Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
3 Strony < 1 2 3 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Czym podróżowano w Polsce w XVII wieku?
     
cukier
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 229
Nr użytkownika: 43.925

Stopień akademicki: magister
 
 
post 7/08/2008, 20:44 Quote Post

Wynika z tego, że wilki jednak były poważnym zagrożeniem dla podróżników rolleyes.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
lancelot
 

Żelazna pięść
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 12.529
Nr użytkownika: 36.860

bogumil chruszczewski
Stopień akademicki: rebajlo
Zawód: Podstarza³y wilk
 
 
post 7/08/2008, 20:51 Quote Post

Osamotnionych byc moze.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #17

     
Donia
 

Berengaria
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 625
Nr użytkownika: 1.071

Dominika
Zawód: poszukiwaczka prawdy
 
 
post 8/08/2008, 16:28 Quote Post

Co do wilków - nie można wykluczyć ataków wilków na podróżujących - nie atakowałyby z głodu ludzi, raczej konie czy owce, jak już mówił lancelot. Inną kwestią natomiast jest wkroczenie na terytorium watahy wilków. Wtedy wilki mogłyby zaatakować "w samoobronie" dla walki o terytorium, po prostu. smile.gif

Co do szlachty i kobiet. One również podróżowały konno, aczkolwiek zdarzało się to rzadko. Częstszym środkiem transportu były sanie lub powóz.

Czy ktoś nie wie, jak to było z biedniejsza szlachtą uzależnioną od magnaterii? Chyba nie podróżowali razem, prawda? Wyobrażam sobie to tak, że magnateria konno na przodzie, a gdzieś tam dalej z tyłu gołota na wozach, ale sama nie wiem. smile.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
lancelot
 

Żelazna pięść
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 12.529
Nr użytkownika: 36.860

bogumil chruszczewski
Stopień akademicki: rebajlo
Zawód: Podstarza³y wilk
 
 
post 8/08/2008, 16:38 Quote Post

QUOTE
gdzieś tam dalej z tyłu gołota na wozach, ale sama nie wiem.
raczej niezbyt daleko z tyłu, słudzy i rękodajni wystę powali również w charakterze obstawy i ochrony, chocby przed napaścia wilków wink.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
Donia
 

Berengaria
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 625
Nr użytkownika: 1.071

Dominika
Zawód: poszukiwaczka prawdy
 
 
post 9/08/2008, 14:24 Quote Post

No to chyba że tak. Przed napaścią wilków mówisz? No, nie można wykluczyć, że mieli stanowić "przystawkę" dla wygłodniałych wilków. wink.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
Arbago
 

Pomorzanin
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.032
Nr użytkownika: 38.089

 
 
post 27/12/2008, 22:01 Quote Post

O ataku wilków w tamtych czasach pisze Sienkiewicz w powieści "Na polu chwały".

Podróżowano konno, wozami, czasem, magnaci karocą. Najczęściej jednak podróżowano pieszo. Jakość dróg w Polsce jak na tamte czasy była fatalna. na tle Europy wypadaliśmy blado. Ale jeszcze gorzej wypadała Ruś, gdzie prawie w ogóle nie było dróg.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #21

     
bagr0
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 5
Nr użytkownika: 55.794

Zawód: student
 
 
post 6/05/2009, 21:51 Quote Post

W każdym pamiętniku z epoki znajdziesz mniejszy lub większy fragment poświęcony podróży. Ze swojej strony jako źródło proponuje księgi cudów (z tym aktualnie mam styczność), każda zawiera opis jakiegoś wypadku podczas podróży... A to prom się rozpadał podczas przeprawy, a to lód się załamał pod saniami. A co do wilków, smile.gif nie mogę się powstrzymać... przejrzałem jakieś 2500 relacji pielgrzymów (XVII - XVIII w.), w żadnej nie było mowy o ataku zwierząt na człowieka...
 
User is offline  PMMini Profile Post #22

     
Arbago
 

Pomorzanin
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.032
Nr użytkownika: 38.089

 
 
post 14/05/2009, 8:23 Quote Post

Ważnymi drogami były drogi wodne. Żegluga śródlądowa stosowana była do spływu zboża Wisłą do Gdańska. Szlachta wielkopolska korzystała zapewne z Warty. Być może żeglowny był też Niemen. Jednakże najważniejsza była Wisła. Wyspecjalizowała się także specjalna grupa przewoźników wiślanych zwanych flisakami. Poza zbożem spławiano być może także inne produkty ze środkowej Polski. W 1596 roku spławiono z Krakowa do Warszawy dwór królewski Zygmunta III przenosząc tym samym faktyczną stolicę państwa.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #23

     
jabol
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 327
Nr użytkownika: 7.734

 
 
post 14/05/2009, 15:11 Quote Post

Wszak to nie o XVII ale o XVIII wieku ale niezawodny Jędrzej Kitowicz:
O karetach i powozach - http://univ.gda.pl/~literat/kitowic/031.htm
O koniach i szorach - http://univ.gda.pl/~literat/kitowic/032.htm
Czyli na temat środków transportu ówczesnych czasów.

Jeśli chodzi o niebezpieczeństwo ze strony zwierząt ciekawy wpis pod datą 7 lipca 1683r znalazłem w "Pamiętniku" Jana Władysława Poczobuta-Odlanickiego, husarza, weterana krwawej bitwy pod Basią i wojen z Moskwą .Poczobut wraz z dziecmi wracał do domu w powiecie wiłkomirskim (na północ od Wilna)gdy: "zastąpiła mi niedźwiedzica z wielkim impetem drogę, majac przy sobie piastuna (niedźwiedzi podrostek - jabol), a ja syna mego Adama i siestrzana - pana Wiktora Szykiera, z którą musiałem się aperte potkać, mając młode dziatki w asystencyjej sobie, bo czeladź pijana wszystka pozostała w zadzie. Jakoż, gdym ją okurzyl niemal w bok włożywszy, strąciłem ją z impetu do mnie przypadającej, że i piastuna przed sobą mającego musiała odbiec. Na któregom gdym goniąc koniem nastąpił na łapę, wrzask i ryk wielki uczynił, a wtem koń mój uląkłszy się w bok sunął, żem musiał spaść z konia. W tym czeladź nadbiegła - już nic nie radzili i piastunowi, bo się w gęstwinę wbił i takeśmy bez obłowu dobrze zdrowi gonitwę skończyli" ("Pamiętnik" s.301)

Zresztą Poczobut i wcześniej miał niebezpieczne przygody z niedźwiedziami, kiedy to podczas polowania niedźwiedź uszkodził mu czaszkę tak, że "dwie niedziele" leżał w łóżku, nie mało wydawszy na lekarza. W jego pamietniku tematyka spotkań drapieżników z ludźmi, w gęsto zalesionej XVII-wiecznej Litwie pojawia się wielokrotnie. Oczywiście ofiarami są głównie zwierzeta, gwoli ścisłości.
Ja osobiście gdy bawiłem zimą w Rosji, na Płw Kolskim, w miejscowości Łowoziero (stolica rosyjskich Lapończyków) byłem przestrzegany przed samotnym poruszaniem sie po przedmieściach tej miejscowości ze względu na watahy zdziczałych psów, z których część krzyżowała się z wilkami. Ich ofiarą poza dziećmi padali głownie samotni pijacy.
A był to 1999r. Jak więc musiało być w XVIIwiecznej Rzeczpospolitej?
Z pewnością ataki wilków na ludzi były sporadyczne ale mogły się zdarzyć w okresach wyjatkowo srogich zim. Podczas katastrofalnej zimy 1709r. odnotowano, we Francji (!), przypadki pożarcia kurierów razem z końmi.

Odnośnie tematyki ataków wilków nic nie oddaje klimatu takich chwil jak Żeromski w "Popiołach":

"Wtem Baśka skoczyła w bok, jak ciosem rażona. Rafał cudem tylko nie zleciał z siodła. W oczach mu coś zamigotało, tam, w tych leśnych głębiach. Przez sekundę śnił, że to migoce światełko w dersławickim dworze, i radość go owiała. Ale prędzej od ruchu źrenicy zmienił się ów sen w postrach gwałtowny, który go przebił na wylot jak gdyby lanca. Kobyła z ryczącym chrapaniem stanęła pod nim dęba, piorunem zwinęła się na tylnych nogach, wyszarpnęła mu z rąk cugle i skokiem z miejsca poszła w przestwór, precz od lasu, za wiatrem, co pary w piersiach. Stało się to tak nagle, że Rafał uczuł tylko uderzenie krwi do głowy. Schylił się, ręce wsparł na łęku, nogi wyciągnął, złożył po boku klaczy... Na pustych polach, wśród tańczących śniegów Baśka kopnęła się w przecwał coraz bardziej chyży. Jeździec miał teraz pełne usta śniegu. Mokre szmaty zamieci chlastały mu twarz, długa końska grzywa siekła policzki. Wicher go do kości przejął. W tym biegu nad biegi słyszał ciągle poza sobą cmokające kłańcanie, jak gdyby zgłodniałych psów.

- Wilki za mną... - wyszeptał.

Włosy mu się jeżyły na głowie i lodowate mrowie szło po grzbiecie. Wtedy cichym a ostrym głosem, przychylając głowę do szyi kobyły, przez ściśnięte zęby mówił jej nad uchem:

- Basia, ratuj, Basia!...

Klacz jakby rozumiała, co mówi. Nie był to już galop, nie cwał. Leciała nad ziemią we fruwających pianach śniegu z chyżymi wilkami w przegony. Nozdrzami jej strzelał ostry świst. Wyciągnięta szyja okryła się gorącą pianą. Była jak godzący pocisk..."

Co by nie mówic o Żeromskim to swietnie oddał klimat tamtych czasów.

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

     
Vasetloth
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 42
Nr użytkownika: 55.520

Maximilian Kryk
Zawód: uczen
 
 
post 14/05/2009, 16:07 Quote Post

QUOTE(cukier @ 31/05/2008, 0:09)
I lepiej było jeździć gromadnie, bo rozbójnicy byli i wilki były. A potem trzeba było nocować w karczmie z nieznanym towarzyszem w łożu w brudnej pościeli. Ale to jak się poszczęściło - inaczej to na sianie.
*



Obcokrajowcy chwalili spokojne drogi w Polsce.
 
User is offline  PMMini Profile Post #25

     
lancelot
 

Żelazna pięść
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 12.529
Nr użytkownika: 36.860

bogumil chruszczewski
Stopień akademicki: rebajlo
Zawód: Podstarza³y wilk
 
 
post 14/05/2009, 19:03 Quote Post

QUOTE
Co by nie mówic o Żeromskim to swietnie oddał klimat tamtych czasów.
Też bardzo luibię ten fragment ale sam napisałeś, że ataki wilkó zdarzały się sporadycznie w okresach wyjątkowo ciężkich zim.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #26

     
Arbago
 

Pomorzanin
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.032
Nr użytkownika: 38.089

 
 
post 14/05/2009, 21:35 Quote Post

QUOTE
ataki wilkó zdarzały się sporadycznie w okresach wyjątkowo ciężkich zim
lancelot

Pamiętajcie, że wiek XVII to mała epoka lodowcowa. Wyjątkowo ciężkie zimy były wówczas co roku.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #27

     
Miuti
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 557
Nr użytkownika: 54.362

Mulier. Ale hic!
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 27/06/2010, 18:08 Quote Post

QUOTE(Vasetloth @ 14/05/2009, 16:07)
QUOTE(cukier @ 31/05/2008, 0:09)
I lepiej było jeździć gromadnie, bo rozbójnicy byli i wilki były. A potem trzeba było nocować w karczmie z nieznanym towarzyszem w łożu w brudnej pościeli. Ale to jak się poszczęściło - inaczej to na sianie.
*



Obcokrajowcy chwalili spokojne drogi w Polsce.
*



Jacy obcokrajowcy? To interesujące.

A wracając do tematu - opisy pojazdów znajdujemy w inwentarzach ruchomości szlacheckich i mieszczańskich. Mamy tu karoce, kocze, kolebki, kolaski, wasągi itp.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #28

     
Arbago
 

Pomorzanin
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.032
Nr użytkownika: 38.089

 
 
post 17/09/2012, 0:25 Quote Post

Wszystko to błazeństwo - włoskie nabożeństwo, niemiecki post i polski most. Przysłowie to pochodzące z XVII wieku trafnie określa stan dróg i mostów w Polsce. Były to z reguły wyjeżdżone polne i leśne dukty, które w porze deszczowej zamieniały się w błotniste potoki z dziurami, w które często mogło wpaść koło i się połamać, lub złamać się mogła oś. W lato zaś podróżny jechał w chmurze pyłu.
Brakowało mostów, więc częstokrotnie przeprawiano się przez brody na rzekach, a nierzadko płacono chłopom za przeprawienie się przez rzekę w płytszych miejscach. Tak przeprawiano się często przez Wisłę w jej górnym biegu.
Używano różnych pojazdów w transporcie lądowym. Do transportu towarów służył wóz zwany kotczym. Opis wozu kotczego znaleźć możemy u Stanisława Czernieckiego: "...kolasa obszerna, juchtami obita, na sześć koni albo cztery, z drabinką do wspierania się, na tej drabince albo za nią powinno być kobierców ad minimum sześć." Używano także mniejszych kolasek i kibitek. Ludzie jechali na wozach lub bogatsi w karetach. Kareta to było pudło zawieszone dla amortyzacji na pasach. Karetę od kolebki różniło to, że były one większe i stabilniejsze. Zofia Chodkiewicz na przykład miała karetę na 9 osób. Najbardziej reprezentatywne z karet zwane były karocami. Jan Sobieski posiadał na przykład karocę wartą 12 000 ówczesnych złotych polskich.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #29

     
Miuti
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 557
Nr użytkownika: 54.362

Mulier. Ale hic!
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 2/05/2013, 19:59 Quote Post

Dla mnie rozróżnienie karety i karocy jest problematyczne.

Kotczy - wg mnie nazwa oboczna kocza.
Ciekawe, jak wyglądał wymieniany w inwentarzach wśród pojazdów - rydwan.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #30

3 Strony < 1 2 3 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej