Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Kultura w PRL, Czasy świetności ?
     
Folkatka
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 529
Nr użytkownika: 1.647

Agata Witkowska
Stopień akademicki: magister :))
 
 
post 27/07/2006, 13:39 Quote Post


Witam, prezentuję tekst, który pojawił się niedawno na forum gazeta.pl. Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii na przedstawiony temat.
Pozdrawiam

=================================================================

Okres 44 lat Polski Ludowej to bezprzykładny rozkwit kultury narodowej. Co więcej, niezależnie od ocen politycznych, osiągnięcia w zakresie kultury jawią się jako niewątpliwie wybitne. Był to pierwszy i – jak dotąd – jedyny w dziejach okres, gdy państwo z hojnością na tak wysokim poziomie i w wymiarze instytucjonalnym, wspierało kulturę wyższą, a także postawiło na umasowienie
dostępu do niej. Podczas gdy ogromna część twórczości dawnej, w tym wielka poezja romantyczna,powstała wyłącznie z wewnętrznej inspiracji jej twórców, bez jakiegokolwiek wsparcia z zewnątrz, a niejednokrotnie wbrew przeciwnościom, to twórczość kulturalna w PRL była wspierana ze wspólnej kasy narodowej. „Lalka” Prusa
i „Trylogia” Sienkiewicza być może nigdy by nie powstały, gdyby nie były drukowane odcinkami w gazetach. Wybitni prozaicy okresu PRL z Jarosławem Iwaszkiewiczem, Stanisławem Lemem i Tadeuszem Brezą, tworzyli bez takiej presji. Oczywistości, iż okres PRL był – bez przesady, acz nie bez ciemniejszych także fragmentów – okresem prawdziwie dla polskiej kultury złotym nie zaprzeczą jakiekolwiek krytyczne oceny PRL w aspekcie politycznym.
Co więcej, takiego rozkwitu, nie doświadczyła ona nie tylko na całej
przestrzeni swoich dziejów do 1945 roku, ale też, tym bardziej, w okresie po 1989 roku.
Podstawowym instrumentem upowszechniania oświaty i kultury jest tania książka. Obecnemu młodemu pokoleniu, wychowanemu w cywilizacji drogiej książki, nawet trudno sobie wyobrazić, jak wspaniałą rzeczą była powszechna dostępność do taniej (nie mylić z obecnymi magazynami taniej książki, zawierającymi bardzo ograniczoną ofertę), a przy tym świetnie wydanej książki, w ogromnych na ogół nakładach. Dziś książki nowo wydawane są towarem luksusowym, a znaczna część ich cen jest wprost zaporowa dla większości nabywców. To główne znamię klęski w sferze dostępu do kultury, bowiem książka
jest jej podstawowym nośnikiem. Literatura PRL jest dziś – poza nielicznymi wyjątkami – wyklęta z powodu
czasu i źródła swego pochodzenia. Mianowana literaturą „ideologicznego zakłamania” i „hańby domowej” jest przeciwstawiana rzekomo wspaniałej literaturze emigracyjnej. A przecież, jeśli zsumować dorobek literatury PRL, to jest on imponujący i artystycznie wcale nie gorszy, jako całość, od
międzywojennego i emigracyjnego. Próżno jednak szukać dziś w księgarniach książek Tadeusza Brezy, Tadeusza Borowskiego, Tadeusza Hołuja, Andrzeja Brauna, Jerzego Putramenta, Jerzego Andrzejewskiego, Władysława Terleckiego, Bohdana Czeszki, Teodora Parnickiego, Hanny Malewskiej, czy Zofii Nałkowskiej. Jeśli ukazują się, to sporadycznie. Do nielicznych wyjątków należą Jarosław Iwaszkiewicz i Stanisław Lem. Jestem przekonany, że
literatura okresu Polski Ludowej przeżyje jeszcze należny jej renesans. Jednak, przede wszystkim, dokonaniem tamtego okresu było wydanie w masowychnakładach dzieł wielkich pisarzy i poetów przeszłości, w tym romantyków ipozytywistów.W Polsce przedwojennej kinematografia co prawda także istniała, ale pozanielicznymi przykładami ambitniejszej artystycznie twórczości, była to
kinematografia niskiego lotu, komercyjna, nastawiona na najmniej wybrednego widza. Nie można kłaść tego wyłącznie na karb słabego technicznie zaawansowania kinematografii. W zbliżonych warunkach technologicznych, kinematografie francuska, niemiecka, radziecka czy amerykańska wytworzyły liczne, do dziś cenione arcydzieła sztuki filmowej. W II Rzeczypospolitej nie powstało ani jedno arcydzieło, a zaledwie kilka filmów nieco ambitniejszych od przeciętnej produkcji. Tymczasem już po 10 latach istnienia PRL kinematografia polska osiągnęła światowy poziom artystyczny. Dzieła Andrzeja Wajdy, Andrzeja Munka, Jerzego Kawalerowicza, Wojciecha J. Hasa, Aleksandra Forda i innych weszły do annałów światowego kina i zdobywały prestiżowe nagrody na międzynarodowych festiwalach.
W PRL ucieleśniona została idea przedwojennego „Startu” skupiającego grupę młodych twórców marzących o polskim kinie artystycznym i społecznie użytecznym. Andrzej Wajda, nie od dziś bardzo krytycznie wypowiadający się o PRL, w niej właśnie stworzył swoje najlepsze dzieła, które otworzyły mu drogę w świat. On to wspominał nieraz, że chciał po wojnie robić filmy, które artystycznym poziomem i tematyką byłyby zaprzeczeniem nędzy duchowej przedwojennej polskiej kinematografii. Gdyby dziś, w Polsce, 16 lat po tzw.
transformacji ustrojowej, Wajda zechciał zrobić takie filmy jak „Ziemia Obiecana” czy „Wesele” stanąłby przed nieprzekraczalną barierą finansową,która w kinematografii PRL zasadniczo nie istniała. Dysponentem pieniędzy na kinematografię było wtedy wyłącznie państwo. Skoro zatem ostatecznie pozwoliło ono takim filmom powstać, to czy nie świadczy to o tym, że „PRL-owski totalitaryzm” w sferze kultury nie był aż tak straszny, jak się go maluje? A że były spory o ideowo-polityczną wymowę
niektórych filmów? Owszem, były, ale czy to dziwne, że państwo, które całkowicie finansowało twórczość filmową, chciało mieć cokolwiek do powiedzenia? Nota bene dziś także działa cenzura, choć już nie w biurze przy ulicy Mysiej w Warszawie, lecz w głowach twórców. Gdyby jej nie było, już dawno powstałby film o problemach z Kościołem katolickim w III Rzeczypospolitej, tak jak w PRL, kinem moralnego niepokoju, twórcy natychmiast, całą serią filmów, zareagowali na kryzysowe zjawiska na linii władza – społeczeństwo.
Drugą dziedziną życia artystycznego, której okres PRL przyniósł niebywały wcześniej rozkwit, był teatr. Przed wojną, wielcy inscenizatorzy, tacy jak Leon Schiller, Juliusz Osterwa czy Wilam Horzyca, musieli żebrać u dyrektorów teatrów o możliwość wystawienia wielkiej klasyki dramatycznej. W ogólnych encyklopedycznych informacjach o działalności wielkich inscenizatorów tamtego
okresu padają wielkie tytuły realizowanych dzieł klasyków polskich i
światowych. Niedostatecznie z tą dziedziną obeznany czytelnik mógłby
pomyśleć, że realizacje klasyki kwitły wtedy co najmniej tak samo bujnie, jak w PRL. Tylko jednak w specjalistycznych publikacjach można się doczytać, że aby wystawić dzieło któregoś z wielkich romantyków w Teatrze Polskim w Warszawie, musiano tygodniami wystawiać sztuczki bulwarowe. Leon Schiller,który w latach 1934 i 1935 zrealizował w tym teatrze swoje słynne
premiery „Dziadów” i „Kordiana”, nawet nie mógł marzyć, by – jak później w PRL – miały one po kilkaset wystawień i by latami pozostawały w repertuarze.Ich teatralny żywot kończył się na kilkunastu spektaklach. Natomiast teatry tzw. prowincjonalne o wystawianiu „Dziadów”, „Kordiana”, „Nieboskiej komedii”
czy „Wesela” nawet marzyć nie mogły. W okresie rozkwitu teatru w PRL, wielką klasykę polską i obcą grano stale od Szczecina po Rzeszów, od Olsztyna po Wrocław. Inscenizacje nie tylko Kazimierza Dejmka, Jerzego Jarockiego, Adama Hanuszkiewicza, Erwina Axera, Konrada Swinarskiego, czy Józefa Szajny powstawały w warunkach pełnego komfortu materialnego. Lata 1955 – 1989, to
złoty czas polskiej Melpomeny.
Dziś polski teatr przeżywa ciężki kryzys, wielka klasyka wystawiana jest rzadko, a pośród tych realizacji, które powstają, bardzo rzadko zdarzają się takie, które w podobnym stopniu elektryzowałyby publiczość, jak przed laty.To także w PRL powstał unikatowy w skali światowej Teatr Telewizji, dzięki któremu, w ciągu jednego tylko sezonu, więcej widzów oglądało inscenizacje wielkiej literatury polskiej i powszechnej niż w teatrze żywym przez lat
kilkadziesiąt. Dziś Teatr Telewizji dogorywa, a to, co z niego zostało, tonędzne resztki, z wielkim wysiłkiem utrzymywane wbrew potężnym
[ciach!!!}
I na tym, drodzy Państwo, tekst sie urywa. Zapraszam do dyskusji.



 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
Belfer historyk
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.525
Nr użytkownika: 8.375

Pawel
Stopień akademicki: posiadam
Zawód: patrz nick
 
 
post 27/07/2006, 16:35 Quote Post

Bez wątpienia czasy PRL to okres rozwoju polskiej kultury na niespotykaną wczesniej skalę, ale rozwoju pod butem wszechobecnej cenzury. Każdy z twórców, który umiał się dostosować i pogodzić z istniejącymi realiami mógł liczyc na pomoc państwa i rzesze czytelników. Ci którzy nie chcieli pisali do szuflady albo wybierali emigrację. Książka była tania, kultura była tania i dostępna dla każdego bo państwo łożyło na nią duże nakłady. Dziś książka jest droga, kultura zaniedbana przez państwo, które wycofało się z jej wspierania i skutki tego są widoczne. Tak jak kiedyś tak i dzisiaj wielkie sumy pieniędzy są marnowane na nieprzemyślane wydatki, ale w PRL przynajmniej były środki na wspieranie rozwoju kultury. Dziś wszystko się obraca wokół komercalizacji. Co jest nieopłacalne jak np. kultura jest niedofinansowane bo nie przynosi zysku. Kiedys patrzono na to w zupełnie inny sposób i pieniądze się znajdowały.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Gryzio
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.078
Nr użytkownika: 60

 
 
post 27/07/2006, 17:13 Quote Post

Drodzy Forumowicze...Belfer trochę przejaskrawia...książka była o tyle tania o ile tani , był po kursie państwowym dolar..par example. Niestety, nabycie zarówno dolara jak i dobrej książki w cenie oficjalnej było niezwykle skomplikowane smile.gif
Nakłady jakoś szybko się wyczerpywały. Pamiętam , że jak ogór stałem kiedyś od wczesnego rana przed księgarnią na Kredytowej w W-wie, bo akurat rzucono tam w ilości 4 egzemplarzy "Egipcjanina Sinuhe" M.Waltariego ...byłem chyba drugi w kolejce, więc byłem spokojny i wyluzowany (info o 4 egzemplarzach które przywieziono poprzedniego dnia już po zamknięciu księgarni było jak najbardziej pewne). Niestety, kiedy otworzono księgarnię okazało się , że egzemplarz jest tylko ...jeden. To mi dało do myślenia ...mój nieskażony kombinatorstwem ( i intelektem smile.gif ) umysł pojął, że trzeba ustalić inne zasady w tej grze...od tej pory nawiązałem stosunki familijne, ze wszystkimi krewnymi i znajomymi mającymi jakąkolwiek styczność z księgarniami, drukarniami itp. rzeczami. Nie uchroniło mnie to co prawda od ratowania się czasem wizytami na giełdzie warszwskiej SKRY, gdzie można było kupic właściwie wszystko co wydano i nie wydano (wersje xero) w mojej socjalistycznej Ojczyźnie....oczywiście za odpowiednią cenę....np. taka Trylogia Władca Pierścieni wydana gdzieś około 1985r to był wydatek ok 6000zł (co stanowiło mniej więcej miesięczną pensję mojej mamy - projektantki w biurze konstrukcyjnym).
Żeby było zabawniej trafiały się zupełnie odlotowe przypadki...pamiętam, jak będąc ze znajomymi na rajdzie w Beskidzie Żywieckim , czekaliśmy na PKS w jakiejś małej miejscowości (nazwy nie pamiętam, ale było to, z całym szacunkiem , kompletne zdupie..choć urocze). Z nudów zaczęliśmy łazić po okolicznym czymś w rodzaju mini rynku. Była tam mała księgarnia, weszliśmy i....na półkach stały sobie grzeczniutko Mistrz i Małgorzata-Bułhakowa i Poczet Cesarzy Rzymskich- Krawczuka. Książki w Warszawie w owym czasie (1986/87 rok) zupełnie nieosiągalne. Sprzedawczyni patrzyła na nas jak na debli, kiedy rzuciliśmy się i wykupiliśmy wszystkie egzemplarze, które miała na stanie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
antracyt
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 596
Nr użytkownika: 4.698

 
 
post 28/07/2006, 0:05 Quote Post

Kino moralnego niepokoju?
Za co wyemigrowal Jerzy Skolimowski? Dlaczego w drugiej polowie lat osiemdziesiatych w dumnej stolicy trzeba bylo szukac filmu "Rece do gory" Skolimowskiego jak igly w stogu siana? A dla czego na pierwszym pokazie "Diabla" Zulawskiego (kilkanascie lat po produkcji) w gablotach kina wisialy zdjecia ujec, ktorych nie bylo na filmie? Dziela filmowe byly i dowcipy na ten temat tez:
Widziales juz najnowsze polskie filmy?
Nie, przeciez wiesz, ze ja nie wyjezdzam zagranice.
Dowcip autentyczny.
Bylismy w tej samej ksiegarni?
Pamietam wycieczke klasowa w jakiejs dziurze. Ksiegarnie zobaczylismy z daleka i jazda sport (bieg na sto metrow) uprawiac. Bylam pierwsza. Dorwalam "Mistrza i Malgorzate". To byl jedyny egzemplarz. Wszyscy kwadratowe oczy mieli. Sprzedawczyni tez ale z innego powodu.
Znaczenie kultury, ktora dla wielu byla rodzajem politycznego wentyla, zmienilo sie drastycznie po 1989 roku. Pozycja kultury i sztuki w spoleczenstwie jest zalezna od schematow spolecznych i politycznych panujacych w danym historycznym momencie. Nie mozna gloryfikowac sytuacji, ktorej kultura zaistniala po to zeby powiedziec "nie" zastanym schematom i twierdzic, ze wlasnie takiej kurze jajko zawdziecza swoje istnienie. Jaja z zasady pochodza zawsze od jakiejs kury ale niektore kury na pochwale nie zasluguja.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
Piro
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.723
Nr użytkownika: 8.580

Stopień akademicki: mgr
Zawód: Dokladajacy do Kotla
 
 
post 28/07/2006, 12:53 Quote Post

QUOTE
Żeby było zabawniej trafiały się zupełnie odlotowe przypadki...pamiętam, jak będąc ze znajomymi na rajdzie w Beskidzie Żywieckim , czekaliśmy na PKS w jakiejś małej miejscowości (nazwy nie pamiętam, ale było to, z całym szacunkiem , kompletne zdupie..choć urocze). Z nudów zaczęliśmy łazić po okolicznym czymś w rodzaju mini rynku. Była tam mała księgarnia, weszliśmy i....na półkach stały sobie grzeczniutko Mistrz i Małgorzata-Bułhakowa i Poczet Cesarzy Rzymskich- Krawczuka.


Dziwne - pamiętam dokładnie taki fakt z wypadu do Szczyrku (7XI - flagi na okazję Rewolucji ktoś rąbnął na Warszawiw Wschodniej)studenciaków z historii UW.Sam aktualnie byłem spłukany???
Nie zmienia to faktu,że nakłady były po 100 000 i zebrałem w tamtych latach wspaniałą bibliotekę klasyki .Jako stały klient w księgarni miałem pewne fory.
Warto dodać coś o jakości niektórych tanich wydań,miękkie okładki, fatalny papier i te klejenia - zmora.

Utrzymywałem się na studiach zasadniczo sam,dorabiając w spółdzielni.Starczało na kino i (czasami ) na teatr i operetkę.Bolały problemy z piwem.
Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
Maryśka1
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 1
Nr użytkownika: 26.160

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 16/12/2006, 4:31 Quote Post

Witam, znalazłam cały teks o którym tu dyskutujecie. Oto link: http://www.trybuna.com.pl/n_show.php?code=2006072212
Miłej lektury :-) Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
Kresowy
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 894
Nr użytkownika: 44.491

BANITA
 
 
post 15/09/2009, 20:05 Quote Post

Ceny książek w PRL

http://forum.gazeta.pl/forum/w,151,9910403...azek_w_PRL.html

Czy przypadkiem nie było promocji w ostatniej dekadzie, kiedy wszystko i tak się sypało - by być dobrze zapamiętanym?

Filmy - obawiam się, że nagradzano je na zagranicznych festiwalach na tej samej zasadzie, jak teraz kino Iranu albo Chin - z podtekstem politycznym.

Cenzura z biegiem dekad była coraz słabsza - płynął strumień zachodnich powieści, filmów, wydano wiele książek o AK.
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.903
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 16/09/2009, 15:07 Quote Post

QUOTE(Folkatka @ 27/07/2006, 14:39)

Okres 44 lat Polski Ludowej to bezprzykładny rozkwit kultury narodowej.
Chyba sobie kolega żarty stroi. Niby w porównaniu do jakich okresów?
QUOTE
Był to pierwszy i – jak dotąd – jedyny w dziejach okres, gdy państwo z hojnością na tak wysokim poziomie i w wymiarze instytucjonalnym, wspierało kulturę wyższą, a także postawiło na umasowienie
Postawienie na umasowienie kultury wysokiej, to idiotyzm propagandowy. Kultury wysokiej umasowić się nie da.

QUOTE
Podstawowym instrumentem upowszechniania oświaty i kultury jest tania książka. Obecnemu młodemu pokoleniu, wychowanemu w cywilizacji drogiej książki, nawet trudno sobie wyobrazić, jak wspaniałą rzeczą była powszechna dostępność do taniej (nie mylić z obecnymi magazynami taniej książki, zawierającymi bardzo ograniczoną ofertę), a przy tym świetnie wydanej książki, w ogromnych na ogół nakładach. Dziś książki nowo wydawane są towarem luksusowym, a znaczna część ich cen jest wprost zaporowa dla większości nabywców. To główne znamię klęski w sferze dostępu do kultury, bowiem książka
Ta wypowiedź w ogóle powinna się pojawić w temacie: polskie stereotypy. Książka w Prlu była droższa niż obecnie a o wartościowe rzeczy było niesłychanie trudno jak się nie miało znajomości w księgarni, bo szły spod lady (ktoś w ogóle jeszcze pamieta to określenie?)
QUOTE
Literatura PRL jest dziś – poza nielicznymi wyjątkami – wyklęta z powodu
czasu i źródła swego pochodzenia.
Kompletna bzdura. Niby jakie to dzieła są "wyklęte" ( co to w ogóle oznacza?) z tego tylko powodu, że powstały w tym okresie?
QUOTE
Próżno jednak szukać dziś w księgarniach książek Tadeusza Brezy, Tadeusza Borowskiego, Tadeusza Hołuja, Andrzeja Brauna, Jerzego Putramenta, Jerzego Andrzejewskiego, Władysława Terleckiego, Bohdana Czeszki, Teodora Parnickiego, Hanny Malewskiej, czy Zofii Nałkowskiej.
Jakie "próżno"? Jak komuś naprawdę zależy, nie ma kłopotów z dostaniem ich pozycji. A, że wiele z nich nie jest wydawane? Proszę bardzo: niech kolega zaryzykuje własne pieniądze i wyda "dzieła" Putramenta, Czeszki czy Machejka lub Hołuja. Przecież nie jest zabronione.

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
Delwin
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.951
Nr użytkownika: 30.421

 
 
post 16/09/2009, 15:21 Quote Post

QUOTE(emigrant @ 16/09/2009, 16:07)
Jakie "próżno"? Jak komuś naprawdę zależy, nie ma kłopotów z dostaniem ich pozycji. A, że wiele z nich nie jest wydawane? Proszę bardzo: niech kolega zaryzykuje własne pieniądze i wyda "dzieła" Putramenta, Czeszki czy Machejka lub Hołuja. Przecież nie jest zabronione.
*



No bo to jest właśnie komercjalizacja ;-). Nie ma się co oszukiwać - dotacje na książki było co skutkowało ich większą dostępnością. Coś za coś.
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.903
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 16/09/2009, 15:42 Quote Post

QUOTE(Delwin @ 16/09/2009, 16:21)
No bo to jest właśnie komercjalizacja ;-). Nie ma się co oszukiwać - dotacje na książki było co skutkowało ich większą dostępnością. Coś za coś.


Zobacz sobie w jakich cenach są dotowane przez ministerstwo książki. Ja widziałem po 60-70 złotych.

A w kiosku (!) kupiłem niedotowany "Głód" Hamsuna za 16 zł.

Wbrew pozorom dotowana książka nie musi być tańsza od niedotowanej.

Poza tym dotowanie najczęściej idzie wbrew kulturze, bo dotowane sa pozycje nie najwartościowsze tylko tego, kto sobie te dotację w ministerstwie załatwi, czyli ma największe "chody". To nigdy nie idzie w parze z promowaniem kultury.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
Delwin
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.951
Nr użytkownika: 30.421

 
 
post 16/09/2009, 15:47 Quote Post

Jednak z czasach PRL książki globalnie były tańsze - tam dotacja była "hurtowa". Ponadto masowe nakłady obniżały koszty. Obecnie zgadzam się, że dotowanie jest często po "znajomości". Zaopatrzenie bibliotek też było "nieco" lepsze niż teraz.
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.903
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 16/09/2009, 15:57 Quote Post

QUOTE(Delwin @ 16/09/2009, 16:47)
Jednak z czasach PRL książki globalnie były tańsze
Nieprawda. Porównaj zarobki tej samej grupy zawodowej z PRLu i obecnie.
QUOTE
Ponadto masowe nakłady obniżały koszty.
Kolejny stereotyp. Masowe nakłady dotyczyły tylko niektórych pozycji i pisarzy. I to wcale nie reprezentantów kultury wysokiej.
QUOTE
Obecnie zgadzam się, że dotowanie jest często po "znajomości".
Dotowanie jest ZAWSZE po znajomości, chyba, że jest po linii partyjnej, jak w PRL.
QUOTE
Zaopatrzenie bibliotek też było "nieco" lepsze niż teraz.

Chyba sobie żarty stroisz. Matka prawie 30 lat pracowała w bibliotekach. Pełno to było Machejków, Putramentów i innych Żukrowskich.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
kris9
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.885
Nr użytkownika: 9.975

 
 
post 16/09/2009, 16:16 Quote Post

QUOTE(emigrant @ 16/09/2009, 15:57)
QUOTE(Delwin @ 16/09/2009, 16:47)
Jednak z czasach PRL książki globalnie były tańsze
Nieprawda. Porównaj zarobki tej samej grupy zawodowej z PRLu i obecnie.

Mógłbyś zrobić to tutaj Emigrancie?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
Delwin
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.951
Nr użytkownika: 30.421

 
 
post 16/09/2009, 16:25 Quote Post

QUOTE(emigrant @ 16/09/2009, 16:57)
QUOTE(Delwin @ 16/09/2009, 16:47)
Jednak z czasach PRL książki globalnie były tańsze
Nieprawda. Porównaj zarobki tej samej grupy zawodowej z PRLu i obecnie.


Której ? Uwzględnij też tzw. koszty życia tj. ile na książki zostaje...


QUOTE(emigrant @ 16/09/2009, 16:57)
QUOTE
Ponadto masowe nakłady obniżały koszty.
Kolejny stereotyp. Masowe nakłady dotyczyły tylko niektórych pozycji i pisarzy. I to wcale nie reprezentantów kultury wysokiej.


Wiesz ile wynosi obecnie ""masowy" nakład i co jest w jego ramach wydawane ? Ponadto gdzie tu jest mowa wyłącznie o kulturze wysokiej.

QUOTE(emigrant @ 16/09/2009, 16:57)
QUOTE
Zaopatrzenie bibliotek też było "nieco" lepsze niż teraz.

Chyba sobie żarty stroisz. Matka prawie 30 lat pracowała w bibliotekach. Pełno to było Machejków, Putramentów i innych Żukrowskich.


Widzisz - ja cały czas chodzę do bibliotek od "tylko" 20 lat. Jednak to co wtedy wydawano w bibliotekach jednak było. Obecnie możesz sobie pomarzyć - zwłaszcza jak mówisz o bibliotece gminnej w nieco uboższej gminie... Z historii DWS to ja w bibliotece widziałem nowego Suworowa... 95 % publikacji to pozycje PRL-owskie. Co przestali, książki na ten temat wydawać ?
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
gregski
 

Pirat of the Carribean
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.067
Nr użytkownika: 12.159

Stopień akademicki: mgr inz
Zawód: ETO
 
 
post 16/09/2009, 16:26 Quote Post

Nie żebym tęsknił do komuny ale niczego na miarę "Kabaretu Starszych Panów" to w III RP nie stworzono.
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

2 Strony  1 2 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej