|
|
August II Sas: przejscie na katolicyzm
|
|
|
|
Poprzednik na tronie Saksonii naszego Fryderyka Augusta czyli Johann Friedrich IV - zresztą jego starszy brat zlecił przygotowanie całościowej koncepcji prawno-propgandowej jak "sprzedać poddanym" narrację, że panujący będzie wkrótce posiadał więcej niż jedną żonę - co było mu jak najbardziej potrzebne z powodów czysto praktycznych... Mocno dowcipnie wykorzystano tu fakt, że M. Luter się w tej kwestii jednoznacznie nie wypowiedział przeciw bo zapewne nie pomyślał, że ktoś może mieć takie chętki... Wracając do katolickości dynastii to prawda jest taka, że gdyby nie to, że RON była takim niesterowalnym i nieprzywidywalnym quasi amazońskim organizmem to przecież prawie na pewno objęliby tron cesarski własnie dzięki watykańskim grom i gierkom chcącym takiego własnie cysarza mieć... Zważywszy, że była to dopiero druga generacja "nawróconych" to chyba sukces byłby więcej niż piorunujący prawda? Dla Wettinów była to "inwestycja", która uratowała i zapewniła pomyślność zarówno im jako rodowi jak i "zdradzonemu" krajowi i poddanym i zapewniła mu przetrwanie daleko wykraczające poza posiadany przezeń potencjał... A to chyba więcej warte niż grubo ponad setka książęcych rodów, które wierne sobie i wierze skończyły na totalnym marginesie dziejowym? Swoją drogą smutne to, żeśmy dostali energiczną, niebiedną i co najważniejsze katolicką w każdym calu dynastię, z czego prawie żadnych korzyści jakoś nie wyciągneliśmy poza odwleczeniem rozbiorów oczywiście...
|
|
|
|
|
|
|
|
To był Jan Jerzy, czyli tłumacząc na niemiecki Johann Georg (nie Johann Friedrich, co byłoby odpowiednikiem naszego Jana Fryderyka). No i nie nazwałbym tego jego dążenia do wielożeństwa jakimś przemyślanym krokiem politycznym - jeżeli się wczytać w przyczyny to było to bardziej zachowanie rozkapryszonego dziecka. Jan Jerzy chciał poślubić swoją kochankę (przy czym nie patrzył się na jej niskie urodzenie, ani na to że mogła być jego przyrodnią siostrą) i w tym celu swoją żonę próbował zabić we śnie, przy czym powstrzymał go brat (przyszły August II). Zaś rozważania, co by było gdyby RON nie był jak to pięknie raczyłeś określić "quasi-amazońskim organizmem politycznym" uważam za pozbawione znaczenia, ponieważ to tylko natura systemu politycznego RON umożliwiła Augustowi zdobycie korony. Gdyby nie było takiego chaosu w RON to (zabijając motyle): a) byłaby pełna republika i nie byłoby tronu, na którym Wettynowie mogliby zasiadać.
tron byłby dziedziczny, a tutaj August żadnymi prawami nie mógł się pochwalić te posiadali - Habsburgowie austriaccy i linia elektorska Hohenzollernów jako spadkobiercy Jagiellonów i Piastów w linii żeńskiej albo książęta Zbarascy, Sanguszkowie, Nieświccy oraz Wiśniowieccy (wg. ówczesnego stanu wiedzy) jako ostatnie żyjące męskie linie Olgierdowiczów.
c) elekcja byłaby niezakłócana zewnętrznymi siłami, a więc Conti zostałby królem.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Ida Wielkie Gniazdo @ 20/06/2019, 21:02) QUOTE(Prawy Książę Sarmacji @ 13/05/2019, 22:26) Pamiętaj, że nienawiść do "papistów" wpłynęła na ukształtowanie się tożsamości politycznej Anglików, a katolicyzm był bardzo długo i w znaczący sposób potępiany i dyskryminowany No tak, ale chyba wiedzieli, że przed 1534 wszyscy byli katolikami i jakoś wielkiej krzywdy z tego powodu nie mieli.Więc ta zapiekła nienawiść może dziwić. To jest po prostu uzasadnianie ex post tezy, że Henryk VIII dobrze zrobił sprzeciwiając się "dyktaturze papistów i Watykanu". W brytyjskiej kulturze można nawet spotkać mit, jakoby papież był najważniejszym władcą w średniowieczu (a niektórzy twierdzą, że już w starożytności) dyktującym europejskim monarchom co mają robić. Chyba nie dotarło do nich, że "donacja Konstantyna" to fikcja.
A co do katolickości Wettinów to niewątpliwie podstawowym plusem tej zmiany było otwarcie na nowe koligacje. O ile wcześniej Wettinowie wiązali się z północnoniemieckimi rodami, to teraz mogli powalczyć o inne koligacje. August III dostał za żonę Habsburżankę, jego córki wyszły za królów Hiszpanii, elektora Bawarii czy delfina Francji. Te koligacje (a zwłaszcza te z Habsburgami) potem pomogły Wettynom w przetrwaniu w 1815 i 1866
|
|
|
|
|
|
|
|
Co do zamiarów Jana Jerzego IV to niezależnie od takich czy innych kaprysów wersja oficjalna uzasadnienia więcej niż jednej małżonki panującego "dla ludu" została przecież przygotowana i jak kto chce i lubi może sobie porównać z prawdopodobnie przygotowaną przez tą samą przed PR-owską ekipę narracją o tym jak, dlaczego i po co jego następca przechodzi na katolicyzm... Bo chyba trzeba tu rozróżnić i to wyraźnie "wielką politykę" od tej skierowanej do beneficjentów lokalnych. O ile ta pierwsza otworzyła Saksonii o wiele więcej możliwości niż tylko same intratne koligacje o tyle ta druga - traktowana jak zawsze nieco mało poważnie mało kogo przekonywała i w gruncie rzeczy stawiała władców w niekoniecznie pozytywnym świetle czego skutki można widzieć po dziś dzień. Oczywiście akurat Wettinowie robili naprawdę wiele aby poddanych ugłaskiwać, uwodzić czy przekonywać ale skutki bywały mocno różne w różnych obszarach działalności państwa. Na pewno wielu ludzi "prywatność" zmiany wiary tak nie do końca przekonała i pewnie utrata ich zaufania miała bardzo wymierne skutki ale cóż - w pierwszej połowie XVIII wieku Watykan miał jeszcze sporo do zaoferowania a popieranie relatywnie słabych Wettinów także było dla niego z wielu powodów dobrą inwestycją, szczególnie, że ci potrafili zrobić coś czego u nas akurat się zrobić zupełnie nie umie czyli bardzo płynnie, nie tylko werbalnie ale przede wszystkim i na wielu obszarach realnie i prawie niezauważenie wtopić się w struktury do których dopiero się przystąpiło... Zważywszy jakie plany miał wobec Saksonii Fryderyk II to, że się przetrwało to w sporej mierze była zasługa owej wolty czy zimnej kalkulacji jak kto woli... No i przepraszam kto naszym przodkom bronił sobie wystrugać republikę idealną? Może jednak - właśnie tak po amazońsku sami ze sobą nie do końca się umieli dogadać?
Ten post był edytowany przez marek8888: 29/08/2019, 23:06
|
|
|
|
|
|
|
|
Spotkałem kolegę z saksonii, który był do tego wierzący. Chciałem się powołać na wspólnotę królów, a on na to coś o zdradzie Wettinów, którzy odeszli od prawdziwej wiary...
|
|
|
|
|
|
|
|
Być może warto też zwrócić uwagę, że konstrukcja jaką przyjęto w Saksonii była dla samych Wettinów bardzo opłacalna z jeszcze jednego powodu a mianowicie mogli korzystać s wszelakich dobrodziejstw popierania ich przez Papieża a zarazem byli wolni od katolickiego władztwa materialnego, które przecież choćby w takiej Bawarii obejmowało ponad połowę całości terytorium państwa co zupełnie zmieniało układ sił. Weksle po staremu żyrował za to za Wettinów kto inny - ale to także było zgodne z "tradycją" XVIII wieku. I to był własnie idealny przykład pragmatyznej dynastii, która w istniejących warunkach umiała zyskać maksimum korzyści za które kto inny płacił. Z punktu widzenia dynastii i jej państwa - majstersztyk Zapewne dzięki takim może przaśnym, mało światowym ale skutecznym metodom doprowadzili by do tego, że o rozbiorach to by się jedynie dużo gadało i niewiele ponadto...
|
|
|
|
|
|
|
|
Można zrozumieć, że poddani tolerowali konwersję Augusta II(w końcu tylko udawał katolika), ale jego syn był już szczerze wierzącym katolikiem, za żonę miał gorliwą katoliczkę i jakoś to też nie wadziło Saksończykom.
A czy po wymuszonej abdykacji August II nie planował powrotu do religii ojców? W końcu wtedy katolicyzm przestawał być mu potrzebny.
|
|
|
|
|
|
|
|
August II nie pogodził się z abdykacją, poza tym sądzę, że taki powrót do protestantyzmu nie przyniósłby mu nic dobrego. Może docenił już zalety bycia katolikiem?
|
|
|
|
|
|
|
|
CODE Można zrozumieć, że poddani tolerowali konwersję Augusta II(w końcu tylko udawał katolika), ale jego syn był już szczerze wierzącym katolikiem, za żonę miał gorliwą katoliczkę i jakoś to też nie wadziło Saksończykom Dlatego że nie obawiali się rekatolicyzacji. August II przeniósł kompetencje dotyczące religii na Tajną Radę i chyba też na landtagi.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(marek8888 @ 1/11/2019, 0:15) Przyjęcie katolicyzmu było dla władców Saksonii super posunięciem
Więc tym dziwniejsze, że katolicyzm kiedyś porzucili. Fryderyk Mądry powinien ukręcić łeb Lutrowi, a nie dawać mu schronienie i spyżę. Czy rzeczywiście od 1697 Saksonia rosła w siłę a ludziom żyło się dostatniej?
|
|
|
|
|
|
|
|
Widocznie tak. Gdyby August II nie był doceniany przez poddanych, szybko utworzyłaby się przeciwko niemu opozycja po jego konwersji.
W XVI wieku sytuacja Wettynów była nieco inna niż 200 lat później. Henryk z Nawarry również parę razy zmieniał wyznanie, podobnie jak jego ojciec Antoni (to dopiero zmienność wiary!! a Ty różnicę 200 lat wypominasz)...
|
|
|
|
|
|
|
|
Być może przypomnieć warto, że Fryderyk August to w Saksonii władca z przydomkiem "wielki" - i to pomimo faktu, że - dla sprawy i ogółu - na zmianę wiary na nienawistną temuż ogółowi się był zdecydował... Ale Sasi dosyć dawno się byli nauczyli, że to sprawa prywatna i koniec... A myśmy akurat wtedy zaczęli chyba najbardziej ostro w historii "manifestować" przywiązanie do jedynej słusznej - akurat się nam zachciało rychło w czas... Prawdę powiedziawszy smutne jest, jak bardzo nie zdajemy sobie sprawy z wielu wręcz fundamentalnych podobieństw pomiędzy UE a unią saską i tym jak to nam bardzo szybko "przestało się podobać" Oczywiście to co sobie w zamian "znaleźliśmy" to także żadna specjalna nowość- nu u nas się lubi takie okresy ciemnogrodu od czasu do czasu. Dziwne tylko jest to, że jakoś nam te "unie" nie leżą i miast postępu jakoś dziwnie generują nasilenie prymitywizmu i ruch w dół. I jakoś za licho nie pomaga na to "programowy katolicyzm", który wszak w wykonaniu króla-konwertyty był wzorowo wręcz nienaganny - oczywiście jak na standardy epoki... - ale co to w sumie dało RON? Z saskiego punktu widzenia zagranie było za to na poziomie mistrzowskim - ot zmienia wiare jeden człowiek pozwalając poddanym zachować swoją wiarę bez najmniejszych ograniczeń i w zamian zyskuje "benefity" sporo większe od tych, które by skasował za powszechny i zapewne krwawy "powrót czy nawrócenie" - prawdziwy majstarsztyk - choć specyfika osłabionego i to bardzo w owym czasie papiestwa ma tu swoje integralne znaczenie...
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Ida Wielkie Gniazdo @ 1/11/2019, 20:37) QUOTE(marek8888 @ 1/11/2019, 0:15) Przyjęcie katolicyzmu było dla władców Saksonii super posunięciem Więc tym dziwniejsze, że katolicyzm kiedyś porzucili. Fryderyk Mądry powinien ukręcić łeb Lutrowi, a nie dawać mu schronienie i spyżę. Czy rzeczywiście od 1697 Saksonia rosła w siłę a ludziom żyło się dostatniej? W XVI wieku interes własny i państwa nakazywał poparcie Lutra, a pod koniec XVII w. - jego porzucenie. Proste. Wettyni traktowali konwersję jak zmianę sojuszy międzynarodowych i wybierali to, co im się bardziej opłacało w danym momencie.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|