Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony  1 2 > 
Closed TopicStart new topicStart Poll

> Polska Zdobywa Nową Szwecję, kolonizacja Ameryki przez RON
     
Domen
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 9.437
Nr użytkownika: 14.456

Tomenable
 
 
post 10/02/2022, 21:43 Quote Post

Zakładam nowy wątek bo to już jednak inny scenariusz niż Kozacy na Tobago, choć powiązany. Dotąd dyskusja toczyła się tutaj:

http://www.historycy.org/index.php?showtopic=96619&st=510

Sądzę jednak, że zamiast kolonizowania Georgii lub Tobago, ciekawszym "scenariuszem" byłoby zaatakowanie i zdobycie Nowej Szwecji i już istniejących tam osad.

Można tego dokonać przy użyciu Floty Władysława IV, najlepiej w okresie 1638-1641 (w OTL flota Władysława IV istniała w okresie 1635-1641 a Nowa Szwecja w okresie 1638-1655; więc czas gdy istniało jedno i drugie przypada na lata 1638-1641 - oczywiście można pomyśleć o wprowadzeniu zmian w tych kwestiach, w końcu to historia alternatywna). W ATL nie powinniśmy podpisać Rozejmu w Sztumskiej Wsi w 1635 (czego zresztą chcieli Władysław IV i Jerzy Ossoliński - chcieli wojny), a jeśli już podpisać to nie na 26 lat jak w realu, ale na kilka lat. Ewentualnie można rozejm zerwać przed upływem czasu na jaki został podpisany. Potrzebne będą też przyjazne stosunki z Holandią (ale takie mieliśmy w OTL).

Flota Władysława IV:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Okr%C4%99ty_p...wieku#XVII_wiek

https://www.profesor.pl/mat/n10/n10_i_kuc_040505_3.php

Co do taktyki ataku:

Wszystkie osady i forty Nowej Szwecji znajdowały się wzdłuż rzeki Delaware, po obu jej stronach. Idealna do ataku na taką nadrzeczną kolonię byłaby duża flota czajek kozackich. Można kozaków wraz z czajkami przetransportować do Ameryki, albo przetransportować samych kozaków - a czajki sobie wybudują już na miejscu. wink.gif

Co o tym sądzicie? Widzicie jakieś mankamenty tego scenariusza?

Oczywiście oznacza on wybuch kolejnej wojny polsko-szwedzkiej także w Europie już w drugiej połowie lat 1630-tych lub w latach 1640-tych.

Jak potoczyłyby się walki w Europie? Chyba lepiej niż w 1655 ???

Kto mógłby być naszym sojusznikiem (w Ameryce i w Europie) a kto wsparłby Szwedów? Ja sądzę, że Holendrzy by stanęli po naszej stronie.

=====

W tym scenariuszu Chmielnicki może być wśród ludzi wysłanych do Nowego Świata i nigdy nie dochodzi do zatargu między nim a Czaplińskim.

Ten post był edytowany przez Domen: 10/02/2022, 21:54
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Wilczyca24823
 

X ranga
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 15.222
Nr użytkownika: 98.909

Ewa Mach
Zawód: opiekun
 
 
post 10/02/2022, 22:36 Quote Post

A można wiedzieć, dlaczego król miałby się zdecydować zaatakować Nową Szwecję i co miałoby mu to dać?
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Domen
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 9.437
Nr użytkownika: 14.456

Tomenable
 
 
post 10/02/2022, 23:06 Quote Post

QUOTE(Wilczyca24823 @ 10/02/2022, 23:36)
A można wiedzieć, dlaczego król miałby się zdecydować zaatakować Nową Szwecję (...)?


W 1633 Jakub Kettler uczestniczył w kampanii smoleńskiej Władysława IV i już wtedy planował swoje przyszłe przedsięwzięcia, mógł wówczas przekonująco opowiedzieć królowi na temat korzyści płynących z posiadania zamorskich kolonii, a król złapał bakcyla. Już od 1637 roku Fryderyk i Jakub Kettlerowie prowadzili kurlandzką kolonizację na Tobago. Pierwsze próby były nieudane ale właśnie to mogło przekonać Władysława IV, że zamiast zakładać kolonię na "surowym korzeniu" lepiej jest zdobyć już istniejącą.

Król był przeciwnikiem nowego rozejmu, chciał wojny ze Szwecją i w tym celu zgromadził armię i flotę. Ale zdawał sobie sprawę, że jego flota to nie są okręty wojenne z prawdziwego zdarzenia, tylko statki handlowe przerobione na wojenne. Więc ich wartość bojowa była mniejsza niż np. floty Zygmunta III w bitwie pod Oliwą w roku 1627. Z drugiej strony, król mimo wszystko chciał przetestować swoją nową flotę w warunkach wojennych, w planowanej wojnie ze Szwecją. Ale ze względu na wyżej wymienione czynniki, uznał że zamiast niepotrzebnie narażać flotę na wyniszczenie w "stacjonarnych" bitwach blisko polskiego wybrzeża, lepiej wykorzystać ją w bardziej niekonwencjonalny sposób - takim przedsięwzięciem mogła być właśnie wyprawa przez Atlantyk w celu zaatakowania z zaskoczenia i zdobycia Nowej Szwecji, tam gdzie Szwedzi najmniej spodziewali się Polaków.

Natomiast do obrony ujścia Wisły, Zatoki Gdańskiej i Zalewu Wiślanego król postanowił wykorzystać flotę czajek kozackich (takie czajki nadawały się nawet do działań pełnomorskich - patrz piractwo kozaków na Morzu Czarnym - ale oczywiście do podróży przez Atlantyk się nie nadawały, w przeciwieństwie do floty królewskiej).

Kolejna sprawa - Wazowie rościli sobie prawa do tronu Szwecji, a więc także do tronu Nowej Szwecji, nie? smile.gif

QUOTE(Wilczyca24823 @ 10/02/2022, 23:36)
(...) i co miałoby mu to dać?


Założone kolonie byłyby koloniami królewskimi i panowałyby tam inne prawa, król miałby więcej władzy.

Szlachta nie decydowałaby o każdym groszu wpływów z podatków z kolonii i innych dochodów z kolonii.

W koloniach byłby ustrój o cechach bardziej zbliżonych do monarchii absolutnej - tak jak lubią Wazowie. wink.gif

Kozacy, jako ulubieńcy króla Władysława IV, mieliby większe przywileje w koloniach (zachęta do migracji).

Ten post był edytowany przez Domen: 10/02/2022, 23:21
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
Domen
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 9.437
Nr użytkownika: 14.456

Tomenable
 
 
post 10/02/2022, 23:23 Quote Post

^^^
Z tymi czajkami kozackimi to OTL rzeczywiście (!) król planował je wykorzystać do obrony wybrzeża Bałtyku (to nie jest mój wymysł alternatywnej historii).

Cytuję:

"Władysław IV postanowił zmontować obronę morską przeciw flocie szwedzkiej, jeśli nie na otwartym morzu to przynajmniej na Zatoce [Gdańskiej] i na Zalewie w oparciu o flotę czajek kozackich. Sprowadzono 1500 Kozaków pod dowództwem pułkownika Konstantego Wołka. Równocześnie sprowadzono specjalistę do budowy czajek i polecono mu przygotować 30 sztuk. Ostatecznie zbudowano tylko 15, resztę uzupełniły aresztowane baty w Królewcu, które następnie zostały przerobione na łodzie dla Kozaków. Zaopatrzono je w działka, latarnie, kompasy i inny sprzęt morski. 31 sierpnia 1635 roku 15 czajek wypłynęło na Zalew Wiślany i zajęły jeden szwedzki statek handlowy. Wkrótce potem zawarto rozejm w Sztumskiej Wsi. Kozacy zostali odesłani na Ukrainę a czajki oddano na przechowanie do Kowna." - czajki przydałyby się też w ataku na Nową Szwecję (wpłynęłyby na rzekę Delaware)

Ten post był edytowany przez Domen: 10/02/2022, 23:26
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Wilczyca24823
 

X ranga
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 15.222
Nr użytkownika: 98.909

Ewa Mach
Zawód: opiekun
 
 
post 10/02/2022, 23:25 Quote Post

Skąd król miałby się dowiedzieć o tej kolonii szwedzkiej? I niby dlaczego bardziej opłacalne byłoby zdobycie kolonii "na dorobku", którą trzeba by nie dosyć, że zdobyć, to jeszcze i tak od nowa zasiedlić?

Jakie szanse miały te statki "wojenne" na przepłynięcie Atlantyku i zdobycie tej kolonii?

Sądzisz, że kozacy wytrzymaliby wielomiesięczny rejs w zamknięciu?
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Domen
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 9.437
Nr użytkownika: 14.456

Tomenable
 
 
post 10/02/2022, 23:33 Quote Post

QUOTE(Wilczyca24823 @ 11/02/2022, 0:25)
Skąd król miałby się dowiedzieć o tej kolonii szwedzkiej?


Wieści się roznosiły? Wszyscy w Europie chyba wiedzieli? Przynajmniej wszyscy Szwedzi?

Na dowolnej aktualnej mapie z tamtego okresu (od 1638 roku) też powinna być zaznaczona.

QUOTE(Wilczyca24823 @ 11/02/2022, 0:25)
I niby dlaczego bardziej opłacalne byłoby zdobycie kolonii "na dorobku", którą trzeba by nie dosyć, że zdobyć, to jeszcze i tak od nowa zasiedlić?


Dlaczego trzeba by od nowa zasiedlić? Można zostawić ludność. Tam i tak, jeśli dobrze pamiętam, prawie połowę ludności stanowili Finowie, a nie Szwedzi. Finom raczej byłoby obojętne czy mieszkali w kolonii szwedzkiej czy polskiej.

W większości przypadków przejmowania kolonii w Ameryce Północnej, państwo przejmujące nie wysiedlało dotychczasowej ludności. Jest tylko jeden wyjątek od tej reguły - wysiedlenia francuskich Akadyjczyków. Ale to miało związek z ich licznymi powstaniami przeciwko władzy brytyjskiej, po prostu nie chcieli się podporządkować więc zastosowano drastyczne środki.

Oczywiście napływaliby nowi osadnicy, Polacy, i po jakimś czasie stanowiliby już większość w Nowej Polsce.

Ale Finów można zostawić podobnie jak tych spośród Szwedów, którzy chcieliby zostać (reszta może wyjechać).

QUOTE(Wilczyca24823 @ 11/02/2022, 0:25)
Jakie szanse miały te statki "wojenne" na przepłynięcie Atlantyku i zdobycie tej kolonii?


Myślę, że spore. Co mogło je powstrzymać? Mówimy tutaj o ataku z zaskoczenia, Szwedzi nie mieliby czasu przygotować obrony na morzu.

QUOTE(Wilczyca24823 @ 11/02/2022, 0:25)
Sądzisz, że kozacy wytrzymaliby wielomiesięczny rejs w zamknięciu?


Sami przecież na takie pływali po Morzu Czarnym, gdzie szerzyło się piractwo kozackie?
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
kirisse
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.858
Nr użytkownika: 57.718

 
 
post 10/02/2022, 23:39 Quote Post

I po kiego im jakieś czajki skoro z zatoki Delaware do Trenton gdzie kończyły się "posiadłości" Szwedzkie jest może ze 100km?
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Domen
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 9.437
Nr użytkownika: 14.456

Tomenable
 
 
post 10/02/2022, 23:43 Quote Post

QUOTE(kirisse @ 11/02/2022, 0:39)
I po kiego im jakieś czajki skoro z zatoki Delaware do Trenton gdzie kończyły się "posiadłości" Szwedzkie jest może ze 100km?


Patrz Post #4 - czajki wyposażone są w działka. Idealne do atakowania z rzeki fortów i osad znajdujących się blisko brzegu.

W Nowej Szwecji część osad i fortów znajdowała się na lewym brzegu rzeki a pozostała część na prawym.

Kontrolując rzekę czajkami, uniemożliwiamy Szwedom przerzucanie ludzi przez rzekę, dzielimy ich na pół.

Plus oczywiście robimy desant piechoty. Można najpierw wykończyć tych po jednej stronie rzeki, jak w S03 EP01 "Wikingów". smile.gif

Edycja:

Czajki oraz baty (te też wyposażone w działka) - https://pl.wikipedia.org/wiki/Bat_(%C5%82%C3%B3d%C5%BA)

"Bat (franc. bateau) – dawniej duża, drewniana, uzbrojona łódź przeznaczona do różnych prac pomocniczych we flocie, charakteryzująca się płaskim dnem i niewielkim zanurzeniem, opatrzona żaglem. Obecnie duża łódź do przewożenia piasku.

W XVI–XVII wieku baty często uzbrajano w lekkie działo dziobowe, bądź w 3–5 dział niewielkich wagomiarów, rozmieszczonych na burtach. Jednostek tak uzbrojonych używała np. flota szwedzka w działaniach przybrzeżnych na Bałtyku.

W XVIII–XIX wieku baty używane też były w Ameryce Północnej przez kolonistów i handlarzy francuskich i angielskich, jak również przez strony biorące udział w wojnie o kolonie."


Ten post był edytowany przez Domen: 10/02/2022, 23:54
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Domen
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 9.437
Nr użytkownika: 14.456

Tomenable
 
 
post 11/02/2022, 0:31 Quote Post

Może zobaczmy dlaczego Szwedzi zdecydowali się założyć Nową Szwecję:

"Historia Nowej Szwecji zaczyna się w roku 1637 gdy założono Kompanię Nowej Szwecji. Pomysł stworzenia tej kompanii narodził się w umysłach szwedzkich, niemieckich i holenderskich inwestorów, którzy przekonali kanclerza korony szwedzkiej i regenta królowej Krystyny - Axela Oxenstiernę - że Szwecja może mieć zyski z handlu tytoniem i futrami w Ameryce Północnej."

Na temat korzystnej lokalizacji Nowej Szwecji jeśli chodzi o Indian:

"Szwedzi mieli szczęście osiedlić się w regionie gdzie miejscowi Indianie mieli wysoko rozwinięte rolnictwo. Po ustanowieniu dobrych relacji handlowych z plemionami algonkiańskimi, zwłaszcza Lenape [Delaware] i Minqua [Susquehannock], Szwedzi zaczęli kupować od Indian kukurydzę, jabłka, śliwki, arbuzy, winogrona, fasolę, indyki, gęsi, ryby, dziczyznę, mięso łosi."

Czyli zawsze można dokupić żywność od Indian w razie niedostatków w zapasach.
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
kirisse
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.858
Nr użytkownika: 57.718

 
 
post 11/02/2022, 0:56 Quote Post

Chodziło mi bardziej o to że Holendrom bez trudu udało się zgnieść te kolonie bez pomysłów na czajki. Skąd niby Polacy z RON mają wpaść na to że świetnym pomysłem będzie wieźć przez ocean czajki albo po wylądowaniu poświęcić na ich budowanie całe tygodnie gdzie na miejscu pierwszy złapany tubylec powie im że mają do zdobycia kilka miejscowości z ludnością liczoną w setkach oddalone od siebie maksymalnie o 3 dni marszu... Widzisz tu jakąś logikę? Coś mi się wydaje że za bardzo właśnie się zasugerowałeś tymi wikingami. W razie potrzeby to na miejscu znajdą dość łodzi żeby nie musieć strugać własnych a przy sprzyjającym wietrze to mogą sobie całą tą Nową Szwecję przepłynąć flotą bo rzeka ma 100 km od ujścia jeszcze dobre 400 metrów szerokości.

Ten post był edytowany przez kirisse: 11/02/2022, 1:05
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
Domen
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 9.437
Nr użytkownika: 14.456

Tomenable
 
 
post 11/02/2022, 2:41 Quote Post

QUOTE(kirisse @ 11/02/2022, 1:56)
Chodziło mi bardziej o to że Holendrom bez trudu udało się zgnieść te kolonie bez pomysłów na czajki. Skąd niby Polacy z RON mają wpaść na to że świetnym pomysłem będzie wieźć przez ocean czajki albo po wylądowaniu poświęcić na ich budowanie całe tygodnie gdzie na miejscu pierwszy złapany tubylec powie im że mają do zdobycia kilka miejscowości z ludnością liczoną w setkach oddalone od siebie maksymalnie o 3 dni marszu... Widzisz tu jakąś logikę? Coś mi się wydaje że za bardzo właśnie się zasugerowałeś tymi wikingami. W razie potrzeby to na miejscu znajdą dość łodzi żeby nie musieć strugać własnych a przy sprzyjającym wietrze to mogą sobie całą tą Nową Szwecję przepłynąć flotą bo rzeka ma 100 km od ujścia jeszcze dobre 400 metrów szerokości.


Fakt, możliwe że chciałem szykować młot na muchę. W "realu" kiedy Holendrzy zdobywali Nową Szwecję w 1655 roku to wpłynęli na rzekę Delaware flotą siedmiu okrętów z 317 żołnierzami na pokładzie, w pięciu kompaniach (o sile 90, 60, 55, 62 i 50 żołnierzy).

Szwedzi mieli podobno 50 żołnierzy w fortach Trinity i Christina (a czy w pozostałych fortach/osadach byli jeszcze jacyś żołnierze, tej informacji nie znalazłem). Mieli też jakieś działa. Doszło do paru potyczek, ale ogólnie to kolonia poddała się prawie bez walki.

Pytanie co robią Polacy po zdobyciu Nowej Szwecji?

Opuszczają kolonię paląc wszystko za sobą i wracają na Bałtyk - chodziło tylko o "chwałę zwycięstwa"? Czy kontynuują kolonię jako Nowa Polska?

Ja raczej skłaniam się ku kontynuacji osadnictwa!

Ten post był edytowany przez Domen: 11/02/2022, 3:03
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
pizmakkun
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 34
Nr użytkownika: 105.126

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 11/02/2022, 3:43 Quote Post

Państwo pozwolicie, że się przyłącze, bo wątek ciekawy i niejako wpisuje się w moje hobby. Więc pozwolę sobie się rozpisać. smile.gif

Mam wrażenie, że w założonym wątku istnieje jeden zasadniczy problem, a mianowicie przesadzone wyobrażenie na temat "wyglądu" samej Nowej Szwecji. A co za tym idzie wyciąganie wniosków o sensowności ewentualnego podboju tejże. Piszę się tu o kozackich czajkach ostrzeliwujących forty.
Tylko że tam nie było żadnych fortów. No, prawie żadnych. smile.gif

Być może wynika to z myślenia o Nowej Szwecji w analogiach do Nowego Amsterdamu czy Nowej Anglii. Ale przecież mowa o dopiero co założonej kolonii.

W każdym razie. Kolega Domen zaproponował ten podbój na lata 1638-41, więc na tym okresie się skupmy.

Jak wyglądała wtedy Nowa Szwecja?
Cóż, kiepsko, wręcz fatalnie, wręcz wcale.

Kolonia rzeczywiście została założona w 1638, gdy spółka holendersko-szwedzka zwana "Söderkompaniet" (Kompania Południowa?), pod dowództwem sławnego skądinąd Petera Minuita, wysłała dwa statki i założyła Fort Kristina w miejscu uznanym za obronne i umożliwiającym handel futrami z nacjami Susquehannock i Lenape. W zasadzie ciężko wtedy mówić o kolonii, to była w zasadzie jedynie mała faktoria handlowa, fort jeszcze tylko z nazwy. Budowa umocnień ziemnych trwała kilka lat, a sensownym nowoczesnym fortem jaki znamy z późniejszych map, planów czy modeli, Kristina stała się dopiero w 1647, więc poza ramami wątku. Udziałowcami byli po połowie Szwedzi i Niderlandczycy, a wśród pierwszych osadników było oprócz tych dwóch nacji, również trochę Finów i Niemców z Kleve, ojczyzny Minuita.
Fort powstał na prawym brzegu rzeki Deleware, żeby obejść monopol na handel futrami jaki Nowe Niderlandy miały na lewym jej brzegu. Dla obejścia tegoż monopolu zresztą w ogóle powstała cała ta inicjatywa, holenderscy udziałowcy wypadli z partycypowania w handlu niderlandzkim a też chcieli na tych futrach zarobić, więc chętnie podpięli się pod szwedzką kompanię i namówili Szwedów do udziału. smile.gif

Czyli mamy rok 1638 i jeden mały wielonarodowy fort. Założony w marcu, liczący kilkadziesiąt osób. Początkowo osadnicy głodowali próbując jakkolwiek się urządzić na "surowym korzeniu". Sens podboju tego roku przez jakąkolwiek flotę Rzeczpospolitej? Moim zdaniem żaden, równie dobrze można budować kolonię od zera w dowolnym innym miejscu, pewnie byłoby nawet łatwiej, bo bez otoczenia holenderskich fortów i osad. Czemu Nowe Niderlandy nie przeszkodziły powstaniu nowej osady? Z powodu decyzji rządów europejskich, zarówno holenderscy jak i szwedzcy koloniści dostali wyraźne wytyczne z "metropolii" nakazującą wzajemną tolerancję. Nie jestem biegły w stosunkach między tymi państwami tego okresu, ale w 1638 były przyjazne i nie chciano tego zmieniać poprzez jakieś niepotrzebne awantury za oceanem. Nowe Niderlandy więc tolerowały osadę. Jak na razie rzecz jasna.

Minuit umiera w sierpniu na Karaibach, część holenderskich udziałowców wkrótce się wycofuje gdy upada forsowany przez nich pomysł uczynienia z nowej kolonii bazy wypadowej dla statków kaperskich mających łupić hiszpańskie galeony ze srebrem. Nowa kolonia nabiera bardziej jednolicie szwedzkiego charakteru i wzrasta zainteresowanie w Szwecji wokół niej, jako projektu politycznego.
Ale powoli.

Minuit nie zdążył wysłać jakiegokolwiek "raportu" na szwedzki dwór, więc nawet w Szwecji niewiele, albo wręcz nic o sprawie nie wiedziano. Dopiero w styczniu 1639, królowa Kristina nakazuje sporządzenie opisu nowej kolonii i udziela poparcia nowemu "szefowi" Nowej Szwecji, którym został holenderski kapitan, Cornelius van Vliet. Królowa sfinansowała nową podróż za ocean i zleciła mu organizację rozbudowy kolonii.

Więc mamy 1639. Czy kolonia się rozwija?
Nie bardzo. W Fort Kristina osadnicy powoli sobie stawiają domki w obrębie wałów fortu i w najbliższej okolicy. Jeden z tego okresu się nawet zachował, dziś znany jako "C. A. Nothnagle Log House". Powoli rozbudowują sam fort. Pamiętajmy że cały czas mówimy o kilkudziesięciu osobach, bodaj wyłącznie mężczyznach (nie znalazłem info o kobietach na tym etapie istnienia osady). Osada jest w zasadzie całkowicie uzależniona od handlu z Nowymi Niderlandami, kupione od Indian futra wymieniają u Holendrów na żywność i materiały umożliwiające przeżycie.

Tymczasem w Szwecji mimo poparcia królowej i zaangażowania kilku wysokich urzędników, w Szwecji mało kogo ta inwestycja obchodzi. I nie ma chętnych na kolonistów. Mamy listy z sierpnia 1639 roku, z których wynika, że van Vliet nie znalazł ani jednego ochotnika na kolonistę. Władze Szwedzkie nakazały więc dyskretne użycie przymusu, tak żeby nie wywołać zamieszek. Postanowiono zmusić do wyjazdu żołnierzy posiadających żony i dzieci, którzy mieli jakieś drobne problemy z prawem. Po dwóch latach obiecano im i ich rodzinom powrót.

Kompania Południowa, występująca też jako "Nya Sverige-kompaniet" - Kompania Nowej Szwecji" dzięki finansowaniu przez królową, dysponowała jednym statkiem, holenderską pinasą Kalmar Nyckel (w latach 1990tych w USA zbudowano replikę tego statku, można znaleźć łatwo zdjęcia w internecie), która brała udział w założeniu kolonii. Łajba wróciła przez Atlantyk z ładunkiem tytoniu kupionego w Ameryce (jeszcze nie w Nowej Szwecji rzecz jasna) i po remoncie w Niderlandach dotarła do Goteborgu w czerwcu 1639. Na tej podstawie Kompania dostała królewski monopol na handel tytoniem. Brzmi dobrze, ale nie istnieją jeszcze plantacje. smile.gif W Goteborgu załadowano na nią kolonistów, których w końcu udało się trochę zgromadzić. Załadowano też zwierzęta gospodarskie, narzędzia itp. Operacja ta zajęła 14 tygodni, podczas których statek stał w porcie. W końcu udało się wypłynąć jesienią do Nowej Szwecji. Na Morzu Północnym statek zaczął przeciekać, więc popłynięto na remont do Holandii. Po remoncie statek ponowni wypłynął, ponownie zaczał przeciekać i ponownie zawrócił. Załoga się zbuntowała, van Vliet został obarczony odpowiedzialnością i zdymisjonowany przez udziałowców Kompanii. Spółka wymieniła też załogę statku, która odmówiła dalszego pływania, potrzebna była rekrutacja nowych żeglarzy. Statek ponownie wypłynął z portu, osiadł na mieliźnie u wybrzeży Holandii, jakoś udało się go ściągnąć do portu, znów remont. Ostatecznie wypłynął z Europy dopiero w lutym 1640.

Tak skończył się 1639. Czyli podsumowując co mamy tego roku w Nowej Szwecji? Powoli powstającą małą faktorię (jedną), bez wsparcia z samej Szwecji, otoczoną przez Indian i Holendrów, którzy ją de facto utrzymują przy życiu, zaopatrując na kredyt. Sensowność podboju tego przez Rzeczpospolitą? Moim zdaniem, w dalszym ciągu, żadna, może inni widzą w tym jakiś zysk, ale ja go nie dostrzegam. To dalej byłby "podbój" pustkowia, chociaż pustkowia do którego nie tylko Szwecja ale i Niderlandy roszczą sobie prawa. Plus rzecz jasna w samej Kompanii było ciągle sporo holenderskich udziałowców, więc proszę nie ignorować reakcji Niderlandów na ewentualną polską flotę w Deleware. smile.gif

No i nawet jeśli ktokolwiek słyszał u nas wtedy o Nowej Szwecji w tamtym roku, to pewnie raczej słyszał o zamieszaniu z wyprawą Kalmar Nyckel, może jacyś gdańscy kupcy śmiali się do rozpuku z nieudolności Szwecji w organizacji "kolonii" za oceanem, bo rzeczywiście była to jak na razie farsa. Czy Nowa Szwecja widniała na jakichś dostępnych w Europie mapach w 1639? Warto poszukać, ale, bardzo wątpię. Chyba że coś wydano wówczas w Nowym Amsterdamie?

Idźmy dalej, mamy 1640.
W Kompanii Nowej Szwecji mamy zawirowania polityczne, Szwedzi dążą stopniowo do wyrugowania holenderskich udziałowców. W styczniu zostanie nadany Kompanii przywilej, w ramach którego udziałowcy otrzymują prawo do ziemi w Nowej Szwecji, na zasadach mniej więcej panujących w samej Szwecji. Szczegóły nie są istotne dla tematu, ale istotny jest zakres geograficzny przywileju. Obejmuje on 4 do 5 mil "niemieckich" wokół Fort Kristina. Na tym terenie Szwecja zezwala na osadnictwo pod swoją polityczną opieką, zwalnia osadników z podatków i wprowadza szereg udogodnień prawnych dla potencjalnych osadników. Daje to podstawy do późniejszego rozwoju kolonii.

Puki co w kwietniu wreszcie do Fort Cristina dociera Kalmar Nyckel. Fort jest wciąż zasiedlony i w niezłym stanie. W źródłach holenderskich mamy jednak informacje, że pierwsi osadnicy z powodu rocznego braku kontaktu ze Szwecji, planowali porzucenie fortu i przeprowadzkę do Nowego Amsterdamu. Osada miała też być solidnie zadłużona u holenderskiej Kompanii Zachodnio-indyjskiej. Przybycie nowych osadników uratowało więc prawdopodobnie istnienie całej kolonii.

Tuż po przybyciu nowy gubernator kolonii Peter Hollender (listy pisał łamaną niemczyzną z holenderskimi wtrętami, takiej był więc pewnie nacji), wypłynął slupem w górę rzeki, kupił od Indian ziemię około 8 mil szwedzkich od Fort Kristina gdzie wbił słupy graniczne kolonii. Niedaleko, na lewym brzegu rzeki znajdował się holenderski Fort Nassau, zbudowany w 1628. Holendrzy wystrzelili z armaty na widok szwedzkiej łodzi. Szwedzka jednostka próbowała się z holenderską osadą porozumieć, co spotkało się ze stanowczą odmową i nie wpuszczeniem do fortu. Holendrzy zadeklarowali, że całe ziemie po obu brzegach rzeki Deleware należą do nich i szwedzka kompania ma się wynosić. Nie podjęli jednak żadnych innych wrogich działań. Szwedów chroniły ówcześnie dobre relacje między Niderlandami a Szwecją, czy chroniły by też ewentualną polską kolonię? Nieco później, w 1641, grupa około 60 angielskich osadników próbowała się osiedlić nad rzeką, osada została natychmiast przez Holendrów zaatakowana i zniszczona.

W listopadzie do Fort Kristina przybywa z Niderlandów grupa osadników chcąca się osiedlić pod szwedzką władzą. Powstaje mała osada około 4 mile szwedzkie w dół rzeki.

Czyli podsumujmy 1640 rok. Ilość kolonistów zwiększa się nieco, powstają farmy wokół samego fortu, powstaje nowa osada oraz jest kupione trochę ziemi od Indian. Są w okolicy wrogo nastawieni Holendrzy z Kompanii Zachodnioindyjskiej, u których Szwedzi się zadłużają. Co do samego Fort Kristina, gubernator Hollender pisał w listach, że osadników jest zbyt mało, są niewykwalifikowani, nie znają się na rzemiośle ani rolnictwie."Głupszych i bardziej obojętnych ludzi od tych tutaj, nie ma chyba w całej Szwecji" (luźne tłumaczenie fragmentu jego listu)

Czy jest co podbijać? Czy ktokolwiek w Rzeczpospolitej nawet wiedząc cokolwiek o tej kolonii w 1640 roku, uznałby że warto inwestować fortune (wyprawy transatlantyckiej floty wojennej, nawet małej, tanie nie były) na podbój czegoś takiego?

I tak mamy ostatni rok, który kolega Domen proponuje dla organizacji konkwisty tej zacnej kolonii. 1641.

Nowa Szwecja kupuje tego roku trochę ziemi od Indian, między innymi zgliszcza angielskiej osady spalonej przez Holendrów. Powiększa się więc de iure. W samej Szwecji w tym czasie udaje się zdobyć (dosłownie) nowych osadników. Głównie Finów, opisanych jako "ludzie którzy wystąpili przeciwko naszym edyktom i zakazom, niszcząc lasy poprzez podkładanie w nich ognia aby móc później siać w ich popiołach, oraz którzy nikczemnie obalali drzewa". Skazano ich na wyjazd do Nowej Szwecji. W grupie znajdował się też żołnierz, który został przyłapany na włamaniu na teren byłego klasztoru w Varnhem, a ówcześnie królewskiej posiadłości. Uznany winny wycięcia 6 jabłoni i 2 drzew wiśni, otrzymał do wyboru szubienicę lub Amerykę. Popłynął. Ciekawostka, ale daje pewne wyobrażenie jacy ludzie kolonię zamieszkiwali.
W sumie, Nowa Szwecja wzbogaciła się w 1641 roku o 32 nowych kolonistów.

Czyli, kończąc ten przydługi wywód.

W latach 1638-1641, nie ma czego podbijać. Nie ma mowy o opisywanych w wątku fortach nad rzeką Deleware, czy kolonii ciągnącej się na 100km. Istnieje jedynie jeden, mały i nie skończony Fort Kristina, istnieją pojedyncze farmy wokół niego, istnieje mała osada kilka mil na południe. Istnieje szczątkowy handel futrami, wrogość sąsiednich kolonii, i kilka słupów granicznych wbitych pośrodku pustkowia w górze i w dole rzeki. Liczbę mieszkańców całej kolonii, w 1644 roku szacuje się na 105 osób. Sto pięć.

Więc wszelkie rozważania, na temat kozackich czajek plądrujących osady czy forty nad Deleware można włożyć między bajki. Forty w tym czasie istniały dwa, jeden szwedzki i jeden holenderski. I nic więcej.
Nie było wsi, nie było osad, nie było miasteczek. Zaczęły powstawać kilka lat po zaproponowanym okienku czasowym.

Warto też poszukać w internecie planów czy zdjęć modeli tych fortów. To były malutkie obiekty, zdolne do obrony przed grupką Indian czy słabo uzbrojonych piechurów, ale nic więcej. Fort Kristina przekształcił się w regularny fort, z armatami i umocnieniami ziemno-drewnianymi dopiero w 1647 roku.

Owszem, Nowa Szwecja rozwinęła się. Ale dopiero później, po 1643, gdy gubernatorem został Johan Printz, który zdołał ściągnąć do niej kilkuset osadników i z małej faktorii handlowej przekształcić w prawdziwą kolonię, czerpiącą spore zyski z pośrednictwa w handlu futrami (w Nowym Amsterdamie pisano o 30-40 tysiącach bobrzych skór rocznie) i zdolną do podejmowania udanych akcji zbrojnych przeciwko Holendrom gdy stosunki między państwami zmieniły się. Ostatecznie nawet to nie wystarczyło i Holendrzy Nową Szwecję podbili, mieli przytłaczającą przewagę w regionie.

Podsumowując, do podbicia Nowej Szwecji wystarczyłby jeden większy okręt, albo ze dwie pinasy. Ale do podbicia jest de facto pustkowie. Po podbiciu, szanse utrzymania się bez ogromnych i wieloletnich inwestycji, są znikome przy gwarantowanej wrogości Holendrów, a pewnie i nieodległych Anglików. Szwedzi zainwestowali po 1643 sporo, utrzymali do 1655 roku.
Warto? Wątpię. smile.gif

 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
Domen
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 9.437
Nr użytkownika: 14.456

Tomenable
 
 
post 11/02/2022, 14:37 Quote Post

Bardzo ciekawy wywód Kol. pizmakkun! Ale trochę mi się niektóre dane jakie podajesz nie zgadzają z tymi, które znalazłem.

Np. te 105 osób, które podajesz dla roku 1644, to nie cała ludność tylko sami mężczyźni. I teraz autorzy publikacji "United States State-Level Population Estimates: Colonization to 1999" podają dla Nowej Szwecji (Delaware) liczbę ludności 210 w roku 1644 (105 x 2 = 210), pisząc że to szacunek na podstawie spisu samych mężczyzn (których było 105). Jak widać autorzy publikacji zakładają, że proporcje płci były tam już równe. Mogło tak być, bo kobiety i dzieci zaczęły napływać w 1640 roku, wg. tej strony:

https://colonialswedes.net/History/Chronology.html - "1640: Kalmar Nyckel, on its second voyage, brings the first families to New Sweden, including those of..."

^^^
Na tej stronie podają, że w 1638 było 24 osadników, a w 1639 doszedł jeszcze Murzyn z St. Kitts (złapany w Angoli) - Anthony Swartz. Więc razem 25. W kolejnym roku (1640) przybyły pierwsze rodziny oraz kolejna grupa mężczyzn. Gdzieś widziałem większą liczbę osadników dla roku 1638 niż tych 24, ale nie pamiętam gdzie.

Może orientujesz się, ilu dokładnie było mieszkańców w Nowej Szwecji w pierwszych dwóch latach? Tylko tych 24 / 25, czy jednak więcej?

Znalazłeś może dokładne liczby dla lat 1638, 1639, 1640, 1641, 1642, 1643 (bo dla roku 1644 znamy liczbę 210, w tym 105 mężczyzn)?

Co do ram czasowych scenariusza, wcale nie ograniczam się tylko i wyłącznie do lat 1638-1641. smile.gif Podałem te lata jako opcję jaką należy rozważyć "na pierwszy ogień", bo nie trzeba wtedy nic zmieniać w porównaniu do OTL w kwestii długości istnienia floty Władysława IV. Ale jeżeli przyjmiemy, że w ATL król postanowił nie sprzedawać floty w roku 1641 bo planował użyć jej w celu kolonizacji w Ameryce, to ta flota będzie istnieć dłużej. Mamy więc spokojnie czas co najmniej do roku 1648, a nawet do roku 1655.

=====

Jeżeli nie opłaca się kontynuować osadnictwa na obszarze Nowej Szwecji po jej zdobyciu, to zawsze można po prostu zniszczyć Nową Szwecję w zalążku i spalić wszystko za sobą, a następnie poszukać innego miejsca na założenie Nowej Polski, np. na terenie obecnego stanu Georgia.

Można też pomyśleć o zdobyciu Nowej Francji, która wówczas też jeszcze była łatwym celem.

Ten post był edytowany przez Domen: 11/02/2022, 14:51
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
mlukas
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.568
Nr użytkownika: 99.991

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 11/02/2022, 14:56 Quote Post

QUOTE(Domen @ 11/02/2022, 14:37)

=====

Jeżeli nie opłaca się kontynuować osadnictwa na obszarze Nowej Szwecji po jej zdobyciu, to zawsze można po prostu zniszczyć Nową Szwecję w zalążku i spalić wszystko za sobą, a następnie poszukać innego miejsca na założenie Nowej Polski, np. na terenie obecnego stanu Georgia.

Można też pomyśleć o zdobyciu Nowej Francji, która wówczas też jeszcze była łatwym celem.
*



Ale po co coś niszczyć i narażać się na odwet, to już lepiej znaleźć miejsce puste, takich trochę jeszcze wtedy było i tam na spokojnie coś zakładać.
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
Domen
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 9.437
Nr użytkownika: 14.456

Tomenable
 
 
post 11/02/2022, 15:00 Quote Post

QUOTE(Wilczyca24823 @ 11/02/2022, 0:25)
wielomiesięczny rejs


Znalazłem dane, że przepłynięcie Atlantyku z Europy do Ameryki Pn. w pierwszej połowie XVII wieku trwało ok. 2 miesięcy.

W XVIII wieku ten czas wynosił od ok. 1,5 miesiąca do 1 miesiąca, mimo że nadal używano statków o napędzie żaglowym.

Z kolei w 1845 roku parowiec SS Great Britain potrzebował już tylko pół miesiąca (dwa tygodnie) na podróż przez Atlantyk:

https://pl.wikipedia.org/wiki/SS_Great_Britain

QUOTE(mlukas @ 11/02/2022, 15:56)
Ale po co coś niszczyć i narażać się na odwet


Chodzi o to, że król Władysław IV bardzo chciał wojny ze Szwecją. W tym scenariuszu udaje mu się do niej doprowadzić. W "realu" nie było wojny ze Szwecją aż do 1655 kiedy Szwecja zerwała rozejm (miał trwać do 1661) i zaatakowała z zaskoczenia. Gdybyśmy np. założyli kolonię w Ameryce w latach 1600-1648, a później jak w OTL i tak wybuchłoby powstanie Chmielnickiego i Potop szwedzki, to ta kolonia by raczej upadła w drugiej połowie XVII wieku. Bo kraj byłby zdewastowany i nie mógłby dłużej inwestować w kolonię.

W tym scenariuszu to my pierwsi atakujemy Szwedów z zaskoczenia, zamiast czekać na "Potop" gdy to oni nas zaskoczyli.

CODE
to już lepiej znaleźć miejsce puste, takich trochę jeszcze wtedy było i tam na spokojnie coś zakładać


Może na terenie stanu Georgia albo w Karolinach (Północnej i Południowej). Można też zaatakować i zdobyć Nową Francję.

Ten post był edytowany przez Domen: 11/02/2022, 15:25
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

2 Strony  1 2 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Closed TopicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej