A nikogo nie interesuje jak zapatrywał się na ową kwestię sam zainteresowany, który przecież już w 1792 roku proponowany był na "stanowisko" rodzimego króla?
Nie było aby przypadkiem tak, że został w Warszawie po śmierci Aleksandra bo mu się tam całkiem dobrze z takim mocno specyficznym statusem gwiazdy ale zarazem obiektu dosyć marnych intryg żyło?
Mało to jest wspominków o tym, że warszawska prowincja ze swoją prostotą go w porównaniu z wilczym Petersburgiem swoiście przyciągała?
Obawiam się, że nie do końca zrozumiały jest specyficzny kontekst umiejscowienia cesarskiego brata w stolicy (powtórzony przecież w 1862 i także zresztą z Konstantym
) jako specyficzny rosyjski manewr mający z jednej strony pokazać swoiste wywyższenie nowej prowincji ale niejako równocześnie uwidaczniający jej integralny i silny związek z macierzą jako nie podlegający najmniejszej nawet dyskusji. Bo w baje, że Konstanty mógłby realnie powstać przeciwko Mikołajowi to wierzyć można było na poziomie bazarów lub zmanipulowanych wojaków ale nie na serio. Proszę też pamiętać, że Konstanty był nie tylko naczelnym wodzem armii Królestwa ale też całkiem licznej rosyjskiej gwardii oraz dosyć długo także Korpusu Litewskiego, którego większość kadr to przecież Polacy - nie dziwi, że tam jakoś cicho było o złym traktowaniu oficjerów?
Bardziej problemem było to, że Konstanty, podzielający przecież dosyć typową dla bogatych paniczów pasję do musztrowania i paradowania swoimi oddziałami dosyć długo zmagał się z sytuacją, w której rodzime wojsko było w fazie "organizowania się" oraz specyficznie rodzimej niechęci do defilad oraz parad w niemieckim tak lubianym przezeń stylu. Bardziej więc podziwiać należy, że osiągnięto na tym polu co osiągnięto bowiem parady z czasem robiły niesamowite wręcz wrażenie. A, że niejako dodatkowo jeszcze ci wojacy potrafili walczyć...
Ktoś kiedyś był napisał, że Warszawa zupełnie nie rozumiała Konstantego, który się w niej był zauroczył i zupełnie nie potrafiła dostrzec jak ogormnym był on jej atutem w ewentualnych sporach z Rosją. Zamiast inteligentnie wykorzystać niebywałą koniukturę walczono z nim i "pokazywano mu" zupełnie sobie lekceważac np. pozyskanie dla sprawy niepodległości wskazanego powyżej Korpusu Litewskiego, z którym przez ładnych ponad 10 lat cesarzewicz mógł robić de facto co chciał...