|
|
Oligarchia magnacka: nieuchronna katastrofa?,
|
|
|
|
Kręcimy się w kółko! Co więcej - mam nieodparte wrażenie, że wynika to z nieporozumień semantycznych. "Oligarchia" dla każdego z nas znaczy co innego. Jedni twierdzą, że RON był "oligarchią" - bo przez ostatnie 150 lat jego istnienia wielcy panowie zdominowali życie polityczne i gospodarkę. Inni - że nie był i być nie mógł, bo nie było prawnej różnicy między "zwykłym" szlachcicem a magnatem.
Faktem jest, że nigdzie na wschód od Łaby nie było "klasycznego feudalizmu" i stąd rozróżnianie stopni szlachectwa było tu zjawiskiem rzadkim i importowanym. Ale przecież - ten import jednak w wielu miejscach się udał!
Zgódźmy się może najpierw co do tego, co to właściwie jest ta "oligarchia" i jak ona powinna w warunkach polskich wyglądać..?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE("Jkobus") mam nieodparte wrażenie, że wynika to z nieporozumień semantycznych. "Oligarchia" dla każdego z nas znaczy co innego. To byłoby bardzo źle, bo wszak słowo "oligarchia" ma ściśle określone znaczenie. Co ono oznacza, sprecyzowałem w poście 131. Oczywiście, nie ma przymusu uznawania Encyklopedii PWN, jeśli kto chce - może ukuć własną definicję i nią tu szermować. Ale chyba właśnie po to jest Encyklopedia, by uniknąć takich właśnie sytuacji gdy "moja definicja mojsza a Twoja do bani".
|
|
|
|
|
|
|
|
Panowie, proponuję pójść tropem Oleśnickiego. Przyjmijmy, że widzi więcej niż skrawek swojego kardynalskiego kapelusza i uprawia nepotyzm pełną gębą. A więc dogaduje się z Sonką za plecami Jagiełły i po jego śmierci królowa wdowa zostaje regentką, ale pod kontrolą rady królewskiej, złożonej z krewnych/stronników biskupa. Potem potwierdza to Warneńczyk w zamian za zgodę na czeską wyprawę Kazimierza, którą wszak biskup może (po cichu) sabotować i doprowadzić do jej klęski. Ostatecznie odpowiednik przywileju mielnickiego (oczywiście bez punktu o odwołalności króla i bez wcielenia WKL) zostaje ogłoszony w 1440 roku, przed wyjazdem króla na Węgry. Ponieważ król jest nieobecny, szlachta nie może od niego żądać zniesienia tegoż przywileju, a po jego śmierci pod Warną następuje utrwalenie systemu. Kazimierz, który własnie sam w WKL stworzył podobny system, nie neguje go w Koronie.
Można by się zastanowić, jakie prerogatywy (oprócz zgody na bicie monety i nakładanie podatków) miałaby taka rada i jak wpłynęłoby to na rządy Kazimierza Jagiellończyka. O ile dyskutanci zgadzają się na taki POD.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE("Wilczyca24823") O ile dyskutanci zgadzają się na taki POD. Ja tak.
QUOTE("Wilczyca24823") Można by się zastanowić, jakie prerogatywy (oprócz zgody na bicie monety i nakładanie podatków) miałaby taka rada To nakładanie podatków to już jest bardzo dużo. To oni zbierają podatki, wypłacając ryczałt do skarbu. Różnicę chowając do kieszeni. Jak to jeszcze połączymy z zasadą, że wojewodami są tylko członkowie rady, to zacznie się kształtować "władza policentryczna" - bo każdy lokalny hreczkosiej zacznie ze swoimi sprawami i kłopotami peregrynować do Jaśnie Oświeconego Wojewody, który będzie (w miarę) blisko. I dużo będzie mógł, bo ma i władzę i kasę. A król daleko, bez forsy i w sumie niewiele może. A niejaka hermetyczność rady pod względem wstępowania w jej szeregi nowych członków sprawi, że te urzędy rychło staną się dziedziczne. W sumie - dziedziczni książęta zwani dla niepoznaki wojewodami ogarniają sprawy w swych księstwach, mieszkańcy tych księstw są coraz bardziej związani z lokalnym ośrodkiem władzy, a król staje się tylko figurantem który symbolizuje coraz bardziej wątpliwą jedność. Prędzej czy później dojdzie do sytuacji, w której interesy księcia Wielkopolski nie będą wcale tożsame z interesami księcia Małopolski i dojdzie do wojenek domowych. W końcu - OLT całkiem prywatna wojna o Tarnów w 1570 była dość widowiskowa i sporo rodów było w to zamieszanych. Mimo ze OLT tak silnej oligarchii nie było. Że już o rozmaitych późniejszych wojenkach Diabłów Łańcuckich nie wspomnę.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ale co to, Paniedzieju, ma wspólnego z Oleśnickim..? Na głowę upadł, że się na to godzi..?
Paniedzieju, wkupując się w łaski możnych i tworząc trwałą, bo reprodukującą się drogą płciową "grupę trzymającą władzę", Oleśnicki najpierw musi zadbać o równowagę. Jak nie zadba - przestanie być potrzebny. I po nim...
Nie musimy zresztą niczego wymyślać, skoro mamy przywilej mielnicki. Czy tam jest jakaś fragmentacja władzy..? No gdzie..! Członkowie Rady ("senatorowie") istotnie mają monopol na sprawowanie urzędów wojewodzińskich i kasztelańskich. Ale nie w ten sposób, że każdy w swoim województwie, tylko po kolei, awansując z "krzeseł" niższych na wyźsze, aż do najwyższego, które zajmuje kasztelan krakowski.
Hierarchia prestiżu tych urzędów kształtowała się co najmniej od XII wieku. Pomysł, że ktoś nie może awansować z kasztelana np. poznańskiego na krakowskiego, bo nie urodził się w Małopolsce - wywołałby bunt!
Kolega pisze pod tezę. Aby tylko "udowodnić", że to się musi rozbiciem dzielnicowym skończyć. A to nader wątpliwa teza. Duch epoki jest zgoła przeciwny.
Ten post był edytowany przez jkobus: 4/07/2018, 16:19
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE("Jkobus") Ale co to, Paniedzieju, ma wspólnego z Oleśnickim..? Na głowę upadł, że się na to godz Znaczy - negujesz POD?
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie ma związku między ewentualną budową szerszego zaplecza dla swojej osobistej władzy przez Oleśnickiego, a rozpadem dzielnicowym wieszczonym przez Kolegę. Przywilej mielnicki szedł w zgoła przeciwnym kierunku!
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie rozumiem, dlaczego paru proto-magnatów, uformowawszy sobie radę 'nieustającą', miałoby nie być ambitnymi i zadowolić się zarządzaniem swoimi małymi 'ksiestwami'. Właśnie przeciwnie, każdy z nich chciałby być szefem 'korporacji'.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(matigeo @ 5/07/2018, 8:52) Nie rozumiem, dlaczego paru proto-magnatów, uformowawszy sobie radę 'nieustającą', miałoby nie być ambitnymi i zadowolić się zarządzaniem swoimi małymi 'ksiestwami'. Właśnie przeciwnie, każdy z nich chciałby być szefem 'korporacji'.
To są mokre fantazje kolegi Paniedzieju źwierza, całe to "rozbicie dzielnicowe". Źródła mówią coś zgoła przeciwnego. Co jest, poniekąd, oczywiste. Każdy z "panów Rady" chciał być "panem krakowskim". Przywilej mielnicki OTL stwierdzał, że od tej pory nie będzie to zależało od królewskiego faworu, tylko od starszeństwa - panowie będą awansować kolejno na coraz to wyższe "krzesełka" (ich hierarchia była dla ówczesnych oczywista), kiedy poprzednio zasiadający zemrze.
W efekcie mamy nie żadnych "książąt dzielnicowych" - tylko ekskluzywną korporację. Pewnie, że członkowie tej korporacji będą sobie wzajemnie nogi podkładać, a może i jaki desperat trutkę drugiemu podsunie, jak ten złośliwie żyć będzie długo i w dobrym zdrowiu. Ale do wojen międzydzielnicowych - daleko.
Tym bardziej, że za pół wieku zacznie się pandemia syfilisu - i większość "panów Rady" zejdzie bezpotomnie...
|
|
|
|
|
|
|
|
Zastanawiałem się nad inną alternatywą: sojusz magnacko-królewski z czasów ostatnich Jagiellonów trwa w najlepsze (Jagiellonowie przy okazji też). Czy taka sytuacja-zmarginalizowanie izby poselskiej przez króla i senat, mogłaby się utrzymać do drugiej dekady XVII wieku (potem zaczyna się upadek średniej szlachty, więc powinno być z górki) i zamiast znanego z OTL XVII wieku sojuszu magnacko-szlacheckiego mógł funkcjonować sojusz królewsko-magnacki?
|
|
|
|
|
|
|
|
To jest scenariusz węgierski. W sumie..? Czemu nie? Jak by nie Mohacz...
|
|
|
|
|
|
|
|
Imo scenariusz królewsko-magnacki i korekta pod tym względem ustroju pod względem formalnym byłaby jednym z możliwych sposobów ozdrowienia.
|
|
|
|
|
|
|
|
Na pewno wszystko byłoby lepsze od tego, do czego w rzeczywistości doszło. Na senacie opierał się i w OTL Zygmunt III, ale hipotetyczny siedemnastowieczny Jagiellon miałby lepszą ku temu pozycję-brak w międzyczasie długiego bezkrólewia, faktycznych rządów Zamoyskiego i prawdopodobnie samej unii lubelskiej (a więc dziedziczne WXL wciąż istnieje).
|
|
|
|
|
|
|
|
Tyle że Zygmunt August nie ze względu na brak potomka doprowadził do unii - przynajmniej nie powinno było to być powodem, skoro do śmierci liczył na syna. Tak więc unia lubelska byłaby. A tematy o dalszym panowaniu Jagiellonów po Zygmuncie Auguście juz są w dziale HA, możecie więc się w nich poudzielac
QUOTE Co jest, poniekąd, oczywiste. Każdy z "panów Rady" chciał być "panem krakowskim". Przywilej mielnicki OTL stwierdzał, że od tej pory nie będzie to zależało od królewskiego faworu, tylko od starszeństwa - panowie będą awansować kolejno na coraz to wyższe "krzesełka" (ich hierarchia była dla ówczesnych oczywista), kiedy poprzednio zasiadający zemrze.
W efekcie mamy nie żadnych "książąt dzielnicowych" - tylko ekskluzywną korporację. Pewnie, że członkowie tej korporacji będą sobie wzajemnie nogi podkładać, a może i jaki desperat trutkę drugiemu podsunie, jak ten złośliwie żyć będzie długo i w dobrym zdrowiu. Ale do wojen międzydzielnicowych - daleko.
Tym bardziej, że za pół wieku zacznie się pandemia syfilisu - i większość "panów Rady" zejdzie bezpotomnie...
I wtedy król wprowadza włądze absolutną
|
|
|
|
|
|
|
|
Z2A na potomka liczył, ale jego szanse malały. Tymczasem groźba całkowitego zerwania unii, nawet personalnej, niepokoiła i króla i szlachtę polską.Trzeba było działać, i to radykalnie, aby temu zapobiec.
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|