|
|
Wzmocnienie władzy króla. Absolutyzm oświecony.
|
|
|
|
Więc co powstrzymało Koroniarzy przed przeniesieniem tychże statutów na rodzimy grunt polski? W podanym przez Ciebie linku napisano również, że polski sejm w 1534 odrzucił projekt podobnej do litewskiej kodyfikacji prawa (s.754).
|
|
|
|
|
|
|
|
Zdaje się, że subsydiarnie stosowano też korekturę pruską.
W ogóle proponuje jednak porzucić wątek prawa sądowego (powszechnego), bo nie w tym tkwi problem.
CODE Przez realne rozumiem - dające się wprowadzić reformy ustrojowe, które nie wywołają akcji zbrojnej naszych braci Słowian z okolic rzek Oki, Wołgi czy innej Moskwy wink.gif w obronie ustroju RON. Rozumiem, że takie zagrożenie z każdym kolejnym wiekiem wzrasta. Innych sąsiadów sobie można chyba darować. Skoro za Augusta III sondowano zniesienie LV i nie udało się to być może ostatnim czasem było panowanie Augusta II (ale znowu to jest troche gdybanie).
CODE Stronnictwo? Powtarzamy zatem działania Zygmunta III czy króla Stasia [bo zakładam, że to chyba najlepsze przykłady do porównania] - czyli budujemy mocne stronnictwo królewskie? Oparte na magnatach czy szlachcie? A może oparcie się na Zborowskich i kopniak w cztery litery dla Zamoyskiego smile.gif byłby jakimś początkiem?
Z samym wzmocnieniem też jest problem - od czego zacząć i w jaki sposób. Nawet wyskakując z taką unifikacją prawa No stronnictwo złożone z lojalistycznie nastawionych i roztropnych magnatów to jest podstawa. Za klucz uważam powszechny konsensus co do konieczności zmian - do tego potrzebujemy powszechnego kryzysu. Może mam nieco spaczoną percepcję ale uważam, że najistotniejsze były lata 1658-1661 gdy dwór zamiast realizować reformy poszedł w stronę vivente rege.
Prawo powszechne nie było wg mnie kluczowym problemem - istotniejsze jest funkcjonowanie senatu, sejmu, ministrów, skarbu.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Może mam nieco spaczoną percepcję ale uważam, że najistotniejsze były lata 1658-1661 gdy dwór zamiast realizować reformy poszedł w stronę vivente rege.
Prawo powszechne nie było wg mnie kluczowym problemem - istotniejsze jest funkcjonowanie senatu, sejmu, ministrów, skarbu.
Niesmiało zgadzam się z pierwszą częścią Twojej wypowiedzi. To były lata, kiedy LV czy też to drugie LR nie były codziennością w praktykach sejmowych i dało się ten grzech polskiego parlamentaryzmu wymazać. Właściwie to właśnie LV/LR było głównym sprawcą mieszania się innych państw w nasze sprawy, chyba bardziej zgubne niż elekcja virtim. Natomiast co do drugiej części - nie jestem pewna, ale czy skodyfikowane prawo powszechne nie byłoby w stanie zapobiec powszechnemu stosowaniu LV, gdyby w nim zasady jego użycia zostały sprecyzowane? W końcu Fredro uznał LV za obowiązujące, ponieważ nie było żadnego prawa pisemnego na ten temat.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie potrzeba jakiejś wielkiej kodyfikacji, obejmującej całe prawo cywilne, żeby uregulować procedurę sejmowania. To pierwsze to wielotomowa cegła (nie jest przypadkiem, że jednak kodyfikacji "całego prawa" się nie robi, tylko dzieli je na działy: cywilne, karne, handlowe, itp.), to drugie to raptem broszurka!
Swoją drogą kodyfikacja prawa cywilnego (rzecz sama w sobie realna i do pomyślenia, kilka projektów nawet powstało...) w RON dotykać musiała kwestii nader delikatnej: stosunków między panem a chłopem. Bez tego się nie da, wszak instytucja poddaństwa to druga, najczęściej w Rzeczypospolitej spotykana instytucja cywilna, zaraz po małżeństwie (regulowanym przez prawo kanoniczne, więc ten dział można, a nawet należałoby pominąć...).
Mam zaś wrażenie, że w stosunkach między panem a chłopem tym było gorzej, im lepiej te stosunki były skodyfikowane: co, ostatecznie, zrobili zaborcy. Po prostu życie systematycznie rozmijało się tu z literą prawa. Pomyślcie tylko: gdyby prawa przeciw zbiegostwu chłopów były naprawdę przestrzegane - to skąd taki Jarema wziąłby kilkaset tysięcy osadników do swoich dóbr..?
|
|
|
|
|
|
|
|
Jednak gdyby przestrzegano prawa o zbiegostwie chłopów, to może nie mielibyśmy problemu kozackiego na karku. Zapewne w zamian mielibyśmy jakąś rewolucję chłopską w Polsce, ale to akurat mogło nam wyjść na dobre.
|
|
|
|
|
|
|
|
CODE Natomiast co do drugiej części - nie jestem pewna, ale czy skodyfikowane prawo powszechne nie byłoby w stanie zapobiec powszechnemu stosowaniu LV, gdyby w nim zasady jego użycia zostały sprecyzowane? W końcu Fredro uznał LV za obowiązujące, ponieważ nie było żadnego prawa pisemnego na ten temat. Tak jak napisał jkobus niepotrzebna fatyga. Regulacja sposobu sejmowania to jedna konstytucja sejmowa. Istotniejszy jest sposób zorganizowania władz niż prawo powszechne.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie wiem, na ile prawdziwe jest to, co napisano w wiki, ale wg niej:
QUOTE Na sejmie 1664/1665 stwierdzono, że sejmu nie można zerwać przed końcowym połączeniem się obu izb.
Mimo to:
QUOTE W 1688 roku zerwano sejm jeszcze przed obraniem marszałka, czyli przed formalnym ukonstytuowaniem się sejmu.
LV
Czyli jednak konstytucja sejmowa nie wystarczyła? A może ją zmieniono? Gdyby było to skodyfikowane, nikomu nie byłoby spieszno do zmiany.
A przecież sposób sejmowania powinien być ujęty w prawie powszechnym, skoro sejm był formalną i faktyczną władzą w RON. Artykuły Henrykowskie również były niejako formą prawa powszechnego, skoro obowiązywały każdego monarchę.
|
|
|
|
|
|
|
|
W kontekście sejmowania pozwolę sobie na małą prywatę i wkleję fragment ze swojej pracy nt. liberum veto:
Przez prawie dwieście lat funkcjonowania polskiego sejmu, jego procedura nie opierała się na jednolitym i kompletnym akcie prawnym. Porządek sejmowania aż do 1690 roku regulowało kilka konstytucji, stanowiących raczej o kluczowych dla posłów fragmentach sejmu – np. o prolongacie. Stąd też sejmowanie opierało się na tradycji, zwyczaju i przekonaniach stanów . Od samego początku nowożytnego sejmu rodziło to nieporozumienia. W kontekście liberum veto najważniejsze są tu kwestie prolongaty sejmu, wyboru marszałka, braku hierarchii poruszanych spraw.
Prolongata sejmu była swoistym „nerwem” sejmu, od którego w większości przypadków zależał jego los . Posłowie z różnych powodów (brak jednomyślności, sprzeciwy, absencje) nie potrafili zdążyć z projektami konstytucji przed konkluzją. Stąd też niejednokrotnie opóźniano ją w celu uporządkowania i usystematyzowania projektów – konkluzja zamiast rozpoczynać się 5 dni przed końcem sejmu, rozpoczynała się po tym terminie, powodując jednocześnie pośpiech w pracach by zdążyć przed końcem sejmu lub też właśnie jego wydłużenie. Ponieważ ogół społeczeństwa szlacheckiego traktował tą sytuację jako nienaturalną i powodującą wiele chaosu w najważniejszej sekwencji sejmu, bo decydującej o prawie, stąd też sejmiki stanowczo i radykalnie domagały się terminowego konkludowania i kończenia sejmu. Sami posłowie z reguły również byli przeciwni prolongacie. Prolongata oznaczała dla nich większe koszty i tak drogiego utrzymania w Warszawie oraz kolejne dni pracy, zazwyczaj wielogodzinnej, bez przerw i pod presją szczęśliwego „dojścia sejmu”. Konieczność prolongaty była niesamowicie obciążająca dla posłów – musieli oni stać w izbie obrad senatu z królem, za siedzeniami senatorów, nieraz po kilkanaście godzin, zazwyczaj bez posiłków, z przymusem permanentnej obecności w izbie. Zmęczenie posłów nieraz wykorzystywali królowie i senatorowie forsując wówczas mniej popularne uchwały, z których sejmiki relacyjne kategorycznie rozliczały swoich posłów. Nie powinno więc dziwić, iż sejmiki, którym posłowie, zdawali relacje z tego „maratonu” sejmowania, wyraźnie i stanowczo sprzeciwiały się prolongacie. By zdecydowanie ograniczyć prolongowanie sejmów, konstytucją z 1633 roku uchwalono nakaz konkludowania 5 dni przed zakończeniem sejmu zwyczajnego oraz zobowiązanie do jego kończenia w przewidzianym terminie. Jednak o ile za Zygmunta III prolongata była rzadkością, to za panowania jego synów stała się już regułą. To właśnie sprzeciw wobec prolongaty sejmu rozpoczął funkcjonowanie liberum veto, gdyż prolongata wymagała jednomyślności. Przy czym warto dodać, że sam sprzeciw wobec prolongaty był raczej przykrywką do prawdziwego powodu, dla którego chciano kończyć sejm. Choć historycy nie uznają tego kroku za liberum veto w czystej postaci, to po raz pierwszy z możliwości blokady prolongaty skorzystał Jerzy Lubomirski w 1639 roku. Motywem była ochrona kanclerza Jerzego Ossolińskiego za obrazę jednego z posłów, a Lubomirski tłumaczył się instrukcją poselską, którą zakazywała mu prolongaty. Warto dodać, iż protest Lubomirskiego poparło wielu posłów, zaś on sam tamując prolongatę jednocześnie obalił cały dorobek tego sejmu. Analogiczna sytuacja wystąpiła 9 marca 1652 roku, gdy poseł Siciński zaprotestował przedłużeniu sejmu, po czym opuścił izbę poselską. Zmieszana tym początkowo izba poselska nie wiedziała co czynić, gdyż był to protest jednostkowy. Jednak po kilku dniach czekania na Sicińskiego oraz w wyniku braku formuł postępowania w takiej sytuacji, marszałek Fredro postanowił sejm zakończyć. Była to pierwsza skuteczna próba zablokowania, a jednocześnie zakończenia sejmu przez pojedynczego posła. Wbrew pozorom takie rozwiązanie rozwiązywało ręce królowi oraz opozycji. Sejmy zrywane w ten sposób były już zazwyczaj jałowe, tzn. następowała na nich sytuacja patowa, gdy żadne ze stronnictw nie mogło przeforsować swoich projektów ze względu na skuteczną interakcję przeciwników politycznych. Zerwany w ten sposób sejm traktowano jako zło, ale zło konieczne, swoiste odroczenie do następnego sejmu, gdy sytuacja się wyklaruje, a być może dojdzie do zgody między zwaśnionymi stronami. Np. na pierwszym sejmie 1652 roku król musiał wadzić się z opozycją „4 domów magnackich”, zaś inspirator Sicińskiego – Janusz Radziwiłł, dał wyraz swojemu oburzeniu na sejmowy wyrok na ks. Słuszkę podważający wcześniejszą decyzję Radziwiłła. Generalizując można powiedzieć, że podobne, lecz odwrotnie personalnie, były powody zerwania pierwszego sejmu z 1654 – istnieją poszlaki wskazujące na to, iż król blokując prolongatę poprzez posła Białobłockiego, chronił w ten sposób posła Bąkowskiego przed politycznym linczem izby poselskiej. Zakaz prolongaty i związany z tym zakaz sejmowania przy świecach prowadził do takich absurdów jak na sejmie w 1746, gdy grupa posłów zatamowała obrady gasząc świece czapkami, chustami i rękoma. Sejm oczywiście został w ten sposób zerwany.
Kolejnym kluczowym dla przebiegu sejmu momentem była elekcja marszałka poselskiego. Marszałek poselski pełnił w XVII wieku kluczową rolę w pracy sejmu, stąd też stronnictwa, na czele z królewskim dążyły do tego by obsadzić to stanowisko „swoim” człowiekiem. Celował w tym zwłaszcza Zygmunt III, któremu prawie zawsze udało się przeforsować swojego kandydata. W XVIII wieku pozycja marszałka, wobec niepomiernego wzrostu przekonania szlachty o randze posła i jego głosu, zmalała. Wedle konstytucji sejmowych marszałek powinien być wybrany pierwszego dnia sejmu, bez zajmowania się innymi sprawami przed jego wyborem. Gdy izba poselska opóźniała się z wyborem marszałka, Zygmunt III potrafił rozpoczynać wota senatorskie i propozycje od tronu bez jej udziału. W późniejszym czasie królowie nie potrafili lub nie chcieli tak motywować szlachty. Pierwszy sejm zerwany przed wyborem marszałka to rok 1688. W czasach saskich w ten sposób zerwano aż dziesięć sejmów. Przy czym nie następowało to zazwyczaj pierwszego dnia obrad. Sejm wówczas pracował in passivitate, tzn. nie mógł wykonywać żadnej czynności, do której był powołany. Zerwanie sejmu przed wyborem marszałka było idealnym powodem by odsunąć od kontrowersyjnych posłów widmo rugów poselskich . Ponadto niektóre siły polityczne – zazwyczaj opozycyjne wobec dworu – były zainteresowane niedojściem sejmu. Zerwanie go przed obiorem marszałka w zasadzie uniemożliwiało jakąkolwiek aktywność stanów sejmowych i tym samym wydobycie przed opinią publiczną spraw niewygodnych dla zrywającego.
Kolejna dysfunkcja sejmu przedrozbiorowego wynikająca z braków proceduralnych to brak hierarchii ważności poruszanych spraw. Szlachta wychodziła z założenia, iż na sejmie mogą być poruszane tylko kwestie wynikające z legacji królewskich na sejmiki oraz z instrukcji poselskich. Wszelkie rzeczy nowe, które były przedstawiane na sejmach bez wcześniejszego wybadania „opinii publicznej”, wywoływały wielką nieufność i podejrzliwość u posłów. Jednak w kontekście liberum veto rzuca się w oczy brak hierarchii „roztrząsanych” spraw. Kwestie dotyczące ustroju państwa sąsiadują z uchwałami dotyczącymi polityki zagranicznej, zaś te wszystkie są przetykane sprawami prywatnymi - widać to w legacjach królewskich (najmniej), instrukcjach poselskich (najbardziej), konstytucjach (umiarkowanie). Ten prawodawczy chaos udzielał się również na sejmach. Nie istniał stały regulamin sejmowy narzucający porządek prac, stąd też kwestie tak odmienne jak rugi poselskie, błędy w okolicznościowych drukach sejmowych, obraza lub sprzeczka między posłami, czy też drobne kwestie lokalne mogły być podniesione w każdym momencie. Powodowało to dramatyczne wydłużenie obrad nad błahymi z ustrojowego punktu widzenia rzeczami i w konsekwencji wpływało na opóźnienie konkluzji i ewentualną prolongatę. Poseł miał prawo żądać spełnienia jego próśb i tylko od charyzmy oraz zdolności przekonywania izby i jej marszałka zależało czy poseł ustąpi, jego życzeniu stanie się zadość lub też poseł zerwie sejm. Wiąże się z tym także zagadnienie omnipotencji prawodawczej sejmu. Sejm w zasadzie mógł się zająć każdą kwestią prawodawczą – od ratyfikacji traktatów państwowych po status młyna w jakiejś konkretnej wsi. Stąd też katalog poruszanych spraw na sejmie był nieograniczony, co dla instytucji teoretycznie zbierającej się co dwa lata na sześć tygodni było wielkim wyzwaniem. Przeprowadzenie we względnie stabilny sposób sejmu i zakończenie go z dorobkiem wymagało od posłów wiele dyscypliny. Można ją zaobserwować jeszcze w I połowie XVII wieku, choć i wtedy zdarzają się wyjątki – np. w 1638 roku poseł pruski żądał wolnego łowienia ryb w jeziorach królewskich, nie pozwalając na żadną inną aktywność izby . Później niestety duch obywatelski upada coraz bardziej i dochodzi do sytuacji takich, jak podczas sejmu z roku 1758, gdy poseł starodubowski przez kilka dni wstrzymywał prace izby, bo jego nazwisko pominięto w kalendarzyku sejmowym wydanym przez pijarów . Warto jednak zauważyć, iż istnieje różnica między powyższymi przykładami a liberum veto. Liberum veto było jawnym i definitywnym zerwaniem obrad sejmu – natomiast wstrzymanie jego czynności do czasu zrealizowania życzenia/prośby/punktu instrukcji posła, teoretycznie nie miało wpływu na jego efekt. W praktyce jednak takie działanie odbijało się na konkluzji, o ile oczywiście do niej doszło.
Do patologii proceduralnych można dodać negatywną rolę arbitrów - okaże się wówczas, że rzetelne posłowanie i skuteczne sejmowanie w ogóle było niesamowicie trudnym oraz dość niewdzięcznym obowiązkiem. Przykłady tego podaje Kitowicz, opisując destrukcyjną rolę widzów obrad w izbie poselskiej, zwłaszcza w sytuacji pata lub szczególnego napięcia politycznego. Zaś jeśli około jedną trzecią część czasu zabierało marszałkowi uspokajanie posłów i arbitrów (formalnych środków przywoływania do porządku posłów marszałek nie miał), jeśli wiele dni wypadało z pracy sejmu jako święta, jeśli posłowie często spóźniali się lub absentowali z obrad, to okaże się, że czasu na konstruktywną pracę nad projektami konstytucji in toto nie było wiele.
|
|
|
|
|
|
|
|
indygo Bardzo dobry tekst, taka prywata to nie prywata
QUOTE(Wilczyca24823 @ 31/07/2018, 12:35) Nie wiem, na ile prawdziwe jest to, co napisano w wiki, ale wg niej: QUOTE Na sejmie 1664/1665 stwierdzono, że sejmu nie można zerwać przed końcowym połączeniem się obu izb. Mimo to: QUOTE W 1688 roku zerwano sejm jeszcze przed obraniem marszałka, czyli przed formalnym ukonstytuowaniem się sejmu. LVCzyli jednak konstytucja sejmowa nie wystarczyła? A może ją zmieniono? Gdyby było to skodyfikowane, nikomu nie byłoby spieszno do zmiany. A przecież sposób sejmowania powinien być ujęty w prawie powszechnym, skoro sejm był formalną i faktyczną władzą w RON. Artykuły Henrykowskie również były niejako formą prawa powszechnego, skoro obowiązywały każdego monarchę. W 1688 obrady były zablokowane (czyli w stanie passivitas) od pierwszego dnia aż do konkluzji (konkluzja była w połączonych izbach). Znaczy to, że nie tyle zerwano sejm pierwszego dnia, co go zablokowano aż do upłynięcia terminu.
Poza tym pamiętaj, że w prawie może być jedno a w praktyce drugie. Konstytucja z 1633 zakazywała prolongaty a mimo to później prolongowano.
Nie wiem jak miałaby wyglądać taka kodyfikacja. Nikt raczej nie myślał w kategoriach kodeksu jak go dzisiaj rozumiemy. Wystarczyłby realistyczne i efektywne prawo oraz trzymanie się tak ustalonego porządku rzeczy. Zwyczaju z parlamentu nie da się zresztą wyeliminować całkowicie.
Trochę się nie zrozumieliśmy z tym prawem powszechnym. Ja miałem na myśli prawo sądowe tj. karne i cywilne i że tutaj nie potrzeba było kodyfikacji. Konstytucje były przecież prawem powszechnym, bo obowiązywały wszystkich na całym obszarze kraju.
|
|
|
|
|
|
|
|
Kodeksy jednak powstawały. W takiej "zacofanej" Rosji w II połowie XVII wieku uchwalili nawet dwa kodeksy handlowe i parę innych.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Trochę się nie zrozumieliśmy z tym prawem powszechnym. Ja miałem na myśli prawo sądowe tj. karne i cywilne i że tutaj nie potrzeba było kodyfikacji. Konstytucje były przecież prawem powszechnym, bo obowiązywały wszystkich na całym obszarze kraju.
Jednak one mogły zostac szybko zmienione, i byl problem z ich przestrzeganiem - w przeciwieństwie do praw zebranych w stautach. I ja myslałam o prawie w ogóle, łącznie z tym sejmowym. Własciwie to trochę smieszne, że szlachta uchwalając prawo wymagała od wszystkich (króla, magnatów, mieszczan i innych stanów) jego przestrzegania, a sama prawo dotyczące samej siebie miała w głębokim poważaniu. Choćby to podatkowe, gdzie tak patriotycznie nie pozwalała zweryfikować podanych przez siebie "oświadczen majątkowych", a krola rozliczała z każdego grosza niemal (sławny przykłąd Władysłąwa Wazy)
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(orkan @ 1/08/2018, 16:59) Kodeksy jednak powstawały. W takiej "zacofanej" Rosji w II połowie XVII wieku uchwalili nawet dwa kodeksy handlowe i parę innych. Nie mówię, że nie. Podkreśliłem tylko, że tamte kodeksy (przed dziewiętnastowieczne) nie dają się porównać ze współczesnym rozumieniem kodeksu. To jednak uwaga na marginesie bo wciąż nie rozumiem po co mielibyśmy zrobić kodeks z prawa sądowego (cywilnego i karnego)? Kodeksu dotyczącego funkcjonowania władz nikt nie robił i nie robi.
Wilczyca
CODE Jednak one mogły zostac szybko zmienione, Tak jak każde prawo, to chyba naturalne że nowe może zmienić stare.
CODE i byl problem z ich przestrzeganiem - w przeciwieństwie do praw zebranych w stautach. Wydaje mi się, że statuty dotyczyły wyłącznie prawa sądowego a nie regulowały funkcjonowania władz.
|
|
|
|
|
|
|
|
Statuty litewskie zdaje się określały również obowiązki szlachty wobec państwa, więc nie do końca było to tylko prawo cywilne i sądowe. Inna sprawa, że statystycznie rzecz ujmując to własnie Litwini najczęściej zrywali sejmy
I czy prawo zapisane w poszczególnych Statutach Litewskich było aż tak gruntownie zmieniane? Nie jestem do końca pewna, ale zdaje się dwa kolejne były jedynie uzupełnieniem pierwszego, bardziej dostosowując się po unii lubelskiej w szczegółach do prawa panującego w Koronie - niestety na tę chwilę pamiętam tylko obniżenie najwcześniejszego wieku zamążpójścia kobiet z lat 18 w pierwszym do bodajże 13 w ostatnim.
|
|
|
|
|
|
|
|
CODE Statuty litewskie zdaje się określały również obowiązki szlachty wobec państwa, więc nie do końca było to tylko prawo cywilne i sądowe. Ale wciąż to nie są przepisy dotyczące funkcjonowania władz.
CODE I czy prawo zapisane w poszczególnych Statutach Litewskich było aż tak gruntownie zmieniane? Nie jestem do końca pewna, ale zdaje się dwa kolejne były jedynie uzupełnieniem pierwszego, bardziej dostosowując się po unii lubelskiej w szczegółach do prawa panującego w Koronie Powtórzę. Jaki jest sens wprowadzać postanowienia konstytucji sejmowych do statutów? Tamto nie ulegało zmianie, bo taka była epoka. Zresztą w kwestii prawa dotyczącego władzy istotniejsza wydaje się praktyka. To naturalne że prawo się zmienia, nie w tym problem, nie było wtedy inflacji przepisów jak dzisiaj.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|