyczyn nie zrobi smile.gif

Przeglądałem ten temat i przypomniało mi się, że czytałem gdzieś informację o jakimś bodajże plutonowym (imienia i nazwiska niestety nie pamiętam), który wybierał się samotnie w nocy za linię wroga i mordował śpiących żołnierzy Wehrmachtu. Niemcy bali się go do tego stopnia, że po jego śmierci natychmiast rozkopano jego grób, by sprawdzić, czy na pewno nie żyje.
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
hannibal200
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 354
Nr użytkownika: 69.881

Zawód: historyk amator
 
 
post 31/08/2014, 11:48 Quote Post

Myślę, że warto na kanwie tego tematu również zastanowić się nad tym, czy faktycznie Niemcy unikali walki wręcz, jak to sugeruje wiele polskich pozycji dotyczących września 1939r, zarówno wspomnieniowych, ale i także tych o charakterze naukowym. Więcej, że w bezpośrednim starciu żołnierz niemiecki okazywał się słabiej wyszkolony i zwykle przegrywał Czy to nie jest aby przypadkiem kolejny z wielu mit dotyczący przegranej wojny? W podtekście: zwyciężyli nas przewaga liczebną i technologiczną, ale nasz żołnierz był i tak lepszy w walce bezpośredniej.
Czytam bowiem własnie wydane przez wydawnictwo Napoleony wspomnienia żołnierzy Wehrmachtu z kampanii wrześniowej i często spotykam się z opisami walki wręcz (na bagnety), wynikającymi ze świadomego działania strony niemieckiej, zarówno w obronie, jak i w natarciu.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
Delwin
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.951
Nr użytkownika: 30.421

 
 
post 7/11/2015, 20:19 Quote Post

Atak na bagnety jest normalnym elementem szturmu (lub jego odpierania) - kwestia jest czy w tej końcowej fazie tegoż jest jeszcze kogo/co szturmować. Zdruzgotany bowiem ogniem przeciwnik (na końcu przecież "etatowo" traktowany granatami) może po prostu dać nogę lub się poddać. Atak na bagnety nie równa się walka wręcz...
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
Krzysztof K
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 541
Nr użytkownika: 72.661

 
 
post 8/11/2015, 13:07 Quote Post

QUOTE(Delwin @ 7/11/2015, 21:19)
Atak na bagnety jest normalnym elementem szturmu (lub jego odpierania) - kwestia jest czy w tej końcowej fazie tegoż jest jeszcze kogo/co szturmować. Zdruzgotany bowiem ogniem przeciwnik (na końcu przecież "etatowo" traktowany granatami) może po prostu dać nogę lub się poddać. Atak na bagnety nie równa się walka wręcz...
*


Częsty atak na bagnety w polskim wrześniowym wojsku wynikał z błędnych poskich regulaminów opracowanych przez dyletantów z legionów. Polacy ponosili podczas tych ataków ogromne bezsensowne straty od ognia głównie karabinów maszynowych.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
Delwin
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.951
Nr użytkownika: 30.421

 
 
post 8/11/2015, 18:17 Quote Post

Ciekawe zatem czemu już 1921 wydawano takie dokumenty jak "Instrukcja walki na bagnety":

http://zbrojownia.cbw.pl:8080/dlibra/docme...r_id=&lp=14&QI=

Osoba tak chlubiącą się wiedzą jak Ty winna znać podstawy walki piechoty okresu DWS i wcześniej...
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
Halsey42
 

Dauntless Wildcat Avenger
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.936
Nr użytkownika: 63.420

Tomasz Borówka
 
 
post 8/11/2015, 19:31 Quote Post

Wygląda na to, że pomimo wrześniowej klęski dyletanci z Legionów zdołali przeniknąć do US War Department. wink.gif

Załączony obrazek



Zaczynamy na nowo dlubanie w temacie
ktory ma juz kilkanascie lat i w ktorym
rozwazano ten problem (np. post # 5).
Moderator N_S


Ten post był edytowany przez Net_Skater: 8/11/2015, 20:46
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

3 Strony  1 2 3 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej