Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Trzy ideologie, Polityczna dynamika współczesnej Polski
     
jb8
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 471
Nr użytkownika: 97.339

jakub barecki
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 10/08/2015, 9:53 Quote Post

Poniższe to próba odreagowania pewnej lektury. Zapraszam do dyskusji.

Jest niewątpliwie tak, że zamiast dwóch, dominują dziś w Polsce trzy nurty ideologiczne: konserwatywny, liberalny (neoliberalny), socjalistyczny. Nie musimy przecież ograniczać się do magicznej „dwójki” (lewica i prawica), choć to prawda, że między parą punktów najwygodniej rozpiąć pojęciowe kontinuum, co z kolei zręcznie organizuje naszą wyobraźnię. Ale wydaje mi się, że nurtów powinno być raczej tyle ile jest wpływowych podmiotów politycznych.

Mam takie wrażenie odkąd przeczytałem książkę Libido dominandi. Ujawnia ona, że Kościół nie ma żadnego powodu lubić liberałów tak w znaczeniu obyczajowym (co jest jasne dla każdego), jak i w znaczeniu gospodarczym (co pozornie jest mniej jasne). Watykan obawia się bowiem prób podjętych przez wielkie koncerny do przemodelowania społeczeństwa i przedefiniowania człowieka. Wielcy producenci manipulują zachowaniami konsumenta korzystając z intelektualnych osiągnięć behawiorystów, czyli traktują człowieka nie w kategoriach absolutnych, lecz jako nieskończenie elastyczne zwierzę, dające sobą powodować sugestiami płynącymi z zewnątrz. Wynika z tego, że kluczem do władzy jest dziś umiejętność produkowania sugestii, od potrzeby do potrzeby. Czy katoliccy intelektualiści mają rację definiując problem w ten sposób?

Przede wszystkim jest to kłopot dla Kościoła. Do połowy XIX wieku, w warunkach europejskich, instytucja ta była praktycznie jedyną o ambicjach uniwersalistycznych („ekumenicznych”); pomińmy cesarzy, bo im się nie udawało. Mimo niepoliczonych konfliktów z monarchami Rzym, nie musiał bać się bezkompromisowej konkurencji i unicestwienia. Dopiero od schyłku XIX wieku, a z całą mocą w wieku XX i XXI, wyłonił się prawdziwie groźny rywal - wielkie koncerny przemysłowe o ambicjach, było nie było, uniwersalnych („globalnych”). By sprzedawać reklamują, zatem modelują społeczeństwo wedle swych doraźnych potrzeb. Paradoksalnie, Kościół w tych warunkach, staje się obrońcą ludzkiej rozumności (wg wykładni przedstawionej już przez św. Augustyna). Rozum zgodnie z katolicką terminologia, jest orężem jednostki do trzymania w ryzach własnych podniet, które z kolei cynicznie próbują wykorzystywać producenci usług i towarów.

Nie miejsce tu by przekonywać, że Kościół ma rację bądź nie. Skoro przyzwyczailiśmy się wierzyć w naczelną ideę współczesnego Zachodu, że „wszyscy ludzie mają prawo do poszukiwania szczęścia” jesteśmy ideologicznie obnażeni. Przecież nikt dziś nie odważy się zakwestionować, że jednostka sama decyduje o sobie. A skoro człowiek wyraźnie przegrywa z impulsami, więc może po prostu jest to kardynalny dowód, że jest zwierzęciem? Rzecz jasna, Kościół nigdy nie uzna tego faktu, bo jak każdy podmiot ma prawo walczyć o swe przetrwanie do upadłego. Stąd spór jest nieunikniony, a jego długotrwałość zostanie określona przez żywotność stron. Przekonamy się kto wygra, a tymczasem możemy tylko określić własne stanowisko.

Warto przy tym zauważyć, że Kościół, zarządzany z wielką finezją, stał się dziś (co najmniej w warunkach polskich), instytucją która weszła w sojusz z narodem, rozumianym nie jako lud lecz kulturowa wspólnota. W XVI i XVII wieku Rzym pragnął jednoczyć Europę pod egidą Habsburgów, bo miałby w niej ideologiczny monopol. Dziś Europa wydaje się być stracona dla konkurencyjnego, laickiego projektu, więc Kościół okopuje się na peryferiach, podkreśla swe związki z tradycjami tych narodów, które są skłonne podjąć z nim współpracę. Brzmi to cynicznie, ale w oczach osoby praktycznej ma wartość. Kościół wciąż ma dużą siłę i poszczególne narody też. Idąc w sojuszu może zdołają przeciwstawić się tendencjom do globalizacji ekonomiczno-kulturowej? Powagę tego konfliktu uświadamiają nam słowa papieża Franciszka, że „gender jest gorsze od marksizmu” (wydaje mi się, że powiedział to osobiście, ale mogę się mylić). Być może „biały ojciec” przesadził celowo, w myśl zasady, że zawsze gorszy wróg obecny niż dawny? Ale front wyraźnie się przesunął. Kościół już od XIX wieku przejawiał wrażliwość społeczną, a ze swej bogatej tradycji może dziś łatwo wyeksponować motywy świadczące, że rzekomo zawsze pamiętał o maluczkich (przecież zdaniem wielu ateistów Jezus był po prostu socjalistą utopijnym, co zauważono już dawno temu). Tak więc, przykładowo, obecny programowy zlepek solidaryzmu społecznego z konserwatyzmem obyczajowym PiSu są wymierzone w laicko-globalistyczną ideologię Europy. Ani to głupie ani mądre. Po prostu strategia, którą z dystansu ocenią historycy.

Chodzi mi o to, że Kościół, by się wzmocnić, próbuje zagospodarować liczne problemy współczesności – ubóstwo, tendencje narodowe itd. Kwestie moralne idą więc w pakiecie. Gdy porównamy to do lat 80. (taktyczny sojusz Watykanu z liberalnym Reganem) może na chwilę się zdziwimy, ale po krótkiej refleksji widzimy logikę. Proponuję więc (w warunkach polskich) docenić trzy nurty: konserwatywny, liberalny i socjalistyczny. Kościół, po przetrwaniu komunizmu z pomocą liberałów, próbuje obecnie oprzeć się globalizacji z pomocą retoryki socjalno-narodowej. Czyli gdy są trzy opcje, a jedna generuje wielkie zagrożenie, dwie słabsze należy skleić do kupy. Tak interpretuję ideologiczną dynamikę we współczesnej Polsce.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
mata2010
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.614
Nr użytkownika: 33.783

Andrzej Matuszewski
Stopień akademicki: dr
Zawód: statystyk
 
 
post 11/08/2015, 12:00 Quote Post

W pełni popieram. Nawet uznanie Reagana za liberała w tych (ogólnych) kategoriach ma sens.

Problem strategiczny jest więc następujący. Jak PIS (z przystawkami) wygra październikowe wybory będzie musiał uderzyć w wielki kapitał (sponsora liberalizmu). Jak tego nie zrobi od razu, to potem będzie trudniej. Tak jak Tusk ("ideologicznie") od razu po 1911-tym "musiał" podnieść wiek przejścia na emeryturę. Zresztą uważam (ze względu na ideologiczna, a nie taktyczną wagę sprawy), że Tusk nie uczestniczył w zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy właśnie ze względu na to, że PIS zadeklarował odwołanie reformy emerytalnej. I duży nacisk medialny na to zacznie się poczynając od szóstego sierpnia.

Czyli musimy obecnie z różnych wypowiedzi pisowskich rozszyfrowywać na czym to uderzenie w wielki kapitał będzie polegało. Chodzi o konkretne przygotowywane ustawy, a nie ogólniki typu: "opodatkować supermarkety", "wydrzeć zyski wielkim bankom" itp.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
jb8
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 471
Nr użytkownika: 97.339

jakub barecki
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 11/08/2015, 16:11 Quote Post

Dzięki za odzew!

W moim tekście próbowałem powiązać domniemaną motywację i strategie Kościoła katolickiego z praktyką życia politycznego w Polsce. Nie ośmielam się jednak przewidywać przyszłości PiS-u. Nawet jeśli partia Jarosława Kaczyńskiego uzyska wysokie poparcie w październiku, nie mamy żadnej gwarancji, że starczy jej odwagi, pomysłu, lub środków, by walczyć z cudzoziemskim kapitałem. Ba, nie wiemy co taka walka przyniosłaby Polsce i Polakom! Prawdopodobnie wiele trudów, choć możliwe że brak mi wizji i wyobraźni. Czasami myślę, chyba naiwnie, że w polityce III RP wszystko jest proste i przesądzone.

Nie trzeba nikogo uświadamiać - po 1989 roku nasz zadłużony, zacofany, zmaltretowany cywilizacyjnie naród ujrzał się na geopolitycznej „miedzy”. Mało wiem o kulisach uruchomionej wtedy polityki, ale podobno polski akces do Unii i NATO przez kilka lat miał na Zachodzie więcej przeciwników niż zwolenników. Może to prawda, a może tylko dyplomatyczna zagrywka Zachodu, obliczona na podniesienie naszej motywacji? Jedno jest pewne – gdy w końcu zostaliśmy zaproszeni byliśmy zwarci i gotowi. Nie dziwię się. To kwestia naszej historycznej świadomości. Rosja jest zbyt blisko i w poczuciu wielu Polaków (a chyba wszystkich polityków) warto zapłacić każdą cenę za członkostwo w klubie europejskim i północnoatlantyckim. I dlatego nie wiem czy nawet PiS naprawdę chce, umie i jest w stanie postawić się przeciwnikom, których wskazał narodowi. Po prostu trudno w to uwierzyć! Oczywiście mogę się mylić i do konfrontacji z cudzoziemskim kapitałem dojdzie. W takim przypadku nie mam pojęcia jak potoczyłby się wydarzenia, a tym samym, jak my Polacy powinniśmy zagłosować w październikowych wyborach.

Nade wszystko, to co zaprezentowałem jest mniej lub bardziej skuteczną próbą rozszyfrowania ideologicznego i cywilizacyjnego kontekstu współczesnej polityki. Chciałem wykazać, że Polsce raz jeszcze wyznaczono rolę „przedmurza”. Jeśli mi się udało warto przemyśleć tą szczególną inklinację naszego narodu. Ale przypominam, prezentowana teza jest niczym więcej jak tylko intelektualną prowokacją. Owszem, może ona uruchomić i nawet uzasadnić pewien sposób myślenia o bieżących wydarzeniach. Spróbowałem też praktycznie zastosować model ideologicznego trójpodziału, który oczywiście sam w sobie nie jest niczym oryginalnym. Tym bardziej dziwi, że w debatach miesza się go z bezużyteczną moim zdaniem, pojęciową „dwójcą” (prawica i lewica), która niczego nie wyjaśnia, a wiele zaciemnia.

I na koniec , by odnieść się do możliwych perspektyw, przyjmijmy, że PiS naprawdę zdecyduje się na zmagania z cudzoziemskim kapitałem. Czy warto podejmować tak wielkie wyzwanie? Nie wypowiem się o kwestiach gospodarczych, to dla mnie wielka zagadka. Książka Libido dominandi skupia się na kwestiach kulturowych i tu prognoza brzmi dobitnie - globalizacja prędzej lub później oznacza uniformizację w duchu laickim. Postęp światowego kapitału godzi w tradycyjnie pojmowane człowieczeństwo i społeczeństwo, w regionalizmy, w kulturowy przepych Europy. Czy to tragedia? Cóż życie i polityka są sztuką podejmowania wyborów - każdy z nas musi rozważyć powyższe kwestie we własnym sumieniu. Wiem tylko, że jesteśmy świadkami próby zmobilizowania sfrustrowanego społeczeństwa, wokół określonego zestawu haseł i wartości. Osobiście nie zamierzam „siać krucjaty”. To należy do osób publicznych o ile znajdą w sobie przekonanie i odwagę by prowadzić naród w nieznane.

Pozdrawiam!
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
mata2010
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.614
Nr użytkownika: 33.783

Andrzej Matuszewski
Stopień akademicki: dr
Zawód: statystyk
 
 
post 11/08/2015, 18:16 Quote Post

Oczywiście "jedziemy" na bardzo wysokim stopniu ogólności i dotykamy kwestii bardzo "wybuchowych". Jednak jakieś działanie ze strony PIS-u jest tu konieczne już (czy też jeszcze) przed wyborami! Przystawki PIS-u czy też propagandziści sami niewiele tu mają do powiedzenia, ale mogą coś zasugerować jako temat "nośny".

Weźmy na przykład sprawę śmierci Jana Kulczyka. Może się mylę, ale propagandziści i hejterzy PIS-u dość bezpardonowo obeszli się z pamięcią po nieboszczyku. A przecież to nie jest wielki kapitał zagraniczny. Wielu innych polskich miliarderów z kolei rozlicza się w rajach podatkowych.

Hitler też dość dokładnie analizował swoich sponsorów spośród wielkiego kapitału niemieckiego. Znalazł kilka osób "narodowych", które uratowały go kilkakrotnie z najcięższych chwilach. Nie wiem czy istnieją tacy "narodowi" przedstawiciele wielkiego kapitału, którzy by wsparli PIS confused1.gif To może mieć znaczenie dla niniejszego podejścia "trój-ideologicznego".

Ten post był edytowany przez mata2010: 11/08/2015, 18:19
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
Pluton
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 95
Nr użytkownika: 96.138

 
 
post 11/08/2015, 21:42 Quote Post

Walka z obcym kapitałem może się okazać skuteczna, ale tylko w przypadku, kiedy będziemy mieli własny plan, szczegółowy i go należycie się wdroży. Nie można wyrzucić obcego kapitału i dopiero wtedy myśleć jak załatać powstałą dziurę. Bo mimo że kapitał drenuje z nas nasz potencjalny zysk, to bez tego kapitału nie byłoby nawet tego minimalnego zysku, bo ktoś tę fabrykę musi zbudować i wyłożyć kasę. To że ten kapitał później tak gra, że zdziera z nas znacznie więcej niż nam oddaje, to już jest kwestia drugorzędna, bo gdsyby nie sama fabryka to by nie było o czym gadać. Oczywiście to tylko taki ogólnikowy przykład.
Bez planu to walka przegrana. Niestety jest tak, że Polska w kwestii ekonomicznej jest praktycznie zależna od innych państw. Chociażby teraz robi się wielki zarzut do ministra gospodarki, że fabryka chyba jaguara czy czegoś tam nie powstanie w Polsce tylko na Słowacji czy tam Słowenii. Wydaje mi się, że wielu polityków ma zbyt wygórowane ambicje i dążenia. Na tę chwilę jesteśmy niejako zmuszeni akceptować ten drenaż i wyzysk, by samemu zgromadzić kapitał.
Problem w tym, że wszystkie badania pokazują, że Polacy prawie w ogóle nie mają kapitału...
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
jb8
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 471
Nr użytkownika: 97.339

jakub barecki
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 11/08/2015, 23:30 Quote Post

Popełniłem błąd. Wrzucając ten temat do działu o III RP zainicjowałem dyskusję o tym co w ramach ideologicznej wojny Kościoła z globalizmem ma do zaoferowania nasz kraj i społeczeństwo. Ale tak sprofilowana dyskusja siłą rzeczy nie zaprowadzi nas zbyt daleko, bo możliwości Polski są wybitnie ograniczone. Wojna cywilizacyjna, o ile w nią wierzymy, musi być omawiana w szerszej perspektywie w jakimś innym dziale, a Polska występowałaby tam tylko jako drobny wątek.

Tutaj większy sens, moim zdaniem, może mieć tylko próba wyobrażenia sobie czy Polacy pozwolą się zmobilizować do współczesnej wersji Kulturkampfu na froncie z Unią i jej laickim projektem. Czy dostrzegacie takie tendencje i zapał w społeczeństwie? Intrygują mnie beznadziejne wyniki sondażowe wszelkich partii o profilu laicko-socjalnym. Czy zgodzilibyście się z twierdzeniem, że Polacy głosują zmotywowani światopoglądem i programami poszczególnych partii, czy raczej, według Was, kierują się przekorą i chęcią odegrania na obecnej koalicji?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
Pluton
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 95
Nr użytkownika: 96.138

 
 
post 12/08/2015, 1:24 Quote Post

Nikt nie głosuje na partie ze względu na ich programy i światopogląd, przynajmniej te główne, bo to jest to samo. Ja tam już nawet ich nie czytam, bo to wszystko bujdy na kiju. Postaw kogoś z PIS i PO i będą gadać, że USA tak, Unia tak, Ukraina tak, socjalizm, darmowe coś, dodatki, zapomogi. PSL, SLD to samo. Polska scena polityczna jest niemal identyczna. Każda partia już ma na swoim koncie obiecanki cacanki i później wykręty, że coś tam, że jednak nie. Jedyne czym różnią się te partie to kwestia, powiedziałbym, narracji historycznej. Tutaj bardziej skłaniam się ku PIS, bo w mojej ocenie PO kompletnie na tym terenie skapitulowało i nie zrobiło nic dając potężną pożywkę pod obce interesy, co już widać. Coraz głośniejsze żądania żydów, coraz częściej ktoś trąbi o polskich obozach, etc. Nieciekawie.

A obserwując swoje otoczenie i sferę internetową, która jest bardzo ważnym źródłem informacji odnośnie nastrojów politycznych. Pozwala ujrzeć jaki jest nastrój mniej więcej w społeczeństwie (przy całej oczywistej ułomności, bo nie wiemy kto siedzi po drugiej stronie i tak dalej) to jednak Polacy będą głosować przeciw, żeby się odegrać.

Co do Unii, narasta niechęć. Okres wielkiego poparcia dla UE już minął. Według mnie będzie tylko coraz gorzej i gorzej. Unia zamiast gospodarką to zajmuje się kwestiami światopoglądowymi, ideologicznymi, jest nieefektywna, co widać po problemie z imigrantami. Tak prosty problem paraliżuje wspólnotę najbardziej rozwiniętych państw świata, co wzbudza w krajach zamęt i zniechęcanie, wszyscy starają się podrzucić tego gorącego kartofla komuś innemu. Zamiast rozwijać kraje członków, dawać im pomoc i narzędzia to widać, że potężni chcą zrobić ze słabych wasali, dyskusyjne czy Polska już jest tym wasalem, czy jeszcze nie. To się rozpadnie. A szkoda, bo mogło być inaczej. Według mnie kluczową winę ponoszą Niemcy, bo już nawet w podświadomości wielu obywateli unii tworzy się stereotyp unii jako IV Rzeszy, jako przedłużenia polityki Niemiec, kolejny mechanizm ekonomicznej dominacji.

Ten post był edytowany przez Pluton: 12/08/2015, 1:26
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
mata2010
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.614
Nr użytkownika: 33.783

Andrzej Matuszewski
Stopień akademicki: dr
Zawód: statystyk
 
 
post 12/08/2015, 8:54 Quote Post

A ja z uporem maniaka powracam do naszych realiów partyjnych. Ideologia jest świetnym wyróżnikiem w pewnych konkretnych sprawach. I to nawet bez wchodzenia w szczegóły tych spraw.

Np dopłaty dla "frankowiczów". PO będzie się wykręcać ze zbyt dużego obciążania banków pomocą dla pożyczkobiorców. To jest element liberalizmu i oni tego nie odpuszczą. Podobnie jak nie będą się chcieli wycofać z reformy emerytalnej. Dla PO świat się wali jeśli te niby drobne utarczki pójdą w zła stronę. Będą wynajdywać coraz to nowe argumenty.

Sprecyzuję to. Liberałowie jako podstawę swojej racji bytu mają istnienie i działanie praw statystycznych. One dają im jakieś argumenty moralne czynią ich działalność trudną do obalenia. Będą więc zawsze bronić tych mechanizmów, które działają w dłuższej perspektywie czasowej i przejawiają się milionami zdarzeń. Jeśli liberałowie nie będą bronić takich mechanizmów, stają się zwolennikami czystej wolnej amerykanki i nie mają nic na swoją obronę.

Ten post był edytowany przez mata2010: 12/08/2015, 9:49
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
jb8
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 471
Nr użytkownika: 97.339

jakub barecki
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 12/08/2015, 9:48 Quote Post

Pluton
To co piszesz o motywacjach polskich wyborców wydaje mi się trafione, mam podobne odczucia, choć chyba interpretuję to bardziej kompleksowo. Bo owo zapotrzebowanie na zmianę narracji historycznej, które słusznie wskazałeś, wydają się jednak w Twoim ujęciu ledwie cienką „rzęsą” nastrojów na politycznej tafli. Może to idealistyczne, ale chciałbym wierzyć, że podczas majowych wyborów Polacy zasygnalizowali coś poważniejszego – dogłębne pragnienie wspólnoty wokół patriotycznej symboliki. Jeśli mam rację obserwujemy, że jest w narodzie odruchowe poszukiwanie integralności, poczucia godności, których dotychczasowa ekipa nijak nie potrafi z narodu wykrzesać. Utraciliśmy wrażenie, że jesteśmy suwerenni, a w takich warunkach trudno o satysfakcję z lat które minęły lub o optymizm w odniesieniu do tych które przyjdą. Chcę tu podkreślić, że PO nie kojarzy mi się z partia sprzedawczyków; może po prostu w którymś momencie stracili odwagę i wyczucie, w każdym razie próbują zbyt jednoznacznie reprezentować rozsądek, tradycję pozytywistyczną w miejsce tradycji romantycznej i w ten sposób sami się paraliżują.

Pozytywistyczny wątek jest nam oczywiście niezbędny; pracy organicznej nigdy dość, szczególnie w warunkach polskich. Ale romantyzm nagle stał się krytycznie niezbędny. Andrzej Duda i Paweł Kukiz jako dwa modele sukcesu sprzed kilkunastu tygodni (ich bieżącą popularność zweryfikują nadchodzące wybory i nie ma ona znaczenia dla moich rozważań w tym miejscu) pokazują że potrzebna stała się dynamika i charyzma. Zdumiały mnie słowa pijanego sukcesem Kukiza z dnia 10 maja: „Przysięgam kochani, nie zawiodę was!”; i zupełnie niedawna deklaracja rozpromienionego Andrzeja Dudy: „Zawsze mi się udaje. A jeśli się nie uda to odejdę z żalem i wstydem” (cytaty z pamięci). Pomińmy ile w tym szczerości i realnej możliwości ziszczenia podobnych obietnic, tym bardziej, że Kukiz chyba już się wypalił (choć nie przesądzam). Chodzi mi o styl. Bez względu ile w nas sceptycyzmu i słabej wiary, odruchowo zwracamy się właśnie w stronę takich ludzi, którzy przynajmniej udają, że chcą powalczyć, że wszystko postawią na szali, którzy demonstrują że ich wiara jest silna.

Polski romantyzm ma wyraźną specyfikę. To tradycja niosąca wspomnienie wielkich wyrzeczeń i uznanie, że czasem wyrzeczeń nie należy unikać. Chciałbym wiedzieć, czy romantyzm znów się wśród nas objawił. Bo jeśli tak to potrzebuje on symboli i ideałów, a nimi dysponują dziś konserwatyści, którzy stali się nagle aktualni i potrzebni. O konserwatyzmie mówi się jednak, że brak mu dynamiki. Jest dla społeczeństw zmęczonych, nieufnych, to ideologia na odreagowanie i przeczekanie kryzysu. Lecz przecież jakąś potrzebę pędu i dynamikę ewidentnie obserwujemy. Dostrzegam więc paradoks – najbardziej stabilizująca z ideologii stała się sztandarem buntu i odnowy! Być może jest zatem tak, ze wszystko w strategii PiS-u funkcjonuje poprzez zapożyczenie potencjału z socjalizmu, który swą moc czerpie z demonstrowania wrażliwości społecznej? Nie wątpi o tym mata2010. A dla mnie to wciąż zagadka.

Ten post był edytowany przez jb8: 12/08/2015, 12:24
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej