Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
9 Strony « < 7 8 9 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Jesteś Neronem, Co robisz?
     
alexmich
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 595
Nr użytkownika: 98.744

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 5/12/2019, 22:22 Quote Post

2. "W tym momencie" tak, ale w perspektywie kilkuset lat, jeśli tylko odkrycie będzie znane, a różni ludzie będą w tym grzebać, to coś przydatnego powstanie. Ludzie są pomysłowi.

3. Nie zgodzę się z tym. Zapotrzebowanie na architektów, czy inżynierów budownictwa jest stale. Broni baro i neuro balistycznej tęż jest sporo w imperium, a medyków nigdy za wiele. Skoro w ciele Nerona siedzi umysł z XXI to Neron zacznie się otaczać myślicielami, filozofami, medykami, architektami, mistrzami metalurgii itp. Ci ludzie będą bardzo przydatki zarówno podczas kampanii jak i reformowania Imperium. Skoro taka świta już istnieje, to wystarczy wpaść na pomysł, aby wziąć na "termin" kilkunastu zdolnych uczniów, a nasza świta poświęciła trochę czasu na wykłady. Do tego kopiujemy bibliotekę aleksandryjską i Neron w testamencie zapisuje pokaźną sumę na działanie nowej szkoły w Rzymie, która będzie kształcić kadry zarządzające Imperium (w końcu wprowadzamy egzaminy na urzędnika). Uczelnia wykłada: filozofię, historie, administracje, matematykę, prawo, architekturę, medycynę, i podstawy techniki. Każdy uczeń musi poznać podstawy z każdej dziedziny i z czasem specjalizować się w jednej lub kilku. Zapotrzebowanie na absolwentów wygeneruje się po części egzaminami na urzędnika, czy wakatami dla medyków w armii.


7. Biorąc pod uwagę jak wyglądały łaźnie dla zamożnych to obstawiam, że znał podstawy. Halsowanie może i nie jest potrzebne, ale na pewno jest przydatne, a wprowadzenie trójkątnych ukośnie ustawionych żagli, to skok ewolucyjny w żegludze, z czasem się sam spopularyzuje.



9. Nie każda rasa koni nadaję się do celów militarnych ( ktoś wie jaki mamy wybór w antyku?) a z tych które się nadają, trzeba jeszcze dobrać osobniki o odpowiednich cechach charakteru. Walka z siodła, utrzymanie szyku, itp to nie taka prosta rzecz do nauczenia. Ty chcesz 30 tyś jeźdźców! Jeśli chcesz się ograniczyć tylko do Rzymian to obawiam się że może to się okazać karkołomnym zadaniem. Jeśli mają to jeszcze być katafrakci to obawiam się że logistyka i koszta wykoleja ten pomysł.

10. W OTL popularyzacja tego napoju zajęła dużo więcej czasu.

11. Zależny jak do tego podejdzie. Zalety choćby takiej trójpolówki będą widoczne bardzo szybko i bardzo szybko przyniosą zyski. Tak samo z uprzężą dla wołu. połączenie pługa odkładnicy i zbiornika z lejkiem na ziarno również ułatwi prace rolne.

12. Owszem jakieś moździerze czy hakownice. Tylko po co? Legioniści świetnie sobie radzą z katapultami skorpionami, a kusze będą skuteczniejsze i poręczniejsze od hakownic. Do tego postarał bym się o zmajstrowanie Trebuszy i żadnej drogiej altyleri prochowej nie potrzeba. Choć pokazy fajerwerków mają swój urok. Ważne aby proch był znany.

14. Obawiam się że ów sosiwo to taki keczup starożytności. Bierzemy i patroszymy rybki, wnętrzności wrzucamy do misy, dodajemy garść soli i pozostawiamy na okres miesiąca wystawione na śródziemnomorskie słońce. zresztą kilka razy w historii próbowano wskrzesić Rzymskie zwyczaje żywieniowe i ani razu to się nie udawało (opór biesiadników przed konsumpcją "specjałów" był zbyt duży)


17. Gdyby odkopanie go było takie proste, to nie dokonano by tego dopiero w XIX wieku i to po kilku próbach. Gdyby Neron próbował tego dokonać bez uzasadnionych podstaw, naraził by się na śmieszność i nieprzychylność z powodu trwonienia masy pieniędzy. Najpierw musi istnieć intensywny handel morski z Indiami, aby istniało zapotrzebowanie na kanał. Nie na odwrót.
 
User is offline  PMMini Profile Post #121

     
Arkan997
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.316
Nr użytkownika: 93.492

 
 
post 6/12/2019, 10:09 Quote Post

Tylko co tak naprawdę chcemy osiągnąć w dłuższej perspektywie czasu? Dążymy do feudalizmu, czy przeskakujemy ten proces i przechodzimy od razu do kapitalizmu?
 
User is offline  PMMini Profile Post #122

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 6/12/2019, 10:19 Quote Post

2. Odkrycia nikt celowo nie zakrywał - a okazało się totalnie niepotrzebne na następne 1700 lat.

3. Niesłusznie zakładasz, że JA posiadam "umysł z XXI wieku". Po pierwsze - urodziłem się w końcu trzeciej ćwierci poprzedniego stulecia. Po drugie - nie cierpię majsterkować i mam dwie lewe ręce do techniki. Po trzecie - mam alergię na "myślicieli", "filozofów" i całą resztę tych ludobójczych darmozjadów. Na pewno nie będę się nimi otaczał! A gdybym to zrobił - zostanę uznany za dziwaka i stracę autorytet. Egzaminy na urzędników może kiedyś zostaną wprowadzone - choć wątpię, aby udało się to zrobić za życia Nerona. Dokładnie tak samo jak w Chinach (i jak przy naborze do EIC...) - będą polegały na ułożeniu wiersza. Po grecku. Na zadany temat. Tak że żadnej wyższej uczelni nie będzie, a już na pewno nie - wyższej uczelni technicznej. W ramach "zakonów rycerskich" (cudzysłów bardzo duży bo, jak na razie przynajmniej, nie będzie to miało nic wspólnego z religią) powstaną za to swoiste "szkoły kadetów". Ale to dopiero pod koniec panowania.

7. To szczęśliwy człowiek.

9. Przesąd światło ćmiący. Bonaparte, jak mu brakowało koni w 1813, to część odtwarzanej kawalerii wsadził na jakieś chłopskie koniki wzrostu siedzącego psa - i dawali sobie radę. No chyba, że żywisz przekonanie, iż Rzymianie W OGÓLE nie mieli kawalerii? Ależ mieli jej wystarczająco dużo! I formowali coraz to więcej w miarę upływu czasu. Ja tu żadnej wielkiej rewolucji nie robię. Na pewno dużo więcej niż 30 tysięcy Rzymian umie jeździć konno. To, że nigdy nie używali strzemion - tylko pomaga im pewniej siedzieć. Strzemiona raczej przeszkadzają w nauce, dając złudzenie stabilności tam, gdzie jej nie ma. Koni w całym Imperium to jest spokojnie kilka milionów - w tym takie rasy, o których my dziś już mało co wiemy (przez brak rozbudowanych "wsiądzeń" przez cały antyk było ogromne zapotrzebowanie na inochodźce, dziś już bardzo rzadko spotykane...). Wszystko co robię, to zbieram najlepszych jeźdźców z ISTNIEJĄCYCH jednostek jazdy, daję im najlepsze konie z ISTNIEJĄCYCH zasobów, trochę upgrade'uję im sprzęt - i ćwiczymy zupełnie nową taktykę. Oczywiście, że "konarmia" będzie najkosztowniejszym ze wszystkich moich przedsięwzięć. Co do tego nie ma sporu. Ale - Partowie zapłacą...

10. OTL napoju nie popularyzował władca całego znanego świata.

11. Trójpolówka oznacza skokowy wzrost nakładu pracy. Oznacza także mnóstwo innych rzeczy: SPADEK przeciętnych plonów z hektara (to, że ilość dostępnej żywności rośnie, to skutek nie wzrostu wydajności - tylko przyrostu areału upraw...), SPADEK przeciętnych plonów na każdego rolnika (nie jest przypadkiem, że wraz z upowszechnianiem się trójpolówki - obserwujemy na cmentarzach karlenie populacji, wzrost liczby chorób, itp.), wzrost podatności rolnictwa na wahania klimatyczne i... polityczne! Bo jak obrońcy ojczyzny, czy wraży najeźdźcy (z punktu widzenia chłopa to wszystko jedno...) pozabierali i pozjadali krowy - od razu był głód, z braku nawozu, ziemia nie rodziła... Wedle mojej wiedzy - trójpolówka upowszechniła się nie dlatego, że gołym okiem widać było jej ogromne zalety, tylko dlatego, że panowie feudalni siłą zagonili chłopów do roboty, do której ci chłopi nijak się nie palili. Ale mam też dobrą wiadomość: to jest, na szczęście, głównie zmartwienie Europy północnej. My, w szczęśliwym świecie śródziemnomorskim - spróbujemy ten etap delikatnie ominąć. Eksperymentując od razu z płodozmianem. To jeszcze większy przyrost nakładu pracy - ale przynajmniej gleba nam nie jałowieje, tylko poprawia się z każdym rokiem uprawy, więc wrażliwość rolnictwa na czynniki zewnętrzne spada, a nie rośnie - może też rosnąć wydajność zarówno z hektara, jak i na zatrudnionego...

12. Zgadzam się.

14. Nie mam uprzedzeń kulinarnych. Ale, jak pisałem, oprócz kawy z kardamonem, miodem i śmietanką (albo, zamiast śmietanki - z cytryną: fenomenalnie orzeźwia...) - kontentował się będę owsianką i sucharami.

17. Mylisz dwa różne kanały. Kanał Faraonów NIE prowadził od Morza Śródziemnego do Morza Czerwonego - tylko od Nilu do Morza Czerwonego. Istniał - w całości lub w częściach - aż do czasów nowożytnych, nie trzeba go odkopywać od zera. Lessseps swoje prace zaczął od udrożnienia tego właśnie kanału - żeby mieć słodką wodę dla robotników budujących "właściwy" Kanał Sueski. Kanał Faraonów był (i jest!) kanałem słodkowodnym. Kanał Sueski jest słonowodny i w starożytności nigdy nie istniał. Dla ówczesnych statków, o niewielkim zanurzeniu - nie był potrzebny. Moja flota spokojnie dopłynie Nilem do Kanału - a stamtąd na Morze Czerwonego. Bez udrożnienia Kanału Faraonów inwazja na Arabię, a potem wojna z Partami - byłaby logistyczną niemożliwością.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #123

     
Arkan997
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.316
Nr użytkownika: 93.492

 
 
post 14/12/2019, 16:26 Quote Post

Garść informacji z ostatniego magazynu Focus Historia-ekstra
Zdaniem historyków Franka Walbanka i Anny Świedkówny odkrycie szlaku monsunowego do Indii ożywiło handel Egiptu ze Wschodem, czego dowodem było pojawienie się w tytulaturze namiestnika egipskiej Tebaidy tytułu "Stratega Morza Czerwonego i Indyjskiego". Ale handel z Indiami osiągnął apogeum w czasach rzymskich. Statki kupieckie Rzymian stały się częstym widokiem w indyjskich portach. Jak zanotował miejscowy poeta: ,,wzbijając białą pianę, przybyły duże piękne statki z Yawanas (z zachodu) wiozące złoto, a powróciły ładowane pieprzem". A Pliniusz Starszy lamentował w I w., że Indie, Chiny i Półwysep Arabski wyciągają z imperium 100 milionów sestercji rocznie - oto ile nas kosztują nasz zbytek i nasze kobiety!".

Cai lun (50-121 n.e) Ten dworzanin chińskiego cesarza He wynalazł tanią metodę produkcji papieru do pisania. Wykorzystał do tego m.in. korę, konopie i mazurzystę tkaniny. Wcześniej Chińczycy pisali na jedwabiu lub bambusowych deseczkach. Przez wieki strzegli pomysłu Cai Luna przed ówczesnymi szpiegami. Sam wynalazca skończył jednak marnie: wdał się w dworskie intrygi, skompromitował i popełnił samobójstwo.

Czyli Neon na razie nie ma po co wysyłać misji szpiegowskich do Chin po papier, bo sami Chińczycy go nie wynaleźli - Co prawda byłyby niezłe jaja gdyby to zrobił, ale zostawmy ten temat.

Co do handlu z Indianin to wygląda na to, że Rzym miał całkiem spory deficyt w handlu! Celem Nerona w głównym mierze powinno być zatem jego wyrównanie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #124

     
Gopher
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 165
Nr użytkownika: 81.025

 
 
post 16/12/2019, 15:31 Quote Post

QUOTE(Arkan997 @ 14/12/2019, 16:26)
Co do handlu z Indianin to wygląda na to, że Rzym miał całkiem spory deficyt w handlu! Celem Nerona w głównym mierze powinno być zatem jego wyrównanie.
*


Albo jednak znalezienie nowych źródeł kruszcu na jego pokrycie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #125

     
alexmich
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 595
Nr użytkownika: 98.744

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 16/12/2019, 18:37 Quote Post

QUOTE(Gopher @ 16/12/2019, 15:31)
QUOTE(Arkan997 @ 14/12/2019, 16:26)
Co do handlu z Indianin to wygląda na to, że Rzym miał całkiem spory deficyt w handlu! Celem Nerona w głównym mierze powinno być zatem jego wyrównanie.
*


Albo jednak znalezienie nowych źródeł kruszcu na jego pokrycie.
*




Odwlekanie nieuniknionego. Trzeba coś znaleźć na wymianę albo zacząć produkować, uprawiać, hodować u siebie.

Podobną bomba zegarową jest system emerytalny legionistów.

Tu potrzebne są rozwiązania systemowe i trwałe.
 
User is offline  PMMini Profile Post #126

     
Arkan997
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.316
Nr użytkownika: 93.492

 
 
post 16/12/2019, 19:08 Quote Post

QUOTE(alexmich @ 16/12/2019, 18:37)
Odwlekanie nieuniknionego. Trzeba coś znaleźć na wymianę albo zacząć produkować, uprawiać, hodować u siebie.
*



Na dobrą sprawę Portugalczycy mieli dokładnie ten sam problem kilkanaście wieków później. Hindusi nie chcieli sprzedawać pieprzu i kamieni szlachetnych za paciorki, a sprawy nie ułatwiał fakt, że część muzułmańskich kupców nie chciała handlować z niewiernymi.
Jakieś rozwiązanie Europejczycy znaleźli później w korsarstwie i rozgrywaniu politycznym władców Indii, ale w czasach Rzymskich raczej nie byłoby to możliwe. Zbyt małe bariery technologiczne, aby na dobrą sprawę było to opłacalne.

W temacie zaproponowałem już aby podkraść z Indii trzcinne cukrową (do słodzenia kawy) oraz rozpocząć uprawę bawełny i ryżu aby dać jakiś substytut dla wełny oraz pszenicy.
 
User is offline  PMMini Profile Post #127

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 18/12/2019, 8:04 Quote Post

1. Literatura moralistyczna nie jest bilansem handlowym. Nie wiadomo, czy Rzym miał deficyt w handlu z Indiami, czy nie miał - a już na pewno: jaki to był deficyt. Pliniusz znał się na tym jak żaba na podkuwaniu koni i jedyne, o co mu chodziło, to morał: potępienie zbytku i zniewieścienia sobie współczesnych, w kontraście do surowych cnót przodków.

2. Handel z Indiami ma charakter strategiczny z uwagi na jeden tylko artykuł. Stal. Ja jestem kompletnie nie techniczny i ile bym się nie naczytał o dymarkach, fryszarkach, gruszkach Bessemera czy wielkich piecach - żadnego przełomu w rzymskiej metalurgii z tego powodu nie będzie. Zatem stal trzeba importować. Z uwagi na znaczenie militarne tego surowca, należy przejąć jak największy udział w indyjskim eksporcie stali - pozbawiając w ten sposób lepszej broni potencjalnych konkurentów (w szczególności z Persji czy Azji Środkowej). Zatem należy:
- wyeliminować pośredników (stąd KONIECZNOŚĆ podboju Arabii - z Jemenem włącznie);
- ustanowić cesarski monopol na import stali;
- dobrze płacić Hindusom, żeby nie szukali innych odbiorców;
- a jak się jakiś reflektant pojawi - łeb mu ukręcać przy samych biodrach jak najszybciej;
- z tego względu - utrzymywać stosowną agenturę w kluczowych punktach Indii; jeśli agenturze uda się przy okazji coś podpatrzeć, skopiować, przesadzić lub zwerbować - tylko tym lepiej.

Po prawdzie nie jestem pewien - może któryś z Kolegów mnie oświeci - czy przewaga jakościowa wyrobów indyjskich wynikała tylko z lepszej technologii (którą, ostatecznie, przy odrobinie cierpliwości, w końcu się ukradnie...), czy nie aby z właściwości miejscowych rud żelaza..? Jeśli to drugie, to żadna agentura nic nie poradzi. Złoża wysokogatunkowej rudy żelaza i na przykład niklu najbliżej mam w Skandynawii której, jako Neron, nigdy nawet nie zobaczę...

3. Cała reszta to są orzeszki - i praktycznie wszystko da się albo przesadzić (uprawy), albo skopiować (technologie). Trzcinę cukrową można uprawiać w wielu miejscach na wybrzeżu Mare Nostrum (wszędzie tam, gdzie tylko jest dość wody). Bawełnę podobnie - z tym, że póki jakiś geniusz nie zbuduje odziarniarki, bawełna pozostanie luksusem. To już łatwiej byłoby o upowszechnienie jedwabiu (jedwabniki, historycznie, hodowano nawet w Polsce, choć wymagało to odrobiny samozaparcia...) - acz rzecz wymaga podróży dużo dalej niż do Indii i naprawdę kumatego Bonda, który porwie i nasiona morwy i larwy jedwabników i, najchętniej, także jakąś piękną Chinkę, która w małym paluszku ma subtelną sztukę odwijania kokonów. Niczego nie zapominając. Mało prawdopodobne, aby udało się to za pierwszym razem...

4. Nie bez kozery pisałem też od początku o konieczności powtórzenia ekspedycji wysłanej przez faraona Necho. Płynąc wokół Afryki odkryje się, jeszcze na Oceanie Indyjskim, całkiem sporo wysp (taki Zanzibar na początek..?). Które doskonale nadają się do plantacyjnych upraw pieprzu, cynamonu, imbiru - i czego jeszcze chcecie. Kraj Przylądkowy to jedyne miejsce na świecie dokąd udało się przenieść z Kaszmiru hodowlę kóz angorskich. Z tym, że to raczej nie jest pilne. Z Afryki można pozyskiwać towary poszukiwane zarówno w Rzymie, jak i w Indiach: złoto, drogie kamienie, egzotyczne drewno, kość słoniową, strusie pióra, niewolników...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #128

     
Pimli
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 773
Nr użytkownika: 103.187

 
 
post 18/12/2019, 16:48 Quote Post

QUOTE(Arkan997 @ 16/12/2019, 19:08)
Na dobrą sprawę Portugalczycy mieli dokładnie ten sam problem kilkanaście wieków później. Hindusi nie chcieli sprzedawać pieprzu i kamieni szlachetnych za paciorki, a sprawy nie ułatwiał fakt, że część muzułmańskich kupców nie chciała handlować z niewiernymi.
Jakieś rozwiązanie Europejczycy znaleźli później w korsarstwie i rozgrywaniu politycznym władców Indii, ale w czasach Rzymskich raczej nie byłoby to możliwe. Zbyt małe bariery technologiczne, aby na dobrą sprawę było to opłacalne.

I dlatego nawiązanie kontaktów handlowych z Ameryką jest koniecznością, jeśli Imperium chce się pozbyć deficytu kruszców w obiegu pieniężnym. Można pływać za Atlantyk, oferować Indianom żelazne narzędzia i broń, luksusową ceramikę, wino, potem także (gdy już się wykradnie sekret jego produkcji z Chin) jedwab, szklaną biżuterię itd. i kazać sobie za to płacić złotem, którego prawdziwej wartości Indianie nie znają - czysty zysk. Przy okazji sprowadzi się do Rzymu kukurydzę, ziemniaki i paprykę. A jaki to może mieć wpływ na rozwój cywilizacji indiańskich!
 
User is offline  PMMini Profile Post #129

     
Arkan997
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.316
Nr użytkownika: 93.492

 
 
post 18/12/2019, 17:22 Quote Post

QUOTE(Pimli @ 18/12/2019, 16:48)
I dlatego nawiązanie kontaktów handlowych z Ameryką jest koniecznością, jeśli Imperium chce się pozbyć deficytu kruszców w obiegu pieniężnym. Można pływać za Atlantyk, oferować Indianom żelazne narzędzia i broń, luksusową ceramikę, wino, potem także (gdy już się wykradnie sekret jego produkcji z Chin) jedwab, szklaną biżuterię itd. i kazać sobie za to płacić złotem, którego prawdziwej wartości Indianie nie znają - czysty zysk. Przy okazji sprowadzi się do Rzymu kukurydzę, ziemniaki i paprykę. A jaki to może mieć wpływ na rozwój cywilizacji indiańskich!
*



Ale jak już jkobus zauważył, że dużo złota jest również w Afryce. Imperium Mali miało go przecież aż nadto, a o ile pamięć mnie nie myli duże pokłady złota są jeszcze w Afryce Wschodniej - Etiopii i Tanzanii.

I co to za pomysł by sprzedawać Indianom jedwab laugh.gif po co im on?
W samym Imperium Rzymskim będzie problem aby zaspokoić potrzeby, a co tu dopiero komuś innemu sprzedawać? Nawet gdyby Neron miał ochotę popłynąć do Ameryki to dla Indian wystarczą szklane paciorki.
 
User is offline  PMMini Profile Post #130

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 18/12/2019, 17:36 Quote Post

Podróże za Atlantyk nie mają najmniejszego sensu. Technicznie jest to do zrobienia - na pewno łatwiej niż w czasach znacznie późniejszych i to bez żadnego halsowania (Na którym kompletnie się nie znam...). Wystarczy poszukać ochotników wśród marynarzy, którym wyznaczono właśnie bliskie spotkanie z krzyżem lub innym katowskim przyrządem. Któremuś się w końcu uda.

Tylko po co..? Zanim wynikną z tego jakieś korzyści- Neron zdąży umrzeć. Tymczasem będzie z tego tylko syfilis i kłopoty.

Edit. Pierwsze dziesięciolecie panowania "mojego" Nerona to okres wielkiej aktywności militarnej, a przy tym - zaciskania pasa i szukania oszczędności na wszystkim innym, poza wojskiem. W tym czasie kończę podbój Brytanii (zdobywając zarówno potrzebne doświadczenie, jak i autorytet), odbudowuję Kanał Nil - Morze Czarne, formuję pierwszą "konarmię" (czyli przyszły "Zakon Jedi z Dura Europos"), podbijam Arabię, pokonuję Partów i przekształcam okrojoną Persję w państwo wasalne Rzymu, sponsoruję ponowne opłynięcie Afryki i nawiązanie szerokich kontaktów z Indiami, Azją Południowo - Wschodnią i Chinami przy wykorzystaniu żeglugi monsunowej.

Powodzenie wszystkich tych przedsięwzięć powinno dać ogromne łupy i jeszcze większe zyski handlowe - prawdziwy złoty deszcz. Powinno także ugruntować mój autorytet jako największego zdobywcy i wodza w dziejach Rzymu. Ale to dopiero początek!

Teraz, korzystając z obfitości kruszców w skarbcu - mogę i powinienem skoncentrować się na reformach wewnętrznych, przezbrojeniu armii i monumentalnej odbudowie spalonego Rzymu. Może nawet wyprawię jakieś igrzyska. Aczkolwiek, nawet będąc obecnym w loży - demonstracyjnie będę się zajmował papirusami. Największą cnotą Imperatora - podobnie jak Syna Niebios w Chinach - winna być pracowitość. Lud powinien czerpać pociechę widząc, jak jego władca nieustannie troszczy się o jego pomyślność i bezpieczeństwo.

Nie jestem w stanie jako Neron raz na zawsze rozwiązać najważniejszego problemu Rzymu - braku cywilnej legitymizacji władzy. Mogę jedynie starać się stworzyć model "doskonałego Imperatora": postępowaniem i propagandą (ale nie wystarczy sama tylko propaganda! Trzeba się poświęcić i NAPRAWDĘ żyć w surowej cnocie, NAPRAWDĘ dowodzić katafraktami w polu, pędząc na złamanie karku na wroga, NAPRAWDĘ sprawiedliwie rozstrzygać spory sądowe, itp., itd. Władza wymaga ofiar - a kłamstwo ma krótkie nogi) oraz próbować spłodzić i jak najlepiej wychować tęgich następców.

To ostatnie jest dziesięć razy trudniejsze od zdobycia Ketyzofony! Nie potrafię nawet wyobrazić sobie jakiejś optymalnej metody. Tym mniej - zagwarantować sukcesu. Ale będę próbował. Pytanie, czy zdołam zachować dość obiektywizmu na wypadek niepowodzenia i jeśli jednak wyjdzie mi jakiś Commodus czy inny Heliogabal - dostrzec to w porę i odsunąć szaleńca na rzecz, na przykład, Tytusa..?

I tego nie potrafię zagwarantować...

Naprawdę, świat byłby prostszy, gdyby wystarczyło galopować na czele katafraktów i sprawnie dodawać słupki budżetowych pozycji...

No nic. Uda się - albo się nie uda. Nie ma ryzyka - nie ma zabawy.

Tymczasem mogę i powinienem dać Imperium solidne podstawy finansowe. Wykorzystując obfitość kruszców w skarbcu akceleruję rozwój finansów i bankowości o 1400 lat (do 1700 lat w porywach), zakładam bank centralny i wprowadzam finansowanie państwa (oraz kreację pieniądza) długiem. Sprzedając na początek renty zabezpieczone na dochodach majątków ziemskich Imperatora. Wprowadzając weksle i listy zastawne. Oraz uruchamiając giełdę.

Mogę także i powinienem dać Imperium jednolitą, profesjonalną, hierarchiczną administrację, podzieloną na logicznie rozgraniczone, wyspecjalizowane dykasterie: administracji ogólnej, finansów, sprawiedliwości i policji, oddzielną administrację wojskową.

Nowy Rzym będzie podzielony szerokimi alejami (pełniącymi także funkcje pasów przeciwpożarowych), na których łatwo będzie tłumić rozruchy, a trudno - budować barykady. Zabudowa drewniana zostanie wyeliminowana, a nowe akwedukty i cysterny powinny zapewnić dość wody nie tylko na potrzeby bytowe - ograniczonej nieco w stosunku do stanu sprzed pożaru - populacji, ale i do gaszenia pożarów. Publicznie dostępne parki i tereny zielone wokół term, teatrów i cyrków, zapewnią miejsce do ewentualnej ewakuacji w razie zagrożenia, na co dzień zaś - uczynią letnie upały znośniejszymi. Miejsce kramarskich bud zajmą murowane bazyliki.

Zmieni się organizacja legionu. Pod koniec życia Nerona, będzie to jednostka ciężkiej jazdy z oddziałami pomocniczymi: lekkiej jazdy, piechoty (pikinierów i łuczników/kuszników), oddziałem inżynieryjnym, logistycznym i "artyleryjskim". Do "Zakonu Jedi z Dura Europos" dodany zostanie "Zakon Sithów z Panonii". Ważnym centrum administracyjnym i kluczowym garnizonem stanie się rozbudowane Bizancjum.

Bunt Żydów zostanie oczywiście stłumiony. Wobec winnych będą wyciągnięte konsekwencje. Jednak poza głośnymi, ale odosobnionymi wypadkami, takimi jak ścięcie św. Pawła i ukrzyżowanie św. Piotra (przez nadgorliwego prefekta, pod nieobecność Imperatora...), chrześcijaństwo nie będzie prześladowane. Zaś publicznie okazywane zainteresowanie chrześcijaństwem da asumpt do przekonania, że na łożu śmierci Najdostojniejszy przyjął chrzest.

Ten post był edytowany przez jkobus: 19/12/2019, 8:58
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #131

     
jkobus
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.397
Nr użytkownika: 65.292

Jacek Kobus
Stopień akademicki: mgr
Zawód: rolnik
 
 
post 27/12/2019, 18:10 Quote Post

Kilka szczegółów dotyczących "reszty" mojego panowania jako Nerona (po zakończeniu podbojów na Wschodzie).

1. "Zakony rycerskie". Cudzysłów bezwzględnie konieczny, bo na razie nie ma to nic wspólnego z żadną religią. W dwóch miejscach na terenie Imperium - w Panonii (Aquincum? To chyba dzisiejsza Buda..?) oraz gdzieś nad górnym Eufratem lub Tygrysem (Dura Europos..?) powstają swoiste "szkoły rycerskie". Przyjmują około 7-letnich chłopców, wolno urodzonych, z prawego łoża, cechujących się szczególnym uzdolnieniami fizycznymi (równowaga, zdrowie), psychofizycznymi (szybkość reakcji) oraz intelektualnymi (inteligencja, wyobraźnia) - sprawdzanymi w toku testów wstępnych. Wszystkie koszty ponosi Imperator z prywatnej szkatuły, indoktrynacja w zakresie wierności dynastii jest istotnym elementem wychowania. Adepci przechodzą wszechstronny kurs walki wszelakiej, ze szczególnym naciskiem na umiejętności potrzebne katafraktom, acz nie tylko. Wychowankowie starszych "klas", wraz z instruktorami i absolwentami tworzą elitarne "konarmie", stanowiące strategiczne odwody dla dwóch kluczowych limesów: "limes orientalis", przeprowadzonego od Zatoki Perskiej do Morza Kaspijskiego wzdłuż szczytów gór Zagros, oraz limesu naddunajskiego. Po okresie służby w "konarmii", absolwenci otrzymują stopnie oficerskie w legionach, lub przydział do gwardii pretoriańskiej stacjonującej w Rzymie i w Bizancjum. Idąc za radą kol. Trompa starszy "zakon" z Dura Europos nazywamy "Jedi", a młodszy, z Panonii, "Sithami".

2. Inwestycje publiczne. Błota pontyjskie to oczywista oczywistość. O nowym Rzymie i nowym Bizancjum pisałem. Co powiecie na osuszenie bagien w deltach Rodanu i Dunaju..? Zwłaszcza osuszenie bagien nad Morzem Czarnym poprawiłoby sytuację zdrowotną na granicy i dało nowy "spichlerz" dla naddunajskiego limesu... Egipt. Coś na kształt "projektu nowej doliny" - tylko bez jeziora Nasera, za to z wykorzystaniem perskiego systemu qanat - z wykorzystaniem specjalistów "pożyczonych" z pobitej Persji..? Czy miałby sens antyczny odpowiednik projektu Qattara? Oczywiście nie dla hydroelektrowni - tylko dla pozyskania soli z wody morskiej, ewentualnie napędu jakichś kół wodnych, tudzież - w nadziei, że zwiększy to sumę opadów na Pustyni Zachodniej..?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #132

     
Tiron
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 185
Nr użytkownika: 103.848

Zawód: Uczen
 
 
post 18/02/2020, 17:48 Quote Post

Zgadzam się, że najpierw przydałoby się zdobyć przychylność ludu i wojska. I zgadzam się też, że jako, że nie mam jeszcze doświadczenia to najlepsze lokalizacje na taką kampanię to Brytania lub Armenia (ale raczej Brytania, bo likwidacja Piktów byłaby bardzo przydatna na przyszłość, a nie chcę zadzierać z Partią). Krótka, intensywna i zwycięska kampania, zakończona utworzeniem dwóch cesarskich prowincji, Brytanii i Kaledonii myślę, że w niczym by nie zaszkodziła.

Następna rzecz do zrobienia to reorganizacja systemu władzy w imperium. System zarządzania prowincjami był za mało wydajny i sporo pieniędzy lądowało w kieszeni namiestnika zamiast u cesarza. Podzieliłbym prowincje na mniejsze regiony, których namiestników sam bym wyznaczał (podział na mniejsze jednostki pozwoliłby usprawnić system podatkowy, dodatkowo w razie nadużyć ludność takiego regionu mogłaby odwołać się bezpośrednio do cesarza), przeprowadziłbym spis ludności oraz majątków wszystkich prowincji oraz masowo zacząłbym nadawać Galom, Iberom, Grekom, Illyrom, Żydom, Punijczykom i tak dalej dzięki czemu zyskam większe rzesze obdarzonych równymi prawami poddanych. W miastach zakładanych ma podbitych terytoriach wdrożyłbym system szkół publicznych mających kształcić przyszłych obywateli na wiernych poddanych imperium. Obywatelom z przeludnionych miast i może terenów wiejskich całego imperium zacząłbym nadawać ziemię w odległych podbitych zakątkach imperium. Mieszanka kulturowa zapobiegnie powstaniu silnych separatystycznych więzi i przyspieszy romanizację, a plebejusze zamiast bezsensownego chleba i igrzysk dostaną piękne działki rolne i nowe kolonijne miasta na północy i zachodzie. W Rzymie należałoby się też zainteresować rozwojem straży pożarnej, mieszkańcy jeszcze będą mi za to wdzięczni.

Problemem Cesarstwa był też nadmiar ambitnych dowódców, senatorów i krewnych o zbyt dużych ambicjach politycznych. Dla takich osób (do których zaliczam np. moich krewnych, matkę Agrypinę i przybranego brata Brytanika, których zabiłem, a których sam nie mam za bardzo ochoty zabijać) czegoś w rodzaju marchii z Świętego Cesarstwa Rzymskiego: taki ambitny działacz dostawał by w dożywocie (oczywiście o ile nie nabroiłby w międzyczasie) taką marchię składającą się z małej części ziem cesarskich i z możliwością ekspansji (lecz nie za pomocą legionów, a swojej prywatnej, marchijskiej armii) na ziemie barbarzyńskie. Po śmierci margrabiego cesarz mógłby przekazać marchię komuś innemu lub wcielić ją w ziemie cesarskie. Umożliwiłoby to ekspansję cesarstwa nie obciążając zbytnio budżetu państwa i bezpiecznie oddalając od stolicy nazbyt utalentowanych polityków. I tak na przykład Brytanik mógłby dostać coś na pograniczu germańskim albo fragment ziem brytyjskich z możliwością ekspansji na Irlandię, a Agrypina coś w Mezji z możliwością ekspansji na Dację. Oczywiście synalkowie naszych margrabiów kształciliby się w najlepszych rzymskich szkołach, karmieni cesarską propagandą, a groźba ich skończenia pod mieczem skutecznie odstraszałaby ich ojców przed buntem. Takie marchie możnaby potworzyć w Germanii, Irlandii, Dacji, na wybrzeżu Morza Czarnego, Kaukazie czy na terenie obecnego Maroka, a może i bez mojej pomocy po moich rządach imperium byłoby w tamtych nieco większe. Poza tym sąsiadujące z marchiami prowincje mocno bym uzbroił i ufortyfikował tak aby w razie nieudolności margrabiów i inwazji barbarzyńców zatrzymała się ona na najbliższym limesie zaraz za marchią.

Trzebaby też pomyśleć o tworzeniu wynalazków ułatwiających życie mi i poddanym, ale jako, że sam wiedzę konstruktorską mam niewielką to musiałbym mieć od tego odpowiednich ludzi. I tak nasz alternatywny Neron zamiast twórczości artystycznej i kontaktów z greckimi poetami będzie raczej wolał nawiązać relacje z rzymskimi, greckimi czy egipskimi uczonymi. W I wieku podobno żył w Egipcie Heron z Aleksandrii, wynalazca turbiny parowej, gdyby z cesarskiego budżetu dofinansować mu badania i zorganizować zespół to myślę, że statki parowe czy użycie pary przy produkcji przemysłowej mogłoby się pojawić. Myślę, że możnaby też stworzyć działo parowe (takie zbudował 200 lat wcześniej Archimedes), czarny proch oraz ogień grecki (którego pierwowzór podobno był już znany), a w kawalerii coś tak banalnego jak strzemiona. Z taką bronią i statkami parowymi Imperium najprawdopodobniej będzie niepokonane. W rolnictwie możnaby wprowadzić kosę, siewnik konny, chomąto (można je sprowadzić z Chin, gdzie już jest używane), bronę, cep czy pługi żelazne, a jako, że sporo czasu spędzam w ogrodzie to myślę, że umiałabym ,,wymyślić" takie urządzenia jak wertykulator, kosiarka, konewka, aerator, glebogryzarka, sekator, taczka i grabie. Rzeczy które mógłbym też chyba wprowadzić z pomocą uczonych to wiatrak, koło zębate i rower. W rolnictwie na dużą skalę możnaby też zacząć stosować kompost i nawóz zwierzęcy nie tylko lokalny wiejski, ale zorganizować państwowy wywóz śmieci i fekaliów miejskich na wieś, na nawozy, a potem możnaby też zacząć eksperymentować z potasem czy azotem. Dobrym pomysłem byłoby też podane wyżej eksperymentowanie z burakiem na cukier, a serowarom z Italii, Alp czy Galii możnaby doradzić szczepienie ich wyrobów pleśnią (bo życie bez sera pleśniowego może być trudne). Narty i łyżwy mogłyby zwiększyć mobilność legionów na północnych rubieżach imperium. Te wszystkie rzeczy można było w praktyce wprowadzić w tym I wieku naszej ery tylko nikt na nie nie wpadł. Wprowadzenie takiego rozwoju raczej nie doprowadziłoby do zniesienia niewolnictwa, ale raczej na pewno do załamania gospodarki niewolniczej dużo wcześniej.

Kiedy mamy już przynajmniej część z tych nowinek można zacząć podbój najbliższych nam interesujących nas ziem: Nubii, Aksum i Arabii Szczęśliwej i rozpocząć bezpośredni handel z Indiami i Hanami, skąd można sprowadzić takie cudeńka jak przyprawy, papier, marihuana, druk, herbata czy jedwab. Kawy z Etiopii nie pijam i pijał nie będę, ale rzeczywiście możnaby ją do Rzymu sprowadzić i mogliby ją dostawać na długie wyprawy legioniści, dla zwiększenia wydajności. Na zachodzie z kolei wysłałbym wyprawy na wyspy Makaronezji oraz dalej na zachód, do Ameryki. Tam możnaby początkowo założyć jakieś małe osiedla, choćby dla szumowin z Imperium i nawiązać kontakty handlowe z Majami i Olmekami oraz przywiezienie do Rzymu bogactw tego kontynentu: nie tylko złota, ale też rzeczy takich jak fasola, tytoń, ziemniaki, kukurydza, dynia, koka czy papryka, które mogłyby zrewolucjonizować rzymski styl życia i gospodarki, wprowadzając np. w rolnictwie czteropolówkę czy olej słonecznikowy. Przydałoby się też odbudować rzeczywiście kanał łączący Nil z morzem czerwonym, a także tak jak planował Neron naprawdę kanał koryncki, potem możnaby też zorganizować jakąś ostatnią wielką wyprawę, np. również jak Neron chciał: do źródeł Nilu!

Co do chrześcijan. Sam jestem katolikiem, więc z mojej strony żadnych prześladowań tej jeszcze niewielkiej religii nie będzie, za to z chęcią porozmawiałbym ze świętym Pawłem czy świętym Piotrem, mogłoby to być bardzo ciekawe. Nie wiem czy brak prześladowań wpłynąłby na chrześcijaństwo pozytywnie czy negatywnie, ale myślę, że większa akcja osiedleńcza, z zaangażowaniem wszystkich ludów imperium mogłaby dużo szybciej rozprzestrzeniać religię i doprowadzić do założenia gmin chrześcijańskich w Galii czy Brytanii dużo wcześniej.

Poza tym starałabym się o dzieci. Poślubiłbym jakąś piękną i o ile to możliwe w tamtych warunkach wierną poddaną i pracowałbym ile bym mógł na zabezpieczenie przyszłości dynastii. Ostatecznie jeśli by się nie udało zostawałyby dwie opcje: bratanek, bo jeśli Brytanik pożyłby dłużej może miałby dzieci lub syn adoptowany. W każdym razie ciągłość władzy cesarskiej jest rzeczą bardzo ważną, choć generalnie nie powinno być o nią trudno.

Podsumowując: gdyby nigdzie po drodze nie spotkałaby mnie zabłąkana strzała, przerażony koń czy podejrzana substancja w moim winie, a sam rozwijałbym coś w rodzaju policji, jadł zdrowo i uprawiał sporty, to myślę, że przy szczęśliwych wiatrach mógłbym dożyć II wieku (Neron urodził się w grudniu 37 roku, a zginął w wieku 30 lat) spędzając już starość w wybudowanych za państwowe pieniądze rezydencjach: letniej w Dalmacji i zimowej w Alpach.
 
User is offline  PMMini Profile Post #133

9 Strony « < 7 8 9 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej