|
|
BARTLOMIEJ MISIEWICZ, Salutowanie pomocnikowi aptekarza
|
|
|
|
A tak na marginesie. Co trzeba zrobić, kim trzeba być by zostać: "osobą godną zaufania"? I kto określa czy ta osoba jest godna zaufania, czy nie jest?
|
|
|
|
|
|
|
|
Tutaj możesz się zapoznać z tym - https://www.infor.pl/prawo/prawo-karne/ciek...j-zaufania.html
Poręczenie osoby godnej zaufania Kodeks postępowania karnego ustanawia możliwość poręczenia za podejrzanego/oskarżonego udzielanego przez tzw. osobę godną zaufania, który może być połączony z dozorem stosowanym wobec tegoż podejrzanego/oskarżonego. Kto może być osobą godną zaufania?
Zgodnie z powyższą uwagą, istnieje w polskiej procedurze karnej środek zapobiegawczy, (co bardzo ważne – o charakterze nieizolacyjnym) polegający na tym, iż tzw. osoba godna zaufania poręczy wobec organów ścigania (lub wobec sądu) za to, że podejrzany/oskarżony będą wypełniać swoje obowiązki procesowe (w tym stawiać się na każde wezwanie tych podmiotów) a nadto, iż nie będą w żaden sposób utrudniać prowadzonego postępowania. W tym celu prokuratura lub sąd mogą dodatkowo (niejako dla wzmocnienia owego poręczenia) zarządzić również obowiązek dozoru wobec podejrzanego/oskarżonego.
Kogo uważa się za osobę godną zaufania?
Należy wskazać, iż ustawodawca nie określił jednoznacznie kogo można uznać za osobę godną zaufania. Wydaje się, iż całą pewnością musi to być osoba ciesząca się w opinii społeczności zaufaniem, taka, której nie można zarzucić postępowania sprzecznego z prawem lub zasadami współżycia społecznego. Przykładowo może być to rektor uczelni, dziekan uczelni, biskup, profesor, znany lekarz etc.
Z czynności udzielenia poręczenia spisuje się protokół, w którym poręczający oświadcza o przejęciu swoich obowiązków do wykonania, potwierdza to, iż wie jakie zarzuty są stawiane podejrzanemu/oskarżonemu oraz informowany jest o negatywnych skutkach negatywnych zachowań podejrzanego/oskarżonego.
Udzielenie poręczenia przez osobę godną zaufania ma duże psychologiczne znaczenie, może również ukazywać pozytywnie osobowość lub pozycję społeczną podejrzanego/oskarżonego (taką, że dana osoba ryzykując swoim dobrym imieniem za nią poręcza). Zgodnie z tym co było już przedstawione, jego najistotniejszą rolą jest to, że jeśli jako środek zapobiegawczy spełnia swoją funkcję to nie ma powodów do stosowania wobec oskarżonego surowszych środków (takich jak areszt).
|
|
|
|
|
|
|
|
Śledztwo ws. Bartłomieja M. dalekie od zakończenia? Śledztwo, w którym podejrzani są m.in. b. rzecznik MON Bartłomiej M. i b. pracownicy resortu jest dalekie od zakończenia i wkrótce mogą się pojawić kolejne zarzuty - podała stacja TVN24 powołując się na anonimowe źródło w Prokuraturze Krajowej. W końcu stycznia Centralne Biuro Antykorupcyjne, na polecenie tarnobrzeskiej prokuratury zatrzymała Bartłomieja M., b. posła Mariusza Antoniego K. oraz cztery inne osoby. Jeszcze w styczniu prokuratura postawiła Bartłomiejowi M. oraz b. posłowi Mariuszowi Antoniemu K. zarzuty "powoływania się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł". Ponadto Bartłomiej M. i była pracownica MON Agnieszka M. usłyszeli zarzuty przekroczenia swoich uprawnień jako funkcjonariuszy publicznych i działania na szkodę spółki PGZ w związku z zawartą przez nią umową szkoleniową. - Tym samym doprowadzili do wyrządzenia spółce szkody w wysokości 491 964 zł - przekazał w styczniu rzecznik tarnobrzeskiej prokuratury. Od 30 stycznia Bartłomiej M. przebywa w areszcie. Dzisiaj TVN24 podał, że dziennikarze stacji dotarli do szczegółów zarzutów, jakie śledczy z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu przedstawili Bartłomiejowi M. "Jak wynika z informacji ze śledztwa, M. prowadzący działalność doradczą w ramach założonej przez siebie firmy "BMM" oraz były poseł PiS Mariusz Antoni K. podjęli starania, by wystawa trafiła do dużego podwarszawskiego centrum wystawienniczego. Z właścicielami centrum umowę podpisał Mariusz Antoni K. i otrzymał za to w sumie nieco ponad 92 tys. zł." - donosi TVN24. Z informacji przekazanych przez informatora stacji wynika, że "następnie część z uzyskanych środków, w kwocie 56 tys. zł., przekazał na rzecz Bartłomieja M.". Zdaniem rozmówcy TVN24, Bartłomiej M. miał powoływać się na wpływy w resorcie obrony narodowej przed właścicielami centrum wystawienniczego. "Na innej operacji, którą według śledczych nadzorował Bartłomiej M., a także wicedyrektor Agnieszka M., koncern zbrojeniowy PGZ miał stracić dwa miliony złotych. W czasie, kiedy miało do tego dojść, Bartłomiej M. pełnił funkcję rzecznika ministerstwa i szefa gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza" - wskazuje TVN24. Jak podała stacja, również w tym przypadku chodziło o wystawę - tym razem organizowaną na targach "Pro Defence", które w 2016 roku odbyły się w centrum wystawienniczym Expo Mazury w Ostródzie. "Według śledczych koncern PGZ przepłacił niemal dwa miliony złotych za budowę stoisk na te targi" - donosi stacja. Według informatora wiceprezes PGZ na polecenie Bartłomieja M. oraz Agnieszki M. nadużył udzielonych mu uprawnień. "W efekcie jego działań zarząd koncernu zaakceptował płatności dla Expo Mazury na kwotę 2,5 mln zł. Realny koszt organizacji ekspozycji miał wynieść zaledwie kilkaset tysięcy złotych" - zaznaczył TVN24. Z doniesień TVN wynika, że zarzuty, które dotychczas zostały sformułowane, dotyczą interesów zaledwie z kilkoma podmiotami. "Tymczasem, gdy agenci CBA zatrzymywali Bartłomieja M. i pozostałych, to weszli na przeszukania do kilkunastu firm. To oznacza, że śledztwo jest dalekie od zakończenia i wkrótce mogą się pojawić kolejne zarzuty" - przekazał stacji prokurator z Prokuratury Krajowej, prosząc o zachowanie anonimowości. (ONET)
N_S
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Gajusz Mariusz TW @ 27/06/2019, 10:38) QUOTE Były rzecznik Antoniego Macierewicza będzie mógł wyjść na wolność, potrzebuje już tylko 100 tysięcy zł na zapłatę poręczenia majątkowego. https://natemat.pl/277067,bartlomiej-m-moze...y-zl-poreczeniaPS - Rodzina już zebrała i wpłaciła. Hmm myslałem ze juz wyszedł.
Swoja drogą nasza opozycja nie potrafiła wykorzystać faktu (kampania do PE) ze swoi aresztują swoich. Może sie myle w tej sprawie ale tutaj nie grano karta "Misiewicz"
|
|
|
|
|
|
|
|
"Gazeta Wyborcza": wątek "pracy za seks" w śledztwie dot. Misiewicza
Według "Gazety Wyborczej", w ramach śledztwa, w którym Bartłomiej Misiewicz jest podejrzany o działanie na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej, badany jest wątek "pracy za seks".
Jak pisze Wojciech Czuchnowski z "GW", do wydarzenia miało dojść w 2016 lub 2017 roku podczas wizyty Bartłomieja Misiewicza w Bełchatowie. Ówczesny szef gabinetu politycznego Macierewicza był gościem kolegi – Sławomira Z., działacza PiS i prezesa spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna.
– Panowie byli po alkoholu i zabawiali się, przyjmując do pracy kandydatki. Jednej z nich proponowali, że dostanie pracę w zamian za to, co w kodeksie karnym nazywane jest „innymi czynnościami seksualnymi”. Dziewczyna odmówiła, a na dodatek napisała skargę do prezesa PiS – twierdzi w rozmowie z gazetą osoba znająca kulisy sprawy.
Zwolnienie Misiewicza
W ubiegłą środę Sąd Okręgowy w Warszawie wyraził zgodę, by były szef gabinetu Antoniego Macierewicza wyszedł z aresztu pod warunkiem wpłacenia poręczenia majątkowego w wysokości 100 tys. złotych. Kaucja została wpłacona w środę po południu przez rodzinę.
W sobotę Misiewicz zamieścił tweet o treści: "Bardzo dziękuję za wszystkie wyrazy wsparcia i modlitwy!!! Jestem pewny, że udowodnię swoją niewinność przed Sądem. Tymczasem... carpe diem! ".
Zatrzymanie Misiewicza
28 stycznia w Warszawie Misiewicz został zatrzymany wraz z pięcioma innymi podejrzanymi przez Centralne Biuro Antykorupcyjne na polecenie tarnobrzeskiej prokuratury. Pozostali zatrzymani to: b. poseł Mariusz Antoni K., b. członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej SA Radosław O., dwaj byli dyrektorzy PGZ i b. pracownica Ministerstwa Obrony Narodowej.
Zostali oni zatrzymani w związku z prowadzonym od grudnia 2017 roku przez prokuraturę w Tarnobrzegu śledztwem dotyczącym niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ SA.
Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu postawiła Bartłomiejowi Misiewiczowi i Mariuszowi Antoniemu K. zarzuty "powoływania się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł".
Bartłomiej Misiewicz i Agnieszka M. usłyszeli zarzuty przekroczenia uprawnień jako funkcjonariuszy publicznych i działania na szkodę spółki PGZ w związku z zawartą przez nią umową szkoleniową. "Tym samym doprowadzili do wyrządzenia spółce szkody w wysokości 491 964 zł" - podano po ogłoszeniu zarzutów w komunikacie rzecznika prokuratury.
Radosławowi O., Robertowi K. i Robertowi Sz. prokuratura zarzuca działania na szkodę spółki i wyrządzenia jej szkody majątkowej w wielkich rozmiarach.
Wobec byłej pracownicy MON prokuratura zastosowała środki wolnościowe. Natomiast do wniosku prokuratury o zastosowanie aresztu dla Mariusza Antoniego K. Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu w styczniu br. się nie przychylił. Zastosował wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł i zakaz opuszczania kraju z jednoczesnym zatrzymaniem paszportu.
Źródła: "Gazeta Wyborcza", PAP
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/gazeta-wybo...iewicza/g5snwq9
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(ChochlikTW @ 3/07/2019, 10:16) – Panowie byli po alkoholu i zabawiali się, przyjmując do pracy kandydatki. Jednej z nich proponowali, że dostanie pracę w zamian za to, co w kodeksie karnym nazywane jest „innymi czynnościami seksualnymi”. Dziewczyna odmówiła, a na dodatek napisała skargę do prezesa PiS – twierdzi w rozmowie z gazetą osoba znająca kulisy sprawy.
A to (jeśli się potwierdzi) byłoby naprawdę ciekawe i pokazywałoby w jak porąbanym kraju się jakoś niepostrzeżenie znaleźliśmy.
W normalnym państwie takim czymś zajmuje się po prostu prokurator - a tutaj jak widać kobieta dobrze wie że zwykły obywatel nie ma nawet po co startować przeciwko "krewnym i znajomym królika" do prokuratury. No chyba że jego sprawę poprze pewien "szeregowy poseł", wtedy to już nie tylko prokuratura ruszy, ale nawet wie jak się ma skończyć postępowanie ;-)
Ten post był edytowany przez Grzegorz_B: 3/07/2019, 17:49
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE "DGP" o kulisach bitwy Misiewicza o CEK NATO
Celem zajęcia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO w grudniu 2015 r. było znalezienie dowodów na przestępstwa służb z czasów rządów Platformy Obywatelskiej. Skończyło się na sądowej batalii o czytnik książek i pogniecione garnitury - pisze dziś "Dziennik Gazeta Prawna". Gazeta przeanalizowała akta spraw związanych z wejściem do CEK. Obecnie w związku z zajściem toczą się co najmniej cztery postępowania sądowe. W jednym z nich ówczesny szef tej instytucji płk Krzysztof Dusza walczy o zwrot swoich rzeczy osobistych, które zginęły lub zostały zniszczone. Chodzi m.in. o pogniecione garnitury. Za zniszczony e-book wywalczył już odszkodowanie w wysokości 400 zł. Nadal trwa sądowa batalia o ocenę zasadności działań Bartłomieja Misiewicza i Antoniego Macierewicza. Sąd apelacyjny na początku lipca skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia w sądzie okręgowym. Jedna z osób, która uczestniczyła w akcji opowiada "DGP", że początkowo chciano wyważyć drzwi do budynku CEK, jednak ustalono, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego posiada do nich zapasowe klucze. - Poszliśmy do żołnierza, który je miał i pytamy, czemu nic nie mówił? A on na to, że go nie pytaliśmy. No i nam je dał. W końcu drzwi po prostu otworzyliśmy - opowiada. Dziennik analizując akta sprawy informuje też, jak doszło do rozprucia sejfów CEK. Nikt nie prosił kierownictwa Centrum o ich otwarcie. Według funkcjonariuszy jedną z pierwszych osób, która sprawdzała i segregowała ich zawartość był Bartłomiej Misiewicz. - Zawsze byłem obecny przy otwieraniu sejfów. Zabezpieczone dokumenty w ogóle nie wiązały się z zadaniami CEK - zeznawał pełnomocnik ówczesnego szefa MON Antoniego Macierewicza. "W zeznaniach pojawia się wzmianka o znalezionej w jednym z pomieszczeń broni na kulki. Sprawdzali ją funkcjonariusze ŻW... rozbierając na części" - pisze "DGP".
Źródło - Onet
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Gajusz Mariusz TW @ 19/08/2019, 21:32) QUOTE "DGP" o kulisach bitwy Misiewicza o CEK NATO
Celem zajęcia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO w grudniu 2015 r. było znalezienie dowodów na przestępstwa służb z czasów rządów Platformy Obywatelskiej. Skończyło się na sądowej batalii o czytnik książek i pogniecione garnitury - pisze dziś "Dziennik Gazeta Prawna". Gazeta przeanalizowała akta spraw związanych z wejściem do CEK. Obecnie w związku z zajściem toczą się co najmniej cztery postępowania sądowe. W jednym z nich ówczesny szef tej instytucji płk Krzysztof Dusza walczy o zwrot swoich rzeczy osobistych, które zginęły lub zostały zniszczone. Chodzi m.in. o pogniecione garnitury. Za zniszczony e-book wywalczył już odszkodowanie w wysokości 400 zł. Nadal trwa sądowa batalia o ocenę zasadności działań Bartłomieja Misiewicza i Antoniego Macierewicza. Sąd apelacyjny na początku lipca skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia w sądzie okręgowym. Jedna z osób, która uczestniczyła w akcji opowiada "DGP", że początkowo chciano wyważyć drzwi do budynku CEK, jednak ustalono, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego posiada do nich zapasowe klucze. - Poszliśmy do żołnierza, który je miał i pytamy, czemu nic nie mówił? A on na to, że go nie pytaliśmy. No i nam je dał. W końcu drzwi po prostu otworzyliśmy - opowiada. Dziennik analizując akta sprawy informuje też, jak doszło do rozprucia sejfów CEK. Nikt nie prosił kierownictwa Centrum o ich otwarcie. Według funkcjonariuszy jedną z pierwszych osób, która sprawdzała i segregowała ich zawartość był Bartłomiej Misiewicz. - Zawsze byłem obecny przy otwieraniu sejfów. Zabezpieczone dokumenty w ogóle nie wiązały się z zadaniami CEK - zeznawał pełnomocnik ówczesnego szefa MON Antoniego Macierewicza. "W zeznaniach pojawia się wzmianka o znalezionej w jednym z pomieszczeń broni na kulki. Sprawdzali ją funkcjonariusze ŻW... rozbierając na części" - pisze "DGP". Źródło - Onet To za ten wybitny czyn bojowy, Misiewicz otrzymał odznaczenie , z rąk Ministra ON?
|
|
|
|
|
|
|
|
Zapewne głównie za to. Ciekawy jest jeden fragment:
Zawsze byłem obecny przy otwieraniu sejfów.
Zawsze palnikiem?
|
|
|
|
|
|
|
|
On miał w ogóle wydany certyfikat?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(ChochlikTW @ 20/08/2019, 10:02) On miał w ogóle wydany certyfikat? Nie, a co?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(force @ 20/08/2019, 13:51) QUOTE(Tromp @ 20/08/2019, 10:26) QUOTE(ChochlikTW @ 20/08/2019, 10:02) On miał w ogóle wydany certyfikat? Nie, a co? Nie a co? Tylko po co? Certyfikat to musisz mieć jak chcesz obejrzeć dokumenty oficjalnie i otwierając sejf hasłem które dostaniesz zgodnie z obowiązującymi procedurami. Jak to robisz palnikiem po wyłamaniu zamków to certyfikat nie jest potrzebny ;-)
|
|
|
|
|
|
|
|
Pan Batłomiej Misiewicz, winien podziękować prokuraturze: .....Wybranką byłego współpracownika Antoniego Macierewicza jest 26-letnia bizneswoman, która pracuje w branży transportowej. - Są ze sobą od roku, poznali się przez wspólnych znajomych i od razu zaiskrzyło między nimi, a pobyt Bartka w areszcie tylko scementował ich związek - powiedział przyjaciel Misiewicza w rozmowie z "Super Expressem"..... https://wiadomosci.wp.pl/bartlomiej-misiewi...16177889924737a Hapy End????
Ten post był edytowany przez force: 22/08/2019, 13:53
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|