Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
6 Strony « < 3 4 5 6 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Grudzien 1970
     
AKMS
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.160
Nr użytkownika: 12.458

 
 
post 21/12/2018, 2:18 Quote Post

Danielp- masz prawo pozostawać przy swoim zdaniu. A co do rozkazu, jeżeli brzmiał on tak:

QUOTE
najpierw ostrzeżenie głosem, potem strzał w powietrze, następnie w ziemię przed ludźmi, dopiero potem w nogi, a nigdy na wprost - w samych ludzi


To jak dla mnie świadczy to o chęci uniknięcia, albo chociaż minimalizacji liczby ofiar. Gdyby władza zupełnie nie przejmowała się ewentualnymi ofiarami, to wątpię aby wydawano rozkaz aby najpierw ostrzegać głosem i strzelać w powietrze.

Ten post był edytowany przez AKMS: 21/12/2018, 2:18
 
User is offline  PMMini Profile Post #61

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 21/12/2018, 14:02 Quote Post

AKMS:
QUOTE
To jak dla mnie świadczy to o chęci uniknięcia, albo chociaż minimalizacji liczby ofiar.

To trafna obserwacja - ale powstaje pytanie dlaczego ? Świadek zeznał, że 14 grudnia 1970 r. Moczar podał mu telefonicznie informację o rozkazie użycia broni wydanym przez Gomułkę oraz zasady jej użycia - najpierw ostrzeżenie głosem, potem strzał w powietrze, następnie w ziemię przed ludźmi, dopiero potem w nogi, a nigdy na wprost - w samych ludzi. Chodziło o maksymalne ograniczenie użycia broni i ograniczenie ewentualnych ofiar . "ograniczenie ewentualnych ofiar" ... To brzmi bardzo cienko. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze zdecydowana wiekszosc zolnierzy zasadniczej sluzby wojskowej Ludowego Wojska Polskiego w tamtych czasach nie miala zielonego pojecia w jaki sposob zachowuje sie kalach lub PM43 przy strzelaniu ogniem ciaglym. Co do milicji to nie wiem, ale nie sadze, ze byli z tym obeznani.

Jestem tez zdania, ze w gre wchodzil takze aspekt polityczny. Jak widac z zalaczonych przez uzytkownika Arheim artykulow, Kreml byl mocno zainteresowany sytuacja. Nie sadze, ze Kreml kierowal sie wzgledami humanitarnymi. Niecale dwa i pol roku przedtem temu Uklad Warszawski zlikwidowal Praska Wiosne i nalezalo odbudowac wyobrazenie krajow bloku wschodniego jako ideologiczny monolit ktorego mieszkancy radosnie i ciezka praca buduja zreby jedynie slusznego systemu. Ustami Brezniewa, Kreml zalecal uspokojenie wzburzenia niesilowymi metodami i na pewno byl zaskoczony sobiepanstwem towarzysza Gomulki. Ten, na pewno podkrecany przez jego najblizsza swite (Kliszko, Korczynski, Jaszczuk, Strzelecki) plus jego choleryczny charakter, wydal polecenie uzycia broni. Strzelanie bezposrednio do ludzi czy tez w jezdnie uliczna nie mialo znaczenia bo efekt byl jeden: ludowa wladza strzelala do klasy robotniczej.


N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #62

     
Rats
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 547
Nr użytkownika: 98.960

 
 
post 21/12/2018, 21:26 Quote Post

QUOTE(Net_Skater @ 21/12/2018, 14:02)
Jestem tez zdania, ze w gre wchodzil takze aspekt polityczny.

Co do początku strajku, nie wiadomo, brak dowodów.Natomiast później, grupa towarzyszy postanowiła wykorzystać sytuację do zmiany układu sił w kierownictwie PZPR i wprowadzeniu "swojego" sekretarza.Być może chodziło o takie rozbujanie sytuacji by nowy sekretarz mógł uzyskać inwestyturę ( choć trafniejsze byłoby określenie jarłyk) z Moskwy.Nie można więc wykluczyć że sytuacja była celowo podgrzewana przez "spiskowców" by pokazać radzieckim że Gomułka nie daje sobie rady i potrzebna zmiana.Co dziwne, wycisza się rolę Jaruzelskiego bez którego decyzji wojsko nie mogło wyjechać z jednostek z ostrą amunicją a jak wyjechało z amunicją to musiało
dostać rozkazy co do zasad użycia broni i to nie od sekretarza partii tylko od ministra ON.
Podobnie było w kopalni Wujek w 1981, Kiszczak musiał wysłać teleks z zezwoleniem na użycie broni.

 
User is offline  PMMini Profile Post #63

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 22/12/2018, 18:46 Quote Post

Rats:
QUOTE
Co dziwne, wycisza się rolę Jaruzelskiego bez którego decyzji wojsko nie mogło wyjechać z jednostek z ostrą amunicją a jak wyjechało z amunicją to musiało dostać rozkazy co do zasad użycia broni i to nie od sekretarza partii tylko od ministra ON.

I za to wlasnie kilkadziesiat lat pozniej wniesiono oskarzenie przeciwko Jaruzelskiemu.
Logicznie ma to sens ale skonfrontujmy to z informacja z postu uzytkownika Arheim:
QUOTE
Informacje, na podstawie których wyrobił sobie taki pogląd, Gomułka miał od sekretarza KC PZPR i członka biura politycznego Zenona Kliszki, członka KC i biura politycznego Ignacego Logi-Sowińskiego, wiceministra obrony gen. Grzegorza Korczyńskiego, którzy kontaktowali się z premierem Cyrankiewiczem i Gomułką bez pośredników. Korczyński pomijał też drogę służbową - ministerstwo obrony, którego szefem był Jaruzelski - tłumaczył świadek. Kliszko swoje informacje otrzymywał od Hugona Majewskiego - ówczesnego sekretarza PZPR w Gdańsku. To były informacje pozyskiwane z partii, nie weryfikowane w naszych źródłach MSW - mówił świadek.

Korczyński pomijał też drogę służbową - ministerstwo obrony, którego szefem był Jaruzelski
Hmm, oczywiste sprawy przestaja byc oczywiste.
Zalozymy, ze powyzsze jest prawdziwe a wiec wyglada na to, ze w pionie wojskowym glownym rozgrywajacym na linii grupa decyzyjna PZPR - Wybrzeze byl nie Jaruzelski ale gen. Korczynski. To calkiem mozliwe. Zwrocmy uwage na zyciorys Korczynskiego: wiezienie 1950-56 w trakcie ktorego UB bezskutecznie staralo sie (roznymi metodami) wydobyc od niego zeznania obciazajace Gomulke. Taki facet mial dozgonna wdziecznosc Gomulki i taki facet mogl drygowac wojskiem bez wzgledu na to ze byl tylko wiceministrem obrony narodowej. Byl nietykalny. Jest oczywiste, ze w partyjnej wierchuszce Jaruzelski byl wtedy towarzyszem z drugiego rzedu.
Czy Jaruzelski mogl wtedy tupnac noga powiedziedziec: ja tu rzadze ? Musialby miec wielkie cojones aby to zrobic.


N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #64

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.266
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 22/12/2018, 22:04 Quote Post

QUOTE(Net_Skater @ 22/12/2018, 19:46)
Taki facet mial dozgonna wdziecznosc Gomulki i taki facet mogl drygowac wojskiem bez wzgledu na to ze byl tylko wiceministrem obrony narodowej. Byl nietykalny. Jest oczywiste, ze w partyjnej wierchuszce Jaruzelski byl wtedy towarzyszem  z drugiego rzedu.
*


Mógł, ale czy dyrygował? W końcu były jakieś powody dla których nie przejął w 1968 r. kierownictwa MON po M. Spychalskim. Czy może w grudniu 1970 r. przejął inicjatywę obrony swojego protektora.
 
User is offline  PMMini Profile Post #65

     
Rats
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 547
Nr użytkownika: 98.960

 
 
post 22/12/2018, 22:32 Quote Post

QUOTE(Net_Skater @ 22/12/2018, 18:46)
Czy Jaruzelski mogl wtedy tupnac noga powiedziedziec: ja tu rzadze ? Musialby miec wielkie cojones aby to zrobic.
*


Nie mógł, bo nie dostał rozkazu z Moskwy.Gomułka mógł zarządzić użycie broni ale oprócz jego zgody minister musiał mieć nieformalną zgodę radzieckich.
Tego raczej w dokumentach nie będzie , ale spójrzmy co w dokumentach jest.
Akcja MSW ( bezpieki) o kryptonimie Jesień 70 zaczęła się wczesną jesienią ze względu na informacje o narastających wśród stoczniowców "wrogich" nastrojach.

8 grudnia JARUZELSKI ( a nie Korczyński) wydaje rozkaz w sprawie współdziałania MON i MSW w zakresie zwalczania wrogiej działalności oraz ochrony porządku i bezpieczeństwa publicznego.
9 grudnia analogiczny rozkaz wydaje Minister Spraw Wewnętrznych.W tym samym dniu Centralny Sztab MSW rozpisuje plan przedsięwzięć w związku z akcją Jesień 70.
15 grudnia o godzinie 9.00, odbywa się posiedzenie Biura Politycznego z udziałem Jaruzelskiego na którym Gomułka miał zdecydować o użyciu broni.Rozkazy wynikające z tej narady do Korczyńskiego trafiły o 9.50 ( Korczyński był w Gdańsku delegowany przez Jaruzelskiego).
Reasumując , jak ktoś mówi że Jaruzelski nie wiedział czy nie chciał użycia broni a Korczyński pomijał drogę służbową, to opowiada bajki z mchu i paproci.
Pozycja MON była na tyle silna ( teoretycznie mógł zostać odwołany ale dopiero po uzyskaniu zgody z Moskwy) że powołując się
na Moskwę, mógł się Gomułce przeciwstawić a ten mówiąc obrazowo mógł Jaruzelskiemu skoczyć.
QUOTE(Fuser)
Mógł, ale czy dyrygował? W końcu były jakieś powody dla których nie przejął w 1968 r. kierownictwa MON po M. Spychalskim

Powód był jeden, prozaiczny.Moskwa wybrała Jaruzelskiego.
 
User is offline  PMMini Profile Post #66

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 23/12/2018, 15:08 Quote Post

Rats podkresla pewien wazny aspekt o ktorym kompletnie zapomnialem a ktory stal sie dla mnie oczywistym po przesluchaniu podanego przez uzytkownika emigrant materialu (https://www.facebook.com/252913592163424/vi...AwODg3MTE5MjM4/), w jego poscie w watku dotyczacym Wojciecha.
To powoduje, ze odpowiedz na moje pytanie (Czy Jaruzelski mogl wtedy tupnac noga i powiedziedziec: ja tu rzadze ? Musialby miec wielkie cojones aby to zrobic.) jest wedlug mnie tylko jedna: z jego zyciorysem i z jego ciagota do kariery - absolutnie nie.


N_S




 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #67

     
Halibut81
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 1
Nr użytkownika: 104.333

Rafal Halik
Zawód: epidemiolog
 
 
post 2/01/2019, 22:09 Quote Post

Kociołek to serio nie jest człowiek z mojej bajki, ale w całej tej tragedii określenie "kata Trójmiasta" jest niezasłużona. On serio tutaj został zrobiony w balona i serio chciał wyciszenia emocji, choć był to gomułkowista i dziwny typ "błyskotliwego twardogłowego", któremu kariera słusznie została zamknięta. W tym czasie na Wybrzeżu były gorsze dosłownie moralne szumowiny jak zbrodniarz wojenny z GL gen. Korczyński, który nie miał żadnej moralności i żadnych skrupułów oraz dwa twardogłowe debile zindoktrynowane ideologicznie do cna: Loga-Sowiński i Kliszko. Jeszcze dodając do tego fakt, że niemal całe MO, ZOMO i ORMO to byli albo ludzie słabo wykształcenia albo ze środowisk na granicy marginesu społecznego vide śmiertelna ofiara milicji Zamroczyński. To towarzystwo akurat lało benzyny do pieca bajdurząc o kontrrewolucji i łykając następnie prawdopodobnie podsuwane intrygi ze strony stronnictwa moskiewskiego grającego na Gierka. Szarą eminencją tutaj jest gen. Jaruzelski, który trzymał jako szef armii łapę na całej sytuacji i właściwie on panował do końca i miał doskonałe notowania w Moskwie. Charakterystyczne jest to, że nie miauknął ani słowa kiedy Gomułka wymyślił rozkaz strzelania w bruk pod nogi. Jako wojskowy powinien dobrze wiedzieć, że takie strzelanie powoduje rykoszety i błądzące kule, które mogą nawet ugodzić oddających te strzały i powinien oponować. Możliwe, że grał na zaostrzenie i znając dogmatyzm i betonowe myślenie ekipy Gomułki miał nadzieję na totalną kompromitację. Rozdawał niemal wszystkie karty od kiedy na ulice wyszło wojsko. Kociołek zapewne był do politycznego odstrzału jako młody gomułkowiec, zresztą jego ranag była niziutka. Charakterystyczny jest też wszędobylski burdel, bo było kilka nieskoordynowanych grup koordynujących tłumienie zamieszek. Najważniejszą grupą była grupa Kliszko-Korczyński-Loga i to tam osiągano szczyty dogmatycznego debilizmu i to tam ktoś robił chyba jakieś wrzutki. Kociołek był w innej grupie bazującej bardziej w Gdyni, która miała o wiele słabsze umocowanie w KC. Kociołek grał na wyciszenie nastrojów ale był za słaby. Cały Grudzień 1970 to faktograficzny bajzel. Obejrzyjcie kilka filmów, poczytajcie kilka relacji, każdy ma inną wersję wiadomo tylko kiedy były zamieszki, kiedy zapalił się dom partii w Gdańsku i kiedy był czarny czwartek..reszta to chaos niespójności i nadzwyczaj różniących się relacji. Co bardziej charakterystyczne niemal nie ma żadnych relacji milicyjnych i wojskowych, nikt o tym nie mówi a świadkowie ci wymierają. Charakterystyczny jest za to marny los gen. Korczyńskiego tuż po wydarzeniach 1970. Wylądowała na placówce dyplomatycznej w Algierii. Możliwe, że była to zemsta Gierka i Jaruzelskiego za próby przejęcia wpływów w wojsku podczas tych wydarzeń. Korczyński niby to umarł na lambliozę jeszcze podczas swej misji dyplomatycznej..no dziwna śmierć, bo tą chorobę w latach 70tych leczyło się już z powodzeniem.
 
User is offline  PMMini Profile Post #68

     
Rats
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 547
Nr użytkownika: 98.960

 
 
post 2/01/2019, 23:35 Quote Post

Wygląda na to że po 1968 w Moskwie rozpoczął się casting na następnego I sekretarza PZPR.Akcja SB o kryptonimie Jesień 70 ( rozpoczęta oficjalnie we wrześniu) atmosferę raczej podgrzewa niż pacyfikuje.To jest chyba ten moment w którym casting się skończył a Moskwa wręczyła jarłyk z zastrzeżeniem że uhonorowany sam musi się zatroszczyć o przejęcie władzy.Reszta to przedstawienie mające doprowadzić do wymierzenia Gomułce coupe de grace.Jaruzelski był dla Moskwy gwarantem że władzę obejmie ten kto uzyskał jarłyk.
 
User is offline  PMMini Profile Post #69

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.903
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 17/12/2020, 13:53 Quote Post

Dziś rocznica Czarnego Czwartku '70.
17 grudnia 1970 r. przeszedł do historii jako „Czarny Czwartek”. Tego dnia żołnierze 8. Dywizji Zmechanizowanej ostrzelali z broni maszynowej pracowników Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni. W masakrze zginęło 17 osób. Zatrzymani przez milicję byli poddawani torturom.
https://www.facebook.com/WBH2016/photos/pcb...038700509959387
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #70

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 18/12/2020, 2:05 Quote Post

Dostał rozkaz wjechania czołgiem w tłum ludzi, odmówił. "Przecież to byli moi rodacy"

- Mój czołg stanął naprzeciwko dworca w Gdyni. Rano pełno ludzi. Nie wierzyli, że jesteśmy polskim wojskiem. "To Ruscy przebrani w polskie mundury. Dawać benzynę, spalmy tych Rusków" - leciało z tłumu. Mój dowódca się przestraszył. "Mechanik, silnik w ruch. Mechanik, rozkaz naprzód". Włączyłem bieg, ale nie mogłem tego zrobić. Przecież to byłaby masakra, a to byli moi rodacy. Ze łzami w oczach zgasiłem silnik. Otworzyłem właz - wspomina w rozmowie z Onetem Jan Czajka, który w grudniu 1970 r. jako żołnierz pełnił służbę w Gdyni.

- Minęło 50 lat, a mi nadal, gdy o tym mówię, głos się łamie - słyszę w słuchawce. Na chwilę przerywamy rozmowę.
Po drugiej stronie jest 74-letni Jan Czajka. 50 lat temu mój rozmówca był młodym mężczyzną. Żołnierzem, który służył w jednostce z Kołobrzegu. Przywiało go tu z drugiego końca Polski. Pan Jan przed wojskiem pracował w kopalni. Na Śląsku.
W grudniu 1970 r. jego jednostka została wysłana do Gdyni. - Nic nam nie mówiono. Alarm w wojsku. No i naprzód. Na gąsienicach jechaliśmy z Kołobrzegu. W nocy wjechaliśmy do Gdyni. Mój czołg ustawiono naprzeciwko dworca, niedaleko budynku sądu.
Była noc z 16 na 17 grudnia. Na Wybrzeżu od kilku dni trwały demonstracje i protesty w związku z wprowadzonymi przed świętami podwyżkami cen.
Dzień wcześniej na posiedzeniu u ówczesnego I sekretarza Władysława Gomułki zapadła decyzja o użyciu siły wobec manifestujących. Rozpoczęły się brutalne pacyfikacje. Milicja i wojsko strzelały do demonstrantów. W czasie Grudnia '70 zginęło kilkadziesiąt osób, a ponad tysiąc zostało rannych.

Tej nocy - jak wspomina pan Jan - nic w okolicach dworca w Gdyni się nie działo. - Była godzina milicyjna. Cicho, pusto. To nas zaskoczyło.
Nad ranem sytuacja diametralnie się zmieniła. - Rano przy estakadzie na dworcu zobaczyłem tłum. Szli w naszą stronę. Obok mojego czołgu stał transporter. Otoczyli nas ludzie. Nie wierzyli, że jesteśmy polskimi żołnierzami. Bo jak to tak, Polak przeciwko Polakowi?
Szybko zrobiło się gorąco. - "To Ruscy przebrani w polskie mundury. Dawać benzynę, spalmy tych Rusków" - leciało z tłumu. Ja służyłem u dowódcy po szkole oficerskiej, żołnierz, taki około mojego wieku. I on się przestraszył. Że ludzie nacierają na czołg. A to była masa już ludzi. Dostałem rozkaz: "Mechanik, silnik w ruch".
Pan Jan silnik uruchomił. Ludzi rozwścieczyło to jeszcze bardziej. Po chwili padł kolejny rozkaz: "Mechanik, rozkaz naprzód". - Włączyłem bieg, ale nie ruszałem. Widziałem przez wizjer ludzi. I ci z przodu pewnie chcieliby odskoczyć, ale napierał na nich tłum z przodu. Gdybym ruszył naprzód, to byłaby masakra. Ze łzami w oczach zgasiłem silnik.
Dowódca nie ustępował. - "Odmówiliście rozkazu" - mówi. Ja do niego, że nie pojadę i że jak chce, to niech on jedzie. I się go pytam, a gdyby w tym tłumie była jego matka czy siostra, to by pojechał? Przecież to są Polacy, jak mogę wykonać taki rozkaz.
W czołgu były wówczas cztery osoby, obok dowódcy i mechanika, m.in. jeszcze działowy. Zapadła cisza, ale na zewnątrz tłum nie ustępował. - Otworzyłem właz. Głos mi się łamał. Przemówiłem do tłumu. "Ludzie nie jesteśmy Ruskami, jesteśmy Polakami". I mówiłem, że mamy rozkaz. Że musimy tu stać, ale nikomu nic nie chcemy zrobić.
Ludzi to nie uspokoiło. - Wie pan, co wpłynęło na tłum? Taka dziewczyna, co miała tarczę szkolną na ramieniu. Bo to kiedyś uczniowie takie tarcze nosili. I ona krzyczy do tłumu. "Ludzie dajcie spokój, mój brat żołnierz jest w Szczecinie, może on tak samo musi tam stać". I jeszcze to, że jesteśmy żołnierzami i że przecież nie stoimy tu z własnej woli. Że takie mamy rozkazy.
Do ludzi to trafiło. Odpuścili. Tłum się przerzedził. Później w okolicy dworca było już spokojniej. Choć na Wybrzeżu spokojnie nie było. Pan Jan wspomina, że słyszał wystrzeliwane pociski, widział latający helikopter, który rzucał świece dymne.
Tłum przy czołgach już się jednak nie pojawił. Raz tylko dwie dziewczyny przyniosły gorącą herbatę i położyły na gąsienicach.

Gdy w efekcie masakry grudniowej, zmieniły się władze komunistyczne, a Edward Gierek zastąpił Władysława Gomułkę, jednostkę pana Jana wycofana na Oksywie w Gdyni. - To była jednostka marynarki wojennej. Spaliśmy w świetlicy, jeden obok drugiego. Czekaliśmy, czy sytuacja na Wybrzeżu się uspokoi. Gdyby się nie uspokoiła, pewnie znowu by nas wysłano do Gdyni.
Pan Jan wraz z całą jednostką wrócił do Kołobrzegu. Władze nie zapomniały jednak o tym, że w Gdyni odmówił wykonania rozkazu. - Po powrocie zebrał nas wszystkich dowódca pułku. On tak zaciągał po rosyjsku. Podziękował nam za patriotyczną postawę, ale w pewnym momencie mówi, ze czarna owca w każdym stadzie się znajdzie. Chodziło o mnie. Kazał mnie doprowadzić do aresztu.
Pan Jan przesiedział w areszcie święta i nowy rok. - Nie wiedziałem, ile tak mogę siedzieć, co mi grozi i właściwie, za co mogą mnie sądzić. Przyjechał prokurator z Koszalina, w stopniu kapitana. Doprowadzono mnie do niego z aresztu. - Dlaczego odmówiliście wykonania rozkazu? - pyta.
- Ja mu wtedy odpowiedziałem to, co mówię teraz panu. Że to byli Polacy i czy on by wjechał w tłum ludzi i zrobił masakrę. Nie za wiele mi odpowiedział. Pomyślał, kazał odprowadzić. Niedługo później zwolniono mnie z aresztu. Sprawa się skończyła, ale później już żadnego urlopu i przepustek nie dostałem. Jeszcze mi tego aresztu nie wliczyli do służby i nie mogłem razem z chłopakami wrócić do cywila. Musiałem odsłużyć dodatkowe kilka tygodni.

Po wyjściu z wojska pan Jan opowiadał tę historię tylko swojej rodzinie. Rok temu zdecydował się podzielić nią także z Instytutem Pamięci Narodowej. Napisał list, a niedługo później rozmawiał z nim dr Piotr Brzeziński. Historyk w wywiadzie dla Onetu zwracał uwagę, że zachowanie młodego wówczas żołnierza było przykładem wyjątkowej odwagi cywilnej.
Pan Jan, który obecnie mieszka w Gliwicach, nie czuje się jednak bohaterem. - Czułem strach. Strach przed tym, co się stanie, jak wykonam ten rozkaz. Widziałem w wyobraźni te zmasakrowane ciała pod gąsienicami. Ciała moich rodaków, Polaków. Nie mogłem tego zrobić.
Dlaczego po tylu latach zdecydował się na rozmowę z IPN? - Mam dorosłe córki, mam już wnuki. I to właśnie rodzina skłoniła mnie, bym tam napisał. Powiem panu, że jak to zrobiłem, to poczułem się jak w konfesjonale. Jakby mi ktoś kamień z serca zdjął.

(ONET)
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #71

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.266
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 6/01/2021, 11:51 Quote Post

Nareszcie w całości dostępna jest w formacie pdf w Bibliotece Cyfrowej IPN praca Jerzego Eislera:
Grudzień 1970. Geneza, przebieg, konsekwencje
 
User is offline  PMMini Profile Post #72

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.266
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 19/05/2021, 19:48 Quote Post

Podwyżki cen w grudniu 1970 roku wprowadzono z zaskoczenia z dnia na dzień - komunikat o podwyżkach ogłoszono 12.12.1970 roku, a weszły w źycie dzień później. Ale przygotowywanie propagandowego gruntu pod nie można odnaleźć w słowach przemówienia Władysława Gomułki wygłoszonego 3.12.1970 r. w Zabrzu na centralnej akademii "Dnia Górnika".
 
User is offline  PMMini Profile Post #73

     
artie44
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.644
Nr użytkownika: 66.451

Stopień akademicki: magister
 
 
post 21/05/2021, 0:10 Quote Post

QUOTE(Fuser @ 19/05/2021, 19:48)
Podwyżki cen w grudniu 1970 roku wprowadzono z zaskoczenia z dnia na dzień - komunikat o podwyżkach ogłoszono 12.12.1970 roku, a weszły w źycie dzień później. Ale przygotowywanie propagandowego gruntu pod nie można odnaleźć w słowach przemówienia Władysława Gomułki wygłoszonego 3.12.1970 r. w Zabrzu na centralnej akademii "Dnia Górnika".
*


To jest i tak krótki okres, patrząc na przemówienie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #74

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.266
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 21/05/2021, 17:01 Quote Post

QUOTE(artie44 @ 21/05/2021, 1:10)
QUOTE(Fuser @ 19/05/2021, 19:48)
Podwyżki cen w grudniu 1970 roku wprowadzono z zaskoczenia z dnia na dzień - komunikat o podwyżkach ogłoszono 12.12.1970 roku, a weszły w źycie dzień później. Ale przygotowywanie propagandowego gruntu pod nie można odnaleźć w słowach przemówienia Władysława Gomułki wygłoszonego 3.12.1970 r. w Zabrzu na centralnej akademii "Dnia Górnika".
*


To jest i tak krótki okres, patrząc na przemówienie.
*


Krótki okres od ogłoszenia podwyżek do ich wejścia w życie nie był w PRL niczym nadzwyczajnym. W grudniu 1970 roku okres ten był najkrótszy, jaki mógł być.
 
User is offline  PMMini Profile Post #75

6 Strony « < 3 4 5 6 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej