Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
5 Strony < 1 2 3 4 5 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Leon Degrelle, Nazista czy idealista
     
Giovanni
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 249
Nr użytkownika: 9.443

Stopień akademicki: magister
Zawód: operator maszyn
 
 
post 5/05/2008, 17:06 Quote Post

To ci jeszcze bardziej mogę zaimponować i jak ci trudno po polsku pisać to możemy się na niemiecki przerzucić.

A coś wiecej o antysemityzmie we Włoszech napiszesz? Bo sobie nie przypominam żeby było to tam powszechne zjawisko.

ps a z runami to co jest? Ta świnka na tle flagi Rzeszy co ją masz na avatarze?

ps2
QUOTE
Wątpie by Degrelle był świadkiem morderstw lub gwałtów.

Umkło Ci. Był świadkiem strzelania do poddających się Czerwonoarmistów, tylko zwalił wszystko na Rumunów.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #31

     
pulemietczik
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 1.814
Nr użytkownika: 39.443

Stopień akademicki: dr
Zawód: wpisuje PESEL-e
 
 
post 5/05/2008, 21:56 Quote Post

Jest taki gangster skazany prawomocnym wyrokiem Henryk Niewiadomski ps. "Dziad"
Ponieważ ma swoją stronę internetową pod własnym nazwiskiem i tym pseudonimem - nie popełniłem przestępstwa pisząc powyższe.
Dlaczego go wspominam - a dlatego, że też walczył z mafią (doprowadził do zabicia "Pershinga") narażał własne życie a nawet ma talent literacki - napisał książkę.

Analogia z Degrelle sama się narzuca. To, że ktoś narażał życie i napisał ksiażke (przyznaję - znakomitą) nie znaczy, że trzeba go traktować jak bohatera i stawiać pomniki.

Jest jeszcze jedna sprawa. Nikt z taką czułością i uwielbieniem nie wypowiadał się o fuehrerze i to w obliczu przegranej wojny. Czytając to nie wiedziałem czy śmiać się czy płakać. Może autor książki (znów przyznaję - znakomitej) stroił sobie z czytelników i fanów żarty? Przecież trudno było nie dostrzegać błedów Hitlera, jego groteskowa powierzchowność i sposób mówienia wrzaskliwymi monologami też do przyjemnych nie należały.
 
User is offline  PMMini Profile Post #32

     
niec-nota
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 89
Nr użytkownika: 37.953

Jerzy S.
Stopień akademicki: posiadam
Zawód: wolny
 
 
post 12/05/2008, 9:51 Quote Post

QUOTE(Wehrwolf @ 5/05/2008, 16:29)
Należy pamiętać, o tym w jaki sposób wtedy rozumowano. Miano Żydów za szkodniki, które niszczyły gospodarkę krajów i popierały komunistów. Ich zniknięcie nikogo nie zastanawiało.

To ma być usprawiedliwienie? Módl się, żeby Ciebie ktoś nie uznał za szkodnika.


QUOTE
Co do plag głodu to nie sądzicie chyba, że Niemcy bedą dawać racje żywnościowe obcym cywilom.

Jeśli z taką pewnością siebie stwierdzasz takie rzeczy, to są dwie możliwości. Albo piszesz nie wiedząc - wtedu obnażasz swoją ignorację, albo wiesz jak było i świadomie piszesz nieprawdę. Nie wiem co jest gorsze...

Konwencja dotycząca praw i zwyczajów wojny lądowej.
(IV Konwencja Haska, podpisana 18 października 1907r)
CODE
Artykuł 43:
Z chwilą faktycznego przejęcia władzy z rąk rządu legalnego do rąk okupanta, tenże poweźmie wszystkie będące w jego mocy środki celem przywrócenia i zapewnienia, o ile to jest możliwe, porządku i życia społęcznego, przestrzegając, z wyjątkiem bezwzględnych przeszkód, praw obowiązujących w tym kraju.
Artykuł 46:
Honor i prawa rodzinne, życie jednostek i własność prywatna, jak również przekonania religijne i wykonywanie obrządków religijnych, winny być uszanowane.
Własność prywatna nie podlega konfiskacie.
Artykuł 52:
Rekwizycje w naturze oraz usługi mogą być wymagane od gmin i mieszkańców jedynie dla armii okupacyjnej. Bądą one [u]dostosowane do zasobów kraju[/u] i będą tego rozaju, żeby nie pociągały za sobą dla ludności obowiązku uczestniczenia w działaniach wojennych przeciwko własnej ojczyźnie.
Artykuł 53:
Armia, zajmująca daną miejscowość, może rekwirować tylko gotówkę, fundusze i obligi dłużne (papiery wartościowe), [u]stanowiące własność państwową[/u], oraz składy broni, środki transportowe, magazyny i zapasy zaprowiantowanie i wogóle wszelki ruchomy [u]majątek państwa[/u], mogący służyć do celów wojennych.
Artykuł 55:
Państwo okupujące uważać się będzie jedynie za administratora i użytkownika gmachów publicznych, nieruchomości, lasów i rolnych gospodarstw, należacych do państwa nieprzyjacielskiego, a znajdujących się w kraju okupowanym. Państwo to winno ochraniać wartość tych majątków i rządzić nimi zgodnie z zasadami użytkowania.
Artykuł 56:
Własnośc gmin, instytucji kościelnych, dobroczynnych, wychowawczych oraz instytucji sztuk pięknych i naukowych, chociażby należących do państwa, będą traktowane jak włesność prywatna.
Wszelkie zajęcie, zniszczenie lub rozmyślna profanacja instytucji tego rodzaju, pomników historycznych, dzieł sztuki i nauki są zabronione i winny być karane.



