Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
6 Strony < 1 2 3 4 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Problem lacznosci podczas Wrzesnia 39
     
Delwin
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.951
Nr użytkownika: 30.421

 
 
post 11/01/2015, 21:15 Quote Post

Dwa aspekty:
- łączność przewodowa w skali taktycznej: jej skuteczność zależy od możliwości zwijania i rozwijania kabla przede wszystkim. Nasze formacje co do zasady nie były zmotoryzowane. Różnicy w tempie rozwijania/zwijania kabla nie trzeba tłumaczyć, jak również strat w tym ostatnim w trakcie odwrotu. Przykład: ponoć łączność przewodowa 10 BK dawała sobie radę. Ciekawe czemu...
-łączność radiowa: niemiecki baon piechoty mógł przydzielić każdej kompanii po jednej radiostacji. Skutków tłumaczyć nie trzeba...

Dalej: wszystkie inne bronie były u nas ciężko poszkodowane w zakresie radiostacji - przykładowo pal zamiast 25 radiostacji miał 8. Dlaczego 25? Ponieważ celem było umożliwienie działania artylerii bez jakiejkolwiek funkcjonującej łączności drutowej. Podobnie w broni pancernej: rozpoznawczy (!) dyon pancerny w BK ma jedną radiostację... Porównywanie do Niemiec gdzie każdy czołg miał radiostację odbiorczą a nadawczą wszystkie od Pz II i części Pz I jest wręcz przykre.

Wyobraźmy sobie przełamanie niemieckiej broni pancernej: informacja o luce w naszym ugrupowaniu radiem jest natychmiast przekazywana do dowództwa, odwód rusza w lukę i artyleria zawiadomiona radiem okłada naszą przesłonę. Nasza przesłona w postaci kompanii piechoty z działkiem ppanc zostaje rozgoniona (najpier ogień artylerii rwie kable telefoniczne) a dowództwo naszego baonu orientuje sie w sytuacji jak na nich wyjeżdżają czołgi. Po dyskusji.

Orkan - nie jesteś za ambitny smile.gif ? Tyle to mieli chyba tylko Anglosasi w DWS - nawet Niemcy nie mieli np. na szczeblu baonu aż tyle radia. Minimum to odrębne radiostacje (a przynajmniej odbiornik) na nasłuchu szczebla niższego i wyższego/sąsiadów + (jeśli to organizacja przewiduje) przydzielane radio dla jednostek niższego szczebla. Nasi też nie planowali aż tak ambitnie - nie stać nas było. Do tego to wszystko musiało na czymś jeździć - najlepiej na samochodach.

Wyższego szczebla to aż żal patrzeć - podstarzałe radiostacje na wyższym szczeblu i brak sieci kablowej, właściwie poza "dobiegówką" do Warszawy (w PSZ jest "piękna" mapka). Do tego:
- niedoszkolony personel w radio (nowe radiostacje zaczęły spływać niedługo przed wojną);
- z obawy przed podsłuchem korzystanie zasadniczo z klucza: co opóźniało komunikację (w warunkach wojny typu "B"...);
- uwspólnione aż do szczebla dywizji szyfry - radio poszło w odstawkę zasadniczo już po łomocie jaki dostała 7 DP.
- sieć otwarta (inaczej wspólna częstotliwość wywoławcza) dla praktycznie całej armii z uwagi na braki sprzętowe: personel ma trudniej...

