Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Szybkostrzelność artylerii lądowej i okrętowej, XVII-XVIII wiek
     
Camillo82
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 19
Nr użytkownika: 53.683

 
 
post 28/08/2012, 11:50 Quote Post

Witam, mam pytanie, jaka była mniej więcej szybkostrzelność typowych armat polowych oraz armat okrętowych stosowanych w XVII i XVIII wieku?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
czarny piotruś
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.638
Nr użytkownika: 77.765

 
 
post 28/08/2012, 12:31 Quote Post

Z racji odprzodowego ładowania niewielka a dokładna odpowiedż zależy już od konkretnego typu działa i okresu z jakiego pochodziło bo mimo pozornie bardzo podobnego wyglądu działo mogło dośc znacZnie się rożnić technicznie a za tym idą także parametry techniczne taże szybkostrzelność.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Camillo82
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 19
Nr użytkownika: 53.683

 
 
post 28/08/2012, 12:37 Quote Post

Chodzi mi o szybkostrzelność na przykładzie jakiegoś typowego działa polowego powiedzmy z końca XVII lub początku XVIII wieku, używanych w armiach europejskich, choćby orientacyjny parametr na zasadzie czy sztbkostrzelność była jeden strzał na minutę czy raczej jeden na 3 minuty, i jak to się miało do artylerii okrętowej.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
czarny piotruś
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.638
Nr użytkownika: 77.765

 
 
post 28/08/2012, 12:59 Quote Post

Typowa będzie 9 funtowa haubica,12 funtowa armata a na okrętach to już rozpietość jest bardzo duża bo od małych i lekkich 6 funtówek do 42 funtowych dział z dolnych pokładów liniowców czy nawet 13 calowych możdzierzy...Wszystkie te działa charakteryzuje całkowity brak mechanizacji procesu ładowania i celowania,wszystkie czynnosci wykonywano ręcznie a fakt czy armata ważyła 800 kg czy 3000 kg na szybkostrzelnośc ma jednak spory wpływ.Samo wrzucenie ładunku prochowego i kuli(lub granatu) to tylko część owego procesu,trzeba jeszcze działo podciągnąć na pozycję lub do ambrazury na okręcie,wraz z postępem technicznym wchodziły też takie usprawniające strzelanie wynalazki jak ładunki w kartuszach ,zapłonniki a póżniej zamki do dział(skałkowe i kapiszonowe)ale to już wiek XIX w szerszej skali.Takze moim zdaniem ile tych strzałów na minutę(lub minut na strzał) wypadało trudno jest powiedzieć bo nie ma czegoś takiego jak "typowe działo z XVII wieku"

Ten post był edytowany przez czarny piotruś: 28/08/2012, 13:01
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Napoleon7
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.975
Nr użytkownika: 58.281

 
 
post 28/08/2012, 17:00 Quote Post

To zależy od wielu czynników. Jaka jest długość lufy armaty, czy okręt się kołysze mocniej czy słabiej, jak były przygotowane ładunki... No i od tego jak wyszkolona była obsługa. Przy czym oceniać wyszkolenie przez pryzmat szybkości prowadzenia ognia też mogło być złudne. Brytyjczycy np. w drugiej połowie XVIII wieku starali się walczyć na małym dystansie, stąd nie zwracali uwagę na celność ognia (bo jak się strzela z bliska to nie ma to takiego znaczenia) ale na szybkość prowadzonego ognia. Francuzi z kolei preferowali walkę na dystansie średnim lub większym, więc na celność zwracali uwagę, ale szybkość prowadzenia ognia nie była już w tym przypadku aż tak ważna. Upraszczam, ale chodzi mi o przedstawienie komplikacji problemu. Cały proces mógł trwać kilka-kilkanaście minut. Przy czym w miarę prowadzenia ognia szybkostrzelność na ogół malała - armaty rozgrzewały się - trzeba je było chłodzić, ludzie się męczyli (i ginęli!) itd.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
feldwebel Krzysztof
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 732
Nr użytkownika: 56.377

Krzysztof Czarnecki
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 16/09/2012, 21:47 Quote Post

Pod koniec XVIII w. wg Scharnhorsta:
- pruska armata sześciofuntowa: 5 strzałów na minutę kulą pełnolaną, 2 - 3 strzały kartaczem.
- pruska haubica siedmiofuntowa: 1 strzał na 50 sekund (kartacz i granat).
Oczywiście to szybkostrzelność teoretyczna, uwzględniająca obecność kompletu obsługi i doskonałe wyszkolenie.
W połowie XVIII w. podstawową bronią artyleryjską piechoty były armaty trzyfuntowe. Pruska armata systemu Holzmanna - 4 strzały na minutę.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
Pietrow
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.660
Nr użytkownika: 76.370

Slawomir Skowronek
Stopień akademicki: doktor
Zawód: nauczyciel LO
 
 
post 17/09/2012, 6:04 Quote Post

Osiągi dobre. Jednak jak sam piszesz, teoretyczne (kompletność i wyszkolenie obsługi, stan działa [często przecież strzelano pod ogniem działowym z drugiej strony, dekompletującym obsługę i sprzęt] itp.). Czy, podobnie jak przy długiej broni osobistej, dochodził czynnik chwilowego przegrzania - a jeśli tak, to po mniej więcej ilu wystrzałach?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

     
feldwebel Krzysztof
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 732
Nr użytkownika: 56.377

Krzysztof Czarnecki
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 17/09/2012, 7:56 Quote Post

Nie spotkałem się z czymś takim, jak "czynnik chwilowego przegrzania".
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
czarny piotruś
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.638
Nr użytkownika: 77.765

 
 
post 17/09/2012, 8:06 Quote Post

Termika w tych działach miała znaczenie aczkolwiek bardziej dotyczyło to armat spiżowych(brązowych),które przy intensywnym ogniu miewały problemy tej natury.Natomiast przy działach żelaznych(żeliwnych dokładniej)raczej już nie a jezeli już to w drugą stronę czyli max zasieg armata uzyskiwała dopiero po kilku strzałach, szczególnie w większych kalibrach.
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
Wlad
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.164
Nr użytkownika: 20.015

W³odzimierz Konefa³
 
 
post 17/09/2012, 10:17 Quote Post

Armaty brązowe szybciej się nagrzewały, co przy intensywnym ogniu czasami doprowadzało do deformacji lub urywania się rozżarzonej głowy lufy. Z drugiej strony nie pękały one tak gwałtownie jak ich żeliwne siostry. Najpierw na lufie tworzyła się siatka pęknięć, potem wybrzuszenia. Także trzeba było strzelać z niej wyjątkowo zapamiętale by doszło do śmiertelnego w skutkach rozerwania się działa. Armaty żeliwne dłużej się nagrzewały, ale za to pękały bez ostrzeżenia co powodowało czasami większe straty w obsłudze niż ostrzał nieprzyjaciela.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
czarny piotruś
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.638
Nr użytkownika: 77.765

 
 
post 17/09/2012, 10:30 Quote Post

Pękanie żeliwnych dział w dużej mierze zależało tez od materiału(rodzaju stopu)i samego procesu odlewania,jego temperatury itd.Najbardziej podatne były te z żeliwa tzw szarego mniej te z białego,był też stop pośredni zwany żeliwem pstrym(połowicznym będącym mieszniną rudy i przetopionych starych armat,który na intensywny ogień był dość odporny.trzeba też mieć świadomosć ,że dwa działa z tej samej wytwórni i z tego samego teoretycznie materiału mogły dość znacznie różnić się wytrzymałością.
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
Wlad
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.164
Nr użytkownika: 20.015

W³odzimierz Konefa³
 
 
post 17/09/2012, 12:07 Quote Post

Czy przypadkiem czegoś nie poplątałeś?
Bardziej kruche i podatne na pekanie po rozgrzaniu było żeliwo białe. Miało też gorsze własności odlewnicze i większy skurcz. Dopiero po długotrwałym wyżarzaniu żeliwo białe ulegało grafityzacji, czyli rozpadu cementytu na grafit i żelazo co dawało znakomite żeliwo ciągliwe. Ale to już przełom XVIII i XIX wieku.

Ten post był edytowany przez Wlad: 17/09/2012, 12:09
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
czarny piotruś
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.638
Nr użytkownika: 77.765

 
 
post 17/09/2012, 12:18 Quote Post

Tak to jest jak się pisze z ulotnej pamięci,mój błąd.Dopiero po wprowadzeniu mechanicznie napędzanych dmuchaw i nowoczesnych żeliwiaków z białego zeliwa dało sie uzyskać coś lepszego.
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
Wlad
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.164
Nr użytkownika: 20.015

W³odzimierz Konefa³
 
 
post 17/09/2012, 12:28 Quote Post

Każdemu się może zdarzyć wink.gif
Gdyby białe żeliwo było lepsze od szarego, bez sensu byłoby tworzenie później „wersji pośredniej” czyli żeliwa pstrego.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej