Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
7 Strony < 1 2 3 4 5 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Simo Häyhä i jego moralność, Dyskusja na Wikipedii
     
ElMarasso
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 207
Nr użytkownika: 17.596

Marek
 
 
post 24/09/2009, 10:50 Quote Post

Dociekliwosc jak najbardziej, nie zgadzam sie jednak z szafowaniem "wyrokiem" tylko na podstawie statystyki. Przydalaby sie opinia osob znajacych naszego bohatera, spedzajacych z nim czas itp itd, moze biografia.
Teza o zwichrowanej psychice- mozna dyskutowac ale bez jakis danych i punktow zaczepienia bedzie to ciezko zrobic, bo na razie jedyne co mamy to licznik zabitych. A to dla mnie za malo.
 
User is offline  PMMini Profile Post #31

     
Krzysztof M.
 

poilu
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.510
Nr użytkownika: 19.359

Stopień akademicki: ++++
Zawód: ++++
 
 
post 24/09/2009, 11:00 Quote Post

QUOTE(ElMarasso @ 24/09/2009, 10:50)
Dociekliwosc jak najbardziej, nie zgadzam sie jednak z szafowaniem "wyrokiem" tylko na podstawie statystyki. Przydalaby sie opinia osob znajacych naszego bohatera, spedzajacych z nim czas itp itd, moze biografia.
Teza o zwichrowanej psychice- mozna dyskutowac ale bez jakis danych i punktow zaczepienia bedzie to ciezko zrobic, bo na razie jedyne co mamy to licznik zabitych. A to dla mnie za malo.
*



Nie chcę występować w roli adwokata Ciołka, ale nie zauważyłem "szafowania wyrokami". Koleżanka stawia pytania, na które większość forumowiczów z góry daje negatywną odpowiedź, bez zastanawiania się. Chyba nikt tu nie zna dokładnego biogramu Simo Häyhä i nie znam książki która by te kwestie próbowała wyjaśniać (istnieje zdaje się biografia naszego bohatera, ale czy jej autor stawia takie pytania?). Psychologia a nawet "psychiatria" wojny i badanie wpływu wojny na psychikę żołnierza to raczej domena naszych czasów, w DWS takimi "pierdołami" zajmowano się rzadziej.

Ten post był edytowany przez Krzysztof M.: 24/09/2009, 11:02
 
User is offline  PMMini Profile Post #32

     
ElMarasso
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 207
Nr użytkownika: 17.596

Marek
 
 
post 24/09/2009, 12:55 Quote Post

QUOTE
Usiłuję tylko dowieść, że snajperem zostaje osoba, której takie szczegóły nie obchodzą. Ktoś, kto potrafi godzinami obserwować z ukrycia istotę ludzką i nie dostrzec w niej człowieka.

ciezko mi nie uznac takiej opinii jako pewnego rodzaju wyrok. Jesli bedzie to w formie pytania to jak najbardziej, dyskutujmy, ale jak widac z powyzszego zdania kolezanka ma juz pewna teze dysponujac tylko liczba zabitych. Chyba ze opieramy sie tu na jakims dodatkowym zrodle o ktorym nie doczytalem..

W Twojej wypowiedzi Krzysztofie:
QUOTE
ale likwidacja 700 ludzi (snajperzy raczej dokonują czegoś na kształt "egzekucji") nie może nie mieć wpływu na psychikę człowieka (lub odwrotnie).

Simo zabil 700 ludzi i to go "skrzywilo" - z czym moge sie zgodzic bez dyskusji
jednak w wypowiedzi Ciolek kolejnosc jest odwrotna: snajperem zostaje czlowiek "skrzywiony".
Niestety dla mnie jest to nadinterpretacja.

Absoultnie nie chce kolezanki atakowac za dociekliwosc, po prostu nie zgadzam sie z teza.
 
User is offline  PMMini Profile Post #33

     
das_reich
 

cbr600rr
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.193
Nr użytkownika: 4.929

 
 
post 24/09/2009, 14:39 Quote Post

QUOTE
Oczywiscie sa jednostki ktore latwiej niz inne przechodza nad tym do pozadku dziennego, ale moze to wynikac rowniez z poprostu wiekszej odpornosci psychicznej ktora z byciem psychopata nie ma nic wspolnego

Może "nie miał sumienia", a żniwo które zbierał potęgowało jego umysł i chęci do dalszego działania, jest jeszcze kolejna opcja. Z każdym kolejnym przeciwnikiem którego likwidował puchła mu bania i nie wyrabiał psychicznie. Bał się, żałował i zaprzysięgał się, że to był ostatni raz. Tylko co go skłaniało do kolejnych strzałów?

QUOTE
na które większość forumowiczów z góry daje negatywną odpowiedź, bez zastanawiania się

Taki efekt można zauważyć w wielu tematach.

QUOTE
w DWS takimi "pierdołami" zajmowano się rzadziej.

Wydaje mi się, że w ogóle. Z tym dziwnym uczuciem, żołnierze radzili sobie sami, ewentualnie wypłakując się w ramie kolegi.

QUOTE
snajperem zostaje czlowiek "skrzywiony".
Niestety dla mnie jest to nadinterpretacja.


Wcale mnie to nie dziwki, a mogę się założyć, że do takich przypadków też dochodziło. Może częściej niż rzadziej.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #34

     
Ciołek
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 873
Nr użytkownika: 9.200

 
 
post 24/09/2009, 15:31 Quote Post

Cieszy mnie, że dyskusja się ożywiła.

Lancelocie,
na pytanie: "czym rózni się zabijanie przy pomocy karabinu snajperskiego od zabijania przy pomocy bomb czy pocisków armatnich?" znajdziesz odpowiedź w moim pierwszym poście.

ElMarasso,
QUOTE
Niestety Ciolku, najczesciej snajperem zostaje osoba ktora ma ponadprzecietne wyniki ze strzelania, plus przeszla okreslone kursy. Reszte czyli przygotowanie psychiczne wlasnie na takich kursach sie przerabia i ukierunkowuje czlowieka. Najczesciej osoby wykazujace sklonnosci psychopatyczne sa na takich testach odrzucane. (vide testy na "opertorow" GROMu itp itd)

Sądzę, że wyniki ze strzelania i kurs nie wystarczą bez odpowiednich predyspozycji psychicznych i... chęci. Żołnierz z wysoką empatią po prostu nie zgodzi się na kształcenie w tym kierunku, choćby był mistrzem w strzelaniu do tarczy. A kto wspomniane przez Ciebie kursy i testy przechodzi, tego najczęściej nie wiemy, bo współcześni snajperzy rzadko przyznają się do swoich "dokonań", a ich nazwisk nie ogłasza się w telewizyjnych wiadomościach.

QUOTE
Wiemy ze Simo Häyhä raczej takich szkolen i testow nie przechodzil, jednak bez poznania go jako osoby trzymalbym sie daleko od okreslen typu "psychopata". A generalizowanie i ocenianie go tylko i wylacznie na podstawie suchych wynikow wojny moze prowadzic do bardzo mylacych wnioskow.

Nie nazwałam Häyhy psychopatą- napisałam, że prawdopodobnie posiadał pewne cechy psychopatyczne.

QUOTE
ciezko mi nie uznac takiej opinii jako pewnego rodzaju wyrok. Jesli bedzie to w formie pytania to jak najbardziej, dyskutujmy, ale jak widac z powyzszego zdania kolezanka ma juz pewna teze dysponujac tylko liczba zabitych.

Moja wypowiedź nie miała być wyrokiem. To może zbytnia generalizacja, ale tak mniej więcej wyobrażam sobie pracę snajpera (na podstawie rozmaitych relacji kombatantów)- a jak według Ciebie to wyglądało?
Dysponując samą liczbą zabitych można wyciągnąć pewne wnioski. Ponoć rekord tego pana wyniósł 25 żołnierzy zastrzelonych w ciągu jednego dnia. Czy ten osobnik mógł miewać dylematy moralne, wyrzuty sumienia lub wątpliwości?

Krzysztofie, dziękuję za zrozumienie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #35

     
ElMarasso
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 207
Nr użytkownika: 17.596

Marek
 
 
post 24/09/2009, 15:32 Quote Post

QUOTE
Z każdym kolejnym przeciwnikiem którego likwidował puchła mu bania i nie wyrabiał psychicznie. Bał się, żałował i zaprzysięgał się, że to był ostatni raz. Tylko co go skłaniało do kolejnych strzałów?

Patryjotyzm? Wychowanie? Chec chronienia najblizszych przed sowietami?
Nie wiem i nie bede zgadywal..

QUOTE
Z tym dziwnym uczuciem, żołnierze radzili sobie sami, ewentualnie wypłakując się w ramie kolegi.

oraz pijac, cpajac

QUOTE
Wcale mnie to nie dziwki

na dziwki tez chodzili tongue.gif

QUOTE
Może częściej niż rzadziej.

Moze tak moze nie. Ale ciezko mi na podstawie tego oceniac konkretnego czlowieka.

QUOTE
Żołnierz z wysoką empatią po prostu nie zgodzi się na kształcenie w tym kierunku, choćby był mistrzem w strzelaniu do tarczy. A kto wspomniane przez Ciebie kursy i testy przechodzi, tego najczęściej nie wiemy, bo współcześni snajperzy rzadko przyznają się do swoich "dokonań"

Testy osobowosciowe oraz kursy strzelcow wyborowych sa standardem przy sluzbie w oddzialach specjalnych na prawie calym swiecie. Osoby wykazujace na tych testach odchylenia sa odrzucane z prostej przyczyny ze moga stanowic zagrozenie dla misji oraz kolegow.

QUOTE
Czy ten osobnik mógł miewać dylematy moralne, wyrzuty sumienia lub wątpliwości?

Alez oczywiscie ze mogl. Nic o nim nie wiemy tak naprawde.
Moze plakal kiedy tylko byl sam, moze po wojnie budzil sie po nocach, moze naciskajac spust powtarzal sobie ze strzela do mundurow nie do ludz (jak wilu innych to robilo), moze chcial zrobic wszystko i za wszelka cene aby chronic swich najblizszych, moze powtarzal sobie ze to nie jego wina, ze musi to robic bo sowieci go do tego zmusili, moze myslal o swoich kolegach ktorzy mogli za chwile zginac z rak sowietow ktorych on nie dal rady zabic.... Mozna tak dlugo.

Ale powtarzam po raz kolejny: nie upieram sie ze nie masz racji. Upieram sie ze mam za malo danych zeby go sprawiedliwie ocenic.
 
User is offline  PMMini Profile Post #36

     
Celt
 

po prostu Celt
******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 959
Nr użytkownika: 328

 
 
post 24/09/2009, 18:11 Quote Post

Ciołku... masz nie jednego adwokata... nie chciałem się wypowiadać ale Twoim adwersarzom proponuje mały test : panowie-chodźmy w las ze sztucerem, spójrzcie przez lunetkę w oczy jelenia....i pociągnijcie za spust.
Ilu z Was tego dokona? Czy ten który dostrzeże te oczy.... i poczuje że palec mu sie nie chce zgiąć na spuście -to czy oznacza że jest osobą nienormalną?dziwną?
A teraz przełóż to na ludzi... ja wiem-wróg/bogi/honory/ojczyzny/inne super kity "towar na sumienie"/ale właśnie - czym innym jest strzelić do biegnącej, ryczącej, strzelającej do Ciebie sylwetki a czym innym "na zimno" kropnąć człowieka.
 
User is offline  PMMini Profile Post #37

     
das_reich
 

cbr600rr
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.193
Nr użytkownika: 4.929

 
 
post 24/09/2009, 19:58 Quote Post

QUOTE
Testy osobowosciowe oraz kursy strzelcow wyborowych sa standardem przy sluzbie w oddzialach specjalnych na prawie calym swiecie. Osoby wykazujace na tych testach odchylenia sa odrzucane z prostej przyczyny ze moga stanowic zagrozenie dla misji oraz kolegow.


Czyż to nie jest wytwór powojenny?

QUOTE
masz nie jednego adwokata...


Nie wiem dlaczego od razu z takimi nerwami wink.gif


QUOTE
chodźmy w las ze sztucerem, spójrzcie przez lunetkę w oczy jelenia....i pociągnijcie za spust.

Proponuję rosyjską Sajgę lub Baikał smile.gif

"Ojczyzny, bogi i honory", mogły być wspaniałym pretekstem do oficjalnego prowadzenia ulubionej dyscypliny, czyli walenia do każdego pod celem. Oczywiście mogę się mylić. Chciałbym także, zwrócić uwagę warunki jakie pozwoliły Finowi osiągnąć te liczby, taktykę rosyjskiej masy atakującej, a technikę walki "człowieka widmo". Likwidacje z pm i broni krótkiej nie powinny nas zastanawiać. Czy doszliśmy do przekonania uniwersalnego żołnierza?


QUOTE
nie chciałem się wypowiadać ale Twoim adwersarzom proponuje mały test

Ja również przybrałem postawę obserwującego temat, ale jednak... dajemy się sprowokować.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #38

     
Sound
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 7
Nr użytkownika: 58.766

 
 
post 24/09/2009, 20:26 Quote Post

Będąc w podobnej sytuacji.
1.Zabijam napastnika podczas jego ataku - jestem zdrowy psychicznie.
2.Zabijam napastnika przed dokonaniem ataku - jestem zdrowy psychicznie.
W przypadku nr 2 nie działam w afekcie, decyzje podejmuje ze świadomością konsekwencji zaniechania naciśnięcia na spust (będę musiał zrobić to później dużo bardziej ryzykując). Skutek ten sam, śmierć wroga.
Mamy tu do czynienia z prowokacją bierną i czynną. Bierna w przypadku owego snajpera, klarowne zamiary wroga. Prowokacja czynna, zabicie wroga w obliczu bezpośredniego zagrożenia.
Byłbym psychopatą w przypadku nr 3.
3. Strzelam do jeńców, do jednostek które skapitulowały.

Inaczej:
Strzelając jako snajper do nieświadomego, namierzonego celu, wiem że jeśli on znałby moją pozycje celowałby do mnie. Przewaga taktyki, sposobu walki nie robi z osoby broniącej swojego kraju, rodziny i ect psychopaty.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #39

     
Ciołek
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 873
Nr użytkownika: 9.200

 
 
post 25/09/2009, 9:42 Quote Post

ElMarasso,
picie i ćpanie w przypadku snajperów nie wchodziło w grę. Ani nawet palenie tytoniu. Tego typu używki zaburzają funkcjonowanie organizmu, np. skracają oddech, powodują drżenie mięśni, itd.
Znów będę trochę generalizować, bo nie znam relacji odnoszących się konkretnie do Häyhy, ale z wypowiedzi kombatantów II wojny światowej wynika, że snajperzy byli dość specyficzną grupą osób... nie socjalizowali się z innymi żołnierzami, zwykle byli to introwertycy, zadowoleni z pewnego ostracyzmu, z którym się spotykali ze strony innych. Nie należeli z reguły do tego typu ludzi, którzy myślą o swoich kolegach i najbliższych, nie mogli też kierować się emocjami - do oddania celnego strzału potrzebny jest spokój i stabilna ręka.
Byli snajperzy, którzy żałowali swoich ofiar, do końca życia prześladował ich wyraz oczu pierwszej ofiary, ale tacy kończyli swoją działalność na kilku-kilkunastu żołnierzach nieprzyjaciela. Simo zabił kilkuset i przestał zabijać jedynie z powodu własnych ciężkich obrażeń.

Celcie,
dziękuję. A co do proponowanego testu... no cóż, mnie osobiście wystarcza (a raczej przerasta) test karpia przed Wigilią wink.gif

Sound,
punkt drugi, o którym piszesz to chyba sytuacja życzeniowa, a nie rzeczywista. Snajperzy strzelali też do innych snajperów, ale poza tym do przypadkowych żołnierzy, sanitariuszy, itd. Nie tylko w obliczu bezpośredniego zagrożenia. Zabijanie wroga nie jest samo w sobie celem działań militarnych, więc nie można tu mówić o przewadze taktyki czy sposobu walki snajperów.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #40

     
Sound
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 7
Nr użytkownika: 58.766

 
 
post 25/09/2009, 11:20 Quote Post

Ciołku.
Jeśli zajmuje pozycję obronną na danym terenie, a celem wroga jest zdobycie tego terenu aby otworzyć drogę do dalszych działań wojennych, sytuacja jest klarowna. Strzelając do żołnierzy ciągnących armatę na daną pozycję, a już z niej strzelających na danej pozycji jest równorzędne, różnica tkwi tylko w szybkości osiągnięcia danego celu. W tym wypadku moim celem jest obrona terenu i ludzi którzy się na nim znajdują przy minimalnych stratach.

Strzelanie do sanitariuszy nie jest domeną snajperów. Ciekawy jestem definicji "przypadkowego żołnierza". Przypadkowy żołnierz z przypadkową bronią na ramieniu, który przypadkowo trafił na dany teren a jego intencje nie są mi znane.
Oczywiście żołnierze obsługujący działa artylerii nie są już podejrzani o skłonności psychopatyczne, nie widzą celów tylko numery współrzędne.
Staram się zrozumieć Twój punkt widzenia i wygrzebałem coś tu.
Cyt
"Projektując broń, czy zrzucając bomby można wyrzucić ze świadomości fakt, że uśmierca się istoty ludzkie... snajper zabija z pełną świadomością, widząc konkretną ofiarę, konkretnego człowieka."

To właśnie wyrzucanie ze świadomości jest cechą choroby psychicznej. Seryjni mordercy niejednokrotnie twierdzili że odbierając życie ofierze pomagali jej, a więc wyrzucali świadomość krzywdy zastępując ją świadomością niesienia pomocy.
To samo tyczy się załogi samolotu zrzucającego bomby, każdy z nich wie że pod współrzędnymi chowają się ludzie, bywa że są to niewinne ofiary. Jeśli pilot zacząłby wyrzucać że świadomości konsekwencje swoich działań, do czego byłby zdolny w dalszym czasie?
Snajperzy o tyle są w lepszej sytuacji gdyż wiedzą do kogo oddają strzał, tzn odróżnią żołnierza od kobiety z dzieckiem. Rykoszety niosą za sobą o wiele mniej ofiar niż spadające bomby, które nie dotarły do celu lub uderzyły w błędnie podany cel. Bomba często zabija kobiety i dzieci, a załoga samolotu wie jakie bywały skutki ataków przeprowadzonych wcześniej, a więc wie ile jest przypadkowych ofiar bombardowania.


 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #41

     
Sound
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 7
Nr użytkownika: 58.766

 
 
post 25/09/2009, 14:13 Quote Post

QUOTE(Ciołek @ 25/09/2009, 10:42)

Znów będę trochę generalizować, bo nie znam relacji odnoszących się konkretnie do Häyhy, ale z wypowiedzi kombatantów II wojny światowej wynika, że snajperzy byli dość specyficzną grupą osób... nie socjalizowali się z innymi żołnierzami, zwykle byli to introwertycy, zadowoleni z pewnego ostracyzmu, z którym się spotykali ze strony innych. Nie należeli z reguły do tego typu ludzi, którzy myślą o swoich kolegach i najbliższych, nie mogli też kierować się emocjami - do oddania celnego strzału potrzebny jest spokój i stabilna ręka.
Byli snajperzy, którzy żałowali swoich ofiar, do końca życia prześladował ich wyraz oczu pierwszej ofiary, ale tacy kończyli swoją działalność na kilku-kilkunastu żołnierzach nieprzyjaciela. Simo zabił kilkuset i przestał zabijać jedynie z powodu własnych ciężkich obrażeń.

Problemy z socjalizowaniem się mogły wynikać z faktu, że snajperzy zawsze działali w odosobnieniu. Działa również przypinka moralności o jakiej toczy się dyskusja. Snajper był jednym z największych zagrożeń dla zwykłego żołnierza, stąd mógł wynikać dystans do snajperów z własnych szeregów. Odnośnie snajperów i żałowania swoich ofiar. Nawet sanitariusze mieli takie problemy, dotyczyły one każdego uczestnika walki. Umysł snajperów był o tyle w gorszym położenie ponieważ był poddawany silnym bodźcom wzrokowym, w zasadzie w każdym przypadku widział skutek swojego działania bezpośrednio.
Dyskusja powinna skupić się na końcowym efekcie, którym jest śmierć przeciwnika. Z tego co piszesz Ciołku, starasz się rozróżnić moralne aspekty powiedzenia "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal".
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #42

     
das_reich
 

cbr600rr
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.193
Nr użytkownika: 4.929

 
 
post 25/09/2009, 14:42 Quote Post

QUOTE
Strzelanie do sanitariuszy nie jest domeną snajperów.


Proponuję zagłębić się w historię Normandii z 44'

QUOTE
Snajperzy strzelali też do innych snajperów


W ten sposób poszło do piachu najwięcej strzelców.

QUOTE
więc nie można tu mówić o przewadze taktyki czy sposobu walki snajperów.


Proponuję mały test, weźmy strzelca dysponującym kb 98k ze standardowy celownikiem do niego, oraz wojownika z muszkietem gładkolufowym. Kolejne 20 trafień na konto 98k.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #43

     
ElMarasso
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 207
Nr użytkownika: 17.596

Marek
 
 
post 25/09/2009, 20:33 Quote Post

Ciolku,
QUOTE
picie i ćpanie w przypadku snajperów nie wchodziło w grę. Ani nawet palenie tytoniu.

w przypadku np pilotow rowniez a jednak sie zdazalo. Nagminnie.
Rowniez z tego co pamietam na jakis zdjeciach jeden z czolowych radzieckich snajperow (Zajcew??) byl z papierosem..

QUOTE
Tego typu używki zaburzają funkcjonowanie organizmu, np. skracają oddech, powodują drżenie mięśni, itd.

Owszem, ale tylko bezposrednio "po". A wbrew pozorom snajperzy nie byli non stop na froncie.

QUOTE
Znów będę trochę generalizować,

i tu sie wlasnie nie zgadzamy smile.gif

QUOTE
nie socjalizowali się z innymi żołnierzami, zwykle byli to introwertycy, zadowoleni z pewnego ostracyzmu

A jakies zrodlo ze tak bylo? Ostracyzm wynikal raczej z "niehonorowego" sposobu walki snajperow, jak i klopotow ktore mogl sprowadzic na glowe- najczesciej bylo to przeciwdzialanie nieprzyjaciela (ostrzal, wrogi snajper) ktore odbijalo sie na wszystkich pozostalych zolnierzach.
(ciekawym przykladem tego jest np reakcja graczy on-line w takich grach jak np Call of duty, gdzie pojawienie sie gracza uzywajacego karabinu snajperskiego powoduje czasem dosc niewybredne komentarze druzyny przeciwnej jak i wlasnej)

QUOTE
Nie należeli z reguły do tego typu ludzi, którzy myślą o swoich kolegach i najbliższych

przyklad?

QUOTE
nie mogli też kierować się emocjami - do oddania celnego strzału potrzebny jest spokój i stabilna ręka.

jedno nie wyklucza drugiego przeciez..

QUOTE
Byli snajperzy, którzy żałowali swoich ofiar, do końca życia prześladował ich wyraz oczu pierwszej ofiary, ale tacy kończyli swoją działalność na kilku-kilkunastu żołnierzach nieprzyjaciela.

i po raz kolejny: przyklad?
Byli tez tacy ktorzy zalowali a mimo to maja na "koncie" znacznie wiecej niz kilkunastu. Zeby daleko nie szukac (co prawda za pomoca karabinu maszynowego):
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=2302

Simo zabił kilkuset
QUOTE
Czy chcesz przez to powiedziec ze snajper ktory zabil kilunastu jest mniej "spaczony"? Bo wg mnie duze znaczenie dla wyniku Simo mialy warunki prowadzenia wojny, taktyka i ilosc krasnoarmiejcow oraz mozliwosci (a raczej niemozliwosci) rotacji oddzialow armii finskiej.


Wiem ze to praktycznie zadne zrodlo, ale zwroc prosze uwage szczegolnie na ostatnie zdanie:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Strzelec_wyborowy

Znalazlem jeszcze taka stronke o Simo:
http://www.kevos4.com/Simo_Hayha.htm

Moze wraza propaganda, moze co innego, ale wszedzie gdzie patrze opisuja go jako spokojnego, milego czlowieka. Nie wiem jak mam to odniesc do Twojej opinii

QUOTE
Zabijanie wroga nie jest samo w sobie celem działań militarnych, więc nie można tu mówić o przewadze taktyki czy sposobu walki snajperów.


Celem jest maksymalne ograniczenie zdolnosci bojowej wroga. A wiec wpywanie na jego morale, lacznosc, mobilnosc, zaopatrzenie.
Czyli strzelanie do oficerow, lacznosciowcow, zaopatrzeniowcow, kierowcow- czyli ludzi ktorz z zasady sa gorzej uzbrojeni od przecietnego wojaka z druzyny strzeleckiej. Bycie snajperem to nie takie podejcie: chce sobie duzo ludzi zabic, dajcie mi snajperke. To logiczne i konkretne zadania z wojskowego punktu widzenia, czy nam sie to podoba czy ie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #44

     
Czarny Smok
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.283
Nr użytkownika: 51.589

Zawód: BANITA
 
 
post 25/09/2009, 20:53 Quote Post

Podobno jedną z tajemnic długiego życia jest unikanie stresu. Simo Hayha żył prawie 100 lat mimo odniesionych licznych ran, prowadził szczęśliwe życie na wsi.
Osoba które próbują udowodnić jakieś problemy psychiczne czy brak moralności najlepszemu snajperowi II wojny kompromitują sie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #45

7 Strony < 1 2 3 4 5 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej