Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
14 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Stosunki etniczne i własnościowe na Kresach.,
     
Wiktor88
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 15.061

Zawód: uczen
 
 
post 4/03/2006, 14:22 Quote Post

Interesuja mnie stosunki narodowosciowo- właśnościowe w wschdnich województwach II RP.
Bardzo byłbym wdzieczny za wszelkie informacje typu dane, linki czy bibliografia. Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Piotr27
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 8
Nr użytkownika: 47.045

Zdzis³aw Gêbo³yś
Zawód: wolny zawód
 
 
post 16/07/2008, 19:29 Quote Post

QUOTE(Wiktor88 @ 4/03/2006, 14:22)
Interesuja mnie stosunki narodowosciowo- właśnościowe w wschdnich województwach II RP.
Bardzo byłbym wdzieczny za wszelkie informacje typu dane, linki czy bibliografia. Pozdrawiam
*


Polecam lekturę kolejnych zeszytów (większemiasta i poszczególne wojewodztwa) z Drugiego powszechnego spisu z dn. 9 XII 1931 roku,. To chyba najlepsze źródło informacji. Opracowania, kogo by nie były zwykle traktują temat wycinkowo.
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
pulemietczik
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 1.814
Nr użytkownika: 39.443

Stopień akademicki: dr
Zawód: wpisuje PESEL-e
 
 
post 16/07/2008, 22:52 Quote Post

W temacie o Linii Curzona jak też o burzeniu cerkwi jest bardzo dużo liczb.
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
Kreiuas
 

III ranga
***
Grupa: Banita
Postów: 193
Nr użytkownika: 19.527

Zawód: BANITA
 
 
post 17/07/2008, 14:34 Quote Post

Piszac o repatriacjach do Polski trzeba odznaczyc, ze wielu Bialorusinow skorzystalo z nich, by uciec ze stalinowskiego ZSRR do Polski.

Liczby ludnosci polskiej w oszacowaniu Polakow wygladaja ladnie, ale nalezy brac pod uwage:
a) Ilu polskich kolonizatorow naplynelo na zaanektowane ziemie Bialorusi Zachodniej w latach 1920-1939;
cool.gif Jak rozumieja poslkosc ludzie tzw. "narodowosci polskiej" na Bialorusi.
Polecam ten artykul [Radze przeczytac Polakom wszystko, ze by odczuc ... miejscowy koloryt]:
Etnograf wobec stereotypu "Polaka z Kresów".

Anna Engelking. Warszawa
Etnograf wobec stereotypu "Polaka z Kresów".
Z przemyśleń w 10-lecie badań terenowych na Grodzieńszczyźnie

- "Czy jest jakaś różnica między Polakami, którzy mieszkają tutaj, a Polakami w Polsce?"
- "Widzimo jest. Dlatego, że Polak urodził się w Polsce i on wie, że on tam żyje, że on Polak.
A tu on sam nie wie, czy on Polak, czy on Białorus, czy on katolik, czy on prawosławny, czy Rosjanin.
Tam Polska jest, ona i będzie, i on siebie czuje, że on Polak. A tu on sam nie wie."
rozmowa z Panem Michałem z Lebiody



1. Wprowadzenie

W ciągu ostatnich 10 lat (począwszy od roku 1993) miałam niepowtarzalną możliwość prowadzenia we wsiach kołchozowych Grodzieńszczyzny pogłębionych badań terenowych. Były to badania stacjonarne, polegające na wielokrotnych powrotach do tych samych miejscowości i tych samych rozmówców. Swoim zasięgiem obejmowały niewielki wycinek pogranicza białorusko-litewskiego, między innymi teren trzech parafii katolickich: wawiórskiej (Wawiórka, rejon lidzki, obwód grodzieński), pielaskiej i nackiej (Pielasa i Nacza, rejon woronowski, obwód grodzieński). Badania te, prowadzone w tradycji metody terenowej Bronisława Malinowskiego, umożliwiły mi obserwację i analizę w skali mikro, w warunkach niejako laboratoryjnych, m. in. fenomenu polskości mieszkańców pogranicza.

Wieloletnia praca, a właściwie współpraca z mieszkańcami około czterdziestu kołchozowych wiosek, wnikliwe ich słuchanie, częste powracanie do tych samych tematów i pytań, a następnie analiza spisanych z taśmy magnetofonowej rozmów (wraz z pracującymi pod moim kierunkiem studentami odbyliśmy około 400 rozmów) doprowadziły mnie do zasadniczego wniosku, iż poczucie polskości moich rozmówców to fenomen wysoce skomplikowany, złożony z różnorodnych elementów, dynamiczny, podlegający oddziaływaniu zarówno tradycyjnych, mających feudalne korzenie schematów mentalnych, jak i współczesnych uwarunkowań kulturowych i politycznych społeczeństwa i państwa postsowieckiego. Jest on, tym samym, jak najdalszy od popularnego stereotypu "Polaków z Kresów", który każe postrzegać ich jako naszych odłączonych, tęskniących za ojczyzną rodaków, znajdujących pocieszenie w kultywowanej z pietyzmem polskiej kulturze oraz głębokim przywiązaniu do języka polskiego i wiary katolickiej. Jest on zarazem zjawiskiem wymykającym się syntezom i uogólnieniom; najbardziej adekwatnie można o nim mówić w kategoriach indywidualnych, jednostkowych, z perspektywy raczej konkretu i szczegółu niż z poziomu ogólnospołecznego z jego danymi statystycznymi i wynikami badań ankietowych.

Te i inne, bardziej szczegółowe wnioski mogłam sformułować po miesiącach i latach badań, dyskusji, lektur, a także błądzenia po odległych manowcach i ślepych zaułkach. U początków tej drogi znalazło się spotkanie ze wspomnianym stereotypem "Polaka z Kresów", którego nieświadomemu, a tym samym silnemu oddziaływaniu podlegałam zarówno ja, jak i moi studenci.

Kiedy 10 lat temu zaczynaliśmy badania, ów potoczny, nie poddany krytycznej refeksji obraz Polaków, żyjących za wschodnią granicą, obraz utrwalany przez polskie środki masowego przekazu, publikacje popularne, a niejednokrotnie także naukowe, kazał nam przede wszystkim oczekiwać, że spotkamy na Grodzieńszczyźnie "rodaków" - ludzi, których poczucie tożsamości narodowej bliskie jest naszemu. Konfrontacja z konkretnym terenem dość prędko pokazała, jak naiwne było takie oczekiwanie. Jest to bowiem teren niezwykle - w porównaniu z realiami polskimi - zróżnicowany: mozaika kilku języków i wyznań, nosząca niezatarte ślady stanowej struktury społeczeństwa. Funkcjonują tu białoruski, rosyjski, polski i litewski w różnych wariantach socjalnych i funkcjonalnych; nie spotkaliśmy osoby jednojęzycznej. Żadna z badanych wsi nie jest jednolicie katolicka - w każdej mieszkają też prawosławni; zdarzają się starowiercy, muzułmanie i świadkowie Jehowy. Pomimo kołchozowej "urawniłowki" przetrwał w świadomości mieszkańców wyraźny podział na wioski chłopskie i okolice szlacheckie. Mieszkańcy tego skomplikowanego świata na nasze pytania dotyczące ich tożsamości odpowiadali innymi słowami i odwoływali się do innych pojęć, niż oczekiwaliśmy.

Stanęliśmy zatem w obliczu pytań: co znaczy słowo "Polak" w badanych wioskach? Jak rozumieją to określenie i samookreślenie nasi rozmówcy? I jak w związku z tym powinien rozumieć je badacz poczucia tożsamości grupowej ludzi, mieszkających w wioskach białorusko-litewskiego pogranicza i nazywających siebie "Polakami"?

Odpowiedzi są różne. Te najbardziej typowe można syntetycznie przedstawić w trzech punktach, stanowiących zarys pola semantycznego słowa "Polak" w systemie pojęciowym mieszkańców wiosek pogranicza białorusko-litewskiego.

2. Katoliki-polaki

"Do kościoła chodzi i liczy się Polak." Pan Michał z Lebiody
"[Tu] nie ma Polaków, żeby rzeczywiście Polak" - tłumaczyła nam jedna z rozmówczyń.
- "No, jak Polak? Rzeczywiste Polacy to warszawiaki, poznaniaki - ot, to Polaki. A to - nasze. To tutaj tylko, że wyznanie takie nieruskie - katolickie. To proste Polaki. Nie Polaki, a takie polskie" [B93Fel.JU/KD].
"No jakie, jakie my tutaj Palaki?" - zastanawiała się inna.- "Tylko że chrzcili nas w kościele, wiara katolicka nazywa się, a te, o, jak my mówim, Biełarusy. I my takie tutaj katoliki, i oni takie tut Biełarusy. Ot! [É] No, jaka ja tutaj Polka?" [B97Fel.MS/Just].

Przeważająca większość naszych rozmówców rozumie słowo "Polak" jako synonim "katolika" i, tym samym, antonim "prawosławnego" (nazywanego też "Białorusem" lub "Ruskim"). Polakiem w tym znaczeniu jest dla nich mieszkający na Białorusi wyznawca religii katolickiej. Tak rozumiane określenie "Polak" odwołuje się nie do sfery ideologii i tożsamości narodowych, lecz do identyfikacji wyznaniowej, zgodnie z formułowaną przez tamtejszych mieszkańców regułą: "Kto chodził do kościoła, liczył siebie Polakiem, a kto do cerkwi - prawosławnym, Biełarusem" [B93Leb.MN/KDoł]. Badacz poczucia tożsamości współczesnych kołchoźników Grodzieńszczyzny odnajduje tu trwające w realiach postsowieckich tradycyjne identyfikowanie się ludności wiejskiej z grupą religijną przy braku poczucia więzi narodowej; jest więc świadkiem procesu długiego trwania zjawiska o korzeniach sięgających epoki feudalnej. Stosowanego w wioskach Grodzieńszczyzny samookreślenia "Polak" nie należy więc mylić ze słowem "Polak", które ma we współczesnej polszczyźnie ogólnej znaczenie 'człowiek narodowości polskiej, rodem z Polski' (taką definicję podaje Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego). Dla wyrazistszego rozróżnienia tych dwóch znaczeń ("religijnego" i "narodowego") zaproponowałam kiedyś pisownię wyrazu "polak" w znaczeniu 'katolik' małą literą: podobnie, jak piszemy "katolik", "prawosławny", "muzułmanin", "baptysta" [Engelking 1995, 138].

Fenomen wawiórsko-pielasko-nackiego "katolika-polaka" wyłania się bardzo wyraziście z takich na przykład wypowiedzi i dialogów:

"My tut dawno żyjemy z tymi, oni taki niedrenny naród, ten ruski, który żył tutaj na Białorusi. To oni szczytajo sie Biełarusy. No, my już wyznanie majem katolickie, to my już Polaki szczytajem sia. [É] Tutaj były wszystkie ruskie, poźniej zaczęła już ta, katolicyzmÉ I dużo przepisało sie tych ruskich na polska wiara. I od tego czasu zostali się tutaj Polaków dużo" [B97Mej.FK/DorKo];

"Cyganie chrzczony w kościele. Oni toże Poliaki" [B93Krup.KN/KM];

"Litwini to Polacy, tylko po litewsku mówią. Do kościoła i wszystko tak samo jak u nas, tylko mowa inna" [B93Waw.HK/JS];

"I Żyd u nas był katolikiem. Młody był Żyd, spodobał sobie dziewczynę, poszedł do kościoła, wziął ślub i przepisał się na polskiego. I Żyd, a Polak" [B93Radz.BB/JS];

- "Czy może być Białorus katolikiem?"

- "Czemuż nie? Zechce pójść do kościoła [É], Panu Bogu wiernie służyć, modlić się, chodzićÉ Będzie Polakiem. [É] Moj brat sam Palak, a wziął prawosławną."

- "I ona teraz katoliczka?"

- "I jest też katoliczka, idzie do kościoła, i do spowiedzi, do komunii świętej. [É] I ona jest Polaczka. Przedtem była Ruska, przeszła na polska wiara, w kościele pojednała się z Panem Bogiem, ślub wzięła i teraz jest Polaczka" [B97Ser.HN/Krzan].

Przeważająca większość mieszkańców badanych wiosek - zwłaszcza, choć nie wyłącznie, w starszym pokoleniu - nie identyfikuje się z tzw. świadomymi narodowo warstwami społeczeństwa. Wawiórsko-pielasko-nacki "polak" to "ten, kto wyznaje polską wiarę". To "katolik-polak" - odwrotnie niż w stereotypowym sformułowaniu "Polak-katolik". Bo tutaj każdy, kto nazywa siebie czy jest nazywany "Polakiem", musi być katolikiem - choćby nawet jeszcze niedawno był "prawosławnym-Białorusem", Żydem czy muzułmaninem. Obowiązuje niepisana reguła: "katolik, a więc polak", "prawosławny, a więc ruski"; reguła sankcjonowana długą tradycją, z której niektórzy z naszych rozmówców zdają sobie sprawę: "Tak to już przy cesarzu zawiedzione było. Jeżeli już katolik, to znaczy Polak" [B94Kras.MJ/KDoł].

Tożsamość budowana przez odwołanie do kryteriów wyznaniowych (w kategoriach "nacji-wiar", zob.: Engelking 1996a, 1996b) jest tutaj dominująca, a wynikające z niej przekonanie, że mieszkańcy własnej i okolicznych wiosek dzielą się na katolików, zwanych "Polakami" i prawosławnych, zwanych "Białorusami" lub "Ruskimi", ma charakter powszechnie obowiązującego lokalnego stereotypu. Stereotyp ten znajduje silne wzmocnienie w stosowanej w postsowieckiej Białorusi (podobnie, jak było to w ZSRR) administracyjnej praktyce wpisywania przynależności narodowej (br. nacyjanalnaść) do akt personalnych obywateli. Wszyscy nasi rozmówcy katolicy "pisali się Polakami", prawosławni - Białorusinami.

Jak każdy stereotyp, upraszcza on rzeczywistość, każąc ją postrzegać jednoznacznie i jednowymiarowo. Dopiero przyjęcie w badaniach perspektywy indywidualnej, zainteresowanie konkretem i szczegółem i dłuższe obcowanie z mieszkańcami badanych wiosek, pozwoliły nam dostrzec, że opcja tożsamościowa "katolik-polak" nie jest bynajmniej jedynym realizowanym na badanym terenie wariantem polskości.

3. Polacy-kresowiacy

"Polska była, Polska będzie, bo Polaka lubią wszędzie!" Pani Helena z Naczy

Spotykaliśmy też osoby z przeciwstawnego niż "katoliki-polaki" bieguna - osoby o dojrzałej świadomości narodowej, które z przekonaniem można nazwać "Polakami" w znaczeniu 'człowiek narodowości polskiej'.

Są to ludzie (kilkunastu spośród naszych rozmówców) wyróżniający się ponad przeciętną, często postrzegani jako lokalne autorytety. Mają szczególne cechy osobowości lub szczególną biografię: są dobrze, jak na możliwości wiejskie, wykształceni (np. 5 klas przedwojennej szkoły powszechnej), czytają polską prasę i książki i słuchają radia, interesują się historią i polityką, byli przed wojną w polskim wojsku, przeszli przez sowieckie łagry lub zesłanie, nie zdołali po wojnie wyjechać do Polski, choć starali się o "repatriację", wreszcie: pochodzą z drobnej szlachty lub przedwojennej inteligencji wiejskiej (dzieci nauczycieli, lekarzy, policjantów). W młodszym pokoleniu - to osoby, które poznały szerszy niż rodzinna wioska świat (np. przebywały też w innych niż białoruska republikach ZSRR) i wykształcone (np. wiejscy nauczyciele z wykształceniem wyższym). Jednym słowem - owi Polacy są ludźmi, którzy pozostawali, często przez dłuższe okresy życia, w kręgu oddziaływania instytucji reprezentujących państwo narodowe, szerzących i utrwalających myślenie w kategoriach narodowych i ideologię narodową. Byli znacznie intensywniej niż inni współmieszkańcy badanych wiosek poddani procesowi unarodowienia. O jego efektach mogą świadczyć następujące wypowiedzi i dialogi:

"Jak Sowieci przyszli w trzydziestym dziewiątym, to już oni pozmieniali granice obwodów i przezwali nas już Grodzieńszczyzna. A tak, to Wileńszczyzna, bo nam to nawet bliżej do Wilna niż do Grodna. [É] Ja kiedyś to umiałem mapę Polski narysować z zamkniętymi oczyma: tutaj taką długą szyję, za nią naszą Wileńszczyznę, a nisko tu - taki rożek na Ukrainie" [B94Kras.MJ/KDoł];

"Tutaj na razie Białoruś - to Białoruś. Kto ją przemycił - to Rosja przemyślała Białoruś. Tutaj byli Polaki, tutaj Kresy, można powiedzieć, znaczy Wileńszczyzna, i temu podobne. A oni, znaczy, już mówią, że tut Biełaruś [É]. Starali się naciągnąć z Rosji, [É] znaczy, podmanem, różnymi sposobami, wywozili ludzi tych. Polaków. O, co oni tutaj robili" [B93Pap.AJW/AE];

"Ja myślę, że [Polska tu znowu] będzie i musi być. Gdyby wszyscy byli takie ludzie, jak [ja i sąsiad], to wiecie, co my zrobiliby - od razu ręce zakasaliby, od Grodna pędzilib tych, które z Rosji ponajeżdżali, tych, które zrusili to wszystko. Ich wypędzić, to wtedy byłby porządek, ot. No, ale tak już nie można - jak, o, demokracja, to, musi, narody mogą być różne. Ale, wszystko jedno, będzie Polska, kiedyś tu będzie" [B93Pap.AJW/AE];

- "Czy myśli pan, że kresy przyłączą się do Polski?"

- "Może być, jeżeli potęga Wschodu osłabnieÉ" [B94Kras.MJ/KDoł];

- "Co tutaj ludzie nazywają swoją ojczyzną?"

- "Polska. Nikt nie nazwie Białoruś, tylko Polska. Nawet w tym okręgu, choć kawałeczek jak Lasota w Afryce, i to chcieliby jakąś awtonomię mieć. Jak ja mogę powiedzieć, że Rosja moja ojczyzna, albo Białoruś? Że urodziłem się tu, to może i tak, naocznie może być. Ale my nie chcemy tak tego rozumieć, my przy Polsce urodziliśmy się" [B94Kras.MJ/KDoł];

- "Jak to będzie, że Polacy, a przyjdzie się umierać na biełaruskiej ziemi?"

"Nie, to my żeż na swojej ziemi! A gdzież ona biełaruska, ona nasza ziemia! Tylko że oni przyszli, oni jak okupanty, oni nas zaokupowali, a ziemia nasza, my na swojej ziemi żyjem od wieków. I dziadki i pradziadki na tej ziemi żyli. To my sczytajem polska ziemia. [É] Nas nikt tu nie wypędzi" [B98Puz.DŻ/Łebko];

"[Dobry Polak to] ten, który na swoich korzeniach siedzi. Który swoich korzeni nie wyrzeka się, ale siedzi na swoich korzeniach, i buduje Polska na swoim miejscu starym. Gdzie urodził się, tam buduje, i swoje korzenie, od dziadów pradziadówÉ to jest akuratny Polak. [É] Choć my wiele wypokutowali - sama młodość, same lata młode - [É] ale swojej ojczyzny nie uciekli. Tu wiek nasza ojczyzna była" [B98Puz.DŻ/Łebko];

"Teraz polskość nasza bardzo upadła na Białorusi. [É] Ja nawet na spowiedzi powiedziałem dla księdza swojego Pacyny, że jeżeli będziesz po białorusku mszę odprawiał, to ja ani razu do kościoła nie wejdę" [B94Kras.MJ/KDoł].

Wariant polskiej tożsamości, reprezentowany przez cytowanych rozmówców, wydaje się stosunkowo bliski stereotypowi "Polaka z Kresów". Spotykamy u nich silne emocjonalne przywiązanie do Polski, połączone z jej mitologizacją, z uproszczoną, polonocentryczną wizją historii, w której każdy obcy to wróg, z niechęcią czy wręcz pogardą do wszystkiego, co białoruskie: języka, kultury, państwa. Ta przecząca realiom rzeczywistości postawa to przykład, jak powiedziałam wcześniej, biegunowo, skrajnie przeciwstawny anarodowemu wariantowi polskości, reprezentowanemu przez "katolików-polaków".

Pomiędzy "katolikiem-polakiem" a "Polakiem-kresowiakiem" rozciąga się bogate, zróżnicowane i niejednoznaczne spektrum wariantów pośrednich, odzwierciedlających niejednolitą, niedookreśloną i co więcej, nie zawsze w pełni uświadomioną i zwerbalizowaną tożsamość wielu spośród naszych rozmówców, nazywających siebie "Polakami".

4. Polaki nieakuratne

"Ja syn wsiech narodow." Pan Stanisław z Naczy

Kiedy przyjeżdżaliśmy do badanych wiosek - zwłaszcza po raz kolejny, a więc jako osoby już znane - ludzie przekazywali sobie wiadomość: "Nasze Polaki przyjechali". Potem - na ulicy, przed sklepem, przed kościołem - zwracano się do nas: "Dzień dobry, Polaki!". Bywało też, że ktoś, nie znający imienia mojego czy studentki, wołał: "Ej! Polaczka!, Polaczka!". Taki sposób adresowania wypowiedzi przez - zdawałoby się - Polaka do Polaka to jeden z sygnałów poczucia naszych rozmówców, że ich polskość jest inna niż nasza.

Bardzo często stosowali do siebie określenie "Polaki nieakuratne", zetknęliśmy się też ze sformułowaniem "drewniane Polaki" (odnoszące się do tych, którzy nie mówią po polsku). Niejedna osoba wypowiadała opinię w rodzaju: "Jaka tam ze mnie Polka, przecież nie mówię po polsku". Słyszeliśmy też refleksje typu: "My, prawdę powiedziawszy, jak głębiej pogrzebać, to jesteśmy Litwini" i zaskakujące zwierzenia: "Ja syn wsiech narodow". Odbywały się przy nas, na początku badań dość szokujące, wymiany zdań, jak ta w Dubińcach koło Pielasy: [żona:] "U nas mieszane, ile tu tych Litwiaków, tylko siedem wiosek. A reszta Polaki, Biełarusy." - [mąż:] "U nas tut nie ma Biełarusów." [É] - [ciotka:] "Tu Biełarusy, tu Polaków nie ma." - [żona:] "Czemu nie ma? Raduńska parafia wsie Palaki." - [ciotka:] "Ojej, Biełarusy wsie." - [mąż:] [É] "Tut, nie hawary, tut Biełarusów nie ma. Biełarusy to tylko tam pod Grodno" [B93Dub.MSA/JS]. Zdarzało się i tak, jak w Ginelach koło Naczy, kiedy rozmówca, który "pisze" i "liczy się" Po

lakiem, powiedział nam na pożegnanie: "Kłaniajcie się tam wszystkim Polakom od nas Białorusów." Takie i podobne rozmowy i sytuacje są sygnałem niejednoznacznego, nieustabilizowanego, kilkuszczeblowego, a także zmieniającego się wraz z upływem czasu poczucia tożsamości naszych rozmówców. Badanie właśnie tych przejawów szerokiego spektrum, mieszczącego się pomiędzy biegunami, zajmowanymi przez "katolika-polaka" i "Polaka-kresowiaka", wydaje się szczególnie ciekawe, nie prowadzi bowiem do jednoznacznych, prostych odpowiedzi i nie potwierdza stereotypów. Wielu wariantów tożsamości osób o polskiej "narodowości paszportowej", jakie dokumentowaliśmy podczas badań, nie da się opisać w jednoznacznych kategoriach. Znacznie bardziej zniuansowanego i uważnego opisu wymagają na przykład przypadki deklarujących się jako Polacy (bo katolicy) białoruskich patriotów, kultywujących białoruski język literacki; młodych ludzi, którzy jako dziedziczący lokalną katolicko-polską tradycję rodziców i dziadków Polacy z Białorusi wyjechali na studia do Polski, a wracają jako osoby odrzucone przez mitologizowaną ojczyznę, bo naznaczone w niej piętnem "Ruskich", ale zarazem nie identyfikujące się już z lokalną polskością; czy też osób, które świadomie nie chcą określać się w żadnych kategoriach narodowych: określają się bądź przez negację (nie-Polak, nie-Białorusin, nie-Litwin), bądź mówią wprost, że nie chcą się deklarować, bo najlepiej czują się jako tutejsi.

Szczegółowy opis owych niejednoznacznych wariantów polskiej tożsamości - czy, mówiąc bardziej precyzyjnie, tożsamości lokalnej białorusko-litewskiego pogranicza, zawierającej elementy polskości - to temat na odrębne opracowanie. Tutaj zasygnalizuję go tylko na jednym charakterystycznym przykładzie.

Jedną z moich rozmówczyń w leżącej tuż przy granicy białorusko-litewskiej Naczy była kobieta w średnim wieku, z wyższym wykształceniem (pracuje jako nauczycielka), deklarująca się jako Polka (bo, jak tłumaczy, katoliczka i rodzice Polacy). Co nieczęste w tym pokoleniu - dobrze mówi po polsku i utrzymuje kontakt z lokalnym oddziałem Związku Polaków na Białorusi. Mogłoby się zdawać, że mamy do czynienia z osobą, którą można by określić jako świadomą przedstawicielkę polskiej mniejszości narodowej na Białorusi.

"Ja nic nie mam przeciwko Polski i polskiego języka - mówi - ale i białoruskiego też nie. To rodzinaÉ jak toÉ ojczyzna. Ojczyzna. Biełaruś" [B98Nacz.AJ/Łebko].

Po kilku długich rozmowach i bliższym poznaniu staje się dla mnie oczywiste, że rozmówczyni reprezentuje zupełnie inny wariant polskości niż model "Polaka-kresowiaka". Opowiada o sobie:

"Z małych lat w domu po polsku rozmawiali. I liczyła, że Polka, że tak trzeba, wszystkoÉ A terazÉ no nie wiemÉ No, ja i liczę siebie Polką, wszystko, ale i nieraz tak pomyśleć, pomyślećÉ W tej historii wszystko tak przekręcone. [É] Tak zdaje się, że Polacy, ależ jeżeli tak wszystko po historii, [É] rozebrać się tak dosłownie, wszystko - a może my Biełarusy? Naprawdę. [É] Ja, na przykład, z jednej strony liczę siebie Polką, z drugiej strony pomyślisz - jakie my Polacy? Na pewno my BiełarusiniÉ [É] No, tak jeżeli brać z historii, to ja mówię - na pewno tu takieÉ no, Polacy niesapraudnyje. Jeżeli tak analizować historia ta nasza, najprędzej że my, jak ja mówiła, apalaczanyje Biełarusy" [B98Nacz.AJ/Łebko].

Im więcej rozmawiamy, tym silniejsze mam poczucie, że moja rozmówczyni jest Białorusinką, więcej: Białorusinką świadomą, z wyboru i patriotką Białorusi. Słyszę od niej refleksje, których nie wypowiedziałby żaden "katolik-polak" ani "Polak-kresowiak". Na przykład:

"Mnie na przykład bardzo podoba się literaturny ten język biełaruski, mnie podoba się. [É] A toÉ ja po białorusku, pani, dobrze? Mnie lżej tak będzie. [É] Tak wot, Biełarusy, isnawali jany tut z dauna. U czasy jaszcze Wielikaha Kniastwa Litouskaha biełaruska była dzierżaunaj mowaj, ot. [É] A potym uże [É] bolsz stali da polskaj źwiertacca, [É] i wsio, wsio na polskaj mowie, pa hetamu wsio znikła, za to i stracilisia Biełarusy. Stali prosta tutejszymi. I stali tutejszymi" [B98Nacz.AJ/Łebko].

"U cełym, da wsiej Biełarusi, eta u mnie takoje [É] patriotyczne bolsz paczut'ia. [É] Toj ściah nasz bieło-czerwono-biełyj, eta nasza historia. Eta nasza historia. Eta herb Pahoni, usio" [B98Nacz.AJ/Łebko].

"Jak u nas pierebudowa ta zaczęła się, i wszystko powróciło się do biełaruskości, da hetaj naszaj mowy, to zupełnie po innemu było. I szkoły biełoruskie, i biełoruski język państwowym językiem stał, wszystkoÉ A później to wszystko ciszej, ciszej, i teraz to już zupełnieÉ" [B98Nacz.AJ/Łebko].

Zapewne można by określić tę moją rozmówczynię jako zarazem Polkę i Bialorusinkę - a raczej na odwrót: Białorusinkę i Polkę. Zapewne można by mówić o niej jako o osobie, mającej bipolarną czy nawet wielopłaszczyznową tożsamość kulturową. Oczywiście głębsze zrozumienie jej fenomenu i wielu innych jej podobnych wymaga znacznie szczegółowszej analizy.

Punktem wyjścia owej analizy pozostanie stawiane od początku badań pytanie o znaczenie słowa "Polak". Co w wypadku konkretnej osoby oznacza deklaracja "ja - Polak"? Jakie treści i jakie znaczenia kryją się za deklaracją polskiej narodowości, polskiej wiary czy nacji, za wpisem polskiej "nacjonalności" w paszporcie?

Po dziesięciu latach badań terenowych w wioskach białorusko-litewskiego pogranicza jestem przekonana, że szczegółowsza analiza tożsamości ich mieszkańców, nazywających siebie "Polakami" i reprezentujących rozmaite warianty tej polskości, może wnieść cenny i inspirujący wkład do - zarówno materiałowych, jak i teoretycznych - studiów nad procesami narodotwórczymi.
--------------------------------------------------------------------------------

Bialoruscy Polacy sa naprawde podziwiajacy...
wallbash.gif wallbash.gif wallbash.gif wallbash.gif rolleyes.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
lekarz
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 440
Nr użytkownika: 8.240

Zawód: prawnik
 
 
post 17/07/2008, 17:39 Quote Post

Kreiuas,

Zestawienie źródeł i argumentacji u Ciebie bywa zadziwiające:

1. arnold pisze (Tutaj - post został przeniesiony - edit pulemietczik) o spisie z 1959 r., kiedy pamięć o państwowości polskiej na terenach dzisiejszej zachodniej Białorusi i tradycyjnej strukturze społecznej wsi (tzn. sprzed założenia kołchozów) była jeszcze sporo żywsza, a Ty mu za to fundujesz artykuł o mentalności mieszkańców białoruskich wiosek (po)kołchozowych po 1993 r. - nie zauważasz, że to pasuje jak pięść do oka? dzisiejsze postrzeganie polskości może być odmienne od percepcji w 1959 r. symptomatyczna jest wypowiedź "ja syn wsjech narodow" - ciekawe, ilu dzisiejszych Białorusinów (i innych mieszkańców komunistycznego raju) ma takie podejście do tożsamości narodowej?

2. no dobra, to ilu było tych kolonistów polskich po 1920 r.? bez ironii, chętnie się dowiem - znam kwestię kolonizacji Wołynia (chociaż tam też liczby nie były jakieś powalające na kolana) ale pierwsze słyszę o tej samej kwestii w odniesieniu do Białorusi Zach.

3. ten argument o Białorusinach uciekających do PRL z Sojuza w ramach repatriacji trochę mi nie gra z zestawieniem opresywnej polityki II RP wobec Białorusinów (w porównaniu z polityką ZSRR), jeżeli tak było to Białorusini mieli pełne prawo nie specjalnie palić się do przenosin do PRL. a w ogóle to dysponujesz jakimiś danymi? oczywiście poza argumentem, że wszyscy tam to etniczni Białorusini tylko ktoś im wmówił że są Polakami rolleyes.gif

przejrzałem materiały i wyszło, że do 1959 r. z terenów Białorusi zostało repatriowanych od 250 tys. do 370 tys. osób - rozbieżność jest znaczna i zdaje się, dotyczy kwestii uwzględniania jako repatriantów osób, które uciekły do Polski przed formalnym rozpoczęciem procesu repatriacji. co najmniej 40 tys. osób odmówiono prawa repatriacji uznając je za Białorusinów, zresztą pełnomocnik RP ds. repatriacji donosił o nagminnej praktyce przekonywania osób wyznających katolicyzm o tym że na pewno sa Białorusinami i odmawiania im na tej podstawie repatriacji (optyka władz białoruskich na ten temat była oczywiście inna źródło: http://www.bialorus.pl/index.php?secId=49&...zdzial=historia, wydaje mi się, że autor nie powinien zostać uznany przez Ciebie za stronniczego wink.gif

Z w/w artykułu i liczb wynika, że sito było dość gęste skoro tylu osobom odmówiono repatriacji, ergo liczba Białorusinów, którzy zostali przesiedleni do Polski nie mogła być znaczna.

4. Bialoruscy Polacy sa naprawde podziwiajacy...
wallbash.gif wallbash.gif wallbash.gif wallbash.gif rolleyes.gif

a masz jakąś ankietę wśród białoruskich Białorusinów i ich stosunku do tożsamości narodowej dla porównania smile.gif

Ten post był edytowany przez pulemietczik: 17/07/2008, 19:21
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
Albertus Galstold
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.198
Nr użytkownika: 7.826

Stopień akademicki: MBA
Zawód: CEO
 
 
post 17/07/2008, 20:35 Quote Post

QUOTE
no dobra, to ilu było tych kolonistów polskich po 1920 r.? bez ironii, chętnie się dowiem - znam kwestię kolonizacji Wołynia (chociaż tam też liczby nie były jakieś powalające na kolana) ale pierwsze słyszę o tej samej kwestii w odniesieniu do Białorusi Zach.


Na przykład, po tym, jak Litwa odzyskała Wilno z okolicami (teren-6700 km2, obywatele – 489000) paszporty litewskie wydano do 73371 polskich imigrantów po 1920. Tyłko w okresie 1921-1928 do Wilna wyimigrował 14358 polak...
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
lekarz
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 440
Nr użytkownika: 8.240

Zawód: prawnik
 
 
post 18/07/2008, 10:37 Quote Post

jakieś źródło? 73 tys. Polaków, którzy przenieśli się na tereny Litwy przyłączone do Polski wydaje się liczbą nieco niewiarygodną, czy aby nie obejmuje tych którzy uciekli przed armią czerwoną w 1919 r. i potem wrócili?

jak pisałem wcześniej, o polityce kolonizacyjnej można mówić w odniesieniu do Wołynia i tam, wobec totalnej mniejszości Polaków (16%, a Józewski zdaje się uważał, że raczej ok. 10%) to miało jakiś sens z punktu widzenia ówczesnych władz RP

ale Wilno? znalazłem jakieś dane, że wg niemieckiego spisu z 1916 r. w Wilnie było ok. 50% Polaków, 43% Żydów, Litwinów 2,6% (źródło: niestety jedynie http://pl.wikipedia.org/wiki/Litwa_%C5%9Arodkowa, więc nie upieram się przy całkowitej wiarygodności). w odniesieniu do Wilna jakakolwiek "polityka kolonizacyjna" nie miałaby sensu.

Ale do rzeczy, w jaki sposób ustalono liczbę "polskich imigrantów" po 1920 r., którym wydano paszporty litewskie (rozumiem, że w 1939 r.)?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

     
Albertus Galstold
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.198
Nr użytkownika: 7.826

Stopień akademicki: MBA
Zawód: CEO
 
 
post 18/07/2008, 11:54 Quote Post

QUOTE
jakieś źródło?

Tautinė gyventojų sudėtis ženkliai pakito kai Lietuvai buvo gražintas Lenkijos užgrobtas Vilniaus kraštas – 6700 kv. km su 489 tūkst. gyventojų. Lietuvos vidaus pasai buvo išduoti 73371 lenkų kolonistui ir administratoriui, kurie į Vilniaus kraštą persikėlė po 1920 m. Taip pat žinoma, kad 1921–1928 m. į Vilnių atsikėlė 14358 lenkai. http://mkp.emokykla.lt/gimtoji/docs/10k02t04k.rtf
Poszukam więcej ale trochę później...

Piękny język (jak rozumiem to litewski) ale moglibyśmy prosić o tłumaczenie? (pulemietczik)

Ten post był edytowany przez pulemietczik: 19/07/2008, 20:30
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
arnold
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.590
Nr użytkownika: 6.231

 
 
post 18/07/2008, 12:37 Quote Post

Niemcy w roku 1916 przeprowadzili na Litwie spis ludności. Wileńszczyzna była wtedy przez nich podzielona na 8 kreisów czyli okręgów o ile dobrze znam niemiecki.
Wyniki spisu były następujące:

Miasto Wilno 139 247 mieszkańców ogółem z tego 2662 Litwinów (1,9%) oraz
74221 Polaków (53,3%)
Okręg Wilno 74700 mieszkańców ogółem z tego 2713 Litwinów (3,6%) oraz
68136 Polaków (91,1%)
Okręg Nowe Święciany 91689 mieszkańców ogółem z tego 25259 Litwinów (27,5%) oraz 55971 Polaków (61,0%)
Okręg Szyrwinty 62262 mieszkańców ogółem z tego 13539 Litwinów (21,7%) oraz
45338 Polaków (72,8%)
Okręg Malaty 30159 ogółem mieszkańców z tego 13 087 Litwinów (43,4%) oraz
14 587 Polaków (48,4%)
Okręg Koszedary 61440 mieszkańców ogółem z tego 29 033 Litwinów (47,3%) oraz
27 441 Polaków (44,7%)
Okręg Syłgudyszki 51224 mieszkańców ogółem z tego 40140 Litwinów (78,4%) oraz
7941 Polaków (15,5%)
Okręg Olita 103765 mieszkańców ogółem z tego 79 397 Litwinów (76,5%) oraz
15 495 Polaków (14,9%)

Łącznie 614 486 mieszkańców ogółem z tego 205 830 Litwinów (33,5%) oraz 309 130 Polaków (50,3%)

Niemcy byli zaskoczeni wynikami tego spisu. Przedstawiciel niemieckiego sztabu generalnego w Wilnie von Beckerath pisał w raporcie z Wilna z dnia 03.01.1917 roku „ Nie doceniono w Berlinie nie tylko liczebnej siły polskości ale tez politycznego i ekonomicznego znaczenia tego elementu. Statystyki oficjalne rosyjskie, które tutaj znaleźliśmy, a które zupełnie nie odpowiadają naukowym wymogom nowożytnym takiej pracy, są zapewne sfałszowane na niekorzyść Polaków, których istotna siła i znaczenie występowały na każdym kroku z oczywistością. Nasz spis z 1916 roku udowodnił, że znaczenie Polaków jest na Litwie nieporównanie potężniejsze, niż przypuszczano, a nie mniej, że Polacy są tam jedynym elementem posiadającym wybitne kwalifikacje polityczne i twórcze. Jeśli jest możliwym rządzić bez nich w czasie wojny, w czasie pokoju rządzenie przeciw nim zdaje się być nie tylko trudnym, ale nawet niebezpiecznym, gdyż inne narodowości na Litwie nie są zdolne dać żadnego poważnego i stałego punktu oparcia”.

Tak więc twierdzenia o dziesiątkach tysięcy polskich osadników czy kolonistów, którzy rzekomo mieli przybyć na Wileńszczyznę w okresie międzywojennym można włożyć między bajki. To sa wymysły nacjonalistycznej litewskiej propagandy, która starała się udowodnić litewskośc Wileńszczyzny.
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
Piotr27
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 8
Nr użytkownika: 47.045

Zdzis³aw Gêbo³yś
Zawód: wolny zawód
 
 
post 19/07/2008, 7:14 Quote Post

QUOTE(arnold @ 18/07/2008, 12:37)
Niemcy w roku 1916 przeprowadzili na Litwie spis ludności. Wileńszczyzna była wtedy przez nich podzielona na 8 kreisów czyli okręgów o ile dobrze znam niemiecki.
Wyniki spisu były następujące:

Miasto Wilno 139 247 mieszkańców ogółem z tego 2662 Litwinów (1,9%) oraz
74221 Polaków (53,3%)
Okręg Wilno 74700 mieszkańców ogółem z tego 2713 Litwinów (3,6%) oraz
68136 Polaków (91,1%)
Okręg Nowe Święciany 91689 mieszkańców ogółem z tego 25259 Litwinów (27,5%) oraz 55971 Polaków (61,0%)
Okręg Szyrwinty 62262 mieszkańców ogółem z tego 13539 Litwinów (21,7%) oraz
45338 Polaków (72,8%)
Okręg Malaty 30159 ogółem mieszkańców z tego 13 087 Litwinów (43,4%) oraz
14 587 Polaków (48,4%)
Okręg Koszedary 61440 mieszkańców ogółem z tego 29 033 Litwinów (47,3%) oraz
27 441 Polaków (44,7%)
Okręg Syłgudyszki 51224 mieszkańców ogółem z tego 40140 Litwinów (78,4%) oraz
7941 Polaków (15,5%)
Okręg Olita 103765 mieszkańców ogółem z tego 79 397 Litwinów (76,5%) oraz
15 495 Polaków (14,9%)

Łącznie 614 486 mieszkańców ogółem z tego 205 830 Litwinów (33,5%) oraz 309 130 Polaków (50,3%)

Niemcy byli zaskoczeni wynikami tego spisu. Przedstawiciel niemieckiego sztabu generalnego w Wilnie von Beckerath pisał w raporcie z Wilna z dnia 03.01.1917 roku            „ Nie doceniono w Berlinie nie tylko liczebnej siły polskości ale tez politycznego i ekonomicznego znaczenia tego elementu. Statystyki oficjalne rosyjskie, które tutaj znaleźliśmy, a które zupełnie nie odpowiadają naukowym wymogom nowożytnym takiej pracy, są zapewne sfałszowane na niekorzyść Polaków, których istotna siła i znaczenie występowały na każdym kroku z oczywistością. Nasz spis z 1916 roku udowodnił, że znaczenie Polaków jest na Litwie nieporównanie potężniejsze, niż przypuszczano, a nie mniej, że Polacy są tam jedynym elementem posiadającym wybitne kwalifikacje polityczne i twórcze. Jeśli jest możliwym rządzić bez nich w czasie wojny, w czasie pokoju rządzenie przeciw nim zdaje się być nie tylko trudnym, ale nawet niebezpiecznym, gdyż inne narodowości na Litwie nie są zdolne dać żadnego poważnego i stałego punktu oparcia”.

Tak więc twierdzenia o dziesiątkach tysięcy polskich osadników czy kolonistów, którzy rzekomo mieli przybyć na Wileńszczyznę w okresie międzywojennym można włożyć między bajki. To sa wymysły nacjonalistycznej litewskiej propagandy, która starała się udowodnić litewskośc Wileńszczyzny.
*


Nie bardzo rozumiem, co chcesz przez tą statystykę powiedzieć? To, co mówisz, zakrawa o demagogię. Wszak nikt rzumny nie twierdzi, że na litwie nei mieszkali Litwini, albo, że tylko Litwini, albo, że tylko Polacy. Poczytaj sobie lepiej wyniki spisu powszechnego z 1931 roku. Poczytaj też o antyposlich działaniach litwinizacyjnych, a może zaczniesz wnioskować bardziej racjonalnie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
arnold
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.590
Nr użytkownika: 6.231

 
 
post 19/07/2008, 9:33 Quote Post

QUOTE(Piotr27 @ 19/07/2008, 7:14)
[Nie bardzo rozumiem, co chcesz przez tą statystykę powiedzieć? To, co mówisz, zakrawa o demagogię. Wszak nikt rzumny nie twierdzi, że na litwie nei mieszkali Litwini, albo, że tylko Litwini, albo, że tylko Polacy. Poczytaj sobie lepiej wyniki spisu powszechnego z 1931 roku. Poczytaj też o antyposlich działaniach litwinizacyjnych, a może zaczniesz wnioskować bardziej racjonalnie.
*



Chcę przez to powiedzieć, że ludnośc Wileńszczyzny w momencie przyłączania tych terenów do Polski była w zdecydowanej większości polska. Litwini często twierdzą, że Polacy na Wileńszczyźnie to albo efekt polonizacji okresu międzywojenego albo, że byli to koloniści, którzy mieli za zadanie wynaradawiać miejscowych Litwinów. Jest to nieprawda co pokazuje chocby ten niemeicki spis. A co do tych Polaków, którzy mieli rzekomo napłynąc na Wileńszczyzne w okresie wojennym to chętnie poznałbym jakieś szczegóły. Co to byli za ludzie, jakich zawodów, w jakich miejscowościach się osiedlali, w jaki celu itd? Byłbym jeszcze skłonny uwierzyć, że jakaś znaczniejsza liczba mieszkańców przybyła do samego Wilna jako ośrodka administracyjnego ale nie na wieś. W przypadku takiego Wołynia jest wiele informacji potwierdzających polskie osadnictwo w okresie międzywojennym natomiast w przypadku Wileńszczyzny nie ma na to żadnych dowodów.
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
Piotr27
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 8
Nr użytkownika: 47.045

Zdzis³aw Gêbo³yś
Zawód: wolny zawód
 
 
post 19/07/2008, 20:00 Quote Post

QUOTE(arnold @ 19/07/2008, 9:33)
QUOTE(Piotr27 @ 19/07/2008, 7:14)
[Nie bardzo rozumiem, co chcesz przez tą statystykę powiedzieć? To, co mówisz, zakrawa o demagogię. Wszak nikt rzumny nie twierdzi, że na litwie nei mieszkali Litwini, albo, że tylko Litwini, albo, że tylko Polacy. Poczytaj sobie lepiej wyniki spisu powszechnego z 1931 roku. Poczytaj też o antyposlich działaniach litwinizacyjnych, a może zaczniesz wnioskować bardziej racjonalnie.
*



Chcę przez to powiedzieć, że ludnośc Wileńszczyzny w momencie przyłączania tych terenów do Polski była w zdecydowanej większości polska. Litwini często twierdzą, że Polacy na Wileńszczyźnie to albo efekt polonizacji okresu międzywojenego albo, że byli to koloniści, którzy mieli za zadanie wynaradawiać miejscowych Litwinów. Jest to nieprawda co pokazuje chocby ten niemeicki spis. A co do tych Polaków, którzy mieli rzekomo napłynąc na Wileńszczyzne w okresie wojennym to chętnie poznałbym jakieś szczegóły. Co to byli za ludzie, jakich zawodów, w jakich miejscowościach się osiedlali, w jaki celu itd? Byłbym jeszcze skłonny uwierzyć, że jakaś znaczniejsza liczba mieszkańców przybyła do samego Wilna jako ośrodka administracyjnego ale nie na wieś. W przypadku takiego Wołynia jest wiele informacji potwierdzających polskie osadnictwo w okresie międzywojennym natomiast w przypadku Wileńszczyzny nie ma na to żadnych dowodów.
*


chyba Cię źle zrozumialem, to znaczy calkowicie opacznie, jako głos podważający polskość Wleńszczyzny. Jeśli chodzi o osadników na wileńszczyźnie, to również byli. Nie podam Ci konkretnych źródeł, bo ich nie znam. Rzecz znam z drugiej ręki. Zważ, że dużo ziemi zostalo przejętych przez państwo polskie z rąk rosyjskich. Jak zapewne wiesz wcześniej, w czasie zaborów carat konfiskowal ziemie Polaów za udział w powstaniach. Był to w pewnym sensie at sprawiedliwości historycznej.
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
Albertus Galstold
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.198
Nr użytkownika: 7.826

Stopień akademicki: MBA
Zawód: CEO
 
 
post 23/07/2008, 19:33 Quote Post

QUOTE
Tautinė gyventojų sudėtis ženkliai pakito kai Lietuvai buvo gražintas Lenkijos užgrobtas Vilniaus kraštas – 6700 kv. km su 489 tūkst. gyventojų. Lietuvos vidaus pasai buvo išduoti 73371 lenkų kolonistui ir administratoriui, kurie į Vilniaus kraštą persikėlė po 1920 m. Taip pat žinoma, kad 1921–1928 m. į Vilnių atsikėlė 14358 lenkai. http://mkp.emokykla.lt/gimtoji/docs/10k02t04k.rtf

Piękny język (jak rozumiem to litewski) ale moglibyśmy prosić o tłumaczenie? (pulemietczik)


...jak Litwa odzyskała Wilno z okolicami (teren-6700 km2, obywatele – 489000) paszporty litewskie wydano do 73371 polskich imigrantów po 1920. Tyłko w okresie 1921-1928 do Wilna wyimigrował 14358 polak...

QUOTE
Poszukam więcej ale trochę później...


„W okresie 1920-1939 do Wilna wyimigrowało ~98 000 polakow… trzeba powiedziec ze część z nich to obywatele miejscowy które nie były zdolny do dokumentalnego dowodu ich prawa do obywatelstwa Litewskiego...)” „Na dodatek okólo 25 000 (więcej niż 12 000 obywatelow cywilnych i okóło 13000 wojskowych) przybyło do Litwy od 1939 do 1940.”

Prof. R. Žepkaitė, Vilniaus istorijos atkarpa 1939–1940, Vilnius, 1990, p. 54.
Prof. R. Žepkaitė, op. cit.; G. Surgailis, Antrojo pasaulinio karo pabėgėliai ir internuotieji Lenkijos kariai Lietuvoje, Vilnius, 2005, p. 47, 261
http://vddb-dt.library.lt/fedora/get/LT-eL....002.0.01.ARTIC
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
arnold
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.590
Nr użytkownika: 6.231

 
 
post 24/07/2008, 12:03 Quote Post

A czy autorzy piszą kim było tych 73371 polskich imigrantów po 1920? Mógłbym sobie jeszcze wyobrazić, że do takiego miasta jak Wilno napłynęło 14358 Polaków jako wojskowych, urzędników itp ale pytanie kim było te 59 tysięcy osób, które rzekomo przybyły na wileńską prowincję. A może było tak, że jeżeli ktoś urodził się na Wileńszczyźnie ale na terenach, które przyłaczono do ZSRR (Lida, Oszmiana, Brasław)uznawany był za obcokrajowca? Bardzo byłoby ciekawe dowiedziec się z jakich terenów pochodziło te 73 tysiące osób.
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
Albertus Galstold
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.198
Nr użytkownika: 7.826

Stopień akademicki: MBA
Zawód: CEO
 
 
post 24/07/2008, 20:18 Quote Post

QUOTE
ale pytanie kim było te 59 tysięcy osób, które rzekomo przybyły na wileńską prowincję


Na przykład, ochotnicy, podczas reformy rolnej
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

14 Strony  1 2 3 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej