Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
13 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Ewolucja ręcznej broni palnej, Czyli od hakownicy do fuzji
     
Ramond
 

Úlvur av Føroyar
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 16.517
Nr użytkownika: 9.304

Stopień akademicki: dr inz.
Zawód: inzynier
 
 
post 11/12/2005, 19:30 Quote Post

Chciałbym poznać Waszą opinię - a i pewnie przedyskutować - na temat ewolucji broni palnej w czasie tzw. nowożytności - powiedzmy w latach 1492-1850. Ponieważ sprawy dotyczące wprowadzenia nowych typów zamków są dość dobrze znane (a i jest odpowiedni temat) chciałbym się skoncentrować na innych kwestiach - technologii produkcji, jakości wykonania, wadze, celności (rozrzucie), zasięgu skutecznym i szybkostrzelności.
Często mówi się o postępie w dziedzinie broni palnej - dużo rzadziej podaje się jakiekolwiek uzasadnienie takich twierdzeń.
Przykładowy problem - na początku wojny trzydziestoletniej przeciętną szybkostrzelnością muszkietu w warunkach bojowych była podobno jedna kula na 2 minuty. Jednocześnie podkreśla się, że 50 lat wcześniej była to jedna kula na 12 minut, a kolejne 50 lat wcześniej - 1 kula na godzinę. Skąd takie czasy? W końcu w godzinę to można nabić bombardę, nie mówiąc o rusznicy...
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
faux
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 253
Nr użytkownika: 4.157

 
 
post 12/12/2005, 20:49 Quote Post

Z tego co wyczytałem tu i ówdzie, taka różnica czasu przy ładowaniu najpierwszych muszkietów, a tych trochę późniejszych wynikała m. in. z tego, że:
- początkowo używano sypkiego prochu, a później w granulkach; proch granulkowy miał być łatwiejszy w posługiwaniu się nim,
- najpierw proch dawkowano "na oko" z rogu, potem wprowadzono odmierzone ładunki w pojemnikach drewnianych, a później (chyba dużo później) papierowych.
Naturalnie takie udogodnienie znacznie skracało czas ładowania.

O szybkostrzelności decydował nie tylko rodzaj zamka, ale takie drobiazgi jak stempel do ubijania. Prusacy bodaj jako pierwsi wprowadzili żelazny stempel, gdy inne armie używały drewnianych; pruski patent zapewniał oczywiście większą szybkostrzelność.

To sa te aspekty wpływające na szybkostrzelność pierwszych muszkietów (poza oczywiście rodzajami zamków i poziomem wyszkolenia żołnierzy), które znam, ale na pewno jest ich dużo więcej. Mógłby się jakiś znawca wypowiedzieć.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #2

     
Ramond
 

Úlvur av Føroyar
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 16.517
Nr użytkownika: 9.304

Stopień akademicki: dr inz.
Zawód: inzynier
 
 
post 13/12/2005, 14:46 Quote Post

QUOTE
- początkowo używano sypkiego prochu, a później w granulkach; proch granulkowy miał być łatwiejszy w posługiwaniu się nim,
- najpierw proch dawkowano "na oko" z rogu, potem wprowadzono odmierzone ładunki w pojemnikach drewnianych, a później (chyba dużo później) papierowych.
Naturalnie takie udogodnienie znacznie skracało czas ładowania.

Nadal nie sądzę, by było to wystarczjące uzasadnienie skrócenia czasu z godziny do 2 minut. Może inaczej zadam pytanie: Co oni robili przez godzinę?
QUOTE
O szybkostrzelności decydował nie tylko rodzaj zamka, ale takie drobiazgi jak stempel do ubijania. Prusacy bodaj jako pierwsi wprowadzili żelazny stempel, gdy inne armie używały drewnianych

Ta kwestia pojawiła się dopiero w XVIII wieku, więc już właściwie po rewolucji szybkostrzelnosci.
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
faux
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 253
Nr użytkownika: 4.157

 
 
post 14/12/2005, 16:16 Quote Post

QUOTE
Nadal nie sądzę, by było to wystarczjące uzasadnienie skrócenia czasu z godziny do 2 minut. Może inaczej zadam pytanie: Co oni robili przez godzinę?

Oczywiście, że to nie wystarczy aby wytłumaczyć tak drastyczny spadek czasu ładowania; po prostu napisałem co wiedziałem rolleyes.gif

Szczerze mówiąc ja też nie mogę sobie wyobrazić jak można ładować muszkiet przez całą godzinę, choćby był nie wiem jak prymitywny sleep.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #4

     
Ramond
 

Úlvur av Føroyar
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 16.517
Nr użytkownika: 9.304

Stopień akademicki: dr inz.
Zawód: inzynier
 
 
post 14/12/2005, 16:26 Quote Post

QUOTE
Szczerze mówiąc ja też nie mogę sobie wyobrazić jak można ładować muszkiet przez całą godzinę, choćby był nie wiem jak prymitywny

Więc albo jesteśmy idiotami, albo w książkach piszą głupoty...
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Nurglitch
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.474
Nr użytkownika: 11.929

Piotr Smolañski
Zawód: Informatyk
 
 
post 16/12/2005, 18:22 Quote Post

QUOTE(Ramond @ 14/12/2005, 15:26)
Więc albo jesteśmy idiotami, albo w książkach piszą głupoty...


W książkach piszą głupoty. Hakownicę ładuje się krócej, niż minutę. Muszkieter po dwugodzinnym przeszkoleniu jest w stanie strzelać z muszkietu lontowego dwa razy na minutę. Co trzeba zrobić, żeby strzelić:

Zaczynamy z otwartą panewką, tlący się lont jest uwiązany do forkietu, w gębie mamy z pięć kul.

- muszkiet lufą do góry, kolbą oparty o ziemię. Jeśli długi, można go pochylić.
- sypiemy proch do lufy, używając jednego z Dwunastu Apostołów, lub prochownicy, jeśli Apostołowie są już puści.
- wyjmujemy stempel z łoża pod lufą, obracamy go na piersi.
- przybijamy proch - trzy dobre pchnięcia wystarczą.
- ładujemy pakuły (są w małej sakwie lub torebce przy pasie) w lufę.
- przybijamy pakuły.
- jedna kula z gęby w lufę.
- przybijamy kulę, żeby wlazła w pakuły.
- obracamy na piersi stempel i wkładamy go w łoże pod lufą.
- kładziemy muszkiet na forkiecie.
- z wiszącej u pasa prochownicy sypiemy w panewkę miałki proch podsypkowy.
- zamykamy panewkę.
- uderzamy kilka razy spodem dłoni w muszkiet w okolicy panewki, żeby proch podsypkowy dobrze wszedł w kanalik łączący panewkę z komorą.
- zbieramy dłonią dyndający z forkietu tlący się lont, wkładamy go w kurek, na oko tak, żeby przy ruchu płynnie dochodził do panewki
- przymierzamy (naciskając do połowy spust) kurek do zamkniętej panewki, sprawdzając, czy dobrze ją dotknie

Jesteśmy gotowi do strzału. Wystarczy odsłonić panewkę i ściągnąć spust. Po strzale:

- zrzucamy lont z kurka, żeby dyndał sobie znowu u forkietu i albo robimy kontrmarsz, zeby przeładować z tyłu, albo ładujemy w miejscu.

Większość powyższych czynności wykonuje się na komendę, wyglądają one na piśmie naprawdę na bardziej skomplikowane, niż są nimi naprawdę. Strzelam z muszkietu raz do roku, mam wtedy z dzień czasu na przypomnienie sobie wszystkiego i nie mam wielkich problemów z wyciągnięciem jednego strzału na jakieś 40 sekund.
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
Ramond
 

Úlvur av Føroyar
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 16.517
Nr użytkownika: 9.304

Stopień akademicki: dr inz.
Zawód: inzynier
 
 
post 17/12/2005, 17:07 Quote Post

W kóncu trafił się jakiś praktyk smile.gif Na taką właśnie osobę miałem nadzieję...
Ładowanie muszkietów znam wyłącznie z teorii i to niezbyt ścisłej, dlatego mam parę pytań:

Czy po kuli w lufi nie ładujemy drugiej przybitki?
Jeżeli używamy nabojów zawiniętych w papier, to nie idzie przypadkiem do lufy proch, pół papieru, kula i drugie pół papieru?

I pytanie nie związane z ładowaniem - jak oceniasz celność muszkietu?
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
faux
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 253
Nr użytkownika: 4.157

 
 
post 17/12/2005, 17:56 Quote Post

Czyli szybkostrzelność muszkietu lontowego niespecjalnie odstawała od skałkowego mellow.gif
A z takiego arkebuza podobno dało się wyciągnąć nawet 3 strzały/minutę.

Ale jak długo muszkieter mógł w czasie bitwy utrzymywać taki rate of fire? Szczególnie gdy skończył się zapas gotowych ładunków, lufa się rozgrzała itp.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #8

     
zajączek
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.640
Nr użytkownika: 3.463

 
 
post 17/12/2005, 20:59 Quote Post

QUOTE
Czy po kuli w lufi nie ładujemy drugiej przybitki?
Jeżeli używamy nabojów zawiniętych w papier, to nie idzie przypadkiem do lufy proch, pół papieru, kula i drugie pół papieru?

Strzelałem ze "skalkowca" ot tak z ciekawości.
Jest też na forum kilku posiadaczy takich "cudeniek" np kolega PiotrS.
Nie ma potrzeby kuli dopychać pakułami lub papierową przybitką.
QUOTE
Czyli szybkostrzelność muszkietu lontowego niespecjalnie odstawała od skałkowego mellow.gif
A z takiego arkebuza podobno dało się wyciągnąć nawet 3 strzały/minutę.

Raczej nie, a arkebuz z zamkim kołowym byl jescze wolniejszy, dochodzilo szukanie klucza, nakręcanie zamka, był okres gdy "kołowce" posiadały dodatkowy zamek lontowy, ot tak dla pewności.
3 strzały na minute to raczej w dużo lżejszych karabinach skałkowych dawało sie osiągnąć.
Zresztą warunki panujące na strzelnicy nijak mają się do tych z pola bitwy.
A i celność pozostwala bardzo ... bardzo wiele do życzenia.
Jak to powiedział Andrzej Kmicic w "Potopie":
"Gdyby każda kula trafiała, matki nie nadążyły by rodzić" wink.gif
Cytat z pamięci ... wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
faux
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 253
Nr użytkownika: 4.157

 
 
post 17/12/2005, 21:21 Quote Post

Tu Piszą, że arkebuzem lontowym dało się strzelać 3/min. ale lufa się przegrzewała już po kilku strzałach.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #10

     
zajączek
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.640
Nr użytkownika: 3.463

 
 
post 17/12/2005, 22:58 Quote Post

Różnica pomiędzy kalibrem lufy a kuli dochodziła do jednego milimerta różnicy. Na balistykę kuli takie "przegrzewanie lufy" nie miało wiec wpływu.
Do samozapłonu ładunku miotającego też nie dochodziło.
A 2 czy 3 strzały na minutę to zapewne niewielka róznica.
Zwłaszcza gdy lało na polu bitwy wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
faux
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 253
Nr użytkownika: 4.157

 
 
post 17/12/2005, 23:37 Quote Post

QUOTE
Na balistykę kuli takie "przegrzewanie lufy" nie miało wiec wpływu.

No nie wiem. skoro donośność skuteczna arkebuza to najwyżej 30 metrów, to do ilu spadała przy przegrzanej lufie? Z przyłożenia?


QUOTE
A 2 czy 3 strzały na minutę to zapewne niewielka róznica.

eee dla mnie jednak znacząca.

Ale ja tam się nie znam...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
Ramond
 

Úlvur av Føroyar
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 16.517
Nr użytkownika: 9.304

Stopień akademicki: dr inz.
Zawód: inzynier
 
 
post 18/12/2005, 19:42 Quote Post

Przy zamku skałkowym, w stosunku do lontowego, odpada cała zabawa z wkręcaniem/wykręcaniem lontu z kurka oraz ewentualne usuwanie zwęglonego odcinka lontu, podtrzymywaniem żaru itp.
Ale i tak szybkostrzelność najbardziej zależy od wyszkolenia strzelca i poziomu stresu...
QUOTE
Nie ma potrzeby kuli dopychać pakułami lub papierową przybitką.

A kula nie wypadnie, jeśli przechylimy broń lufą do dołu, np. celując w kogoś poniżej nas?

Tutaj jest coś m.in. o celności broni palnej za czasów Napoleona. Jeśli np. 200 lat wcześniej było jeszcze gorzej, to już tragedia... smile.gif
http://web2.airmail.net/napoleon/infantry_tactics_2.htm
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
Nurglitch
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.474
Nr użytkownika: 11.929

Piotr Smolañski
Zawód: Informatyk
 
 
post 18/12/2005, 20:29 Quote Post

QUOTE(Ramond @ 17/12/2005, 16:07)
Czy po kuli w lufi nie ładujemy drugiej przybitki?


Nie ma takiej potrzeby. Wystarczy ją pchnąć stemplem, żeby "zagnieździła się" w pakułach.

QUOTE(Ramond @ 17/12/2005, 16:07)
Jeżeli używamy nabojów zawiniętych w papier, to nie idzie przypadkiem do lufy proch, pół papieru, kula i drugie pół papieru?


To jest system - o ile mnie skleroza nie myli - z XVIIIw. Więc - nie wiem smile.gif Ja jestem barokowy.

QUOTE(Ramond @ 17/12/2005, 16:07)
I pytanie nie związane z ładowaniem - jak oceniasz celność muszkietu?


To zależy do czego chcesz strzelać. W formację na sto kroków trafisz. Strzelanie do ruchomego pojedynczego celu można sobie darować.



Co do przegrzewania lufy - owszem, robi się gorąca. Ale to jest kawał żelastwa: grubość ścianki lufy jest mniej więcej równa połowie kalibru i nic jej się od tego nie stanie. Proch też się sam nie zapali, bo lufa musiałaby mieć do tego kilkaset stopni.

Co do zamków - lontu nie trzeba w kurek wkręcać, po prostu się go tam wpycha, zakłada. Zamki kołowe mają ten wielki minus, że służą na 4-6 strzałów, potem trzeba je rozkładać i czyścić z nagromadzonego nagaru. Początkowo były używane bodaj w kawalerii (ciężko jechać konno i jeszcze wyprawiać gimnastykę z lontem) i w osłonie artylerii (żaden artylerzysta nie chce widzieć entuzjastycznych muszkieterów biegających z podpalonymi lontami między beczkami z prochem).
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
zajączek
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.640
Nr użytkownika: 3.463

 
 
post 18/12/2005, 20:38 Quote Post

QUOTE(Nurglitch @ 18/12/2005, 21:29)
QUOTE(Ramond @ 17/12/2005, 16:07)
Jeżeli używamy nabojów zawiniętych w papier, to nie idzie przypadkiem do lufy proch, pół papieru, kula i drugie pół papieru?


To jest system - o ile mnie skleroza nie myli - z XVIIIw. Więc - nie wiem smile.gif Ja jestem barokowy.

Pierwsze takie zawijane papierowe ładunki to okres panowania Stefana Batorego.
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

13 Strony  1 2 3 > »  
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej