Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Rosja: wojna domowa AD 1990,
     
Doktor Zło
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 502
Nr użytkownika: 62.471

 
 
post 16/11/2017, 1:28 Quote Post

W dziale historii alternatywnej przewijały się już kilka razy różne wersje innego podziału terenów po upadku ZSRR. Jednak żaden nie zakładał jak dotąd (a przynajmniej nie znalazłem takiego) od początku najgorszego scenariusza... Skoro Sowiety powstały w ogniu wojny domowej - czemu nie miałyby w niej spłonąć?

W OTL Związek Radziecki w miarę "płynnie" przeszedł z fazy upadającego imperium do etapu luźnej federacji, później zaś - rosyjskiego "rdzenia", otoczonego wianuszkiem państw poradzieckich. Załóżmy jednak, że proces ten nie przechodzi pokojowo... Składa się na to kilka czynników - trudności z wytyczeniem granic, które godziłyby roszczenia terytorialne eks-republik i skład narodowościowy pogranicza, brak "odpuszczenia sobie" Pribaltyki, wreszcie (warunek opcjonalny) wymiana Gorbaczowa na kogoś bardziej lubianego przez beton, który w krytycznym momencie zamiast języka dyplomacji wstawia - niech ironii stanie się zadość! - mowę o "jednym, niepodzielnym Związku Radzieckim".

W rezultacie na przełomie roku 1990/1991 mamy zamiast WNP mniej lub bardziej intensywną wojnę domową o wytyczenie granic między ZSRR/Rosją a Ukrainą, Białorusią, państwami bałtyckimi i pewnie na dobitkę krajami na południu - Czeczenia to pewnik, ale Kazachstan? Inne pomniejsze republiki? Oczywiście, na pewno przynajmniej część byłych republik będzie bić się nie tylko z "Matuszką", ale i same ze sobą...

Jak oceniacie możliwy przebieg militarnego rozpadu ZSRR? Czy któraś ze stron zdecyduje się na wykorzystanie w pełni radzieckiego arsenału? Co na to świat? I jaki będzie rezultat?
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
metalcoola
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 251
Nr użytkownika: 47.635

Stopień akademicki: BANITA
 
 
post 16/11/2017, 20:00 Quote Post

Rosja w 1990/1991 jest słabsza, ale nie słaba, obawiam się, że nawet połączone siły byłych republik ZSRR mogłoby nie dać rady. Jeśli Układ Warszawski jeszcze istnieje, to może być "ciekawie" jak zachowają się inne państwa członkowskie? I czy w następstwie wojny, Ukraina mogłaby spróbować zaatakować Polskę?

Ten post był edytowany przez metalcoola: 16/11/2017, 20:00
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
MateoSCE
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 5
Nr użytkownika: 102.093

Mateusz Sikora
Stopień akademicki: Mgr
Zawód: Audytor
 
 
post 17/11/2017, 10:10 Quote Post

Witam,

Jedynym momentem w którym wojna mogłaby wybuchnąć jest pucz Janajewa.
Gdyby beton partyjny był twardszy, a Jelcyn nie zdobył szerokiego poparcia międzynarodowego (np. USA nie chciało się mieszać w sprawy ZSRR). Wtedy sytuacja mogłaby eskalować, a armia włączyć się szerzej do akcji. Z jednej strony mielibyśmy demokratów zapewne pod przewodnictwem Jelcyna, który w zamian za obietnicę niepodległości dla republik mógłby mieć przewagę wobec czerwonych carów Janajewa, chcących utrzymać Jeden, niepodzielny Związek Sowiecki.

Pozdrawiam.
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
Kiszuriwalilibori
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 755
Nr użytkownika: 13.574

 
 
post 18/11/2017, 14:48 Quote Post

Młode republiki po ogłoszeniu niepodległości miały inne sprawy na głowie niż korekta granic. Zauważ, że nie słychać o sporach granicznych i próbach rozwiązywania ich metodami politycznymi. Od tej reguły mogły być dwa wyjątki - Łotwa i Kaukaz. Być moze bez większego ale Rosja była w stanie wywołać wojnę domową na Łotwie, zwłaszcza w momencie dna tamtejszego kryzysu. Ale i Rosja miała wtedy co robić
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
artie44
 

IX ranga
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.543
Nr użytkownika: 66.451

Stopień akademicki: magister
 
 
post 19/11/2017, 1:05 Quote Post

Do Doktor Zło
CODE
W dziale historii alternatywnej przewijały się już kilka razy różne wersje innego podziału terenów po upadku ZSRR. Jednak żaden nie zakładał jak dotąd (a przynajmniej nie znalazłem takiego) od początku najgorszego scenariusza... Skoro Sowiety powstały w ogniu wojny domowej - czemu nie miałyby w niej spłonąć?


Pewnie dlatego, że rozpad ZSRR nastąpił wtedy kiedy już nic tego tworu nie było w stanie uratować i po drugie i co ważniejsze rozpad nie powodował wymiany elit. Jakbyśmy się spojrzeli na to z szerszej pespektywy to przy władzy w republikach poza pewnymi krótkotrwałymi wyjątkami typu Gruzja czy w ogóle państwa bałtyckie w większości przypadków pozostał miejscowy aparat, który interesował utrzymanie władzy. Problemem było to, że Moskwa utraciła możliwości kontroli miejscowych władz. Postawa Gorbaczowa była nie bez znaczenia.

CODE
W rezultacie na przełomie roku 1990/1991 mamy zamiast WNP mniej lub bardziej intensywną wojnę domową o wytyczenie granic między ZSRR/Rosją a Ukrainą, Białorusią, państwami bałtyckimi i pewnie na dobitkę krajami na południu - Czeczenia to pewnik, ale Kazachstan? Inne pomniejsze republiki? Oczywiście, na pewno przynajmniej część byłych republik będzie bić się nie tylko z "Matuszką", ale i same ze sobą...

Nikogo granice, jeżeli rosyjskie oczywiście były bez zmian nie interesowały, jeżeli pozostała tam armia rosyjska. Jeżeli gdzieś można było utrzymać obecność rosyjską np. Jak Kaukaz (Abchazja, Naddniestrze, Płn Osetia tak uczyniono.

Tam gdzie miejscowy aparat się nie utrzymał ie Pribałtyka czy Gruzja dochodziło do krwawych zdarzeń lub konfliktów

CODE
W OTL Związek Radziecki w miarę "płynnie" przeszedł z fazy upadającego imperium do etapu luźnej federacji, później zaś - rosyjskiego "rdzenia", otoczonego wianuszkiem państw poradzieckich. Załóżmy jednak, że proces ten nie przechodzi pokojowo... Składa się na to kilka czynników - trudności z wytyczeniem granic, które godziłyby roszczenia terytorialne eks-republik i skład narodowościowy pogranicza, brak "odpuszczenia sobie" Pribaltyki, wreszcie (warunek opcjonalny) wymiana Gorbaczowa na kogoś bardziej lubianego przez beton, który w krytycznym momencie zamiast języka dyplomacji wstawia - niech ironii stanie się zadość! - mowę o "jednym, niepodzielnym Związku Radzieckim".


Ja bym to określił jako pewien proces upadku aparatu centralnego, a defragmentacja to konsekwencja próby utrzymania pewnej części status quo ante. Zauważmy, że republiki były mocno ze sobą tj bardziej z Rosją powiązane.

metalcoola
CODE
Rosja w 1990/1991 jest słabsza, ale nie słaba, obawiam się, że nawet połączone siły byłych republik ZSRR mogłoby nie dać rady. Jeśli Układ Warszawski jeszcze istnieje, to może być "ciekawie" jak zachowają się inne państwa członkowskie? I czy w następstwie wojny, Ukraina mogłaby spróbować zaatakować Polskę?

Wtedy jeszcze istniał przynajmniej formalnie Związek Radziecki.

MateoSCE
CODE
Witam,

Jedynym momentem w którym wojna mogłaby wybuchnąć jest pucz Janajewa.
Gdyby beton partyjny był twardszy, a Jelcyn nie zdobył szerokiego poparcia międzynarodowego (np. USA nie chciało się mieszać w sprawy ZSRR). Wtedy sytuacja mogłaby eskalować, a armia włączyć się szerzej do akcji. Z jednej strony mielibyśmy demokratów zapewne pod przewodnictwem Jelcyna, który w zamian za obietnicę niepodległości dla republik mógłby mieć przewagę wobec czerwonych carów Janajewa, chcących utrzymać Jeden, niepodzielny Związek Sowiecki.

Pozdrawiam.

Beton był dostatecznie twardy, problemem było to, że wojsko albo się nie chciało słuchać albo było w rozkładzie. Nie posłuchało się także KGB.

Kwestię oczywistą taką, jak kulturową skłonność do słuchania się władzy pomijam.

Ten post był edytowany przez artie44: 19/11/2017, 1:07
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

 
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej