QUOTE(Realchief @ 25/11/2018, 19:26)
To nie ma absolutnie znaczenia. Poza wyjątkowymi wypadkami miejsce na uczelni dostanie osoba mająca odpowiednie plecy.
Przy biegłej znajomości języków obcych, odpowiedniej specjalizacji i kilku publikacjach w zachodnich periodykach, o wiele większe szanse są na prace na zagranicznej uczelni, niż załapanie się na pracę w Polsce.
Oczywiście można się postarać podczepić pod odpowiednią osobę i przy odrobinie szczęścia, jeśli będzie chciała ona wypromować ciebie oraz akurat ktoś ważniejszy nie będzie chciał zatrudnić kogoś swojego to miejsce się znajdzie. Ale tu są potrzebne inne umiejętności niż języki czy bycie nawet najlepszym na kierunku.
Trudno nie przyznać 100% racji. Na kierunkach humanistycznych jest to standard. Trochę lepiej jest na studiach przyrodniczych. Na uczelniach technicznych jest już znacznie lepiej pod tym względem.
Wracając do kwestii wyboru studiów. Sam mam 2 fakultety, a pierwszy był niewypałem, więc nauczony własnym doświadczeniem ujmę to tak. Najpierw należy uświadomić sobie jak wygląda obecny rynek pracy. Zgadzam się tytuł mgr, czy nawet licencjat ułatwiają sprawę, ale pracodawcy oczekują obecnie w pierwszej kolejności umiejętności i doświadczenia zawodowego. Niestety na polskich studiach pierwsze trzeba zdobywać samemu, a o drugie jest trudno.
Potem należy odpowiedzieć sobie na kilka pytać
1. Czy potrzebuje studiów aby wieść godne życie? tzn. Czy dziedziczę majątek/przedsiębiorstwo, czy fuchę dostane po znajomości, czy idę w kierunku zostania fachowcem itp...
2. Czy chce studiować by mieć studenckie życie? Jeśli już jesteśmy sytuowani to czemu nie korzystać z życia. Na studiach poznałem sporo osób która studiowała by studiować.
3. Czy jestem kobietą? Nie ma zmiłuj, facet musi zarabiać, a kobieta może się realizować.
Jeśli niestety studia mają być dla nas inwestycją i furtką do życia na przyzwoitym poziomie majątkowym, to nie ma zmiłowania. Wybierając kierunek humanistyczny musimy być w ścisłej czołówce na roku. W robieniu doktoratu pomóc może: Łóżko, potakiwanie, lewicowe ( aby nie powiedzieć lewackie) poglądy. Praca nauczyciela jako historyk nie jest ani dochodowa, ani przyjemna. Podaż pracowników na rynku jest bardzo duża, a korepetycje zdarzają się rzadko.
Proponował bym również sprawdzić na pracuj.pl i tym podobnych stronach jakie jest zapotrzebowania na pracowników po kierunkach jakie Cię interesują.
Co do prawa, to znowu albo mamy koneksje albo jesteśmy w topce. Jest taki już dość stary dowcip. "Co mówi absolwent prawa 1998r do absolwenta prawa 2008r? Hamburgera proszę." rynek się nietety szybko wypełnia. Ukończenie prawa w latach 90, dawało spore szanse na przyzwoita fuchę. Tak samo było z ratownikami medycznymi, 2 pierwsze roczniki całkowicie wypełniły rynek. Obecnie tłumy pchają się na bycie programistą i już powoli widać wysycenie rynku.
Na obecnym rynku pracy brak przede wszystkim wszelkiej maści fachowców, rzemieślników, czy ludzi z "egzotycznymi" umiejętnościami/wykształceniem. Znajdźcie mi dla przykładu tłumacza mandaryńskiego, czy ludzi po żegludze śródlądowej.
CODE
CODE JKW To wszystko to takie gdybanie. Jednemu się uda, innemu nie. Trzeba wybrać sobie jakiś cel i konsekwentnie w tym kierunku iść. I nie patrzeć, czy trudno, czy dużo kandydatów na jedno miejsce, nie bać się, że się nie uda. I cała filozofia CODE
Powyższy tekst, to najgorsza porada jaką można dać młodemu człowiekowi.
W tym świecie trzeba mieć zawód, na który jest zapotrzebowanie i jest dobrze płatny. Przed wybraniem kierunku należy zadać sobie pytania:
Czy chcę rozsyłać podania i żebrać o pracę?
Czy chcę zapewnić sobie godne życie?
Nasza praca, cokolwiek to jest, nie jest nigdy tym co lubimy robić.