QUOTE
Rozstrzeliwanie partyzantów to coś zupełnie normalnego. Inaczej z ich rodzinami i paleniem wsi (chyba, że pomagały partyzantom). Rozstrzeliwanie jeńców, zależy. ZSRR nie ratyfikował konwencji zatem ich nie obowiązywały.
Kwestia nieprzystąpienia ZSRS do konwencji międzynarodowych to jeden z częściej powtarzanych mitów. W dniu 25 sierpnia 1931 roku Maksym Litwinow (komisarz spraw zagranicznych) działając na mocy pełnomocnictwa, podpisał Konwencję Genewską z 27 lipca 1929 roku o poprawie losu jeńców wojennych, rannych i chorych w armiach uczestniczących.

CODE
Декларация.
Нижеподписавшийся народный комиссар по иностранным делам Союза Советских Социалистических Республик настоящим объявляет, что Союз Советских Социалистических Республик присоединяется к конвенции об улучшении участи военнопленных, раненых и больных в действующих армиях, заключенной в Женеве 27 июля 1929г.
В удостоверение чего народный комиссар по иностранным делам Союза Советских Социалистических Республик должным образом уполномоченный для этой цели подписал настоящую декларацию о присоединении.
Согласно постановлению Центрального исполнительного комитета Союза Советских Социалистических Республик от 12 мая 1930 года настоящее присоединение является окончательным и не нуждается  в дальнейшей ратификации.

                                                           Учинено в Москве 25 августа 1931г.

                                                                                    (подпись) Литвинов

http://army.armor.kiev.ua/hist/zenev-konvencia.shtml
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #33

     
rycerzXXIw.
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 383
Nr użytkownika: 37.050

Zawód: prawnik
 
 
post 12/05/2008, 10:58 Quote Post

Leon Degrelle, czarna karta Belgii w DWŚ, odpowiednik Quslinga(chyba tak się pisze). Mimo okupacji i najazdu Belgii przez Rzeszę był gotów współpracować, zdrajca. Zagorzały nazista, ,,syn Hitlera", przynajmniej nie był tak bezczelny jak wyzej wymieniony zdrajca z Norwgii i nie chiciał aby dac mu nagrody za osiagnięcia podczas DWŚ. Był jednak dosyć dobrym żołnierze i to muszę mu zaliczyć na plus, tyle, ze walczyl po złej stronie karabinu, szkoda. Jednym słowem: zdrajca ojczyzny i narodu, który chociaż nie uczestniczył w żadnych większych zbrodniach(oprócz wywożenia Żydów) był jednm z najgorszych ludzi tej wojny, co gorsza myślał, że robi to wszystko dla dobra narodu choć wcale tak nie było.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #34

     
Giovanni
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 249
Nr użytkownika: 9.443

Stopień akademicki: magister
Zawód: operator maszyn
 
 
post 18/05/2008, 12:57 Quote Post

Oto dwie ciekawe recenzje ksiażki Degrella i równocześnie dwie oceny jego osoby. Obie pochodzą z gazety Opcja na Prawa. To chyba jakaś skrajnie prawicowa gazetka, jej tytuł wyszełd na tym forum przy innym temacie.

1. teksty pisany przez osobą pokroju wilkołaka, czyli zupełne bezrefleksyjne zafascynowanie tą postacią połączone z całkowitą historyczną amnezją:
QUOTE
Łukasz Kluska
Ostatnia krucjata XX wieku
Podejrzewam. że zdecydowana większość studentów historii, zapytana o osobę Leona Degrelle czy Dywizję „Walonia” pokręci bezradnie głową, nie mówiąc już o zwykłych zjadaczach chleba, karmionych papką lewicowych mediów od świtu do zmierzchu. Postać Degrelle´a jest w naszym kraju praktycznie nieznana, a jeżeli już, to jako „faszystowski polityk belgijski”, wyklęty przez naród, kolaborant hitlerowski walczący w szeregach Waffen SS, wreszcie skazany in absetnia na karę śmierci we włas­nym kraju. Tyle demoliberalnej propagandy.

Tym bardziej powinien cieszyć fakt, iż staraniem krakowskiego wydawnictwa „Arkadiusz Wingert” ukazała się ostatnio na naszym rynku wydawniczym monu­mentalna książka Degrelle´a „Front wschodni”, bę­dąca jedną z najciekawszych monografii wojennych, jaką miałem okazję kiedykolwiek czytać. Jest ona utrzymana w duchu namiętnej narracji bohatera, który przedstawia w niej swoją walkę w szeregach Waffen SS, jako belgijski ochotnik, dowódca i uczestnik niebotycznych walk na froncie wschodnim. Jak trafnie zauważył w posłowiu Paweł Wieczorkiewicz, jest to spowiedź ideowca, który z niczego się nie tłumaczy i nie poczuwa się do konieczności ekspiacji za swe uczynki, a jeżeli czegoś żałuje, to jedynie klęski sprawy o którą walczył. Na tym polega wielkość tej his­torii.

„Front wschodni” to książka, którą czyta się z pasją, czytelnik po chwili za­głębienia się w daleki świat stepów ukraińskich, kotła w Czerkasach czy krwawych walk nad Dnieprem, zacznie się utożsamiać z bohaterem walk o Europę wolną od bolszewickiego barbarzyństwa. Trudno nazwać tę pozycję obiektywną, Degrelle nie kryje swojej wrogości do komunizmu, z pogardą opisuje dzicz tatarskich, azjatyckich hord ze znamieniem czerwonej gwiazdy na piersi, jednocześnie nie unika gloryfikacji swoich przyjaciół broni. Ale przecież dla nas, ludzi skrajnej prawicy obiektywizm nie jest żadną cnotą, a subiektywizm występkiem. Niewątpliwie „Front wschodni” to pasjonujący opis heroicznych walk ludzi, którzy ze swej nieskalanej wiary złożyli ofiarę własnej młodości, krwi, poświęcenia i życia. Próżno dziś szukać takich ludzi we współczesnym świecie.

Degrelle pisze: spoglądałem w czyste oczy moich żołnierzy, obmyte poświęceniem. Czułem, jak spływa ku mnie krystaliczny dar ich idealizmu. Z mo­jej strony ofiarowałem im wszystko, co płonęło w mym sercu (...) Niegdyś wiedliśmy życie banalne, zbrukane rezygnacjami na rzecz codziennych potrzeb. Front pozwolił nam poczuć smak wyrzeczeń. Byliśmy pozbawieni jakiejkolwiek nienawiści i pożądania. Ujarzmiliśmy nasze ciała, zabiliśmy nasze am­bicje, oczyściliśmy i spo­tęgo­waliśmy nasz dar. Śmierć nie budziła już lę­ku. Czytając tę niesamowitą historię, odbiorca dozna wrażenia, iż tylko cud pozwolił przeżyć autorowi cztery lata na froncie wschodnim, wyjść cało z kilkudziesięciu walk wręcz, przetrwać ostrzały artylerii sowieckiej w okopach przy 55 stopniach mrozu, wreszcie uniknąć szykan ze strony aliantów, uciekając w maju 1945 roku z Norwegii samolotem do neutralnej politycznie Hiszpanii, gdzie udało mu się uzyskać status azylanta. Degrelle przeżył, aby bronić honoru swych żołnierzy, aby świat dowiedział się o bohaterstwie żołnierzy dywizji „Walonia”, aby przelać na papier wspomnienia z wojny, którą jak sam powiedział przeklną tysiące razy. Życie nie oszczędziło mu jednak cierpienia i upokorzeń ze strony zwycięzców. Dowódca belgijskich ochotników lakonicznie streszcza swój ideowy wybór: Wyruszając na front wschodni chcieliśmy spełnić obowiązek Europejczyka i chrześcijanina. Chrześcijanina, a nie germanofila, który jak tysiące jego towarzyszy broni z całej Europy pragnęli walczyć nie dla Rzeszy, lecz aby zniszczyć zło, które opętało wschodnią część kontynentu na prawie pół wieku. Degrelle na kartach swej wojennej epopei stwierdza: przyszłość pójdzie dalej niż ta rehabilitacja. Nie tylko złoży hołd bohaterstwu żołnierzy z frontu wschodniego, lecz również przyzna, że mieli rację: że mieli rację w sensie negatywnym, bo bolszewizm jest końcem wszelkich wartości; że mieli rację w sensie pozytywnym, gdyż zjednoczona duchowo Europa, dla której walczyli, jest jedyną możliwością przeżycia starego, wspaniałego kontynentu, przystani ła­godności i ludzkiego zapału, kontynentu, który jednak został podzielony, rozdrobniony i śmiertelnie rozdarty.

Dzięki niezwykłemu talentowi pisarskiemu autora „Front wschodni” ma og­romną wartość literacką. Z kart książki wyłania się obraz dwóch światów walczących ze sobą: my, biali chrześcijanie kontra czerwoni azjaci. Jest to niewątpliwe pewne uproszczenie, gdyż trudno III Rzeszy przypisać cechy obrońców cywilizacji europejskiej, lecz narrator nie popada w bezkrytyczny opis rzeczywistości. Wypomina dowództwu niemieckiemu, podłe decyzje, które licznych ochotników belgijskich, bez żadnego przeszkolenia wysyłały na front, o cofnięcie, których musiał dramatycznie walczyć ze sztabem dowodzenia. Nie skąpi też słów potępienia dla bezmyślnych rozkazów generałów niemieckich, których celem było niemożliwe do wykonania utrzymanie pozycje na linii frontu, za cenę życia tysięcy niewinnych istnień.

Książka Degrelle´a w Bel­gii znalazła się na indeksie, jej kolportaż był prawnie zakazany z sankcjami więzienia. Jej powojenne wydanie w Szwajcarii zostało w całości skonfiskowane i zniszczone na prośbę władz belgijskich. Nie mówiąc już o losie, jaki czekał w powojennej rzeczywis­tości walońskich ochotników i ich rodziny pozostałe przy życiu. Demokratyczny świat nie skąpił im prześladowań, wyroków śmierci i tortur. Brat Degrelle’a, apolityczny aptekarz został zwy­czajnie rozstrzelany przez ko­munis­tycznych partyzantów.

Dowódca dywizji „Walonia” skończył swą niezwykłą opowieść w grudniu 1945, leżąc w wojskowym szpitalu malowniczego miasta San Sebastian w Hiszpanii. Warto zacytować jej ostatnie przesłanie: Wynieśliśmy naszą młodość ponad ziemskie poniżenie ku pełnej ofierze. Walczyliśmy za Europę, jej wiarę i cywilizację. Dotarliśmy do kresu wytrzymałości i po­święcenia. Wcześniej czy później Europa i świat będą musiały uznać słuszność naszej sprawy i nieskalaną czystość naszego daru. Bo nienawiść umiera, umiera przygnieciona ciężarem swej głupoty i pod­łości. A chwała jest wieczna, a my żyliśmy w chwale. Czytając epopeję Degrelle’a, mamy przed sobą „owoc zakazany” przez świat demokracji i praw człowieka, epopeję, po przeczytaniu której zapłonie dusza każdego prawicowego radykała.


link: http://www.opcja.pop.pl/numer13/13klu2.html

2. Drugi tekst - ta sama gazeta ale autor już jakby mądrzejszy:
QUOTE
Wojciech Jankowski
Europejczyk Degrelle
Wróg mojego wroga niekoniecznie musi być moim przyjacielem. Jeśli dwaj bandyci biją się o to, który z nich ma mi urżnąć głowę, nie muszę brać strony jednego z nich. W styczniowym numerze "Opcji" uczynił to pan Łukasz Kluska, pisząc entuzjastyczną recenzję wspomnień dowódcy dywizji SS "Walonia" Leona Degrelle'a.

W pierwszym akapicie autor recenzji cytuje posłowie Pawła Wieczorkiewicza, w którym ten charakteryzuje Degrelle'a jako "(...) ideowca, który z niczego się nie tłumaczy i nie poczuwa do konieczności ekspiacji za swe uczynki, a jeżeli czegoś żałuje, to jedynie klęski sprawy, o którą walczył". Otóż ja, w odróżnieniu od Leona Degrelle'a, nie żałuję klęski sprawy, o którą on walczył. Jeśli zaś chodzi o uznanie go za ideowca, przypominam, że ideowcami byli panowie Feliks Dzierżyński, Włodzimierz Uljanow (lepiej znany jako Lenin) albo Władysław Gomułka. Ideowcem był również Józef Goebbels, generalny gubernator Jan Frank i wreszcie sam Adolf Hitler. Strzeż nas Boże od ideowców.
Autor recenzji nazywa Degrelle'a "(...) bohaterem walk o Europę wolną od bolszewickiego barbarzyństwa". Żyliśmy przez jakiś czas w "Europie wolnej od bolszewickiego barbarzyństwa". Mieliśmy wówczas Oświęcim i Majdanek, łapanki na ulicach, rozstrzeliwanie zakładników, wysiedlenia całych wsi, głodowe przydziały żywności na kartki, zakaz kształcenia Polaków na poziomie wyższym od podstawowego, etc. Mieliśmy też bezpośredni kontakt z siostrzaną formacją dywizji SS "Walonia", dywizją SS "Galicja", walczącą o Europę wolną od bolszewickiego barbarzyństwa. Pan Łukasz Kluska przyznaje, że trudno "(...) III Rzeszy przypisać cechy obrońców cywilizacji europejskiej (...)", a to, że Degrelle jednak przypisuje, nazywa "pewnym uproszczeniem". Ja bym tę tezę – głoszoną nie tylko przez Degrelle'a, ale całą nazistowską propagandę – nazwał łajdackim łgarstwem.
Recenzent oburza się, że ochotnicy z SS "Walonia" podostawali po wojnie wyroki śmierci, a Degrelle nawet in absentia. A jak miał dostać, skoro zabrakło mu cywilnej odwagi, żeby wrócić do kraju i przed sądem bronić swoich racji? Co zaś do samych wyroków, jestem przekonany, że gdyby w Polsce jakimś cudem powstała taka dywizja – na przykład SS "Mazowsze" – jej dowódca i inni esesmani skazani zostaliby na karę śmierci. Przy całkowitej aprobacie wszystkich – powtarzam, wszystkich – polskich stronnictw i partyj politycznych.
Oszczędzę sobie i czytelnikom przytaczania dalszych bzdur wypisywanych przez Łukasza Kluskę o wspomnieniach Degrelle'a. Łącznie z przypisywaniem mu "niezwykłego talentu pisarskiego", a jego książce "ogromnej wartości literackiej" oraz z konkluzją dowódcy dywizji SS "Walonia", że "(...) wcześniej czy później Europa i świat będą musiały uznać słuszność naszej sprawy i nieskalaną czystość naszego daru". Otóż dobrowolnie nie uznają na pewno i mam nadzieję, że nie będą musiały.
Autor recenzji pozwolił sobie jednak na wplecenie w swój tekst kilku ogólnych uwag na temat prawicowości i prawicy. Nad tym muszę się zatrzymać.
"Ale przecież dla nas – pisze Łukasz Kluska – ludzi skrajnej prawicy obiektywizm nie jest żadną cnotą, a subiektywizm występkiem". Pisząc to zdanie, pan Kluska popełnia fundamentalny błąd. Prawica tym się właśnie różni od lewicy, że obiektywizm ma za cnotę, a subiektywizm za występek przeciw prawdzie. Fundamentalny zaś błąd autora recenzji polega na uznaniu siebie za człowieka prawicy. Ktoś, kto pisze takie zdanie, nie jest człowiekiem prawicy, nawet skrajnej, ale bolszewikiem.
Recenzję kończy zdanie: "Czytając epopeję Degrelle'a, mamy przed sobą ťowoc zakazanyŤ przez świat demokracji i praw człowieka, po przeczytaniu której zapłonie dusza każdego prawicowego radykała". Poza błędami gramatycznymi zdanie to powtarza nieporozumienie, które pokutuje w polityce europejskiej od lat trzydziestych, a polega na utożsamianie antykomunizmu z prawicowością.
NSDAP nazwana została partią prawicową przez socjalistów, którzy dominowali wówczas w Europie, choć była partią socjalistyczną, tym się tylko różniącą od innych, że w miejsce internacjionalizmu głoszącą nacjonalizm. Przed "nocą długich noży" w NSDAP działały nawet dwie frakcje: pierwsza, planująca całkowite upaństwowienie gospodarki, kierowana przez Roehma i druga, przewidująca zostawienie gospodarki w rękach prywatnych, ale pod polityczną kontrolą partii, kierowana przez Hitlera. Identyczny podział na bolszewików i mieńszewików panował we Wszechrosyjskiej Komunistycznej Partii, która po 1917 objęła władzę w Rosji.
W Rosji zwyciężyli ostatecznie bolszewicy, a mienszewików wybili w łagrach. W Niemczech odpowiednik mienszewików w NSDAP rozprawił się z przywódcami odpowiednika bolszewików w czasie jednej nocy. NSDAP była partią antykomunistyczną nie dlatego, że głosiła odmienna ideologię, ale właśnie dlatego, że niemal identyczna – poza różnicą między nacjonalizmem a internacjonalizmem – ideologia skierowana była do tego samego elektoratu.
Lewica nazwała NSDAP prawicą, żeby się internacjonalistycznym socjalistom nie myliło. Różnica między prawicą a lewicą nie sprowadza się do opozycji internacjonalizm-nacjonalizm, ale do czegoś zupełnie innego. Lewicowość oparta jest na ideologii – czyli systemie dogmatycznych twierdzeń o rzeczywistości – a prawicowość na metodzie myślenia o rzeczywistości. Dusza radykała może oczywiście zapłonąć od umysłowych płodów Degrelle'a, ale nie będzie to dusza radykała prawicowego, lecz narodowego socjalisty. Lewicowca!

*

Wolność słowa jest rzeczą wspaniałą. Dzięki niej mogą się ukazywać takie książki jak "Front wschodni" albo "Mój bój" Adolfa Hitlera, który przed paru laty wydany u nas pod niemieckim tytułem "Mein Kampf" wywołał tyle awantur.  Ale wolność ta niesie za sobą poważne niebezpieczeństwo: ludzie o słabych umysłach mogą przeczytać takie książki bezkrytycznie i zapalić się do nich. Tylko dlaczego płody takich biednych umysłów zamieszcza "Opcja na Prawo"?

Wojciech Jankowski


(pogrubienie moje)
link:
http://www.opcja.pop.pl/numer14/14jan2.html

Ten post był edytowany przez Giovanni: 18/05/2008, 13:09
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #35

     
Titelitury
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 2
Nr użytkownika: 33.916

 
 
post 5/10/2008, 21:40 Quote Post

A Junger, Evola, Heidegger ? Nikt z nich nie był rasistą biologicznym jak Hitler, nikt nie nawoływał do mordowania Żydów, a jednak wszyscy Hitlera i nazizm w pewnym okresie życia chwalili. Dlaczego ? Bo widzieli w tym jedyny ratunek przed z jednej strony Rosją mającą duże wpływy w pełnej partii komunistycznych Europie, a z drugiej przed kapitalizmem , który ich zdaniem prowadził do rozkładu tradycyjnego społeczeństwa i wyznawanych przez nie wartości. Zresztą taki pogląd na temat liberalizmu był już wówczas powszechny w środowiskach konserwatywnych. Wystarczy wziąć do ręki "Nowe Średniowiecze" Bierdiajewa napisane w 1924 r., żeby zobaczyć, że liberalizm, konsumpcjonizm i demokrację krytykował on równie mocno jak rodzące się na jego oczach totalitaryzmy. Dzisiaj to zaufanie do Hitlera oczywiście śmieszy i przeraża, ale kiedy Heidegger obejmował z polecenia NSDAP katedrę filozofii na uniwersytecie we Fryburgu w roku 1934, nikomu jeszcze do głowy nie przyszło, że będą jakieś obozy koncentracyjne i trupy wypełniające masowe groby. Sam Roosevelt natomiast chwalił włoski faszyzm. Także to nie ja tutaj piszę bzdury.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #36

     
Monteregnum
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 993
Nr użytkownika: 46.376

 
 
post 6/10/2008, 2:14 Quote Post

QUOTE(Titelitury @ 5/10/2008, 22:40)
A Junger, Evola, Heidegger ? Nikt z nich nie był rasistą biologicznym jak Hitler, nikt nie nawoływał do mordowania Żydów, a jednak wszyscy Hitlera i nazizm w pewnym okresie życia chwalili. Dlaczego ? Bo widzieli w tym jedyny ratunek przed z jednej strony Rosją mającą duże wpływy w pełnej partii komunistycznych Europie, a z drugiej przed kapitalizmem , który ich zdaniem prowadził do rozkładu tradycyjnego społeczeństwa i wyznawanych przez nie wartości.
*




Tak, generałowie niemieccy po wojnie pisali, jak to Hitler ocalił Niemcy i Europę przed komunizmem. Jest nawet passus, bodaj u Guderiana, że Hitler "zabezpieczył Europę Wschodnią" p[rzed bolszewizmem.

Jasne, 1.09.39 Wehrmacht napadł na Polskę (przy asysście Sowietów dwa tgodnie później), żeby wyzwolić ją od bolszewizmu.

Jak ktoś w takie bzdury wierzy, to i Degrelle'a łyknie.

Co do talentów literackich, to oprócz wskazanego przez pulemietczyka wybitnego prozaika Niewiadomskiego biggrin.gif można dorzucić utalentowanego poetę Józefa Dżugaszwili, którego wiersze ukazywały się w przedrewolucyjnych antologiach biggrin.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #37

     
Collins
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 99
Nr użytkownika: 47.890

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 16/12/2008, 21:06 Quote Post

QUOTE(Giovanni @ 5/01/2007, 23:28)
Czytał ktoś z Państwa inne książki Leona Degrella oprócz Frontu Wschodniego? Jesli tak to proszę o podzielenie się wrażeniami.
*


Tak, w 2004 jakieś wydawnictwo "Carnivore" wydało jego książeczkę pod tytułem Waffen SS. Naprawdę polecam piewcom tego nazisty, może otworzą się Wam oczy. Otóż w książeczce tej Degrelle ogłasza m.in. że to Polska ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za wybuch wojny, gdyż zgłaszała nieuzasadnione racjonalnie i geopolitycznie, zdaniem Degrella, postulaty dostępu do morza. Degrelle stwierdza, że morze Polsce niepotrzebne, bo i Czesi i Węgrzy bez niego żyją, za to Polska powinna sprzymierzyć się z Hitlerem, w zamian za co otrzymałaby rozległe stepy ukraińskie zabrane ZSRR i żyliby Polacy szczęśliwi w jednej wielkiej europejskiej, narodowosocjalistycznej rodzinie.
Fajna teoria, co?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #38

     
jandługosz
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 120
Nr użytkownika: 63.297

 
 
post 12/06/2010, 14:08 Quote Post

Idee przyświecały mu szczytne, ale był za bardzo przesiąknięty nazistowską propagandą. Pamiętam ustęp, w którym rozwodzi się nad "biednym" narodem niemieckim, który musi uciekać przed krwiożerczymi bolszewikami. O milionach rodzin żydowskich przepuszczonych przez komin Leoś się nawet nie zająknie. I te ckliwe tyrady o obronie "chrześcijańskiej Europy" - doprawdy nie wiem, co wspólnego z religią chrześcijańską mają neopogańscy mordercy dzielący ludzi na mniej i bardziej wartościowych oraz mający ludzkie życie za nic.

Na książce "Front Wschodni" trochę się zawiodłem. Czytałem wiele przychylnych recenzji, a tak naprawdę opowiadanie ma jedynie "momenty".
 
User is offline  PMMini Profile Post #39

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.897
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 12/06/2010, 15:49 Quote Post

Sam tytuł tematu jest błędnie ujęty, stąd wiele nieporozumień: "Idealista czy nazista?" Jakby jedno przeczyło drugiemu. SS to była organizacja idealistyczna, oni mieli swoje ideały, wierzyli w to, co robią. To, że te ideały były zbrodnicze niczego nie zmienia. Niektóre takie są. Samo pojęcie: idealista nie ma wydźwięku pozytywnego czy negatywnego, oznacza tylko człowieka, który kieruje się w życiu ideałami. Nie mówi jakie to są ideały.
Wracając do tematu: Degrelle był i jednym i drugim.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #40

     
septimanus79
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.047
Nr użytkownika: 62.287

Zawód: geofizyk
 
 
post 4/01/2013, 21:09 Quote Post

Leonowi Degrelle poświęcił sporo miejsca Christopher Hale w swojej książce "Kaci Hitlera. Brudny sekret Europy", także jego powojennym losom. Pisze o nich również angielska wikipedia.
 
User is offline  PMMini Profile Post #41

     
Travis
 

Pogromca rezunów
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.370
Nr użytkownika: 25.441

Stopień akademicki: magister
Zawód: Polski Patriota
 
 
post 4/01/2013, 22:31 Quote Post

QUOTE
Leonowi Degrelle poświęcił sporo miejsca Christopher Hale w swojej książce "Kaci Hitlera. Brudny sekret Europy", także jego powojennym losom. Pisze o nich również angielska wikipedia.

Warto również dodać, że postaci tej poświęcona jest jedna spośród części emitowanego od grudnia 2012r. na kanale Discovery World dokumentu "Kolaboranci III Rzeszy". Odcinek poświęcony kontrowersyjnemu Belgowi wyemitowany został w ostatnią niedzielę i muszę przyznać, że został zrobiony w na prawdę znakomity i rzetelny sposób. Nie było żadnej ideologicznej otoczki nakazującej ocenianie Degrelle'a w negatywny sposób a priori, w ciekawie przedstawiono przedwojenną karierę przywódcy Reksistów na tle skomplikowanej belgijskiej rzeczywistości tego okresu, nie pominięto relacji osób w pozytywny sposób wypowiadających się o bohaterze odcinka. Jednym słowem - jak najbardziej warte polecenia.

Swoją drogą, oglądał ktoś odcinki poświęcone Herbertowi Cukursowi lub Dinko Sakiciovi? Czy również były one tak ciekawe?
 
User is offline  PMMini Profile Post #42

     
NORDWIND
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 126
Nr użytkownika: 57.050

Szymon Gornowicz
 
 
post 1/02/2013, 20:03 Quote Post

Każde państwo czy wszelkiego rodzaju twór społeczny od plemienia na federacjach skończywszy, które przejawia jakiekolwiek tendencje do imperializmu w naturalny sposób potrzebuje silnej armii. Armia to nie tylko cyfry, technika i organizacja. To także przede wszystkim pewien etos, rys duchowy. Na te czynniki składają się mity, tradycje, pewien czynnik transcendencji. Etos rycerski jest takim najbardziej charakterystycznym rozpoznawalnym zbiorem wartości i wyobrażeń o prawdziwym wojowniku, męskim i silnym obrońcy ideałów i dobra. Tacy współcześni rycerze są obrońcami grup społecznych i abstrakcyjnych wartości do których deklarują miłość i przywiązanie.

Reżim nazistowski jako agresywny i wojowniczy w swojej naturze bazował przede wszystkim na takim ideale. Sierżant, twardy mężczyzna, silny, zdecydowany, gotowy do poświęceń. Dodatkowo podparty romantyczną wizją szlachetnego rycerza, współczesnego Persiwala, silnego w działaniu ale wrażliwego na dobro własnej grupy społecznej. Staje w obronie tego co piękne i dobre dopuszczając się wszystkiego co najgorsze wobec wrogów. Cel uświęca nie tylko środki, ale jego samego. Takie przekonanie kultywowano. Odwołując się do interpretacji historii i partykularnej moralności. Niszczymy innych aby bronić lepsze. Takie podejście nie zostało wynalezione przez nazistów. Jest, było i będzie powszechne w wielu kulturach i nacjach. W skali mikro i makro, od pojedynczej rodziny aż po federacyjne imperia zachodzi czasem na chwilę, czasem na dłużej, taki schemat myślenia gdzie bronisz niszcząc nie zastanawiając się nad kosztami. Gubiąc po drodze świadomość, że niszczysz samego siebie i godząc w drugiego zagrażasz sobie i temu co kochasz.

Leon Degrelle uważał się właśnie za takiego rycerza. Wewnętrznie wrażliwy na piękno i umiłowanie cnót poszukiwał w swoim życiu ostatecznego spełnienia swoich marzeń. Marzeń obrońcy najwyższej abstrakcji, najwyższej cnoty i wartości. Przed wojną był rycerzem słowa. Po klęsce jego ojczyzny mógł stać się rycerzem w boju. Upragnionym bohaterem. Przypominał w tym wszystkim nieco Don Kichota. Romantyk? Zamknięty w świecie baśni rycerskich? Zapewne. Ale nie tylko.

W książce "Front wschodni" sam tłumaczy przyczyny wstąpienia w szeregi Wehrmachtu. I chociaż wydają się nam naiwne i nieczytelne z naszej perspektywy to możemy spojrzeć na te deklaracje w innym świetle. Czym były auxilia w starożytności dla Rzymian tym były legiony cudzoziemskie dla nazistów. Turków pod Wiedniem wspomagali Wołosi i Mołdawianie. Podobnie było w wielu innych okresach kiedy podbite narody wystawiały reprezantatywne oddziały wojskowe walczące po stronie zwycięzcy. Motywy były różne. Degrelle tłumaczy się chęcią zasłużenia narodu belgijskiego na szacunek okupanta przez waleczność i okupienie stratami w boju jako dowód wartości męstwa i wiary w etos i wartość narodu.

Tak jak w życiu, kiedy nam na czymś bardzo zależy nie widzimy wszystkich okoliczności, nie dostrzegamy wszystkich czynników, które warunkują sytuację na nieszczęście nas samych. Niczym Don Kichot szturmujący wiatraki z wizją olbrzymów Leon atakował prostych ludzi narodów ZSRR ( bo nie tylko Rosjan ) postrzegając ich jako bolszewickie hordy barbarzyńców.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #43

     
pansiekiera1
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 116
Nr użytkownika: 62.070

Stopień akademicki: mgr.hist
 
 
post 18/02/2013, 13:23 Quote Post

To był zwykły faszysta, w dodatku nie uświadamiał sobie faktu że Niemcy nie uważali Walończyków za Germanów, co najwyżej za mieszańców z francuskiego pogranicza.
Ostatecznie sformowano SS "Wallonien" którą zdziesiatkowano w Rosji, był bez wątpienia idealistą który nienawidził komunizmu i wierzył że atak na ZSRR przyniesie ochronę Europie. nie zdawał sobie jednak sprawy że Hitler nie chciał dzielić sie z nikim przy stole zwycięstwa, Europa miała być tylko jedna- niemiecka. wprawdzie Hitler wypowiedział pamiętne zdanie do niego w czasie spotkania w Kętrzynie że "gdyby miałby mieć syna chciałby żeby był nim Degrelle" ale pod koniec wony takie słowa nic już Adolfa nie kosztowały.

Przelot z Norwegii do Hiszpanii był jednak ryzykownym wyczynem, Degrelle był na pewno swietnym i odważnym żołnierzem, kochającym mundur i ideę braterstwa broni, co widać w jego wspomnieniach z frontu wschodniego.
Był jednak mimo to faszystą a co najgorsze - zdrajcą.
 
User is offline  PMMini Profile Post #44

     
Rommel 100
 

Antynazista
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.995
Nr użytkownika: 9.466

Stopień akademicki: Mgr
Zawód: Matematyk
 
 
post 18/02/2013, 13:34 Quote Post

QUOTE
nie zdawał sobie jednak sprawy że Hitler nie chciał dzielić sie z nikim przy stole zwycięstwa, Europa miała być tylko jedna- niemiecka


No ponoć pod koniec wojny, ideologia nazistowska, złagodniała:

QUOTE
Pójść na ustępstwa musiały nawet oddziały Waffen-SS. Na przykład całkowicie zmieniono procedurę rekrutacji. Ta elitarna formacja, która niegdyś starannie prześwietlała ochotników, szukając najczystszej germańskiej krwi, teraz przyjmowała ochotników nie mogących się wykazać żadnymi germańskimi korzeniami. Ba- zbliżał się moment uzyskania przez nie-Niemców statystycznej przewagi. Przemawiając do żołnierzy Legionu Łotowewskiego SS we wrześniu 1944 roku, Himmler przedstawił swoją nową wizję wielonarodowościowej Europy, której światową misją miało być opanowanie zagrożenia ze strony ras czarnej i żółtej.


Davies. "Powstanie '44".

Ten post był edytowany przez Rommel 100: 18/02/2013, 13:34
 
User is offline  PMMini Profile Post #45

5 Strony < 1 2 3 4 5 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej