Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Leon Kozłowski, lata w Berlinie
     
magister
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 514
Nr użytkownika: 12.494

Stopień akademicki: magister
Zawód: historyk
 
 
post 24/10/2007, 11:53 Quote Post

Mam pytanie czym zajmował się Leon Kozłowski w Berlinie,czy to prawda że razem z uciekinierami z pod Lenino miał pogadanki w obozach jenieckich dla Polaków,a w radiu berlińskim wygłaszał mowy propagandowe do Polaków.
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Mort
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 244
Nr użytkownika: 101.514

Stopień akademicki: KLON BANITA
Zawód:
 
 
post 31/03/2017, 16:36 Quote Post

QUOTE(magister @ 24/10/2007, 11:53)
Mam pytanie czym zajmował się Leon Kozłowski w Berlinie,czy to prawda że razem z uciekinierami z pod Lenino miał pogadanki w obozach jenieckich dla Polaków,a w radiu berlińskim wygłaszał mowy propagandowe do Polaków.
*


Na Wiki nic o tym nie pisze:

QUOTE
W październiku 1941 został wysłany wraz z grupą innych osób niezdolnych do służby wojskowej do Taszkentu. Droga prowadziła przez Buzułuk koło Kujbyszewa, gdzie Kozłowski postanowił się zatrzymać. Pracował tam przez krótki czas jako zwykły oficer w intendenturze. W tym okresie spotkał się z niechęcią ze strony zarówno generała Andersa, jak i ambasadora Kota, którzy (jak twierdził sam Kozłowski) uniemożliwili mu przyjęcie do służby wojskowej. 27 października wraz z kapitanem rezerwy Andrzejem Litwińczukiem, wyruszył w drogę w kierunku zachodnim. Szlak ich wędrówki wiódł przez Kujbyszew, Syzrań, Penzę, Titow i Tułę. Kilkakrotnie byli zatrzymywani przez milicję, ale kontynuowali podróż. Ostatecznie udało im się przedrzeć przez linię frontu 9 lub 10 listopada. Oddali się w ręce pierwszego napotkanego niemieckiego oddziału[5].
Po niemieckiej stronie
Kozłowski w ostatnich latach życia

Kozłowskim bardzo szybko zainteresowało się niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Pojawił się pomysł, aby wykorzystać jego osobę w celach propagandowych. Rozmawiał z nim m.in. korespondent wojenny Hans Huffsky, który wpadł na, ostatecznie niezrealizowany, pomysł napisania przez byłego premiera cyklu artykułów (dla Berliner Illustrierte) poświęconych przeżyciom byłego premiera w sowieckich więzieniach. Kozłowski został przewieziony do Orła, później do Orszy, a następnie przez Wilno poleciał samolotem do Berlina. Zamieszkał tam w hotelu Alemannia. Tam pozostawał pod kontrolą gestapo, był też intensywnie przesłuchiwany. 17 grudnia 1941, na specjalnie w tym celu zorganizowanej konferencji prasowej, Niemcy poinformowali o przejściu byłego polskiego premiera przez linię frontu. 24 grudnia informacje o tym pojawiły się w tzw. prasie gadzinowej na terenie okupowanej Polski. Nie jest jasne, czy podczas swego pobytu w Belinie prowadził on jakiekolwiek rozmowy z Niemcami w sprawach czysto politycznych. Pomimo tego w prasie Polski Podziemnej i tej wydawanej przez rząd londyński w Wielkiej Brytanii, pojawiły się informacje mówiące o planie stworzenia kolaboracyjnego rządu polskiego z Leonem Kozłowskim na czele. Pogłoski tej treści były rozpowszechniane przez samych hitlerowców. Druga konferencja prasowa z udziałem Kozłowskiego została zwołana przez Niemców 14 stycznia 1942. Zgodnie z relacją litewskiego korespondenta prasy skandynawskiej z Berlina, Franciszka Ancewicza, przybyli na nią dziennikarze spodziewali się sensacji, jaką byłaby prezentacja Kozłowskiego jako premiera marionetkowego rządu. Ten jednak ograniczył się do wspomnień ze swojego uwięzienia w ZSRR. Miał także odpowiadać na pytania po polsku i wyrazić swój sceptycyzm co do powodzenia armii niemieckiej na Wschodzie[5]. Potwierdzały to także inne źródła[16]. Pomimo tego, większość informacji na temat Kozłowskiego dochodzących do Polaków była autorstwa szwedzkiego korespondenta New York Timesa Johna Axelsona, który przekazywał wiadomości o rzekomych rozmowach z byłym polskim premierem dotyczących utworzenia proniemieckiego gabinetu.

18 stycznia 1942 Naczelny Wódz Władysław Sikorski polecił wszczęcie śledztwa przeciwko Leonowi Kozłowskiemu pod zarzutem dezercji, kolaboracji z Niemcami i organizowania wraz z nimi legionu antysowieckiego. 21 stycznia w Buzułuku rozpoczął się proces w trybie zaocznym. Przesłuchano cały szereg świadków. Po zakończeniu dochodzenia, oskarżenie zażądało kary śmierci, obrońca – uniewinnienia. Sąd uznał winę Kozłowskiego i skazał go na śmierć, utratę praw obywatelskich, publicznych i honorowych oraz przepadek mienia i utratę zdolności dziedziczenia. Obrona wniosła jednak odwołanie od wyroku, uznając, że w odniesieniu do Kozłowskiego nie można było mówić o dezercji, ponieważ w momencie przekroczenia linii frontu nie był on żołnierzem służby czynnej. Ponadto – zdaniem obrońcy – nie przeszedł do nieprzyjaciela, tylko na terytorium Polski, zajęte przez Niemców. Odwołanie zostało jednak odrzucone – wyrok zatwierdził generał Władysław Anders. Kozłowski dowiedział się o nim od siostry Anieli 5 lutego 1942, pomimo tego wciąż próbował otrzymać pozwolenie od Niemców na przeniesienie się do rodzinnego majątku znajdującego się na okupowanych przez nich ziemiach polskich. Na to jednak nie zgodził się Hans Frank i Kozłowski rozpoczął w marcu pracę w berlińskim Muzeum Etnograficznym. Rozpoczął tam pisać wielką historię Słowian (Pradzieje Słowian od czasów najdawniejszych do pierwszych wiadomości historycznych), w której przedstawiał hipotezę, że zamieszkiwali oni tereny wschodnich Niemiec na długo przed tym, jako wyparli ich stamtąd Germanie. W maju napisał także oświadczenie, w którym odżegnywał się od współpracy z Niemcami. Poprzez siostrę i działającego w strukturach Polski Podziemnej brata Tomasza oraz Jana Karskiego, trafiło ono do władz polskich w Londynie. W tym czasie rozpoczęły się alianckie bombardowania Berlina[5].
Katyń

    Osobny artykuł: Zbrodnia katyńska.

W kwietniu 1943 Niemcy poinformowali o odkryciu masowych grobów polskich oficerów zamordowanych przez NKWD w Katyniu. Władze niemieckie intensywnie wykorzystywały to wydarzenie w celach propagandowych, licząc na rozpad koalicji alianckiej. Doprowadziło to do zerwania stosunków dyplomatycznych pomiędzy ZSRR i rządem londyńskim. Niemcy zorganizowali wyjazdy na miejsce zbrodni kilku delegacji, w skład których wchodzili Polacy (żołnierze z oflagów, członkowie polskich organizacji dobroczynnych i PCK oraz dziennikarze prasy gadzinowej), jak również jeńcy wojenni brytyjscy i amerykańscy. W składzie jednej z nich znalazł się również Leon Kozłowski. Przebywał w Katyniu w maju 1943[5]. W 2005 w Polsce opublikowano treść ustnej relacji pochodzącej od przyjaciela Leona Kozłowskiego, profesora geologii Józefa Zwierzyckiego; z relacji tej wynika, że w czasie swojego pobytu w Katyniu Leon Kozłowski miał się dowiedzieć od miejscowej ludności rosyjskiej, że w kwietniu 1940, w chwili dokonywania przez NKWD mordu na polskich jeńcach, w Katyniu przebywali również oficerowie niemieccy[17]. Relacja ta nie została jak dotąd potwierdzona[17].

Po powrocie do Berlina, Kozłowski zakończył pracę w muzeum. Jednocześnie nasiliły się bombardowania stolicy III Rzeszy. Coraz poważniej myślał o ucieczce z Berlina – pozyskał nawet fałszywą kenkartę. Tymczasem, po śmierci Władysława Sikorskiego, jego miejsce jako Naczelnego Wodza zajął Kazimierz Sosnkowski, który nakazał wszczęcie dochodzenia mającego wyjaśnić, czy Leona Kozłowskiego skazano zasadnie. Sporządzona na polecenie Sosnkowskiego opinia prawna podważyła legalność wyroku – nie zostały spełnione warunki niezbędne dla uznania byłego premiera winnym (musiał być żołnierzem służby czynnej, przejść do nieprzyjaciela i uczynić to umyślnie). Tymczasem Niemcy zażądali od niego oświadczenia w sprawie raportu tzw. Komisji Burdenki (sowieckiego zespołu, który ogłosił, że zbrodnię katyńską popełnili w 1941 roku Niemcy). 5 lutego 1944 w Gońcu Krakowskim ukazał się artykuł, w którym zacytowano wypowiedź Kozłowskiego:
Quote-alpha.png
Miałem możność zbadania w Katyniu na miejscu faktów, nie dopuszczających żadnych wątpliwości co do pomordowania polskich oficerów przez Sowietów. Przesłany mi komunikat nadzwyczajnej państwowej komisji sowieckiej do morderstwa w Katyniu nie zdołał zmienić mojego uzyskanego w Katyniu, po dokładnym zbadaniu, przekonania. Całość robi na mnie wrażenie jakiegoś bardzo złego filmu i nie może zachwiać przeze mnie stwierdzonych faktów. Jak poprzednio, tak i obecnie pozostaję przy twierdzeniu, że w wypadku katyńskim zbrodnia morderstwa leży po stronie sowieckiej[18].
Śmierć
Grób Leona Kozłowskiego na warszawskich Powązkach

Według oficjalnych danych, Leon Kozłowski zmarł 11 maja 1944. W prasie gadzinowej zamieszczono komunikat mówiący o jego śmierci w wyniku ran poniesionych podczas nalotu bombowego[19]. Pomimo tego, rodzina Kozłowskiego została powiadomiona, że przyczyną zgonu był atak serca[5].

Leon Kozłowski został pochowany na cmentarzu parafii św. Jadwigi w Berlinie. W 1974 jego prochy zostały przeniesione przez rodzinę na Cmentarz Powązkowski[20] (kwatera 33 rząd 6).
Kolaborant czy ofiara?

Przez wiele lat Leon Kozłowski uznawany był za kandydata na "polskiego Quislinga" przez emigrację londyńską, a jednocześnie był potępiany przez władze komunistyczne za współudział w rzekomej "faszyzacji" kraju[21] i uczestnictwo w niemieckiej kampanii propagandowej w sprawie Katynia[22].

Baliszewski łączył również działalność Kozłowskiego i jego przedarcie się przez linię frontu z aktywnością zagadkowej polskiej organizacji "Muszkieterów", która miała współpracować z wywiadem brytyjskim i niemieckim[23].

Problemem rzekomej kolaboracji Leona Kozłowskiego z Niemcami zajął się jego bratanek Maciej Kozłowski w książce pt. Sprawa premiera Leona Kozłowskiego. Zdrajca czy ofiara. Jego zdaniem, nie ma żadnego dowodu świadczącego o tym, że Leon Kozłowski prowadził z Niemcami rozmowy na temat utworzenia kolaboracyjnego rządu. Wręcz przeciwnie, w swych listach do rodziny były premier zdecydowanie temu zaprzeczał. Jak twierdzi Maciej Kozłowski, plotka jakoby takie rozmowy miały miejsce, została rozpowszechniona przez niemiecką propagandę przy pomocy szwedzkiego dziennikarza New York Timesa, Johna Axelsona. Niesłuszny i wymagający weryfikacji był również wyrok śmierci polskiego sądu wydany w Buzułuku. W opinii Macieja Kozłowskiego rzekoma kolaboracja Leona Kozłowskiego z Niemcami nie została nigdy udowodniona, a postawiony mu zarzut dezercji z armii Andersa również jest wielce kontrowersyjny, jako że oskarżony najprawdopodobniej do niej w ogóle nie wstąpił. Poddano jedynie weryfikacji jego stopień wojskowy, co nie oznaczało włączenia w szeregi armii


https://pl.wikipedia.org/wiki/Leon_Koz%C5%82owski
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej