Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
11 Strony « < 3 4 5 6 7 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Stosunki wyznaniowe na Śląsku Cieszyńskim
     
DariuszJerczyński
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 637
Nr użytkownika: 54.628

Dariusz Jerczynski
Zawód: BANITA
 
 
post 14/11/2009, 23:06 Quote Post

Panie Wnętrzak (alias sinobrody)

Ja nie neguję faktu, że Śląska Partia Ludowa przegrała wybory parlamentarne w 1911, przegrywając nawet w 23 gminach, którymi sama Śląska Partia Ludowa władała. Mało tego w Szumbarku Kożdoń nie otrzymał ani jednego głosu, co znaczy, że nie zagłosował na niego nie tylko miejscowy elektorat "ślązakowski", ale nawet sami działacze Śląskiej Partii Ludowej zasiadający w wydziale gminnym. Jak zatem ktoś chciałby na podstawie tych wyborów mierzyć poparcie dla tej partii?

Wciąż nie zauważa się, że struktury ruchu "ślązakowskiego" w roku 1920 urosły gwałtownemu wzrostowi w porównaniu z okresem austriackim. ŚPL z 30 grup terenowych rozrosła się na ponad 140 (139 w powiatach politycznych bielskim, cieszyńskim i frysztackim, bo tyle było lokalnych komitetów plebiscytowych Śląskiej Partii Ludowej, nie wiem ile w powiecie w powiecie frydeckim, bo tam ŚPL komitetów plebiscytowych w ogóle nie stworzyła, a grupy terenowe na pewno miała w Ostrawie Śląskiej, Gruszowie, Frydku, Leskowicach, Starym Mieście i Siedliszczach). Związek Ślązaków zanotował astronomiczny przyrost członków z 800 (w 1913) do 52 000 (w 1920). I jakoś nikt się nie zastanawia skąd się ten przyrost wziął. Ja dosyć szczegółowo przeanalizowałem ówczesną narodowo-polską prasę, sądząc nie bez podstaw, że tam znajdę odpowiedź.

Najlepszym przykładem zmiany opcji jest katolicka Brenna, która w czasach austriackich wybrała Wydział Gminny z ramienia Związku Śląskich Katolików i zdecydowanie popierała Londzina zarówno w wyborach parlamentarnych, jak i sejmowych. Liderem ŚPL w Brennej był kupiec M. Freund - wyznawca judaizmu, więc w czasach austriackich struktury ŚPL były słabiutkie, a Związek Ślązaków tam nawet nie istniał.

Trzy polityczne samobójstwa ZŚK i mamy lata 1919/1920. Śląska Partia Ludowa nie mogła tu oficjalnie działać, więc tak jak wszędzie w takiej sytuacji, Freund organizował na Spolonej organizował zabawy taneczne pod szyldem Związku Ślązaków, podczas których kolportowano zakazanego "Ślązaka". ZŚK był zdegustowany tłumami swych dawnych wyborców na "ślązakowskiej" imprezie, zaczytujących się w "Ślązaku", więc w swej bezsilności, zwymyślał mieszkańców Brennej, że "skakali jak barany" i wyciągnął wniosek "Nie dawać zezwolenia na demoralizację" („Gwiazdka Cieszyńska” nr 53, 11.07.1919.). Problem w tym, że zakaz organizowania imprez kulturalnych Związku Ślązaków zostałby z pewnością uchylony przez komisję aliancką i odebrany jako jawna dyskryminacja, więc Polacy nie odważyli się go wprowadzić. Oczywiście można wierzyć, że te "zdemoralizowane" tłumy mieszkańców Brennej, uczestniczące w "ślązakowskiej" zabawie na Spolonej w wyborach ponownie zagłosowałyby na Londzina, podobnie jak można wierzyć, że niemieccy Żydzi zagłosowaliby na NSDAP, a z wiarą polemizować nie sposób. Ja pozostanę przy własnym zdaniu, że oni w 1919 byli już po stronie ŚPL, a znaczna część z nich przy okazji tych zabaw wstępowała do Związku Ślązaków. W 1911 nie byli skłonni głosować na Kożdonia, skoro czytali jedynie „Gwiazdkę Cieszyńską”, a ta przedstawiała go jako ultrakapitalistę, dążącego do wyzysku ludu na rzecz panów i niemal komunistę, zwalczającego kościół katolicki oraz pruskiego agenta w jednej osobie. Gdy zrozumieli, że „Gwiazdka Cieszyńska” i przez lata oszukiwała i zaczęli czytać „Ślązaka” oczywiście przejrzeli na oczy.

Temat prześledziłem dosyć dogłębnie, więc stwierdzam, że w stosunku do czasów austriackich w 1919 pozycja Śląskiej Partii Ludowej znacząco wzrosła wśród katolików w powiatach sądowych skoczowskim i strumieńskim, gdzie ruch "ślązakowski" był już silnie zakorzeniony już w XIX w., natomiast nie zauważyłem żadnego znaczącego wzrostu poparcia ŚPL w powiecie sądowym bielskim, gdzie niemal jednoznacznie "ślązakowskie" były tylko Jaworze i Jasienica, a do tego 7 gmin polskich z silnymi strukturami Związku Śląskich Katolików i 8 gmin niemieckich. Chociaż trzeba odnotować, że w czasach austriackich w Czechowicach, Dziedzicach, Bronowie i Dolnym Miedzyrzeczu struktur ŚPL w ogóle nie było, a w 1919 słabiutkie, ale jednak się pojawiły. Tak więc, albo wspomniane raporty Łazarczyka, Ściskały i Gunthera dotyczyły powiatu sądowego bielskiego, a nie politycznego, albo nie mieli oni pełnego rozeznania w sytuacji, opierając się na powiecie sądowym bielskim oraz tych ośmiu katolickich gminach powiatu sądowego skoczowskiego i pięciu strumieńskiego, gdzie rzeczywiście Śląska Partia Ludowa żadnych wpływów nie miała, a nie zauważyli tych, które jak Brenna przeszły do obozu Kożdonia.

Nie wiem, czy sam przekręciłem Bronów na Bronowice, czy powieliłem błąd za "Gwiazdką Cieszyńską", to drugie uważam za bardziej prawdopodobne.

Cytat z prof. Chwalby dowodził jedynie, że Ślązacy nie czytali polskiej literatury, bowiem była dla nich mentalnie niezrozumiała, chętnie czytali natomiast niemieckojęzyczną literaturę śląską. Byli więc ewidentnie zgermanizowani pod względem kulturowym, stąd stwierdzenie, że dopiero Kożdoń chciał ich w ten sposób zgermanizować jest propagandową bzdurą. Sam Kożdoń pisał w 1948, że wszyscy mieszkańcy Śląska w czasach austriackich byli pod wpływem niemieckiej kultury, innej kultury nawet nie znali.

Gratuluję "obiektywizmu". Jak można oceniać czyjeś poglądy na podstawie powojennych wspomnień jego rodziny. Po wojnie nie tylko rodzina Krząszcza, ale wszyscy cieszyńscy Ślązacy w granicach Polski twierdzili, że ich rodziny były po stronie polskiej i tak jest do dziś. Można by odnieść wrażenie, że te 79 000, które w spisie 1939 po 19 latach permanentnej polonizacji, zadeklarowało narodowość "ślązacką (Nationalitaet: Slonzakisch), a wcześniej popierało Kożdonia, w 1945 nagle wymarło i to bezpotomnie. Nigdy nie spotkałem na Śląsku Cieszyńskim ludzi, którzy by publicznie przyznali, że ich przodkowie popierali Kożdonia. Nigdy nie słyszałem, by ktoś tam publicznie zadeklarował narodowość śląską, chociaż w spisie 2002 w Cieszynie, Goleszowie, Skoczowie, Dębowcu, Brennej, Ustroniu i Wiśle takie deklaracje się pojawiły. Spotkałem natomiast kilka osób, które do jednego i do drugiego przyznają się w rozmowach prywatnych, ale tylko dlatego, że wiedzą, że ja mam takie same poglądy. Czy nie jest to najlepszy dowód, że ta tożsamość jest tam głęboko zakamuflowana?

Dlaczego Ślązacy nie stawiali twardego oporu polonizacji. Napisano już tomy książek o mentalności Ślązaków, rożniącej się od mentalności Polaków. Polacy stawiają opór i dzielnie umierają za swoje poglądy, Ślązacy się kamuflują i ukrywają swoje poglądy. Inną kwestią jest, że w takiej sytuacji wszelkie ruchy narodowe, ograniczają się do kwestii językowych. Ruch śląski, uznając, że dialekty śląskie są reprezentowane przez trzy języki sąsiadów (identycznie jak dialekty szwajcarskie), takiej ostoi językowej nie posiadał. Odsuwając pastora Gabrysia, Polacy zlikwidowali "Nowy Czas" i resztki ŚPL, której nie pozwoli się zorganizować. W taki m.in. właśnie sposób niedemokratyczne państwa likwidują niepożądane ruchy polityczne, ale czy znaczy to, że zlikwidowały również poglądy? Nazistowski spis w 1939 wykazał, że nie.

I Rzesza Niemiecka i II Rzesza Niemiecka to rzeczywiście nie to samo, ale nie wiem, czy mieszkańcy Śląska Cieszyńskiego, którzy w jej graniach nie mieszkali zdawali sobie z tego sprawę, skoro teoretycznie II Rzesza była związkiem państw, a nie monolitem (praktyka okazała się odmienna). Nie wiem jak było z wiernością śląskich Niemców wobec Austrii, więc wierzę na słowo, że nie była taka oczywista. Dyskutujemy jednak o poparciu cieszyńskich Ślązaków dla ŚPL (a nie jej liberalnych koalicjantów), a ta partia zachowała lojalność wobec Austrii, nawet po upadku monarchii, a cieszyńscy Polacy chcieli oderwać Śląsk Cieszyński od Austrii, znacznie wcześniej, niż 16 października 1918.

24 lutego 1918 roku polscy narodowcy, zyskujący wyborców, jako „wierni Austriacy” ujawnili swe prawdziwe wszechpolskie oblicze. Na 2000-sobowym wiecu w Cieszynie, zwołanym przez trzech posłów w austriackiej Radzie Państwa – ks. Józefa Londzina (ZŚK), dr Jana Michejdę (PZN) i Tadeusza Regera (PPSD), przedstawiciele wszystkich polskich ugrupowań opowiedzieli się za przyłączeniem Księstwa Cieszyńskiego do Królestwa Polskiego. Przypomnieli o ogłoszenej przez amerykańskiego prezydenta Wilsona „zasadzie prawa każdego narodu do stanowienia o sobie”. Opierając się na tej zasadzie przyjęli rezolucję, głoszącą, że „ludność polska Księstwa Cieszyńskiego”, jako „część składowa narodu polskiego […] żąda bezwarunkowego połączenia Księstwa Cieszyńskiego z całą, wolną, zjednoczoną i niepodległą Polską”. Polscy narodowcy zbijali od razu ewentualne oskarżenia o zdradę stanu postulatem, aby królem Polski został austriacki monarcha.

Trudno nie zauważyć, że postulat ten był potwierdzeniem słuszności zarzutów Śląskiej Partii Ludowej, stawianych przez nią polskim narodowcom w latach 1909-1918, którzy się tego kłamliwie wypierali, nie chcąc stracić wyborców. Trudno nie zauważyć, że kłamstwem okazały się zarzuty, że Śląska Partia Ludowa chce przyłączyć Śląsk Austriacki do Prus, odłączając go od Austrii, bo ta nawet po upadku monarchii chciała federacji państw austriackich, przyłączenie do Rzeszy Niemieckiej poparła na krótko dopiero wówczas, gdy z takim pomysłem wystąpili sami Austriacy. Trudno nie zauważyć, że postulat ZŚK z 1914, dotyczący odłączenia Śląska Cieszyńskiego od diecezji śląskiej i przyłączenia do krakowskiej był również potwierdzeniem zarzutów ŚPL wobec ZŚK. Postulat ten potwierdza jedynie, że Londzin był tak zaślepiony swoimi poglądami i poparciem członków swojej organizacji, że nie słuchał zdania swoich wyborców. Ja twierdzę, że cieszyńscy katolicy, którzy głosowali na Londzina, bo uważali się za polskojęzycznych śląskich katolików wiernych Austrii, ale nie podzielali jego narodowych poglądów, w 1918 poczuli się oszukani. Jednocześnie zostali zmuszeni do jednoznacznej deklaracji narodowej, a nie chcąc przyłączenia do Polski, uznali się za Ślązaków i przenieśli swoje poparcie na ŚPL. Po stronie Londzina pozostali wyłącznie zdeklarowani Polacy.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #61

     
ku 030321
 

Unregistered

 
 
post 15/11/2009, 10:34 Quote Post

QUOTE(rycymer @ 14/11/2009, 21:54)
Jak również Kamień pod Czantorią przed przysiółkiem Zakamień w Nidku, a także  Kamień Ewangelików w Wiśle pod Bukową.
*


... oraz stół ołtarzowy "Jana" w Bielsku i kilka innych miejsc
http://pl.wikipedia.org/wiki/%22Le%C5%9Bne...kie_w_Beskidach
 
Post #62

     
sinobrody
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 269
Nr użytkownika: 59.881

 
 
post 15/11/2009, 11:20 Quote Post

Co do wyborów w 1911 roku, to nie do mnie pytanie, dlaczego w Szumbarku nie głosowali na Kożdonia, Może jakieś osobiste animozje, co w przypadku Kożdonia było dość częste.
Na podstawie jakich źródeł twierdzi pan, że struktury ślązakowskie uległy znacznemu wzrostowi w podanym wyżej okresie? Astronomiczne liczby, które pan podaje są równie niewiarygodne jak liczba osób na polskich wiecach, którą pan neguje.
Podaje pan przykład z Brennej? A ilu było tych "baranów"?
Raporty Ściskały czy Gunthera dotyczyły zasadniczo całej prefektury. Cytując Ściskałę "poza obszarem trójkąta Skoczów-Wisła-Goleszów, niemieckiej wyspy bielskiej oraz paru izolowanych gmn ślązakowskich (Drogomyśl, Strumień) w pozostałych miejscowościach zdecydowane zwycięstwo odniosłaby polska sprawa". Lazarczyk był szefem skoczowskiego komitetu okręgowego, więc teren jego pracy ograniczał się zasadniczo do dzisiejszej gminy Skoczów (od Pogórza po Międzyświeć). Na początku twierdził, że połowa ludności zagłosuje za Czechosłowacją. W maju 1920 twierdził, że tylko jedna wieś jest niepewna (Międzyświeć). Oczywiście może pan wierzyć, że to bajki. Jeszcze raz pytam, jaki miałby interes, by kłamać? Tym bardziej, że nie ukrywali oni trudnej sytuacji dla sprawy polskiej w gminach ewangelickich. Można też porównać świętowanie 3 maja w 1919 i 1920 w Skoczowie. O ile w 1919 święto wypadło blado, w roku następnym było już inaczej, nawet niektórzy Niemcy przyłączyli się do świętowania.
W Dziedzicach i Czechowicach struktury ślązakowskie tworzyli Czesi, w większości kolejarze, oczywiście ludność napływowa. Poza tym istniała niewielka grupa ewangelików, będąca pod wpływem niemieckiego zboru w Bielsku.
Nie twierdzę, że Polacy wygraliby plebiscyt, i że wygraliby w powiecie bielskim. Nie wykluczam jednak i takiej możliwości. Po pierwsze nie bierze pan pod uwagę, że nawet we wsiach, w których istniał zarząd ślązakowski, sympatie było po polskiej stronie. Tak było w Iłownicy czy Rudzicy. W tej ostatniej był nawet przeprowadzony próbny plebiscyt, gdzie około 90% ludności zagłosowało za Polską. Po drugie, nawet zakładając, że Ślązacy-katolicy odwróciliby się od Londzina, po tym, jak zadeklarował jednoznaczną postawę niepodległościową ( co jest kwestią pana wiary, ja tego poglądu nie podzielam, mówię oczywiście o generaliach, bo pojedynczy katolicy mogli popierać Kożdonia), to nie oznacza to jednoznacznego poparcia dla Czechosłowacji. W końcu katolicy byli lojalni wobec Austrii, a nie Czechosłowacji, która była świeżym bytem po 1918 roku. Kożdoń zdążył ich do siebie zrazić już wcześniej. Poza tym sam przywódca ŚPL przyznawał, że najazd czeski i czeskie gwałty odebrały mu pewną część zwolenników. Po trzecie, istniała grupa rozłamowa Sikory w ramach ŚPL. Jej znaczenie było niewielkie, ale trochę zwolenników Kożdoniowi odebrała. Po czwarte niewielka część Niemców (głownie przedsiębiorcy bielscy włókiennicy) zagłosowaliby za Polską z przyczyn czysto ekonomicznych.
Stoję na stanowisku, że istotne byłoby, kiedy ten plebiscyt by się odbył. Gdyby było to przed najazdem bolszewickim, lub w jego trakcie jest duża szansa że Czesi by wygrali. Jeżeli po, duża szansa, że byłoby odwrotnie. Nawiasem mówiąc Kożdoń popierając bolszewików dał wyraz już nie tyle swej nienawiści do Polski, ale politycznej głupoty, która dyskredytuje go jako poważnego polityka. Czyżby liczył on, że bolszewicy po zdobyciu Warszawy tamże się zatrzymają? Nie zdobędą Czech i Niemiec, które aż kwiczały, by wpaść w objęcia czerwonych? I co wtedy byłoby na jego Śląsku?
Nie sądzę, żeby w "GC" przekręcano nazwy miejscowości, skoro główny redaktor gazety pochodził z sąsiedniego Zabrzega. Sądzę raczej, że to pan dość słabo zna geografię Śląska Cieszyńskiego (inny przykład to przekręcona nazwa wsi Leskowiec koło Frydka w pana ostatnim poście, Polską Ostrawę już daruję, bo roumiem że posługuje się pan dla wygody obecnymi sczechizowanymi nazwami). Tym bardziej, że pochodzi pan z pruskiego Śląska, nie jest pan stela. Nie czynię zresztą z tego zarzutu.
O tym, że Ślązacy nie czytali polskiej literatury najlepiej świadczy fakt zakładania kolejnych czytelni polskich, również w powiecie bielskim za Austrii. Sam Kożdoń miał pokaźną bibliotekę polskich książek, które trzymał nawet w czasach II wojny. Sam pan sobie przeczy, pisząc że literatura polska była dla nich niezrozumiała? Skąd o tym wiedzieli, skoro nie czytali?
Ja również gratuluję obiektywizmu, jeżeli ktoś piszę, że podstawą dla śląskiej tożsamości jest spis nazistowski z 1939 roku. Pozostawiam to bez komentarza. Sapienti sat. Dodam tylko. że mój pradziadek też zadeklarował się jako Ślązak, po to by chronić rodzinę. Jego synowie ( w tym mój dziadek) służyli w Wehrmachcie. Jak tylko była okazja przeszli do armii Andersa. Pradziadek pochodził ze Starego Bielska (czyli niemieckiej wsi), cała rodzina wołała na niego Johann,i zawsze podkreślał swoją polskość, zakładał zresztą polską czytelnię we w sąsiednich Mazańcowicach, gdzie się ożenił. Tacy to byli tu Austriacy, o których pan pisze. Nie wspomnę już o tym, jak potraktowano Polaków w Bielsku, Cieszynie i innych miejscowościach. Zapewne masowe rozstrzeliwania śląskich Polaków są dla pana dowodem humanitaryzmu Niemców.
Skoro tych Austriaków było lub jest tak dużo na Śląsku, to dlaczego RAŚ nie ma tu żadnego poparcia, a kandydatów rasiowskich trzeba importować z pruskiego Śląska? Wybory są tajne. Czyżby wstydzili się swoich sympatii? Dlaczego podobne sympatie nie pojawiły się po utworzeniu w 1992 roku diecezji bielsko-żywieckiej?
Nazywa pan działania sanacji niedemokratycznymi, za to z ochotą cytuje pan spis nazistowski jako obiektywne źródło narodowej tożsamości Ślązaków. Gdzie tu logika? Zapewne uważa pan ostatni polski spis z 2002 roku za mniej obiektywne źródło niż to z 1939 roku? Czy w 2002 grożono masowymi mordami i obozem?
Wracając do sanacji, to trudno oczekiwać, by tolerowała ona antypaństwową działalność ks. Gabrysia. Żadne państwo tego nie toleruje, również dzisiaj. Wystarczy wskazać na przykłady USA, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii. Czy to też są państwa niedemokratyczne? Być może dla pana akurat nazistowskie Niemcy były wcieleniem demokracji? W końcu Hitler wygrał wybory parlamentarne.
Jakoś nie słyszałem, by pastor Gabryś został skrytobójczo zabity, czy w jakikolwiek inny sposób stała mu się krzywda? Może pan wie coś na ten temat, proszę mnie oświecić. Mam przypomnieć tych śląskich Polaków, których hitlerowcy potraktowali w nieco inny sposób? Nie bronię sanacji, natomiast uważam, że każde państwo demokratyczne czy nie postąpiłoby w ten sam sposób.
Wracając jeszcze do czasów plebiscytowych, to chętnie pan przypomina krzywdy, jakie doznali ślązakowcy od Polaków. Nie neguję ich. Warto jednak, by starał się pan w swoich pracach o większy obiektywizm. Inaczej nie jest pan historykiem, tylko zaangażowanym emocjonalnie po jednej ze stron politykiem.Doskonale pan wie, że Polacy byli na Śląsku prześladowani nie tylko przez Czechów, ale też przez kożdoniowców. Przypomnę parę spraw. Na przykład zabójstwo Pawła Sikory ( notabene ewangelika)w Goleszowie w maju 1920 i prawdopodobnie zabójstwo ( ciała nie odnaleziono) Wapiennika z Bażanowic. Dalej spalenie domu Rymorza w Kozakowicach, gdzie straż pożarna odmówiła gaszenia pożaru, bo we wsi panowały sympatię ślązakowskie. Notabene przed wojną ślązakowcy spalili jedną z will w Wiśle, należącą do Polki z Kongresówki. Takie przykłady możnaby mnożyć.
Pisze pan o różnicach w mentalności Polaków i Ślązaków. Ma pan rację. Ale czy wzorzec polski jest jedyny. Proszę popatrzeć chociażby na Słowaków czy Czechów? Zwłaszcza na tych pierwszych. Jakoś nie słyszałem, by masowo ginęli za ojczyznę. Zrobili jedno powstanie w 1944 roku. Poza tym uparcie bronili swych spraw oświatowych, kulturalnych i społecznych najpierw za Węgra potem za Czecha. I jakoś nikt nie ma wątpliwości, że są odrębnym narodem. Ale udowodnili to swoją postawą i swoistą niezłomnością. A Ślązacy? Poszli do domu na kiełbaskę i piwo.Żeby być narodem, trzeba za to zapłacić. Niekoniecznie cenę życia. Może wyrzucenie z pracy, może bojkot towarzyski. Ślązacy narodowcy tego nie potrafili i nie potrafią. Z takim podejściem nigdy nie stworzą odrębnego narodu. Oczekuje pan swoistego creatio ex nihilo.
Nie zarzucam Kożdoniowi, że zdradził Austrię, bo tego nie uczynił. Ale podobnie uczyniła strona polska. Wykorzystała legalne metody i mogła się powoływać na manifest cesarza Karola. Jeżeli kiedyś prezydent RP, albo polski sejm ogłosi podobne prawo, to również pan będzie mógł ogłosić powstanie niepodległego Śląska. Na razie łamie pan prawo, w przeciwieństwie do Michejdy czy Londzina.


 
User is offline  PMMini Profile Post #63

     
DariuszJerczyński
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 637
Nr użytkownika: 54.628

Dariusz Jerczynski
Zawód: BANITA
 
 
post 15/11/2009, 18:49 Quote Post

Dla wielu zwolenników narodowości śląskiej większe znaczenie miały kwestie społeczne, niż podziały narodowościowe. Stąd w wielu miejscowościach powiatu bielskiego Józef Kożdoń pokonał ks. Józefa Londzina, lecz przegrał z socjalistą Emanuelem Chobotem. Tak było np. w Ustroniu (rządzonym przez Śląską Partię Ludową), gdzie Kożdoń uzyskał 260 głosów, Londzin – 206, a Chobot – 292. W Wiśle poseł Kożdoń z 260 głosami zdeklasował Londzina – zaledwie 44 głosy, lecz został zdystansowany przez Chobota – 427 głosów. Podobnie było w Cisownicy (69 głosów na Kożdonia, zaledwie 17 – na Londzina, lecz 83 – na Chobota). Interesująco ułożyła się sytuacja w obydwu gminach bielskiego powiatu sądowego, rządzonych przez Śląską Partię Ludową. W Jaworzu poseł Kożdoń – 101 głosów, minimalnie ustąpił także Londzinowi – 117 głosów, zaś obaj zostali zdystansowani przez Chobota – 186 głosów. Natomiast w Jasienicy liczba głosów wszystkich kandydatów była niemal identyczna: Kożdoń – 134, Londzin – 133, Chobot – 135. Analogiczna sytuacja wystąpiła w kilku miejscowościach powiatu cieszyńskiego, rządzonych przez Śląską Partię Ludową (Błędowice Dolne, Końska, Niebory, Leszna Górna, Łyżbica, Oldrzychowice), gdzie Józef Kożdoń pokonał polskiego narodowca dr Jana Michejdę, a uległ socjaliście dr Kunickiemu. Największym zaskoczeniem były wyniki w Szumbarku, gdzie w koalicji z Polakami współrządziła Śląska Partia Ludowa, a jej lider nie otrzymał ani jednego głosu! W przyszłym bastionie Śląskiej Partii Ludowej – Sibicy, Józef Kożdoń ze 120 głosami nieznacznie uległ nie tylko Kunickiemu –138 głosów, lecz także Michejdzie – 125 głosów. Natomiast w Trzyńcu, lider Śląskiej Partii Ludowej, otrzymując 261 głosów zdeklasował polskiego narodowca Michejdę – 97 głosów, lecz nieznacznie uległ socjaliście Kunickiemu – 275 głosów. Gdyby przełożyć wyniki tych wyborów na rok 1920, to głosy, które otrzymali w 1911 Chobot i Kunicki trzeba by było przesunąć na nowopowstałą Śląską Partię Socjaldemokratyczną, która przejęła zwolenników i działaczy PPS w powiatach bielskim i cieszyńskim z wyjątkiem Trzyńca (gdzie wśród socjalistów zdecydowanie przeważali migranci z Galicji), ale nawet tam prezes konsumu PPS - Cichoń przeszedł do Śląskiej Partii Socjaldemokratycznej. Ewidentnym błędem ze strony Kożdonia było to, że nie wpadł na pomysł utworzenia Śląskiej Partii Socjaldemokratycznej już w czasach austriackich. Jako wspólny kandydat ŚPL i ŚPSD z pewnością pokonałby Londzina również w wyborach parlamentarnych.

Liczbę komitetów plebiscytowych Śląskiej Partii Ludowej (z wyszczególnieniem na powiaty sądowe) oraz liczebność Związku Ślązaków, podają polscy autorzy bardzo krytyczni i niechętni wobec "Ślązakowców" (pierwsze Szymiczek, drugie prof. Dobrowolski), których trudno byłoby oskarżyć o "ślązakowską" propagandę, więc są to liczby wiarygodne.

Śląskie Stronnictwo Ludowe - Adama Sikory (którego Polacy chcieli wcześniej wykreować na lidera ŚPL), wydające polskimi rękami gazetę "Republika". była partią jednoosobową. Wprawdzie polskie gazety pisały o jakichś tajemniczych liderach ŚPL, którzy stworzyli je razem z Sikorą, ale jakoś żadnego nie potrafiły wymienić z nazwiska. Sikora nie miał wśród elektoratu ŚPL jakichkolwiek wpływów, więc w roku 1920 Polacy nie pozwolili mu na dalszą działalność "ślązakowską" i wstąpił do PSL. Mam nadzieję, że nie chcesz zaliczać do stronnictwa Sikory, uczestników "szopki skoczowskiej pod polskimi bagnetami" przez którą z plebiscytu wycofała się Czechosłowacja, bo jeden z jej uczestników Adam Broda już nazajutrz był u Kożdonia w Morawskiej Ostrawie i wyjaśniał mu całą sytuację.

O tym, że raporty dotyczące, powiatu bielskiego są niemiarodajne świadczy przede wszystkim fakt, że strona polska chciała ograniczyć plebiscyt do powiatu frysztackiego i cieszyńskiego, a gdy alianci się na to nie zgodzili, natychmiast z plebiscytu się wycofała. Gdyby te raporty były miarodajne to strona polska sama domagałaby się plebiscytu w powiecie bielskim, gdzie ludności czeskiej nie było, by poprawić wynik procentowy. 4 października 1919 roku delegat rządu polskiego na Śląsku Cieszyńskim w swym raporcie napisał: „Może bardzo trudnym i upartym elementem okażą się Ślązakowcy. Niedawno byłem sam w Skoczowie, Ustroniu i Wiśle, i wyznania ludzi orientujących się w usposobieniu tamtejszej ludności, mówią zgodnie, iż nie mamy w nich przyjaciół. Jest to dzieło polityki Kożdonia [...]"

Zabójstwo Pawła Sikory?
12 lutego 1920 roku ustroński nauczyciel Karol Smyczek – osobisty sekretarz Józefa Kożdonia – utworzył grupę terenową Śląskiej Partii Socjaldemokratycznej (ŚPSD) w Goleszowie. 15 lutego zorganizował 500-osobowy wiec partyjny w goleszowskiej karczmie. Oczywiście jak zwykle zjawiła się tam ponad 100-osobowa polska bojówka narodowo-socjalistyczna (PPS) z Trzyńca, sprowadzona przez miejscowego polskiego nacjonalistę Pawła Sikorę. Tym razem jednak śląscy robotnicy byli przygotowani na przyjęcie nieproszonych gości. Doszło do bójki, podczas której Ślązacy odparli napastników. W efekcie Polacy sięgnęli po broń palną, śląscy robotnicy uczynili to samo. Ciężko ranni zostali dwaj Polacy (w tym Sikora) i jeden Ślązak, wielu uczestników zajść miało drobne obrażenia. Ostatecznie trzynieccy bandyci musieli salwować się ucieczką, a śląski wiec dokończono w sile 200 osób. Oto komentarz prasy narodowo-polskiej: "Kilku Polaków musiało ratować się ucieczką, a skutek był ten, że następnego dnia kompania obandażowanych Kożdoniowców zjawiła się w Komisji alianckiej ze skargami na Polaków. – Szczyt perfidii! Bijący idą skarżyć! I wysłuchano ich! I usunięto polskiego komendanta posterunku żandarmerii". Wkrótce w wyniku obrażeń zmarł polski bojówkarz Paweł Sikora z Goleszowa, który sprowadził do Goleszowa trzynieckich bandytów i wraz z nimi napadł na Ślązaków. Polska prasa grzmiała, że został on "zamordowany przez bojówkę kożdoniowską". Pogrzeb bojówkarza zamieniono w szowinistyczną demonstrację antyślązakowską. To tak, jakby napisać, że we wrześniu 1939 żołnierze polscy mordowali żołnierzy niemieckich, gdy w jakiejś miejscowości odparli atak. Tak właśnie wyglądał "terror ślązakowski". No i jeszcze tak:

„W niedzielę, dnia 18 bm. napadł Kożdoń z szajką […] na naszą spokojną wioskę” – donosił korespondent narodowo-polskich klerykałów z Grodziszcza (dziś cześć Těrlicka) koło Cieszyna, zacytowany także przez „Dziennik Cieszyński”. Na czym polegała ta „napaść” lidera Śląskiej Partii Ludowej dowiadujemy się w dalszej części owej korespondencji: „Bajdurzył o tym jako to bieda, jakie to paskarstwo i lichwę uprawia się w Polsce – jaki to szczęśliwy kraj ta Czechosłowacja […] rozdawał Kożdoń i Eliasz obecnym cygara i papierosy za darmo. Pomiędzy innymi obraził Kożdoń na czci i honorze prezydenta dr Michejdę o czechofilstwo, o tym, iż był wybrany wspólnymi głosami do parlamentu”. Wyjaśniło się więc na czym polegał „terror” w wykonaniu Józefa Kożdonia – na mówieniu prawdy o stosunkach w Polsce i o kulisach elekcji byłego „wiernego Austriaka” Michejdy – ewangelickiego „wodza bez armii”, wybieranego do sejmu śląskiego głosami katolików i Czechów, a do austriackiego parlamentu głosami katolików, Czechów i części elektoratu znienawidzonych przezeń „Ślązakowców” (w wyborach ścisłych).

Międzywojenna Polska (nie tylko sanacyjna) podobnie jak nazistowska III Rzesza nie tolerowała działalności Śląskiej Partii Ludowej. Polacy już w 1920 uniemożliwili jej działalność po polskiej stronie, w 1927 już za sanacji doprowadzili do odsunięcia pastora Gabrysia i likwidacji "Nowego Czasu", w 1938 zdelegalizowali Śląską Partię Ludową i Związek Ślązaków oraz pozbawili Kożdonia stanowiska burmistrza, wbrew woli wszystkich mieszkańców Cz. Cieszyna, bowiem o ile przez trzy kadencje był wybierany głosami Ślązaków, Niemców i Polaków przy sprzeciwie Czechów, to po raz czwarty został wybrany jednogłośnie. W 1939 władze nazistowskie nie chciały słyszeć o ponownej legalizacji Śląskiej Partii Ludowej, wydawaniu "ślązakowskiej" pracy, czy przywróceniu Kożdonia na stanowisko burmistrza.

Co do wymienionych demokratycznych państw. W USA działa od lat Partia Niepodległości Alaski (Alaskan Independent Party), a lider tej partii był przez wiele lat gubernatorem Alaski. W Wielkiej Brytanii działa Szkocka Partia Narodowa, która ma nawet europosłów, współrządzi Szkocją z laburzystami, startowała w wyborach pod hasłem "niepodległej Szkocji w zjednoczonej Europie", nie kryjąc, że dąży do utworzenia suwerennej Republiki Szkocji, legalnie działa również Sinn Fein (polityczne skrzydło IRA), która dąży do przyłączenia Irlandii Płn do Irlandii. W Hiszpanii działają legalnie, mają europosłów, posłów w kortezach oraz współrządzą w swych regionach Baskijska Partia Narodowa, Solidarność Baskijska (które nie kryją, że ich ostatecznym celem jest niepodległa Baskonia), Lewica Republikańska Katalonii (której lider, pełniący urząd wicepremiera Katalonii w zeszłym roku zapowiedział, że ma plan jak doprowadzić do niepodległości Katalonii w ciągu najbliższych 14 lat), katalońska Convergencia y Unio (która nie raz groziła Madrytowi referendum niepodległościowym. Mógłbym jeszcze wymienić mnóstwo takich mniej lub bardziej znaczących, legalnych ugrupowań antypaństwowych we wszystkich demokracjach zachodnich. Ugrupowania takie nie mogły działać w systemie nazistowskim, komunistycznym i w międzywojennej Polsce.

Londzin i Michejda oszukiwali swoich wyborców, udając "wiernych Austriaków" i złamali prawo, bo chcieli oderwać Śląsk Cieszyński od Austrii już w lutym 1918, a więc osiem miesięcy przed edyktem cesarza Karola.

Ja nikogo nie oszukuję, bo nie kryję swoich poglądów, ani się ich nie wypieram. Nie łamię również archaicznego paragrafu kodeksu karnego, pochodzącego z czasów komunistycznych, bowiem zawsze mówię, że niepodległość Górnego Śląska jest moim marzeniem (marzeniami kk się nie zajmuje), a w działalności (i statucie własnej organizacji, której nazwy nie wymienię, żeby nikt nie posądził mnie o autoreklamę) odwołuję się do tradycji wszystkich śląskich ugrupowań separatystycznych, czego nikt mi nie może zabronić.

Jeśli ktokolwiek uważa, że łamię prawo nie powinien o tym pisać na forum, tylko spełnić swój obywatelski obowiązek i powiadomić Prokuraturę Rejonową w Katowicach o podejrzeniu popełnienia przeze mnie przestępstwa naruszania integralności terytorialnej państwa. Organizacja jest zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym, moje nazwisko tam figuruje, więc prokuratura nie będzie miała problemu z odnalezieniem mnie. Mam nadzieję, że zakończy to ten bezsensowny off-topic.

W kwestii nazw geograficznych, to ówczesna prasa je częstokroć przekręcała, co czasami wyłapywałem, czasami nie. W przypadku Bronowa w przypisie mam prawidłowo (Zebranie przedwyborcze „Związku śl. katolików” w Bronowie, „Gwiazdka Cieszyńska” nr 46, 10.06.1911.), więc łatwo można sprawdzić, czy w oryginalnym tekście pojawiły się "Bronowice", czy to mój błąd, ja tego nie jestem w stanie stwierdzić bez wizyty w bibliotece. Czasem nazwy ówczesne różnią się od współczesnych (np. Borutynia w powiecie raciborskim, dziś Borucin), czasami czeskie od polskich (Svibice-Sibica), więc podobnie jest zapewne w przypadku miejscowości Leskowiec-Leskovice koło Frydka. Gdy piszę o roku 1919 piszę Ostrawa Śląska (Slezska Ostrava), bo nazwa Ostrawa Polska (Polska Ostrava, Polnisch Ostrau) była już nieaktualna, podobnie jak nazwa Niemieckie Piekary w roku 1922. Natomiast gdy piszę o czasach wcześniejszych podaję zarówno nazwę ówczesną, jak i współczesną. Nie kryję również, że przymiotnik śląski w nazwach śląskich miejscowości znacznie bardziej mi odpowiada, niż przymiotnik polski, niemiecki, czy czeski.

Wszystkie mniej romantyczne narody zepchnięte do defensywy, koncentrowały się na kwestiach językowych. Ślązacy takiego literackiego języka nigdy nie posiadali, ale potoczny w znacznym stopniu zachowali, mimo jego zwalczania i popularyzowania "masztalszczyny" (polszczyzny stylizowanej na śląski) jako "polskiej gwary śląskiej". Nie przypominam sobie, żeby Bretończycy, czy Korsykanie, których odrębność narodowa poza Francją nie jest negowana, zrobili w 1944 powstanie w celu uzyskania własnych państw narodowych, tym bardziej nie uczynili tego Ślązacy, których odrębność narodowa była kwestią sporną, na dodatek wykorzystaną przez nazistów.

Nazistowski spis ludności 1939 byłby dla mnie niemiarodajny, gdyby znacząco wzrosła liczba deklaracji niemieckich, liczba deklaracji "ślązackich" osiągnęłaby niebotyczne rozmiary, a deklaracje polskie byłby marginalne. Tymczasem nazisiści w czasie tego spisu nie stosowali żadnych nacisków. Chcieli poznać stan faktyczny, by dzięki tej wiedzy później prowadzić skuteczną politykę germanizacyjną. W efekcie liczba 157 000 deklaracji narodowości "ślązackiej" była nieznacznie wyższa, niż liczba deklaracji polskich, a liczba tych ostatnich znacznie wyższa, niż niemieckich i czeskich (spis nie obejmował okolic Frydka i Ostrawy Śląskiej, a tylko ziemie, które w 1938 były w państwie polskim). Niemiarodajny był ten sam spis na "czarnym" Śląsku, gdzie 400-500 000 (że tyle było wiemy z tajnego reskryptu Himmmlera) deklaracji narodowości górnośląskiej (Oberschlesier) potraktowano, jako regionalne deklaracje narodowości niemieckiej i policzono, jako niemieckie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #64

     
historix49
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.383
Nr użytkownika: 43.998

Zawód: Ksiaze Mazowiecki
 
 
post 16/11/2009, 15:20 Quote Post

QUOTE(sinobrody @ 15/11/2009, 12:20)
  Wracając do sanacji, to trudno oczekiwać, by tolerowała ona antypaństwową działalność ks. Gabrysia. Żadne państwo tego nie toleruje, również dzisiaj. Wystarczy wskazać na przykłady USA, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii. Czy to też są państwa niedemokratyczne? Być może dla pana akurat nazistowskie Niemcy były wcieleniem demokracji? W końcu Hitler wygrał wybory parlamentarne.
*



Mógłbym podać sporo przykładów, że Hiszpania i USA to nią państw demokratyczne, jednak ten wywód skłania mnie do szerszej refleksji, czy ruch ślązakowski jest ruchem demokratycznym. Nie wiem na ile żądania ruchu ślązakowskiego są zbieżne z żądaniami kolegi Jerczyńskiego, ale zakładając, że są one zbieżne. Zastanowię się nad tym czy one są demokratyczne:
1. Autonomia Górnośląska ze śląską historycznie częścią woj. śląskiego , woj. opolskim i czeskiego Śląska.
O ile prawdopodobnie na śląskiej części woj. ze stolicą w Katowicach postulat Autonomii Górnośląskiej miałby szanse uzyskać większość (choć niewiele osób jest świadomych negatywnych skutków ekonomicznych tejże autonomii), to z tego, co mi wiadomo na Opolszczyźnie niewielu chce słyszeć o jakiejkolwiek autonomii, a jeszcze mniej osób o połączeniu ze Śląskiem katowickim. Pomijam tutaj już fakt, że połowa woj. opolskiego nie ma nic wspólnego z Górnym Śląskiem etnicznie. Ponadto wątpię, aby wiele osób w Czechach chciałoby być wtakiej autonomii. Biorąc to pod uwagę raczej ogół ludności byłby przeciwko tej autonomii, więc jest to postulaty niedemokratyczny.
2. Oderwanie się Górnego Śląska od Polski i Czech. Jeszcze mniej zwolenników. Postulat niedemokratyczny. Ponadto należy zauważyć, że w takim państwie mieszkałaby, nie mniejszość, a większość Polska, biorąc pod uwagę spisy powszechne.

Z powyższego wynika, że ruch ślązakowski jest niedemokratyczny.
 
User is offline  PMMini Profile Post #65

     
arnold
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.590
Nr użytkownika: 6.231

 
 
post 16/11/2009, 16:07 Quote Post

QUOTE(historix49 @ 16/11/2009, 15:20)
O ile prawdopodobnie na śląskiej części woj. ze stolicą w Katowicach postulat Autonomii Górnośląskiej miałby szanse uzyskać większość (
*



Masz jakieś dowody na poparcie tej tezy?
Mieszkam w tej śląskiej częsci województwa i jakoś nie zauważyłem masowego poparcia dla RAŚ. Najlepszym miernikiem poparcia dla idei autonomii jest chyba poparcie RAŚ w wyborach choćby do sejmiku województwa a tutaj organizacja ta nie przekroczyła w skali województwa 5% progu wyborczego. Oczywiście ktos może powiedzieć, że w śląskiej częsci województwa poparcie jest wyższe. Owszem jest wyższe ale bodajże 7 czy 8% w moim mieście tez raczej nie rzuca na kolana i nie świadczy o masowym poparciu.
 
User is offline  PMMini Profile Post #66

     
historix49
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.383
Nr użytkownika: 43.998

Zawód: Ksiaze Mazowiecki
 
 
post 16/11/2009, 17:06 Quote Post

Poparcie dla RAŚ, a dla Autonomii Śląska, to inna historia. Z rozmów z Górnoślązakamai wyczułem tęsknoty autonomią z lat międzywojennych, wnosze więc, że szanse poparcia takiej inicjawywy są. Jaki są one, należałoby zrobić sondaż.
 
User is offline  PMMini Profile Post #67

     
arnold
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.590
Nr użytkownika: 6.231

 
 
post 16/11/2009, 17:15 Quote Post

QUOTE(historix49 @ 16/11/2009, 17:06)
Poparcie dla RAŚ, a dla Autonomii Śląska, to inna historia. Z rozmów z Górnoślązakamai wyczułem tęsknoty autonomią z lat międzywojennych, wnosze więc, że szanse poparcia takiej inicjawywy są. Jaki są one, należałoby zrobić sondaż.
*



Tęsknota do międzywojennej autonomii to jedno a czynne poparcie dla autonomii obecnie to drugie. Moim zdaniem szansy poparcia takiej idei obecnie nie ma ponieważ ideę tą propaguje ugrupowanie RAŚ, które jest ugrupowaniem skrajnym i moim zdaniem może liczyć co najwyżej na przekroczenie progu wyborczego.
 
User is offline  PMMini Profile Post #68

     
sinobrody
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 269
Nr użytkownika: 59.881

 
 
post 16/11/2009, 21:01 Quote Post

Odpowiadając panu Jerczyńskiemu.
Po pierwsze nie przypominam sobie, żebym pił z panem bruderszaft. Zatem formę ty proszę zachować na inną okazję.
Jest możliwe, że głosy oddane w wyborach 1911 roku na socjalistę padłyby później na Kożdonia. Na pewno jednak nie wszystkie. A nawet, to przypomnę, że Londzin zwycięzył dwukrotnie w pierwszej turze. Zatem wspólne głosy socjalistów i kożdoniowców nie zaszkodziłyby mu.
Co do Sikory, to usprawiedliwianie zabójstwa jest co najmniej nie na miejscu. Nie bronię ślązakowców prawa do ich poglądów. Jednak zabójstwo to jest inna sprawa. Po prostu zatłukli go jak zwierzę. Proszę sobie jeszcze przypomnieć, co mówił później pastor Broda. Przyrównywaniu najazdu trzyńczan na Goleszów do najazdu Wehrmachtu... no cóż, pozostawiam to bez komentarza. A zaginięcie Wapiennika? Też najechał swoje Bażanowice?
Tak na marginesie, to właśnie przybysze z Galicji najszybciej się czechizowali, zwłaszcza myślę tu o robotnikach Zagłębia Karwińskiego. Więc ci z Trzynća musieli być zapewne jakimś wyjątkiem. confused1.gif
Nie stwierdziłem, że Sikora miał wielu zwolenników. Trochę ludzi oderwał, a w warunkach plebiscytowych każdy głos był ważny. Między innymi poparł go Wania i grupa z Gumien w pow. cieszyńskim. Co do wójta Brody ( o ile pamiętam miał na imię Jerzy), to prawda, co pan pisze. Trudno zresztą czegoś innego oczekiwać od człowieka, który własne trzyletnie dziecko uczył przekleństw pod adresem Polaków.
Raport Gunthera znam, przytaczam go zresztą w swojej pracy. Proszę jednak zauważyć, że pisał to na jesieni 1919 roku, kiedy sam Lazarczyk przyznawał, że sytuacja w Skoczowie jest trudna. Poza tym wspomniane miejscowości zamieszkiwali albo Niemcy, albo ewangelicy. Później sytuacja uległa poprawie, o czym tenże sam Gunther raportował do Warszawy. Jeszcze raz podkreślam, żeby było jasne, nie uważam przez to, by ewangelicy skoczowscy głosowaliby za Polską.
Uważam, że należy używać nazwy miejscowości, takiej, jaka w danym momencie obowiązywała, a także wersji polskiej, jeżeli taka istnieje. Dlatego mówimy, że Kant pochodził z Królewca, a nie z Konigsbergu, ani broń Boże z Kaliningradu.
Co do palcówki, to chciałbym wiedzieć skąd ma pan te dane dotyczące takiej liczby deklaracji polskich? Władze hitlerowskie przyłączyły do powiatu bielskiego, przedwojenne galicyjskie powiaty bialski i wadowicki (częściowo, po Skawę).W tej części Małopolski bezpośrednio przyłączonej do Rzeszy nacisku nie stosowano, wręcz przeciwnie chciano się Polaków pozbyć i zastąpić ich osadnikami niemieckimi (vide Aktion Saybusch) W powiecie bielskim w takim granicach ok 148 tys. zadeklarowało narodowość polską, około 75 tys. niemiecką ślązacką. Biorąc jednak pod uwagę, że w pow. bialskim i tej cześci wadowickiego zamieszkiwało około 140 tys Polaków i około 7 tysięcy Niemców, możemy łatwo obliczyć że w rzeczywistym przedwojennym śląskim pow. bielskim około 8 tysięcy zadeklarowało narodowość polską, około 70 tysięcy narodowość niemiecką bądź ślązacką. Stąd całe nieporozumienie, powielane zresztą przez autorów komunistycznych.
Nie kazałem Ślązakom robić powstania. To słowackie w dużej mierze było dziełem komunistów, a ich trudno posądzać o sympatie narodowe. Jakoś dziwne, że Śłowacy podlegali ostrym wpływom czechizacyjnym (przypomnę tzw. hlasistów), a mimo to pozostali odrębnym narodem. Po prostu Hlinka czy Tiso mieli poparie rodaków. I co więcej, mimo że obajbyli księzmi katolickimi, to w swej idei mieli poparcie ewangelików słowackich (Martin Razus i jego zwolennicy). Kożdoń ani nie miał masowego poparcia, ani też nie był w stanie wspiąć się ponad podziałami religijnymi.
Co do demokracji, to odnoszę to po pierwsze (jeśli mowa o UK i USA) do czasów przedwojennych. Wówczas takie podejście, zwalczające separatyzm było standardowe. Oczywiście państwo jako takie dzisiaj przeżywa kryzys, popadając przy tym w poprawność polityczną. Natomiast dzisiaj działalność Szkotów czy Basków nie grozi oderwaniem tych terenów od macierzystych państw, ze względu na nikłe poparcie społeczne. A kiedy robi się groźnie (a propos działania ETA czy IRA) państwo wkracza do akcji dość stanowczo.Zresztą, UK czy Hiszpania ma dzisiaj większe problemy niż autochtoniczna ludność narodu niepaństwowego. Już niedługo będą to kraje muzułmańskie, a wtedy wszelkie teoretyczne rozważania o prawach do separatyzmu mniejszości narodowych zostaną zastąpione prawem szariatu.
Nie zamierzam składać doniesienia do prokuratury z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że nikt i tak się tym nie zajmie, a łamanie konstytucji poprzez oddanie się Polski pod władze rzeczywistego suwerena którym jest UE dowodzi, że władze polskie nie są zainteresowane całością i niepodległością własnego kraju. Ta polska krótkowzroczność, niestety stała cecha naszego narodu może się zemścić, ale to już inna sprawa. Po drugie dlatego, że pana ruch jest marginalny ( w przeciwieństwie do ruchu Londzina czy Michejdy) i z pana strony nie grozi RP w dającej się przewidzieć przyszłości niebezpieczeństwo. Tym bardziej, że protektor ruchu rasiowego sam będzie miał niedługo poważne kłopoty z ludnością nieniemiecką we własnych granicach.
Wracając jeszcze do Michejdy, to warto pamiętać, że wierność cesarzowi dochował. A że marzył o swej niepodległej ojczyźnie, to już jego jak i pańskie dzisiaj prawo. Jemu się udało.






 
User is offline  PMMini Profile Post #69

     
arnold
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.590
Nr użytkownika: 6.231

 
 
post 16/11/2009, 21:29 Quote Post

Przepraszam, że się wtrącę do tej dyskusji ale czy bielscy Niemcy zajęli jakieś oficjalne stanowisko wobec przyszłego plebiscytu i jak strona polska oceniała swoje szanse w bielskiej wyspie językowej?
 
User is offline  PMMini Profile Post #70

     
historix49
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.383
Nr użytkownika: 43.998

Zawód: Ksiaze Mazowiecki
 
 
post 17/11/2009, 8:59 Quote Post

QUOTE(arnold @ 16/11/2009, 18:15)

Tęsknota do międzywojennej autonomii to jedno a czynne poparcie dla autonomii obecnie to drugie. Moim zdaniem szansy poparcia takiej idei obecnie nie ma ponieważ ideę tą propaguje ugrupowanie RAŚ, które jest ugrupowaniem skrajnym i moim zdaniem może liczyć co najwyżej na przekroczenie progu wyborczego.
*



Najwyrażniej więc mamy a ten temat odmienne zdanie, a spór tn mógłby roztrzygnąć jedynie wiarygodny sondaż.
 
User is offline  PMMini Profile Post #71

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.514
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 17/11/2009, 10:46 Quote Post

QUOTE(arnold @ 16/11/2009, 21:29)
Przepraszam, że się wtrącę do tej dyskusji ale czy bielscy Niemcy zajęli jakieś oficjalne stanowisko wobec przyszłego plebiscytu i jak strona polska oceniała swoje szanse w bielskiej wyspie językowej?
*




To o bielskich Niemcach

QUOTE
W pierwszym okresie działalności Rady Narodowej stanowcza była postawa Niemców bielskich, których poglądy podzielało wielu współrodaków w innych ośrodkach. Po pierwszym szoku związanym z upadkiem Austrii na zorganizowanym 1 listopada wiecu opowiedzieli się przeciwko przynależności do Polski i Czechosło¬wacji a za przynależnością do „Niemieckiej Austrii” lub Niemiec. Burmistrz miasta Edmund Eichler powołał Straż Obywatelską (Bürgerwehr) z zadaniem zapobieżenia rabunkom ze strony wojskowych maruderów. Decyzji starosty J. Podczaskiego o podporządkowaniu się Radzie Narodowej w Cieszynie nie przyjęto do wiadomości. 7 listopada władze miejskie potwierdziły stanowisko wiecu, stwierdzając, że ostateczne decyzje w sprawach terytorialnych zapadną dopiero na Konferencji Pokojowej. 17 listopada Rada Narodowa zdecydowała się na wprowadzenie do Bielska wojsk polskich. W mieście pojawiły się polskie flagi. 26 listopada zrzucono jednak polskiego orła z budynku poczty. 28 listopada delegaci RNKC zobowiązali się do zachowania autonomii niemieckich władz w mieście. 3 grudnia pod kontrolą polskiego wojska orzeł powrócił na budynek pocztowy, zawieszony tam przez samych Niemców. 7 grudnia władze Bielska oraz okolicznych gmin niemieckich złożyły ślubowanie wierności państwu polskiemu. Nie oznaczało to końca planów Niemców bielskich dotyczących związków z Austrią lub statusu neutralności. W odróżnieniu jednak od Niemców cieszyńskich czy ostrawskich, bielszczanie częściej brali pod uwagę, podobnie jak Niemcy w sąsiedniej galicyjskiej Białej, korzyści ekonomiczne wynikające ze związków z Polską.


http://www.cieszyn.pl/?p=categoriesShow&iCategory=2560
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #72

     
arnold
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.590
Nr użytkownika: 6.231

 
 
post 17/11/2009, 12:21 Quote Post

To co piszesz brzmi dość optymistycznie ale znalazłem ciekawy artykuł prezentujący znacznie bardziej pesymistyczny punkt widzenia.
Chodzi mi o artykuł Janusza Spyry "Niemcy na Śląsku Cieszyńskim wobec Rady Narodowej Księstwa Cieszyńskiego i wydarzeń lat 1918-1920"
http://www.kc-cieszyn.pl/biblioteka/strony...tor=pam8&licz=1

 
User is offline  PMMini Profile Post #73

     
sinobrody
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 269
Nr użytkownika: 59.881

 
 
post 17/11/2009, 18:21 Quote Post

Generalnie jedynie przemysłowcy związani z włókiennictwem brali pod uwagę związek z Polską. Reszta była za Czechosłowacją. Świadczą o tym raporty Michejdy z maja 1920 roku. Tak więc jest duża szansa, że dyby był plebiscyt zostałby on przegrany przez polską stronę.
 
User is offline  PMMini Profile Post #74

     
arnold
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.590
Nr użytkownika: 6.231

 
 
post 17/11/2009, 20:33 Quote Post

To co pisze sinobrody brzmi dośc przekonująco. Możemy więc uznać, że gdyby odbył sie plebiscyt zarówno ślązakowcy jak i Niemcy poparliby Czechosłowację. Porównałem sobie wyniki wyborów parlamentarnych na Zaolziu w powiecie cieszyńskim jeszcze z czasów austriackich z roku 1911 z wynikami wyborów parlamentarnych juz czechosłowackich z roku 1935. Wnioski mam następujące. Po pierwsze poparcie dla ugrupowań polskich spadło. Po drugie ślązakowcy byli juz marginesem natomiast pojawiło się duże poparcie dla list czeskich, których wcześniej nie było co biorąc pod uwagę kilkunastoletnia przynależnośc tego terenu do Czechosłowacji raczej nie może dziwić. Generalnie mozna przyjąc, że głosy ślązakowskie przeszły w większości na ugrupowania czeskie. Najwięcej głosów na listy polskie padło w miejscowościach gdzie w roku 1911 narodowa lista polska wygrała. Sa jednak pewne ciekawe wyjątki. Na przykład w Trzyńcu w roku 1911 narodowa lista polska uzyskała zaledwie 15,3% ogłou głosów a lista ślązakowska 41,2% ogółu głosów. W roku 1935 listy polskie uzyskały 31,9% ogłu głosów a ugrupowania czeskie, niemieckie i ślązakowskie łącznie 52,0% głosów. W nieodległej Końskiej w roku 1911 Polacy uzyskali zaledwie 19,4% ogółu głosów a ślązakowcy znacznie więcej bo 32,2% ogółu głosów. W roku 1935 listy polskie uzyskały aż 45,8% ogólu głosów a ślązakowcy, Czesi i Niemcy tylko 30,7% ogółu głosów. W Ligotce Kameralnej z kolei poparcie dla Polaków wzrosło z 28,3% do 42,3% ogółu głosów a poparcie dla list niepolskich spadło z 57,5 do 52,5%. Natomiast w Wielopolu w roku 1911 narodowa lista polska uzyskała zaledwie 21,4% ogólu głosów a ślązakowska aż 50,0%. w roku 1935 Polacy uzyskali aż 70,9% głosów a Czesi, Niemcy i ślązakowcy zaledwie 25,3%. Wszystko to działo sie po kilkunastu latach przynależności do Czechosłowacji, emigracji wielu najaktywniejszych Polaków, napływowi może nie masowemu ale jednak ludności czeskiej. Do czego jednak zmierzam. Chodzi mi o to, że być może podczas plebiscytu nie wszyscy ślązakowcy opowiedzieliby się za Czechoslowacją. Na podstawie tylko wyborów z roku 1911 można by przyjąc założenie, że w Trzyńcu, Końskiej, Ligotce Kameralnej czy Wielopolu na pewno wygrałaby Czechosłowacja. Natomiast gdyby przeanalizowac wyniki wyborów z roku 1935 mozna miec co do tego duże wątpliwości. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie mozna do końca porównywać tych wyborów odbywających się w zupełnie innych warunkach a także, że czym innym sa wybory parlamentarne a czym innym plebiscyt i ktoś kto głosowal na liste polska niekoniecznie musiałby poprzec Polske w plebiscycie. Z drugiej jednak strony czy nie jest tak, że w roku 1935 tylko najbardziej zdeterminowani Polacy głosowali na listy polskie a wielu mniej zdeterminowanych ale jednak nadal czujących sie Polakami głosowało na listy czeskie szczególnie na komunistów czy w mniejszej mierze socjaldemokratów. Zaznaczam, że są to raczej wątpliwości czy pytania z mojej strony a nie jakeś twarde tezy.
Ciekawe byłoby tez porównaie wyborów z roku 1911 z powiatów bielskiego i cieszyńskiego z wyborami w niepodległej juz Polsce.
 
User is offline  PMMini Profile Post #75

11 Strony « < 3 4 5 6 7 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej