|
|
Światowid ze Zbrucza fantazją romantycznego poety?
|
|
|
|
Para ukraińskich archeologów opublikowała artykuł podważający wczesnośredniowieczne pochodzenie słynnego posągu Światowida ze Zbrucza. Według nich powstał on w XIX wieku: http://archeowiesci.pl/2014/03/06/wracaja-...ida-ze-zbrucza/ Oryginalny artykul
Swoją tezę opierają na dobrym stanie zachowania znaleziska oraz braku jakichkolwiek podobnych dzieł. Co ciekawe, wskazali oni także prawdopodobnego zleceniodawcę stworzenia posągu. Miał być nim Tymon Zaborowski, poeta, którego majątek leżał w pobliżu miejsca odnalezienia idola, a jego utwory poruszają tematykę wczesnego średniowiecza i pogańskich wierzeń Słowian.
|
|
|
|
|
|
|
|
A czy to czasem nie jest odgrzewanie zimnego kotleta? Teoria ta jest już od dawna głoszona.
vapnatak
|
|
|
|
|
|
|
|
Przeglądałem tę pracę, autorzy mają świadomość, że pierwsi na to nie wpadli...
|
|
|
|
|
|
|
|
No to chociaż tyle.
vapnatak
|
|
|
|
|
|
|
|
Artykuł nieco mnie rozczarował. Jest tam rzeczywiście sporo nowych argumentów, ale trudno je uznać za przekonujące. Autorzy dosyć arbitralnie uznają róg za ryton, pierścień za obrączkę ślubną a Trzygłowa za Atlasa. Nie widzę zbyt mocnych podstaw dla utrzymania takiej interpretacji a mają być one przecież "dowodami" fałszerstwa.
Z jednej strony sami zauważają, że "Poziom Zbrucza gwałtownie się w tym miejscu pogłębił" a jednocześnie nie mogą uwierzyć, by posąg trafił do wody w wyniku podmycia brzegu.
Według nich posąg nie ma "choćby odległych analogii archeologicznych" a przecież właśnie trochę tych odległych analogii na Rusi przecież jest. Nie wszystkie przetrwały do naszych czasów (np. poszły na budulec zanim jakiś pasjonat o nie zadbał), o czym też wiedzą, ale nie mogąc ich zobaczyć i przebadać są pewni, że nie były to wytwory analogiczne.
Argumentem ma być również: "na terenach wschodniosłowiańskich nieznane są na razie inne wyobrażenia postaci o czterech twarzach". Przecież posąg ze Zbrucza nie wyobraża postaci o czterech twarzach tylko cztery osobne postacie (sic!). Niestety pokutuje pierwsze skojarzenie posągu ze Świętowitem rugijskim nie tylko w nazwie, ale również w interpretacji wyobrażenia. Widać to ponownie, gdy autorzy uznają pracę rzeźbiarza za inspirowaną opisem Świętowita i jego świątyni przez Saxa Gramatyka. Przecież porównując opis Saxa i wygląd posągu to właśnie okazuje się, że nie mają one ze sobą nic wspólnego poza jakimś ogólnym pierwszym wrażeniem.
Ponadto "pełny antropomorfizm postaci" ponoć przeczy "danym o wschodniosłowiańskich posągach kultowych". Wszystkie źródła wschodniosłowiańskie przeczą antropomorfizacji bóstw? Czy oni w ogóle te źródła czytali?
Zupełnie nie przekonuje też przypisanie autorstwa posągu romantycznemu poecie. Analiza jego utworów wcale nie wykazuje znakomitej znajomości ani fascynacji postaciami Świętowita i Trzygłowa. Żadna jego opisana wizja nie przypomina tego, co znajdujemy wyobrażone na słupie. Wykazywał pewne zainteresowanie okresem chrystianizacji, co było ogólnie popularne w tym okresie. I skoro tyle pracy i wysiłku wymagało przygotowanie posągu to nie rozumiem po co skazano go na zapomnienie i utopiono go w rzece.
Nie chcę wykluczać fałszerstwa, ale artykuł do mnie zupełnie nie trafia. Chciałbym przyjrzeć się dokładniej barwnikowi użytemu do ozdobienia posągu. Jego dokładniejsza analiza mogłaby przynieść jakieś odpowiedzi.
|
|
|
|
|
|
|
|
Światowid ze Zbrucza zawsze budził moje wątpliwości. Jeżeli w okolicy znalezienia bałwana działał romantyk-słowianofil, to wg mnie tłumaczy jego powstanie. W pierwszym rzędzie trzeba tego "idola" zacząć nazywać „tzw. Światowid ze Zbrucza”. Ale jeszcze szybciej należy go wstawić do galerii fałszywek pseudo-słowianofilskich, obok takich „eksponatów” jak kamienie mikorzyńskie, bałwanki przylwickie, księgi Welesa, kroniki Prokosza, czy rękopisy królowodworski i zielonogórski.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(jdel @ 15/03/2014, 0:16) Światowid ze Zbrucza zawsze budził moje wątpliwości. Jeżeli w okolicy znalezienia bałwana działał romantyk-słowianofil, to wg mnie tłumaczy jego powstanie. Wcale nie tłumaczy, póki nie udowodni się, że on go wykonał.
|
|
|
|
|
|
|
Nr 1
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 97 |
|
Nr użytkownika: 71.355 |
|
|
|
KLON BANITA |
|
|
|
|
QUOTE W oparciu o detale monumentu badacze stworzyli coś na podobieństwo portretu psychologicznego osoby stojącej za jego powstaniem. Okazało się, że powinien być nim poddany cesarstwa austriackiego, interesujący się dziejami Polski, mitologią Słowian i literaturą obcą, katolik, ale zainteresowany staroruskimi ikonami prawosławnymi, człowiek znający miejską architekturę barokową i motywy antyczne, ale mieszkający na dalekiej prowincji, zainteresowany miejscowymi zabytkami, charakteryzujący się niewątpliwie fantazją artystyczną i skłonny do teatralnych efektów, ale nie artysta. Buahahaha!!! Czego to nie uczą na archeologii... tworzenia profilu psychologicznego na podstawie detali monumentu... uahahaha!!!! Rzut oka na posąg i od razu widać, że to musiał być poddany cesarstwa austriackiego... phh... uahahaha....
Fakty są takie, że Słowianie czcili posągi o dwóch, trzech, czterech, a nawet siedmiu twarzach i jak podają źródła niemieckie, każde plemię miało swojego idola. Topienie bałwanów w rzekach, jak podają źródła ruskie, było praktykowane w czasie przyjmowania chrześcijaństwa.
|
|
|
|
|
|
|
|
A kto powiedział, że sami robili ten profil? Profilerzy policyjni na podstawie miejsca zbrodni potrafią sporo powiedzieć o przestępcy. A archeologia to dziś nauka interdyscyplinarna. To nie czasy, że szedł facet z łopatą i kopał. Są fizycy, chemicy, więc psychologowie też mogą być. Inna sprawa, że przydałby się cały profil, z przesłankami, żeby ocenić czy jest prawidłowy. Bez tego to nie można ani odrzucić, ani przyjąć tej teorii.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nr 1
CODE Fakty są takie, że Słowianie czcili posągi o dwóch, trzech, czterech, a nawet siedmiu twarzach i jak podają źródła niemieckie, każde plemię miało swojego idola. Fakty są takie kolego, że nie bardzo wiesz co piszesz, bo źródła podają wiele głów, a nie twarzy.
CODE Topienie bałwanów w rzekach, jak podają źródła ruskie, było praktykowane w czasie przyjmowania chrześcijaństwa. Fakty są takie, że niezależnie od autentyczności, Światowid ze Zbrucza nie mógł trafić do rzeki w średniowieczu.
CODE phh... uahahaha.... Otóż to...
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(jdel @ 15/03/2014, 0:16) Światowid ze Zbrucza zawsze budził moje wątpliwości. Jeżeli w okolicy znalezienia bałwana działał romantyk-słowianofil, to wg mnie tłumaczy jego powstanie. W pierwszym rzędzie trzeba tego "idola" zacząć nazywać „tzw. Światowid ze Zbrucza”. Ale jeszcze szybciej należy go wstawić do galerii fałszywek pseudo-słowianofilskich, obok takich „eksponatów” jak kamienie mikorzyńskie, bałwanki przylwickie, księgi Welesa, kroniki Prokosza, czy rękopisy królowodworski i zielonogórski. Ale dlaczego? Bo ty tak mówisz? Jedyne z czy się można zgodzić to to żeby określać go „tzw. Światowid ze Zbrucza”. I pisze to ja germanofil.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(MikoQba @ 17/03/2014, 9:04) QUOTE(jdel @ 15/03/2014, 0:16) Światowid ze Zbrucza zawsze budził moje wątpliwości. Jeżeli w okolicy znalezienia bałwana działał romantyk-słowianofil, to wg mnie tłumaczy jego powstanie. W pierwszym rzędzie trzeba tego "idola" zacząć nazywać „tzw. Światowid ze Zbrucza”. Ale jeszcze szybciej należy go wstawić do galerii fałszywek pseudo-słowianofilskich, obok takich „eksponatów” jak kamienie mikorzyńskie, bałwanki przylwickie, księgi Welesa, kroniki Prokosza, czy rękopisy królowodworski i zielonogórski. Ale dlaczego? Bo ty tak mówisz? Jedyne z czy się można zgodzić to to żeby określać go „tzw. Światowid ze Zbrucza”. I pisze to ja germanofil. Moje słowo pewnie niewiele znaczy, ale prof. Stanisław Urbańczyk stwierdził kiedyś, że „historia badań nad religią Słowian jest historią rozczarowań” i ten tzw. Światowid ze Zbrucza wydaje się być tego najnowszym dowodem. Jeżeli ten bałwan był w rzece (która nie zmieniła biegu) tylko ok. 20 lat, to znaczy, że ktoś go do tej wody wrzucił ok. 1830 r. Tylko tyle, i aż tyle.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Nr 1 @ 15/03/2014, 17:38) QUOTE W oparciu o detale monumentu badacze stworzyli coś na podobieństwo portretu psychologicznego osoby stojącej za jego powstaniem. Okazało się, że powinien być nim poddany cesarstwa austriackiego, interesujący się dziejami Polski, mitologią Słowian i literaturą obcą, katolik, ale zainteresowany staroruskimi ikonami prawosławnymi, człowiek znający miejską architekturę barokową i motywy antyczne, ale mieszkający na dalekiej prowincji, zainteresowany miejscowymi zabytkami, charakteryzujący się niewątpliwie fantazją artystyczną i skłonny do teatralnych efektów, ale nie artysta. Buahahaha!!! Czego to nie uczą na archeologii... tworzenia profilu psychologicznego na podstawie detali monumentu... uahahaha!!!! Rzut oka na posąg i od razu widać, że to musiał być poddany cesarstwa austriackiego... phh... uahahaha.... Abstrahując już od wyników badań, albo raczej od profilu psychologicznego jaki sporządzili autorzy artykułu o fałszerstwie jakim jest Światowid ze Zbrucza, nie ma co tak z Twojej strony zachodzić się śmiechem. Jest całkiem spora grupa historyków i krytyków sztuki, którzy właśnie rzucając okiem na dzieło, czy będzie to obraz, szkic, instalacja czy rzeźba i posąg, są w stanie wypowiedzieć się na temat psychologicznych uwarunkowań artysty i twórcy analizowanych przez nich dzieł. Współcześni archeolodzy, dosyć często sięgający do wielu dziedzin, nie jeden raz wypowiadają się na temat ewentualnego profilu psychologicznego twórcy badanych przez nich przedmiotów i obiektów. Bo cóż innego im jeszcze zostaje prócz ustalenie odpowiedniej typologii, kultury, chronologii, stylu, ewentualnej proweniencji (choć to im się ostatnio często odbiera)? Profil psychologiczny wnosi poważną nutę do dyskusji.
vapnatak
Ten post był edytowany przez Vapnatak: 18/03/2014, 11:19
|
|
|
|
|
|
|
|
Profil psychologiczny nutę może i wnosi, ale wątpię, czy jest to nuta poważna. Sama naukowość psychologii jest wątpliwa, a takie rzeczy jak opracowanie profilu psychologicznego w samej psychologii mają słabe podstawy. To jest udawanie udawania nauki.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ależ Asceto Współczesna uprawianie historii z archeologią (zwłaszcza chodzi o starożytność) bardziej przypomina kryminalistykę z kryminologią niż gabinetowe skrobanie po papierku. Doskonale wiesz, że jedna poszlaka nic nie znaczy, ale jeśli zbierze się ich cała kupa, to sąd wykazuje wyraźne zainteresowanie. Policje całego świata szukając zwłaszcza groźnych przestępców skwapliwie korzystają z pomocy psychologów. To, że w desperacji potrafią skorzystać i z jasnowidza, to nie znaczy że psychologią jak leci można się podetrzeć.
Ból w tym, że do uprawiania psychologii trzeba mieć talent. IMO nie da się tego tylko wyuczyć. Kiedy czytasz powieść i postacie drażnią Cię tzw. papierowością to oznacza, że pisarz tego talentu nie posiadał. Może i ma dar słowa, ale to za mało, by przekonująco złożyć do kupy zespół cech, które bardzo często łączą się w naturze, są wręcz instynktownie przez nas szufladkowane i prowadzą do dość poprawnych wiosków. Zaś nienawiść lub fascynacja skutecznie utrudnia prawidłowe wnioskowanie.
Umieszczenie w dziełach sztuki pewnych cech jest jasną wskazówką o „czymś u twórcy”. Mając jednak do czynienia z jednym dziełem i to na tyle niejasnym byłabym jak najostrożniejsza w wyciąganiu jakichkolwiek wniosków.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|