Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
4 Strony < 1 2 3 4 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Czy powstanie miało prawo wybuchnąć ?,
     
20 Sądecki Pułk Piechoty
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 678
Nr użytkownika: 56.241

Stopień akademicki: antykomunista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 12/01/2010, 19:23 Quote Post


QUOTE
Owszem. Nie tak zaczynał ale tak skończył gdy się ogłosił Cesarzem.


To będzie OT, ale jak czytam takie coś to krew mnie mnie zalewa. Wg. Ciebie dzień przed ogłoszeniem się nie był potworem a w momencie koronacji już był. Poza tym może lepiej nie rozpowszechniajmy czarnej legendy że Napoleon był zły a cała Europa cacy.

QUOTE
Pojmanie Konstantego (ukatrupienie go albo ogłoszenie królem) spaliłoby wszelkie mosty i stanowiłoby impuls do szybkiego działania. A tak sytuacja trwała w zawieszeniu prawie 2 miesiące, kiedy lud Warszawy niemal wymusił na Sejmie detronizacje cara.


Tu zgoda. Pojmanie Konstantego było błędem ale
QUOTE
Powstanie przegrało najpierw w głowach przywódców, a potem na polach bitew.

jak dla mnie to w ogóle szans nie miało-Święte Przymierze, Metternich, te sprawy.
No i znowu OT zrobiłem sad.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
jancet
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 762
Nr użytkownika: 52.484

Stopień akademicki:
Zawód: BANITA
 
 
post 12/01/2010, 20:30 Quote Post

QUOTE(secesjonista @ 12/01/2010, 18:15)
QUOTE(lynx321 @ 12/01/2010, 16:29)
Kościuszko to nie przeciętny Polak

chyba nieprzeciętny??

Secesjonisto, lynx użył partykuły "nie" zgodnie z zasadami ortografii, choć nietypowo. Stosowną regułę znajdziesz tu: http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629531

Co nie zmienia faktu, że merytorycznie się z nim nie zgadzam.

QUOTE(lynx321 @ 12/01/2010, 3:55)
QUOTE(jancet @ 4/01/2010, 15:35)
Więc albo można było pod wodzą cara strzelać do naszych głównych i de facto - jedynych sojuszników z lat 1796-1815, albo się zbuntować.
*

Co za sojusznicy!!!
Wykorzystali naszych ludzi na wojsko które miało ”im”, tj głównie Napoleonowi, pomóc w dążeniu do jego celu pobicia Anglii i ”zjednoczenia” Europy. Oczywiście pod jego władzą. [...]Czas byśmy więcej o sobie i swoich sprawach byli wtedy rozsądnie myśleli bez romantycznych pojęciach obowiązku do byłych sprzymierzonych, których myśmy i wtedy i w 1796-1815 nic a nic nie obchodzili poza tym tylko jak nasze siły jak najtaniej mogą oni użyć. . Zawsze tak jest i zawsze tak będzie z tak odległymi ”aliantami”.
*

Dwie sprawy - po pierwsze, ci ludzie BYLI romantykami. Od Zaliwskiego po Haukego - pierwszy gotów był ginąć dla romantycznej idei powstania, drugi dla niewiele mniej romantycznej idei Królestwa Polskiego pod berłem Romanowa, bądź co bądź - do lipca 1830 najbardziej liberalnego skrawka Europy.

Po drugie - to Twoja wypowiedź wskazuje na wciąż obecny w naszych emocjach politycznych skrajny romantyzm, posunięty do granic absurdu. Przy nim podchorążowie to twardzi realiści smile.gif . Masz za złe Napoleonowi, że wykorzystywał Polaków jako mięso armatnie dla realizacji własnych celów.

Sojusze ZAWSZE zawiera się dla realizacji własnych celów. Umiejętność tworzenia sojuszy polega na umiejętności wyszukiwania wspólnych interesów między podmiotami.

Myślenie o sojuszniku idealnym, który nie dbając o swoje i swego narodu interesy będzie nas wspierał, bo nas niezwykle kocha, podziwia i żyć bez nas nie może, to właśnie jest absurdalna odmiana romantyzmu.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #17

     
20 Sądecki Pułk Piechoty
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 678
Nr użytkownika: 56.241

Stopień akademicki: antykomunista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 12/01/2010, 20:55 Quote Post


QUOTE
Myślenie o sojuszniku idealnym, który nie dbając o swoje i swego narodu interesy będzie nas wspierał, bo nas niezwykle kocha, podziwia i żyć bez nas nie może, to właśnie jest absurdalna odmiana romantyzmu.


No właśnie jak można w ogóle myśleć że dla sojusznika PRIORYTETEM będą sprawy sojusznika a nie jego państwa-to jakiś absurd. Nic dziwnego, że dalej czytamy brednie typu "Napoleon to krwiopijca" wacko.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
rezerwista
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 286
Nr użytkownika: 44.537

leszek tomczyk
Zawód: inzynier
 
 
post 12/01/2010, 21:26 Quote Post

QUOTE(jancet @ 12/01/2010, 21:51)

Dwie sprawy - po pierwsze, ci ludzie BYLI romantykami. Od Zaliwskiego po Haukego - pierwszy gotów był ginąć dla romantycznej idei powstania, drugi dla niewiele mniej romantycznej idei Królestwa Polskiego pod berłem Romanowa, bądź co bądź - do lipca 1830 najbardziej liberalnego skrawka Europy.

*



Myślę , że nie masz na myśli gen. Maurycego Haukego, bo trudno o nim myśleć jako o romantyku (umysł ścisły, technokrata ). Natomiast czy gotów był ginąć dla idei Królestwa Polskiego to nie wiadomo, został zastrzelony gdy próbował ominąć podchorążych. Być może pomyliłeś go z gen. Stanisławem Trębickim, który mimo groźby śmierci odmówił objęcia dowództwa nad podchorążymi i za swoją postawę zapłacił życiem.
pzdr.
 
User is offline  PMMini Profile Post #19

     
alcesalces1
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.681
Nr użytkownika: 19.375

Stopień akademicki: majster
Zawód: numerator
 
 
post 12/01/2010, 21:49 Quote Post

QUOTE(20 Sądecki Pułk Piechoty @ 12/01/2010, 20:23)
QUOTE
Owszem. Nie tak zaczynał ale tak skończył gdy się ogłosił Cesarzem.


To będzie OT, ale jak czytam takie coś to krew mnie mnie zalewa. Wg. Ciebie dzień przed ogłoszeniem się nie był potworem a w momencie koronacji już był. Poza tym może lepiej nie rozpowszechniajmy czarnej legendy że Napoleon był zły a cała Europa cacy.

QUOTE
Pojmanie Konstantego (ukatrupienie go albo ogłoszenie królem) spaliłoby wszelkie mosty i stanowiłoby impuls do szybkiego działania. A tak sytuacja trwała w zawieszeniu prawie 2 miesiące, kiedy lud Warszawy niemal wymusił na Sejmie detronizacje cara.


Tu zgoda. Pojmanie Konstantego było błędem ale
QUOTE
Powstanie przegrało najpierw w głowach przywódców, a potem na polach bitew.

jak dla mnie to w ogóle szans nie miało-Święte Przymierze, Metternich, te sprawy.
No i znowu OT zrobiłem sad.gif
*


Niepojmanie Konstantego było spartaczoną robotą. Naprawdę stracono wiele czasu na bezsensowne rozmowy z Rosjanami. Ogłoszenie królem Konstantego, byłoby dla niego jak pocałunek śmierci.
Jeśli chodzi o Święte Przymierze to istniało głównie na papierze. Austria widziała rosnącą potęgę Rosji i jej apetyty na Bałkanach. Nie kiwnęła palcem, by pomóc stłumić rewolucję w Królestwie Kongresowym, póki nie było zagrożenia, że przeniesie się ona na Galicję.
 
User is offline  PMMini Profile Post #20

     
jancet
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 762
Nr użytkownika: 52.484

Stopień akademicki:
Zawód: BANITA
 
 
post 12/01/2010, 21:52 Quote Post

QUOTE(20 Sądecki Pułk Piechoty @ 12/01/2010, 19:23)
QUOTE(lynx321)
Pojmanie Konstantego (ukatrupienie go albo ogłoszenie królem) spaliłoby wszelkie mosty i stanowiłoby impuls do szybkiego działania. A tak sytuacja trwała w zawieszeniu prawie 2 miesiące, kiedy lud Warszawy niemal wymusił na Sejmie detronizacje cara.

Tu zgoda. Pojmanie Konstantego było błędem ale

Nie łapię. Do pojmania Konstantego nie doszło i podchorążowie nie mieli go w planie. Chcieli go zabić, a trupa trudno ogłosić królem. Zaś zabicie syna (i to najstarszego syna) władcy wykreśliłoby nas z listy "cywilizowanych narodów Europy" i spowodowałoby odmowę nawiązania nawet najbardziej zakamuflowanych relacji politycznych. A wojnę trzeba jakoś zakończyć - jeśli nie mieliśmy zamiaru wymordować wszystkich Rosjan, to trzeba by było zawrzeć jakiś traktat...
QUOTE
jak dla mnie to w ogóle szans nie miało-Święte Przymierze, Metternich, te sprawy.
*

Zasadniczo masz rację. I dlatego nie potępiam ani Chłopickiego, ani nawet Druckiego czy Wincentego Krasińskiego (Rożniecki, Hurtig to już inna sprawa). Ale...

ale Fryderyk w pewnym momencie nie miał żadnych zauważalnych szans na wygranie Wojny Siedmioletniej. Grał na czas, to uciekał, to gdzieś atakował, ale tak, by nie dać się rozbić. Czekał na cud i cud się stał - Caryca zmarła, a następca był dlań pełen uwielbienia.

W naszym przypadku nie trzeba było cudu, po prostu Dybicz popełnił dwukrotnie kardynalny błąd, nie doceniając siły i determinacji powstańców i wyrywając się do przodu, nie tylko bez pozostawienia sobie odwodów, ale nawet bez zapewnienia dostaw żywności i amunicji. Raz w lutym, drugi raz na przełomie marca i kwietnia. Dwa razy mógł być pobity.

W drugiej połowie lutego 12 naszych batalionów (IV bataliony starych pułków) nie uczestniczyło w walkach. Większość stała bezczynnie w garnizonach, część zdyszana biegała za kawalerią Dwernickiego, ale w bitwach pod Stoczkiem i Górą praktycznie nie uczestniczyła. Gdyby na te posterunki skierować bataliony nowych pułków, a IV bataliony ściągnąć pod Pragę, wynik tych zmagań zapewne byłby być zupełnie inny. Mielibyśmy pełnych 5 dywizji wobec niepełnych 6 dywizji przeciwnika, naprawdę można było myśleć o zwycięstwie.

Nie powiesz, że dołączenie IV batalionów do armii głównej było nierealne? A wtedy naprawdę mogliśmy się w maju zatrzymać nad Dźwiną lub Dnieprem.

Druga okazja przydarzyła się po bitwie pod Dębem - zapewne działanie ofensywne na Żelechów doprowadziłoby do klęski Dybicza. Jej skutki nie byłyby zapewne aż tak katastrofalne dla Rosjan (Gwardia, Pahlen II, Rüdiger), jak klęska w lutym, ale do Berezyny pewnie dałoby się dojść.

Powiesz - "i co z tego?".

Ano to z tego, że nie tylko Francja i Belgia, ale także W. Brytania i, co najważniejsze, Austria miała z Rosją na pieńku, czyli był wyraźny konflikt interesów. A Polska, która zrobiła coś, czego nie udało się Napoleonowi - rozbić GŁÓWNĄ armię rosyjską, jej dywizje stoją choćby nad Berezyną, czyli ma obszar operacyjny, stawała się bardzo atrakcyjnym sojusznikiem i lipiec nad Sekwaną z listopadem nad Wisłą mogłyby stać się zaczynem wojny europejskiej w układzie: Rosja, Prusy, Holandia versus reszta Europy i Turcja na dokładkę.

Zabrakło wiary w ..., no może nie w cuda, ale w szczęśliwy zbieg okoliczności. Za brak tej wiary nikogo nie potępię, za jej posiadanie tym bardziej. Można zresztą powiedzieć - zabrakło determinacji, takiej, którą widać w przytaczanej już wypowiedzi Żymirskiego.



Druga okazja nawet nie wymagała
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #21

     
20 Sądecki Pułk Piechoty
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 678
Nr użytkownika: 56.241

Stopień akademicki: antykomunista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 12/01/2010, 22:12 Quote Post


QUOTE
Nie łapię.


Przejęzyczenie, miałem na myśli że brak pojmania był błędem.


QUOTE
Ano to z tego, że nie tylko Francja i Belgia, ale także W. Brytania i, co najważniejsze, Austria miała z Rosją na pieńku, czyli był wyraźny konflikt interesów.


Myślę że pomoc Prus była mało realna, ale Austriaków jak najbardziej. Metternich by tego płazem nie puścił. Takie były założenia ŚP i czas pokazał że nawet po powstaniu list. było utrzymywane. Nie zapominaj kto wspomógł Austriaków w walce z Węgrami, mimo że nie można raczej mówić o miłości między Austrią a Rosją wink.gif .

QUOTE
A Polska, która zrobiła coś, czego nie udało się Napoleonowi - rozbić GŁÓWNĄ armię rosyjską


TY tak na serio? Może najpierw zestawienie ilościowe armii rosyjskiej z 1812 i 1831? Poza tym straty Rosjan w CAŁEJ wojnie były tak naprawdę niewielkie. Polacy nie potrafili wygrać nawet 1 kampanii a nawet jeśli to co by było dalej? Myślisz że nie została by wysłana nowa, większa armia?

QUOTE
Zabrakło wiary w ..., no może nie w cuda


Sukces powstania, tak to niewątpliwie byłby cud.

QUOTE
stawała się bardzo atrakcyjnym sojusznikiem i lipiec nad Sekwaną z listopadem nad Wisłą mogłyby stać się zaczynem wojny europejskiej w układzie: Rosja, Prusy, Holandia versus reszta Europy i Turcja na dokładkę.


Polacy prowadzili wtedy tak niemrawą dyplomację, że śmiem wątpić.

QUOTE
Nie powiesz, że dołączenie IV batalionów do armii głównej było nierealne? A wtedy naprawdę mogliśmy się w maju zatrzymać nad Dźwiną lub Dnieprem.


Jasne że mogliśmy, ale byłoby to bezsensowne. Napoleonowi nie udało się zabezpieczyć flanek armii a małej armii KP miałoby się to udać?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #22

     
jancet
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 762
Nr użytkownika: 52.484

Stopień akademicki:
Zawód: BANITA
 
 
post 13/01/2010, 20:28 Quote Post

QUOTE(20 Sądecki Pułk Piechoty @ 12/01/2010, 22:12)
Myślę że pomoc Prus była mało realna, ale Austriaków jak najbardziej. Metternich by tego płazem nie puścił. Takie były założenia ŚP i czas pokazał że nawet po powstaniu list. było utrzymywane. Nie zapominaj kto wspomógł Austriaków w walce z Węgrami, mimo że nie można raczej mówić o miłości między Austrią a Rosją wink.gif .

Znów nie łapię. Pomoc Prus dla kogo? Dla powstania zupełnie nierealna, dla Rosji - wystarczyłoby jedno słowo cara.
Pomoc Austrii dla powstania była faktem, udzielana po cichu i w ograniczonym zakresie, ale była. Galicyjscy ochotnicy konno i zbrojno przekraczali granicę Królestwa niemal kiedy chcieli i gdzie chcieli, byleby Austriacy mogli udawać, że o niczym nie wiedzą. Podobnie ukraińscy powstańcy weszli sobie do Galicji w zwartych oddziałach i, choć zostali internowani, to jednak nie wydani Rosjanom.
Austria jakoś nie udzieliła pomocy Rosji na początku niedawnej wojny tureckiej. Pomoc w 1849 roku przyjęła bardzo niechętnie i niezbyt była za nią wdzięczna, skoro kilka lat później Austriacy wzięli (skromny, bo skromny) udział w wojnie krymskiej PRZECIW Rosji.
Oczywiście, to że w 1831 w Wiedniu cieszono się z kłopotów Rosji, nie oznacza jeszcze, że cieszono by się z pełnej niepodległości Królestwa z przyłączonymi "województwami zabranymi".

QUOTE(jancet)
A Polska, która zrobiła coś, czego nie udało się Napoleonowi - rozbić GŁÓWNĄ armię rosyjską


QUOTE(20 Sądecki Pułk Piechoty)
TY tak na serio? [...]Polacy nie potrafili wygrać nawet 1 kampanii a nawet jeśli to co by było dalej? Myślisz że nie została by wysłana nowa, większa armia?

Na serio, tylko nie przypisuj mi myśli, których nie wypowiedziałem. W zasadzie wszyscy historycy wojskowości, którzy poważnie zajmowali się tą wojną, jak Willisen (Prusy), Puzyrewski (Rosja) i Tokarz (Polska) są zgodni, że nadarzyła nam się okazja do rozbicia armii Dybicza, którą wszyscy uważali za GŁÓWNĄ armię Rosji. Nadciągające korpusy rezerwowe (Rydygier, Roth, Kajsarow, ewentualnie Paweł Pahlen) mogłyby być w takiej sytuacji rozbijane oddzielnie, na zasadzie działania wzdłuż linii wewnętrznych z osią w Brześciu. Z pewnością Rosja wystawiłaby i trzecią armię, ale zanim by do tego doszło, sytuacja w polityce międzynarodowej mogłaby być zupełnie inna.

QUOTE(20 Sądecki Pułk Piechoty)
Polacy prowadzili wtedy tak niemrawą dyplomację, że śmiem wątpić.

Dyplomację Polaków, głównie Czartoryskiego, uważam za bardzo "mrawą". Nie jest tak łatwo kierować dyplomacją państwa, które nie istnieje. Nie da się zmienić ambasadora, wysłać noty, wyrazić sprzeciw. Wszystko dzieje się tajnie i poufnie i zapewne wiele działań tej tajnej dyplomacji pozostanie nieznane, ale wiele zdarzeń potraktowałbym jako wielki sukces dyplomatyczny powstania, które PRZEGRYWA wojnę. Gdyby wygrywało, łatwiej by się prowadziło dyplomację.

QUOTE(Jancet)
Nie powiesz, że dołączenie IV batalionów do armii głównej było nierealne? A wtedy naprawdę mogliśmy się w maju zatrzymać nad Dźwiną lub Dnieprem.


QUOTE([quote=20 Sądecki Pułk Piechoty)
Jasne że mogliśmy, ale byłoby to bezsensowne. Napoleonowi nie udało się zabezpieczyć flanek armii a małej armii KP miałoby się to udać?

Sorry, o jakim zabezpieczaniu flank myślisz? Te bataliony były wykorzystane do obrony twierdz, których nikt nie atakował. W obronie twierdzy nie trzeba manewrować, rozwijać się z kolumny marszowej w linię, tworzyć tyraliery, z linii zwijać się w czworobok przeciw kawalerii, albo formować kolumnę do ataku na bagnety. Naprawdę mogły te twierdze obsadzić nowe pułki - no, akurat tym trzeba by dać karabiny, kosztem pozostałych, ale na to broni by wystarczyło.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #23

     
20 Sądecki Pułk Piechoty
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 678
Nr użytkownika: 56.241

Stopień akademicki: antykomunista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 14/01/2010, 17:16 Quote Post

QUOTE
Znów nie łapię. Pomoc Prus dla kogo? Dla powstania zupełnie nierealna, dla Rosji - wystarczyłoby jedno słowo cara.


Rzecz jasna dla Rosjan. Mógłbyś rozwinąć tą myśl? Pytam bo jestem ciekaw.
QUOTE
Pomoc Austrii dla powstania była faktem, udzielana po cichu i w ograniczonym zakresie, ale była. Galicyjscy ochotnicy konno i zbrojno przekraczali granicę Królestwa niemal kiedy chcieli i gdzie chcieli, byleby Austriacy mogli udawać, że o niczym nie wiedzą.


O ile mi wiadomo, w ciągu powstania przerzucano dużo broni również przy granicy z Prusami.

QUOTE
Austria jakoś nie udzieliła pomocy Rosji na początku niedawnej wojny tureckiej. Pomoc w 1849 roku przyjęła bardzo niechętnie i niezbyt była za nią wdzięczna


To raczej oczywiste. Te narody nigdy się nie kochały ze sobą wink.gif . Chodziło mi o to że jeszcze po powstaniu list. ŚP działało.

QUOTE
Na serio, tylko nie przypisuj mi myśli, których nie wypowiedziałem.

Spokojnie, nic nie przypisuję.

QUOTE
nadarzyła nam się okazja do rozbicia armii Dybicza, którą wszyscy uważali za GŁÓWNĄ armię Rosji


Przecież ja nie przeczę że to była główna armia.
QUOTE
Nie jest tak łatwo kierować dyplomacją państwa, które nie istnieje. Nie da się zmienić ambasadora, wysłać noty, wyrazić sprzeciw. Wszystko dzieje się tajnie i poufnie i zapewne wiele działań tej tajnej dyplomacji pozostanie nieznane, ale wiele zdarzeń potraktowałbym jako wielki sukces dyplomatyczny powstania, które PRZEGRYWA wojnę


Ależ ja to rozumiem. Dlatego uważam że polska dyplomacja była zbyt słaba by coś zdziałać.


QUOTE
Sorry, o jakim zabezpieczaniu flank myślisz?

pisałeś:

QUOTE
Nie powiesz, że dołączenie IV batalionów do armii głównej było nierealne? A wtedy naprawdę mogliśmy się w maju zatrzymać nad Dźwiną lub Dnieprem.


Śmiem wątpić że Rosjanie nie spróbowaliby uderzyć z flanek na armię Polską. Zresztą jak już mówiłem, nie ma najmniejszego sensu pchać się tak daleko w głąb Rosji, na Litwę zresztą też.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

     
jancet
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 762
Nr użytkownika: 52.484

Stopień akademicki:
Zawód: BANITA
 
 
post 14/01/2010, 22:48 Quote Post

QUOTE(20 Sądecki Pułk Piechoty @ 14/01/2010, 17:16)
QUOTE
Znów nie łapię. Pomoc Prus dla kogo? Dla powstania zupełnie nierealna, dla Rosji - wystarczyłoby jedno słowo cara.

Mógłbyś rozwinąć tą myśl?

Prusy chyba już w grudniu deklarowały gotowość zbrojnej interwencji w Królestwie. Car zdecydowanie nie chciał skorzystać z takiej pomocy. Nic dziwnego - przecież połowa Królestwa to dawny zabór pruski.
Skąd o tym wiem, nie pamiętam, nie jestem zawodowym historykiem. Przyszły mi do głowy trzy pozycje:
Henryk Kocój, Prusy wobec Powstania Listopadowego, PWN, Warszawa 1980,
Henryk Kocój, Władze pruskie wobec Powstania Listopadowego, [w:] Powstanie Listopadowe 1830-1831. Dzieje wewnętrzne. Militaria. Europa wobec powstania, [red.:]Władysław Zajewski, PWN, Warszawa 1980,
Raymond Durand, Depesze z powstańczej Warszawy 1830-1831, Czytelnik, Warszawa 1830.
No, z okazji 150-ej rocznicy sporo wydano.

QUOTE
O ile mi wiadomo, w ciągu powstania przerzucano dużo broni również przy granicy z Prusami.

Rozumiem, że nie tyle "przy", co "przez" granicę pruską. Ja przypominam sobie jedynie informację o skonfiskowaniu transportu broni przez władze pruskie.

QUOTE
Spokojnie, nic nie przypisuję.

Tak dla pewności zreasumuję swoje poglądy w poruszanych przez Ciebie kwestiach:
1. Idea powstania miała dość szerokie poparcie społeczne, choć i lęk, i pragnienie zachowania status quo były też bardzo silne.

2. Racjonalnie rzecz biorąc trudno było w listopadzie 30 roku dostrzec jakiekolwiek szanse militarnego sukcesu powstania, więc tych, którzy usiłowali do niego nie dopuścić, nie należy pochopnie oskarżać o brak patriotyzmu.

3. W trakcie działań, na skutek błędów przeciwnika, nadarzyły się okazje do rozbicia głównej armii rosyjskiej i przeniesienia działań za Bug i Niemen.

4. Gdyby to się stało, to nasza dyplomacja, której działania oceniam i tak jako niezwykle skuteczne, nie musiałaby się przemęczać, bo tajne misje dyplomatyczne kilku krajów rwałyby ekstrapocztą, ścigając się, która pierwsza dotrze do Warszawy, a może raczej do Wilna czy Brześcia.

Rozważania, jakie działania należałoby podjąć po rozbiciu Dybicza gdzieś pod Miłosną i Okuniewem około 20 lutego to już "historical fiction". Jeśli chodzi o mój pogląd, to regularne wojsko należałoby koncentrować pod Brześciem lub Pińskiem, a dalej wysyłać tylko lekkie kolumny w celu wywoływania powstań na obszarze po Dźwinę i Dniepr.

Ps. Obawiam się, że jednak uzgodnimy poglądy. Szkoda, bo tak niewiele się tu dzieje rolleyes.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #25

     
20 Sądecki Pułk Piechoty
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 678
Nr użytkownika: 56.241

Stopień akademicki: antykomunista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 15/01/2010, 18:33 Quote Post

QUOTE
Prusy chyba już w grudniu deklarowały gotowość zbrojnej interwencji w Królestwie. Car zdecydowanie nie chciał skorzystać z takiej pomocy. Nic dziwnego - przecież połowa Królestwa to dawny zabór pruski.


Dzięki, o tym nie miałem pojęcia.


QUOTE
Rozumiem, że nie tyle "przy", co "przez" granicę pruską.


Jasne, przez. Czytałem dość dawno że władze pruskie, niezbyt dobrze przeszkadzały Polakom w przerzucie broni. Niestety nie pamiętam źródła sad.gif .
QUOTE
1. Idea powstania miała dość szerokie poparcie społeczne, choć i lęk, i pragnienie zachowania status quo były też bardzo silne.


Ano właśnie gdy już wybuchło większość już się biła. Ale czy w niektórych wypadkach bili się bo uznali "Wybuchło, nie mamy innego wyboru."
Inna sprawa przed wybuchem. Wtedy chyba tylko szlachta chciała, bynajmniej nie chodziło tylko o patriotyzm, ale w sporej części o przywrócenie dla niej przywilejów.

QUOTE
2. Racjonalnie rzecz biorąc trudno było w listopadzie 30 roku dostrzec jakiekolwiek szanse militarnego sukcesu powstania, więc tych, którzy usiłowali do niego nie dopuścić, nie należy pochopnie oskarżać o brak patriotyzmu.


zgoda.

QUOTE
3. W trakcie działań, na skutek błędów przeciwnika, nadarzyły się okazje do rozbicia głównej armii rosyjskiej i przeniesienia działań za Bug i Niemen.

QUOTE
4. Gdyby to się stało, to nasza dyplomacja, której działania oceniam i tak jako niezwykle skuteczne, nie musiałaby się przemęczać, bo tajne misje dyplomatyczne kilku krajów rwałyby ekstrapocztą, ścigając się, która pierwsza dotrze do Warszawy, a może raczej do Wilna czy Brześcia.


Teraz rozumiem. Chodzi Ci nie tyle o korzyści militarne czy terytorialne, ile o zaimponowanie zachodowi i skłonienie ich do walki wraz z Polakami. To ma sens. Jedynym problemem jest czas. Ale tego nie da się już przewidzieć.

QUOTE
Jeśli chodzi o mój pogląd, to regularne wojsko należałoby koncentrować pod Brześciem lub Pińskiem, a dalej wysyłać tylko lekkie kolumny w celu wywoływania powstań na obszarze po Dźwinę i Dniepr.


Racja, ale te powstania to głównie w celach politycznych.
QUOTE
Obawiam się, że jednak uzgodnimy poglądy. Szkoda, bo tak niewiele się tu dzieje


Niewątpliwie, ale nie ma się co martwić na zapas wink.gif .
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #26

     
jancet
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 762
Nr użytkownika: 52.484

Stopień akademicki:
Zawód: BANITA
 
 
post 15/01/2010, 20:28 Quote Post

QUOTE(20 Sądecki Pułk Piechoty @ 15/01/2010, 18:33)
Czytałem dość dawno że władze pruskie, niezbyt dobrze przeszkadzały Polakom w przerzucie broni.

Granice w ogóle nie są zbyt szczelne, jeśli nie opierają się na dużych rzekach to właściwie nie ma szans ich upilnować. Granica pruska była całkowicie sztuczna, przecinająca Wielkopolskę na pół (któż dziś pamięta, że np. Łódź i Piotrków Trybunalski leżą w Wielkopolsce?}, ludzie po obu stronach granicy świetnie się znali, to byli kuzyni, ziomkowie i przyjaciele, więc nielegalne przekraczanie granicy i przemyt trudno było powstrzymać. W końcu tych dywizjon jazdy poznańskiej jakimś cudem pojawił się w Warszawie praktycznie gotowy do boju - zdaje się, że i w tym przypadku granicę przekroczono nie tylko "konno i zbrojno", ale wręcz w regularnych szykach.

Natomiast z lektur, szczególnie pamiętników, wynika obraz, że pruscy pogranicznicy starali się temu przeciwdziałać, a Austriaccy byli głusi i ślepi. Nawet Dwernicki miał nadzieję, że przez Galicję po prostu przejdzie i wróci do Zamościa, albo pójdzie na Podole. No jednak tak dużego korpusu Austriacy nie mogli nie zauważyć.

Co do przekraczania granic - sam w 1978 roku kilkakrotnie przekroczyłem nielegalnie granicę polsko-radziecką na Sanie w Bieszczadach. Tego się nie da upilnować.

QUOTE
Inna sprawa przed wybuchem. Wtedy chyba tylko szlachta  chciała, bynajmniej nie chodziło tylko o patriotyzm, ale w sporej części o przywrócenie dla niej przywilejów.


Że ciężko było wziąć na siebie odpowiedzialność - to fakt.

Ale czy szlachcie brakowało przywilejów? W latach 1795-1830 szlachcie w zaborze rosyjskim żyło się dobrze. Tej z Królestwa - na pewno lepiej, niż pod władzą Prus (1795-1806) lub Austrii (1795-1809). Więc przejście pod berło cara raczej kojarzyło się z przysporzeniem przywilejów, niż z ich ubytkiem.

Ciekawy fragment znalazłem ostatnio u Aleksandra Gołyńskiego, Pamiętnik podolskiego powstania 1830-1831 roku, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1979. Autor opisuje tam zjazd przedstawicieli szlachty guberni podolskiej, zwołany na żądanie carskiego gubernatora, w celu uzgodnienia dostaw wołów, kaszy, owsa i siana oraz sucharów, wraz z podwodami i woźnicami (w oryginale "powózki i pogońce") do Uściługa na Wołyniu. Wartość tych dóbr miała być odliczona od przyszłorocznego podatku.

Szlachta się temu stanowczo sprzeciwiła i stanęło na tym, że wołów to w ogóle nie da, a inne materiały to tak, ale za gotówkę, i to nie do Uściługa, ale każdy powiat do swojej stolicy. Podano też konkretny termin - zgodny z planowanym terminem powstania, bowiem liczono na to, że dzięki temu nie tylko zapasy, ale i ruble wpadną w ręce powstańców.

Gubernator na te żądania przystał. Więc ten szlachecki samorząd w teoretycznie samodzierżawnej Rossiji swoje przywileje miał i potrafił z nich korzystać.

QUOTE
Jedynym problemem jest czas. Ale tego nie da się już przewidzieć.

Największym problemem było uwierzyć, że taki zbieg okoliczności może się wydarzyć. Gdyby nie odwilż w pierwszej połowie lutego, po bitwie grochowskiej Rosjanie po prostu po lodzie weszliby do Warszawy. Ale gdyby temperatura była o 2-3°C, poszedł by lód na Bugu i Dybicz utknąłby między Bugiem a Narwią niczym szczupak w saku. Wiele zależy od przypadku - szereg swych sukcesów Bonaparte zawdzięczał wierze w to, że nastąpi szczęśliwy zbieg okoliczności, oraz umiejętności chwytania tej szansy i obracania jej w strategiczny sukces.

QUOTE
te powstania to głównie w celach politycznych.

Przesadzasz. Samo zagrożenie wybuchem powstania powodowało, że korpusy Rydygiera, Rotha i Kajsarowa były trzymane na na Wołyniu, Podolu i Ukrainie. Powstania miały też duże znaczenie militarne.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #27

     
20 Sądecki Pułk Piechoty
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 678
Nr użytkownika: 56.241

Stopień akademicki: antykomunista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 16/01/2010, 16:39 Quote Post


QUOTE
Ale czy szlachcie brakowało przywilejów? W latach 1795-1830 szlachcie w zaborze rosyjskim żyło się dobrze. Tej z Królestwa - na pewno lepiej, niż pod władzą Prus (1795-1806) lub Austrii (1795-1809). Więc przejście pod berło cara raczej kojarzyło się z przysporzeniem przywilejów, niż z ich ubytkiem.


Jednak co innego przywileje na ziemiach należących do danego państwa, a co innego w królestwie połączonym unią personalną z jakimś państwem. Siłą rzeczy muszą być one większe. Nie twierdzę że zawsze tak być musi.
Poza tym czy to nie zawsze było tak, że szlachcie wciąż było mało?

QUOTE
Szlachta się temu stanowczo sprzeciwiła i stanęło na tym, że wołów to w ogóle nie da, a inne materiały to tak, ale za gotówkę, i to nie do Uściługa, ale każdy powiat do swojej stolicy. Podano też konkretny termin - zgodny z planowanym terminem powstania, bowiem liczono na to, że dzięki temu nie tylko zapasy, ale i ruble wpadną w ręce powstańców.


A to ciekawe i to ziemie bezpośrednio należące do Rosji. Dzięki.

QUOTE
Natomiast z lektur, szczególnie pamiętników, wynika obraz, że pruscy pogranicznicy starali się temu przeciwdziałać, a Austriaccy byli głusi i ślepi.


Tego też nie wiedziałem.


QUOTE
Przesadzasz. Samo zagrożenie wybuchem powstania powodowało, że korpusy Rydygiera, Rotha i Kajsarowa były trzymane na na Wołyniu, Podolu i Ukrainie. Powstania miały też duże znaczenie militarne.


Zapewne, nikt nie jest doskonały. Ale spróbuj sobie wyobrazić jak te powstania by wyglądały. To nie byłyby regularne działania, ale coś na kształt partyzantki. Bez odpowiednich przygotowań(a takich nie było) na danym terenie nie można prowadzić regularnych bojów.
Fakt Rosjanie się tego bali, ale czy przeciwko partyzantom skierowaliby całe korpusy zamiast oddziałów wydzielonych z kozaków i lekkiej piechoty.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #28

     
lynx321
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 45.263

Ryszard Bojankiewicz
Stopień akademicki: Doktor Medycyny
Zawód: Emeryt
 
 
post 16/01/2010, 17:18 Quote Post

QUOTE(20 Sądecki Pułk Piechoty @ 12/01/2010, 13:23)
QUOTE
Owszem. Nie tak zaczynał ale tak skończył gdy się ogłosił Cesarzem.


To będzie OT, ale jak czytam takie coś to krew mnie mnie zalewa. Wg. Ciebie dzień przed ogłoszeniem się nie był potworem a w momencie koronacji już był. Poza tym może lepiej nie rozpowszechniajmy czarnej legendy że Napoleon był zły a cała Europa cacy.


Jak tak naiwnie dosłownie chcesz sobie tłumaczyć to co tam napisałem, to nie ma rady. łopatą do głowy nikomu nie będę wsadzał o co mi chodzi.
A kim był Napoleon?
Demokratą, który niósł Libérté, Egalité, Fraternité, ludom Europy? Którym? Hiszpanom? Włochom? Rosjanom? Chłopom w Polsce? Na Białorusi? Ludom tego pstrego Cesarstwa Austryjackiego? Murzynom na Haiti/San Domingo czy w Guadeloupe? (Tak, orjentuję się iż to nie kraje Europy, nie musisz mnie tego wytykać). rolleyes.gif

QUOTE
Myślenie o sojuszniku idealnym, który nie dbając o swoje i swego narodu interesy będzie nas wspierał, bo nas niezwykle kocha, podziwia i żyć bez nas nie może, to właśnie jest absurdalna odmiana romantyzmu.


No właśnie jak można w ogóle myśleć że dla sojusznika PRIORYTETEM będą sprawy sojusznika a nie jego państwa-to jakiś absurd. Nic dziwnego, że dalej czytamy brednie typu "Napoleon to krwiopijca"


Tylko kto tak myśli czy myślał? Nie wmawiajcie w moje wypowiedzi tego Waszego zgadywania o co mi chodzi i jak ja o czymś myślę. Ani tego romantyzmu politycznego.

Jak sam tam zauważyłeś Królestwo było najbardziej demokratycznym zakątkiem Europy. Trzeba było ten skarb cenić i troskliwie pielęgnować, z nadzieją że może się kiedyś powoli po całym Rosyjskim Imperium rozwinie. W każdym razie nie powinno było pozwolić niedoświadczonym młodym zapalczywym ludziom dyktować przebieg dziejów w Kraju.

Romantykami uważam właśnie tych, którzy na tych stronach udowadniają że powstanie nasze uratowało Belgię. Po pierwsze kiedy, i którzy, Belgowie byli naszemi sojusznikami, po drugie poco właśnie romantycznie poświęcać cały Naród w Królestwie dla tych t zw sprzymierzeńców, po trzecie jaki procent powstańców o Belgii myślał, poza tym że był to jakiś tam pretekst do wywołania tego tragicznego powstania?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #29

     
adam1234
 

Honneur et Patrie
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.859
Nr użytkownika: 35.030

 
 
post 16/01/2010, 18:26 Quote Post

QUOTE
ale Fryderyk w pewnym momencie nie miał żadnych zauważalnych szans na wygranie Wojny Siedmioletniej. Grał na czas, to uciekał, to gdzieś atakował, ale tak, by nie dać się rozbić. Czekał na cud i cud się stał - Caryca zmarła, a następca był dlań pełen uwielbienia.


Wiara w podobny cud byla bardzo mocna w III Rzeszy pod koniec wojny. III Rzesza wojnę przegrała...

QUOTE
Ano to z tego, że nie tylko Francja i Belgia, ale także W. Brytania i, co najważniejsze, Austria miała z Rosją na pieńku, czyli był wyraźny konflikt interesów. A Polska, która zrobiła coś, czego nie udało się Napoleonowi - rozbić GŁÓWNĄ armię rosyjską, jej dywizje stoją choćby nad Berezyną, czyli ma obszar operacyjny, stawała się bardzo atrakcyjnym sojusznikiem i lipiec nad Sekwaną z listopadem nad Wisłą mogłyby stać się zaczynem wojny europejskiej w układzie: Rosja, Prusy, Holandia versus reszta Europy i Turcja na dokładkę.


Piękna, idealnie wpisująca się w ramy epoki o jakiej mówimy, wizja - IMHO całkowicie nierealna.

Zacznijmy od zatargów Wielkiej Brytanii z Rosją, a właściwie na to jak na te konflikty zapatrywał się ks. Adam Jerzy Czartoryski z czasów, gdy prowadził dyplomację bez listów uwierzytelniających. Bardzo trafnie zauważył on, że Wielka Brytania i Rosja posiadają sprzeczne interesy od Gibraltaru po Tybet. Te sprzeczne interesy doprowadzały nawet do konfliktów zbrojnych, czego przykładem była wojna krymska. Pomimo tego faktu sprawa polska nie została poruszona. Dlaczego nie została poruszona? Z trzech przyczyn, po pierwsze Wielkiej Brytanii nie zależało na destabilizacji systemu politycznego Europy; po drugie - Polska nie leży nad morzem; po trzecie - Wielka Brytania zawsze walczy do ostatniego żołnierza... swojego sojusznika. I pytanie najważniejsze: jaki interes miałaby Wielka Brytania w wypchnięciu Rosji z Europy?

O ile pierwszy argument nie może naruszyć Twej teorii, bo silni Polacy staliby się czynnikiem, który zniszczyłby system wiedeński o tyle drugi i trzeci powód są już w niej poważną luką. Nie wyobrażam sobie, żeby Brytyjczycy podjęli ryzyko wysadzenia desantu praktycznie w sercu imperium rosyjskiego. Bilans zysków i strat byłby zdecydowanie niekorzystny.

Jak pięknie ujął stosunek Wielkiej Brytanii E. Burke: Z punktu widzenia interesów brytyjskich Polska mogłaby, równie dobrze, leżeć na Księżycu.

Francja również nie miała realnych interesów nad Wisłą na co wskazują rządy jakobinów, żyrondystów, Napoleona III, czy samego Ludwika Filipa. Co więcej, w interesie Napoleona pokoju wcale nie była destabilizacja systemu powiedeńskiego. Choć należy pamiętać, że zrywy o ograniczonym zasięgu były z puktu wdzenia Francji korzystne - odciągały od niej uwagę.

Austria jawiąca się, w Twej wizji, jako sojusznik Polski również nie wydaje mi się rzeczą realną. Jakie korzyści mógł mieć Metternich z powstania niepodległej Polski? Całe Bałkany? Chyba nie mógł ich mieć, z uwagi na coś takiego jak równowaga sił. A co miałby w zamian? Potężne państwo mówiące o powrocie Galicji do "macierzy".

Mówiąc o dziejach sprawy polskiej w XIX wieku myślę, że trzeba zdać sobie sprawę z jednej rzeczy - w Europie środkowej nie było miejsca na więcej niż trzy państwa. Powstanie czwartego, niezależnie od tego czy byłoby ono bardzo słabe czy bardzo mocne, destabilizowało system polityczny Europy - tego żadne mocarstwo nie chciało, a sami Polacy byli za słabi, aby stworzyć nowy ład.

Chyba najlepiej wyraził to O. v. Bismarck, gdy rozważał skutki ewentualnej wojny z Rosją. Stwierdzał on, że w jej wyniku powstałoby państwo polskie, które z czasem by się uniezależniło i doprowadziło z powrotem do ukształtowania się Sojuszu Trzech Cesarzy.

Powstanie niepodległej Polski było uzależnione od upadku XIX-wiecznego świata. Stało się to dopiero w roku 1918, gdy zbiorowe samobójstwo Europy dobiegło końca.

QUOTE
Demokratą, który niósł Libérté, Egalité, Fraternité, ludom Europy?


Na szczęście demokratą nie był wink.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #30

4 Strony < 1 2 3 4 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej