Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
6 Strony « < 4 5 6 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Grant vs Lee
     
żwirek
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 947
Nr użytkownika: 35.498

Stopień akademicki: prof. dr hab. med.
 
 
post 25/05/2015, 14:10 Quote Post

Ja bym powiedział, że raczej Południe nie potrafiło dobrze wykorzystać błędów Unii i nadarzających się okazji.

Bardzo oryginalny pogląd, jak dotąd spotykałem się wyłącznie z przeciwnym - strach McClellana przed drewnianymi atrapami dział, niewykorzystanie poznania planów przeciwnika przed bitwą pod Antietam, niedobicie wycofujących się i zablokowanych przez wezbraną rzekę wojsk Konfederacji po Gettysburgu, itd itp.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #76

     
Kizior
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 688
Nr użytkownika: 94.156

Michal
Stopień akademicki: mgr. inz.
Zawód: automatyk
 
 
post 25/05/2015, 22:39 Quote Post

QUOTE
A wzięcie do niewoli garnizonu Harpers Ferry, próbujesz dość żałośnie pomniejszyć: chciałem zauważyć, że na tym etapie wojny znakomita większość żołnierzy była żółtodziobami, więc trudno było brać do niewoli weteranów, których zwyczajnie nie było



Ja nie muszę pomniejszać - to były żółtodzioby, które nie brały udziału w ani jednej potyczce..
A we wrześniu 1862 już było sporo weteranów i tysiące miały za sobą walki.
[...]

QUOTE(Santa @ 25/05/2015, 13:04)
Bez odparcia ataku Unii w grudniu 62', a zwłaszcza wcześniej w lecie tegoż roku wojna mogłaby zakończyć się w ciągu roku. Ale wg Ciebie to niewiele, bo nie pomaszerowano wtedy na Waszyngton i nie zajęto go. No cóż, takich błyskotliwych sukcesów nieomalże nie ma w czasie tej wojny. Napoleońskich bitew tam nie doświadczysz wink.gif.


Oczywiście, że niewiele, bo zwycięstwa Unii zwykle były bolesnymi ciosami i coraz bardziej zaciskały pętlę na szyi Południa, a zwycięstwa CSA w zasadzie nigdy nie zagroziły Unii w żaden poważny sposób.

QUOTE(Santa @ 25/05/2015, 13:04)
To dopiero pocieszne! Obczaj straty obu stron i przebieg bitwy, jak również "żywiołowy" pościg Jankesów, który przecież rozpoczął "początek końca". Im więcej czytam o tych walkach, tym bardziej mam wrażenie, że śmierć Johnstona, to jedna z dobrych rzeczy, która przydarzyła się w czasie tej bitwy.
*



Mnie nie interesuje Twoje wrażenie tylko fakty.
"Obczajać" w tym temacie nic nie musze, bo na pamięć znam.
Straty były duże po obu stronach, ale tu Konfederacja odczuła je bardziej.

Pociesznym to jest nazywać Shiloh, wykorzystaną okazją przez CSA - początkowe zaskoczenie całkowicie zaprzepaścili, dali się pobić i utracili inicjatywę strategiczną - ale jak to dla Ciebie jest wykorzystana okazja, to gratuluję... [...]

QUOTE(żwirek @ 25/05/2015, 14:10)
Bardzo oryginalny pogląd, jak dotąd spotykałem się wyłącznie z przeciwnym

Ahh nie spotkałeś?
Pewnie dlatego, bo czytasz teksty prokonfederackie [...].

Vicksburg, Shiloh, Chattanooga Chickamauga, Kampania Knoxville, Spring Hill, Maryland, Bull Run, Stones River, Kentucky, Gettysburg... itd. - wszystko to niewykorzystane przez CSA okazje.

Unia na wschodnim teatrze działań robiła takie błędy, że wręcz podkładała głowę pod topór, a konfederaci niewiele z tego wykorzystali.
Gdy Południe zrobiło poważny błąd Unia zwykle zrobiła z niego użytek, który poważnie osłabiał Południe albo wręcz miał wpływ na sytuację strategiczną.
Gdyby Południe umiało wykorzystać błędy Unii, to wygraliby wojnę.

Zresztą, co to za rzekome sukcesy tego całego Południa?
Na wschodzie, przez 2 lata dowodziła Unią banda tłumoków, a Konfederacja i tak niewiele z tym genialnym Lee wskórała - na zachodzie właściwie bezustanny oklep od Unii, a dalej za Missisipi to w zasadzie ruchawki, albo starcia bez znaczenia w skali ogólnej.

Gdzie te sukcesy Południa, co oni tutaj niby wykorzystali by przybliżyć się do triumfu?
Przedłużanie agonii, to sukces?

Ten post był edytowany przez Sarissoforoj: 30/05/2015, 15:46
 
User is offline  PMMini Profile Post #77

     
ku140820
 

Unregistered

 
 
post 26/05/2015, 7:55 Quote Post

Do tego nawet w zwycięskich bitwach na Wschodzie Konfederaci ponosili straty porównywalne ze stratami Federalnych - czyli dla Konfederacji relatywnie znacznie poważniejsze.
Poza tym nawet te "wykorzystane błędy Federalnych" kończyły się zwycięstwami niewiele zmieniającymi w sytuacji ogólnej. Natomiast gdyby Federalni wykorzystali błędy Konfederacji na Wschodzie (półwysep, drugie Bull Run i okolice, Antietam; o Gettysburgu nawet nie wspominam; nawet pod Chancellorsville mieli szansę, ale ich główny wódz zarobił gałęzią w głowę...), to wojna mogłaby się skończyć już w 1862 roku, ewentualnie najpóźniej w 1863 wyczyszczono by ostatnie punkty oporu i ew. partyzantów.

Ten post był edytowany przez Darth Stalin: 26/05/2015, 7:56
 
Post #78

     
Santa
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 592
Nr użytkownika: 3.305

 
 
post 26/05/2015, 18:48 Quote Post

Jednak, jak słusznie zwrócił uwagę General, to Konfederaci mieli nieco łatwiej, albowiem musieli jedynie obronić swoje terytorium. I dlatego w ich wypadku nie było konieczności szybkiego zwycięstwa, stąd nie widzę sensu w dążeniu do jego osiągnięcia. Te rzekomo "bezproduktywne" sukcesy Południa, doprowadzały do tego, że dystans do Richmond i zajmowanie kolejnych zbuntowanych stanów przedłużało się, a w tym wypadku czas działa na korzyść broniącego.
CODE
Ja nie muszę pomniejszać - to były żółtodzioby, które nie brały udziału w ani jednej potyczce..

Tak się składa, że co najmniej 4 jednostki, z broniących pułków brały już udział w walkach. Zdaje się, że tak światły umysł jak Twój, który nic obczajać nie musi, albowiem "zna na pamięć", po raz drugi w ostatnim czasie zawiódł. Pierwszy przypadek to uznanie jankeskiego dowódcy weteranem wojny 1812 r....
Poza tym to zwycięstwo przyniosło również poważne zdobycze w postaci broni (13 tys. karabinów i ponad 70 dział), a jak już wspominałem wszystko to niewielkim kosztem.
CODE
A we wrześniu 1862 już było sporo weteranów i tysiące miały za sobą walki.

Trochę ich było, ale po jednej kampanii to ciężko mówić o weteranach, bo jak w takim razie nazwać żołnierzy, mających za sobą 2-3 lata wojny? Tym bardziej, że po szkoleniu okresu pokoju, w trakcie działań wojennych nie zawsze udawało się odpowiednio ćwiczyć z żołnierzami z uzupełnień. Wiele zależało tu zarówno od dowódcy armii, jak i podległych mu jednostek.
CODE
Widać pojęcia o tej wojnie w ogóle nie masz, chłopak.
Zajmij się czymś innym.

Zamiast rzucać teksty, nie mające pokrycia w postach zwróć uwagę na swoje pomyłki i brak rozróżnienia poziomu taktycznego od operacyjnego i strategicznego.
CODE
Oczywiście, że niewiele, bo zwycięstwa Unii zwykle były bolesnymi ciosami i coraz bardziej zaciskały pętlę na szyi Południa, a zwycięstwa CSA w zasadzie nigdy nie zagroziły Unii w żaden poważny sposób.

Bo zagrozić nie musiały (patrzy wyżej). Gdyby zwycięstwa Unii były tak bolesnymi ciosami, jak Twierdzisz, to zadziwiające jest, że ich najlepszy człowiek, aż dwa lata męczył się z dojściem do Richmond, mając ogromna przewagę liczebną, materiałową i możliwość uzupełnień. Dziwne też, że na Zachodzie, gdzie Południe poniosło tyle porażek, dopiero w ostatnim kwartale 63' wojna została rozstrzygnięta. Jak to się ma do owych "zaciskających pętlę" uderzeń Jankesów?
CODE
Straty były duże po obu stronach, ale tu Konfederacja odczuła je bardziej.

W pewnym sensie i owszem. Ale do zdania "wklepa za wklepą" to jeszcze trochę brakuje. Zwłaszcza, że w wielu starciach (w tym również) Jankesi mieli sporą przewagę liczebną.
CODE
Pociesznym to jest nazywać Shiloh, wykorzystaną okazją przez CSA - początkowe zaskoczenie całkowicie zaprzepaścili, dali się pobić i utracili inicjatywę strategiczną - ale jak to dla Ciebie jest wykorzystana okazja, to gratuluję... pojęcie o strategii, zerowe - no ale, 'studiuję historię, jestem ważny i mądry, i dobrze dowodzę wojskiem w RTSach". hahahha

Przytocz może miejsce, w którym nazwałem Shiloh wykorzystaną okazją przez Południe. Pisałem o "początkowym sukcesie" i miałem na myśli jedynie taktyczną porażkę Unii, mającą miejsce pierwszego dnia.
Rozczaruję Cię, ale rzadko grywam w RTS-y, historię skończyłem ładnych parę lat temu, nie uważam się za ważnego, a o mojej wiedzy na tym forum, lepiej mówią moje posty, niż Ty.
CODE
Jeszcze "śmierć Johnstona, dobrą rzeczą" - no fantastyczna, szkoda, że żadna poważna analiza tej bitwy o tym nie wspomina, więc - wytrzeźwiej to pogadamy, bo zbyt późna godzina na branie na poważnie twych wypocin.

Owszem wspomina, zarówno biografia Beauregarda pióra Williamsa Napoleon in Grey, jak i monografia bitwy pod Pittsburgh Landing, którą napisał J.L. Mcdonough pt. In Hell Before Night. Johnston byłby dobrym dowódcą wojsk pierwszej linii, może do szczebla brygady, max dywizji. Potrafił zagrzać ludzi do walki i dobrze się prezentował w ogniu. Ot taki Ney, czy Oudinot niższego szczebla. Natomiast bez Beauregarda prawdopodobnie nie doszłoby do koncentracji sił, przeciwdziałania operacjom Jankesów i skrytego podejścia na pozycje armii Granta.
CODE
Vicksburg, Shiloh, Chattanooga Chickamauga, Kampania Knoxville, Spring Hill, Maryland, Bull Run, Stones River, Kentucky, Gettysburg... itd. - wszystko to niewykorzystane przez CSA okazje.

Najbardziej podoba mi się wykorzystanie przez Jankesów okazji po Gettysburgu, kiedy przeprowadzili niezwykle żywiołowy pościg (podobnie jak po zwycięstwie pod Shiloh). Podobnie było w czasie inwazji Marylandu, kiedy McClellan miał plany Lee i przewagę - wiemy co z tego wynikło: "kolejne zaciśniecie pętli". A wszak Sharpsburg to sukces Północy: utrzymali pole bitwy, zadali straty podobne do swoich, a jak wiemy to działa na niekorzyść Południa...
Stones Rover, to kolejna bitwa, w której Jankesi nie dość, że mieli większe siły, to jeszcze pozostawali w obronie przez większość czasu. Nie wiem, gdzie tu zmarnowana szansa. Chickamauga. Vicksburg, Chattanooga oraz bitwy pod Bull Run - gdzie tu są zmarnowane szanse?
CODE
Natomiast gdyby Federalni wykorzystali błędy Konfederacji na Wschodzie (półwysep, drugie Bull Run i okolice, Antietam; o Gettysburgu nawet nie wspominam; nawet pod Chancellorsville mieli szansę, ale ich główny wódz zarobił gałęzią w głowę...), to wojna mogłaby się skończyć już w 1862 roku, ewentualnie najpóźniej w 1863 wyczyszczono by ostatnie punkty oporu i ew. partyzantów.

Już wcześniej o tym pisałem. Natomiast jakoś nie wykorzystali i zasługa w tym zarówno błędów dowódców Unii, jak i wykorzystania ich przez dowódców Konfederacji,

Taka ogólna uwaga na koniec: Jomini pisał (w czym się w 100% zgadzam), że obrońca nie musi posiadać inicjatywy strategicznej, żeby wygrać.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #79

     
Darios
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 159
Nr użytkownika: 43.322

 
 
post 26/05/2015, 18:56 Quote Post

W zdecydowanej większości bitew przewaga liczebna była po stronie Unii . Konfederaci często mieli problemy z zaopatrzeniem i ogólnie byli gorzej wyposażeni. Flota - Konfederacja na początku wojny nie posiadała floty. Blokada wybrzeży i porażki w walkach na Missisipi z tego wynikały. Mimo tych przeciwności odnieśli sporo zwycięstw . 1862r. - przechwycone rozkazy gen. Lee i przeciwnik nie potrafiący tego wykorzystać . A gdyby nie ten szczęśliwy traf federalnych? To co? Bitwa do której dochodzi zdecydowanie bardziej na północy i jej wynik mógł być wielce niekorzystny dla sprawy Unii. 1863r? Niefortunna śmierć Jacksona . Chancelorville - ciekawe jak to by się skończyło gdyby nie zginął? Gettysburg - Mimo braku Jacksona i kawalerii bitwa ważyła się długo i jej wynik mógł być inny. 1864r. - tu Konfederaci byli blisko "nabicia odpowiednio wysokich strat " przeciwnikowi. Dymisja Johnstona . Pod Atlantą należało już grać na czas. A ten generał do tego nadawał się. Ta wojna mogła się różnie potoczyć.

Ten post był edytowany przez Darios: 26/05/2015, 19:02
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #80

     
ku140820
 

Unregistered

 
 
post 26/05/2015, 19:08 Quote Post

QUOTE(Santa)
zadziwiające jest, że ich najlepszy człowiek, aż dwa lata męczył się z dojściem do Richmond, mając ogromna przewagę liczebną, materiałową i możliwość uzupełnień.

Rok. I to nawet niecały.

QUOTE
Dziwne też, że na Zachodzie, gdzie Południe poniosło tyle porażek, dopiero w ostatnim kwartale 63' wojna została rozstrzygnięta.

Logistyka, panie. Po prostu. To był DUŻY teatr wojny. Trzeba było sie zebrać, podciągnąć siły, zaopatrzenie, po zdobyciu terenu utrwalić nad nim kontrolę, zabezpieczyć linie komunikacyjne...
Wojna secesyjna miała wiecej wspólnego z teorią Triandafiłłowa niż Jominiego i praktyką Napoleona.

QUOTE
Jak to się ma do owych "zaciskających pętlę" uderzeń Jankesów?

Ano zwyczajnie. Na Wschodzie był strategiczny pat (i to głównie z winy dowódców armii federalnej), a na Zachodzie stale rosnąca przewaga Federalnych, która pozwoliła im na trwałe przejęcie tam inicjatywy... co w końcu umożliwiło pełne wykorzystanie przewagi na wschodnim teatrze po zmianie dowództwa.

USA to nie było dobre miejsce na jakieś "blitzkriegi" (podobnie jak Rosja/ZSRR).

QUOTE(Darios)
1862r. - przechwycone rozkazy gen. Lee i przeciwnik nie potrafiący tego wykorzystać . A gdyby nie ten szczęśliwy traf federalnych? To co? Bitwa do której dochodzi zdecydowanie bardziej na północy i jej wynik mógł być wielce niekorzystny dla sprawy Unii.

Albo do której wcale nie dochdzi. Albo dochodzi w innym miejscu, i np. Lee atakuje McClellana w stylu Malvern Hill albo "szarży Picketta" (bo takie zagrywki Lee też odstawiał, i wcale nie zawsze mu na zdrowie wychodziły).

QUOTE
1863r? Niefortunna śmierć Jacksona . Chancelorville - ciekawe jak to by się skończyło gdyby nie zginął?

Albo gdyby Hooker nie dostał gałęzią w głowę i nie został wyłączony z akcji?

QUOTE
Gettysburg - Mimo braku Jacksona i kawalerii bitwa ważyła się długo i jej wynik mógł być inny.

Mógł... albo i nie. Federalni mogli się wycofać i przyjąć bitwę w innym miejscu. Albo Meade mógłby ruszyć ostzrej i utopić ANV w Potomaku.

Ten post był edytowany przez Darth Stalin: 26/05/2015, 19:17
 
Post #81

     
Archanioł
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.262
Nr użytkownika: 15.241

Gabriel Szala
Zawód: prawnik
 
 
post 26/05/2015, 20:00 Quote Post

QUOTE
Wojna secesyjna miała wiecej wspólnego z teorią Triandafiłłowa niż Jominiego i praktyką Napoleona.


Sorry Przemo, ale to bzdura do kwadratu. W każdym aspekcie (taktycznym, operacyjnym czy strategicznym) była to wojna na wskroś napoleońska. Koncentracja zasobów nie ma do rzeczy bo właśnie dobywała się na napoleoński sposób.

QUOTE
Ano zwyczajnie. Na Wschodzie był strategiczny pat (i to głównie z winy dowódców armii federalnej), a na Zachodzie stale rosnąca przewaga Federalnych, która pozwoliła im na trwałe przejęcie tam inicjatywy... co w końcu umożliwiło pełne wykorzystanie przewagi na wschodnim teatrze po zmianie dowództwa.

USA to nie było dobre miejsce na jakieś "blitzkriegi" (podobnie jak Rosja/ZSRR).


Znowu się mylisz. Wystarczyło aby federalni zniszczyli ANV albo południowcy AoP i wojna by się skończyła. Ściśle po Clausewitzu i Napoleonie.

QUOTE
Mógł... albo i nie. Federalni mogli się wycofać i przyjąć bitwę w innym miejscu. Albo Meade mógłby ruszyć ostzrej i utopić ANV w Potomaku.


No bez jaj. Gdyby Longstreet nie odgrywał obrażonej primadonny to drugiego dnia byłoby po sprawie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #82

     
Santa
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 592
Nr użytkownika: 3.305

 
 
post 26/05/2015, 20:15 Quote Post

CODE
Albo Meade mógłby ruszyć ostzrej i utopić ANV w Potomaku.

Tak, jak ruszył po Gettysburgu? Czy Meade kiedyś ostrzej ruszył?
CODE
Albo gdyby Hooker nie dostał gałęzią w głowę i nie został wyłączony z akcji?

Po pierwsze, był wyłączony na jeden dzień, po drugie nikt nie kazał mu nie przekazać dowództwa. Po trzecie, niespecjalnie coś mógł zrobić, co by zapobiegło porażce tego, dnia, gdyż został zaskoczony z mniejszymi siłami i wzięty z flanki w terenie, który mu wybitnie nie sprzyjał. Jeśli nie założymy, że posiadał supermoce, to jego rola była dość ograniczona.
CODE
QUOTE
Jak to się ma do owych "zaciskających pętlę" uderzeń Jankesów?

Ano zwyczajnie. Na Wschodzie był strategiczny pat (i to głównie z winy dowódców armii federalnej), a na Zachodzie stale rosnąca przewaga Federalnych, która pozwoliła im na trwałe przejęcie tam inicjatywy... co w końcu umożliwiło pełne wykorzystanie przewagi na wschodnim teatrze po zmianie dowództwa.

No nie bardzo, bo równie dobrze mogliby wcześniej zmienić dowódców na Wschodzie, a na Zachodzie grać na czas, powoli zajmując poszczególne tereny. Możliwości ofensywne Południa na Zachodzie były dość ograniczone (co wykazały próby ofensywy w skali operacyjnej), a wojna i tak rozstrzygnęła się na Wschodzie. Poza tym jakoś tak dziwnie wydaje mi się, że bitwa pod Chickamauga i oblężenie Vicksburga, też miało coś na rzeczy jeśli chodzi o opóźnienia Jankesów. Podobnie jak zajmowanie innych punktów i "agresywne pościgi" po kolejnych zwycięstwach Unii...
CODE
USA to nie było dobre miejsce na jakieś "blitzkriegi" (podobnie jak Rosja/ZSRR).

CODE
Logistyka, panie. Po prostu. To był DUŻY teatr wojny. Trzeba było sie zebrać, podciągnąć siły, zaopatrzenie, po zdobyciu terenu utrwalić nad nim kontrolę, zabezpieczyć linie komunikacyjne...
Wojna secesyjna miała wiecej wspólnego z teorią Triandafiłłowa niż Jominiego i praktyką Napoleona.

Niewczesny żart. A cóż Niemcy zrobili w 41'? Trudno zresztą porównywać obszerność teatru rosyjskiego z Zachodem (mówię o obszarze, gdzie toczyły się walki). Z Vicksburga do Chatanoogi jest 620 km (drogami niecałe 700 km). Z Corinth, które Jankesi zajęli już w 62' do Chatanoogi nieco ponad 300 km. Porównywanie zachodniego teatru do Rosji jest naprawdę niepoważne. Pomijam już fakt, że istnieje wtedy kolej, coś co nie ułatwiało transportu za Napoleona.
CODE



post Dzisiaj, 19:08  Report Post Quote Post

QUOTE(Santa)
zadziwiające jest, że ich najlepszy człowiek, aż dwa lata męczył się z dojściem do Richmond, mając ogromna przewagę liczebną, materiałową i możliwość uzupełnień.

Rok. I to nawet niecały.

Mój błąd. Zapomniałem o tym, że po zwycięstwie pod Gettysburgiem, mamy długą pauzę, ze strony agresywnego Meada nie licząc "zaciskających pętlę" działań zakończonych walkami pod Mine Run oraz starciami z października/listopada 63'.
A rok jednak cały, wszak Grant otrzymał nominację w marcu. To, że działania rozpoczęły się w maju, to już zasługa Jankesów.

Ten post był edytowany przez Santa: 26/05/2015, 21:00
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #83

     
żwirek
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 947
Nr użytkownika: 35.498

Stopień akademicki: prof. dr hab. med.
 
 
post 27/05/2015, 9:34 Quote Post

Kompletnie zapominacie o roli czasu w odniesieniu do sytuacji międzynarodowej.

Co było kluczem do ofensywy Lee w Pennsylwanii?
Oczekiwane poparcie Wielkiej Brytanii i Francji.
Właśnie rozpoczęła się w Parlamencie Brytyjskim debata o uznaniu Konfederacji za suwerenne państwo - pod wpływem świeżych zwycięstw Lee.

Gdyby Lee wygrał, to tak by się stało, co miałoby niezwykle poważne konsekwencje.
Można sobie nawet wyobrazić interwencję UK i Francji po stronie Konfederacji.

Zatem dla Południa MIAŁO FUNDAMENTALNE ZNACZENIE, czy wojna trwała 6 tygodni, czy 4 lata.


I jeszcze jedno: granie na zmęczenie Unii.
Czy już nie pamiętacie, że gdyby Sherman nie zdobył Atlanty, to wybory prezydenckie Lincoln przegrałaby, a Jego następca poprosiłby o pokój Konfederację?
Na Północy ludzie mieli już dość wojny, ogromnych strat bez (na razie) widocznych efektów.

Ten post był edytowany przez żwirek: 27/05/2015, 15:40
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #84

     
The General
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.970
Nr użytkownika: 19.808

 
 
post 13/12/2016, 19:29 Quote Post

Wrony zimowe ćwierkają, że w końcu doczekamy się dokończenia serii książek pióra Gordona Rhea, które traktują o pierwszym etapie zmagań pomiędzy Grantem i Lee. Po tomach poświęconych Wilderness, Spotsylvani, North Anna i Cold Harbor przychodzi czas na opis przekroczenia rzeki James przez Granta i rozpoczęcie działań pod Petersburgiem. LSU termin wydania określa na lato'17, a tytuł roboczy na razi brzmi: On to Petersburg: Grant and Lee, June 4-15, 1864 (512 stron).
I wierzyć się nie chce, że to już 15 lat minęło od publikacji Cold Harbor...
 
User is offline  PMMini Profile Post #85

     
profes79
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 52
Nr użytkownika: 34.316

 
 
post 22/12/2016, 15:57 Quote Post

Ja się odniosę do Chancellorsville i tego trafienia Hookera gałęzią w głowę. Otóż Hooker dokonał czegoś, co dla wielu (o ile nie wszystkich) dowódców Północy było marzeniem ściętej głowy - wymanewrował Lee. Tak, tak. Hooker w momencie gdy Lee dowiedział się o jego obecności na drugim brzegu Rappahannock miał w okolicach Chancellorsville cztery korpusy, piąty do nich dochodzący i kolejne dwa po drugiej stronie armii konfederackiej, pod Fredericksburgiem (za rzeka ale gotowe do położenia mostów).
- Hooker schrzanił sprawę - zamiast od razu, 1 maja, uderzyć na zaskoczonych konfederatów (z ewentualną pomocą sił pod Fredericksburgiem)iwyjść na otwarty teren aby wykorzystać zarówno gigantyczną przewagę liczebna jak i siły ognia artylerii to cofnął się na pozycje w gęstym lesie, gdzie nic z powyższego nie miało znaczenia
- Hooker schrzanił sprawę - 2 maja atak flankujący Jacksona chociaż był majstersztykiem i był zaskakujący to poza rozbiciem średnio efektywnego w walce XI korpusu nie osiągnął niczego. Poza tym VI korpus dalej tkwił pod Fredericksburgiem a I zaczęto przerzucać okrężną drogą pod Chancellorsville
- po zranieniu Hookera popełniono błąd skrócenia linii co doprowadziło 3 maja do oddania bez walki Leszczynowego Zagajnika - znakomitego punktu dla artylerii. Walki tego dnia były niezwykle zacięte i nie doprowadziły do jakichś zdecydowanych sukcesów konfederatów poza tym, że udało im się połączyć rozdzielone manewrem Jacksona dwa skrzydła armii. 3 maja VI korpus w końcu sforsował rzekę pod Fredericksburgiem i ruszył do ataku. Lee jednak zdołał połączyć siły pod Chancellorsville i po ustaniu walk wysłać posiłki pod Salem Church gdzie zatzrymano Sedgwicka

I to w zasadzie koniec bitwy. Sedgwick się jeszcze broni przy Brodzie Banksa podczas gdy Hooker pomimo stanowiska swoich dowódców korpusów chcących walczyć decyduje o cofnięciu się armii za rzekę. Sedgwick dowiadując się o tym sam także się cofa.
Co ciekawe, gdyby Hooker z jakichś powodów zamarudził przy cofaniu się to istniała duża szansa, że Lee spróbuje czołowego uderzenia na trzymające pozycje wokół brodu Stanów Zjednoczonych siły Unii - co nie skończyłoby się dla niego dobrze.

Hooker przerżnął bitwę bo najwyraźniej gdy jego plan mający przechytrzyć Lee w pełni się powiódł to nie był w stanie uwierzyć, że rzeczywiście mu się to udało...Bitwę przegrano w zasadzie 1 maja nie atakując zdecydowanie i późniejsza rana Hookera już nie miała takiego znaczenia...
 
User is offline  PMMini Profile Post #86

6 Strony « < 4 5 6 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej