|
|
Losy żołnierzy Aleksandra po jego smierci,
|
|
|
|
Witam, jeszcze za życia Aleksandra, jego żołnierze pragnęli w końcu po latach "wojaczki" wrócić do domu, co się stało z nimi po jego śmierci, czy rzeczywiście powrócili na swoje stare śmieci? W końcu diadochowie musieli przecież mieć swoje własne (zaufane) wojska, żeby pilnowały nowo zdobytych ziem oraz miast, chroniąc je tym samym przed różnego rodzaju buntami ze strony prawowitych mieszkańców. Czyżby część żołnierzy miała pecha i musiała jeszcze przez lata zostać na usługach swoich dowódców? Mówię tu przede wszystkim o najdalszych rejonach Persji, gdzie wymiana ze "świeżymi" greckimi żołnierzami nie była taka łatwa i szybka. W ogóle diadochowie podbierali żołnierzy z Grecji? Jeżeli tak to jak się nimi ze sobą dzielili? Trudno mi uwierzyć by tak rozległe tereny były w pełni ujarzmione ciągłymi niedostatkami w żołnierzach. Jak sobie z tym poradził Aleksander, a przede wszystkim dowódcy, których wyznaczył by panowali nad tak ogromnymi obszarami? Miejscowych przecież musiała być przytłaczająca większość w stosunku do pozostałości greckich wojaków. Mogli przecież zrobić pierwszy lepszy, większy bunt by zwyciężyć te niewielkie oddziały porozkładane na olbrzymich terenach. Grecy przecież musieli mieć ciągle u siebie spore wojska, by bronić się przed ewentualnymi atakami sąsiadów, nie mogli tak na lewo i na prawo rozdawać wszystkich, zresztą oni też się magicznie nie pomnażali. Jeszcze za życia Aleksandra, w jaki sposób on dbał o nowo zdobyte ziemie, by te były mu ciągle podporządkowane, podczas gdy on sam z wielką swoją armią, która wcale nie była jakaś ogromna, maszerował setki kilometrów dalej, by podbijać dalsze tereny? Nawet jeżeli zostawiał na nich część swoich żołnierzy to przecież nie było ich tak dużo, by stawić czoła "tubylcom", a on sam w swoim wojsku musiał mieć przez to ciągłe znaczne braki w ludziach, co by niezwykle bardzo przeszkadzało w kontynuowaniu wojny. Niewielkie oddziały greków których poobsadzał w miastach mogły również pod jego nieobecnością zdezerterować i wrócić do własnych domów.
|
|
|
|
|
|
|
|
Oczywiście, że wielu spośród nich pozostało i to nawet na najodleglejszych terenach, do których dotarł Aleksander Wielki wraz ze swą wyprawą. Na obszarze dzisiejszego Afganistanu stali się oni na przykład dominującą siłą w powstałym później tzw. Królestwie Greków Baktryjskich. Ba, nawet najdalej na północ wysuniety przyczułek, do którego zawitał wielki zdobywca a więc Aleksandria Eschate nad Jaxartesem (dzisiejszy Kazachstan) jeszcze przez wiele dziesięcioleci obsadzony był przez potomków greckich zdobywców.
Swoją drogą, zapoznaj się z niniejszą pracą:
Stanisław Kalita - "Grecy w Baktrii i Indiach", Kraków: Towarzystwo Wydawnicze "Historia Iagiellonica", 2009.
Ten post był edytowany przez Travis: 15/10/2012, 18:34
|
|
|
|
|
|
|
|
Przy okazji, zadaniem żołnierzy Aleksandra wcale nie było stawianie czoła tubylcom. Państwo to było na tyle tolerancyjne, że bunty zwykle nie miały charakteru wyzwoleńczego, a były efektem zwykłej walki o władzę pomiędzy dostojnikami imperium. Zasadniczo Persowie i spółka po śmierci Dariusza III i Bessosa w większości pogodzili się z upakiem monarchii perskiej i skupili się na budowaniu swojej pozycji w nowych realiach.
A co do żołnierzy - tylko nieliczni szczęśliwcy, którzy wrócili z Kraterosem by wziąć udział w wojnie lamijskiej, a potem pozostali na służbie Antypatra mogli jeszcze zobaczyć Macedonię. Ew. żołnierze Antygona, którzy wojowali w Tesalii pod wodzą Demetriosa. Reszcie pozostało budować "małą Macedonię" w Azji.
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|