Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
37 Strony « < 3 4 5 6 7 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Geopolityka XXI w., Walka o światowy prymat w XXI w.
     
mobydick1z
 

Błękitno-purpurowy Matuzalem
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 6.320
Nr użytkownika: 64.238

Braveheart
Stopień akademicki: mgr
Zawód: Jakiś jest.
 
 
post 20/07/2012, 13:47 Quote Post

QUOTE(Alcarcalimo @ 20/07/2012, 13:16)
Zresztą. Mówimy tu o mocarstwach. Ich potęga jest uzależnione od przemysłu i dostępu do surowców strategicznych.

Właśnie, mówimy o mocarstwach, bo one regularnie inwestują pieniądze w badania kosmiczne dla siebie samych. UE nie ma szans na badania w takiej skali, bo taka Polska czy Litwa nie będą chciały ładować kasy w coś, z czego nie będą miały zysków. A takich pesymistów we Wspólnocie będzie znacznie więcej. Największe zyski będą mięli ci, którzy rozdają karty w UE.
 
User is offline  PMMini Profile Post #61

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.903
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 21/07/2012, 23:40 Quote Post

QUOTE(Darth Stalin @ 20/07/2012, 13:30)

A kto z rządzących Brazylią to "marksista"?

Problemem Brazylii są favele i grasujące tam gangi, a nie "marksiści"!
*


A takie krótkie infa z netu na szybko:
Brazylijska Partia Pracujących: z boku pod logo jest ich ideologia i fracje, a Lula należał do lewego skrzydła:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Partia_Pracuj%C4%85cych
A Rousseff to kontynuacja.
Jak mówię: pożyjemy, zobaczymy.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #62

     
Kamaz73
 

Pancerny Inseminator
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.187
Nr użytkownika: 22.254

Robert
Stopień akademicki: mgr in¿.
Zawód: zolnierz zawodowy
 
 
post 10/10/2018, 11:45 Quote Post

Głos w sprawie dotyczącej samej geopolityki jako dziedziny naukowej: https://nowakonfederacja.pl/przeciw-geopolityce/ ( jakby nie wchodziło to: https://nowakonfederacja.pl/ ) Można się pośmiać, acz ręce opadają także.
 
User is offline  PMMini Profile Post #63

     
Prawy Książę Sarmacji
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.326
Nr użytkownika: 98.849

 
 
post 10/10/2018, 22:17 Quote Post

Radziejewski (szef Nowej Konfederacji) ma rację, że na świecie zachodzą wielkie zmiany a u nas yntelektualiści krytykują geopolitykę nawet jej nie znając.

Ten post był edytowany przez Prawy Książę Sarmacji: 10/10/2018, 22:17
 
User is offline  PMMini Profile Post #64

     
An_Old_Man
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 915
Nr użytkownika: 100.119

 
 
post 11/10/2018, 13:42 Quote Post

QUOTE(Megas Alexandros @ 26/08/2008, 23:30)
Proponuję założyć nowy, trochę futurologiczny wątek poświęcony geopolityce XXI wieku.

Które państwo zdominuje XXI w.? Jak wyglądać będzie układ sił politycznych za 20 lub 50 lat? Czy powstaną nowe sojusze a upadną dotychczasowe? Czy czeka nas światowy konflikt? Jaka będzie w tym rola Unii Europejskiej? Czy Polska ma szansę stać się istotnym graczem w nowych realiach ?
*


No i podkusiło mnie.
10 lat minęło o zobaczmy jakie są aktualnie trendy.
QUOTE
Moim zdaniem świat będzie powoli stawał się dwubiegunowy. USA- Chiny. Rosja będzie marnieć i tracić na znaczeniu(spadek ludności o, bodajże 700 tys rocznie, przyniesie jej katastrofalne efekty plus polityka oparcia wszystkiego o eksport surowców mineralnych, kiedy nadejdzie dekoniunktura). Również Europa dryfująca w kierynku molocha biurokratycznego duszonego socjalem stanie się przybudówką USA, bądź będzie się musiała opowiedzieć po jednej ze stron. Jeszcze bardziej prawdopodobne jest, że podzieli się gdyż interesy narodowe wezmą górę nad wtłaczaną na siłę jednością europejską i wtedy poszczególne państwa będą musiały wybrać w jakim obozie się znajdą.

USA i Chiny zaczynają się zmagać. Liczba wizyt US Navy w okolicach wzrasta. Wojna handlowa chyba też będzie się rozwijać. Jeżeli chodzi o Unię to utrata wielkiej Brytanii na pewno osłabia organizację.
Jeżeli chodzi o Rosję, spadek liczby ludności powstrzymany. Okres niskich cen surowców przetrwany. Bazy w Syrii i na Krymie utrzymane. Armia zreorganizowana.

 
User is offline  PMMini Profile Post #65

     
Sima Zhao
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.262
Nr użytkownika: 96.568

Zawód: 太祖
 
 
post 11/10/2018, 13:55 Quote Post

QUOTE
Jeżeli chodzi o Rosję, spadek liczby ludności powstrzymany. Okres niskich cen surowców przetrwany. Bazy w Syrii i na Krymie utrzymane. Armia zreorganizowana.


....Ukraina utracona, Czarnogóra w NATO, gospodarka nie zreformowana, rozwój gospodarczy pomimo ogromnych zasobów surowców wolniejszy od wielu krajów które ich nie mają, wyścig zbrojeń nie do wygrania ale wszczęty, armia trochę zreorganizowana ale SU-57 lub T-14 w jakichkolwiek znaczących ilościach nie będzie miała mimo szumnych zapowiedzi etc.

Ten post był edytowany przez Sima Zhao: 11/10/2018, 14:01
 
User is offline  PMMini Profile Post #66

     
An_Old_Man
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 915
Nr użytkownika: 100.119

 
 
post 11/10/2018, 14:12 Quote Post

QUOTE(Sima Zhao @ 11/10/2018, 13:55)
QUOTE
Jeżeli chodzi o Rosję, spadek liczby ludności powstrzymany. Okres niskich cen surowców przetrwany. Bazy w Syrii i na Krymie utrzymane. Armia zreorganizowana.


....Ukraina utracona, Czarnogóra w NATO, gospodarka nie zreformowana, rozwój gospodarczy pomimo ogromnych zasobów surowców wolniejszy od wielu krajów które ich nie mają, wyścig zbrojeń nie do wygrania ale wszczęty, armia trochę zreorganizowana ale SU-57 lub T-14 w jakichkolwiek znaczących ilościach nie będzie miała mimo szumnych zapowiedzi etc.
*


No cóż, jakieś koszty musiały się pojawić. Trudno pisać co by było gdyby się nie wydarzyło. Może USA miałoby już bazę na Krymie? Młodsi forumowicze mogą zajrzeć do tego tematu za następne 10 lat.
 
User is offline  PMMini Profile Post #67

     
kmat
 

Podkarpacki Rabator
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 10.084
Nr użytkownika: 40.110

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 11/10/2018, 14:28 Quote Post

Na moje to jest tak. W najbliższym czasie mamy rozpaczliwe starcie Rosji z Zachodem, w obronie zdychającego imperium. Starcie niekoniecznie bezpośrednie, toczone i militarnie (Ukraina, Syria), jak i ideologicznie (Trump, Brexit i inne fallusozy). Oczywiście w dłuższej perspektywie przegrane ze względu na żałośnie słaby potencjał Trzeciego Rzymu. Chiny są na razie w cieniu, im nie grozi gwałtowna deklasacja. Za kilkadziesiąt lat będzie, i wtedy one będą tym zdychającym imperium, broniącym się przed spadkiem do drugiej ligi.
 
User is offline  PMMini Profile Post #68

     
Prawy Książę Sarmacji
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.326
Nr użytkownika: 98.849

 
 
post 11/10/2018, 14:32 Quote Post

Zupełnie odwrotnie. Z przeprowadzonych analiz wynika ze czas pracuje na korzyść Chin. W USA to zrozumieli stąd zwiększenie agresywności przekazu.
Rosja tutaj moze byc jezyczkiem u wagi ale z perspektywy globalnej jej wplywy maja mniejsze znaczenie niz konflikt USA-Chiny. Ciekawa jest postawa UE, ktora chyba chialaby sie wyrwac i byc osobną siłą.
 
User is offline  PMMini Profile Post #69

     
Sima Zhao
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.262
Nr użytkownika: 96.568

Zawód: 太祖
 
 
post 11/10/2018, 16:27 Quote Post

QUOTE(kmat @ 11/10/2018, 14:28)
Na moje to jest tak. W najbliższym czasie mamy rozpaczliwe starcie Rosji z Zachodem, w obronie zdychającego imperium. Starcie niekoniecznie bezpośrednie, toczone i militarnie (Ukraina, Syria), jak i ideologicznie (Trump, Brexit i inne fallusozy). Oczywiście w dłuższej perspektywie przegrane ze względu na żałośnie słaby potencjał Trzeciego Rzymu. Chiny są na razie w cieniu, im nie grozi gwałtowna deklasacja. Za kilkadziesiąt lat będzie, i wtedy one będą tym zdychającym imperium, broniącym się przed spadkiem do drugiej ligi.
*



Zgadzam się z zastrzeżeniem, że moim zdaniem Chiny już nie są w cieniu i to co nazywasz "deklasacją" będzie im zagrażać znacznie szybciej niż za kilkadziesiąt lat.

QUOTE
Zupełnie odwrotnie. Z przeprowadzonych analiz wynika ze czas pracuje na korzyść Chin. W USA to zrozumieli stąd zwiększenie agresywności przekazu. Rosja tutaj moze byc jezyczkiem u wagi ale z perspektywy globalnej jej wplywy maja mniejsze znaczenie niz konflikt USA-Chiny. Ciekawa jest postawa UE, ktora chyba chialaby sie wyrwac i byc osobną siłą.


Teza, że czas pracuje na korzyść Chin to temat na ciekawą dyskusję ale żeby dyskutować bardziej konkretnie to może daj jakieś namiary na te analizy o których piszesz.
 
User is offline  PMMini Profile Post #70

     
Adiko
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.387
Nr użytkownika: 81.745

Adam
Zawód: specjalista
 
 
post 11/10/2018, 17:18 Quote Post

QUOTE(Sima Zhao @ 11/10/2018, 16:27)
QUOTE
Zupełnie odwrotnie. Z przeprowadzonych analiz wynika ze czas pracuje na korzyść Chin. W USA to zrozumieli stąd zwiększenie agresywności przekazu. Rosja tutaj moze byc jezyczkiem u wagi ale z perspektywy globalnej jej wplywy maja mniejsze znaczenie niz konflikt USA-Chiny. Ciekawa jest postawa UE, ktora chyba chialaby sie wyrwac i byc osobną siłą.


Teza, że czas pracuje na korzyść Chin to temat na ciekawą dyskusję ale żeby dyskutować bardziej konkretnie to może daj jakieś namiary na te analizy o których piszesz.
*


Chiny są deklasowane przez różnej maści "specjalistów" (żeby nie określić dosadniej) od kilkunastu lat. Mimo tego wciąż się rozwijają, prowadząc ekspansję we wszystkich kierunkach.

Jak wyżej wspomniano, Amerykanie próbują nieco zmniejszyć kierunek ekspansji USA, co najwyżej, może uda się chwilowo ją spowolnić.
 
User is offline  PMMini Profile Post #71

     
Sima Zhao
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.262
Nr użytkownika: 96.568

Zawód: 太祖
 
 
post 11/10/2018, 17:22 Quote Post

QUOTE
Chiny są deklasowane przez różnej maści "specjalistów" (żeby nie określić dosadniej) od kilkunastu lat. Mimo tego wciąż się rozwijają, prowadząc ekspansję we wszystkich kierunkach.


Pewnie. Ale Chiny i tak nie są deklasowane przez różnej maści "specjalistów" (żeby nie określić dosadniej) nawet w przybliżeniu tak jak USA.
 
User is offline  PMMini Profile Post #72

     
jb8
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 471
Nr użytkownika: 97.339

jakub barecki
Stopień akademicki: mgr
Zawód: historyk
 
 
post 26/12/2018, 19:26 Quote Post

Epokowe, naprawdę wielkie zwroty dyplomatyczne zdarzają się nieczęsto, ale jednak. Europa pamięta kilka rewolucji tego rodzaju, przykładem jest słynne zbliżenie francusko-austriackie z połowy XVIII wieku na kanwie elektryzującej kontynent epopei fryderycjańskiej. Zagrożenie płynące ze strony wschodzącej siły Prus wspieranych przez Wielką Brytanię przewartościowało układ sił, godząc wbrew wszelkim oczekiwaniom dwa najbardziej zwaśnione rody ówczesnej Europy (Burbonów i Hansburgów) by stawić czoło nowym wyzwaniom - wzrostowi znaczenia "potęg północy". Półtora wieku później nastąpił, pozornie równie nieprawdopodobny antyniemiecki zwrot Brytyjczyków i sformułowanie Ententy wespół z dwoma tradycyjnie największymi rywalami Wyspiarzy, Francją i Rosją. No i oczywiście świat nigdy nie zapomni paktu Ribbentrop-Mołotow...

Takie rzeczy na pewno znowu nas czekają, bo choć historia raczej się nie powtarza, to jednak się rymuje, jak to ujął Twain. Pytanie - kiedy i gdzie? Lub dokładniej i wprost: czy wydaje się wiarygodnym jakiś rodzaj zbliżenia pomiędzy USA i Rosją wobec wzrastającego znaczenia Chin na euroazjatyckiej szachownicy?

Uzasadnię taki domysł. Postrzeganie Eurazji jako Wyspy Światowej, czyli kluczowego zasobnika demograficzno-surowcowego to żadna nowość. Anglosasi mają tego świadomość od dawna i postrzegają to jako kluczowy problem dla swego prymatu. Biorąc pod uwagę trzy najważniejsze atuty: liczba ludności, wzrost gospodarczy, korzystne położenie - Chiny urastają w oczach strategów amerykańskich do statusu zasadniczego rywala w nadchodzącym wieku. Tylko Chiny mogą zakwestionować strukturę drugiej ery globalnej (pierwszą fundował prymat brytyjskiej potęgi morskiej na przełomie XIX i XX wieku, obecnie prymat amerykańskiej potęgi morskiej na przelomie XX i XXI wieku), czyli reguł handlu światowego. Dysponując czterokrotnie liczniejszą niż USA populacją, niesamowitymi wskaźnikami wzrostu gospodarczego i bliskością do "piwotalnego" szlaku morskiego naszych czasów (wzdłuż południowej linii brzegowej Azji) Chiny są spozycjonowane wręcz idealnie do realizacji tego wyzwania. Nawet wciąż niekwestionowana militarna potęga USA zdaje się neutralizowana przez ogrom dystansów, które należałoby pokonać by zaangażować się w pełnoskalowy konflikt o szlaki morskie w basenie Oceanu Indyjskiego. USA opracowuje odpowiednią doktrynę wojenną*, podtrzymuje godny swej hegemonicznej reputacji budżet wojskowy, ale... wyzwań wydaje się po prostu tak wiele, a presja narasta z wielu stron (kryzys wschodnieuropejski, bliskowchodni)

I podobnie mogą widzieć to Rosjanie, zdecydowanie najsłabszy spośród światowej Wielkiej Trójki (USA, Chiny, Rosja) uczestnik geopolitycznych zmagań. Rosja, jak pokazała determinacja Putina w 2014 roku, nie zamierza wyrzec się swego statusu mocarstwa regionalnego w obszarze nadczarnomorskim, a przecież nie zwalnia ją to od radzenia sobie z presją od wschodu. Nawet w XX wieku, w dobie ideologicznego powinowactwa Rosji i Chin, okazało się, że racje geostrategiczne pozostają wiodące. Tym bardziej obecnie licząca tysiące kilometrów wspólna granica dwóch kolosów pozostanie źródłem trosk na Kremlu. Rosja nie może czuć się dobrze ze swym sąsiadem wobec tak ogromnej i nieuchronnie pogłębiającej się dysproporcji potencjałów między dwoma państwami.

Biorąc pod uwagę, że ani Rosja (ze względu na swą relatywną słabość), ani USA (ze względu na swe położenie na drugiej połkuli) nie mogą sięgnąć po prymat w Eurazji w XXI wieku, czy nie wydaje się możliwe, że dostrzegą wartość jakiegoś rodzaju porozumienia i współpracy by kwestionować i osłabiać wzrost Chin? W kategoriach wielkiej dyplomacji oznaczałoby to koniec "ery Kissingera", polityka który przygotował i później firmował swym autorytetem zbliżenie na Pekin. Rywalizacja z Moskwą była kwestią wiodącą.

Na początku XX wieku Wielka Brytania zdecydowała się na przełomowy, bo pierwszy w dziejach sojusz mocarstwa kolonialnego z krajem azjatyckim i zdała się na dobrą wolę Japończyków, by zaangażować swoją flotę na zagrożonym obszarze okołoeuropejskim. Taka była odpowiedź Albionu na zagrożenie w postaci wzrostu gospodarczo-militarnego ze strony Niemiec. Należało ustalić priorytety i Wyspiarze podjęli historyczną decyzję: zwrot z Azji do Europy. Czy na zasadzie odwróconej analogii można spodziewać się czegoś przeciwnego od Ameryki, tj. znaczącej redukacji zobowiązań w Europie w ramach jakiegoś dramatycznego porozumienia z Rosją, na rzecz jeszcze większego zaangażowania w rywalizację na Dalekim Wschodzie?

Nie wydaje się to oczywiste w bliskiej perspektywie, Ameryka nie szuka bowiem nowych zobowiązań, dostatecznie dręczą ja stare. W XX wieku i jeszcze w minionej dekadzie USA miały potencjał wystarczający by wespół ze sprzymierzeńcami obsługiwać kryzysy na każdym odcinku obrzeża (tzw. "Rimlandu") Światowej Wyspy. Jednakże wydaje się, że obecnie nie tylko rywale i sojusznicy, również sama Ameryka przestaje w to wierzyć. Prezydent Trump nie waha się wprost i bez unikania kontrowersji rewaloryzować stanowisko swego kraju w odniesieniu do zastałych układów. To kolejny po Obamie przywódca, który pokazuje, że Ameryka czuje "wiatr historii" i zamierza aktualizować swą strategią globalną. Różnica między tymi dwoma politykami bywa akcentowana, w rzeczywistości jednak leży przede wszystkim w stylu nie w tendencji. [(...) In their very different ways, both men are “America First” presidents. (...)**] Bo chociaż Ameryka jak każda ubiegła potęga w dziejach, jest skazana na to by bronić wiarygodności światowego ładu, który konstruowała przez okres swej zdecydowanej przewagi, to jednak logika dziejów jest nieubłagana. Protegowana tak długo Europa osiągnęła strategiczną dojrzałość, a ciężar transatlantyckich zobowiązań stanowczo drażni już Amerykanów i zarówno Obama jak też Trump dają to przyjaciołom zza Atlantyku do zrozumienia; każdy na swój sposób. Przykładowo: Obama dyskretnie wolał nie używać słowa "Europa" w swych przemówieniach inauguracyjnych. Trump zaś obcesowo nie boi się słowa "wróg" w kontekście, który niepokoi i bulwersuje starych przyjaciół. Nade wszystko - amerykańscy stratedzy czują zew przyszłości, a ten zdaje się ciągnąć znad Pacyfiku.

Z pewnością daleko idące porozumienie z Rosją wymagałoby czegoś więcej niż tylko przewartościowań. Przede wszystkim naprawdę nagłej i rażącej potrzeby odczuwanej obustronnie, a potem jeszcze kalkulacji i realizacji. Długa droga. A jednak, czy naprawdę można to wykluczyć?

Czas pokaże, lecz do myślenia dały mi słowa Jacka Bartosiaka, który twierdzi: "Rosja ma zdolność stania sie sojusznikiem hegemona morskiego i zależeć to będzie od ceny, jakiej zażąda za pomoc w oddziaływaniu na Chiny i kontrolowaniu wpływów Chin wzdłuż Nowego Jedwabnego Szlaku (...) Podzielona i zrównoważona Europa była optymalna dla Londynu, a podzielona i zrównoważona Eurazja będzie wymarzona dla Amerykanów w XXI wieku." (***)
---------------------------------------------------------------------------
NA PODSTAWIE:
(*) J. Bartosiak, Pacyfik i Eurazja, O wojnie, 127.
(**)
http://www.aei.org/publication/the-obama-t...foreign-policy/
(***) J. Bartosiak, Rzeczpospolita między Lądem a Morzem, 164.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #73

     
Arkan997
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.318
Nr użytkownika: 93.492

 
 
post 26/12/2018, 20:00 Quote Post

QUOTE(jb8 @ 26/12/2018, 19:26)
Epokowe, naprawdę wielkie zwroty dyplomatyczne zdarzają się nieczęsto, ale jednak.
*



Prawdę mówiąc im bardziej zagłębiam się w geopolitykę tym bardziej dochodzę do wniosku, że teorie Georga Friedmana prezentują najbardziej prawdopodobną przyszłość. Zwłaszcza te dotyczące rozpadu Chin i Rosji oraz ponowny wzrost potęgi Japonii.

link1
link2

Ten post był edytowany przez Arkan997: 26/12/2018, 20:02
 
User is offline  PMMini Profile Post #74

     
Adiko
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.387
Nr użytkownika: 81.745

Adam
Zawód: specjalista
 
 
post 27/12/2018, 0:03 Quote Post

QUOTE(jb8 @ 26/12/2018, 19:26)
Lub dokładniej i wprost: czy wydaje się wiarygodnym jakiś rodzaj zbliżenia pomiędzy USA i Rosją wobec wzrastającego znaczenia Chin na euroazjatyckiej szachownicy?
.

Z pewnością daleko idące porozumienie z Rosją wymagałoby czegoś więcej niż tylko przewartościowań. Przede wszystkim naprawdę nagłej i rażącej potrzeby odczuwanej obustronnie, a potem jeszcze kalkulacji i realizacji. Długa droga. A jednak, czy naprawdę można to wykluczyć?

Czas pokaże, lecz do myślenia dały mi słowa Jacka Bartosiaka, który twierdzi: "Rosja ma zdolność  stania sie sojusznikiem  hegemona morskiego i zależeć to będzie od ceny, jakiej zażąda za pomoc w oddziaływaniu na Chiny i kontrolowaniu wpływów Chin wzdłuż Nowego Jedwabnego Szlaku (...) Podzielona i zrównoważona Europa była optymalna dla Londynu, a podzielona i zrównoważona Eurazja będzie wymarzona dla Amerykanów w XXI wieku." (***)

Z pewnością, Rosja nawet chciałaby tego zbliżenia z USA, dawała o tym znać wielokrotnie, zresztą USA również czyniło mniej lub bardziej "nieśmiałe" kroki.
Jednak to było jakiś czas temu, na razie, "czym dalej" tym rośnie wzajemna współpraca, zależność i niemal sojusz rosyjsko - chiński.
Zatem odwrócić się może wszystko i to wielokrotnie, jednak teraz, ścieżka jest taka, że Rosja współpracuje i zbliża się do Chin a nie odwrotnie. Na razie, prędzej Rosja pomoże Chinom niż USA.
Tylko co USA mogłoby zapewnić Rosji oprócz "bliższości kulturowej" ?

W zasadzie, jak dla Rosji, USA nie jest im do niczego potrzebne, są w wielu aspektach konkurentami na świecie, chociażby w sprzedaży ropy, gazu itd, natomiast Chiny wręcz odwrotnie, mogą być dobrym odbiorcom/kupcem ale przede wszystkim, mogą dostarczyć wszystkich towarów. Co może i ważniejsze, Rosja nie może się odciąć od dostaw z Chin (zresztą USA też za bardzo nie), wymiana handlowa ciągle rośnie, Rosjanie uwielbiają kupować tańsze chińskie produkty, nie ma większego zagrożenia szlaków komunikacyjnych jak wspominane wybrzeża morza południowo chińskiego a jednocześnie sama może czuć się stosunkowo "bezpiecznie", gdyż kontroluje "Jedwabny Szlak".

Symbioza i naturalna współpraca chińsko - rosyjska wydaje się mieć znacznie mocniejsze podstawy niż potencjalna np. rosyjsko-USA.
 
User is offline  PMMini Profile Post #75

37 Strony « < 3 4 5 6 7 > »  
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej