|
|
Świat bez wojen
|
|
|
Minipax
|
|
|
I ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 43 |
|
Nr użytkownika: 99.741 |
|
|
|
Stopień akademicki: KLON TROLL |
|
|
|
|
Ponad ćwierć wieku temu neokonserwatywny politolog Francis Fukuyama proklamował na fali euforii po zakończeniu Zimnej Wojny "Koniec Historii" - wieszczył że rychło nastanie kres wszelkich konfliktów zbrojnych oraz globalny triumf demokracji i kapitalizmu. Ostatnie zamieszanie na Ukrainie i Bliskim Wschodzie wskazują że trochę się pośpieszył, niemniej w XXI w. widać zauważalny spadek częstotliwości i natężenia konfliktów zbrojnych w porównaniu z poprzednimi stuleciami, co udowadnia ten filmik:
https://youtu.be/NbuUW9i-mHs
Autorzy są trochę spaczeni poprawnością polityczną, więc twierdzą że to zasługa demokratyzacji, globalizacji i wzrostu autorytetu instytucji międzynarodowych jak np. UE i ONZ. Cóż, co do demokracji, to można łatwo zauważyć że wszyscy główni uczestnicy I Wojny Światowej byli krajami demokratycznymi lub demokratyzującymi się (Rosja). Mimo to wzięli się za łby. Z ONZ i podobnych projektów "integracyjnych" główne mocarstwa czy np. fundamentaliści islamscy nic sobie nie robią. Globalizacja jest już bliżej, jednak ja uważam że główna przyczyna tych zmian, to coraz szybszy wzrost poziomu życia i spadek poziomu dzietności. Jak udowadniałem w innym temacie, wojna jest wynikiem nadmiernej presji demograficznej oraz będącej jej wynikiem rywalizacji ludzi o zasoby naturalne i bogactwa. W dzisiejszym świecie przyrost bogactwa jest znacznie szybszy niż rozrost populacji, zwłaszcza w krajach rozwiniętych (Europa, Ameryka) gdzie wynalezienie antykoncepcji i legalizacja aborcji umożliwiły ludziom planowanie rodziny, a zmiany kulturowe (Rewolucja Seksualna), znacznie obniżyły społeczną rangę tradycyjnej rodziny i rodzicielstwa. W efekcie czego znacznie spadła tam dzietność, często poniżej stopnia zastępowalności pokoleń (czyli 2,1 dzieci na kobietę). Dzietność nadal jest wysoka w krajach Trzeciego Świata (nadal bardzo niestabilnych politycznie), ale i tam w miarę bogacenia się ludzi spada. Jak myślicie - powszechny dobrobyt i gumki sprawią że w XXI w. ostatecznie pożegnamy wojnę?
|
|
|
|
|
|
|
|
Myślę, że XXI wiek może naprawdę być ostatnim okresem, w którym będą mieć miejsce konflikty zbrojne. Oprócz wspomnianych czynników warto dodać, że stale mniej lub szybciej rośnie poziom życia w wielu innych częściach świata - Chinach, Indiach, Brazylii, Turcji, Tajlandii czy RPA a w bogate społeczeństwa trudniej namówić na udział w wojnie. Ponadto jeszcze ważniejszym czynnikiem, który przyczynił się do wzrostu bezpieczeństwa na świecie jest wzrost kosztów prowadzenia wojen oraz nuklearny straszak. Regularna wojna jest kosztowna i dlatego od czasu inwazji na Irak - gdzie jednak przewaga Amerykanów i Brytyjczyków była miażdżąca oraz wojny Gruzji z Rosją mieliśmy raczej wojny hybrydowe, nasyłanie na siebie różnych rebeliantów i terrorystów, maskowanie własnej obecności wojskowej niż totalną konfrontację na wzór I czy II wojny światowej. Wizja wzajemnego nuklearnego zniszczenia również czyni starcie USA-Rosja, Indie-Pakistan raczej nierealnym. Co innego wojny domowe - te będą wybuchać, ale w miarę unaturalnienia granic będzie ich coraz mniej. Oczywiście pozostaje kwestia terrorystów - obecnie islamskich, ale w przyszłości mogą pojawić się inne radykalne ruchy.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Mustang90 @ 11/07/2016, 20:16) Myślę, że XXI wiek może naprawdę być ostatnim okresem, w którym będą mieć miejsce konflikty zbrojne. Oprócz wspomnianych czynników warto dodać, że stale mniej lub szybciej rośnie poziom życia w wielu innych częściach świata - Chinach, Indiach, Brazylii, Turcji, Tajlandii czy RPA a w bogate społeczeństwa trudniej namówić na udział w wojnie. Ponadto jeszcze ważniejszym czynnikiem, który przyczynił się do wzrostu bezpieczeństwa na świecie jest wzrost kosztów prowadzenia wojen oraz nuklearny straszak. Regularna wojna jest kosztowna i dlatego od czasu inwazji na Irak - gdzie jednak przewaga Amerykanów i Brytyjczyków była miażdżąca oraz wojny Gruzji z Rosją mieliśmy raczej wojny hybrydowe, nasyłanie na siebie różnych rebeliantów i terrorystów, maskowanie własnej obecności wojskowej niż totalną konfrontację na wzór I czy II wojny światowej. Wizja wzajemnego nuklearnego zniszczenia również czyni starcie USA-Rosja, Indie-Pakistan raczej nierealnym. Co innego wojny domowe - te będą wybuchać, ale w miarę unaturalnienia granic będzie ich coraz mniej. Oczywiście pozostaje kwestia terrorystów - obecnie islamskich, ale w przyszłości mogą pojawić się inne radykalne ruchy. A, co z konfliktami o charakterze lokalnym? A właśnie często wybuchaj one wyniku sporów granicznych - Armenia - Azerbejdżan o Górny Karabach. Jak w ogóle widzisz to unaturalnianie granic i jak to się ma do wojen domowych skoro wybuchają one z innych powodów.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Cóż, co do demokracji, to można łatwo zauważyć że wszyscy główni uczestnicy I Wojny Światowej byli krajami demokratycznymi lub demokratyzującymi się (Rosja).
3 na 6 głównych państw uczestniczących w IWŚ, tzn. Niemcy, Austro Węgry, ROsja, demokracjami nie były, a najmniej rzekomo demokratyzująca się Rosja.
Co nie zmienia faktu że w skali całej historii wojny między demokracjami to po prostu mniejszość. Z pewnością nie przypadkowa.
Osobiście uważam że nawał konfilktów nas dopiero czeka. Tzn. cały czas jesteśmy tego świadkiem, np. na Bliskim Wschodzie od "wiosny arabskiej". Globalne ocieplenie i wzrost demograficzny sprowokuje gigantyczne kłopoty w rodzaju susz, głodu itp. w krajach trzeciego świata, i prawdopodobnie będzie kończyło się to jak w Syrii (ten konflikt również uprzedziła susza). A że świat będzie się na razie tylko ocieplał, populacja tylko rosła, to wniosek sam się nasuwa.
Ten post był edytowany przez Rommel 100: 11/07/2016, 19:30
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE a w bogate społeczeństwa trudniej namówić na udział w wojnie
Zwrócę jeno uwagę, że społeczeństwo brytyjski, niemieckie i francuskie przed I Wojną Światową znajdowały się raczej w czołówce zamożności świata.
QUOTE Co nie zmienia faktu że w skali całej historii wojny między demokracjami to po prostu mniejszość. Z pewnością nie przypadkowa.
No jasne, że nie. Jaką historię mają demokracje, a jaką inne systemy.
Ten post był edytowany przez Alcarcalimo: 11/07/2016, 19:32
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Alcarcalimo @ 11/07/2016, 20:31) QUOTE a w bogate społeczeństwa trudniej namówić na udział w wojnie Zwrócę jeno uwagę, że społeczeństwo brytyjski, niemieckie i francuskie przed I Wojną Światową znajdowały się raczej w czołówce zamożności świata. Wystarczy propaganda oparta na strachu, zagrożeniu oraz odrobinie kłamstwa, aby przekonać społeczeństwo, że należy uwikłać się w konflikt. Przykładem jest choćby wojna w Iraku czy choćby 2 wojna w Czeczeni, którą poprzedziły zamachy rzekomo zorganizowane przez Czeczenów.
Ten post był edytowany przez ChochlikTW: 11/07/2016, 19:38
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE No jasne, że nie. Jaką historię mają demokracje, a jaką inne systemy.
Trochę nie rozumiem o co Ci chodzi.
Ten post był edytowany przez Rommel 100: 11/07/2016, 19:40
|
|
|
|
|
|
|
|
@ChochlikTW Chciałem napisać praktycznie to samo.
@Rommel 100
QUOTE Co nie zmienia faktu że w skali całej historii wojny między demokracjami to po prostu mniejszość. Z pewnością nie przypadkowa. Ile czasu istnieją (nie kiedy powstało pierwsze) demokratyczne państwa i jaki procent stanowiły w skali świata? Ile krajów w 1789 było demokratycznych? Jeden czy dwa (pamiętajmy, że powszechne prawo wyborcze we francji to dopiero 1848). Wiec chyba oczywiste, że większość wojen w historii była prowadzona przez kraje niedemokratyczne, skoro większość krajów, przez większość historii było niedemokratycznych.
Ten post był edytowany przez Nortalf: 11/07/2016, 19:58
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Ile czasu istnieją (nie kiedy powstało pierwsze) demokratyczne państwa i jaki procent stanowiły w skali świata? Ile krajów w 1789 było demokratycznych? Jeden czy dwa (pamiętajmy, że powszechne prawo wyborcze we francji to dopiero 1848). Wiec chyba oczywiste, że większość wojen w historii była prowadzona przez kraje niedemokratyczne, skoro większość krajów, przez większość historii było niedemokratycznych.
A tak prawda. W takim razie należałoby nieco przeformułować tekst. Generalnie demokracje między sobą toczą wojnę rzadziej niż w innej kombinacji (demokracja vs. nie demokracja, nie demokracja vs. nie demokracja).
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(ChochlikTW @ 11/07/2016, 19:37) QUOTE(Alcarcalimo @ 11/07/2016, 20:31) QUOTE a w bogate społeczeństwa trudniej namówić na udział w wojnie Zwrócę jeno uwagę, że społeczeństwo brytyjski, niemieckie i francuskie przed I Wojną Światową znajdowały się raczej w czołówce zamożności świata. Wystarczy propaganda oparta na strachu, zagrożeniu oraz odrobinie kłamstwa, aby przekonać społeczeństwo, że należy uwikłać się w konflikt. Przykładem jest choćby wojna w Iraku czy choćby 2 wojna w Czeczeni, którą poprzedziły zamachy rzekomo zorganizowane przez Czeczenów.
Kłamstwa i strach nie były przyczynami Wielkiej Wojny. Raczej propaganda sukcesu.
QUOTE Trochę nie rozumiem o co Ci chodzi.
O to co napisał Nortalf. Po prostu ilościowo demokracji było mniej, a jak jakaś trafiła się w historii to po sąsiedzku miała nie demokrację i już nie można tego zaliczyć do wojen między demokracjami.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Mustan90) ...a w bogate społeczeństwa trudniej namówić na udział w wojnie. Rzeczywiście trudno. Najlepszy przykład to interwencje USA w Iraku i Afganistanie w latach 90-tych i początku XXI. I co najgorsze te konflikty nie do końca miały charakter obronny, a raczej ekonomiczny. Nie oszukujmy się wojny były, są i będą. Tam gdzie jeden będzie miał więcej od drugiego, i nie znajdzie innej metody na wyrównanie poziomu ekonomicznego zrobi to za pomocą wojny. Nie zapomnijmy o dysonansach religijnych. No i to, że wojna jest najłatwiejsza metoda pozbycia się starszego uzbrojenia.
|
|
|
|
|
|
|
|
Chciałem zwrócić uwagę, że ostatnia wojna już była. Przez współczesnych nazywana była Wielką Wojną. Z resztą i ona nie miała prawa wybuchnąć. Czytałem przedruk artykułu z jakiejś gazety z początku XX wieku w którym autor twierdził iż w najbliższej przyszłości w Europie nie wybuchnie żadna wojna. Jest to nie możliwe z tego powodu iż główne mocarstwa europejskie są powiązane taką siecią zależności ekonomicznych iż nie tylko straciłyby na ewentualnej wojnie ale wręcz zagroziłaby ona ich egzystencji ekonomicznej.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Rommel 100 @ 11/07/2016, 20:05) Generalnie demokracje między sobą toczą wojnę rzadziej niż w innej kombinacji (demokracja vs. nie demokracja, nie demokracja vs. nie demokracja).
Tutaj masz moją pełną zgodę.
QUOTE(gregski 100 @ 11/07/2016, 20:05) Czytałem przedruk artykułu z jakiejś gazety z początku XX wieku w którym autor twierdził iż w najbliższej przyszłości w Europie nie wybuchnie żadna wojna. Wiesz, balista miała być bronią która zakończy wszystkie wojny.
Pozostaje taka kwestia, że prawdopodobnie wojna dwóch cywilizowanych narodów przyszłości będzie całkowicie zdehumanizowana. To znaczy, tam na polu bitwy nie będzie już ludzi, tylko automaty, a wygrywać będzie się je (może) niszcząc tak dużo sprzętu aż przeciwnik będzie niewydolny ekonomicznie. Czy taka wojna nie byłaby łatwiejsza do zaakceptowania?
Ten post był edytowany przez Nortalf: 11/07/2016, 21:00
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Czy taka wojna nie byłaby łatwiejsza do zaakceptowania? Jakby każdy żołnierz miał pada od swojego robota i jeszcze by urządzono wielką arenę to spoko, prawie jak Battlefield Myślę, że najważniejsze będą wojny hybrydowe, rozgrywane w sieci ALE jeśli da się wynaleźć technologie zmieniającą w znaczny sposób przemysł (ropa, energia elektryczna) to zwykła wojna może wybuchnąć. Sądzę, że akurat jesteśmy w momencie gdy stare jeszcze się trzyma a nowe nie przyszło. Jak już napisano wojna jest wpisana w człowieczeństwo.
Ten post był edytowany przez Prawy Książę Sarmacji: 12/07/2016, 15:30
|
|
|
|
|
|
|
|
Zasadniczo wojny toczy się w celu uzyskania konkretnych celów . Zajęcie jakiegoś terytorium, zmuszenie przeciwnika do przyjęcia określonej postawy itd. Aby owe cele osiągnąć trzeba przeciwnika pozbawić możliwości toczenia konfliktu. Niestety wyeliminowanie siły żywej strony przeciwnej nadal będzie jednym z głównych zadań. Już dziś toczy się dyskusja czy operator droga siedzący w USA i odpalający rakiety na cele powiedzmy w Afganistanie jest walczącym zolnierzem i co za tym idzie uprawnionym celem. Przeważają zdania, że jest i moim zdaniem wojna przyszłości nie będzie polegała na niszczeniu robotów. Ona będzie polegała na polowaniu na operatorów maszyn i na atakach na centra zarządzające systemami zautomatyzowanej walki. Czyli na zabijaniu ludzi...
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|