|
|
Morze Koralowe 1942 - Michał A. Piegzik
|
|
|
|
Piegziu, czy miałeś okazję przejrzeć Premierę na Pacyfiku Siergieja i Eleny Piereslegin? Jeżeli nie, to polecam. Zawiera sporo ciekawostek i spostrzeżeń pomijanych przez innych autorów. W sumie, to bardziej eseistyka, ale fragmenty dotyczące starć robią wrażenie. Na końcu pierwszego tomu jest ciekawa analiza bitwy o Midway, a na końcu drugiego, teoretyczne rozważania dotyczące efektywnej obrony lotniskowców... Do tego, mało znane, dane dotyczące budowy japońskich okrętów... Sądzę, że to mogłoby się Tobie przydać przy następnych pracach o wojnie na Pacyfiku...
|
|
|
|
|
|
|
|
Tak, znam dwutomową pracę rosyjskiego małżeństwa - Państwa Piereslegin. Widzę w niej trzy podstawowe plusy:
1. Poszerza polski rynek książki historycznej o kolejną książkę o wojnie na Pacyfiku, 2. Zawiera wiele ciekawych przemyśleń i odpowiedzi na pytanie "co mogło się wydarzyć". 3. Stanowi novum jak chodzi o układ i treść, która nie przybiera standardowych ram pozycji historycznej.
Niestety na tym kończą się zalety tej pracy. Największe wady to błędy merytoryczne, które można zaliczyć do kategorii poważnych, a także pisanie scenariuszy, które więcej mają wspólnego z fantasy niż historią alternatywną. Ilość japońskich źródeł, z których korzystali autorzy jest bardzo ograniczona, przez co książka nabiera charakteru "piszemy jak nam się dzisiaj wydaje" zamiast "piszemy jak wydawało się Japończykom".
Najważniejszym zadaniem, które postawiłem sobie podczas pisania Morza Koralowego była dokładna kwerenda amerykańskich oraz japońskich dokumentów, co miało zaowocować wydaniem pozycji popularno-naukowej z naciskiem na drugą część członu. Moim zamiarem w żadnym momencie nie było polemizowanie, rozpisywanie alternatywnych scenariuszy, czy też zabawa polegająca na przytaczaniu milionów danych technicznych samolotów i okrętów. Technikalia potraktowane są mocno instrumentalnie - mają uzupełnić monografię oraz wytłumaczyć czytelnikowi zasady walk lotniskowców w takim stopniu, aby wiedzieć co dzieje się na okrętach i podczas ataków. Jeżeli ktoś szuka w Morzu Koralowym ciekawostek na poziomie technicznych detali, będzie musiał sięgnąć do typowej monografii danego okrętu lub samolotu. Oprócz standardowych ograniczeń objętościowych nie czuję się na tyle kompetentny, aby zamienić się w typowego shiplovera lub airmana rozkładającego działo lub silnik na czynniki pierwsze.
|
|
|
|
|
|
|
|
Dziś byłem w księgarni lecz książki jeszcze nie ma. Na prowincji tak to jest. Lechowego Pola też nie było. Mniejsza o to. Zainteresowały mnie poprzednie posty i mam nadzieję,że książka Morze Koralowe nie zawiedzie moich oczekiwań.Poprzednie dwie książki Autora są bardzo dobre. Choc Guadalcanal o wiele słabszy od Holenderskich Indii Wschodnich.O książce wypowiem sie po jej przeczytaniu.Dotychczasowe wpisy są pozytywne. Jako czytelnik obawiałem się,że będzie temat " wałkowany" jak w innych poublikacjach. choćby "od Morza Koralowego po Midway" autorstwa Z. Flisowskiego Stara pozycja wydawana przez Wydawnictwo Poznańskie, Morze Koralowe z Infortu oraz pozycja z Finny pt. "Morze koralowe, Midway i działania okrętów podwodnych 05.1942- 08.1942 S. Morisona.
|
|
|
|
|
|
|
|
Na razie jestem na 40 stronie książki,czyta się ją jak na razie z dużą przyjemnością choć wychwyciłem 2 błędy: - na stronie 17 jest zdanie że Japonia z Holandią rozpoczęły negocjacje w lutym 1940 w sprawie Holenderskich Indii Wschodnich ale że nie miały one znaczenia gdyż w marcu Holandia została pokonana przez III Rzeszę,jest tu błąd gdyż Holandia została zaatakowana 10 maja a zajęta do 14 maja kiedy wojska holenderskie skapitulowały ,więc powinno w tekście być że nie miesiąc później a trzy miesiące później negocjacje nie miały znaczenia. - na stronie 20 jest zdanie że 26 lipca 1940 USA zastosowały wobec Japonii pierwsze sankcje ekonomiczne i jest tu pomyłka gdyż USA zastosowały te sankcje ale dopiero 26 września 1940 roku.
Co do reszty przeczytanego na razie tekstu nie mam zastrzeżeń,mam nadzieję że to były drobne i jedyne tylko rysy na pracy o której po przeczytaniu na pewno podzielę się opinią .
|
|
|
|
|
|
|
|
Popatrzyłem do książki i rzeczywiście - oba błędy występują. Chyba nie muszę tłumaczyć, że są to głupie potknięcia, bo nawet z samej lektury tekstu widać, że coś jest nie tak w tych przypadkach.
Dzięki za czujność i proszę o każde takie "znalezisko".
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Piegziu @ 25/08/2016, 6:56) Popatrzyłem do książki i rzeczywiście - oba błędy występują. Chyba nie muszę tłumaczyć, że są to głupie potknięcia, bo nawet z samej lektury tekstu widać, że coś jest nie tak w tych przypadkach. Dzięki za czujność i proszę o każde takie "znalezisko".  Zamówiłem - i ponoć czeka na mnie w domu ? Od wtorku czytam
 pozdrawiam
|
|
|
|
|
|
|
|
Doszedłem do 96 strony i znalazłem tym razem jedną pomyłkę,na stronie 73 w tabelce siły w Zespole Uderzeniowym MO jest 2 razy 5 Dywizjon Krążowników,tymczasem ten drugi dywizjon powinien być 5 Dywizjonem Lotniskowców patrz strona 75 gdzie jest poprawna nazwa.
|
|
|
|
|
|
|
|
Oczywiście powinien być 5. Dywizjon Lotniskowców - typowy lapsus przy tworzeniu dużej tabeli.
Czekam na dalsze uwagi Arturze.
|
|
|
|
|
|
|
|
Jeśli je będę miał to zostawię sobie na podsumowanie lektury .Na razie napisze jedno, rozdział w rozdziale lotniskowce jest wszystko to czego oczekiwałem.
|
|
|
|
|
|
|
|
Książkę tylko przejrzałem (trafiła póki co do poczekalni z dopiskiem-pilne ) i jedna uwaga: w pierwszej wkładce ze zdjęciami na jej 6-tej stronie mamy piękną fotę YORKTOWN
 lecz trochę błędnie podpisaną (rozmawiałem o tym z Michałem, miało być inne zdjęcie, podpis pozostał) więc daję prawidłowy podpis: Ujęcie Yorktowna i zbiornikowca Neosho ze startującego TBD Devastator. W tle na lewo od zbiornikowca niszczyciel USS Sims
Ten post był edytowany przez Gajusz Mariusz TW: 28/08/2016, 13:55
|
|
|
|
|
|
|
|
Książkę przeczytałem wykorzystując każdą wolną chwilę od środy 24 sierpnia,więc pora na ostateczne podsumowanie mojej opinii o tej książce. Najpierw chciałbym Podziękować i za razem Pogratulować Autorowi i naszemu forumowemu Koledze że dotrzymał słowa, gdyż ta książka według mnie jest faktycznie jeszcze lepsza niż Guadalcanal i Holenderskie Indie Wschodnie. Nie jestem ekspertem i nie mam pewnie nawet ćwiartki wiedzy co Autor i pewnie co niektórzy tutaj Koledzy ,ale w tej pracy podoba mi się merytoryczne podejście do tematu od samego początku,ukazanie prosto i zrozumiale i nie za długie tło i przyczynę wybuchu konfliktu japońsko-amerykańskiego czy szerzej japońsko-alianckiego w 1941. Także krótki opis japońskich sukcesów do momentu tytułowej bitwy,przygotowania obu stron do decydującego starcia,sam opis bitwy prosty,barwny przekazujący prawdziwe odczucia uczestników obu stron konfliktu.Przyznam się że sam czułem się jakbym był uczestnikiem tej bitwy (po stronie japońskiej ). Zrozumienie pracy ułatwiają także tabelki zawierające np.siły poszczególnych formacji japońskich i amerykańskich biorących udział w tytułowej bitwie,podstawowe dane lotniskowców i samolotów biorących udział w tej kampanii.Mapy jak na HB też ułatwiają śledzenie tego starcia. Także pomału kończąc z czystym sumieniem mogę ją polecić innym Kolegom Forumowiczom,jeszcze raz Pogratulować Autorowi Solidnej,Fachowo wykonanej pracy.
|
|
|
|
|
|
|
|
Kończę czytać TO FAKTYCZNIE najstaranniej opracowana merytorycznie pozycja polskojęzyczna o tej bitwie jaką spotkałem- ogólnie mam odczucia podobne do przedmówcy,ale..
Garść uwag - po pierwsze -może to nieistotne ale jest kilka drobiazgów które można by wyłapać w korekcie
s187 dwie bomby i gęsty dym zablokowały stery....wierzę na słowo,że był gęsty ale,w to,że zablokował stery to już z największą ostrożnością  s 29 Japończycy 28 VIII zaproponowali spotkanie z Amerykanami między 21 a 25 VIII - a więc w dogodnym czasie ...- nawet przy różnicy czasu biedni Jankesi nie mieli szans dotrzeć nawet na 25...
To śmiesznostki,ale ...
 Jutro dopiszę nieco meritum.... Pozdrawiam
|
|
|
|
|
|
|
|
Błędy redakcyjne...
Eksplozja dwóch bomb zablokowała stery; Japończycy zaproponowali spotkanie między 21 a 25.09, a nie 08.
Czekam na dalszą część uwag!
|
|
|
|
|
|
|
|
Postanowiłem wyciągnąć z półki Guadalcanal i HIW to tak dla porównania języka. Tu najlepiej mogę dostrzec rozwój warsztatu pisarskiego Autora. W Morzu Koralowym narracja płynnie wartkim nurtem,czasami wręcz mam wrażenie czytania dobrego kryminału.Ciekawie wplecione fragmenty wspomnień i dokumentów dobrze oddają atmosferę wydarzeń.Tę książkę czyta się dobrze. Merytorycznie - jak już pisałem - jest DOBRZE Czego mi brakuje na tym polu? Australii oczywiście - to wszak u bram tego kontynentu rozegrała się ta bitwa. Jak odbierano zaangażowanie sił amerykańskich w te działania.Dostateczne-właściwe-minimalne? Co proponowali mieszkańcy krainy kangurów-jakie siły mogli wystawić,co realnie wysłali. Jak układała się współpraca wojskowa i polityczna.Czy mogli zaopatrzyć w paliwo amerykańskie zespoły,czy byli w stanie zagwarantować zaplecze stoczniowo - remontowe ? Czy znali amerykańskie plany? Czemu zwiad lotniczy z baz lądowych i morskich funkcjonował tak słabo, i dla czego pozyskane informacje nie trafiały bezpośrednio na pokłady lotniskowców?Takich kilka akapitów by się przydało? Druga sprawa to postawa partii wojennej w Japonii.Tu mamy z kolei kilka usprawiedliwiających frazesów i brak głębszej analizy.Warto by przybliżyć kilka postaci z tej frakcji i zaprezentować ich argumenty Wszak związek z Osią i wojenne plany AD1941 wcale nie musiały wydawać się wówczas desperacką próbą wybrnięcia z gospodarczo-politycznej pułapki.Upadek Moskwy wydawał się możliwy,a konieczność głębszego zaangażowania Stanów Europie dawał szanse na spokojne zagospodarowanie podbitych terenów. I kto wówczas mógł przewidzieć,że Amerykanie będą prowadzili kampanię na Pacyfiku - tysiące mil od własnych baz w oparciu o potężne pływające bazy logistyczno-naprawcze.I że TAK SZYBKO będą w stanie skutecznie powstrzymać kolejne Japońskie akcje zaczepne. W dziedzinie pozamerytorycznej - może warto by wpleść w tekst dwie-trzy anegdoty z tamtych czasów. Może jakiś slogan propagandowy,tytuł prasowy.Jestem za ożywieniem tekstu - coś w stronę Flisowskiego- ukłon w stronę nurtu popularno-naukowego.Moim zdaniem to świetna metoda popularyzacji historii. Książkę polecam -jest dobra - sam wysupłałem parę zet a jak na oszczędnego poznaniaka to już poważny komplement
 I uważam je za dobrą inwestycję. Warto podyskutować nad przyczynami zagłady Lexingtona Pozdrawiam
Ten post był edytowany przez Piro: 7/09/2016, 19:37
|
|
|
|
|
|
|
|
Dziękuję za dobre słowa i rzecz jasna wskazanie punktów do dalszego rozwoju. Wątek australijski jest niezmiernie ciekawy i doprawdy nie wiem, jak mogłem wcześniej o tym nie pomyśleć.
Zatopienie Lexingtona - sprawa warta dalszego drążenia i na pewno się za to wezmę.
Jeżeli chodzi o "usprawiedliwiające frazesy" - jak tak tego nie odbieram, a przynajmniej nie miałem takiego zamiaru i nie uważam, że Japończyków powinno się usprawiedliwiać za niektóre decyzje. Chciałem przedstawić argumenty obu stron, wszak nie od dzisiaj wiadomo, że Japończycy byli źli, bo byli źli i dlatego byli źli.  Może jeszcze za wcześnie na lekki refit historii (nie mówię tu o rewizjonizmie, który byłby bzdurą do kwadratu) wybuchu wojny na Pacyfiku, ale może kiedyś doczekam się czasów jak odtajnią dokumenty Churchilla i Czanga, które dobitnie pokażą jak bardzo Brytyjczycy i Chińczycy popychali Amerykę do wojny z Japonią w imię słynnej równowagi sił. 
Ten post był edytowany przez Piegziu: 7/09/2016, 22:14
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|