|
|
Film Smoleńsk, Dzieło potrzebne?
|
|
|
|
To ja wrzucę taką recenzję: http://opinie.wp.pl/marcin-makowski-smolen...35242130080897a Marcin Makowski: „Smoleńsk”, czyli wszystkie drogi prowadzą do zamachu Miał być polski Olivier Stone skrzyżowany z Michaelem Moorem. I choć „Smoleńsk” nie pozostawia widza obojętnym, nie jest to chyba ten rodzaj poruszenia, o jaki chodziło twórcom. Antoni Krauze bardzo się starał, ale ostatecznie nie udało się połączyć wody z ogniem. Polityki ze sztuką. Faktów z fabułą. Albo inaczej: nie udało się tego zrobić na tyle przyzwoicie, na ile zasługuje sam ciężar największej polskiej tragedii po II wojnie światowej. Drugiej szansy na pierwszy film o Smoleńsku już nie będzie – pisze Marcin Makowski dla WP Opinii.
|
|
|
|
|
|
|
|
https://www.youtube.com/watch?v=cuHTBAgEPOw - tu jest recenzja "Smoleńska" na jeszcze weselej. https://www.youtube.com/watch?v=QnrkmeMZtS0 - a tu na poważniej.
W sumie te recenzje są zaskakująco zgodne - że montaż leży i kwiczy, że gra aktorska denna, że realizacja amatorska, że film jest bardziej atakiem na stacje TVN i Polsat niż filmem o katastrofie, że film sugeruje jakiś udział Rosjan i Tuska w katastrofie, choć nie mówi wprost o zamachu. I że jedynym plusem tego filmu jest gra odtwórcy roli Lecha Kaczyńskiego.
Najgorsze, że ministra edukacji zaleciła, żeby wychowawcy klas szkolnych szli z uczniami na ten film, i wielu wychowawców i dyrektorów szkół zamierza posłuchać tego wezwania...
Ech, do czego to doszło, jeśli chodzi o zbiorowe szkolne wyjścia do kin... ja byłem "ze szkołą" w kinie na filmach "Quo Vadis", "Pianista" i "The Doors", i choć z tych filmów tylko "Pianista" zrobił na mnie jednoznacznie pozytywne wrażenie, i jednocześnie było to mocne wrażenie, to i tak uważam, że zdecydowanie lepiej, żeby uczniowie chodzili z wychowawcami klas na "The Doors" i "Quo Vadis". Gdzie te czasy...
|
|
|
|
|
|
|
|
Już lepiej iść na - nawet nieudaną - ekranizację lektury, niż na jakieś propagandowe filmidło, słuszne politycznie. PRL-bis.
|
|
|
|
|
|
|
|
Stało się. Wybrałem się na "Smoleńsk". Poszedłem zachęcony słowami prezesa Kaczyńskiego, iż jest to "film, który po prostu mówi prawdę".
Ale na początek mała anegdotka. Seans był o 13 w dzień roboczy więc może dlatego 3/4 publiki to były osoby w wieku emerytalnym. Gdy nieco spóźniony dotarłem, ani reklam ani filmu jeszcze nie było. Wyszedł w końcu ktoś z obsługi przepraszając za opóźnienie. Względy techniczne.
Czekamy.
Znowu pojawia się gość z obsługi i znów przeprasza. Wtedy podchodzi do niego kilka starszych pań rozpoczynając dyskusję. Dochodzą do mnie teksty typu "może komuś zależy na tym, żebyśmy nie obejrzeli?". Tamten cierpliwie tłumaczy, że żadna tego typu akcja w grę nie wchodzi. Starsze panie kontynuują spiskowe wątki.
"Jest dobrze!" - pomyślałem.
A jednak sabotażu nie było. Seans się rozpoczął.
I teraz co do samego obrazu. Od razu zaznaczę, że nie jestem żadnym specem od kina. Jakby co. Tak czy siak ... Od strony filmowej spodziewałem się jakiejś masakry. Nie było tak źle. Momentami akcja wciąga. Kilka postaci dobrze zarysowanych. Mi na przykład podobał się Redbad Klijnstra czy w zasadzie grany przez niego cyniczny redaktor z TVM SAT. Zdarzały się co prawda jakieś dziwne rzeczy. Na przykład wśród grupy młodych demonstrantów protestujących przeciwko pochówkowi Kaczyńskiego na Wawelu było co najmniej trzech Azjatów. Takiej promocji multi kulti ze strony tego środowiska, które stało za filmem akurat się nie spodziewałem
Ale prawdziwa jazda zaczyna się gdy na rzecz spojrzeć nie od strony czysto filmowej tylko pewnej narracji, która za obrazem stoi.
Przesłanie jest jednoznaczne. Wbijane do głowy widza nie młotkiem ale młotem pneumatycznym. W "Smoleńsku" nie było katastrofy. Był zamach. Już na początku filmu bliżej niezidentyfikowany rosyjski samolot dokonuje jakiegoś tajemniczego zrzutu a obsługa budki na lotnisku dokonuje podejrzanych machinacji na żądanie tajemniczego, wysoko postawionego rozmówcy. W Polsce akcja się rozkręca. Prawdę o zbrodni starają się tuszować polskie (czy właściwie tuskowe) służby, najprawdopodobniej ściśle współpracujące z rosyjskimi. Świadkowie, którzy za dużo wiedzą giną jeden po drugim. Oficjalne agendy rządowe kręcą i kłamią a o prawdę walczą środowiska opozycyjne. Mamy zebrania w Klubie Gazety Polskiej, manifestacje z transparentami PIS, niezależnych ekspertów z USA. Dużo by o tym pisać ...
A wszystko jest przyklepane przez jedną z końcowych scen gdy tutka w powietrzu staje w płomieniach. Co by nie było wątpliwości owe źródła ognia inicjowane są w kilku miejscach. Rozkawałkowany samolot uderza w ziemię.
No i słynna już scena gdy polscy oficerowie stojący nad wykopanym dołem katyńskim w ciszy i skupieniu na coś czekają. Po chwili wyłania się podążająca ku nim grupa uśmiechniętych (tak, tak...) członków delegacji, którzy przed chwilą zginęli w katastrofie. Wróć. W zamachu.
Ten post był edytowany przez szczypiorek: 12/09/2016, 18:14
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Lizergus @ 12/09/2016, 17:48)
Fragment:
CODE W jaki sposób Fido trafiła do pracy u europosła PiS? Prawdopodobnie pomógł jej życiowy partner Jan Maria Tomaszewski, prywatnie kuzyn szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego. A Kaczyński tak często mówił o "układach"... Znamienne, jak ludzie słodzący PiS-owi (vide: Lichocka) albo będący członkami rodzin ofiar (vide: Małgorzata Wassermann), prędzej czy później dołączają do partii Kaczyńskiego. A jak "gwiazdy" filmu? Otwarcie dołączą do PiS-u, czy będą jej twarzami podczas kampanii wyborczych i wieców politycznych?
Ten post był edytowany przez master86: 12/09/2016, 17:56
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(szczypiorek @ 12/09/2016, 17:55) Stało się. Wybrałem się na "Smoleńsk". Poszedłem zachęcony słowami prezesa Kaczyńskiego, iż jest to "film, który po prostu mówi prawdę". Ale na początek mała anegdotka. Seans był o 13 w dzień roboczy więc może dlatego 3/4 publiki to były osoby w wieku emerytalnym. Gdy nieco spóźniony dotarłem, ani reklam ani filmu jeszcze nie było. Wyszedł w końcu ktoś z obsługi przepraszając za opóźnienie. Względy techniczne. Czekamy. Znowu pojawia się gość z obsługi i znów przeprasza. Wtedy podchodzi do niego kilka starszych pań rozpoczynając dyskusję. Dochodzą do mnie teksty typu "może komuś zależy na tym, żebyśmy nie obejrzeli?". Tamten cierpliwie tłumaczy, że żadna tego typu akcja w grę nie wchodzi. Starsze panie kontynuują spiskowe wątki. "Jest dobrze!" - pomyślałem. A jednak sabotażu nie było. Seans się rozpoczął. I teraz co do samego obrazu. Od razu zaznaczę, że nie jestem żadnym specem od kina. Jakby co. Tak czy siak ... Od strony filmowej spodziewałem się jakiejś masakry. Nie było tak źle. Momentami akcja wciąga. Kilka postaci dobrze zarysowanych. Mi na przykład podobał się Redbad Klijnstra czy w zasadzie grany przez niego cyniczny redaktor z TVM SAT. Zdarzały się co prawda jakieś dziwne rzeczy. Na przykład wśród grupy młodych demonstrantów protestujących przeciwko pochówkowi Kaczyńskiego na Wawelu było co najmniej trzech Azjatów. Takiej promocji multi kulti ze strony tego środowiska, które stało za filmem akurat się nie spodziewałem Ale prawdziwa jazda zaczyna się gdy na rzecz spojrzeć nie od strony czysto filmowej tylko pewnej narracji, która za obrazem stoi. Przesłanie jest jednoznaczne. Wbijane do głowy widza nie młotkiem ale młotem pneumatycznym. W "Smoleńsku" nie było katastrofy. Był zamach. Już na początku filmu bliżej niezidentyfikowany rosyjski samolot dokonuje jakiegoś tajemniczego zrzutu a obsługa budki na lotnisku dokonuje podejrzanych machinacji na żądanie tajemniczego, wysoko postawionego rozmówcy. W Polsce akcja się rozkręca. Prawdę o zbrodni starają się tuszować polskie (czy właściwie tuskowe) służby, najprawdopodobniej ściśle współpracujące z rosyjskimi. Świadkowie, którzy za dużo wiedzą giną jeden po drugim. Oficjalne agendy rządowe kręcą i kłamią a o prawdę walczą środowiska opozycyjne. Mamy zebrania w Klubie Gazety Polskiej, manifestacje z transparentami PIS, niezależnych ekspertów z USA. Dużo by o tym pisać ... A wszystko jest przyklepane przez jedną z końcowych scen gdy tutka w powietrzu staje w płomieniach. Co by nie było wątpliwości owe źródła ognia inicjowane są w kilku miejscach. Rozkawałkowany samolot uderza w ziemię. No i słynna już scena gdy polscy oficerowie stojący nad wykopanym dołem katyńskim w ciszy i skupieniu na coś czekają. Po chwili wyłania się podążająca ku nim grupa uśmiechniętych (tak, tak...) członków delegacji, którzy przed chwilą zginęli w katastrofie. Wróć. W zamachu.
A jaka była frekwencja na tym seansie?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(piotruś1974 @ 12/09/2016, 19:19) QUOTE(szczypiorek @ 12/09/2016, 17:55) Stało się. Wybrałem się na "Smoleńsk". Poszedłem zachęcony słowami prezesa Kaczyńskiego, iż jest to "film, który po prostu mówi prawdę". Ale na początek mała anegdotka. Seans był o 13 w dzień roboczy więc może dlatego 3/4 publiki to były osoby w wieku emerytalnym. Gdy nieco spóźniony dotarłem, ani reklam ani filmu jeszcze nie było. Wyszedł w końcu ktoś z obsługi przepraszając za opóźnienie. Względy techniczne. Czekamy. Znowu pojawia się gość z obsługi i znów przeprasza. Wtedy podchodzi do niego kilka starszych pań rozpoczynając dyskusję. Dochodzą do mnie teksty typu "może komuś zależy na tym, żebyśmy nie obejrzeli?". Tamten cierpliwie tłumaczy, że żadna tego typu akcja w grę nie wchodzi. Starsze panie kontynuują spiskowe wątki. "Jest dobrze!" - pomyślałem. A jednak sabotażu nie było. Seans się rozpoczął. I teraz co do samego obrazu. Od razu zaznaczę, że nie jestem żadnym specem od kina. Jakby co. Tak czy siak ... Od strony filmowej spodziewałem się jakiejś masakry. Nie było tak źle. Momentami akcja wciąga. Kilka postaci dobrze zarysowanych. Mi na przykład podobał się Redbad Klijnstra czy w zasadzie grany przez niego cyniczny redaktor z TVM SAT. Zdarzały się co prawda jakieś dziwne rzeczy. Na przykład wśród grupy młodych demonstrantów protestujących przeciwko pochówkowi Kaczyńskiego na Wawelu było co najmniej trzech Azjatów. Takiej promocji multi kulti ze strony tego środowiska, które stało za filmem akurat się nie spodziewałem Ale prawdziwa jazda zaczyna się gdy na rzecz spojrzeć nie od strony czysto filmowej tylko pewnej narracji, która za obrazem stoi. Przesłanie jest jednoznaczne. Wbijane do głowy widza nie młotkiem ale młotem pneumatycznym. W "Smoleńsku" nie było katastrofy. Był zamach. Już na początku filmu bliżej niezidentyfikowany rosyjski samolot dokonuje jakiegoś tajemniczego zrzutu a obsługa budki na lotnisku dokonuje podejrzanych machinacji na żądanie tajemniczego, wysoko postawionego rozmówcy. W Polsce akcja się rozkręca. Prawdę o zbrodni starają się tuszować polskie (czy właściwie tuskowe) służby, najprawdopodobniej ściśle współpracujące z rosyjskimi. Świadkowie, którzy za dużo wiedzą giną jeden po drugim. Oficjalne agendy rządowe kręcą i kłamią a o prawdę walczą środowiska opozycyjne. Mamy zebrania w Klubie Gazety Polskiej, manifestacje z transparentami PIS, niezależnych ekspertów z USA. Dużo by o tym pisać ... A wszystko jest przyklepane przez jedną z końcowych scen gdy tutka w powietrzu staje w płomieniach. Co by nie było wątpliwości owe źródła ognia inicjowane są w kilku miejscach. Rozkawałkowany samolot uderza w ziemię. No i słynna już scena gdy polscy oficerowie stojący nad wykopanym dołem katyńskim w ciszy i skupieniu na coś czekają. Po chwili wyłania się podążająca ku nim grupa uśmiechniętych (tak, tak...) członków delegacji, którzy przed chwilą zginęli w katastrofie. Wróć. W zamachu. A jaka była frekwencja na tym seansie?
Kilkanaście osób.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie żeby to w jakikolwiek sposób świadczyło o jakości tego filmu, ale Smoleńsk ponoć na otwarciu miał dwa razy lepszy wynik niż Pokłosie
|
|
|
|
|
|
|
|
Opinia z prawej(Pisowskiej) strony:
Ten post był edytowany przez marc20: 13/09/2016, 14:50
|
|
|
|
|
|
|
|
Czy Wildstein gdzieś napisał, że zgadza się z przesłaniem filmu, iż w Smoleńsku doszło do zamachu a polskie służby o tym wiedziały (a być może w tym uczestniczyły) i to tuszowały? To by była ciekawa i odważna deklaracja.
|
|
|
|
|
|
|
|
Ponoć w weekend "Smoleńsk" obejrzało ponad 100 tys. widzów. Jak się ta liczba ma do innych weekendów, gdy odbywają się premiery filmów?
Ten post był edytowany przez master86: 13/09/2016, 16:24
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|