Wojskowy pucz Franco nie miał żadnego programu politycznego – miał się jedynie wpisać w długą tradycję
pronunciamento. Po odsunięciu od władzy lewicy i obaleniu republikańskiego rządu, na co przewidywano co najwyżej kilka tygodni, wojsko miało wycofać się z powrotem do koszar. Patriotyzm? Dobre sobie!
Franco miał przywrócić jedynie do władzy te wszystkie siły, które składały się na hiszpański
ancien regime - czyli Kościół, latyfundystów, ew. monarchistów, którzy
nota bene toczyli między sobą walkę - mam tu na myśli alfonsistów i karlistów...
Już wcześniej, przed 1936, José María Gil – Robles, karliści Manuela Fal Conde i Renovación Española José Calvo Sotelo prowadzą tajne rokowania z wpływowymi generałami, do których zaliczają się Francisco Franco Bahamonde (to on
krwawo stłumił powstanie asturyjskie), Manuel Goded, Emiliano Mola, José Sanjurjo. Rozmowy te dotyczą możliwości przygotowania wojskowego zamachu stanu, który obaliłby
legalny rząd
Frente Popular.
W jego skład weszły: PSOE, UGT, POUM, KPH, Lewica Republikańska Azañii (powstała z połączenia kilku mniejszych ugrupowań mieszczańskich w 1934 roku), katalońska Esquerra, oraz syndykaliści i kilka mniejszych partii republikańskich. Anarchiści z CNT i FAI zachowali co prawda rezerwę do
Frente Popular, lecz nie zbojkotowali wyborów, jak to uczynili w poprzednich wyborach i większość ich elektoratu oddała swój głos na Front Ludowy. Pragnę podkreślić, że to komuniści właśnie prezentowali w czasie wojny domowej stanowisko wybitnie antyrewolucyjne, co wydaje się paradoksalne, ale jest to logiczną konsekwencją polityki Stalina w Hiszpanii. To również z jego polecenia KPH dokonała brutalnej rozprawy z POUM w Barcelonie. Komuniści jednak
nigdy nie byli największą siłą na hiszpańskiej lewicy. Warto być może o tym pamiętać, nim zacznie powtarzać się zasłyszane gdzieś, wyświechtane frazesy o frankistowskiej
cruzadzie z Franco jako "zbawcą" Hiszpanii na czele...
Pozdrawiam!