Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

historycy.org _ Książki historyczne - starożytność _ Dzieje

Napisany przez: Vapnatak 30/03/2012, 8:33

Herodot, Dzieje, przełożył i wstępem opatrzył S. Hammer, Czytelnik, Warszawa 2011, ss. 648.

Nakładem Wydawnictwa Czytelnik, dziewiąty już raz, pojawiło się dzieło, które swój rodowód ma z V w. p.n.e. Mowa o Dziejach Herodota z Halikarnasu, które na język polski przetłumaczył jeden z najwybitniejszych filologów klasycznych, Seweryn Hammer.

Dziewiąty raz w niezmienionej formie ukazało się tłumaczenie Herodota pióra Hammera[1]. Świadczy to jedynie o tym, że jak dotąd w polskiej historiografii, żaden z polskich uczonych nie podjął się przekładu tego dzieła. Pierwsze wydanie miało swoją premierę w „Czytelniku” w roku 1954.

Przyznać trzeba, że podjęcie się napisania opinii o najnowszym wydaniu tak znaczącego dzieła, jakim są Dzieje (Historiai, Historiae), to rzecz niebagatelna. I nie mówię tutaj o jakimś splendorze, który nagle miałby spaść na moją skromną osobę. Mam tu na uwadze kwestię o wiele bardziej znaczącą, a mianowicie to, że dzieło greckiego historyka przez tyle tysiącleci zdobyło już swoją renomę. Wiele znaczących postaci, komentatorów kultury pisanej, w tym przede wszystkim badaczy antyku, wypowiadało się na temat tego utworu, jak i samego Autora. Herodot z Halikarnasu zyskał sobie opinię „Ojca historii”, a jego wiekopomne dzieło, najważniejszego traktatu historycznego, który pierwszy raz pokazał, jak ma wyglądać utwór pisany, przedstawiający zamierzchłe czasy.

Dzieje składają się z dziewięciu ksiąg, które uszeregowane zostały zgodnie z etapem podróży, jaką Herodot odbył w trakcie swego życia. Można rzec z całą stanowczością, że jest to dziennik z podróży, pełen wielu spostrzeżeń, uwag, szalenie interesujących historii, oryginalnych informacji, zapatrywania na świat ówczesnych ludzi, lecz także samego obserwatora, jakim był Herodot oraz jego informatorów.

Całość wydania otwiera przedmowa autorstwa Hammera, w której dostajemy wcale małą dawkę informacji o Herodocie z Halikarnasu, jego dziele, świecie, który opisuje, a także krótki zarys dziejowy czasów, w których tworzył i podróżował. Księga pierwsza – Klio – to opis konfliktu między Europą a Azją, a ściślej rzecz ujmując, między Grecją a imperium perskim. Następnie przedstawione zostały czasy króla Krezusa z Lydii, a także Cyrusa wyprawiającego się na Massogetów. Wcześniej księgę otwierają mityczne historie związane z Eurazją. Księga druga – Euterpe – poświęcona została tylko i wyłącznie Egiptowi i czasom faraona Kambyzesa. Księga trzecia – Talia – opowiada również o tematyce egipskiej, ale również o dziejach Polikratesa z Samos, początkach rządów Dariusza perskiego oraz jego reformach państwowych. Księga czwarta – Melpomene – to kontynuacja dziejów Dariusza, jego wyprawy przeciwko Scytom i Libii. Na kartach tej księgi doszukać się możemy opisów Kyreny, czyli Cyreny w historycznej krainie Cyrenajka, a następnie opis ludów północnoafrykańskich. Księga piąta – Terpsychora – to opis podboju Tracji, a także powstania jońskiego z lat 499-494 p.n.e., krwawo stłumionego przez Dariusza Wielkiego, który zdobył Milet. W księdze szóstej – Erato – Herodot skupia swoją uwagę na wydarzeniach greckich z czasów wojen z Persją, gdzie m.in. mamy informacje o bitwie pod Maratonem z roku 490 p.n.e. Księga siódma – Polihymnia – rozpoczyna cykl ksiąg, w których zawarte zostały wydarzenia z czasów wyprawy króla perskiego Kserksesa. Rzeczona księga powiada o sytuacji po śmierci króla Sparty Leonidasa, który wraz ze swoim wojskiem uległ chwalebnej śmierci w wąwozie termopilskim. Księga ósma – Urania – to kontynuacja walk z Persami Kserksesa i m.in. informacje o bitwie pod Salaminą z 480 r. p.n.e. Ostatnia, dziewiąta księga – Kalliope – również przesiąknięta jest opisami grecko-perskich działań zbrojnych i relacjami z bitew pod Platerami z 479 r. p.n.e., a także z batalii u przylądka Mykele i oblężenia Sestos. Całość wydania kończy pomocny przegląd treści, przypisy, wykaz ważniejszych imion własnych i nazw geograficznych, wykaz miar, wag i pieniędzy greckich, wykaz map i planów oraz spis ilustracji. Tom liczy sobie 648 stron.

Dzieje Herodota z Halikarnasu to prawdziwa „przeplatanka” rzeczywistych faktów historycznych z opowieściami z pogranicza legend, bajek i wierzeń religijnych. Często te sprzeczne byty całkiem sprawnie ze sobą funkcjonują, patrząc z literackiego punktu widzenia. Do niektórych opisów greckiego podróżnika i dziejopisa współcześni badacze antyku podchodzą, co zresztą zrozumiałe, z rezerwą. Starają się weryfikować to, co uznać należy za fakt od tego, co jest wymysłem samego Herodota, tudzież jego informatorów, których wiedzą i zorientowaniem posiłkował się sam Autor, kreśląc historię znanego sobie świata. Narracja Dziejów to również „przeplatanka” informacji z pewnym rodowodem dziejowym, czyli dla Herodota już wtedy będącym opowieściami historycznymi, z informacjami będącymi własnymi uwagami i spostrzeżeniami podróżnika, ze zmysłem historycznym i chęcią opisania ówczesnego świata z pożytkiem dla potomnych.

Dzieło Herodota to znakomite źródło historyczne do wydarzeń politycznych V w. p.n.e., przede wszystkim do wojen grecko-perskich. Jest to też znakomity traktat podróżniczy, unikatowy dziennik ze szlaku, skłaniający się ku opowieści o społeczeństwie, które zamieszkiwało tereny odwiedzane przez Greka z Halikarnasu[2]. Jest to też tekst, który traktuje o wierzeniach społeczeństwa, zwyczajach religijnych, kulturze duchowej, życiu codziennym i zapatrywaniu na świat tych, z którymi Herodot spotykał się pośrednio, a czasem i bezpośrednio. I wreszcie jest to dzieło, które posiada liczne opisy terytoriów pod względem etnicznym – zwracam szczególnie uwagę na barbarzyńską Scytię, w której niektórzy badacze doszukują się praojczyzny Słowian (Neurowie; zob. Dzieje, ks. IV, 105-110).

Jest kilku starożytnych autorów, którzy uznawani są, i słusznie, przez dzisiejszych badaczy za podstawowe źródła informacji o swojej epoce. Są nimi m.in.: Prokopiusz z Cezarei, Ammian Marcellin, Klaudiusz Ptolemeusz, Publiusz Korneliusz Tacyt, Pliniusz Straszy, Strabon, Tukidydes, wreszcie Herodot z Halikarnasu. Ostatni z tej listy, bohater niniejszej recenzji, jak wspominałem wcześniej, doczekał się nawet tytułu „Ojca historii”. Był on niewątpliwie inspiracją dla rzeszy innych dziejopisów z epoki starożytnej oraz następnych. Jest On nadal inspirujący dla współczesnych ludzi pisma, a także dla tych, którzy godzą ze sobą dwie pasje: podróże i pisanie. Nie będę oryginalny, jeśli wspomnę o wybitnym podróżniku i publicyście Ryszardzie Kapuścińskim, który utożsamiając się z Herodotem, napisał świetną książkę, pt. Podróże z Herodotem (2004, 2008).

Książka jest solidnie i schludnie wydana, w środku znajdziemy wkładki z kredowego papieru, a na nich ilustracje. Papier jest dobrej jakości, czcionka czytelna, całość szyta i zamknięta w twardej oprawie. Jedynym mankamentem jest fakt, że odnośniki umieszczono na końcu tłumaczenia. Przy tej okazji warto wspomnieć, że znaczący wkład w uzupełnienie przypisów miał prof. Aleksander Krawczuk. Także podział na wersy jest nieco kłopotliwy, ponieważ pokazuje przedział „od do”, a nie dokładnie, posługując się odpowiednią numeracją, konkretne wersy. Ułatwiłoby to korzystanie z tłumaczenia. Wydawcy jednak dokonali wszelkich starań, by niniejsze wydanie było identyczne jak to, które pojawiło się jako pierwsze w 1954 r.

Dzieje Herodota z Halikarnasu to podstawowa lektura dla każdego historyka, nie tylko starożytnika, a także dla osoby interesującej się historią. Polecam!

[1] Seweryn Hammer – (8.01.1883 – 13.01.1955) filolog klasyczny, profesor Uniwersytetu Poznańskiego i Uniwersytetu Jagiellońskiego. Uczeń wybitnego badacza i pedagoga prof. Kazimierza Morawskiego. Członek Polskiej Akademii Umiejętności (PAU). Tłumacz takich autorów starożytnych jak: Tacyt, Arystoteles i Polibiusz, a także publikacji: Z ruchu filologów klasycznych Wielkopolski (1920), Kazimierz Morawski jako filolog i humanista (1925), Oktawian w roli triumwira (1938), Historia filologii klasycznej w Polsce (1948).

[2] Dzisiejsze Bodrum w Turcji.

Oryginał recenzji czytać można jak zawsze na portalu http://www.historia.org.pl/ w dziale RECENZJE.

vapnatak


Napisany przez: Anders 30/03/2012, 10:36

Nie wiem czy jest sens recenzować takie wydawnictwa. Interesowałoby mnie to, czym kolejne wydanie różni się od poprzednich - czy rzeczywiście dopiero w tym prof. Krawczuk uzupełnił przypisy? Niestety, wiekowe tłumaczenie Hammera ma swoje wady, o czym nie ma ani słowa.

Recenzja mogłaby bez szkody dla treści ograniczyć się do akapitu:

QUOTE
Książka jest solidnie i schludnie wydana, w środku znajdziemy wkładki z kredowego papieru, a na nich ilustracje. Papier jest dobrej jakości, czcionka czytelna, całość szyta i zamknięta w twardej oprawie. Jedynym mankamentem jest fakt, że odnośniki umieszczono na końcu tłumaczenia. Przy tej okazji warto wspomnieć, że znaczący wkład w uzupełnienie przypisów miał prof. Aleksander Krawczuk. Także podział na wersy jest nieco kłopotliwy, ponieważ pokazuje przedział „od do”, a nie dokładnie, posługując się odpowiednią numeracją, konkretne wersy. Ułatwiłoby to korzystanie z tłumaczenia. Wydawcy jednak dokonali wszelkich starań, by niniejsze wydanie było identyczne jak to, które pojawiło się jako pierwsze w 1954 r.

Napisany przez: Vapnatak 30/03/2012, 11:40

QUOTE(Anders @ 30/03/2012, 11:36)
Nie wiem czy jest sens recenzować takie wydawnictwa. Interesowałoby mnie to, czym kolejne wydanie różni się od poprzednich - czy rzeczywiście dopiero w tym prof. Krawczuk uzupełnił przypisy? Niestety, wiekowe tłumaczenie Hammera ma swoje wady, o czym nie ma ani słowa.

Od przeszło pięćdziesięciu lat pojawiają się wznowienia przekładu Hammera "Dziejów" Herodota. O czymś to jednak świadczy... Jak dotąd nie spotkałem się z informacją, aby któryś z polskich starożytników miał się podejmować nowego przekładu.

QUOTE
Recenzja mogłaby bez szkody dla treści ograniczyć się do akapitu:

QUOTE
Książka jest solidnie i schludnie wydana, w środku znajdziemy wkładki z kredowego papieru, a na nich ilustracje. Papier jest dobrej jakości, czcionka czytelna, całość szyta i zamknięta w twardej oprawie. Jedynym mankamentem jest fakt, że odnośniki umieszczono na końcu tłumaczenia. Przy tej okazji warto wspomnieć, że znaczący wkład w uzupełnienie przypisów miał prof. Aleksander Krawczuk. Także podział na wersy jest nieco kłopotliwy, ponieważ pokazuje przedział „od do”, a nie dokładnie, posługując się odpowiednią numeracją, konkretne wersy. Ułatwiłoby to korzystanie z tłumaczenia. Wydawcy jednak dokonali wszelkich starań, by niniejsze wydanie było identyczne jak to, które pojawiło się jako pierwsze w 1954 r.


Nie zaprzeczę, że pominąłbym ten akurat fragment, ale muszę się liczyć z zasadami miejsca, gdzie publikowane są moje recenzje. Wydawało mi się, że tak kwestia będzie jasna. Co do podziału na wersy tłumaczenia Hammera, od zawsze był on kłopotliwy. Nie widzę więc powodów, bym miał o tym nie wspomnieć.

vapnatak

Napisany przez: Anders 30/03/2012, 12:38

QUOTE
Od przeszło pięćdziesięciu lat pojawiają się wznowienia przekładu Hammera "Dziejów" Herodota. O czymś to jednak świadczy... Jak dotąd nie spotkałem się z informacją, aby któryś z polskich starożytników miał się podejmować nowego przekładu.


Chyba najbardziej o słabości filologii klasycznej w Polsce.

QUOTE
Nie zaprzeczę, że pominąłbym ten akurat fragment, ale muszę się liczyć z zasadami miejsca, gdzie publikowane są moje recenzje. Wydawało mi się, że tak kwestia będzie jasna. Co do podziału na wersy tłumaczenia Hammera, od zawsze był on kłopotliwy. Nie widzę więc powodów, bym miał o tym nie wspomnieć.


Nie wiem czy się zrozumieliśmy - to jest, jak dla mnie, najbardziej wartościowy fragment recenzji. Jako jedyny mówi coś o tym konkretnym wydaniu. Nie rozumiem czemu chciałbyś się go pozbyć.

Napisany przez: Elevander 6/09/2012, 8:45

Jestem posiadaczem tej edycji Dziejów Herodota. Jakość wykonania dobra - co do tego nie można się przyczepić. Oczywiście poza kłopotliwym nieco podziałem na wersy, ale o nim była już mowa. Teraz odniosę się do recenzji.

1. Całe dzieło Herodota jest opisem starcia Europy i Azji (alias Hellenów i barbarzyńców) - nie tylko pierwsza jego księga. Sam wstęp do Dziejów wyraźnie o tym świadczy, toteż passus Vapnataka o Klio uważam za nie najtrafniejszy.

2. Co się tyczy przypisów Krawczuka: były już w wydaniu z roku 1959 (podaję za bibliografią Profesora zamieszczoną w tomie Studia classica et byzantina Alexandro Krawczuk oblata).

3. Nie jest prawdą, że od tłumaczenia Hammera nic nowego w tej dziedzinie się nie pojawiło. Wydania Dziejów w ramach Biblioteki Narodowej miały tłumaczenia Hammera poprawione przez (nieżyjącego już) prof. Romualda Turasiewicza, a kolejne przez (jak najbardziej żyjącego) dr hab. Sławomira Sprawskiego. Inna sprawa, że faktycznie przekład Hammerowski nie jest może najlepszym - prof. Turasiewicz miał ponoć mawiać, że "Hammer nie czuł Herodota". Nieoficjalne informacje pozwalają jednak mieć nadzieje na pewne nowości w tej dziedzinie, co więcej: nowości z dwóch aż źródeł wychodzące, bo tak warszawskich, jak krakowskich.

4. Zarzuty pod adresem polskiej filologii klasycznej... Filolog nie jest tylko tłumaczem. To jedno. Ta dziedzina dziś intensywniej zajmuje się późnym antykiem niż epoką klasyczną. To drugie. Ale oczywiście: szału nie ma, ale jeśli w szkołach od lat nie ma już greki, a teraz wyrzuca się ze wszystkich sił łacinę - jak ma być?

Napisany przez: Kakofonix 6/09/2012, 9:56

QUOTE(Anders @ 30/03/2012, 12:38)

Chyba najbardziej o słabości filologii klasycznej w Polsce.


Do chwili obecnej nie przetłumaczono wielu istotnych autorów antycznych (np. Diodor, Orozjusz), a w wielu innych wypadkach opierać się trzeba na archaicznych przekładach. Oznacza to, że uniwersyteckie katedry filologii klasycznej uważają się jedynie za klasyczne licea uczące podstaw greki i łaciny, a celem ich istnienia jest zapewnienie synekur dla kadry.
Powspominać można jedynie z nostalgią dawne pokolenie filologów klasycznych, które już w wieku lat 10 mówili biegle po łacinie ....

Napisany przez: szapur II 6/09/2012, 10:34

CODE

Wydania Dziejów w ramach Biblioteki Narodowej miały tłumaczenia Hammera poprawione przez (nieżyjącego już) prof. Romualda Turasiewicza, a kolejne przez (jak najbardziej żyjącego) dr hab. Sławomira Sprawskiego.

Elevandrze w ramach BN wyszło dokładnie 1 wydanie Herodota "Dziejów". Bazą był przeklad śp. prof. Hammera, trochę ów przekład poprawił śp. prof. Turasiewicz, który był autorem opracowania. Tyle tylko, że śmierć przerwała Panu Profesorowi pracę nad wydaniem polskiego przekładu ojca historii. Wtedy też dokończenia opracowania, czyli dopisania części do wstępu i wzbogacenia przypisów komentarzowych podjął się właśnie dr hab. S. Sprawski.

Ja szczerze powiedziawszy nie widzę sensu nowych tłumaczeń utworów antycznych przełożonych na polski w przedziale 1935 - 1960, właściwie tzw. oficjalna wersja języka polskiego nie przeszła w tzw. międzyczasie jakiś rewolucyjnych przeobrażeń, któreby lekturę np. Herodota, Tukidydesa, Ksenofonta, itd. czyniły trudną czy niemożliwą.

CODE

Do chwili obecnej nie przetłumaczono wielu istotnych autorów antycznych (np. Diodor, Orozjusz), a w wielu innych wypadkach opierać się trzeba na archaicznych przekładach. Oznacza to, że uniwersyteckie katedry filologii klasycznej uważają się jedynie za klasyczne licea uczące podstaw greki i łaciny, a celem ich istnienia jest zapewnienie synekur dla kadry.

Mam propozycję Kakofonixie, zamiast wypisywać bzdety o pracy katedr filologii klasycznej, sam sobie siądź do tłumaczenia, a choćby Diodora. Jest stosunkowo względnie prosty, no w każdym razie Platon to to nie jest smile.gif
Ja mam zupełnie inne wrażenie, ostatnio zresztą sporo się tłumaczy z literatury antycznej, biorąc pod uwagę tak naprawdę względną szczupłość środowiska starożytniczego w Polsce oraz nakłady finansowe na badania. Przypomnę tylko, że poza wznowieniami, ostatnio otrzymaliśmy nowe serie przekładów "całościowych": jedną najpierw wydawaną przez Prószyński i Spółkę, teraz Wydawnictwo Uniw. Wrocławskiego; drugą wydawaną przez Wyd. Uniw. Warszawskiego, a Ossolineum wznawiało, seria PAU też się rozrasta. Wydawnictwo naukowe UAM publikuje zeszyty źródłowe, warto podkreślić dwujęzyczne z zakresu antyku i Bizancjum. Trzeba wspomnieć o inicjatywach wydawniczych krakowskiego WAM-u z zakresu literatury chrześcijańskiej. Wśród nowych tłumaczeń można wymienić dzieła Zosimosa, Ammiana Marcellina, część Kasjusza Diona, brewiarzystów IV-wiecznych AD poza De viris illustribus i Epitome de Caesaribus, żeby poprzestać na antycznej historiografii.
Akurat to, że kiedyś łacina i greka miały większe znaczenie w szkolnictwie średnim to nie jest tylko zjawisko polskie, właściwie to niestety zjawisko globalne w krajach europejskiego kręgu kulturowego. A umiejętność biegłego posługiwania się językami klasycznymi mogła tak naprawdę zniechęcać do tłumaczeń - kto był zainteresowany klasykami czytał w oryginale smile.gif

Napisany przez: aljubarotta 6/09/2012, 11:09

Gdzieś widziałem serię dwujęzyczną autorów średniowiecznych, nie licząc przetłumaczonych dzieł z filozofii od antyku do nowoczesności z Wyd. Marek Derewiecki.
Swoją drogą, była Historia Sekretna, była "O budowlach", teraz czas na O Wojnach rolleyes.gif

Napisany przez: Elevander 7/09/2012, 20:32

QUOTE(szapur II @ 6/09/2012, 10:34)
Elevandrze w ramach BN wyszło dokładnie 1 wydanie Herodota "Dziejów". Bazą był przeklad śp. prof. Hammera, trochę ów przekład poprawił śp. prof. Turasiewicz, który był autorem opracowania. Tyle tylko, że śmierć przerwała Panu Profesorowi pracę nad wydaniem polskiego przekładu ojca historii. Wtedy też dokończenia opracowania, czyli dopisania części do wstępu i wzbogacenia przypisów komentarzowych podjął się właśnie dr hab. S. Sprawski.
*


Hmm. Słyszałem inną wersję, ale jedynie relata refero, toteż spierał się nie będę.

Wracając do przekładów - Szapur wymienił właśnie kilka przykładów późnoantycznych. Jak widać to jest teraz wśród filologów klasycznych en vogue. A co do zmian w polszczyźnie i wpływu, jakie by one miały na tłumaczenia pism antycznych - rzeczywiście nie zaszły jak dotąd w stopniu utrudniającym lekturę. Chodziłoby raczej o poprawienie tych błędów, które tłumacze popełnili.

Napisany przez: welesxxi 8/09/2012, 8:38

QUOTE(szapur II @ 6/09/2012, 11:34)
Ja szczerze powiedziawszy nie widzę sensu nowych tłumaczeń utworów antycznych przełożonych na polski w przedziale 1935 - 1960, właściwie tzw. oficjalna wersja języka polskiego nie przeszła w tzw. międzyczasie jakiś rewolucyjnych przeobrażeń, któreby lekturę np. Herodota, Tukidydesa, Ksenofonta, itd. czyniły trudną czy niemożliwą.
*


Tu zupełnie nie chodzi o zmiany w języku polskim. Porównaj sobie wydanie "Germanii" Tacyta w starym tłumaczeniu Hammera i nowym Płóciennika. Hammer pewne fragmenty tłumaczył niezbyt zręcznie co wymagało poprawy, w innych miejscach nastąpił postęp w studiach nad językiem oryginału dzięki czemu lepiej wiemy co autor mógł mieć na myśli, wreszcie lepiej znamy realia w których pisał i narosła ogromna literatura przez co warto było to umieścić w przypisach i komentarzach pozwalających lepiej zrozumieć dzieło.

Z tych powodów nowe wydanie jest znacznie lepsze i przydało by to się kilku innym dziełom (również ze średniowiecza).

Napisany przez: szapur II 8/09/2012, 11:06

QUOTE(welesxxi @ 8/09/2012, 8:38)
QUOTE(szapur II @ 6/09/2012, 11:34)
Ja szczerze powiedziawszy nie widzę sensu nowych tłumaczeń utworów antycznych przełożonych na polski w przedziale 1935 - 1960, właściwie tzw. oficjalna wersja języka polskiego nie przeszła w tzw. międzyczasie jakiś rewolucyjnych przeobrażeń, któreby lekturę np. Herodota, Tukidydesa, Ksenofonta, itd. czyniły trudną czy niemożliwą.
*


Tu zupełnie nie chodzi o zmiany w języku polskim. Porównaj sobie wydanie "Germanii" Tacyta w starym tłumaczeniu Hammera i nowym Płóciennika. Hammer pewne fragmenty tłumaczył niezbyt zręcznie co wymagało poprawy, w innych miejscach nastąpił postęp w studiach nad językiem oryginału dzięki czemu lepiej wiemy co autor mógł mieć na myśli, wreszcie lepiej znamy realia w których pisał i narosła ogromna literatura przez co warto było to umieścić w przypisach i komentarzach pozwalających lepiej zrozumieć dzieło.

Z tych powodów nowe wydanie jest znacznie lepsze i przydało by to się kilku innym dziełom (również ze średniowiecza).
*


Niestety wolę tłumaczenie Hammera niż Płóciennika. Przykładowo - przekład ustępu 19 Germanii, gdzie Płóciennik zarzuca Hammerowi błąd - niestety sam źle tłumaczy, kompletnie mijając się z kontekstem. Chodzi o zdanie "litterarum secreta viri pariter ac feminae ignorant". Płóciennik zarzuca błąd Hammerowi, który przetłumaczył to zdanie przez "tajemnej wymiany listów zarówno mężczyźni, jak i kobiety, nie znają". Płóciennik tłumaczy: "Pisma i jego sekretów nie znają mężczyźni, jak i kobiety". Wydawać by się mogło że dokładniej i lepiej. Tyle tylko, że to Tacyt z jego osławioną i trudną dla czytelnika brevitas. Cały caput 19 Germanii jest o doskonałości moralnej Germanów, ustęp trochę budowany na zasadzie przerysowania, przeciwstawienia "dobrego dzikusa" "cywilizowanemu niemoralnemu" Rzymianinowi. Czyli co - Tacyt uprawiając działalnośc literacką miałby uważać pismo za złe. Żeby zobaczyć, co oznacza u Tacyta zwrot "secreta litterarum", trzeba przyglądnąć się w jakim znaczeniu funkcjonują wyrazy pochodzące od czas. secernere, szczególnie part. perf. secretum i pochodne u pisarzy łacińskich, a u Tacyta w szczególności. I okazuje się, że nie w znaczeniu umiejętności, okazuje się, że to tłumaczenie Hammera się broni. Natomiast to, co akurat czyni potrzebne nowsze wydanie Tacytowej Germanii w polskim przekładzie, to akurat komentarz.

Napisany przez: welesxxi 9/09/2012, 7:14

Nie będę się spierał o ten fragment, ale lista nieścisłości odnośnie Hammera jest tam dłuższa, tak więc nie chodziło tylko o dodanie komentarza.

Napisany przez: szapur II 9/09/2012, 10:16

Tyle tylko, że te nieścisłości to raczej efekt skierowania przekładu dla jak najszerszej grupy czytelniczej, ot wieczny dylemat przekładów - czy ma być wiernie, czy bardziej do czytania, wreszcie kwestia poczucia językowego - w końcu mamy trochę inne niż Hammer, stąd "dąbrowy" itp. mogą razić.

Napisany przez: sargon 11/09/2012, 20:05

Moje głowne zastrzeżenie dotyczy nie tyle samego tłumaczenia (a na pewno nie mam tylu, co np. do tłumaczenia "Dziejów" Polybiosa, też Hammera - choć może to przez to, ze z Polybiosa znacznie częściej korzystałem... no ale nieważne), ile formy wydania, znaczy się do wydawnictwa. Konkretniej do systemu numeracji ustępów. Bezsprzecznie najlepiej by było, gdyby numeracja była zawarta w tekście, czego w tym przypadku zabrakło (sam nie wiem czemu), ale jest jeszcze jeden aspekt, związany włąsnie ze sposobem wydania.
Na półce mam wydanie "Dziejów" i "Wojny peloponeskiej" Czytelnika. W obu wypadkach numeracja ustępów jest rozwiązana w ten sposób, ze (jak już napisano) podawany jest zakres od-do, jednak o ile w drugiej pozycji zakres obejmuje tylko te ustępy, które zaczynają się na danej stronie, to w tej pierwszej zakres obejmuje wszystkie ustępy wchodzące w zakres na danej strony, niezależnie od tego, gdzie jest ich początek.
System z "Wojny peloponeskiej" jest dla mnie czytelniejszy, ale imho najdziwniejsze jest to, ze w dwóch publikacjach z tego samego wydawnictwa, zastosowano różne rozwiązania.

Co do samego tłumaczenia i przypisów, to jak na razie co rzuciło mi się w oczy, to komentarz do s. 241 (4.43), w ktorym pada stwierdzenie, ze wódz Kartagiński Hanno opłynął Afrykę oraz kerkouroi w 7.97 przetłumaczone jako "lekkie okręty", podczas gdy kerkouros to wiosłowy statek transportowy. Aczkolwiek imho większy knyf jest w tym pierwszym bo to wiedza podstawowa, zaś z tym statkiem to szczegół.


EDIT: omg, aczkolwiek ja mam wydanie z 2002 r.. wallbash.gif , rozumiem jednak z recenzji, ze te przypisy zostały bez zmian (?)...

EDIT 2: a jednak, szybki risercz w księgarni wykazał, ze poruszone przeze mnie kwestie dotyczą także wyd. z 2011 r. smile.gif

Napisany przez: Agaton 17/03/2013, 17:38

Poszukuje wstępu do Dziejów autorstwa R. Turasiewicz dysponuje ktoś w formie elektronicznej ?


© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)