Ten post był edytowany przez Delwin: 11/01/2015, 23:38
 
User is offline  PMMini Profile Post #16

     
Krzysztof K
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 541
Nr użytkownika: 72.661

 
 
post 12/01/2015, 12:32 Quote Post

QUOTE(Net_Skater @ 11/01/2015, 16:35)
Krzysztof_K:
Z czytanego wyzej postu mozna odniesc wrazenie, ze pulki oraz dywizje posiadaly wystarczajaca ilosc sprzetu lacznosci aby zapewnic wlasciwy przeplyw informacji. Chcialbym poruszyc dwa aspekty do omowienia.
Pierwsze.
Niejednokrotnie (chocby w watkach w tym dziale) spotkalem sie z informacja, ze front dywizji/pulku byl rozciagniety (przyczyny tego sa najrozniejsze) na czesto dziesiatki kilometrow. Nie znam parametrow technicznych bezkablowego sprzetu lacznosci ale biorac pod uwage owczesny poziom techniki, zasieg owczesnych radiostacji byl niewielki. Dorzucmy do tego takie czynniki, jak uksztaltowanie terenu, obecnosc lasu co powoduje pogorszenie odbioru sygnalu radiowego. Te trzy czynniki (szczegolnie zas poloczony pierwszy i drugi) mogly powaznie oslabic przeplyw informacji.
Drugie.
Jak juz uprzednio pisalem, bardzo czesto opisy dzialan wojennych strony polskiej wspominaja o uzywaniu goncow na szczeblu plutonu, kompanii, batalionu. Jezeli np. batalion zajmowal rubiez szerokosci kilku kilometrow - to dostarczenie rozkazu do mniejszych oddzialow zabieralo duza ilosc czasu, moglo nie zostac wykonane, powodowalo, ze rozkaz stawal sie nieaktualny itp itp. Nastepna obserwacja: tak samo czesto, w pracach dotyczacych Wrzesnia 39 napotyka sie informacje o oficerach lacznikowych uzywanych do dostarczania rozkazow ze sztabu armii do dywizji, z dywizji do pulkow. To tez byli goncy, tylko, ze z gwiazkami na naramiennikach. Co w takim razie stalo sie z lacznoscia bezprzewodowa w armiach, dywizjach, batalionach ? A moze panowalo przekonanie, ze lepiej przekazywac rozkazy tradycyjna metoda, "na gebe" ?
Jak to powyzsze pogodzic ze stwierdzeniem, iz "pulk i cala dywizja mialy wystarczajaca ilosc radiostacji (...)" ?

N_S
*


Radiostacje przydzielone WJ miały wystarczający zasięg, od ręki podam dwa przykłady:
1. Zdarzenie z 9DP chyba najbardziej rozciągniętej do tego w terenie leśnym, 2 września wieczorem radiostacja 9DP gdzieś w r. Bysławka odebrała wiadomość od radiostacji 22pp gdzieś z r. Koronowa, że 22pp pod naporem rozpoczął wycofywanie się.
2. Wileńska BK była 3 września w r. Piotrkowa mp sztabu Stara Wieś Proszenie i wysłała 2 szwadrony każdy z radiostacją na rozpoznanie 1Dpanc. Już przed południem obie radiostacje nadawały informacje o ruchach 1Dpanc z rejonu Kamieńska.

Radiostacje w WJ były w ilościach wystarczających, dobry dowódca je wykorzystywał zły nie i miał problemy z łącznością (czytaj był matołem awansowanym po piłsudczykowskiej linii partyjnej).



 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #17

     
Krzysztof K
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 541
Nr użytkownika: 72.661

 
 
post 12/01/2015, 12:56 Quote Post

QUOTE(adso74 @ 11/01/2015, 20:47)
QUOTE(Krzysztof K @ 11/01/2015, 14:17)
Przedstawiłem w dywizji ilość radiostacji do których mam pewność, natomiast relacje mówią o większych ilościach radiostacji w dywizji. Jeżeli na tym forum jest jakiś fachowiec od łączności to proszę go szczegółowe opisanie ile radiostacji było w polskiej DP w wersji z przydzieloną baterią plot i bez.
*



Jeśli dobrze pamiętam to w dywizji powinno być 28 radiostacji. Nie wiem jak było w przypadku dywizji rezerwowych. Niektórych dywizji nie zdążono skoncentrować, więc mogły w nich wystąpić dodatkowe braki.
Uwagi Net_Skatera jak najbardziej słuszne. Te środki łączności, które miał w swojej dyspozycji dowódca pułku czy dywizji mogły być wystarczające w sytuacji, gdy bój toczony był w stosunkowo korzystnych warunkach. Rzecz w tym, że w 1939 przedwojenne normy często z konieczności naciągano, pułki nadmiernie rozciągano w terenie, kontrataki niejednokrotnie improwizowano w pośpiechu.
Nadal nie odpowiedziałeś na moje uwagi o problemach z łącznością na szczeblach wyższych.
*


Łączność na szczeblach wyższych tj armii i NW wyjaśnię w terminie późniejszym aby nie mieszać wątków. W pierwszej kolejności wyjaśnimy sobie łączność radiową WJ. W mojej ocenie były to ilości wystarczające. Podałeś, że w DP było aż 28 radiostacji dobrze by było je właściwie rozdzielić na poszczególne oddziały.

Przy okazji uwaga do wszystkich, którzy porównują ilość radiostacji w Polsce z ilość radiostacji w wojskach innych krajów np. Niemcy. Po pierwsze inne kraje były dużo bogatsze, po drugie nie rządzili tam kretyni piłsudczycy którzy marnowali mnóstwo pieniędzy z budżetu wojskowego, z tego względu takie porównania są bezsensowne.

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
czarny piotruś
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.638
Nr użytkownika: 77.765

 
 
post 12/01/2015, 13:10 Quote Post

W kwestii łączności to praktyka bojowa pokazała, ze jednak środków technicznych było za mało jezeli chodzi o działania ofensywne.

Pliiiz ...
Zalezy nam, aby ten watek - z uwagi na tematyke - nie zawieral ogolnikowych, banalnych, nie przynoszacych nic wartosciowego wpisow. Jak do tej pory dyskusja jest bardzo merytoryczna, utrzymujmy ja na takim poziomie, jakim w tej chwili sie znajduje.
Moderator N_S


Ten post był edytowany przez Net_Skater: 12/01/2015, 13:29
 
User is offline  PMMini Profile Post #19

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 12/01/2015, 14:33 Quote Post

Bardzo pomocnym elementem dyskusji na pewno beda informacje zawarte na stronie londynskiego Instytutu Polskiego - http://www.pism.co.uk/dokumenty_bl.htm - patrz dokument pod numerem B.I.9a, B.I.9b I B.I.9c

N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
czarny piotruś
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.638
Nr użytkownika: 77.765

 
 
post 12/01/2015, 17:51 Quote Post

Z tego, radiostacji jest zbyt mało zdawali sobie takze i "kretyni piłsudczycy" jak określa ich kolega Krzysztof K. W roku budżetowym 38/39 zamówiono 500 radiostacji N1 , w roku 39/40 już 800. Zamówiono w Anglii radiostacje W2 a na rok 40/41 planowano wprowadzenie typu S i N3. Organizatorem łączności WP był jakby nie patrzeć legionista pełną gębą płk Drewnowski, profesor Politechniki... Szefem łączności przy NW był takze znakomity fachowiec Heliiodor Cepa. Problem tkwił i w niedostatecznej ilości sprzętu jak i w samej organizacji tego rodzaju wojsk. Znana jest także niechęć naszych dowódców do używania łączności radiowej jako mało pewnej zarówno w sensie techniczym jak i też łatwości podsłuchu. Co biorąc pod uwagę nasze sukcesy w nasłuchu i dekryptażu jest poniekąd usprawiedliwione. Dochodzi jeszcze kwestia przekonania , że rozstawianie masztów radiostacji i jej używanie ściąga na głowę Luftwaffe. Sprawa następna to jak wyglądało nasycenie faktyczne względem tego z etatów? Ilu było wyszkolonych operatorów?
Tak nawiasem z mojej praktyki także kładziono nacisk na łącza kablowe w artylerii a radio to mniejsze zło.
Więc może tak całkiem kretynami nie byli ?
Rzecz jeszcze jedna. Przegraliśmy także (pomijając różnicę sił) takze z powodów błędów w dowodzeniu. Pytanie brzmi ile z tych błędów było błędami wymuszonymi przez dezorientację wynikającą z braku łączności a co za tym idzie chaosu decyzyjnego?
 
User is offline  PMMini Profile Post #21

     
Delwin
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.951
Nr użytkownika: 30.421

 
 
post 12/01/2015, 18:16 Quote Post

Heliodor Cepa był po armii kajzera - legionista niewątpliwie ;-).

QUOTE
Sprawa następna to jak wyglądało nasycenie faktyczne względem tego z etatów? Ilu było wyszkolonych operatorów?


Był pewien problem z rezerwistami ponieważ nowe radiostacje były "nowe": rezerwa ich nie znała. Choć kadrowo chyba było dość, bo obcięcia radiostacji w łączności w 1939 to był efekt braku sprzętu a nie ludzi. Osobiście zresztą znam przypadek kiedy wyszkolony radiotelegrafista, w wieku jak najbardziej zdatnym, przez armią został pominięty w powołaniach - choć rzekomo były jakieś braki.

Kabel ma co dozasady przewagę (do tej pory zresztą): pewność połączenia, co do zasady niemożność podsłuchu, łatwość obsługi i skrytość komunikacji. Kłopot jednak w tym, że kablówka jest dużo za wolna do wojny ruchowej, zaś na duże dystanse - bardzo kosztowna w budowie instalacji.
 
User is offline  PMMini Profile Post #22

     
czarny piotruś
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.638
Nr użytkownika: 77.765

 
 
post 12/01/2015, 18:41 Quote Post


Co do małej przydatności kabla przy wojnie manewrowej zgoda jak najbardziej. Choć i dziś uważa sie w pewnych warunkach jego użycie za zasdnee. Z mojego podwórka to radiostacja dywizjonu artylerii ma być w zasadzie na odbiorze a komendy do dział maja iść kablem lub światłowodem. Oczywiście jak starczy czasu na rozwiniecie wink.gif
Tak nawiasem spotkałem się z informacją, ze już przed wojną pracowano w Polsce nad radiostacją z czymś w rodzaju dzisiejszego hoppingu , prawda to ?
 
User is offline  PMMini Profile Post #23

     
adso74
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.870
Nr użytkownika: 37.022

 
 
post 12/01/2015, 19:19 Quote Post

QUOTE(Krzysztof K @ 12/01/2015, 12:56)
Podałeś, że w DP było aż 28 radiostacji (...)


Nie ! Podałem, że w DP było tylko 28 radiostacji. Mamy klasyczną rozbieżność w ocenie, czy szklanka jest w połowie pełna, czy w połowie pusta...

QUOTE
Przy okazji uwaga do wszystkich, którzy porównują ilość radiostacji w Polsce z ilość radiostacji w wojskach innych krajów np. Niemcy. Po pierwsze inne kraje były dużo bogatsze, po drugie nie rządzili tam kretyni piłsudczycy którzy marnowali mnóstwo pieniędzy z budżetu wojskowego, z tego względu takie porównania są bezsensowne.


Czy nam się podoba, czy nie, bić się nam przyszło z Niemcami, więc jak najbardziej trzeba stosować takie porównania. Dzięki temu widzimy kolejną dysproporcję w wyposażeniu obu stron, co pozwala lepiej zrozumieć z jakimi trudnościami borykali się nasi żołnierze podczas kampanii wrześniowej. Wszystkim, którzy tak chętnie krytykują naszych żołnierzy i dowódców mówię: porównajcie możliwości nasze i nieprzyjaciela, bo nasze wojsko starło się z potęgą, z którą wygrać po prostu nie miało prawa. Dlatego nie zgadzam się z twoim twierdzeniem, że przy lepszym dowodzeniu mogliśmy "bez problemu" Niemców bić. Według mnie złe dowodzenie było tylko jednym z czynników decydujących o tym, że to oni bili nas. Takich czynników było więcej, a podstawowym była ogromna dysproporcja sił i środków jakimi obie armie dysponowały.
Wracając do tematu - nikt tutaj nie twierdzi, że mogliśmy wyposażyć nasze wojsko w środki łączności w takim samym stopniu, jak nieprzyjaciel. Stwierdzamy jedynie fakt - środki, jakimi dysponowaliśmy, nie zaspokajały zapotrzebowania naszej armii i były niewystarczające w warunkach nowoczesnej, bardzo manewrowej wojny. We wspomnieniach uczestników wojny 1939 powraca regularnie spostrzeżenie, że łączność po naszej stronie nawalała. Wiem, według ciebie jest to kolejne z ich strony usprawiedliwianie własnej nieudolności. Według mnie nie do końca. Przede wszystkim największym problemem były trudności w komunikacji z Naczelnym Wodzem. A to akurat nie było spowodowane jedynie brakiem odpowiednich możliwości, lecz zwykłymi zaniedbaniami z naszej strony. Zaniedbaniami jeszcze sprzed wojny. Łączność ze Śmigłym-Rydzem funkcjonowała nieźle dopóty, dopóki siedział on w Warszawie a poszczególne armie biły się na pozycjach określonych w planie obrony. Kłopoty zaczęły się mnożyć w momencie, gdy kolejne związki operacyjne przechodziły do wymuszonego odwrotu, a jeszcze gorzej zrobiło się w chwili, gdy sztab główny opuścił stolicę. Najzwyczajniej w świecie w toku przygotowań do wojny nie zadbano o należyte przygotowanie kolejnych miejsc postoju dla sztabu NW, także pod kątem łączności. Według mnie stało się tak dlatego, że po pierwsze nie doceniono powagi tego problemu, po drugie nie spodziewano się, że Śmigły-Rydz będzie musiał tak szybko opuścić Warszawę (inna sprawa, czy postąpił słusznie; według mnie niepotrzebnie się tak śpieszył). Innymi słowy jest to kolejny przyczynek do dyskusji o tym, jak Śmigły-Rydz sam skrępował możliwości swoje i swoich podwładnych.
 
User is offline  PMMini Profile Post #24

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 12/01/2015, 20:40 Quote Post

Delwin:
QUOTE
Kabel ma co dozasady przewagę (do tej pory zresztą): pewność połączenia, co do zasady niemożność podsłuchu

Dziennik Wrzesnia 1939, autorstwa majora Jana Bartkowskiego, szef wydzialu w Dowodztwie Wojsk Lacznosci (str. 3):
"Przy usuwaniu przerw na kierunku Rozan, niedaleko miejsca postoju dowodztwa 33 dyw. piechoty, patrol zauwazyl ok. 100 m. plecionki telefonicznej wlaczonej do trasy i wyprowadzonej do pobliskiego zabudowania. Znalezionu tam juz tylko koncowki, o aparacie i obsludzej juz sladu nie bylo. Podsluch niemiecki byl "nagminny" i smialy. Tego wieczora natknalem sie osobiscie dwukrotnie przy kontroli linii na podsluch niemiecki."

Nie sadze, ze byly to jednostkowe przyklady.

N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #25

     
Delwin
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.951
Nr użytkownika: 30.421

 
 
post 12/01/2015, 21:05 Quote Post

Oczywiście, że nie -tylko, że wymaga fizycznej obecności dywersji/szpiegów przy linii telefonicznej (radio już nie). O ile pocięcie drutów to nie problem tak do podsłuchu trzeba stosownie "szpiona" wyposażyć - zarówno w aparaty jaki i w kable. Stąd - co do zasady. Trudno też się np. podsłuchuje linie kablowe. Na marginesie: Niemcy mieli specjalne oddziały ochrony linii sieci drutowej...

QUOTE
Najzwyczajniej w świecie w toku przygotowań do wojny nie zadbano o należyte przygotowanie kolejnych miejsc postoju dla sztabu NW, także pod kątem łączności. Według mnie stało się tak dlatego, że po pierwsze nie doceniono powagi tego problemu, po drugie nie spodziewano się, że Śmigły-Rydz będzie musiał tak szybko opuścić Warszawę (inna sprawa, czy postąpił słusznie; według mnie niepotrzebnie się tak śpieszył).


Tutaj z jednej strony jest kwestia zasadniczego nieprzewidzenia wycofania NW z Warszawy jak i samego odwrotu armii daleko poza pierwotnie położone/wpięte linie. Jak będę miał chwilę to wwkleję mapkę sieci telefonicznej na terenie II RP (główne linie - w tym kablowe).

Czysto teoretycznie "dowodzenie" wygląda tak: rozpoznanie sytuacji (stan przeciwnika/własny), przekazanie takiej informacji do sztabu (łączność), decyzja, komunikacja decyzji do sił własnych (łączność ponownie). Przy częściowo choćby niesprawnej łączności decyzja ma olbrzymią szansę być błędna - nawet jeśli pozostałe elementy są poprawne. Przykład: mamy dwa źródła wiedzy o nieprzyjacielu - jedno podaje, że kieruje się na A a drugie, że kieruje się na B. Do sztabu jednak dociera (awaria łączności) na czas tylko informacja pierwsza i na tej podstawie zostaje podjęta decyzja. Decyzja błędna, ponieważ informacja druga jest np. bardziej wiarygodna lub aktualniejsza. Ot, drobiazg.
 
User is offline  PMMini Profile Post #26

     
czarny piotruś
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.638
Nr użytkownika: 77.765

 
 
post 12/01/2015, 21:28 Quote Post

Z podsłuchiwaniem łączności telefonicznej zresztą się liczono i starano się temu przeciwdziałać po pierwsze przez ich kontrolę po drugie przez nie rozmawianie "otwartym tekstem" używano kryptonimów, nazwy miejscowości również zmieniano. Na ile było to skuteczne trzeba by sprawdzić w źródłach niemieckich.
Interesuje mnie jeszcze jedno zagadnienie. Jak wyglądała w armii niemieckiej służba nasłuchu radiowego zarówno jezeli chodzi o samo podsłuchiwanie jak i namierzanie pozycji nadającej radiostacji. Na jakim szczeblu były ulokowane takie oddziały i jak wyglądał ewentualny obieg informacji , kwestia druga czy stosował jakieś środki zagłuszania naszych transmisji ?
 
User is offline  PMMini Profile Post #27

     
minimax
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 600
Nr użytkownika: 42.000

Zawód: uczen
 
 
post 12/01/2015, 21:30 Quote Post

Jakoś nikt tu nie poruszył jednego aspektu, odpowiedzialności za utrzymanie łączności. W Armii niemieckiej odpowiedzialność ponosił i podwładny i dowódca, wzajemnie mieli dążyć do jej utrzymania. W armii polskiej odpowiedzialność do dowódcy pułku (wyłącznie) spoczywała na podwładnym, od dowódcy pułku w górę (wyłącznie) na przełożonym. Jak widać dowódca pułku był świętą krową w tej strukturze.
 
User is offline  PMMini Profile Post #28

     
adso74
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.870
Nr użytkownika: 37.022

 
 
post 13/01/2015, 0:17 Quote Post

QUOTE(czarny piotruś @ 12/01/2015, 21:28)
Z podsłuchiwaniem łączności telefonicznej zresztą się liczono i starano się temu przeciwdziałać po pierwsze przez ich kontrolę po drugie przez nie rozmawianie "otwartym tekstem" używano kryptonimów, nazwy miejscowości również zmieniano. Na ile było to skuteczne trzeba by sprawdzić w źródłach niemieckich.


Wziąwszy pod uwagę fakt, że niekiedy trudności ze zrozumieniem komunikatu mieli nawet ci, do których był on skierowany, można chyba założyć, że dla Niemców tym bardziej mogło to być mylące. Chodzi mi o słynny przykład rozmowy prowadzonej żargonem odnośnie zwrotu zaczepnego armii Poznań, gdy w sztabie gen. Kutrzeby nie zrozumiano do końca informacji o tym, że armia Łódź powinna operować w lasach skierniewickich ("Pan z wąsikami będzie tam, gdzie ja poluję"). Z tego komunikatu zrozumiano tylko połowę. Niestety, o ile ta rozmowa przytaczana jest praktycznie w każdym opracowaniu dotyczącym bitwy nad Bzurą, o tyle niełatwo znaleźć w relacjach inne przykłady tego typu rozmów.

Ten post był edytowany przez adso74: 13/01/2015, 0:23
 
User is offline  PMMini Profile Post #29

     
Krzysztof K
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 541
Nr użytkownika: 72.661

 
 
post 13/01/2015, 12:03 Quote Post

QUOTE(Delwin @ 12/01/2015, 19:16)
Heliodor Cepa był po armii kajzera - legionista niewątpliwie ;-).

QUOTE
Sprawa następna to jak wyglądało nasycenie faktyczne względem tego z etatów? Ilu było wyszkolonych operatorów?


Był pewien problem z rezerwistami ponieważ nowe radiostacje były "nowe": rezerwa ich nie znała. Choć kadrowo chyba było dość, bo obcięcia radiostacji w łączności w 1939 to był efekt braku sprzętu a nie ludzi. Osobiście zresztą znam przypadek kiedy wyszkolony radiotelegrafista, w wieku jak najbardziej zdatnym, przez armią został pominięty w powołaniach - choć rzekomo były jakieś braki.

Kabel ma co dozasady przewagę (do tej pory zresztą): pewność połączenia, co do zasady niemożność podsłuchu, łatwość obsługi i skrytość komunikacji. Kłopot jednak w tym, że kablówka jest dużo za wolna do wojny ruchowej, zaś na duże dystanse - bardzo kosztowna w budowie instalacji.
*



Kolego Delwin,
Kolega dużo wie i często dochodzi do właściwych wniosków. Czasami natomiast odjeżdża tylko teoretyzując w oderwaniu od rzeczywistości. Zacytuję jak najbardziej słuszną uwagę moderatora "Zalezy nam, aby ten watek - z uwagi na tematyke - nie zawieral ogolnikowych, banalnych, nie przynoszacych nic wartosciowego wpisow" Proszę na poparcie swoich komentarzy podawać przykłady.

Kabel był dobry w obronie, we Wrześniu głównym zadaniem armii polskiej była obrona na z góry upatrzonych pozycjach.
Relacja ppor. Stodolskiego z 20DP "Mój pluton obsługiwał 2 centrale telefoniczne i aparat tel. przy d-cy saperów w dniu 2 września byliśmy bombardowani, łączności nie było tylko przez 15 minut"

Radiostacje uzupełniały WJ w obronie i były głównym środkiem łączności podczas manewru (natarcie, przegrupowanie, opóźnianie, wycofywanie się, przebijanie) i były w ilościach wystarczających aby w czasie takich działań sprawnie dowodzić.
Relacja ppor. Stodolskiego z działania 20DP w r. Białobrzegów "Ja z 2 drużynami tel i 1 RKD zostałem przydzielony do d-cy PD drużyny były w odwodzie, pracowała tylko radiostacja"
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #30

6 Strony < 1 2 3 4 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej