Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

historycy.org _ Metodologia ogólnie _ Znaczenie Historii dla społeczeństwa.

Napisany przez: Rommel 100 16/01/2013, 22:06

Jak długo żyje słyszę, czy nawet czytam, te tezy: "po co Ci, komu potrzebna historia?" "po co komu wiedzieć co zrobili Cezar i Napoleon" itd.

Mówił to głównie mąż mojej mamy, inżynier. Trzeba przyznać że i tak jakąś wiedzę (ale raczej powierzchowną) posiada z historii. W każdym razie wychowując się przez jakiś czas z nim pod jednym dachem, słyszałem że najważniejsza jest fizyka (i ogólnie przedmioty ścisłe). Że fizyka opisuje rzeczywistość dzięki czemu można lepiej zrozumieć świat, wykorzystać przyrodę. Mówił że to ścisłowcy pchają świat do przodu, a historycy tylko opisują co było, i ich dokonania nic nie zmieniają.
Lubił mówić żebym nigdy nie myślał o studiowaniu historii, raz pojechałem do jakiegoś liceum, a tam w sekretariacie stał biedny absolwent historii na UW aby dostać jakąkolwiek pracę... ojczym skomentował "bo historia jest nikomu nie potrzebna".
Lubił też pytać, "czy z wiedzy historycznej dowiesz się jak zmieniać gniazdko, naprawiać samochód?".

Co ciekawe podobne opinie czytałem też na tym forum. Pamiętam jak to pisał ironside. Że historia jest tylko dla pasjonatów. Bo kogo to ma niby obchodzić, czy jakie to ma mieć znaczenie, jakie np. nosili buty Rzymianie?

Moje zdanie jest jednak inne. Wręcz uważam że historia jest bardzo ważna dla społeczeństwa.

Zacznijmy od tego czy czysta nauka fizyki czy matematyki jest rzeczywiście taka ważna?

Jeśli chodzi o matematykę, studiuje ten kierunek i jestem w analogicznie sytuacji tym razem jako matematyk. Przytłaczająca większość moich znajomych każdorazowo irytuję się na nauke pochodnych całek i innych matematycznych zagadnień bo nie widzą w tym kompletnie nic praktycznego, nic przydatnego w życiu. Kiedyś jeden kolega pytał jednego z wykładowcą na co te wszystkie obliczenia, odpowiedział mu "bo to po prostu fajne". Mam też książkę matematyka który w ostateczności przyznaje "ciężko powiedzieć po co jest matematyka".

Oczywiście jednak z matematyką da się na to odpowiedzieć, dla mnie jest to dość oczywiste. Wiele, masę wręcz obliczeń jest wykorzystywanych w wielu różnych dziedzinach, inżynieryjnych kierunkach, informatyce, ekonomii, czy nawet biologii.

W każdym jednak razie pozornie fizyka czy matematyka też wcale nie jest przydatna w życiu ani jednostki ani społeczeństwa. Dopiero gdy są wykorzystywane w innych kierunkach okazują się przydatne. Rzeczywiście mające udział w rozwoju technicznym i naukowym, a co za tym idzie cywilizacyjnym ludzi.

A historia?
Myślę że można różnie to rozpatrywać.
Pierwsze to pamięć o wydarzeniach. Nie wyobrażam sobie np. by wiedza o holocauście mogła zostać zapomniana. Trzeba o tym pamiętać aby nigdy więcej tego nie powtórzyć.

Po drugie to zrozumienie świata. Poprzez szereg procesów które doprowadziły do rozwoju cywilizacji ludzi.

Po trzecie wyrabianie sobie światopoglądu na świat. Wydaje mi się tu najbardziej widoczny przykład znaczenia historii. Jak ktoś jest rasistą, konserwatystą, liberałem, komunistą, socjalistą, to wynika to z osobistej wiedzy historycznej. Gdy dojdzie do dyskusji między konserwatystą a socjalistą to z reguły dochodzi do batalii o historie. Zresztą to widać każdego dnia także w TV wśród polityków. I nie tylko o najnowszą. Także o tę najstarszą jak np. portal racjonalista.pl podaje przykłady złych chrześcijan w starożytności i dobrych pogan. Albo książka "Bóg urojony" Dawkinsa który obok swoich ateistycznych tez, stawia też laickie, powołując się na przykłady historyczne agresjii religii. Zresztą sam wątek o Nowym Testamencie jest oparty tylko i wyłącznie na wiedzy historycznej. Mam też książki polemizujących z nim katolickich myślicieli którzy z kolei podają przykłady zbrodni komunistycznych czy inne zbrodnie atestów. Jeden z autorów pisząc o łączeniu religii z państwem analizuję historię USA, w innym momencie oceniając polityków odwołuje się do starożytnych Rzymian.

Po czwarte. Historia buduję naszą tożsamość kulturową, narodową. My Polacy wyjątkowo znamy naszą historię, jesteśmy z niej mniej lub bardziej dumni, dyskutujemy o niej i chcemy ją szerzyć za granicą. To samo inne nacje. O tym jak ważna to kwestia przekonali nas naziści a zwłaszcza komuniści z ich próbami zakłamania historii aby zmienić kulturowo naród.

Wszystkie te wątki uważam że łącznie bardzo znaczącą wpływają na społeczeństwo. W innym wymiarze jak przedmioty ścisłe, ale w takim że historia współtworzy budowę zdrowego społeczeństwa.
A najważniejsze aby nad nią, nad prawdą historyczną czuwali zawodowcy i pasjonaci, Ci od "butów Rzymian" wink.gif.

Napisany przez: Arbago 16/01/2013, 23:39

QUOTE
W innym wymiarze jak przedmioty ścisłe, ale w takim że historia współtworzy budowę zdrowego społeczeństwa.
A najważniejsze aby nad nią, nad prawdą historyczną czuwali zawodowcy i pasjonaci, Ci od "butów Rzymian"
Rommel 100

"Naród bez dziejów, bez historii, bez przeszłości, staje się wkrótce narodem bez ziemi, narodem bezdomnym, bez przyszłości." - kardynał Stefan Wyszyński.

Pamięć i wiedza historyczna są bardzo ważne. Wiedza o tym jak zachodziły procesy historyczne, jak wyglądał łańcuch przyczynowo-skutkowy, a nawet jakie buty nosili Rzymianie jest ważna o tyle o ile uodparnia ona człowieka na pokusy współczesności. Wiedza historyczna powoduje, że człowiek nie żyje chwilą, że planuje na przyszłość. Ponadto orientowanie się w historii ćwiczy umysł. To niezwykle ważna wiedza, ważniejsza niż umiejętność wymiany gniazdka elektrycznego. Tego można się nauczyć zawsze nawet małpa. O wiele trudniej jest zrozumieć skomplikowany proces historyczny i poukładać go sobie w głowie.

Poza tym warto wspomnieć, że nauka historii to także czytanie książek czyli wyrabianie języka, impuls do nauki obcych języków, podstaw elokwencji i kultury wysławiania się. Bardzo źle się dzieje, że w Polsce rodzimy model szkolny zastępuję się kalkami z zachodu, gdzie nauka szkolna jest na niskim, jeśli nie bardzo niskim poziomie.


Napisany przez: Andronikos 17/01/2013, 0:00

QUOTE(Rommel 100 @ 16/01/2013, 23:06)
My Polacy wyjątkowo znamy naszą historię, jesteśmy z niej mniej lub bardziej dumni, dyskutujemy o niej i chcemy ją szerzyć za granicą. To samo inne nacje.
*


Obawiam się, że jednak niewiele jest narodów tak usilnie wpychających historię swoich krajów do dyskusji co Polacy. Cechuje to przede wszystkim narody ubogie, niemogące pochwalić się jakimiś osiągnięciami w teraźniejszości. Najczęściej spotykam się z tym ze strony Polaków, często także Węgrów, Serbów czy Greków. Już nieraz widziałem na forach, jak Polacy usilnie wpychają rok 1410 czy coś w tym stylu biednym ignorantom z Zachodu. Przeciętny Anglik nawet nie wie, jakie bitwy wydarzyły się w roku 1066, nie mówiąc o tym, by "szerzyć je za granicą".


Poza tym jestem zdania, że historia jest ważna jak każda inna nauka, ale na pewno nie primus inter pares. Żeby być wszechstronnym, należy zgłębiać jak najwięcej nauk. Historia uczy człowieka w trójnasób: 1. ukazuje korzenie, z których wyrósł; 2. uczy myślenia i logiki; 3. uczy planowania na przyszłość. Historia pomaga nam się rozwijać, otwierać na nowe horyzonty, ale umówmy się - jeżeli nie jest się wybitnym, nie jest to żaden zawód.

Napisany przez: Arbago 17/01/2013, 0:17

QUOTE
Obawiam się, że jednak niewiele jest narodów tak usilnie wpychających historię swoich krajów do dyskusji co Polacy. Cechuje to przede wszystkim narody ubogie, niemogące pochwalić się jakimiś osiągnięciami w teraźniejszości. Najczęściej spotykam się z tym ze strony Polaków, często także Węgrów, Serbów czy Greków. Już nieraz widziałem na forach, jak Polacy usilnie wpychają rok 1410 czy coś w tym stylu biednym ignorantom z Zachodu. Przeciętny Anglik nawet nie wie, jakie bitwy wydarzyły się w roku 1066, nie mówiąc o tym, by "szerzyć je za granicą".
Andronikos

Słuszne spostrzeżenie - biedny ignorant. Nie chciałbym być takim troglodytą jak przeciętny Anglik. Polacy mają o wiele dalej posuniętą kulturę osobistą niż Anglicy, może dlatego że wiedzą co było w 1410 roku i często też wiedzą co było w 1066 roku.

QUOTE
na pewno nie primus inter pares
Andronikos

Tak, ale znajomość nawet pobieżna historii jest lepsza niż pustogłowie przeciętnego Anglika.

QUOTE
Historia pomaga nam się rozwijać, otwierać na nowe horyzonty, ale umówmy się - jeżeli nie jest się wybitnym, nie jest to żaden zawód.
Andronikos

Znowu zgoda, poza osobami wybitnymi historia nie jest żadnym zawodem. Historia i jej zgłębianie to czysta przyjemność, coś co pustogłowi zastępują grami komputerowymi lub narkotykami.

Napisany przez: Rommel 100 17/01/2013, 1:00

QUOTE
Obawiam się, że jednak niewiele jest narodów tak usilnie wpychających historię swoich krajów do dyskusji co Polacy. Cechuje to przede wszystkim narody ubogie, niemogące pochwalić się jakimiś osiągnięciami w teraźniejszości. Najczęściej spotykam się z tym ze strony Polaków, często także Węgrów, Serbów czy Greków. Już nieraz widziałem na forach, jak Polacy usilnie wpychają rok 1410 czy coś w tym stylu biednym ignorantom z Zachodu. Przeciętny Anglik nawet nie wie, jakie bitwy wydarzyły się w roku 1066, nie mówiąc o tym, by "szerzyć je za granicą".


Tak?
To ja bym prosił chociaż o jakieś statystki w tej sprawie, np. znajmość Anglików daty 1066 i Polaków 1410 i porównania wyników, a nie tak daleko wybiegające, mocno subiektywne,wręcz stereotypowe, spostrzeżenia bez jakiś zasadnych podstaw.

Tylko narody "ubogie" (jak to w ogóle brzmi, Polacy na pewno narodem ubogim nie są)?

To jak to jest z Rosjanami, których defilada zwycięstwa 8 maja jest oglądana co roku na całym świecie, jak to jest z tymi carskimi nawiązaniami putinowskiej Rosji, i jak to jest z tym świętem wypędzenia Polaków z Moskwy?

Brytyjczycy nie dbają o swoją historie jak my? Polecam przeczytać w tym temacie "Wyspy" Daviesa, z którego to aż kipi niechęć do anglocentrycznej wizji historii jego kraju non stop promowanej.

Każdy naród jest tak samo kształtowany przez swoją historię, i tak samo jest dla niego ważna. To że akurat jesteś Polakiem i znasz naszą sytuację najlepiej, i być może "przejadła Ci się" to nie znaczy że tak jest tylko u nas.

QUOTE
ale umówmy się - jeżeli nie jest się wybitnym, nie jest to żaden zawód.


Taka drobna dygresja, wbrew pozorom takie "postępowe" nauki jak astronomia czy fizyka też pozornie nie wiele dają jak się nie jest wybitnym.

QUOTE
Pamięć i wiedza historyczna są bardzo ważne. Wiedza o tym jak zachodziły procesy historyczne, jak wyglądał łańcuch przyczynowo-skutkowy, a nawet jakie buty nosili Rzymianie jest ważna o tyle o ile uodparnia ona człowieka na pokusy współczesności. Wiedza historyczna powoduje, że człowiek nie żyje chwilą, że planuje na przyszłość. Ponadto orientowanie się w historii ćwiczy umysł. To niezwykle ważna wiedza, ważniejsza niż umiejętność wymiany gniazdka elektrycznego. Tego można się nauczyć zawsze nawet małpa. O wiele trudniej jest zrozumieć skomplikowany proces historyczny i poukładać go sobie w głowie.


Ci z drugiej strony inaczej na to patrzą. Wiedza historyczna to tylko czytanie książek, przyswajanie wiedzy, "pamięciówka". Z kolei ścisłowcy mają prawdziwe wyzwanie, muszą ćwiczyć umysł gdyż ich nauki polegają na zrozumieniu a nie "głupim wkuwaniu", żeby rozumieć matematyke czy fizyke trzeba, innej opcji nie ma, wysilić się umysłowo.
Często się mówi jako dowód, że ścisłowcowi dużo łatwiej pojąć historie (po prostu przeczytać parę książek) niż historykowi pojąć przedmioty ścisłe.

Kiedyś czytałem wypowiedzi różnych naukowców (tych z kręgu ścisłych) na temat przyszłości nauki. Niestety nie mam książki ale pamiętam wypowiedź jedną. Była w stylu "historycy się wywyższają ze swoją wiedzą, a niczego nie wnoszą, niczym sami się nie wyróżniają, badania wykazują że może jedynie trochę lepiej rozumieją obecną sytuacje społeczno-polityczną niż przeciętny taksówkarz".

Napisany przez: Arbago 17/01/2013, 2:18

Uwierz mi, ale ci co uważają, że nauka historii to "pamięciówka" nie mają pojęcia o czym mówią.

Historia to procesy historyczne wielokrotnie na siebie się nakładające poprzeplatane i pogmatwane a nie tylko "Krzyżacy byli źli" albo "Bolesław Chrobry wielkim królem był". Uwierz mi, że to zrozumieć przeciętnemu zjadaczowi chleba jest trudno. Ba! Ciężko jest to zrozumieć przeciętnemu nauczycielowi historii nie mówiąc już o studentach, których poziom jest często żenujący.

Zresztą z każdą nauką tak jest. Mnie by zapewne trudno było zrozumieć szczególną teorię względności, ale proszę nie mówmy, że przeciętny geek powie mi dlaczego doszło do rewolucji angielskiej i co to oznacza dla współczesnego emigranta na wyspy brytyjskie. Nie powie, ponieważ dla niego jest to tak samo jak szczególna teoria względności dla mnie.

Napisany przez: Andronikos 17/01/2013, 10:58

QUOTE(Arbago @ 17/01/2013, 1:17)
Słuszne spostrzeżenie - biedny ignorant. Nie chciałbym być takim troglodytą jak przeciętny Anglik. Polacy mają o wiele dalej posuniętą kulturę osobistą niż Anglicy, może dlatego że wiedzą co było w 1410 roku i często też wiedzą co było w 1066 roku.

Tak tam po prostu działa szkolnictwo, na co innego położony jest nacisk... Co do tej kultury osobistej: nie byłem nigdy w Anglii, ale tak daleko idących wniosków bym nie wysuwał, spoglądając na nasze podwórko biggrin.gif

QUOTE
Znowu zgoda, poza osobami wybitnymi historia nie jest żadnym zawodem. Historia i jej zgłębianie to czysta przyjemność, coś co pustogłowi zastępują grami komputerowymi lub narkotykami.

Coś w tym stylu, tyle że gry komputerowe to raczej rozrywka rozładowująca, inny kaliber niż zgłębianie historii.

QUOTE(Rommel 100 @ 17/01/2013, 2:00)
Obawiam się, że jednak niewiele jest narodów tak usilnie wpychających historię swoich krajów do dyskusji co Polacy. Cechuje to przede wszystkim narody ubogie, niemogące pochwalić się jakimiś osiągnięciami w teraźniejszości. Najczęściej spotykam się z tym ze strony Polaków, często także Węgrów, Serbów czy Greków. Już nieraz widziałem na forach, jak Polacy usilnie wpychają rok 1410 czy coś w tym stylu biednym ignorantom z Zachodu. Przeciętny Anglik nawet nie wie, jakie bitwy wydarzyły się w roku 1066, nie mówiąc o tym, by "szerzyć je za granicą".


QUOTE
Tylko narody "ubogie" (jak to w ogóle brzmi, Polacy na pewno narodem ubogim nie są)?

Miało być "postkomunistyczne".

QUOTE
To jak to jest z Rosjanami, których defilada zwycięstwa 8 maja jest oglądana co roku na całym świecie, jak to jest z tymi carskimi nawiązaniami putinowskiej Rosji, i jak to jest z tym świętem wypędzenia Polaków z Moskwy?

Co to ma do rzeczy?

QUOTE
Brytyjczycy nie dbają o swoją historie jak my? Polecam przeczytać w tym temacie "Wyspy" Daviesa, z którego to aż kipi niechęć do anglocentrycznej wizji historii jego kraju non stop promowanej.

Gdzie ja napisałem, że nie dbają tak jak my?


QUOTE
CODE
ale umówmy się - jeżeli nie jest się wybitnym, nie jest to żaden zawód.

Taka drobna dygresja, wbrew pozorom takie "postępowe" nauki jak astronomia czy fizyka też pozornie nie wiele dają jak się nie jest wybitnym.

Ale gniazdka sobie nie zmienisz, będziesz musiał zapłacić kilkadziesiąt złotych za elektryka i stwierdzisz, że jednak dają smile.gif a za zaoszczędzone pieniądze mógłbyś sobie kupić jakąś książkę historyczną...
Fizyka prawdę mówiąc stoi zaledwie krok od filozofii, która miała istotny wpływ na rozwój ludzkości, tak więc jak widzisz jedynie wszechstronny rozwój daje pełny pogląd na to, co nas otaczało, otacza i będzie otaczać.


QUOTE
Ci z drugiej strony inaczej na to patrzą. Wiedza historyczna to tylko czytanie książek, przyswajanie wiedzy, "pamięciówka". Z kolei ścisłowcy mają prawdziwe wyzwanie, muszą ćwiczyć umysł gdyż ich nauki polegają na zrozumieniu a nie "głupim wkuwaniu", żeby rozumieć matematyke czy fizyke trzeba, innej opcji nie ma, wysilić się umysłowo.

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że do pamięciówki została zredukowana nauka historii w naszym systemie szkolnictwa i nie należy się dziwić, że nie-pasjonaci będą na nią tak patrzeć, skoro nikt nie dał im w szkole innego poglądu na te sprawy. Mnie w liceum też starano się zniechęcić do historii, gdzie nauczyciel przez 4 godziny w tygodniu dyktował daty niezwykle ważnych wydarzeń, jak np. śmierć Bolesława Mołojca. Całe szczęście są jeszcze niezależne źródła wiedzy historycznej, jak np. to najjaśniejsze Forum. smile.gif

QUOTE
Często się mówi jako dowód, że ścisłowcowi dużo łatwiej pojąć historie (po prostu przeczytać parę książek) niż historykowi pojąć przedmioty ścisłe.

W tym coś może być, mam wielu znajomych ścisłowców którzy całkiem nieźle orientują się w historii, ale nie znam nikogo po humanie, kto nie narzekałby na chemię.

Napisany przez: swatek 17/01/2013, 11:09

QUOTE(Arbago @ 17/01/2013, 2:18)

Historia to procesy historyczne wielokrotnie na siebie się nakładające poprzeplatane i pogmatwane a nie tylko "Krzyżacy byli źli" albo "Bolesław Chrobry wielkim królem był". Uwierz mi, że to zrozumieć przeciętnemu zjadaczowi chleba jest trudno. Ba! Ciężko jest to zrozumieć przeciętnemu nauczycielowi historii nie mówiąc już o studentach, których poziom jest często żenujący.
*



I to jest jeszcze jeden cel nauki historii - zrozumieć procesy zachodzące w społeczeństwie, w państwie. Jest to potrzebne w jednym celu: takie procesy są niezmienne, działają w starożytnym Rzymie, średniowiecznej Galii jak i współczesnym USA. Jeśli nauczymy się je rozpoznawać i dobrze zanalizujemy w przeszłości to wydarzenia dnia dzisiejszego będą dla nas lepiej zrozumiałe i łatwiejsze do przewidzenia.

Napisany przez: Rommel 100 17/01/2013, 15:59

QUOTE
Gdzie ja napisałem, że nie dbają tak jak my?


A jak odbierać to co napisałeś:
Obawiam się, że jednak niewiele jest narodów tak usilnie wpychających historię swoich krajów do dyskusji co Polacy. Cechuje to przede wszystkim narody ubogie, niemogące pochwalić się jakimiś osiągnięciami w teraźniejszości.

confused1.gif

QUOTE
Ale gniazdka sobie nie zmienisz, będziesz musiał zapłacić kilkadziesiąt złotych za elektryka i stwierdzisz, że jednak dają


Absolwent fizyki czy astronomii będzie posiadał taką samą wiedzę na temat zmiany gniazdka jak historyk. Uważasz że przykładowo mechanika kwantowa uczy jak zmieniać gniazdko?
I w ogóle na co komu w życiu mechanika kwantowa (z punktu widzenia jednostki)?

Mam siostre która studiuje na WAT-ie logistyke (więc generalnie kierunek inżynieryjny). Ma przedmiot "Elektornika" ale śmieje się że to czego ją uczą jest kompletnie nie praktyczne i jak musi coś zrobić w domu, dzwoni do chłopaka co jest mechanikiem samochodowym.

QUOTE
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że do pamięciówki została zredukowana nauka historii w naszym systemie szkolnictwa i nie należy się dziwić, że nie-pasjonaci będą na nią tak patrzeć, skoro nikt nie dał im w szkole innego poglądu na te sprawy. Mnie w liceum też starano się zniechęcić do historii, gdzie nauczyciel przez 4 godziny w tygodniu dyktował daty niezwykle ważnych wydarzeń, jak np. śmierć Bolesława Mołojca. Całe szczęście są jeszcze niezależne źródła wiedzy historycznej, jak np. to najjaśniejsze Forum.


Niby tak ale to i tak wystarczy przeczytać dobrą książkę historyczną. Niezbyt wygórowane wymagania w porównaniu do ścisłowców.


Napisany przez: master86 17/01/2013, 17:55

Choć mówię to z bólem, jako osoba uczęszczająca na magisterkę z historii, dziedzina o jakiej mowa nadaje się tylko na hobby. Całe te wyświechtane frazesy w rodzaju "historia nauczycielką życia", "historia kołem się toczy" itp. są nic nie warte. Najlepszym przykładem jest to, że ludzie nie uczą się na błędach, przy okazji popełniając nowe, a Polak jest mądry po szkodzie.

Historia jako dziedzina wiedzy jest ciekawa, skłania do czytania książek, analizowania i kojarzenia faktów, wyciągania wniosków, ale... w dzisiejszym świecie nie ma na niej popytu. Zwyczajnie. Co z tego, że naukowiec "Iksiński" napisał przełomową pracę, która zmienia postrzeganie - powiedzmy - starożytnego Rzymu czy Mezopotamii? W dzisiejszym zindustrializowanym, stechnicyzowanym świecie największe wzięcie mają konstruktorzy, inżynierowie, naukowcy i menedżerowie, a nie mole książkowe, które wiedzą kiedy Normanowie najechali na wyspy brytyjskie... Taka prawda.

Dodatkowo historia jest postrzegana przez pryzmat "polityki historycznej". Częściowo podzielam stwierdzenie, że przeszłość rozpamiętują nieudacznicy (czy też kraje), którzy (które) nic nie osiągnęły. Najlepiej to widać w Polsce - grajdół, w którym nie ma pracy, wyższe wykształcenie nie zawsze coś daje (zależy jakie), ludzie wyjeżdżają za granicę, ale najważniejsze, że obchodzimy kolejną rocznice września '39, 1 sierpnia 1944 albo grudnia '70...
Jednak nie do końca się z tym zgadzam. Stany Zjednoczone również obchodzą hucznie swoje święta, pielęgnują patriotyzm, przeszłość, a jednocześnie są jedną ze światowych potęg. Może tkwi to w mentalności? W głowach Polaków? Częścią kultury i mentalności amerykańskiej jest dążenie do sukcesu, radzenie sobie z przeciwnościami losu itd. A w Polsce? Mentalności ofiary, oblężonej twierdzy, jaką serwują ciemnemu ludowi "oświeceni" politycy... Naród jest głupi i będzie coraz głupszy.

P.S. Czasem chyba lepiej być kulturalną osobą bez wiedzy historycznej w UK, niż wykształconym chamem w Polsce...

Napisany przez: monx 17/01/2013, 18:04

Mi sie wydaje ze duza role odgrywa to ze w Polsce od lat mamy permanentnie wysokie bezrobocie i kryzys.
Ludzie sa zabiegani,sfrustrowani a wtedy ciezko rozwijac zainteresowania jakie by one nie były.
Poza tym zycie obecnie od małego uczy nieufnosci cynizmu i brutalnej prawdy ze wiedza jest warta dokładnie tyle ile ktos ci za nia zapłaci a niestety wiedza historyczna jest ciezka do sprzedania za pieniadze.

A ze historia to nie pamieciowka najlpeij mozna sie było przekonac po takim juz nienowym kremowym podreczniku z którego sporo osob uczyło sie do matury- praktycznie 0 dat, 0 faktów historycznym i tylko ciag przyczynowo-skutkowy co i dlaczego tam i wtedy- to była fascynujaca lektura jak dla mnie.

Napisany przez: Andronikos 17/01/2013, 19:17

QUOTE(Rommel 100 @ 17/01/2013, 16:59)
A jak odbierać to co napisałeś:
Obawiam się, że jednak niewiele jest narodów tak usilnie wpychających historię swoich krajów do dyskusji co Polacy. Cechuje to przede wszystkim narody ubogie, niemogące pochwalić się jakimiś osiągnięciami w teraźniejszości.
*


To przecież nie mieści się w kategorii dbania o historię, raczej ociera się o trolling. Najczęściej widywane daty to 1410 - rozwaliliśmy Niemców, 1683 - rozwaliliśmy Turków, XVI wiek - byliśmy najwięksi, najszersi, najdłużsi, najbogatsi, najlepsi, naj... Gdyby nie potop szwedzki... . A potem zaczyna się narzekanie na obecną Polskę, czyli standard.

Napisany przez: Arbago 17/01/2013, 21:27

QUOTE
Niby tak ale to i tak wystarczy przeczytać dobrą książkę historyczną. Niezbyt wygórowane wymagania w porównaniu do ścisłowców.
Rommel 100

Przeczytać to przeczytać, książkę należy także zrozumieć. Poza tym jedna książka to chyba nie wystarczy, nie uważasz? A gdzie analiza źródeł pisanych, mówionych, archeologicznych, architektonicznych, etc, etc.

QUOTE
dziedzina o jakiej mowa nadaje się tylko na hobby.
master86

Owszem hobby, takie jak gra w bilard, czy też hodowla rybek. Ale niech robią to profesjonaliści, ci od "butów Rzymian". To nie jest hobby dla każdego, a już na pewno nie dla ludzi o wąskich horyzontach myślowych, tych od "Krzyżacy byli źli".

QUOTE
Czasem chyba lepiej być kulturalną osobą bez wiedzy historycznej w UK, niż wykształconym chamem w Polsce..
master86

Z kulturą to u Anglików różnie, raczej gorzej niż u nas. Nie ja pierwszy to zauważyłem, już XIX wieczni podróżnicy zauważali, że Anglicy są narodem o wiele agresywniejszym niż Polacy. Dlatego też kopiowanie anglosaskich wzorców na polskim podwórku nie zda egzaminu. My musimy być sobą.

Napisany przez: Rommel 100 17/01/2013, 22:52

QUOTE
To przecież nie mieści się w kategorii dbania o historię, raczej ociera się o trolling. Najczęściej widywane daty to 1410 - rozwaliliśmy Niemców, 1683 - rozwaliliśmy Turków, XVI wiek - byliśmy najwięksi, najszersi, najdłużsi, najbogatsi, najlepsi, naj... Gdyby nie potop szwedzki... . A potem zaczyna się narzekanie na obecną Polskę, czyli standard.


Nie wierzę normalnie...
Czego Ty oczekujesz? Co w tym dziwnego, a i z tym "narzekaniem" po potopie to też przesadzasz, bo zaczyna się "odwieczny" spór romantyków z pozywistami.

W ogóle nie rozumiem problemu który Ty podkreślasz. To jest całkowicie normalne.

Weźmy inne kraje. USA. Jak jest 4 lipca to nawet w polskich wiadomościach coś o tym powiedzą. Najlepiej widać eksplozje dumy z własnej historii po amerykańskich filmach, od "Patrioty" z czasów wojny z Brytyjczykami (aczkolwiek przyznaję że filmu nie oglądałem i nie jestem pewien jak się nazywał) po dziesiątki westernów, po dramaty z II wojny światowej (tutaj to dopiero mam "krew pot i łzy" w imię ojczyzny, "Szeregowiec Ryan", "Pearl Harbor", ten o okręcie podwodnym co okradli Enigme, i inne). Potem mamy serie o wojnach w Wietnamie, czy Iraku. Przeciętny oglądacz TV mówi "dość już mam tych amerkańskich poematów, kiedyś tylko radzieckie dziś tylko amerykańśkie..."

O Rosjanach już mówiłem. O Brytyjczykach też. Aby oceniać każdy naród trzeba to dogłębnie oceniać, ale Ty od razu wyrzucasz z oceną że Polacy się na tym tle wyróżniają najgorzej.
Może jeszcze ma być mi przykro że mój kraj był pod zaborami, a potem okupowany przez totalitaryzmy? Mam czuć się gorszy od wiecznie wielkiej Rosji, i obrońców dobra z USA i Anglii? Bo tamci mieli Wellingtona, Eisenhowera, Piotra Wielkiego, a my "tylko" Kościuszko i Traugutta?

QUOTE
Przeczytać to przeczytać, książkę należy także zrozumieć. Poza tym jedna książka to chyba nie wystarczy, nie uważasz? A gdzie analiza źródeł pisanych, mówionych, archeologicznych, architektonicznych, etc, etc.


No jasne że nie, ale jedank czytanie książek i inne rzeczy które wymieniłeś są dużo mniej wymagające intelektualnie od badań matematyków, fizyków itp. itd.

QUOTE
W dzisiejszym zindustrializowanym, stechnicyzowanym świecie największe wzięcie mają konstruktorzy, inżynierowie, naukowcy i menedżerowie, a nie mole książkowe, które wiedzą kiedy Normanowie najechali na wyspy brytyjskie... Taka prawda.


Z tymi "naukowcami" to byłbym ostrożny. Jeszcze zależy co masz na myśli, bo przecież historyków też można uznać za naukowców. Zresztą matematycy u mnie na uczelni wcale nie mają lekkiego życia finansowo(chodzi o wykładowców itp.) ani wcale też na ich naukowe badania nie ma zapotrzebowania (raczej oni są wykorzystywani przy badaniach innych).

QUOTE
Może tkwi to w mentalności? W głowach Polaków? Częścią kultury i mentalności amerykańskiej jest dążenie do sukcesu, radzenie sobie z przeciwnościami losu itd. A w Polsce? Mentalności ofiary, oblężonej twierdzy, jaką serwują ciemnemu ludowi "oświeceni" politycy... Naród jest głupi i będzie coraz głupszy.


A może to tkwi właśnie w historii narodów która tworzy ich tożsamość, kulture, co Ty też nazwałeś "mentalnością"?

Tak jak napisałem na początku tematu dlaczego uważam historie za ważną:
Po czwarte. Historia buduję naszą tożsamość kulturową, narodową. My Polacy wyjątkowo znamy naszą historię, jesteśmy z niej mniej lub bardziej dumni, dyskutujemy o niej i chcemy ją szerzyć za granicą. To samo inne nacje. O tym jak ważna to kwestia przekonali nas naziści a zwłaszcza komuniści z ich próbami zakłamania historii aby zmienić kulturowo naród.

QUOTE
Najlepiej to widać w Polsce - grajdół, w którym nie ma pracy, wyższe wykształcenie nie zawsze coś daje (zależy jakie), ludzie wyjeżdżają za granicę, ale najważniejsze, że obchodzimy kolejną rocznice września '39, 1 sierpnia 1944 albo grudnia '70...


Co złego w tym że obchodzimy te wydarzenia?
Chyba należy o nich pamiętać, należy to pielęgnować, aby pokazywać postawy dobre, złe, co doprowadziło do obecnej sytuacji kraju, co miało dla niego znaczenia. Krótko mówiąc, aby zrozumieć swój naród, swoją ojczyznę.

Skoro Master86 masz taką dość ostrą ocenę, mógłbyś odpowiedzieć co uważasz o tym jaką ja widzę rolę historii w społeczeństwie (pierwszy post) i dlaczego się z tym nie zgadzasz (no bo na to wychodzi)?

Może też wyobraźmy sobie że nagle, jednego dnia, stwarzamy świat w którym nie ma historii, nie ma tej nauki. Widzimi miasto Oświęcim i jakieś druty, ale nie mamy pojęcia co to, nie wiemy co stworzyły totalitaryzmy, co rewolucja francuska, do czego doprowadziły wojny religijne, skąd się wzięła demokracja, i dlaczego ludzie mówią w różnych języka. Obudźmy się w świecie bez historii.

Chyba jednak powinno się uczyć jej co?

Napisany przez: Andronikos 17/01/2013, 23:18

QUOTE(Rommel 100 @ 17/01/2013, 23:52)
Nie wierzę normalnie...
Czego Ty oczekujesz? Co w tym dziwnego, a i z tym "narzekaniem" po potopie to też przesadzasz, bo zaczyna się "odwieczny" spór romantyków z pozywistami.

Co w tym dziwnego? Ano to, że na takie rzeczy trafiałem pod byle teledyskiem muzycznym na youtube. Chyba nie przyznasz że jest to najwłaściwsze miejsce na manifestowania patriotyzmu łamaną angielszczyzną? Słyszałeś przysłowiowy już dowcip "słoń a sprawa polska"?

QUOTE
Weźmy inne kraje. USA. Jak jest 4 lipca to nawet w polskich wiadomościach coś o tym powiedzą. Najlepiej widać eksplozje dumy z własnej historii po amerykańskich filmach,

Amerykańskie filmy pasują do tego co napisałem jak pięść do nosa. Swoją drogą: nie widzisz historycznych różnic pomiędzy Polską a USA, nie zdajesz sobie sprawy z tego, że tam musi być kładziony wyjątkowo silny nacisk na patriotyzm, popierany ze wszystkich sił przez administrację? Bez umacniania wspólnej tożsamości ludzi z zupełnie odmiennych stron świata, projekt państwa USA nie miałby szansy istnieć! Co tu porównywać do Polski, zamieszkałej w 97% przez współplemieńców.

QUOTE
Może jeszcze ma być mi przykro że mój kraj był pod zaborami, a potem okupowany przez totalitaryzmy?

Nie wiem, mi jest przykro, ale ty się możesz cieszyć jeśli taka twoja wola...

QUOTE
Mam czuć się gorszy od wiecznie wielkiej Rosji, i obrońców dobra z USA i Anglii? Bo tamci mieli Wellingtona, Eisenhowera, Piotra Wielkiego, a my "tylko" Kościuszko i Traugutta?

Pokaż mi łaskawie, gdzie napisałem, że mamy się czuć/jesteśmy gorsi od Rosjan czy Anglików, zamiast wpierać mi tezy których nie zaryzykowałbym się postawić.

Napisany przez: Rommel 100 18/01/2013, 17:09

QUOTE
Co w tym dziwnego? Ano to, że na takie rzeczy trafiałem pod byle teledyskiem muzycznym na youtube. Chyba nie przyznasz że jest to najwłaściwsze miejsce na manifestowania patriotyzmu łamaną angielszczyzną? Słyszałeś przysłowiowy już dowcip "słoń a sprawa polska"?


Tak, jeszcze powinieneś dodać komentarze z onetu i facebook-a...

Po pierwsze to że Polacy, jako społeczeństwo emocjonują się nad swoją historią, to tylko świadczy o tym, uogólniając że historia jest ważna dla zbioru społeczeństwa, jego tożsamości, odrębności.

Po drugie, na jakiej podstawie twierdzisz że Polacy w komentarzach na youtube wyróżniają się na tle innych nacji?

Po trzecie, wypowiadają się tam zwykli internauci. Trudno żeby każdy był zawodowym historykiem, z biegłą znajomością angielskiego. To że, (załóżmy tongue.gif) my, zainteresowani w historii, i oczytani widzimy jak przeciętny obywatel upraszcza historię nie znaczy że jest to coś nadzwyczajnego.
Po za tym, mamy tu kolejny powód dla którego warto edukować historycznie. Żeby tacy jak my nie musieli potem irytować się marną znajomością tematu rodaków wink.gif.

QUOTE
Amerykańskie filmy pasują do tego co napisałem jak pięść do nosa. Swoją drogą: nie widzisz historycznych różnic pomiędzy Polską a USA, nie zdajesz sobie sprawy z tego, że tam musi być kładziony wyjątkowo silny nacisk na patriotyzm, popierany ze wszystkich sił przez administrację? Bez umacniania wspólnej tożsamości ludzi z zupełnie odmiennych stron świata, projekt państwa USA nie miałby szansy istnieć! Co tu porównywać do Polski, zamieszkałej w 97% przez współplemieńców.


To że Amerykanie to naród politycznych, a nasz etniczny (z definicji, jest to na każdych wstępnych zajęciach z politologii, a nawet w liceum), to jest mi oczywiście wiadome.
Ale nie wiem czy Ty przez to sugerujesz że Amerykanie tak mocno podkreślają swoją historie po to żeby zrobić z siebie naród etniczny (czyli krótko mówiąc zrobić z "sztucznego" coś "naturalnego")?

confused1.gif

Tą drogą można wszystkich usprawiedliwić.
Brytyjczycy przecież mają podobny problem, a anglocentryczna wizja historii ma celu utrzymanie w całości zjednoczonego królestwa. Rosjanie z kolei po to tyle odwołują się do carów żeby dalej pozostać imperium ale już bez komunistycznej przeszłości. A Francuzi... itd.

Oczywiście to prawda. Ale to tylko pokazuję jak historia i jak jest przedstawiana ma wielkie znaczenie dla narodów, dla ich tożsamości, dla ich godności itp.
Nie bez powodu przez 60 lat komuniści fałszowali niemal całą historię, od powstania państwa (bogaci zmusili biednych do służby -->Marks), poprzez całą filozofie dziejów, co się przekładało na przedstawianie takich wydarzeń jak powstanie Spartakusa, rewolucję przemysłową itd. aż do naszego rodzimego przykładu gdzie Katyń zrobili Niemcy, a II RP i powstanie warszawskie to reakcja i faszyści.

A właśnie, skoro usprawiedliwiasz Amerykanów, może warto zauważyć że polską historię przez prawie 200 lat zwalczano, zakłamywano, fałszowano zatajano, i dlatego teraz Polacy czują taką potrzebę aby dokonała się sprawiedliwość dla rodaków walczących o wolność, dla pamięci o przeszłości narodu, dla wizerunku Polaków za granicą, dla pokazywania przyszłym Polakom dobrych wzorców?

Przecież nie bez powodu się mówi o książkach Sienkiewicza "Ku pokrzepieniu serc"...

QUOTE
Nie wiem, mi jest przykro, ale ty się możesz cieszyć jeśli taka twoja wola...


Oczywiście źle sformułowałem zdanie.
Miałem na myśli ze fakt że mój kraj był wiele lat okupowany nie znaczy że nie mogę być dumny z jego historii.

QUOTE
Pokaż mi łaskawie, gdzie napisałem, że mamy się czuć/jesteśmy gorsi od Rosjan czy Anglików, zamiast wpierać mi tezy których nie zaryzykowałbym się postawić.


Tą wypowiedź można tak odebrać. Na pewno czuć tu negatywny stosunek do podejścia Polaków do swojej historii, oraz jakieś nieświadome niedowartościowanie.

Obawiam się, że jednak niewiele jest narodów tak usilnie wpychających historię swoich krajów do dyskusji co Polacy. Cechuje to przede wszystkim narody ubogie, niemogące pochwalić się jakimiś osiągnięciami w teraźniejszości. Najczęściej spotykam się z tym ze strony Polaków, często także Węgrów, Serbów czy Greków.

Napisany przez: master86 18/01/2013, 20:58

QUOTE(Rommel 100 @ 17/01/2013, 23:52)
QUOTE
Najlepiej to widać w Polsce - grajdół, w którym nie ma pracy, wyższe wykształcenie nie zawsze coś daje (zależy jakie), ludzie wyjeżdżają za granicę, ale najważniejsze, że obchodzimy kolejną rocznice września '39, 1 sierpnia 1944 albo grudnia '70...


Co złego w tym że obchodzimy te wydarzenia?
Chyba należy o nich pamiętać, należy to pielęgnować, aby pokazywać postawy dobre, złe, co doprowadziło do obecnej sytuacji kraju, co miało dla niego znaczenia. Krótko mówiąc, aby zrozumieć swój naród, swoją ojczyznę.

Skoro Master86 masz taką dość ostrą ocenę, mógłbyś odpowiedzieć co uważasz o tym jaką ja widzę rolę historii w społeczeństwie (pierwszy post) i dlaczego się z tym nie zgadzasz (no bo na to wychodzi)?
*



Że obchodzimy - nic złego. Ale przypomina to trochę rolę seriali telewizyjnych w epoce Gierka, tj. zajmijmy czymś ludzi - powspominajmy przeszłe zwycięstwa - a że w Polsce jest, jak jest...

Może nie miał bym aż tak krytycznego podejścia do historii, gdy ona faktycznie pozwalała bardziej zrozumieć współczesny świat; to, dlaczego teraz jest tak, jak jest. Niestety, dzięki kolejnym coraz bardziej niekompetentnym ministrom edukacji, którzy raz za razem grzebią i (de)"reformują" polską edukację mamy to, co mamy. A co mamy? Wałkowanie na kolejnych etapach edukacji starożytności, nowożytności, XIX wieku, pierwszej wojny światowej i - może jeszcze - drugiej. Odbywałem praktyki z historii w podstawówce i gimnazjum. To, co dzieciaki tam się "uczą" nijak się ma do współczesnego świata. Lepiej kolejny raz wałkować piramidy, starożytny Rzym i Polskę Piastów, a nie rządy komunistów, Okrągły Stół i przemianę ustrojową.*

Efekt jest taki, jaki jest. W myśl przysłowia "chleba i igrzysk" "ciemny lud" obejrzy sobie kolejną rekonstrukcję bitwy pod Grunwaldem, skoczy do kina na Wiedeń, może jeszcze oglądnie rekonstrukcję lądowania w Normandii, w telewizji obejrzy kolejne obchody 1 sierpnia, posłucha wspomnień AK-owca, a potem pójdzie do urny wyborczej i zagłosuje na partię posiadającą najbardziej kolorowe plakaty, chwytliwe hasła i - ogólnie - najskuteczniejszą propagandę. I patrząc na niewiedzę w dziedzinie PRL, nie wpadnie na to, że "historia kołem się toczy" (ogłupianie ludzi) i nie wyciągnie żadnych wniosków. Potem narzeka na sytuacji w kraju i uważa, że jedynym wyjściem jest emigracja. A "elity" pozostają te same...

I w tym momencie, kol. Rommel 100, odpadam: historia w obecnym kształcie (szczególnie w kwestii edukacji) stanowi formę jarmarku, a nie "nauczycielki życia".

_______________________
*) pomijam kwestię takiego przedmiotu, jak WOS, który podaje tylko regułki, a nie uczy niczego o polityce w odniesieniu do końcówki XX w.

Napisany przez: mata2010 19/01/2013, 15:23

Historia to klasyczna nauka podstawowa taka jak: chemia, fizyka, matematyka, geografia i biologia.
Dalsze rozważania są mocno subiektywne, a może nawet tylko amatorskie.


Podstawowy dylemat jest następujący. W nauce używa się terminu continuum.

Język Polski jest przedmiotem reprezentującym lingwistykę. Z natury rzeczy ze względu na absolutne znaczenie jakie ma znajomość języka ojczystego dla kariery zawodowej i życia rodzinnego "lingwistyka polska" ma wyraźną przewagę w szkołach nad nauką innych języków.


Z drugiej strony: chemia, fizyka i matematyka są w zasadzie uniwersalne. W podręcznikach szkolnych czy w upowszechnianiu tych dziedzin można co najwyżej podkreślać polski wkład.

Natomiast historia i geografia są jakby pośrodku: w nauczaniu czy upowszechnianiu tych nauk nie można pomijać bardzo istotnych składowych jakimi są historia i geografia Polski.

Nie wiem jak to jest z geografią, ale jeśli chodzi o historię Polski to zarówno jej ilościowy udział w nauczaniu i upowszechnianiu jak i zwracanie uwagi na te wydarzenia, na które zwracamy uwagę kosztem innych to gorące zagadnienia polityki historycznej.

Napisany przez: Napoleon7 21/01/2013, 9:36

Historia przydaje się zawsze i każdemu. choć niekoniecznie da się na tym zarabiać, stąd przydatnośc ta jest obecnie powszechnie lekceważona...
Gdyby Obama (lub facet, ktory pisze mu przmowienia, ew. jego doradcy) miał zielone pojecie o historii II wojny, nie gadałby głupot o "polskich obozach koncentracyjnych" i nie strzelał politycznej gafy...
Gdyby co poniektórzy zwolennicy radykalnych rozwiazań i czarno-białej wizji świata znali historię, zastanowiliby się dziesięć razy zanim palneli koeljne głupstwo...
Gdyby ....

Dużo by pisać! Historia przydaje sie w polityce (nie tylko politykom ale KAŻDEMU wyborcu), historia przydaje się w życiu towarzyskim (aby nie wyjśc na idiotę, choc obecnie poziom znajomosci historii jest taki, że jej przydatnośc w tym zakresie maleje - i tak będzie szansa, że nikt sie nie zorientuje, że bedzie sie mówiło głupoty), na koniec na historii mozna tez zarabiać. Nawet nie najgorzej (choć i droga do tego daleka i łatwo nie jest).

Napisany przez: mata2010 21/01/2013, 10:46

Bogusław Wołoszański chyba należy do tych, którym udało się na historii zarobić. Ale drogę rzeczywiście miał niełatwą i bardzo kontrowersyjną. A i z tymi zarobkami, to też tak do końca nie wiadomo...

Napisany przez: Rommel 100 21/01/2013, 13:06

QUOTE
Gdyby co poniektórzy zwolennicy radykalnych rozwiazań i czarno-białej wizji świata znali historię, zastanowiliby się dziesięć razy zanim palneli koeljne głupstwo...



Szczególnie to uważam za ważne, z takich mitów historii powstają spiski o Żydach, rasizm, fanatyczny antyklerykalizm itp.
Często takie ograniczone poglądy można z łatwością obalić historią te teorie.

Naprawdę gdybyśmy zapomnieli o niektórych rzeczach typu reżim nazistowski i jego zbrodnie nie zdziwiłbym się gdyby to się powtórzyło.

Napisany przez: szczypiorek 21/01/2013, 13:18

Pamiętajmy , że "historia" pełni różne funkcje i różnie jest definiowana / postrzegana. Dla niektórych to jest na przykład część polityki (w tym przypadku - "historycznej") - tu już jestem sceptyczny. A dla mnie jest po prostu częścią wiedzy niezbędnej do niezależnej oceny świata i ludzi - analiza tego co działo się na przestrzeni stuleci pozwala z dystansem spojrzeć na procesy społeczne dziejące się "na naszych oczach".

Z drugie strony powiedzmy sobie szczerze : ta wiedza nie jest tak znowu niezbędna każdemu i wszędzie. Ale jeśli nasze zainteresowania (czy aktywności) chociaż trochę wykraczają poza najprostsze sprawy bytowe a odwiedzin w supermarkecie nie traktujemy jak najważniejszej powinności i atrakcji życiowej to wówczas poszerzanie wiedzy historycznej jawi się jako coś naturalnego. Coś co nas rozwija i czyni otwartymi na kolejne problemy z którymi mierzymy się my i nasze otoczenie.

A do tego - tak po prostu - wiele obszarów historii jest cholernie ale to cholernie ciekawych smile.gif Kiedy zainteresujesz się problemem A to często też B,C i D. To najzwyczajniej w świecie człowieka intelektualnie pobudza i rozwija właśnie.

Punktem wyjścia może być historia a etapem końcowym - problem z zakresu ekonomii, socjologii czy prawa. Historia to nie jest samotna wyspa. To cześć większej całości. Wręcz część systemu naczyń połączonych smile.gif

Napisany przez: Rommel 100 21/01/2013, 22:11

QUOTE
Pamiętajmy , że "historia" pełni różne funkcje i różnie jest definiowana / postrzegana. Dla niektórych to jest na przykład część polityki (w tym przypadku - "historycznej") - tu już jestem sceptyczny. A dla mnie jest po prostu częścią wiedzy niezbędnej do niezależnej oceny świata i ludzi - analiza tego co działo się na przestrzeni stuleci pozwala z dystansem spojrzeć na procesy społeczne dziejące się "na naszych oczach".


Osobiście nie akceptuje podziały historia/polityka.
Tu jest temat o tym, wielokrotnie poruszany w różnych innych tematach na forum, a ten jakoś się nie rozwinął:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=80091

QUOTE
Z drugie strony powiedzmy sobie szczerze : ta wiedza nie jest tak znowu niezbędna każdemu i wszędzie.


Ustalmy jedną rzecz bo ten argument często się powtarza:
Z punktu widzenia jednostki owszem. Ale z punktu widzenia jednostki, także fizyka, matematyka, fizyka, astronomia, politologia, w zasadzie żadna nauka.
Jak ktoś chcę mieć coś więcej to oczywiście zmienia postać rzeczy, ale to taka samo, jak zauważyłeś z historią.

QUOTE
Punktem wyjścia może być historia a etapem końcowym - problem z zakresu ekonomii, socjologii czy prawa. Historia to nie jest samotna wyspa. To cześć większej całości. Wręcz część systemu naczyń połączonych


Coś w rodzaju "królowej nauk" matematyki wink.gif.

Ale historia dla społeczeństwa, co tu oceniamy, jest kapitalnie ważne co staram się w tym temacie jakoś uzmysłowić (chyba że się myle, to tylko luźne rozważania wink.gif ).

QUOTE
Że obchodzimy - nic złego. Ale przypomina to trochę rolę seriali telewizyjnych w epoce Gierka, tj. zajmijmy czymś ludzi - powspominajmy przeszłe zwycięstwa - a że w Polsce jest, jak jest...


Ale jak jest, nie rozumiem kompletnie tego problemu, nie widzę różnicy między nami a innymi narodami. Uważam że "polityka historyczna" jest jak najbardziej pożądana, czego najlepiej nas uczy... historia.

QUOTE
Odbywałem praktyki z historii w podstawówce i gimnazjum. To, co dzieciaki tam się "uczą" nijak się ma do współczesnego świata. Lepiej kolejny raz wałkować piramidy, starożytny Rzym i Polskę Piastów, a nie rządy komunistów, Okrągły Stół i przemianę ustrojową.*


Ja mam jeszcze podręczniki z gimnazjum. O starożytności i średniowieczu jest jeden podręcznik- jedna klasa, o okresu nowożytności- jeden podręcznik, XX wiek- jeden podręcznik.

Coś nie tak?

W liceum podobne propocje?

Chyba nie postulujesz aby kompletnie ominąć starożytność i średniowiecze, i zacząć edukacje na np. 1939 roku?

QUOTE
I patrząc na niewiedzę w dziedzinie PRL, nie wpadnie na to, że "historia kołem się toczy" (ogłupianie ludzi) i nie wyciągnie żadnych wniosków. Potem narzeka na sytuacji w kraju i uważa, że jedynym wyjściem jest emigracja. A "elity" pozostają te same...

I w tym momencie, kol. Rommel 100, odpadam: historia w obecnym kształcie (szczególnie w kwestii edukacji) stanowi formę jarmarku, a nie "nauczycielki życia".


Również nie specjalnie wierzę w teksty typu "historia kołem się toczy" czy "nauczycielka życia", choć w pewnym zakresie zgadzam się z nimi. Sam często w życiu czerpie w swoich poglądach i postawie z historii w bardzo dużym stopniu. Jeśli chodzi o drugą część.
Mówisz tu o przeciętnym szarym człowieku, "że nie czerpie wiedzy z historii i kołem się zatacza". Przeciętny szary człowiek ma słabe pojęcie o historii, więc jest to swego rodzaju przykład na to co robi brak właściwej znajomości historii ze społeczeństwie. I że w takim razie właśnie należy ją szerzyć. Pomijam już Twoją ocenę która jest sama w sobie mocno subiektywna i podyktowana emocjami politycznymi, światopoglądowymi. Aby móc dokonać porównanie PRL-III RP należało by przede wszystkim posiadać konkretną znajmość historii tego pierwszego. Osobiście ze swojej wiedzy widzę tylko nieznaczne i chwilowe podobieństwa. Przebywam/przebywałem w towarzystwie ludzi kiboli, narodowców z 11 listopada ("Marsz niepodległości") którzy traktują obecną władzę jak PRL, naprawdę w to wierzą. Znajomość (dobra) historii najprawdopodobniej ocknęła by ich z fanatyzmu (co nie znaczy że ich wiara jest kompletnie bez sensowna).

Tylko jedno zasadnicze pytanie, skoro historia jest bez znaczenia, dlaczego komuniści tak usilnie próbowali ją zafałszować? Dlaczego naziści próbowali zakazać o pisaniu o niej? Dlaczego książki Sienkiewicza o czasach 200 lat wstecz są uznawane za takie ważne?

Napisany przez: Ossee 21/01/2013, 22:34

CODE
Odbywałem praktyki z historii w podstawówce i gimnazjum. To, co dzieciaki tam się "uczą" nijak się ma do współczesnego świata. Lepiej kolejny raz wałkować piramidy, starożytny Rzym i Polskę Piastów, a nie rządy komunistów, Okrągły Stół i przemianę ustrojową.*


W myśl najnowszej reformy edukacji dzieci w podstawówce uczą się starożytności, w gimnazjum - średniowiecza i nowożytności, a w szkołach średnich zaczynają od 1918 roku.
Czy jakoś tak.

Napisany przez: Napoleon7 22/01/2013, 10:13

QUOTE
Pamiętajmy , że "historia" pełni różne funkcje i różnie jest definiowana / postrzegana. Dla niektórych to jest na przykład część polityki

Tzw. "polityka historyczna" to nie jest historia tylko przede wszystkim polityka. Z normalna historią ma niewiele wspólnego.
Historia jako taka najużyteczniejsza jest własnie dla polityków. A ponieważ w demokracji polityką mniej lub bardziej zajmuja sie wszyscy - to znaczy, że jest użyteczna dla wszystkich.
Pewne mechanizmy w historii sie powtarzają. Oczywiście nigdy "nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki", ale na bazie historii mozna wiele rzeczy przewidzieć, tudzież próbować im zapobiec. Mozna okreslic zagrożenia, ich stopień, pozytywne rozwiazania, zalezności itd.
Mozna przewidziec np. w jakim kierunku pójdzie rozwój wydarzeń w Chinach, tudzież w UE.
Wszystko dzięki historii (choć nie tylko, inne nauki też bywaja tu uzyteczne).

Napisany przez: szczypiorek 22/01/2013, 13:07

QUOTE
Tzw. "polityka historyczna" to nie jest historia tylko przede wszystkim polityka. Z normalna historią ma niewiele wspólnego.

Dokładnie. To najczęściej jakiś rodzaj propagandy tudzież działania "ku pokrzepieniu serc" danej grupy (etnicznej, wyznaniowej etc ). Nie o to przecież powinno chodzić.

QUOTE
Historia jako taka najużyteczniejsza jest własnie dla polityków.


Tam gdzie w grę wchodzi kierowanie / zarządzanie ludźmi i procesami w skali makro wiedza historyczna (szczególnie w odniesieniu do dziejów najnowszych) powinna być rzeczą powszechną i naturalną. Inna kwestia, że bywają i takie wpadki jak z posłem Jońskim (rzecznikiem prasowym SLD), który wybuch Powstania Warszawskiego ustalił na rok 1988, a wprowadzenie stanu wojennego na 1989 biggrin.gif (czy on nadal jest rzecznikiem ?)

QUOTE
A ponieważ w demokracji polityką mniej lub bardziej zajmuja sie wszyscy - to znaczy, że jest użyteczna dla wszystkich.


W każdym razie miło jest kiedy ktoś ma jakieś pojęcie o sprawach odległych czasowo - których przywołanie może w odpowiednim świetle pokazać sytuacje obecne. Jednak ta wiedza z reguły jest po łebkach i raczej na zasadzie "coś pamiętam ze szkoły". Niemniej człowieka o tzw "szerokich horyzontach" wiedza historyczna zwykle charakteryzuje. I nawet mniejsza o wykształcenie - ważne chęci i zainteresowania.

QUOTE
Mozna przewidziec np. w jakim kierunku pójdzie rozwój wydarzeń w Chinach, tudzież w UE. Wszystko dzięki historii (choć nie tylko, inne nauki też bywaja tu uzyteczne).


Co istotne - rodzajów czy obszarów historii jest wiele ( choćby : historia religii, techniki, medycyny, sztuki, historia gospodarcza ... ) jak i ich powiązanie z innymi dziedzinami wiedzy jest silniejsze niż niejednemu się wydaje. Przykładem niech będą pierwsze z brzegu : politologia, stosunki międzynarodowe, prawo czy demografia. Zatem : niemal wszystko jest historią wink.gif

Napisany przez: komentator01 18/11/2013, 11:07

Dosyć ciekawie w kwestii nauki historii wypowiedział się na Uniwersytecie Jagiellońskim Szymon Peres - http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=8lekKU-iijc.


QUOTE
...jeśli będziemy pamietali wszystko, to będziemy bardzo nieszczęśliwym, niezadowolonym narodem...


Dosyć kontrowersyjne słowa, w szczególności w kolebce polskiej edukacji.

Ogólnie miał na myśli to, że historia to nauka o wojnach i nienawiści, ale tak przecież właśnie wyglądała nasza przeszłość. Zastanawiam się, czy jego wypowiedź była do końca przemyślana, czy może po prostu 'popłynął' w swoich rozważaniach. Temat jest o tyle ciekawy, że autorem słów jest przedstawiciem narodu, który w tej historii zajmuje dość istotne miejsce. Jak nietrudno zgadnąć wątek został dość ochoczo (w sumie chyba słusznine) podjęty przez prawicowe media.

Napisany przez: Napoleon7 18/11/2013, 12:35

QUOTE
Dosyć kontrowersyjne słowa, w szczególności w kolebce polskiej edukacji.

Ogólnie miał na myśli to, że historia to nauka o wojnach i nienawiści, ale tak przecież właśnie wyglądała nasza przeszłość.


Historia to nauka o przeszłości, niekoniecznie o wojnach i sympatiach czy antypatiach w stosunku do innych narodów. Historia ma sens jako "nauczycielka życia", gdy pozwala na podstawie przeszłości wysnuć jakieś ogólne prawidła postępowania na przyszłość, tudzież odkryć szeroko rozumiane prawa postępu/rozwoju. Wszystko po to by działać bardziej efektywnie i unikać starych błędów.
I tu chyba pojawia się ów zaznaczony problem. Bo o błędach próbujemy zapomnieć. Nie do końca zgodzę się, że pamiętając wszystko będziemy nieszczęśliwi. Raczej ująłbym to tak, że nie będziemy mogli żyć w samozadowoleniu. To daje pewien dyskomfort anie nie musi oznaczać tego, że jesteśmy nieszczęśliwi.

A to, ze zapominamy... Przykładów jest wiele. Przy czym to zapominanie o ciemnych kartach naszej historii to moim zdaniem efekt pewnych kompleksów. Człowiek mający poczucie własnej wartości bowiem błędów się nie wstydzi a w każdym razie się do nich przyznaje, bo ma poczucie własnej wartości i wiem, że one o niczym nie muszą świadczyć i o wiele częściej tych błędów nie popełnia niż popełnia. To samo z narodami. Przy czym nasze zakompleksienie wynika trochę z nas samych, gdyż mamy czym się chwalić, ale z różnych względów to za co chwalić się powinniśmy niektórzy uznają za coś wstydliwego i wmawiają innym, że wstydzić się tego należy.

Napisany przez: komentator01 18/11/2013, 13:40

@Napoleon7

Wszystko się zgadza, ale moim zdaniem niedopuszczalna jest sugestia, że należe systemowo zapominać o tego typu historii (poprzez ograniczenie nauki tego przedmitu). Co gorsza głoszona na tak szacownej uczelni jak UJ.

Napisany przez: Napoleon7 18/11/2013, 15:54

Nie odczytałem tego w ten sposób. Jemu chyba raczej chodziło o to by historię nie traktować przede wszystkim jako historii wojen. Mogę się z tym zgodzić, ale bez przesady - wojny były częścią naszej historii. O nich też powinniśmy się uczyć.
Ktoś tam dał dobry komentarz - jeżeli mamy się nie uczyć w o wojnach i ich ofiarach, bo niby kogo to ma obchodzić i po co (?), to zacznijmy od II wojny światowej. Kogo niby ma obchodzić ilu Żydów zamordowali hitlerowcy?! Gdybym był na tym spotkaniu, zadałbym mu, gdyby tylko była taka możliwość, takie pytanie.

Napisany przez: Pietrow 26/11/2013, 19:14

Zapomina się często o jeszcze innym aspekcie "sensu badania i opisywania historii": aspekcie porządkującym obraz świata danej społeczności czy całej ludzkości. Tak jak w rodzinie funkcjonujemy jako wspólnota przez pamięć dziadów i przewidywanie losu wnuków, tak społeczeństwo/naród/grupa funkcjonuje z jakimś obrazem przeszłości i planem na przyszłość (poza dniem dzisiejszym, oczywiście). Jakieś miejsce na ziemi jest "nasze" tylko wtedy, jeśli je uporządkujemy także pod kątem obrazu dnia wczorajszego. Przy tym historia różni się w tym aspekcie od mitologii, że stara się w miarę możliwości opierać na faktach realnych. Różnice w pisaniu o historii biorą się nie tylko z fałszowania faktów (ale wtedy to już raczej zwykła propaganda), nie tylko z różnego sposobu wypełniania domysłami/wnioskami "luk" w tym "równaniu z bardzo wieloma niewiadomymi", ale także z odmiennego dobierania faktów i proporcji między nimi. Bo każda społeczność, ba - każde pokolenie, odmiennie akcentuje i wybiera to, co dla niego w myśleniu o "wczoraj" ważne. Dlatego nawet w tej samej społeczności (która de facto wcale nie jest już "ta sama" po upływie pewnego czasu) pojawia się potrzeba namalowania kolejnego "fresku własnej historii" w każdym pokoleniu. Jest to nieco podobne do pisania SF (tam również opisy innych światów są raczej zwierciadłem wiedzy i duszy społeczności żyjącej w konkretnych czasach, niż obrazem czegoś od tych czasów zupełnie oderwanego). Prześledźmy choćby biografie Napoleona (tu już mamy niezbędny dystans dwóch stuleci) i zobaczmy, jak zmieniało się pisanie o nim i jego epoce. To jak ciągłe przemeblowywanie własnego mieszkania, pełnego prawdziwych mebli, ale za to we wciąż nowych konfiguracjach. Pytanie: co nam DZIŚ da przypomnienie tego a tego człowieka lub wydarzenia daje odpowiedzi odmienne w każdym pokoleniu. Odpowiedzi zmierzające do mentalnego uporządkowania świata DZISIEJSZEGO.

Napisany przez: Rommel 100 27/02/2017, 23:32

Wracam czasem do przemyśleń z tego tematu, i dziś, odświeżając go,uważam że twierdzenie że historia jest bez znaczenia jest całkowicie absurdalne.

Historia definiuje nasze spojrzenie na świat.
Na pytania w rodzaju:

-Dlaczego gospodarka "po równo" (socjalizm, komunizm) nie jest najlepszym rozwiązaniem?
-Do czego prowadzi rasizm?
-Dlaczego ludzie prowadzą wojny?
-Czy religia ma wpływ na społeczeństwo, czy to społeczeństwo kształtuje religie?
-Czy nauka rozwija nasze społeczeństwa a jak tak to w jaki sposób?
-Czy polityk może mówić prawde i rządzić krajem jednocześnie?
itd.

Niektóre pytania są wprost wzięte z tego forum.
Mam wrażenie że im większa wiedza historyczna obywateli tym bardziej świadome społeczeństwo, a co za tym idzie lepiej budowany ład społeczny.
Dziś pomysły komunistyczne mają małe poparcie, ale gdyby wiedza historyczna na temat komunizmu zamarła?
Gdyby przestano uczyć o efektach antysemityzmu? Jakiś polityk znów mógłby bezkarnie nawoływać do nienawiści a potem... kto wie.

Myślę też że sama historia dowodzi swojej wartości.
Narody ukształtowała m.in. edukacja powszechna. Komuniści kłamali o Katyniu i dorabiali ideologii o np. Spartakusie chcąc dowodzić swoich racji-uczciwa debata historyczna była im nie na rękę. To tyczy się każdej grupy społecznej próbującej usprawiedliwic swoją działalność.

Ciężko przecenić znaczenie historii.

Napisany przez: Prawy Książę Sarmacji 28/02/2017, 19:02

QUOTE(Rommel 100 @ 28/02/2017, 0:32)
Mam wrażenie że im większa wiedza historyczna obywateli tym bardziej świadome społeczeństwo, a co za tym idzie lepiej budowany ład społeczny.



Ciężko przecenić znaczenie historii.
*


Bez wątpienia masz rację. Oczywiście wielu z nas poznaje historię dla samego poznania, historia to dla nas pasja ale równolegle można z niej wyciągać wnioski, więc jest bardzo użyteczna. Te dwa elementy - pasja i użyteczność - nie wykluczają się a dopełniają.

Wydaje się, że niestety u nas wiedza historyczna nie stoi na wysokim poziomie. Pytanie czy nie jest to ogólna tendencja. W każdym razie jesteśmy elitą wink.gif

Napisany przez: Sceptyk11 7/05/2017, 17:17

Po co nam historia? Chociażby po to, by zdawać sobie sprawę, że biblijny Exodus nie miał miejsca, bo nie dość, że brak jakichkolwiek kronik egipskich opisujących niewolę Hebrajczyków, to jeszcze kilkaset tysięcy Izraelitów błąkających się po pustyni przez 40 lat powinno zostawić wyraźne slady, których na razie nie odnaleziono. Chociażby po to, by wiedzieć, że Jahwe nie był wszechmogącym bogiem, który objawił sie ludziom, tylko lokalną odmianą starougaryckiego Baala, zwyczajnym bóstwem prymitywnych semickich pastuchów z epoki brązu. Po to, by wiedzieć, że judaizm był początkowo politeizmem, a dopiero później, ewoluując poprzez henoteizm, stał się około VIII w. p.n.e. monoteizmem.

Rzeczywiście, trudno przecenić wartość historii.

Napisany przez: Yngvi 8/05/2017, 16:34

QUOTE(Sceptyk11 @ 7/05/2017, 18:17)
Chociażby po to, by wiedzieć, że Jahwe nie był wszechmogącym bogiem, który objawił sie ludziom, tylko lokalną odmianą starougaryckiego Baala, zwyczajnym bóstwem prymitywnych semickich pastuchów z epoki brązu.

To ciekawe, można poprosić pięć (a najlepiej więcej) naukowych książek różnych autorów (koniecznie specjalistów w tej dziedzinie)? Najlepiej po polsku lub niemiecku, po angielsku w ostateczności. Jakbyś miał coś po duńsku to też możesz podrzucić. Tylko żeby była to literatura nie starsza niż 20 lat (góra 30).

Napisany przez: Yngvi 9/05/2017, 15:01

Doczekam się tych książek?


© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)