Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
4 Strony < 1 2 3 4 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Maj 1988
     
kLaudi
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 364
Nr użytkownika: 15.043

Zawód: BANITA
 
 
post 10/05/2008, 23:55 Quote Post

Inflacja była efektem tego, że było za duzo pieniędzy - NA KONSUMPCJĘ...trzeba było dać społeczeństwu możliwość INWESTOWANIA tych pieniędzy, przede wszystkim w prywatyzację...Tłumienie inflacji sprowadzono jednak do zabrania ludziom pieniędzy...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #31

     
pulemietczik
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 1.814
Nr użytkownika: 39.443

Stopień akademicki: dr
Zawód: wpisuje PESEL-e
 
 
post 10/05/2008, 23:57 Quote Post

QUOTE
no najbardziej liberalny był dla drobnych przedsiębiorców późny Rakowski


Klaudiuszu też wiele czytałem Korwina-Mikkego a w tych czasach nawet z kolegami prowadziliśmy stragan z książkami. Dawało się pismo w urzędzie, rozkładało książki na jednej z głównych ulic i tyle formalności. Ale sama liberalizacja dla przedsiębiorców to nie wszystko. Aby rozkręcić prawdziwy biznes potrzebne są pieniądze, stabilna polityka monetarna. Skąd wziąść kredyt w czasach Rakowskiego, jak zaplanować import, skoro kurs USD waha się z dnia na dzień? W jaki sposób kupić lokal czy nieruchomość i za co?
Drobni przedsiębiorcy typu ja ze straganem to był listek figowy dla uwłaszczenia nomenklatury a nie jakaś wizja reform. Straganami dużo tego dochodu narodowego się nie wyprodukuje.

Pauperyzacja za Balcerowicza? Teraz ja zacytuję Korwina, który pisze: A gdzie reklamy produktów wysokokalorycznych? Skoro dzieci głodują to powinno być pełno produktów wysokokalorycznych a są reklamy samych niskokalorycznych! Oczywiście pauperyzacja była, ale Rakowski to katastrofa a nie pauperyzacja, ludzie żyli z jakichś rezerw,uciułanych dolarów, udało się przeżyć dlatego, że była świadomośc tymczasowości, tego, że przyjdzie nowe.
 
User is offline  PMMini Profile Post #32

     
Śpisók
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 22
Nr użytkownika: 24.073

Marek Skawinski
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 10/05/2008, 23:57 Quote Post

QUOTE(kLaudi @ 10/05/2008, 23:41)
Ale prawdziwa pauperyzacja nastąpiła za Balcerowicza. Wtedy uwłaszczała się nomenklatura, a większość społeczeństwa została wydojona najpierw przez hiperinflację a potem przez straszliwe opodatkowanie - najpierw sektora publicznego. Prywatnej inicjatywie dano rok może dwa oddechu...no najbardziej liberalny był dla drobnych przedsiębiorców późny Rakowski...a później zaczęto doić także ich...przemiany sprowadziły się do tego, że komunistyczna nomenklatura zamieniła się w postkomunistyczną oligarchię (w partnerstwie z kapitałem zachodnim) a ludzie byli rżnięci jeszcze bardziej niż za komuny...
No, mimo wszystko dobrze, że komuna upadła, ale jej pozstałości wychodzą nam bokiem jeszcze dziś...można było to lepiej rozegrać...
I powiem jeszcze jedno...z dwojga złego chyba lepszy był wariant chiński niż postsowiecki...
*



A to co zrobił Balcerowicz to kolejna sprawa. Że recesja będzie ceną za zduszenie hiperinflacji, częściowo zapewne wykreowanej na odchodne Rakowskiego, tego można było się spodziewać. Ale, że temu towarzyszyć będzie seria gigantycznych afer... (pamiętacie np. alkoholową?) No, i spekulacja dobrze poinformowanych przy stałym do V'91 kursie dolara, kiedy ten kto wiedział, zarabiał krocie. Plus zmienne oprocentowanie kredytów przy braku realnej rewaloryzacji wkładów. Później "prywatyzacja" na sposób lewandowskiego/Kaczmarka/Wąsacza.

A wariant najlepszy to czeski.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #33

     
kLaudi
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 364
Nr użytkownika: 15.043

Zawód: BANITA
 
 
post 11/05/2008, 9:15 Quote Post

Zaczynamy schodzić na boczne tory i wybiegać daleko do przodu...może wróćmy do tematu i podsumujmy, co się wtedy stało. Zmiany musiały być zaplanowane przez komunistyczną nomenklaturę(i pewnie część bezpieki), czyli zarządców własności państwowej, którzy chcieli stać się jej właścicielami. Potrzebna była do tego współpraca z Zachodem i częścią opozycji i stąd Okrągły Stół.
Prawdopodobnie już wtedy planowano to w całym bloku sowiecki, a Polska była "poletkiem doświadczalnym".
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #34

     
kLaudi
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 364
Nr użytkownika: 15.043

Zawód: BANITA
 
 
post 11/05/2008, 9:39 Quote Post

No a strajki, protesty były potrzebne do zrealizowania tego planu, pod warunkiem, że nie przerodzą się w masową akcję jak w sierpniu 1980. W 1988 roku wybuchało wiele protestów, ale wszystkie były szybko gaszone, często przez samych organizatorów. Dzięki temu "reformatorska" część nomenklatury i bezpieki mogła powiedzieć swoim niezdecydowanym jeszcze towarzyszom -"Spieszmy się, bo albo zostaniemy ekonomicznymi oligarchami, albo nas rozniosą".
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #35

     
pulemietczik
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 1.814
Nr użytkownika: 39.443

Stopień akademicki: dr
Zawód: wpisuje PESEL-e
 
 
post 11/05/2008, 11:24 Quote Post

W historii często pojawia się działanie tajnych służb, które chcą odgrywać rolę demiurga. Na szczęście przeważnie się to nie udaje - procesy, którymi chcą sterować wymykają się spod kontroli. Tak było w ZSRR, który w końcu się nie zreformował tylko rozpadł. Najlepiej było w Czechach - demonstracje wybuchły po pogłoskach o śmierci studenta, który okazał się żywym agentem służb. Nie udała się kontrolowana przemiana, doszło do aksamitnej rewolucji.

Ale sedno moich wypocin tutaj dotyczy innego stwierdzenia. Czy protesty były prowokowane czy nie - i tak by wybuchały, bo sytuacja gospodarcza pogarszała się lawinowo i nie było nadziei. Nikt nie liczył, że na przykład gen. Szaciło coś mądrego wymyśli i rzeczy pójdą ku lepszemu.

Błędy gospodarcze ekipy Jaruzelskiego i Rakowskiego były tak duże, że w końcu musiała objąc władzę jakaś ekipa, która rozbroi tę bombę.
I wtedy padają słowa takie jak piszesz:
QUOTE
Spieszmy się, bo albo zostaniemy ekonomicznymi oligarchami, albo nas rozniosą
 
User is offline  PMMini Profile Post #36

     
Śpisók
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 22
Nr użytkownika: 24.073

Marek Skawinski
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 11/05/2008, 12:34 Quote Post

I to jest pointa. U nas (i nie tylko) zostali oligarchami, gdzie indziej, bywało, że ich roznieśli.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #37

     
kLaudi
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 364
Nr użytkownika: 15.043

Zawód: BANITA
 
 
post 11/05/2008, 13:09 Quote Post

Rozniesieni zostali tylko na Łotwie i w Estonii, w Czechosłowacji chyba tylko częściowo?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #38

     
Śpisók
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 22
Nr użytkownika: 24.073

Marek Skawinski
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 11/05/2008, 16:14 Quote Post

QUOTE(kLaudi @ 11/05/2008, 13:09)
Rozniesieni zostali tylko na Łotwie i w Estonii, w Czechosłowacji chyba tylko częściowo?
*



W Czechach w sumie tak, na Słowacji wcale. Przecież sukces "Smeru" to jak czarny sen - młody hunwejbin pogonił stary aparat i robi to samo tyle, że ma przed sobą znacznie więcej czasu, i chyba jest bardziej zdeterminowany. Przy tym jest beneficjentem zmian wprowadzanych przez taką sobie, ale jednak znośną koalicję lat 2002-06.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #39

     
pulemietczik
 

VII ranga
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 1.814
Nr użytkownika: 39.443

Stopień akademicki: dr
Zawód: wpisuje PESEL-e
 
 
post 11/05/2008, 16:27 Quote Post

Nigdzie nie zostali rozniesieni - dyrektorów banków nikt nie zmieniał - co najwyżej na zastępców. Zniesiono tylko działaczy partyjnych.

Rzecz w tym, iż nasi oligarchowie (tak samo jak ekipy rządzące w PRL) nie za bardzo dorastają do poziomu chociażby takich Czechów. Tak jak jakość ekipy Jaruzelskiego była gorsza od ekipy Husaka tak samo jest w życiu gospodarczym Polski. Zamiast wziąść się za administrowanie, przygruchać sobie zastępców z prawdziwą wiedzą, rozkręcać biznes wg standartów światowych - zabrali się za wyciąganie VAT-u, wspołpracę z jakimiś mafiosami, odtwarzanie rodzinno-resortowych układów. Dlatego była nomenklatura dalej jest widoczna i odstaje od standartów a w Czechach wtopiła się w społeczeństwo i nie szkodzi.

Czeska nomenklatura potrafiła się czegoś nauczyć a nasza nie.
Stąd mamy bajzel jaki mamy. Wildstein napisał niezły artykuł kiedyś "Upadek mitu fachowców" polecam.
 
User is offline  PMMini Profile Post #40

     
Śpisók
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 22
Nr użytkownika: 24.073

Marek Skawinski
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 11/05/2008, 17:46 Quote Post

Swoją drogą, to ciekawe: myślenie w kategoriach państwowych u czeskich czerwonych, a u polskich?
I inna rzecz: personalna obsada tych czeskich banków, które spektakularnie padły w ll. 90. (m.in. Moravia).
No, i kolejna rzecz: niekomunistyczne kadry zdatne do sprawowania władzy wg stanu na 1990 r. u nas, a u nich. Opozycja tam była śladowa, natomiast gdy przyszło co do czego, to okazało się, że przechowane są wcale liczne i kompetentne kadry, choćby Klaus, ale nie tylko.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #41

     
kLaudi
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 364
Nr użytkownika: 15.043

Zawód: BANITA
 
 
post 12/05/2008, 8:27 Quote Post

A może opozycja tam była mądrzejsza. Może nie ilość lecz jakość zadecydowała. Co ciekawe Vaclav Havel sam przyznał, że wszystko zaczęło się od prowokacji KGB, ale im udało się wyjść spod kontroli.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #42

     
kLaudi
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 364
Nr użytkownika: 15.043

Zawód: BANITA
 
 
post 14/05/2008, 13:59 Quote Post

Myślę, że strajki w maju i sierpniu 1988 były bezapelacyjnym zwycięstwem "postępowej" części bezpieki i partii, szykującej się do Wielkiego Skoku na Kasę:
-w maju 88pokazali "dołom partyjnym" i "betonowi partyjnemu", że stan wojenny nie stłumił do końca ducha wolności i protesty są możliwe
-w sierpniu 88 pokazali im, że nawet wygaszone protesty wybuchają ponownie
-w obu miesiącach pokazali im, że najlepiej akcje protestacyjne gasić we współpracy z "konstruktywną opozycją"
-starym solidarnościowym liderom uświadomili, że tylko ONI mogą ich obronić przed konkurencją ze strony młodych
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #43

     
kLaudi
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 364
Nr użytkownika: 15.043

Zawód: BANITA
 
 
post 23/05/2008, 17:50 Quote Post

Zastanawiałem się co w roku 1988 robił Czesław Kiszczak...i co meldował swoim przełożonym...Wyobraźnia podpowiedziała mi coś takiego...podobieństwo do osób i zdarzeń jest przypadkowe;-)))




Łańsk, 17 września 1988





Drogi Towarzyszu Generale-Lejtnancie!





Jak informowałem Was w już w maju, strajki w Gdańsku i w Nowej Hucie bardzo przestraszyły wszystkich towarzyszy. Przez chwilę pewne obawy udzieliły się także i mnie, choć niejedno w życiu przeżyłem i zawsze znajdowałem wyjście z każdej sytuacji. Wiedziałem, że i teraz znajdę jakieś wyjście, ale szkoda mi było misternie skonstruowanego planu działania, planu reform polityczno-gospodarczych, który ma być co prawda pewnym odstępstwem od naszych ideałów, ale z drugiej strony, zapewni naszej formacji i naszym towarzyszom nie tylko przetrwanie ale i kapitalną przyszłość.

A tutaj cały plan wydawał się zagrożony. Jacyś młodzi robotnicy urządzili sobie strajki w historycznych miejscach, w których kiedyś urządzali je ich starsi koledzy. Początkowo myślałem, że to „Bolek” znowu próbuje prowadzić własną grę. To oczywiście nasz człowiek, zwerbowany jeszcze w roku 1970, siedzący po uszy w naszym układzie. Ale to cwany lis. Kiedy widzi naszą siłę – je nam z ręki i liże tyłek. Ale kiedy tylko wyczuje, że my mamy duże problemy a jego siła rośnie, to od razu próbuje rozgrywać własną grę. Ale tym razem to nie był on. Nie był to też nikt z ekstremy – ani tej kontrolowanej przez nas, ani tej z tych niezależnych. Strajk zrobili ludzie nowi, których dotąd nie znaliśmy.

Szybko więc kazałem naszym ludziom przyłączyć się do strajków. Niestety strajki zostały wsparte przez różne młodzieżowe grupki jak konspirujący uczniowie szkół średnich z FMW i antymilitaryści z ruchu „WiP”. Grupki i ruchy całkiem nowe, których nie zdążyliśmy jeszcze przejąć a nawet dobrze rozpracować. Działają stosunkowo niedługo i nie mieliśmy na to wystarczająco dużo czasu. Aby do końca rozpracować FMW musielibyśmy znaleźć spore grono współpracowników wśród bardzo młodych ludzi, co jest problemem. WiP, choć działa jawnie, też nie jest łatwy do penetracji (może poza środowiskiem warszawskim) ponieważ jest to środowisko na poły polityczne, na pół kontestatorsko-kontrkulturowe. Jeśli chcemy wprowadzić tam agentów, musimy lepiej poznać ich styl bycia, nawet ich żargon. Do tej pory, mimo łatwości dojścia do nich, nasi agenci mieli spore problemy z wtopieniem się w ich szeregi.

Tak więc, przyznaję szczerze, Towarzyszu Generale-Lejtnancie, ci gówniarze bawiący się w politykę, zareagowali na wydarzenia i zorganizowali akcję szybciej niż my. Mieliśmy strajki w ważnych punktach jak Kraków i Gdańsk. W Gdańsku oprócz stoczni zastrajkowali studenci, prowadzeni przez NZS, który po kilku latach niebytu zaczął się odradzać. Sytuacja była poważna. Nasze plany wydawały się być zagrożone. Przemyślałem jednak wszystko po kolei. Znacie chyba, Generale-Lejtnancie, polskie powiedzenie „nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło”. I tutaj miało ono zastosowanie. Stwierdziłem, że to wszystko wcale nie musi zniweczyć naszego misternego planu, a wręcz może stać się jego katalizatorem. To co zaplanowaliśmy na klika, nawet kilkanaście lat, możemy przeprowadzić w ciągu kilku miesięcy!

Trzeba było tylko wziąć sprawy w swoje ręce, zanim wszystko wymknie się spod kontroli. Przecież największym problemem dla naszego planu były zawsze opory „betonu partyjnego” i „dołów partyjnych”. Dopiero na drugim miejscu była solidarnościowa ekstrema. Z nieba spadła nam szansa na zjednanie sobie dołów partyjnych i całkowitej marginalizacji opozycyjnych ekstremistów. Strajki pokazały partyjnym masom, że mimo stanu wojennego, opozycja nadal jest groźna i że nadal może pociągnąć za sobą także robotników. To skłoni ich do poparcia planu, w którym nasza ideologia będzie musiała iść na daleko idący kompromis, jakiego jeszcze nigdy nie było w krajach komunistycznych. Liderzy „Solidarności” zobaczyli, że rośnie nowe pokolenie opozycjonistów a im się skakać przez płoty już nie chce i jeśli się nie załapią do jakiegoś oficjalnego układu, to mogą niedługo odejść na „zieloną trawkę”.

Młodym ekstremistom trzeba było trochę utrzeć nosa…ale delikatnie…to już nie jest era Breżniewa i na masowy terror pozwolić sobie nie możemy. Poza tym zbytnie antagonizowanie społeczeństwa nie służyłoby naszemu planowi. Podjąłem decyzję o pacyfikacji Nowej Huty – TYLKO I WYŁĄCZNIE NOWEJ HUTY. Przykazałem też, aby nie było żadnego strzelania, żadnych tortur, żadnego pastwienia się. W ostateczności najbardziej opornym można wlepić parę pał. To trochę przestraszyło strajkujących w Gdańsku, ale tam kazałem jedynie poprzestać na otoczeniu stoczni przez ZOMO. Zyskałem przychylność betonu partyjnego, ale dalszych pacyfikacji odmówiłem.

Teraz musiałem pokazać moim nawiedzonym komunistom, że protesty najlepiej gasić we współpracy z opozycją, oczywiście z jej konstruktywną częścią. Zacząłem od zadania najtrudniejszego – wygaszenia strajku na uczelni. Członkowie komitetu strajkowego na Uniwersytecie Gdańskim, nie byli naszymi ludźmi. Nasz człowiek, podlegający bezpośrednio Warszawie, przekazał nam charakterystyki osobowościowe tych ludzi. Analizując je, stwierdziłem, że na pewno dwóch z nich przestraszy się nawet nie sprawdzonych pogłosek o planowanym rozbiciu strajku siłą przez oddziały ZOMO. Nie byłem pewien jak się zachowa pozostałych trzech członków komitetu strajkowego.

W żadnym wypadku nie chciałem rozbijać siłą strajku studenckiego. To by oznaczało wykopanie nowej przepaści między systemem a inteligencją, zniszczyłoby nasz plan, a przynajmniej odsunęłoby jego realizację na długie lata. Chodziło mi o to, aby tak postraszyć przywódców strajku, aby sami wygasili strajk. Bałem się jednak, że sama groźba użycia siły to za mało. Oni muszą się bać także tego, że dojdzie do pacyfikacji uczelni przez ZOMO, oni będą odpowiadać nie tylko karnie, ale wówczas odwrócą się od nich liderzy opozycji – liderzy solidarności, odwrócą się od nich także hierarchowie Kościoła. Cała masa naszych agentów robiła im pranie mózgu, aż zostali przekonani. Później sami przekonywali studentów, zgromadzonych na wiecu, że kontynuacja strajku nie ma sensu. Stoczyli wtedy ostrą debatę z tymi krzykaczami – studentami z WiP.

I tak szala zwycięstwa zaczęła się przechylać na moją stronę. Strajki wygasały, choć siła użyta została tylko w jednym miejscu i to też raczej „bajtowo” jak to teraz młodzież mówi. Zdobywałem coraz większe zaufanie dołów partyjnych (jakże potrzebne dla rzeczy tak trudnej i kontrowersyjnej jak nasz plan) Ekstremistyczni krzykacze zostawali spychani na margines. Zarysowywał się (choć wtedy jeszcze nie tak ostro jak dziś) podział na opozycję konstruktywną (z którą możemy rozmawiać) i niekonstruktywną (którą musimy eliminować). Starzy solidarnościowi liderzy rozumieli, że jeśli teraz „nie załapią się”, to już będzie koniec ich politycznych karier. No, pozostała jeszcze Stocznia Gdańska, która czując osamotnienie, w końcu zakończyła strajk. No, nasi ludzie trochę im w podjęciu tej decyzji pomogli.

Teraz już na ostro trzeba było przygotowywać rozmowy z opozycją. Jak zapewne wiecie Towarzyszu Generale-Lejtnancie, nieoficjalne rozmowy toczyły się już dawno, ale teraz miało być oficjalnie, jawnie i z udziałem mediów. A tak się bałem, że już wszystko stracone! Tymczasem wszystko szło błyskawicznie. Niekiedy nawet robiło mi się trochę głupio, że tak szybko porzucimy leninowską ideologię. Ale jakie są alternatywy? Widzę tylko dwie – albo wywołać III wojnę światową, albo czekać aż nas za wkrótce rozniosą. Dla mnie obie alternatywy są nie do przyjęcia. Niestety, komunizmu nie zbudujemy, bo ludzie nie dorośli i jeszcze długo nie dorosną. Musimy zaakceptować rynek, ale oczywiście taki, w którym my będziemy właścicielami i którym jakoś będziemy sterować, oczywiście nie poprzez centralne planowanie, ale w bardziej wysublimowany sposób. To najlepsze rozwiązanie dla naszej formacji i dla naszych towarzyszy. Z resztą do tych wniosków doszliśmy równolegle i niezależnie w Moskwie i w Warszawie. Po raz pierwszy mówiłem Towarzyszowi o naszych planach z pewną taką nieśmiałością i byłem bardzo zdziwiony, że nie tylko go zaakceptowaliście, ale, że sami długo myśleliście o tym samym, tylko też powiedzieć nam o tym było trochę głupio…

Jednak do ostatecznej realizacji planu potrzeba było dodatkowego impulsu. W sierpniu 1988 wybuchła kolejna fala strajków. Zaczęli je robić ci sami ludzie co w maju. Ale teraz byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Nie było żadnego zaskoczenia. Nasi ludzie od razu włączyli się do organizacji strajków. Doły partyjne zobaczyły, że strajki majowe, to nie był żaden epizod, że to się powtarza i to z większą siłą. Nie wiadomo do czego to może doprowadzić. Wszyscy zrozumieli, że potrzebne są rozmowy. Zrozumieli to najbardziej twardogłowi działacze. Cała partia, cała bezpieka cywilna i wojskowa stała za mną murem. Dawno nie było w Partii takiej jedności. Teraz mogłem zrobić wszystko, nawet zrealizować swój bardzo kontrowersyjny plan. Liderzy opozycji też zrozumieli, że muszą zgodzić się na kompromis. Młodzi krzykacze i ekstrema spychani byli na margines. Pytałem też Waszego Rezydenta co o tym sądzi. Odpowiedź brzmiała – „Róbcie cokolwiek, byleby zapanował spokój. Kompartia, GRU i KGB zaakceptuje wszystko”.

Teraz pozostało już tylko jedno – rozegranie „Bolka”. To był nasz największy atut i zarazem największy problem. Uważałem go za bardzo cenny nabytek. Chociaż prosty, czasem wręcz prymitywny, ale inteligentny i mający wpływ na ludzi. On już dawno przestał być zwykłym kapusiem. Był do ważniejszych spraw. Daliśmy mu sporą „autonomię”, którą wykorzystywał do własnych celów, których często z nami nie uzgadniał. Lubił prowadzić własne gry. Czasem trzeba było mu brutalnie przypominać, że to jednak on gra w naszą grę a ni my w jego…

31 sierpnia wezwałem „Bolka” do siebie. Celowo zrobiłem to w rocznicę podpisania porozumień sierpniowych, aby pokazać, że teraz będzie inaczej. To nie my będziemy jeździć na negocjacje ze strajkującymi. To ich przywódcy, i tylko ci, których zaakceptujemy, będą się posłusznie meldować u nas. I zameldował się posłusznie. Cwany lis wziął sobie biskupa jako „przyzwoitkę”. Hierarchia był już częściowo wtajemniczona w nasze plany, więc o większości spraw mogłem mówić przy biskupie. A więc wyklarowałem, że chcemy jak najszybciej rozpocząć rozmowy, że chcemy dopuścić opozycję do sejmu, może także do rządu, że chcemy wprowadzić radykalne reformy polityczne i ekonomiczne, jakich jeszcze nie było w krajach realnego socjalizmu. Potrzebujemy do tego spokoju, więc prosimy o wygaszenie strajków oraz o izolowanie elementów nieodpowiedzialnych, niekonstukwtywnych i łamiących prawo. Poza tym wszystko jest do negocjacji. Wałęsa serdecznie mi podziękował, powiedział, że docenia nasze propozycje, ale stwierdził, że jeszcze musi wszystko skonsultować z załogami, że musi dać im gwarancje…itp…itd…Nie byłem pewien, czy negocjuje w ten sposób cenę, czy też próbuje mnie zwodzić.

Ja już nie miałem czasu. Jednak jednej rzeczy nie mogłem mu powiedziec przy biskupie. Czekałem aż tylko we dwójkę wyszliśmy do kibla. Od razu zmieniłem ton i zacząłem typową rozmowę z podwładnym. „Słuchaj Bolek! Ja nie mam czasu. Jutro używasz całego swojego autorytetu, wszystkich swoich zdolności i…gasisz strajki. Jeśli tak nie będzie, to ujawniamy teczkę agenta >>Bolka<<”. Proszę sobie wyobrazić, że na początku wcale się tego nie przestraszył. „Kto wam uwierzy. Ludzie znają was jako kłamców. A nawet jak uwierzą, to polskie społeczeństwo jest dobroduszne. Wybaczą mi błędy z przeszłości, zwłaszcza w świetle późniejszych zasług.”

Ale ja byłem nawet na to przygotowany. „Jeśli strajki nie zostaną wygaszone, jeden z oficerów SB, prowadzących Bolka poprosi o azyl polityczny w jednym z zachodnich krajów. Wcześniej udzieli dziennikarzom wywiadu i pokaże teczkę Bolka. Powie miedzy innymi, że w sierpniu 1988 zadaniem Bolka jest sprowokowanie brutalnego ataku ZOMO na Stocznie Gdańską. W nocy faktycznie taki atak nastąpi. Mało jeszcze?” Bolek cały zbladł…w ułamku sekundy jakby zeszło z niego powietrze. Widziałem jak pokornieje.”Wystarczy.Wracamy do gabinetu.” Powiedział i zamilkł.

Potem już wszystko poszło jak z płatka. Strajki zostały wygaszone. Oficerowie bali się, że Bolek sobie nie poradzi. Ja w niego wierzyłem. Ale gdyby rzeczywiście nie poradził sobie z tym zadaniem, to znaczyłoby, ze się nie nadaje. Musielibyśmy poszukać sobie lepszego partnera. Dlatego zabroniłem zatrzymywania młodych, którzy próbowali przeciwdziałać Bolkowi. I miałem rację! W pyskówkach z Bolkiem wygładali jak neptki. To naprawdę człowiek z charyzmą.

Wszystko poszło po mojej myśli. W końcu zrezygnowałem z jednego punktu, który był przygotowany dla rozegrania mojego planu. Towarzysz Miller miał zorganizować operetkowy zamach stanu przeciwko mnie i towarzyszowi Jaruzelskiemu. Towarzysz Miller jest naszym człowiekiem, który udaje twardogłowego komunistę i został przeze mnie oddelegowany do „spiskowania” z betonem partyjnym. Ale to otwarty umysł, sprytny chłopak z Pabianic, który wie gdzie wiatr wieje i gdzie jest interes.Miller miał na kilka dni przejąć władzę, wprowadzić stan wyjątkowy, osadzić w areszcie domowym Jaruzelskiego. Ja miałem się „ukrywać” a jeden z młodych gniewnych zorganizować masowe protesty przeciwko twardogłowym zamachowcom. W ten sposób ostatecznie skompromitowalibyśmy twardogłowych antyreformatorów, a Kwaśniewski wyrósłby na prawdziwego opozycjonistę, który przyćmiłby całą Solidarność a nawet Bolka. Niestety w ten sposób zgralibyśmy Millera, a on się jeszcze przyda w polityce. Poza tym wygraliśmy przed czasem i ta „runda” była niepotrzebna. Myślę, że gdy będziecie to robić u siebie, ten pomysł będziecie musieli wykorzystać. Chyba nawet powinien być to gwóźdź programu. Myślę, że najlepiej taki „zamach” przeprowadziłby towarzysz Janajew. A jeśli chodzi o wodza opozycji…no to może…może ten towarzysz co tak o Mosk1)e dba…zapomniałem nazwiska…

Ale to już Wasza sprawa. My przygotowujemy oficjalne rozmowy, choć nieoficjalne już dawno się toczą. Towarzysze z nomenklatury już tworzą spółki, które niebawem odegrają ważną rolę w gospodarczych przemianach. Zdrajcą się nie czuję, bo nie chće wywoływać wojny światowej ani czekać aż nas wszystkich wywiozą na taczkach. I przecież już dawno większość towarzyszy marzyła o tym, aby stać się właścicielami zarządzanego majątku narodowego. Tylko głupio nam to było powiedzieć…nawet najbliższym towarzyszom…A wszystko zaczął towarzysz Gorbaczow. Dziś trochę się krzywi, słysząc o naszych planach, ale i on w końcu zrozumie, że śruby, którą poluzował już się ie dokręci. Trzeba zmienić całą konstrukcję. Gdy się powiedziało A, trzeba też potem powiedzieć B.



Wasz Czesław

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #44

     
Śpisók
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 22
Nr użytkownika: 24.073

Marek Skawinski
Stopień akademicki: mgr
 
 
post 25/05/2008, 17:36 Quote Post

Všeobecne povedané: veľmi pravdepodobné.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #45

4 Strony < 1 2 3 4 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej