Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
128 Strony < 1 2 3 4 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Powstanie Listopadowe - czy miało szansę wygrać?,
     
oscar
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 246
Nr użytkownika: 703

 
 
post 17/03/2004, 18:30 Quote Post

Lew Albionu mówił o Rosji. I nie jest tak jak twierdzisz że do tego schematu można by podstawić dowolny kraj, bo nie mieści sie w nim np. Austria i Włochy. Austria i Włochy nigdy nie były tak silne na jakie wygladały... i koniec. Dalsza część sentencji nie ma już egzystencjonalnej pożywki. Owszem, w drugą stronę jest i wiele krajów, które moga spełniać jedynie drugą część sentencji. I jest o wiele mniej krajów, które na przestrzeni dziejów, poprzez wykształcenie odmiennej od pozostałych państwa swoistej, magnetyzującej bo wpływającej na masową wyobraźnię kultury, które pozostawały swoistą zagadką dla ludzi własnej epoki. Do tych państw można zaliczyć Prusy Bismarckowskie, Rosję carów i wiktoriańską Anglię. i chodx Churchil miał na myśli Rosję kontekstowo w roku 1942 to sentencja ta jest głęboka przez pryzmat całych dziejów Rosji.
"Odeszliśmy bardzo daleko, bo aż o 90 bez mała lat od Powstania Listopadowego. Oczywiście, niczym nowym jest porównywać pewne procesy, zachodzące w różnych epokach i wyciągać wnioski. Ale może warto na chwilę wrócić do punktu wyjścia. [...]A naprawdę to było tak, że okazaliśmy się za krótcy na pokonanie choćby jednej tylko Rosji."
To, że okazaliśmy sie "za krótcy " to następstwo procesu, a nie przyczyna. O czymś innym rozmawialiśmy byśmy gdyby przedmiotem rozważań było "czy się bić?". Bo wtedy rozważalibyśmy przyczyny. Nie można jednak determinować przyczyn skutkami!
"Zastanawiamy się tutaj czy powstanie mogło wygrać, rozważamy różne scenariusze, ale te scenariusze muszą być realne. One się muszą zaczynać od momentu, w którym rozpoczynamy walkę z Rosją i pokonujemy ja. A pokonujemy ją nie pstryknięciem palcami, ale w wojnie, nie wykluczone że długiej i krwawej. Wychodzimy z niej zwycięsko, ale też i z kosztami w postaci przetrzebionej armii, nadwerężonych finansów i uszczuplonej bazy rekrutacyjnej. I teraz okazuje się, że zabawa zaczyna się od nowa, bo są jeszcze Prusy i Austria."
Przecież właśnie taka była sytuacja Polski w 1920 - wszystko zaczęło się od nowa, kiedy to za wschodnia granicą pojawiło sie nowe, krwiożercze państwo. Wystarczy przypomnieć sobie słowa Trockiego o konieczności powrotu Rosji do granic rozbiorowych. i była przetrzebiona Armia. Mało tego, przetrzebiona Armia, która stanowi osmagany weteraństwem, hierarchiczny trzon jest armią skuteczną, ale armia zlepiona z trzech różych systemów to poważny problem na każdej wojnie. I była upadła gospodarka, inna w zaborze austriackim, inna w kogresówce... bo przecież nie stać nas dziś, przy tym stanie wiedzy na niedocenianie czerwonoarmistów.
"Zgoda, ale też inaczej traktuje się emisariusza zbrojnej ruchawki, która wybuchła u nielubianego sąsiada (takiego emisariusza można nawet pogłaskać po głowie, żeby sąsiadowi zrobić wbrew, ale imho ze słów Metternicha wynika jasno, że nie pozostawiał on żadnych złudzeń), a zupełnie inaczej zareaguje się na zwycięstwo rewolucji, która to rewolucja może się rozszerzyć i na nasze państwo."
Zamojski nie był emisariuszem "zbrojnej ruchawki", co wynika nie z etymologi określenia zbrojna ruchawka. Nawet jeśli tak określali by powstanie sami powstańcy istotne było to, że Matternich traktował powstanie jako coś o wiele bardziej groźnego. świadczą o tym dokumenty matternichowskiej kancelarii, które rozchodziły sie po świecie, w których przebija strach wobec powstańczych wojsk i niewiarygodność ich sukcesów. Maternich mówiąc o niepodległości Polski nie był adwokatem trzech zaborców tylko swego kraju i utrzymania status qwo wobec wyszarpniętej z podziałów Galicji. Reakcja na zwycięstwo powstania to była odległa przyszłość i głeboko zdeterminowana działaniami powstańczymi. Im blizej było powstańcom do porażki, zwlaszcza po Ostrołece, tym głośniej krzyczała Austria o konieczności zdławienia powstania - to nie przypadek!
"A czy nie sądzisz, że tu mogłoby być podobnie? Że sam fakt zmartwychwstania Polski mógłby wywołać powstanie w Poznańskiem i Galicji?"
Otóż nie! Powstanie w poznańskiem roku 1831 było nie możliwa o czym doskonale wiedzieli mieszkańcy poznańskiego z Chłapowskim, Raczyńskim, Marcinkowskim na czele. Prusacy zdając sobie doskonale sprawę z sytuacji w Króleswie byli przekonani o tym, że powstanie wybuchnie w Poznaniu, świadczą o tym poufne dokumenty wywiadu słane masowo do berlińskiej centrali, a następnie szereg demonstracji siły przeprowadzonych przez Prusy w poznańskiem. Sieć konspiracyjna w poznańskiem była słabsza niż w Królewstwie, ale silną farkcją w powstanczych władzach zawiadowali przecież Niemojewscy czyli kaliszanie.
I wreszcie rabacja, która była bardziej ideowym wyskokiem niz zbrojnym powstaniem.
"Może oni się i nie lubili, ale jasno zdawali sobie sprawę, że jak się jeden naród poruszy i wyzwoli, to zachęci to inne. Car wolał więc zawczasu gasić węgierski pożar w Austrii, zanim znowu zacznie się palić w Polsce."
I znowu determinizm dziejowy! Przecież powstanie, krwawo i nie bez problemów stłumione było nie malym wstzrasem dla calej Europy. Wystarczy poczytać angielskie publikacje prasowe z okresu. To że car wolał dmuchać na zimne w roku 1848 bo świadomości caratu slowo "powstanie" nie kojarzyło się ze słowem "zbrojna ruchawka" tylko o wiele bardziej ponuro.
A na ostanie pytanie mogę odpowiedzieć tak: Prusy i Austria wolały zachować status qwo swoich niewielkich w stosunku do Rosji terytorialnie zdobyczy niż potwierdzać Święte Przymierze wobec sytuacji miedzynarodowej lat 30 XIXw.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
Coobeck
 

Moderator IV 2004 - IV 2014
*********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 6.350
Nr użytkownika: 696

 
 
post 17/03/2004, 21:56 Quote Post

Vitam

Widzę, że niejasno się wyraziłem, mówiąc o Churchilu. Otóż jego bon-mocik o Rosji uważam za błahostkę bez żadnego znaczenia dla naszej dyskusji o Powstaniu. Wypowiedział on swoją subiektywną opinię, którą ubrał w zgrabne słowa i to wszystko. Szermowanie tym powiedzonkiem jako argumentem w dyskusji uważam za bezsensowne. Dlaczego? Powiedzonko to oparte jest bowiem na stwierdzeniu "jest inaczej niż się nam wydaje". Czyli oparte na fałszywej przesłance, że wiemy nie tylko, jak wygląda to "jak się nam wydaje", ale też że znamy Prawdę Obiektywną i możemy te dwie sprawy porównać. A czy istnieje jakiś wzór matematyczny, do którego podstawiamy jako dane nazwę państwa, rok, tudzież jeszcze kilka innych danych i otrzymujemy wynik mówiący o tym, jaka jest obiektywna prawda? Mnie taki wzór znany nie jest, podejrzewam, że i Ty go nie znasz. Nasz pogląd na siłę / słabość Rosji czy dowolnego innego kraju jest najściślej rzecz biorąc subiektywny. I innej opinii niż subiektywna nie mamy i mieć nie będziemy. To można zmierzyć tylko organoleptycznie, to znaczy np. wypowiadając Rosji wojnę. Eksperyment na żywym organizmie da nam jakąś (bo też wcale nie jednoznaczną) odpowiedź. I koniec, że tak Cię zacytuję smile.gif
Wybacz, ale nie podejmę też dyskusji na temat, wybacz żarcik, magnetyzmu, elektryczności, grawitacyjności czy oddziaływań silnych i słabych kultury dowolnego państwa. Bo to też są kryteria ściśle subiektywne. I na jednego dana kultura zadziała, a na innego nie.
To tyle odnośnie tej, moim zdaniem, zupełnie zbędnej dygresji. Ten wątek uważam za zamknięty.

Ad rem.

To, że okazaliśmy sie "za krótcy " to następstwo procesu, a nie przyczyna. O czymś innym rozmawialiśmy byśmy gdyby przedmiotem rozważań było "czy się bić?". Bo wtedy rozważalibyśmy przyczyny. Nie można jednak determinować przyczyn skutkami!

Przyznam, że nie całkiem rozumiem, co masz na myśli. Ja patrzę na sprawę tak: mamy rok 1830, wiemy co było dalej. Ja twierdzę, że nawet w najlepszym dla nas razie inny możliwy przebieg wydarzeń nie będzie się znacząco różnił od tego historycznego. Bo dysproporcja sił i środków (którą poznać można m.in. właśnie po finale powstania) między nami a zaborcami jest faktem, który zastajemy na dzień dobry i którego nie będziemy w stanie zmienić w ciągu kilku miesięcy powstania.
Wyraziłem tutaj pogląd, że jedynym naszym ratunkiem było wzięcie do niewoli Konstantego i uczynienie go sztandarem. "Niech żyje król Konstanty I!" Bo wtedy można by liczyć na to, że Mikołaj faktycznie zgodzi się na awans braciszka. Na to, że powstaną dwie linie dynastyczne Romanowów, rosyjska i polska. Na to, że w traktatach pojawi się zastrzeżenie, że przedstawiciele linii z jednego państwa nie będą się mogli ubiegać o tron w drugim (co zabezpieczyłoby nasz przed próbami jakiejś unii personalnej i ponownym przyłączeniu Królestwa do Cesarstwa). I wtedy, jako państwo będące w sojuszu z Rosją, można by odebrać to, co nasze, czyli Galicję, Poznańskie i Pomorze (Rosja dostałaby część łupu w postaci np. Prus Wschodnich, osłabienia Austrii i możliwości większej penetracji w kierunku Bałkanów). Oczywiście to już zaczyna być pełną gębą historia alternatywna, może nie tu jest miejsce, żeby prezentować taki scenariusz...
Jak więc widzisz, przedstawiłem moją wizję możliwego przebiegu wydarzeń. Mało realnego, to prawda. Ale wskazałem dokładnie, gdzie, moim zdaniem, popełniono błędy i co należało zrobić inaczej, tudzież jak należało to zrobić.
Teraz czekam, że Ty zrobisz to samo. Powiesz, gdzie, Twoim zdaniem, zawalono sprawę, oraz co i jak należało robić, żeby bez pomocy z zewnątrz, w obliczu walki na trzy fronty, wywalczyć niepodległą Rzeczpospolitą.
Jak na razie główną przesłanką Twojego twierdzenia jest to, że Austria i Prusy palcem by nie kiwnęły żeby ratować Cara.

Ale przecież w świetle faktów, które sam przedstawiłeś, to twierdzenie stoi pod duuużym znakiem zapytania.

Jedyne na co było stać wielkiego Matternicha to buńczuczne stwierdzenie, że "Polska nie może być uprawniona do niepodległości"

Ano właśnie. Bez żadnych złudzeń, bez snucia miraży. Twarde Nie dla naszej niepodległości i koniec. A że na nic innego nie było go stać, twierdzisz... A zapytam - czy musiało go być stać? Polska armia przez cały czas walczyła z wojskami rosyjskimi i jakoś nic nie zapowiadało, że ta walka rychło się zakończy i rząd w Warszawie będzie miał rozwiązane ręce. Od wybuchu Powstania do bitwy pod Iganiami (10 IV), po której w skutek niefortunnych decyzji Skrzyneckiego utraciliśmy inicjatywę, upłynęło raptem 5 miesięcy i kilka dni. Od wybuchu do Ostrołęki (26 V), pod którą na dobrą sprawę wszystko się rozstrzygnęło, trochę więcej niż pół roku. Metternich po prostu nie musiał się na nic więcej zdobywać, bo Rosja sama sobie poradziła.

Powstanie w poznańskiem roku 1831 było nie możliwa o czym doskonale wiedzieli mieszkańcy poznańskiego z Chłapowskim, Raczyńskim, Marcinkowskim na czele. Prusacy zdając sobie doskonale sprawę z sytuacji w Króleswie byli przekonani o tym, że powstanie wybuchnie w Poznaniu, świadczą o tym poufne dokumenty wywiadu słane masowo do berlińskiej centrali, a następnie szereg demonstracji siły przeprowadzonych przez Prusy w poznańskiem.

Czyli sam przyznałeś, że Prusy były przygotowane do działania i już zawczasu spacyfikowały sytuację u siebie. Co powstrzymałoby je przed wkroczeniem do Polski, choćby w celu odzyskania tych ziem, które zagarnęły w III rozbiorze i które utraciły przez Napoleona?

I jeszcze kwestia rabacji. Wspomniałem o niej nieprzypadkowo. Powtórzę - w Wielkopolsce w 1918/19 walczyło całe społeczeństwo. Zaś chyba doskonale wiesz, jak bardzo na losach powstania zaciążyła postawa większości chłopów, ich bierność. Nie była to jeszcze sytuacja taka jak w 1863, kiedy to niektórzy wydawali schwytanych powstańców Rosjanom w zamian za nagrodę, ale i tak brak reform srodze się zemścił. Oczywiście, gdyby rząd powstańczy ogłosił, że chłop, który na ochotnika wstąpi do powstańczej armii, zostanie uwłaszczony, historia być może mogłaby rzeczywiście inaczej się potoczyć. Ale na takie radykalne postawienie sprawy nie zdobyto się nawet po klęsce pod Ostrołęką i w obliczu napierającej armii rosyjskiej. Więc tym bardziej nie widzę żadnych okoliczności, które mogłyby spowodować takie rozstrzygnięcie sprawy u samego początku powstania.
Tak więc porównanie z sytuacją w 1918 czy 1920 zawodzi. Odsetek ludności, która walczyła w Powstaniu a odsetek ludności, która walczyła w Wielkopolsce czy z bolszewikami to dwie zupełnie różne rzeczy. Z wyraźnym wskazaniem na niekorzyść Powstania.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #17

     
corvinus
 

Googlomaniak
*******
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 2.360
Nr użytkownika: 324

 
 
post 17/03/2004, 22:55 Quote Post

Proponuję zapoznać się z analogiczną dyskusją na http://forum.gery.pl/index.php?showtopic=20426
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
oscar
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 246
Nr użytkownika: 703

 
 
post 18/03/2004, 13:24 Quote Post

W zasadzie nic wiecej nie miał bym do dodania...prócz wyłuszczenia raz jeszcze tego co przedstawiłem w dwóch poprzednich postach.
"Przyznam, że nie całkiem rozumiem, co masz na myśli. Ja patrzę na sprawę tak: mamy rok 1830, wiemy co było dalej."
To twoje zdanie najdobitniej swiadczy że nie przekonam Cię o bezsensowności determinowania przyczyn skutkami. Owszem ty wiesz, a kto w 1830 roku wiedział?
"Czyli sam przyznałeś, że Prusy były przygotowane do działania i już zawczasu spacyfikowały sytuację u siebie. Co powstrzymałoby je przed wkroczeniem do Polski, choćby w celu odzyskania tych ziem, które zagarnęły w III rozbiorze i które utraciły przez Napoleona?"
Przeczytaj jeszcze raz co napisałem o roli Prus w Powstaniu. Proponuję zapoznać się z działaniami Chłapowskiego na Litwie i przekroczeniu kordonu.
"Ano właśnie. Bez żadnych złudzeń, bez snucia miraży. Twarde Nie dla naszej niepodległości i koniec."
Odsyłam do dokumentacji kancelarii Matternicha, gdzie jest czarno na białym jakie obawy żywiła Austria i na co mogła sobie pozwolić w pierwszych miesiącach powstania.
itd, wybacz - ale ta dyskusja staje się jałowa. Moich argumentów już w innych barwach przedstawić się nie da.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
Coobeck
 

Moderator IV 2004 - IV 2014
*********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 6.350
Nr użytkownika: 696

 
 
post 18/03/2004, 15:49 Quote Post

Owszem ty wiesz, a kto w 1830 roku wiedział?

Czy brak wiedzy spowoduje, że jakieś niemożliwe działanie stanie się możliwe?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
oscar
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 246
Nr użytkownika: 703

 
 
post 18/03/2004, 15:59 Quote Post

a czy powstańcy wiedząc, że nie mają szans walczyli by dalej?
Tu nie chodzi o posiadanie odpowiedniej wiedzy czy nie posiadanie jej dla samych zainteresowanych. Tylko nie wolno nam osądzać szans jakiejkolwiek ze stron wiedząc jaki był rozwój wypadków dalej.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #21

     
Coobeck
 

Moderator IV 2004 - IV 2014
*********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 6.350
Nr użytkownika: 696

 
 
post 18/03/2004, 16:03 Quote Post

OK, czyli zostajemy przy swoich opiniach, żaden drugiego nie przekonał smile.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #22

     
oscar
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 246
Nr użytkownika: 703

 
 
post 18/03/2004, 16:35 Quote Post

zgoda, póki co zawieszenie broni, ok?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #23

     
Coobeck
 

Moderator IV 2004 - IV 2014
*********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 6.350
Nr użytkownika: 696

 
 
post 18/03/2004, 20:58 Quote Post

zgoda, póki co zawieszenie broni, ok? (Oscar)

Ależ Drogi Oscarze, ja tego absolutnie nie traktowałem w kategoriach jakiegoś starcia zbrojnego, broń jest tu nie na miejscu smile.gif Dyskusja była bardzo interesująca, sporo się przy okazji dowiedziałem; mam też nadzieje, że udało się nam pobudzić P.T. Czytających do snucia własnych przemyśleń i rozważań ta ten naprawdę ciekawy temat.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

     
oscar
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 246
Nr użytkownika: 703

 
 
post 18/03/2004, 21:19 Quote Post

I owszem i wzajemnie, proszę potraktuj te słowa o "broni" w charakterze literackiej hiperboli, ale przyznaję, że "starcie" z takim adwersarzem było ogromną przyjemnością. "czapki z głów"
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #25

     
Gasio
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 154
Nr użytkownika: 838

 
 
post 11/04/2004, 17:17 Quote Post

Moim zdaniem szanse na zwycięstwo są zawsze. Nawet w najgorszych tarapatach i nawet przy znacznie mniejszych siłach. Co do samego powstania listopadowego to uważam, że były szanse na zwycięstwo choć trzeba było zaryzykować i w pełni wykorzystać teorie Prądzyńskiego oraz Bema. Może wtedy los byłby inny kto wie.. Takich argumentów jest mnóstwo, ale cóż - nikt nie wie co by było gdyby... dry.gif



[mod:edycja ogonków]

Ten post był edytowany przez Rothar: 18/06/2004, 13:36
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #26

     
aurinko
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 2
Nr użytkownika: 858

 
 
post 15/04/2004, 12:42 Quote Post

POWSTANIE LISTOPADOWE- CIENIE I BLASKI



Dzień 29 listopada 1830r wpisany jest w czas epoki romantyzmu- gorących serc i gwałtownych uczuć. W czas, w którym młodzi ludzie buntowali się przeciwko sytuacji politycznej w Królestwie. Czas szalony i płomienny, przepełniony spontanicznością i miłością ( również do Ojczyzny). Młodzi ludzie, pragnący wolności i niezależności postanowili o nią zawalczyć. Doprowadzili do wybuchu powstania- szeregu sukcesów i niepowodzeń, mnóstwa bohaterskich czynów, ale i wielu pomyłek i niedopatrzeń. I chociaż brak konkretnego planu, przemyślenia działania, a także niewiara władzy i wielu generałów w zwycięstwo doprowadziła powstanie do upadku, było ono dowodem na patriotyzm Polaków i ich gotowość do obrony niepodległości.
Powstanie listopadowe rozpoczęło się w stolicy pod wodzą Piotra Wysockiego. Opracowany był plan początkowy. Warszawa została podzielona na trzy części. Ustalono jak mają wyglądać wstępne działania zbrojne. Niewielki oddział (niespełna trzydziestu cywilów i podchorążych) zaatakował Belweder w celu odsunięcia wielkiego księcia Konstantego, naczelnego wodza armii polskiej, od władzy i wzięcia go jako zakładnika. Niestety, książę zdołał uciec, więc zamach się nie powiódł.
W tym momencie zabrakło planu i opracowania kolejnych działań, ponieważ początkowy plan nie zdał egzaminu. W dużej mierze zawinił tu Piotr Wysocki, który uprzednio starał się o pozyskanie aprobaty u znanych generałów i u władz. Jednak nie otrzymał jej. Wiedział więc, że nie będzie miał oparcia we władzy, a mimo to zaryzykował i doprowadził do wybuchu powstania.
Mieszkańcy bogatych ulic (Krakowskiego Przedmieścia czy Nowego Świata) a także wyżsi oficerowie odmówili brania udziału w walce. Gdyby nie lud Starego Miasta, powstanie upadłoby w ciągu kilku dni(najwyżej). Warszawa, tylko dzięki odważnej walce partyzantów była wolna. Jednak pojawił się kolejny problem: rewolucjoniści nie byli w stanie zorganizować silnego ośrodka cywilnej władzy. Zrobili to konserwatyści, którzy nie popierali powstania i chcieli je stłumić, a także porozumieć się z carem. Rada Administracyjna sprytnie przekształciła się w Rząd Tymczasowy, pozostawiając w swoich szeregach kilku ludzi z Klubu Patriotycznego( m.in. Joachima Lelewela).
5XII dyktaturę objął gen. Józef Chłopicki, który mimo że znany był z osobistych zatargów z Konstantym, należał do przeciwników rewolucji i nie chciał zrywać więzi z caratem. Konserwatyści już dawno upatrzyli sobie jego osobę na przywódcę powstania, bowiem znali jego stosunek do wojny z Rosją i przez to, ogłaszając go wodzem, skazywali powstanie na niepowodzenia. Chłopicki już na samym początku objęcia dyktatury wysłał do Petersburga ministra Druckiego- Lubeckiego , by doprowadził do kompromisu z carem. W Warszawie zaś odmawiał wyruszenia wojsk w kierunku Litwy, oraz tłumił wszelkie poruszenia zbrojne. Starał się zagłuszyć nastroje patriotyczne, zniechęcił chłopów do powstania, przyjmował niezdecydowaną postawę wobec Rosji, a także dopuszczał się do poważnych zaniedbań w armii. Jego działania nie zniechęciły jednak warszawskich demonstrantów, pod których naciskiem sejm ogłosił powstanie narodowe.
Gdy w styczniu 1831r car Mikołaj I zażądał, by Polacy złożyli broń i zdali się na jego łaskę i niełaskę, oraz zagroził ukaraniem buntowników, Chłopicki publicznie skompromitowany, złożył władzę dyktatorską.
Do stolicy zaczęli napływać ludzie z Galicji i Poznańskiego, z Krakowa, z zaboru pruskiego, a także młodzież ziemiańska. W ludziach obudził się patriotyzm. Wystąpiono przeciwko rządowi, który działał na szkodę polskości. Zaczęto wydawać broszury i gazety( m.in. „Nowa Polska”), nawołujące do działania, przestała istnieć cenzura. Zwolennicy niepodległości zaczęli spotykać się w kawiarniach (zwłaszcza w „Honoratce” przy ul. Miodowej). Ludzie zaczęli myśleć pozytywnie i uwierzyli w zwycięstwo.
Wszystko zapowiadało się dobrze. Lewica, opowiadająca się za niepodległością odżyła i przybrała na sile. Wznowiono Klub Patriotyczny, który odrodził się pod nazwą Towarzystwo Patriotyczne. Postanowiono zmusić sejm do faktycznego poparcia powstania. Tak więc 25 I 1831r działacze Towarzystwa zorganizowali w Warszawie manifestację patriotyczną ku czci straconych z wyroku cara Mikołaja I dekabrystów. Doprowadziła ona do powzięcia uchwały o detronizacji cara. Wojna z Rosją stała się więc nieuchronna.
29 I 1831r wobec nowej sytuacji powołano Rząd Narodowy, na czele którego stanął książę Adam Czartoryski. Jednak był to rząd skłócony wewnętrznie, dodatkowo zależny od sejmu, który to zostawił sobie władzę zwierzchnią. Te wewnętrzne sprzeczności rzuciły cień na późniejsze walki i na powodzenie powstania, na którym przecież powinno zależeć wszystkim Polakom.
Wodzem naczelnym mianowano księcia Radziwiłła, który był człowiekiem nieudolnym. Uzyskał szerokie uprawnienia: był całkowicie niezależny w sprawach wojskowych i prowadzeniu wojny. Jego dyktatura była jednak tylko pozorem, gdyż faktyczną władzę sprawował w dalszym ciągu gen. Chłopicki.
Gdy na początku lutego do Polski wkroczyła 115 tysięczna armia Iwana Dybicza, nikt nie wierzył w wygraną. Polskie oddziały liczyły zaledwie około 50 tys. żołnierzy, na dodatek niedokładnie uzbrojonych (za sprawą gen. Chłopickiego, który opóźniał rozbudowę i uzbrojenie armii). Wojska rosyjskie miały nad nami przewagę kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy. Dlatego też ogromne znaczenie dla Polaków miały wygrane walki pod Stoczkiem, Dobrem i Wawrem. Dodawały one otuchy powstańcom i podnosiły ich na duchu, dając wiarę w zwycięstwo.
Mogłoby się wydawać, ze Polska stała na straconej pozycji, ze względu na stosunek ilościowy wojsk. Jednak nie do końca jest to prawda, ponieważ żołnierz Polski był świetnie wyszkolony nie tylko w musztrze, ale i w sprawności manewrowania i celności ognia. Był też przygotowany to trudnych warunków bojowych. Tym przewyższał żołnierza rosyjskiego.
25 II 1831r przez cały dzień trwały zacięte walki pod Olszynką Grochowską, gdyż Polacy chcieli walczyć do końca i (jak przewidywano, porównując siły wojsk) przegrać z honorem. Tutaj szczególnym męstwem wykazał się 4 pułk piechoty. Dzielnie obronił Grochów. Armia Dybicza wycofała się do ujścia Wieprza w celu zregenerowania sił.
Ponieważ gen. Chłopicki został ranny pod Grochowem, a książę Radziwiłł obnażył w niej całkowicie swoją nieudolność; po walce rząd mianował naczelnym wodzem gen. Jana Skrzyneckiego. Niestety w ogóle nie wierzył on w zwycięstwo Polaków i był przeciwny powstaniu. Generał Ignacy Prądzyński, wybitny strateg wojskowy opracował plan ataku na korpus Rozena, stacjonujący w okolicy Siedlec. Plan ów przewidywał uderzenie na oddziały osłaniające rosyjskie magazyny żywności, amunicji i broni. Skrzynecki zajął się wykonywaniem tego planu. Ruszył na wschód zwyciężając kolejno w trzech bitwach: pod Wawrem, Dembem Wielkim i Iganiami (10 IV). Nie wykorzystał jednak danej mu szansy. Zawrócił wojska w stronę Warszawy, gdzie zapanował prawie miesiąc totalnej bezczynności. Było to bardzo nierozsądne z jego strony. Działał na szkodę Królestwa, gdyż armia Dybicza, wsparta posiłkami nadciągała do stolicy.
Wojska carskie były wówczas w bardzo trudnej sytuacji, gdyż żołnierzy zaczęły atakować choroby, zwłaszcza cholera. Utracono większość zdobyczy z początkowych działań. Na dodatek na Litwie i Białorusi doszło do rozszerzenia powstania, co na długi czas odciążyło Warszawę odciągając część sił rosyjskich, która miała napaść na stolicę.
Skrzynecki zaś, mając tak doskonałe zaplecze wojskowe i duże szanse na zwycięstwo, okazał się tchórzem. Wolał bowiem nie narażać armii i czekał na wsparcie innych mocarstw. Jednakże Warszawa była dyplomatycznie osamotniona. Europejskie mocarstwa przyglądały się z daleka, wyrażając albo formalną życzliwość, albo zachowując bezpieczną neutralność. Dyplomatyczne działania A. Czartoryskiego nie przynosiły oczekiwanych rezultatów: Anglia i Francja, mimo iż z zadowoleniem obserwowały rozwój powstania, nie zamierzały się angażować w udzielanie Polsce pomocy. Nawet papież Grzegorz XVI nieprzychylnie odniósł się do sytuacji w Królestwie i uznał powstanie za nielegalne.
Bezczynności Skrzyneckiego zaradził Prądzyński, który narzucił mu plan ataku na obóz carski, stacjonujący samotnie w pobliżu Ostrołęki. Generał Skrzynecki bardzo się ociągał i wykonał swoje zadanie bardzo nieudolnie, i z mnóstwem błędów. 26 V Polacy ponieśli dotkliwą klęskę pod Ostrołęką, i gdyby nie wsparcie artylerii konnej Józefa Bema, pogrążyliby się zupełnie.
Bitwa pod Ostrołęką była klęską nie tylko fizyczną, ale i psychiczną. Żołnierze zwątpili w zwycięstwo, stracili wiarę we własne siły oraz przestali ufać dowództwu. Nastroje patriotyczne przygasły. Winę za to ponosił między innymi rząd, który był przeciwny rewolucji i oczekiwał pomocy od mocarstw zachodnich, a wojnę z Rosją chciał wykorzystać tylko jako dowód na pogwałcenie uchwały kongresu wiedeńskiego. Dowódca, Jan Skrzynecki zachował się nieodpowiedzialnie, ponieważ nie powinien był podejmować się przeprowadzenia walk, w których powodzenie nie wierzył, i którym był przeciwny. Niepotrzebnie też zwlekał miesiąc czasu z podjęciem jakichkolwiek działań, mając pod ręką wojsko, które bardzo chciało walczyć (po serii sukcesów). Mógłby sprawnie pokonać oddziały rosyjskie, ponieważ armia Dybicza nie zdążyła jeszcze wtedy otrzymać wsparcia z kraju. Jego opieszałość i chorobliwa wstrzemięźliwość przed działaniem sparaliżowały akcję wojenną oraz doprowadziły ją do fiasku. Brakowało społecznego programu i wydawania przemyślanych decyzji. Rząd działał opieszale, wcale nie mając na celu dobra narodu polskiego.
Po bitwie pod Ostrołęką zaczęły narastać trudności wewnętrzne. Brakowało pieniędzy w skarbie państwa, a burżuazja nie kwapiła się do pomocy. Mnożyły się wystąpienia przeciw rządowi, któremu zarzucano niewłaściwe prowadzenie wojny. Rosło niezadowolenie.
Armia w dalszym ciągu pozostawała bierna. Gen. Skrzynecki nie kwapił się dalszych działań, od czasu do czasu tylko, dla pozoru wyprawiając niewielkie oddziały polskie przeciwko niewielkim kolumnom rosyjskim.
W tym czasie po śmierci Dybicza ( umarł na cholerę), dowództwo w armii rosyjskiej obrał Paskiewicz, który zorganizował wyprawę na Królestwo. Teraz wojska rosyjskie zagrażały stolicy od zachodu, ponieważ dowódca carski prowadził swoje wojska w dół Wisły, przez woj. płockie. Gen. Skrzynecki w dalszym ciągu nie reagował. Pozostawał bierny, co wywołało oburzenie ludności stolicy. Nastroje były coraz bardziej gorące i wzburzone. Nareszcie 29.VI lud Warszawy zebrał się pod Zamkiem, by zaprotestować przeciw stagnacji władz. Dopiero w sierpniu sejm zdecydował się na zdymisjonowanie gen. Skrzyneckiego. Jego następcą mianowano gen. Dembińskiego, ale on również zawiódł oczekiwania i nie spróbował nawet rozstrzygnąć bitwy na przedpolach Warszawy. Wobec takiej sytuacji ludność stolicy zaczynała się burzyć. Mieszczaństwo i inteligencja obawiały się grożącej klęski militarnej. Szemrano też na temat powszechnie panującej drożyzny.
W tym czasie także w Towarzystwie Patriotycznym rosła niechęć do rządu. Liczni młodzi oficerowie i uchodźcy z ziem zabranych zaczęli dołączać do tej organizacji.
15 VIII wzburzony pochód składający się z członków Towarzystwa i przeciwników władzy, ruszył na ulice stolicy, aż wreszcie dotarł do Zamku. Mimo iż Pułaski i Czyński wzywali do uciszenia się i rozejścia, wściekły tłum siłą wdarł się do budynku, by dokonać samosądu na „zdrajcach” narodu. Powieszono kilkunastu szpiegów. Towarzystwo nie było w stanie zapanować nad gwałtownością sytuacji. Interwencja wojska i brutalna pacyfikacja stłumiły zryw.
Wydarzenia te spowodowały mobilizację sił koalicji. Rząd Narodowy podał się do dymisji. Adam Czartoryski wyjechał z Warszawy, tak jak wielu innych. 17 VIII gen. Jan Krukowiecki został nowym prezesem rządu, zyskując cały wachlarz uprawnień. Za jego kandydaturą opowiedziało się kilku członków Towarzystwa Patriotycznego (np. Mochnacki), którzy mylnie odebrali jego dezaprobatę wobec gen. Skrzyneckiego, jako chęć doprowadzenia powstania do zwycięstwa. Ten zaś po objęciu władzy rozwiązał Towarzystwo Patriotyczne i kazał rozstrzelać kilku jego członków.
Wobec sytuacji, gdy Warszawa była zagrożona rychłym atakiem wojsk rosyjskich, ze stolicy wyruszyły na wschód dwa korpusy pod wodzą gen. Tomasza Łubieńskiego i gen. Hieronima Ramorina. Postawienie na czele armii gen. Ramorina było z góry zaplanowane i równało się z niepowodzeniami na całej lini. Ów generał znany był bowiem ze swojej nieudolności. Tak też się stało. Polacy ponieśli porażkę, nie zdążając nawet powrócić na czas do Warszawy, w tym krytycznym dla niej momencie.
6 IX 1831r. do stolicy wkroczyły wojska rosyjskie i rozpoczęła się kontrrewolucja. Siły były nieporównywalne. Polska armia liczyła o połowę mniej żołnierzy niż wojska Paskiewicza. Ta sama proporcja dotyczyła dział.
Krukowiecki pragnął utrzymać autonomię, myślał więc o kapitulacji. Dopiero pod wyraźnym naciskiem sejmu przystąpił do obrony Warszawy.
Już sam początek działań ze strony polskiej był porażką, ponieważ mylnie przewidziano kierunek szturmu wroga. Spodziewano się ataku z południa, Paskiewicz tym czasem nakazał atak na najsilniejszą część stolicy- Wolę.
Polacy pokazali po raz kolejny swe bohaterstwo. Dzielnie broniła się reduta Ordona, która w momencie największego zagrożenia została wysadzona. W obronie Woli zginął kaleki generał Sowiński, który mimo zerowych szans na zwycięstwo nie poddał się do ostatniej chwili.
Zaczęła się obrona Modlina, która trwała dwa dni.
Propozycja zakończenia wojny wysunięta przez gen. Krukowieckiego nie znalazła poparcia (usunięto go za to żądanie z urzędu). Bitwa rozgorzała na nowo. Dowództwo objął gen. Maciej Rybiński, który niestety, podobnie jak jego poprzednik myślał o kapitulacji, mimo, iż armia polska liczyła jeszcze ok. 60 tys. ludzi. Rozpoczął rokowania z Paskiewiczem. W wojsku zaczęły się dezercje. Żaden z dowódców nie miał zamiaru walczyć. Dopiero, gdy gen. Paskiewicz zażądał bezwzględnej kapitulacji, dowództwo nie uznało żądań i zdecydowano się na przekroczenie granicy i złożenie broni.
Ostateczny upadek powstania przypieczętowała kapitulacja twierdz Modlina 7 X 1831r .
Uważam, że błędem było rozpoczęcie powstania w Warszawie. Moim zdaniem wybuch powstania należało rozpocząć na Litwie. Nastroje antyrosyjskie rosły tam żwawo po tym, jak Mikołaj I zaczął znosić przywileje dla Litwinów, którym tym samym przybyło chęci do walki. Tam zgromadzono by większą liczbę żołnierzy i chętnych do udziału w powstaniu, co dałoby duże szanse na powodzenie. Królestwo zaś mogłoby być w tym czasie magazynem broni. Ponieważ nie stało się tak i powstanie rozpoczęło się w Warszawie, Litwini radzili sobie sami. W początkach marca 1831r. spontanicznie rozpoczęły się pierwsze walki pod hasłami uwłaszczenia. Walczyła głównie szlachta. Przez cztery miesiące Litwini blokowali wojska rosyjskie. W maju (dopiero) nadeszła pomoc z Królestwa. (Gdyby gen. Chłopicki zgodził się na wcześniejsze wysłanie oddziałów zbrojnych na tamte tereny, być może osiągniętoby sukces.) Wojska pod dowództwem gen. Giełguda i gen. Chłapowskiego po zwycięstwie pod Rajgrodem (29 V),podjęły próbę opanowania Wilna, jednak bezskutecznie. Niezdecydowanie gen. Giełguda nie pozwoliło na zajęcie miasta w pierwszym ataku. Następnie bitwa w Górach Ponarskich ( 20 VI) zakończyła się klęską i próba zdobycia Wilna okazała się porażką.
„Pomoc” polska nie trwała długo, gdyż już w lipcu nastąpił odwrót wojsk polskich i przekroczenie przez nie granicy pruskiej, co spowodowało internowanie żołnierzy.
Na Białorusi i Ukrainie walki poparła tylko średnia i drobna szlachta. Powstanie miało więc wąski zasięg. Kilkutysięczny korpus polski pod dowództwem gen. Dwernickiego przedostał się na Ukrainę i mimo nielicznych zwycięstw( 19.IV pod Boremlem) ich działanie zakończyło się fiaskiem, gdyż podobnie jak żołnierze Giełguda i Chłapowskiego , musieli przekroczyć granicę (w tym wypadku austriacką) i złożyć broń.
Powstanie trwało ponad dziesięć miesięcy i pomimo, iż armia polska zdołała uzbroić około 150 tysięcy ludzi, walczyła jak równy z równym z największą potęgą militarną Europy. Polacy odznaczyli się heroizmem i poświęceniem w walce, odnieśli wiele zwycięstw, mimo dużej przewagi wroga. Poświęcenie to wynikało z głębokiego patriotyzmu i miłości do ojczyzny. Tysiące Polaków pragnęły wolnej Polski i wyswobodzenia się z ograniczeń narzucanych przez zaborcę. Bohaterstwem wykazało się wielu młodych ludzi, którzy niestety nie odważyli się samemu poprowadzić walk i oddali dowództwo w ręce rządu, co było przyczyną ich niepowodzenia. Kierownictwo było niechętne do walki i nie wierzyło w zwycięstwo, nie miało szacunku i nie doceniało zapału młodych, zdolnych do poświęceń ludzi.
Intencja powstania listopadowego była bardzo bohaterska i wzniosła. Wielu młodych ludzi( i nie tylko młodych) pokazało swoją olbrzymią odwagę i zapał. Udowodnili, że stać ich na wiele (choćby w bitwie o Olszynkę Grochowską), że dla wolności są w stanie poświęcić życie. I bardzo chciałabym móc stwierdzić, że wszyscy Polacy byli gotowi byli na obronę niepodległości i mieli pełny zapał do walki, jednak nie mogę... Mam wiele do zarzucenia ówczesnym generałom, władzom i niektórym warstwom społecznym. To właśnie oni tłumili powstanie, popełniali błędy, których z powodzeniem dałoby się uniknąć oraz nie wierzyli w sens powstania, nie docenili zapału pozostałych ludzi.
Dowódcy byli bardzo niesamodzielni, ale niedokładne przygotowanie armii również wpłynęło negatywnie na powstanie. Uzbrojenie i amunicję czerpano przede wszystkim z Rosji, nie rozbudowując własnego przemysłu zbrojeniowego. Dopiero w toku walki trzeba było uzupełniać braki i naprawiać niedopatrzenia( których ofiarą padły między innymi stare fortyfikacje Modlina i samej Warszawy). Sprowadzanie broni z innych państw było utrudniane przez wojska pruskie, które znaczną część transportu konfiskowały.
To było powodem, dla którego większa część „pospolitego ruszenia” uzbrojona była w kosy, zamiast w broń palną. Dopiero w sierpniu 1831r., po uruchomieniu W Warszawie i Kieleckim zakładów produkujących karabiny, dostarczano na pole bitwy dziennie około 180 sztuk broni palnej. Również sprawa amunicji została zaniedbana, gdyż dopiero latem 1831r uporano się z dostarczeniem wystarczających zapasów. A wszystko to za sprawą braku saletry potrzebnej do wyrabiania prochu.
Gdyby dowództwo pomyślało o tych zaniedbanych sprawach wcześniej, przed wybuchem powstania i gdyby zaczęto się zbroić na długo przed rozpoczęciem walk, walka wielu ludzi nie okazałaby się daremna. Bo cóż mógł zdziałać poborowy żołnierz władający kosą, wobec ataku z broni palnej? Pewnie nie zdążył nawet dobiec do wroga...
Ta właśnie opieszałość i zaniedbanie ze strony władz spowodowały, że nowy żołnierz nie został ani porządnie uzbrojony, ani przeszkolony.
Wielu historyków twierdzi, że sprawa chłopska w powstaniu listopadowym była kluczowym elementem w drodze do zwycięstwa. Świadomość narodowa całego społeczeństwa nie była jednolita. Ludzie z warstw średnio zamożnych i zamożnych mieli potrzebę wolnego państwa, natomiast chłopi często nie rozumieli postępowania wyższych warstw społecznych i nie identyfikowali się z nimi. Może gdyby złożono chłopom obietnicę lepszego bytu w państwie, pozyskanoby ich do walki z zaborcą, co zwiększyłoby szansę zwycięstwa.
Niestety z jasnych względów konserwatyści, z prezesem rządu Adamem Czartoryskim na czele niechętni byli do jakichkolwiek zmian na rzecz chłopów. Bardzo liczyli na pomoc innych mocarstw, a wojna prowadzona z Rosją miała służyć jako pretekst do zabrania głosu w sprawie polskiej.
Liberalni „kaliszanie” w sprawie chłopskiej zajmowali podobne stanowisko jak konserwatyści. Byli przeciwni wojnie ludowej. Liczyli na armie, na którą zresztą nie mieli wpływu. Nie chcieli jednak słyszeć o kapitulacji. Byli zwolennikami reform, które przyniosłyby przychylność nastrojów ludności wobec powstania.
Towarzystwo Patriotyczne zrzeszało od 200 do 400 członków. Głównie byli to inteligenci, ale wśród nich znaleźli się także kupcy i rzemieślnicy. Niestety niewielu z nich było aktywnych. Jednak ponieważ Towarzystwo miało charakter otwarty i często na zebraniach pojawiali się coraz liczniejsi widzowie z ulicy, zyskało sobie silny wpływ na kształtowanie opinii publicznej, szczególnie w Warszawie. Właściwie tylko w sprawie powstania panowała w nim jasność: pełna gotowość do obrony niepodległości i wyzwolenie Polski w granicach przedrozbiorowych. Reszta poglądów była całkowicie rozbieżna.
Joachim Lelewel, który w dalszym ciągu był prezesem Towarzystwa, wraz z Mochnackim pragnął połączyć w wysiłku wojny wszystkie warstwy społeczne od drobnomieszczaństwa po ludność żydowską, poprzez zrównanie jej w prawach. Miał tez o wiele mniejsze złudzenia, że można liczyć na pomoc innych mocarstw. Bardziej liczył na solidarność narodu rosyjskiego. To były poglądy prawicy.
Lewica- Tadeusz Krępowiecki, Jan Żukowski, Józef Kozłowski- zajmowała stanowisko bardziej radykalne, a mianowicie często padały głosy o nagradzaniu chłopów- żołnierzy ziemią, a także o uwłaszczeniu chłopów. Jednakże lewica była grupą nieliczną , i zbyt słabą, by objąć przywództwo w Towarzystwie. Przyszłą Polskę natomiast postrzegano jako republikę. Lewica swoje poglądy publikowała w czasopismach „Nowa Polska” i „Gazeta Polska”.
W sejmie natomiast przeważały żywioły konserwatywne. Chłopi, którzy liczyli na pomoc szlachty nieskrępowanej władzą carską, w zamian za udział w walkach, zawiedli się. Także, gdy na początku roku 1831 Jan O. Szaniecki, ziemianin z Kaliskiego postulował o powolne uwłaszczenie chłopów, sejm nie podjął dyskusji. Gdy jednak sytuacja militarna w Polsce poprawiła się, a sejm pozostawał bierny i sprawa chłopska znów została odłożona, wśród ludu zaczęło szerzyć się niezadowolenie. Zwłaszcza po Bitwie pod Ostrołęką, kiedy to władze zmuszały chłopów obciążonych pańszczyzną i pilnymi obowiązkami na roli do służby w Straży Bezpieczeństwa, negatywne nastroje zaczęły kipieć. W rezultacie dochodziło do napadów na dwory, do zbrojnych wystąpień przeciwko administracji powstańczej. Chłopi dezerterowali.
Z inicjatywy Szanieckiego powstało Towarzystwo Przyjaciół włościan. Ogłosił on projekt o pospolitym ruszeniu, w którym zawierało się zapewnienie, o posiadaniu użytkowanej przez chłopa ziemi. Projekt ten, tak jak i poprzednie został odsunięty.
Brak ujednoliconego programu społecznego i pozyskania sobie chłopów był czynnikiem znacznie utrudniającym powodzenie powstania. Wstrzemięźliwość reformatorska zaważyła ujemnie na możliwości pozyskania sobie chłopów w dalszych walkach o niepodległość, i nie poprawiła sytuacji ani w kraju, ani na arenie międzynarodowej.
Tak czy inaczej międzynarodowe znaczenie powstania listopadowego było bardzo duże. Zapobiegało tłamszeniu ruchów rewolucyjnych w Belgii i Francji, osłabiając Rosję- ówczesną ostoję feudalizmu.
Mimo niepowodzenia powstania listopadowego, uważam, że warto było walczyć. Cały świat z napięciem obserwował sytuację w Polsce. Z Węgier, Francji, Niemiec, Czech i Słowacji docierali do Polski ochotnicy, pobudzeni żarliwością i patriotyzmem Polaków, gotowi walczyć w szeregach Królestwa. Polacy udowodnili, że są w stanie zbuntować się przeciw carowi oraz oddać życie za ojczyznę. W wielu głowach żyła myśl o wolnym kraju. Powstańczy zryw było dowodem, że Polacy nie dali się wynarodowić, że nadal pragnęli wolności i niezależności, i gotowi byli do największych poświęceń.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #27

     
Boruta
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 90
Nr użytkownika: 970

 
 
post 30/04/2004, 0:25 Quote Post

Ten temat wg mnie wyczerpal Lojek w "Szansach powstania...". Osobiscie zgadzam sie w zupelnosci z teza ze powstanie mialo szanse. Niestety jak zwykle wladza schrzanila sprawe. sad.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #28

     
Misiek
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 91
Nr użytkownika: 1.255

 
 
post 14/07/2004, 21:01 Quote Post

Witam panów
podsumuje wasze komentarze : wszystko szchrzaniła nasza "kofana" władza smile.gif
Załóżmy ze któryś z nas obejmuje dowództwo cywilne i wojskowe nad powstaniem listopadowym. co wybyscie zrobili na miejscu chłopów, skrzynek i ptoków i ryb:D ?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #29

     
Sarissoforoj
 

Kwatermistrz Generalny
*******
Grupa: Supermoderator
Postów: 2.902
Nr użytkownika: 1.265

Stopień akademicki: mgr. inz.
Zawód: Emeryt
 
 
post 20/07/2004, 1:41 Quote Post

Oczywiście Flaga Polska.
W okresie I Rzeczpospolitej barwą Korony polskiej była biel. Wbuch powstania w Królestwie Polskim spowodowało, że Polacy wzorem WR Francuskiej zaczeli nosić kokardy przypięte do czapek w barwach narodowych tj. białe Po wkroczeniu na terytorium Królestwa Polskiego armi rosyjskiej Dybicz wydał dekret aby na znak poddania wywieszać białe flagi. Społeczność Żydowska, zaczeła to czynić to zbyt gorliwie, ba witała wkraczających Rosjan chlebem i solą, a nawet posuwała się do denuncjacji Polaków, którzy przystąpili do powstania. Władze narodowe aby przerwać ten proceder, a także aby patriotczne noszenie barw narodowych nie kojarzyło się z poddawaniem, zdecydował o zmianie, wzorując się na herbie tj. białym orle na czerwonym tle, nakazał aby noszono odtąd kokardy o barwach biało czerwonych.

W czasie powstania powstała pieśń, nazwana później Warszawianką. Wbrew zamiarom pieśń ta stała się, jednym z najpopularniejszych i najczęściej granych utworów wojskowych. To właśnie przy jej dźwiękach odbywa się każda defilada wojskowa.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #30

128 Strony < 1 2 3 4 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej