|
|
Bitwa pod Wiłkomierzem 1435
|
|
|
|
czy ktos zna cos wiecje o bitwie pod Wilkomierzem - przeciwnicy, liczny etc. Armia polsko-litweska Zygmunta Korybutowicza pokonala wojska krzyzacko-litewsko-ruskie?
|
|
|
|
|
|
|
|
...Zygmunta Kiejstutowicza jakby co. Prawosławne bojarstwo ze Świdrygiełłą (brat Jagiełły) na czele oraz popierający ich krzyżacy, Zakon Kawalerów Mieczowych w Inflantach i tatarzy walczyło naprzeciw siłom katolickim, propolskim na czele z Z. Kiejstutowiczem. Do starcia doszło na rzeką Świętą. Świdrygiełło poniósł klęskę i ocalił się ucieczką, w walce zginął mistrz zakonu inflanckiego i Zygmunt Korybutowicz (niedoszły król czeski). Po bitwie podpisano wieczysty pokój w Brześciu Kujawskim. Nie przyniósł Polsce nabytków terytorialnych. Wielkim sukcesem politycznym Polaków było to, że Zakon zobowiązał się nie uciekać się do pomocy cesarskiej i papieskiej w konfliktach z Polską.
Bibliografia: J.Wyrozumski I Tom HP do 1505 r.
|
|
|
|
|
|
|
|
hmmm ja te bitwe znam jako bitwa nad Rzeka Swieta z ksiazek Michalka w sumie tylko...
polskmi (i w sumielitewskimi Kiejstutowicza) wojskami dowodzil marszalek Jakub Kobylański (wcale dobry dowodca), natomiast Zygmunt Korybutowicz jakkolwiek blyszczal dosiwdczeniem bojowym to jednak wystepowal w tej bitwie tylko jako dowodca zacieznych husyckich wynajetych przez Zakon. Armia dowodzili Kerskorf (m. inflancki) no i Swidrygiello.
Sama bitwa (dla nas zwycieska) to przyklad dobrego dowodzenia polaczonego ze skutecznym wykorzystaniem terenu. Sam przebieg i liczby mozna znalecz chociazby u A. Michałka "Husyci".
|
|
|
|
|
|
|
|
Tytułem uzupełnienia, szacunkowa liczebność wojsk uczestniczących w bitwie pod Wiłkomierzem (nad rzeką Świętą), 1 września 1435 roku:
Strona polsko-litewska: 9500 ludzi (w tym 4500 wojsk polskich, przyprowadzonych przez Jakuba z Kobylan + 5000 lekkozbrojnej jazdy litewskiej, trochę Tatarów i zaciężnych).
Strona litewsko-rusko-krzyżacka: 10500-11000 ludzi (faktycznie 3 dowódców: Świdrygiełło zebrał 6000 lekkiej jazdy ruskiej i 500 Tatarów, mistrz inflancki Franke Kerskorf przyprowadził około 2500-3000 konnych i 1500 piechoty zaciężnej, którą dowodził Zygmunt Korybutowicz).
|
|
|
|
|
|
|
Tikkukaramelli
|
|
|
I ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 30 |
|
Nr użytkownika: 46.013 |
|
|
|
Zawód: uczen |
|
|
|
|
Za Kiejstutowiczem był Jakub z Kobylan (i 12 000 jazdy polskiej). Świedrygiełłę wspierali Tatarzy i Inflanci na czele z von Kerskorfem. Mistrz z Malborka, choć sam nie przybył, uniemożliwił posłanie większej liczby sił polskich dla Zygmunta. Polacy pokonali Tatarów i Niemców, Litwini - ruskie oddziały pod wodzą Świdrygiełły. Po bitwie Inflanty były w bardzo niekorzystnej sytuacji - na zamkach miały niewielu ludzi, w tym tzw. Schiffskinder - korsarzy bałtyckich. Polacy chcieli wykorzystać to zwycięstwo i ostatecznie zająć Inflanty, ale Zygmunt Kiejstutowicz pomaszerował na wschód... Co więcej, słał przyjazne listy do mistrza krzyżackiego.
Bibliografia: P. Jasienica, Polska Jagiellonów
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Primo! @ 23/07/2006, 11:33) Tytułem uzupełnienia, szacunkowa liczebność wojsk uczestniczących w bitwie pod Wiłkomierzem (nad rzeką Świętą), 1 września 1435 roku: Strona polsko-litewska: 9500 ludzi (w tym 4500 wojsk polskich, przyprowadzonych przez Jakuba z Kobylan + 5000 lekkozbrojnej jazdy litewskiej, trochę Tatarów i zaciężnych). Strona litewsko-rusko-krzyżacka: 10500-11000 ludzi (faktycznie 3 dowódców: Świdrygiełło zebrał 6000 lekkiej jazdy ruskiej i 500 Tatarów, mistrz inflancki Franke Kerskorf przyprowadził około 2500-3000 konnych i 1500 piechoty zaciężnej, którą dowodził Zygmunt Korybutowicz). czolem, a kto faktycznie dowodzil strona polsko-litewska Jakub z Kobylan czy Zygmunt Kiejstutowicz?
byla to wiec calkiem potezna bitwa poznego sredniowiecza - i do tego glownie bitwa kawaleryjska?
Maciej Stryjkowski byl opisal te bitwe http://books.google.com/books?id=NZpBAAAAc...epage&q&f=false
a tu Dlugosz : QUOTE Zygmunt więc, wielki książę Litewski, uradowany przysłanóm sobie w ciężkiej potrzebie tak licznóin i potężnóm wojskiem, ochłódłszy z wszelkiej obawy i troski, ruszył śmiało przeciw książęciu Świdrygielle, a po krótkim pochodzie wszedł do Trok, w któróm zostawił syna swego, kniazia Michała, wszystko zaś wojsko Litewskie oddał pod zarząd i dowództwo Jakóbowi z Kobylan, wodzowi wojsk królewskich. Obadwa przeciwników zastępy, po dopełnieniu wielu klęsk i spustoszeń, i nawiedzeniu różnych stron kraju, zetknęły się pod Wilkomierzem, a rozłożywszy naprzeciwko siebie obozy w niewielkiej odległości, tak iż je mała tylko rzeczka przedzielała, stały przez trzy dni i trzy nocy pod bronią, patrząc na siebie wzajemnie, i w każdej godzinie, w każdej chwili czuwając na koniach, w skupieniu oczekiwały bitwy. A nie tylko ta ciągła obawa i niewczas utrudzały obadwa wojska, ale i pora niepogodna; przez wszystkie bowiem trzy dni i trzy nocy deszcz nieustannie padał, i zarówno ludzi pod "bronią czuwających, jako i konie, z których nie zsiadali, biedził. Rzeczki środkiem obozów płynącej, której woda była mętną i błotnistą, oba wojska nie śmiały przechodzić, aby przeprawiających się nieprzyjaciel nie otoczył i w miejscu tak niesposobnóm nie zmusił do walki. Tymczasem książę Zygmunt Korybut, który był w tylu wojnach doświadczył męztwa i dzielności Polaków, a bojaźliwości Rusinów i Niemców, wszelkich przez te trzy dni używał zabiegów do utrzymania pokoju; a naprzód dopraszał się usilnie, „aby całą sprawę, dla której „obecna toczyła się wojna między Zygmuntem wielkim książęciem Lisewskim a książęciem Świdrygiełłą, zdać pod sąd, rozpoznanie i orzeczenie papieża, Zygmunta cesarza, bądź którego z królów lub książąt „katolickich, albo wreszcie jakichkolwiek ludzi zacnych, byleby wyznawców „chrześciańskich" ; jawnie dając poznać tak pokorną prośbą, że podobno przeczuwał zły i nieszczęśliwy dla siebie koniec tej wojny. Ale gdy widział, że takie upokorzenie się nie trafiało w myśl Polakom i Litwinom, a przytóm obawiać się począł buntu i rokoszu; gdy się przekonał, że niewczesną było rzeczą przy samóm prawie spotkaniu myśleć i tuszyć o zawarciu pokoju, rano we Czwartek, w dzień Ś. Idziego, to jest pierwszego Września, podniósł namioty i umyślił poprowadzić swoje wojsko w inne sposobniejsze miejsce, aby z nadchodzącemi z Inflant posiłkami snadniej się mógł połączyć. Powiadają, że kiedy Niemcy świetnie uzbrojeni naśmiewali się i szydzili z Polaków i Litwinów, prawie pół nagich i czarnemi zbrojami okrytych, książę Zygmunt Korybut rzekł: „że więcej było siły i odwagi
ł. Dtugou. D«ieje PoUkie. Km. Xn. 66
„w tym niepoczesnym gminie, niżeli w ich świetnym rycerstwie, i gdyby inu „między nimi wybierać" przyszło, wolałby należeć do pierwszych." Ruszył więc obozem i począł przechodzić- na inne stanowisko obrane. O czem gdy się Jakób Kobyleński dowódzca, tudzież panowie i rycerze tak Polscy jak i Litewscy dowiedzieli, mniemając, że wojsko nieprzyjacielskie z bojaźni ustępowało, i że tego cofania się przyczyną była trwoga, a nie zamiar połączenia się z Inflantczykami, uznali tę porę za najsposobniejszą do otrzymania zwycięztwa; zaczóm sprawiwszy hufce, ściśnionemi szeregi poskoczyli za nieprzyjacielem i uderzyli na tylne jego straże. Powstał krzyk wielki w wojsku książęcia Świdrygiełły, a co ochotniejsi, porzuciwszy swoje stanowiska, pobiegli swoim na pomoc. Rycerstwo Polskie obyczajem przodków zagrzmiało pieśń Bogarodzico, a prześpiewawszy kilka wierszy spotkało się z nieprzyjacielem. Rozległ się do razu trzask i łomot z uderzenia wzajemnego kopij, mieczów i zbroi. Wielu pozeskakiwało z koni; jedni pod śmiertelnemi ciosami ginęli, drudzy padali na ziemię na pół martwi. Trwała bitwa blisko godzinę: nakoniec za laską Bożą uległo wojsko Krzyżackie; Inflantczycy, Tatarzy i Rusini pierzchnęli, a za sobą pociągnęli wszystkie inne posiłki, które im szły na pomoc, tak iż pierwej ratowały się ucieczką, niżeli skosztowały bitwy. Polacy i Litwini gonili za uciekającymi, pomieszanych w popłochu słali gęsto trupem albo zagarniali w niewolą, wielu zepchniętych do rzeki Świętej (Swyantha) potopili. Sam książę Świdrygiełło z małą garstką Rusinów, którzy znali błędne po lasach drogi, zdołał ujść pogoni; wszystko zaś wojsko Krzyżaków i Inflantczyków, nieświadome gościńców prowadzących przez bory i pustynie, częścią padło pod mieczem, częścią więzy przyjęło. Przez dni piętnaście chwytano ciągle błąkających się po lasach Krzyżackich i Inflantskich zbiegów. Odwodowe nakoniec wojsko Inflantczyków, które jeszcze było nie zdążyło swoim na pomoc, posłyszawszy o ich klęsce, w niepewności, co miało czynić i dokąd się udać, na pomostach usłanych z szerokich drzew schroniło się na przyległe jezioro, mniemając, że tam zupełne znajdzie bezpieczeństwo: ale skoro się o nióm Litwini dowiedzieli, natychmiast pobiegli w tropy, i wszystek ów gmin wraz z całym zasobem i taborami bez walki w plen zagarnęli. Poległ w tej bitwie mistrz Inflantski Bartor v. Lo, rodem Hes, i Teodoryk Kroe, marszałek Inflantski, którego był król Władysław starszy przez lat kilka więzionego w Krakowie z niewoli wypuścił. Wyginęli wszyscy prawie komturowie i wszystko czoło rycerstwa Inflantskiego, tak iż zamki Inflantskie przez długi czas pustkami stały, i łatwo nieprzyjaciel mógł je pobrać, nim potóm mistrz Pruski nowe do nich po wprowadzał załogi. Zabrano w tej wojnie znaczną liczbę chorągwi nieprzyjacielskich, które Władysław król Polski na pamiątkę tak wiel
kiego zwycięztwa w kościele katedralnym Wileńskim, ku czci Ś. Stanisława założonym i uposażonym, zawiesić kazał. Poi mano zaś w rzeczonej bitwie książęcia Zygmunta Korybuta, mnogiemi okrytego ranami, któremu gdy niektórzy z Polaków pragnący jego ocalenia wyrzucali, „czemu „się ucieczką nie ratował," Zygmunt tak miał odpowiedzieć: „Waszeini „przykładami wyuczony, między wami schowany, i jakby mlekiem waszóra „wykariniony, cześć nad życie przeniosłem." Wtedy także dostał się w niewolą Zygmunt Rot, poimany przez Jana Czarnkowskiego, wielki Polaków wróg i prześladowca, który był popierał koronacyą książęcia Witolda, a nigdy się na słowo dane nie stawił. Tych obu wielki książę Zygmunt, z poruczenia danego sobie od panów Polskich, w wodzie utopić kazał, aby jeden za swoje odstępstwo, którego się dopuścił z ohydą królestwa Polskiego, przeszedłszy mimo zakazy do Czechów odszczepieńców, drugi za zbrodnie i zdradziectwa przeciw temuż królestwu wymierzane, karę zasłużoną odnieśli. Utrzymują niektórzy, że książę Zygmunt nie był wcale utopiony, ale że w ręku lekarzy, czy-to z ran ciężkich, czy z trucizny przymieszanej do maści, niezadługo umarł. Powiadają nadto, że Zygmunt wielki książę Litewski za namową niektórych panów Polskich ranionemu sam przydał lekarza, i kazał mu do ran wpuścić trucizny. Ukończyła się wtedy wielką nieprzyjaciół klęską zacięta wojna, która księstwu Litewskiemu rozerwanemu wewnętrznemi zamieszki stała się nader zbawienną. Od tego bowiem czasu wszystkie miasta i zamki Ruskie odstąpiły książęcia Świdrygiełły, a przeszły pod władzę i panowanie wielkiego książęcia Zygmunta. Sam zaś wielki książę Zygmunt, pomny na dobrodziejstwa od Boga otrzymane, w miejscu stoczonej bitwy zbudował kościół parafialny i nadaniem dóbr pewnych uposażył. Zwycięztwo to zbogaciło wielu Polaków i Litwinów zdobytemi na nieprzyjaciołach skarbami, bronią, końmi i uajszacowniejszemi klejnotami.
inna sprawa ze mogl wielki ksiaze Kiejstutowicz zagarnac Inflanty ale sie 'skiepscil' (moze byl z Witebska, jak mawial pan Zagloba) i nic nie zrobil, przepuszczajac tak wielka okazje powiekszenia terytorium WKL .. ps czytalem gdzies ze jest jakis list anonimowego pisarza Polaka do ksiedza Marcina z Wilna o tej bitwie?
Ten post był edytowany przez bachmat66: 7/08/2010, 1:01
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|