|
|
Przyczyny latynoskiego zacofania,
|
|
|
|
Choć Ameryka Łacińska w XX w. nie została nawiedzona tak niszczycielskimi konfliktami zbrojnymi jak Europa, Azja czy Afryka, nadal pozostaje znacznie w tyle za rozwiniętym krajami Zachodu. Wystarczy porównać jej rozwój np. z Koreą Południową albo Hiszpanią:
Jeszcze w 1975 r. Korea Południowa była biedniejsza od Brazylii i Meksyku, a obecnie zostawiła te kraje daleko w tyle. Podobnie Hiszpania:
W 1962 r. PKB per capita Brazylii to 258 $, Hiszpanii - 520 $, Portugalii - 407, Argentyny - 1148 $. Gołym okiem widać że od tamtego czasu Argentyna uległa deklasacji, a różnica między Hiszpanią i Portugalią a Brazylią powiększyła się. Innym ciekawym aspektem tego regionu jest olbrzymie rozwarstwienie społeczne. Istnieje niewielka bogata mniejszość i uboga większość. Luksusowe dzielnice Rio de Janeiro i Sao Paulo otaczają obskurne slumsy. Jaka jest przyczyna takiej sytuacji? Ja osobiście przychylam się do opinii, że kultura latynoamerykańska mniej sprzyja przedsiębiorczości i rozwojowi, niż np. anglosaska. A jakie zdanie macie wy?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Ja osobiście przychylam się do opinii, że kultura latynoamerykańska mniej sprzyja przedsiębiorczości i rozwojowi, niż np. anglosaska.
Aha i to dlatego podałeś jako przykład kraju z szybszym rozwojem Hiszpanie .
I jakie to konflikty większe niż w Ameryce Południowej nawiedziły w XX wieku Afryke.
Ten post był edytowany przez Rommel 100: 9/03/2018, 14:28
|
|
|
|
|
|
|
|
Może brak wojen? Wojna działa na rzecz postępu bo eliminuje rządy krajów niezdolnych do przetrwania a zmusza pozostałe do maksymalnego wysiłku. Długotrwały pokój powoduje rozleniwienie rządzących, które mogą sobie pozwolić na niedorozwój.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Może brak wojen? Myślisz o braku wojen w II połowie XX w. czy raczej wcześniej?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Alexander Malinowski 3 @ 9/03/2018, 17:17) Może brak wojen? Wojna działa na rzecz postępu bo eliminuje rządy krajów niezdolnych do przetrwania a zmusza pozostałe do maksymalnego wysiłku. Długotrwały pokój powoduje rozleniwienie rządzących, które mogą sobie pozwolić na niedorozwój.
Tego modelowym przykładem jest właśnie Szwajcaria. Tyle lat bez wojen i... straszny "niedorozwój"... Akurat Ameryka Łacińska na brak wojen nie miała powodów, by się uskarżać. Owszem - trochę ich było i w XIX wieku (najpierw wojny z Hiszpanią o niepodległość, później np. "wojna o saletrę" między Chile a Peru i Boliwią, wojna Paragwaju z Argentyną i Brazylią, wojna Meksyku z USA), w XX wieku podobnie (np. wojna Paragwaju z Boliwią o Gran Chaco, "wojna futbolowa" między Salwadorem a Hondurasem, wojna domowa w Salwadorze, powstanie chłopskie w Brazylii, rewolucja na Kubie). Chyba najbardziej burzliwe były dzieje Meksyku od XIX do pocz. XX wieku: rządy despotów przeplatały się z powstaniami indiańskimi, wojną z USA, licznymi wojnami domowymi i powstaniami chłopskimi. Była też próba secesji Jukatanu oraz interwencja francuska w czasie wojny domowej. Dopiero objęcie władzy przez Partię Rewolucyjno-Instytucjonalną przyniosło pokój i stabilizację (choć nie oznaczało rozwiązania wszystkich problemów społecznych) - Meksyk stał się wtedy jednym z najbogatszych państw Ameryki Łacińskiej. Dodać należy też powszechne do niedawna w Ameryce Łacińskiej zamachy stanu, działalność lewicowych ruchów partyzanckich oraz prawicowych "szwadronów śmierci", a mamy obraz państw słabych i dalekich od stabilizacji. Poważnym czynnikiem opóźniającym rozwój Ameryki łacińskiej jest struktura społeczna, odziedziczona po czasach kolonialnych - na szczycie drabiny społecznej są potomkowie europejskich (gł. hiszpańskich) kolonizatorów, potomkowie niewolników oraz ludów podbitych, nie odziedziczywszy niezbędnego kapitału społecznego oraz z powodu różnic kulturowych są najuboższą częścią społeczeństw. Nie sprzyja to integracji społeczeństw, jest za to źródłem wykluczenia społecznego dużych grup, sprzyja rozwojowi przestępczości oraz ciągłym fermentom społecznym. Samo podejście dużej części mieszkańców Ameryki łacińskiej do pracy, obowiązków, punktualności, oszczędzania i inwestowania posiadanych środków odmienne jest od japońskiego, [północno]amerykańskiego i zachodnioeuropejskiego. Są za to mistrzami tańca, zabawy i życia dniem dzisiejszym.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Lugal @ 13/03/2018, 23:28) Tego modelowym przykładem jest właśnie Szwajcaria. Tyle lat bez wojen i... straszny "niedorozwój"... Akurat Ameryka Łacińska na brak wojen nie miała powodów, by się uskarżać. Owszem - trochę ich było i w XIX wieku (najpierw wojny z Hiszpanią o niepodległość, później np. "wojna o saletrę" między Chile a Peru i Boliwią, wojna Paragwaju z Argentyną i Brazylią, wojna Meksyku z USA), w XX wieku podobnie (np. wojna Paragwaju z Boliwią o Gran Chaco, "wojna futbolowa" między Salwadorem a Hondurasem, wojna domowa w Salwadorze, powstanie chłopskie w Brazylii, rewolucja na Kubie). Chyba najbardziej burzliwe były dzieje Meksyku od XIX do pocz. XX wieku: rządy despotów przeplatały się z powstaniami indiańskimi, wojną z USA, licznymi wojnami domowymi i powstaniami chłopskimi. Była też próba secesji Jukatanu oraz interwencja francuska w czasie wojny domowej. Dopiero objęcie władzy przez Partię Rewolucyjno-Instytucjonalną przyniosło pokój i stabilizację (choć nie oznaczało rozwiązania wszystkich problemów społecznych) - Meksyk stał się wtedy jednym z najbogatszych państw Ameryki Łacińskiej. Dodać należy też powszechne do niedawna w Ameryce Łacińskiej zamachy stanu, działalność lewicowych ruchów partyzanckich oraz prawicowych "szwadronów śmierci", a mamy obraz państw słabych i dalekich od stabilizacji. Poważnym czynnikiem opóźniającym rozwój Ameryki łacińskiej jest struktura społeczna, odziedziczona po czasach kolonialnych - na szczycie drabiny społecznej są potomkowie europejskich (gł. hiszpańskich) kolonizatorów, potomkowie niewolników oraz ludów podbitych, nie odziedziczywszy niezbędnego kapitału społecznego oraz z powodu różnic kulturowych są najuboższą częścią społeczeństw. Nie sprzyja to integracji społeczeństw, jest za to źródłem wykluczenia społecznego dużych grup, sprzyja rozwojowi przestępczości oraz ciągłym fermentom społecznym. Samo podejście dużej części mieszkańców Ameryki łacińskiej do pracy, obowiązków, punktualności, oszczędzania i inwestowania posiadanych środków odmienne jest od japońskiego, [północno]amerykańskiego i zachodnioeuropejskiego. Są za to mistrzami tańca, zabawy i życia dniem dzisiejszym. Żaden z konfliktów w Ameryce Łacińskiej nie był tak niszczycielski i przewlekły jak np. obie wojny światowe, albo np. wojna w Wietnamie, Korei, Demokratycznej Rep. Konga itd. Powtórzę, to co już napisałem w innym miejscu: twierdzenie że konflikty zbrojne mogą trwale zahamować rozwój jakiegoś kraju jest najzwyczajniej w świecie bałamutne. Podam taki przykład: Niemcy i Argentyna w XX w. W 1914 r. obydwa te kraje znajdowały się w czołówce najbogatszych krajów świata. Potem jak wiadomo Niemcy dotknęły 2 wyniszczające wojny połączone z utratą części terytorium i masowymi wysiedleniami ludności, oraz 3 wielkie kryzysy ekonomiczne. Po II wojnie światowej szacowano że odbudowa zniszczeń wojennych potrwa tam dziesięciolecia. Tymczasem nie minęło nawet 10 lat od zakończenia wojny, a Zachodnie Niemcy nie tylko się odbudowały, ale i zaczęły błyskawicznie rozwijać. Tymczasem Argentyna, choć ominęły ją wojny, rozwijała się coraz wolniej i dziś została daleko w tyle za Niemcami i resztą krajów rozwiniętych. Wniosek jest dość oczywisty: poziom rozwoju danego kraju zależy od polityki prowadzonej przez jego włodarzy, a ta jest pochodną dominującej owym kraju kultury. Dlatego kraje latynoskiego kręgu kulturowego odstają poziomem zamożności, bezpieczeństw i rozwoju naukowego od np. krajów anglosaskich.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Mort @ 14/03/2018, 15:29) QUOTE(Lugal @ 13/03/2018, 23:28) Tego modelowym przykładem jest właśnie Szwajcaria. Tyle lat bez wojen i... straszny "niedorozwój"... Akurat Ameryka Łacińska na brak wojen nie miała powodów, by się uskarżać. Owszem - trochę ich było i w XIX wieku (najpierw wojny z Hiszpanią o niepodległość, później np. "wojna o saletrę" między Chile a Peru i Boliwią, wojna Paragwaju z Argentyną i Brazylią, wojna Meksyku z USA), w XX wieku podobnie (np. wojna Paragwaju z Boliwią o Gran Chaco, "wojna futbolowa" między Salwadorem a Hondurasem, wojna domowa w Salwadorze, powstanie chłopskie w Brazylii, rewolucja na Kubie). Chyba najbardziej burzliwe były dzieje Meksyku od XIX do pocz. XX wieku: rządy despotów przeplatały się z powstaniami indiańskimi, wojną z USA, licznymi wojnami domowymi i powstaniami chłopskimi. Była też próba secesji Jukatanu oraz interwencja francuska w czasie wojny domowej. Dopiero objęcie władzy przez Partię Rewolucyjno-Instytucjonalną przyniosło pokój i stabilizację (choć nie oznaczało rozwiązania wszystkich problemów społecznych) - Meksyk stał się wtedy jednym z najbogatszych państw Ameryki Łacińskiej. Dodać należy też powszechne do niedawna w Ameryce Łacińskiej zamachy stanu, działalność lewicowych ruchów partyzanckich oraz prawicowych "szwadronów śmierci", a mamy obraz państw słabych i dalekich od stabilizacji. Poważnym czynnikiem opóźniającym rozwój Ameryki łacińskiej jest struktura społeczna, odziedziczona po czasach kolonialnych - na szczycie drabiny społecznej są potomkowie europejskich (gł. hiszpańskich) kolonizatorów, potomkowie niewolników oraz ludów podbitych, nie odziedziczywszy niezbędnego kapitału społecznego oraz z powodu różnic kulturowych są najuboższą częścią społeczeństw. Nie sprzyja to integracji społeczeństw, jest za to źródłem wykluczenia społecznego dużych grup, sprzyja rozwojowi przestępczości oraz ciągłym fermentom społecznym. Samo podejście dużej części mieszkańców Ameryki łacińskiej do pracy, obowiązków, punktualności, oszczędzania i inwestowania posiadanych środków odmienne jest od japońskiego, [północno]amerykańskiego i zachodnioeuropejskiego. Są za to mistrzami tańca, zabawy i życia dniem dzisiejszym. Żaden z konfliktów w Ameryce Łacińskiej nie był tak niszczycielski i przewlekły jak np. obie wojny światowe, albo np. wojna w Wietnamie, Korei, Demokratycznej Rep. Konga itd. Powtórzę, to co już napisałem w innym miejscu: twierdzenie że konflikty zbrojne mogą trwale zahamować rozwój jakiegoś kraju jest najzwyczajniej w świecie bałamutne. Podam taki przykład: Niemcy i Argentyna w XX w. W 1914 r. obydwa te kraje znajdowały się w czołówce najbogatszych krajów świata. Potem jak wiadomo Niemcy dotknęły 2 wyniszczające wojny połączone z utratą części terytorium i masowymi wysiedleniami ludności, oraz 3 wielkie kryzysy ekonomiczne. Po II wojnie światowej szacowano że odbudowa zniszczeń wojennych potrwa tam dziesięciolecia. Tymczasem nie minęło nawet 10 lat od zakończenia wojny, a Zachodnie Niemcy nie tylko się odbudowały, ale i zaczęły błyskawicznie rozwijać. Tymczasem Argentyna, choć ominęły ją wojny, rozwijała się coraz wolniej i dziś została daleko w tyle za Niemcami i resztą krajów rozwiniętych. Wniosek jest dość oczywisty: poziom rozwoju danego kraju zależy od polityki prowadzonej przez jego włodarzy, a ta jest pochodną dominującej owym kraju kultury. Dlatego kraje latynoskiego kręgu kulturowego odstają poziomem zamożności, bezpieczeństw i rozwoju naukowego od np. krajów anglosaskich. Jestem laikiem w tym temacie, ale mnie się zawsze wydawało, że Niemcy stały się bogate po II WŚ dzięki pomocy i pozwoleniu USA. Bez tego do dziś żyłyby w nędzy, a raczej mielibyśmy już III wojnę światową, bo wiadomo, że jak Niemcy biedni i tłamszeni to źli. A właśnie tak byłobyby gdyby Niemcy zostały potraktowane normalnie, jak pokonany w wojnie kraj. Czyli jak choćby po I wojnie światowej. Powiem więcej. Mnie się wydaje, że ta wiedza jest w posiadaniu każdego przedszkolaka. Ale może przeceniam przedszkolaków?
Ten post był edytowany przez Mścisław100: 14/03/2018, 15:55
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Mort @ 14/03/2018, 16:29) QUOTE(Lugal @ 13/03/2018, 23:28) Tego modelowym przykładem jest właśnie Szwajcaria. Tyle lat bez wojen i... straszny "niedorozwój"... Akurat Ameryka Łacińska na brak wojen nie miała powodów, by się uskarżać. Owszem - trochę ich było i w XIX wieku (najpierw wojny z Hiszpanią o niepodległość, później np. "wojna o saletrę" między Chile a Peru i Boliwią, wojna Paragwaju z Argentyną i Brazylią, wojna Meksyku z USA), w XX wieku podobnie (np. wojna Paragwaju z Boliwią o Gran Chaco, "wojna futbolowa" między Salwadorem a Hondurasem, wojna domowa w Salwadorze, powstanie chłopskie w Brazylii, rewolucja na Kubie). Chyba najbardziej burzliwe były dzieje Meksyku od XIX do pocz. XX wieku: rządy despotów przeplatały się z powstaniami indiańskimi, wojną z USA, licznymi wojnami domowymi i powstaniami chłopskimi. Była też próba secesji Jukatanu oraz interwencja francuska w czasie wojny domowej. Dopiero objęcie władzy przez Partię Rewolucyjno-Instytucjonalną przyniosło pokój i stabilizację (choć nie oznaczało rozwiązania wszystkich problemów społecznych) - Meksyk stał się wtedy jednym z najbogatszych państw Ameryki Łacińskiej. Dodać należy też powszechne do niedawna w Ameryce Łacińskiej zamachy stanu, działalność lewicowych ruchów partyzanckich oraz prawicowych "szwadronów śmierci", a mamy obraz państw słabych i dalekich od stabilizacji. Poważnym czynnikiem opóźniającym rozwój Ameryki łacińskiej jest struktura społeczna, odziedziczona po czasach kolonialnych - na szczycie drabiny społecznej są potomkowie europejskich (gł. hiszpańskich) kolonizatorów, potomkowie niewolników oraz ludów podbitych, nie odziedziczywszy niezbędnego kapitału społecznego oraz z powodu różnic kulturowych są najuboższą częścią społeczeństw. Nie sprzyja to integracji społeczeństw, jest za to źródłem wykluczenia społecznego dużych grup, sprzyja rozwojowi przestępczości oraz ciągłym fermentom społecznym. Samo podejście dużej części mieszkańców Ameryki łacińskiej do pracy, obowiązków, punktualności, oszczędzania i inwestowania posiadanych środków odmienne jest od japońskiego, [północno]amerykańskiego i zachodnioeuropejskiego. Są za to mistrzami tańca, zabawy i życia dniem dzisiejszym. Żaden z konfliktów w Ameryce Łacińskiej nie był tak niszczycielski i przewlekły jak np. obie wojny światowe, albo np. wojna w Wietnamie, Korei, Demokratycznej Rep. Konga itd. Powtórzę, to co już napisałem w innym miejscu: twierdzenie że konflikty zbrojne mogą trwale zahamować rozwój jakiegoś kraju jest najzwyczajniej w świecie bałamutne. Podam taki przykład: Niemcy i Argentyna w XX w. W 1914 r. obydwa te kraje znajdowały się w czołówce najbogatszych krajów świata. Potem jak wiadomo Niemcy dotknęły 2 wyniszczające wojny połączone z utratą części terytorium i masowymi wysiedleniami ludności, oraz 3 wielkie kryzysy ekonomiczne. Po II wojnie światowej szacowano że odbudowa zniszczeń wojennych potrwa tam dziesięciolecia. Tymczasem nie minęło nawet 10 lat od zakończenia wojny, a Zachodnie Niemcy nie tylko się odbudowały, ale i zaczęły błyskawicznie rozwijać. Tymczasem Argentyna, choć ominęły ją wojny, rozwijała się coraz wolniej i dziś została daleko w tyle za Niemcami i resztą krajów rozwiniętych. Wniosek jest dość oczywisty: poziom rozwoju danego kraju zależy od polityki prowadzonej przez jego włodarzy, a ta jest pochodną dominującej owym kraju kultury. Dlatego kraje latynoskiego kręgu kulturowego odstają poziomem zamożności, bezpieczeństw i rozwoju naukowego od np. krajów anglosaskich. Niemcy [zachodni] otrzymali ogromną amerykańską pomoc gospodarczą [w ramach planu Marshalla] po II w.ś. Nota bene od państwa, na terenie którego od blisko 100 lat nie było wojny. Gdyby nie plan Marshalla, Niemcy cienko by przędły i byłyby równie niestabilne jak w okresie międzywojennym. W Ameryce łacińskiej nie było długotrwałych i przewlekłych wojen? Przecież w Meksyku cały XIX wiek i początek XX to czasy licznych wojen, rewolucji i przewrotów (a i w czasach współczesnych nie jest tam spokojne - w stanie Chiapas było indiańskie powstanie i trwa teraz wojna państwa z narkotykową mafią). Długotrwała wojna domowa toczyła się także w Kolumbii. Nikaragua i Salwador też były terenem długotrwałych wojen partyzanckich (i dziś oba kraje są najbiedniejszymi w Ameryce środkowej). W Argentynie, Chile, Brazylii i Urugwaju od 100 lat nie toczyły się wojny. I właśnie te 4 państwa są najbogatszymi na kontynencie południowoamerykańskim. Przypadek? Oczywiście wojny nie były jedynym ani chyba nawet głównym czynnikiem hamującym rozwój Ameryki Łacińskiej. Nawet czasy bez wojen naznaczone były często niestabilnością wewnętrzną, zamachami stanu, rządami dyktatorskimi (najczęściej skorumpowanymi i nieudolnymi) oraz miotaniem się od ściany do ściany: na przemian rządy radykalnych lewicowych populistów (intencje mieli dobre, metody błędne - kończyło się galopującą inflacją i katastrofą finansów państwa) i prawicowych oligarchów, stojących na straży interesów wąskiej elity (latyfundyści i wielki kapitał, w dużym stopniu amerykański), do tego nieraz rządy junty wojskowej, z reguły również proamerykańskiej i prawicowej, stosującej brutalny terror, skutkujący czasem powstawaniem partyzantki lewicowej.
QUOTE(Mścisław100 @ 14/03/2018, 16:48) QUOTE(Mort @ 14/03/2018, 15:29) QUOTE(Lugal @ 13/03/2018, 23:28) Tego modelowym przykładem jest właśnie Szwajcaria. Tyle lat bez wojen i... straszny "niedorozwój"... Akurat Ameryka Łacińska na brak wojen nie miała powodów, by się uskarżać. Owszem - trochę ich było i w XIX wieku (najpierw wojny z Hiszpanią o niepodległość, później np. "wojna o saletrę" między Chile a Peru i Boliwią, wojna Paragwaju z Argentyną i Brazylią, wojna Meksyku z USA), w XX wieku podobnie (np. wojna Paragwaju z Boliwią o Gran Chaco, "wojna futbolowa" między Salwadorem a Hondurasem, wojna domowa w Salwadorze, powstanie chłopskie w Brazylii, rewolucja na Kubie). Chyba najbardziej burzliwe były dzieje Meksyku od XIX do pocz. XX wieku: rządy despotów przeplatały się z powstaniami indiańskimi, wojną z USA, licznymi wojnami domowymi i powstaniami chłopskimi. Była też próba secesji Jukatanu oraz interwencja francuska w czasie wojny domowej. Dopiero objęcie władzy przez Partię Rewolucyjno-Instytucjonalną przyniosło pokój i stabilizację (choć nie oznaczało rozwiązania wszystkich problemów społecznych) - Meksyk stał się wtedy jednym z najbogatszych państw Ameryki Łacińskiej. Dodać należy też powszechne do niedawna w Ameryce Łacińskiej zamachy stanu, działalność lewicowych ruchów partyzanckich oraz prawicowych "szwadronów śmierci", a mamy obraz państw słabych i dalekich od stabilizacji. Poważnym czynnikiem opóźniającym rozwój Ameryki łacińskiej jest struktura społeczna, odziedziczona po czasach kolonialnych - na szczycie drabiny społecznej są potomkowie europejskich (gł. hiszpańskich) kolonizatorów, potomkowie niewolników oraz ludów podbitych, nie odziedziczywszy niezbędnego kapitału społecznego oraz z powodu różnic kulturowych są najuboższą częścią społeczeństw. Nie sprzyja to integracji społeczeństw, jest za to źródłem wykluczenia społecznego dużych grup, sprzyja rozwojowi przestępczości oraz ciągłym fermentom społecznym. Samo podejście dużej części mieszkańców Ameryki łacińskiej do pracy, obowiązków, punktualności, oszczędzania i inwestowania posiadanych środków odmienne jest od japońskiego, [północno]amerykańskiego i zachodnioeuropejskiego. Są za to mistrzami tańca, zabawy i życia dniem dzisiejszym. Żaden z konfliktów w Ameryce Łacińskiej nie był tak niszczycielski i przewlekły jak np. obie wojny światowe, albo np. wojna w Wietnamie, Korei, Demokratycznej Rep. Konga itd. Powtórzę, to co już napisałem w innym miejscu: twierdzenie że konflikty zbrojne mogą trwale zahamować rozwój jakiegoś kraju jest najzwyczajniej w świecie bałamutne. Podam taki przykład: Niemcy i Argentyna w XX w. W 1914 r. obydwa te kraje znajdowały się w czołówce najbogatszych krajów świata. Potem jak wiadomo Niemcy dotknęły 2 wyniszczające wojny połączone z utratą części terytorium i masowymi wysiedleniami ludności, oraz 3 wielkie kryzysy ekonomiczne. Po II wojnie światowej szacowano że odbudowa zniszczeń wojennych potrwa tam dziesięciolecia. Tymczasem nie minęło nawet 10 lat od zakończenia wojny, a Zachodnie Niemcy nie tylko się odbudowały, ale i zaczęły błyskawicznie rozwijać. Tymczasem Argentyna, choć ominęły ją wojny, rozwijała się coraz wolniej i dziś została daleko w tyle za Niemcami i resztą krajów rozwiniętych. Wniosek jest dość oczywisty: poziom rozwoju danego kraju zależy od polityki prowadzonej przez jego włodarzy, a ta jest pochodną dominującej owym kraju kultury. Dlatego kraje latynoskiego kręgu kulturowego odstają poziomem zamożności, bezpieczeństw i rozwoju naukowego od np. krajów anglosaskich. Jestem laikiem w tym temacie, ale mnie się zawsze wydawało, że Niemcy stały się bogate po II WŚ dzięki pomocy i pozwoleniu USA. Bez tego do dziś żyłyby w nędzy, a raczej mielibyśmy już III wojnę światową, bo wiadomo, że jak Niemcy biedni i tłamszeni to źli. A właśnie tak byłobyby gdyby Niemcy zostały potraktowane normalnie, jak pokonany w wojnie kraj. Czyli jak choćby po I wojnie światowej. W samo sedno.
Ten post był edytowany przez Lugal: 14/03/2018, 17:13
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Mścisław100 @ 14/03/2018, 15:48) Jestem laikiem w tym temacie, ale mnie się zawsze wydawało, że Niemcy stały się bogate po II WŚ dzięki pomocy i pozwoleniu USA. Bez tego do dziś żyłyby w nędzy, a raczej mielibyśmy już III wojnę światową, bo wiadomo, że jak Niemcy biedni i tłamszeni to źli. A właśnie tak byłobyby gdyby Niemcy zostały potraktowane normalnie, jak pokonany w wojnie kraj. Czyli jak choćby po I wojnie światowej. Powiem więcej. Mnie się wydaje, że ta wiedza jest w posiadaniu każdego przedszkolaka. Ale może przeceniam przedszkolaków? To nie jest żadna "wiedza", bo podręczniki szkolne bardzo często wypisują absolutne brednie. Wartość pomocy otrzymanej przez RFN w ramach Planu Marshalla nie przekroczyła 5% ich rocznego PKB. Natomiast wartość odszkodowań wojennych, które Niemcy zapłacili w latach 40-tych i 50-tych przewyższyła sumy pomocy otrzymanej od USA. Do 1951 r. np. z Niemiec zostało zdemontowanych i wywiezionych ponad 700 zakładów przemysłowych.
Z koeli np. Japonia nie otrzymała żadnej pomocy finansowej po wojnie, a też szybko się odbudowała i zaczęła rozwijać. Jeszcze w 1960 r. Japonia była uboższa od czterech najbogatszych państw Ameryki Łacińskiej:
W ostatnich latach wygląda to zaś tak:
W ciągu 50 lat powstała gigantyczna dysproporcja między Japonią a tymi czterema krajami.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Mort @ 23/03/2018, 16:40) QUOTE(Mścisław100 @ 14/03/2018, 15:48) Jestem laikiem w tym temacie, ale mnie się zawsze wydawało, że Niemcy stały się bogate po II WŚ dzięki pomocy i pozwoleniu USA. Bez tego do dziś żyłyby w nędzy, a raczej mielibyśmy już III wojnę światową, bo wiadomo, że jak Niemcy biedni i tłamszeni to źli. A właśnie tak byłobyby gdyby Niemcy zostały potraktowane normalnie, jak pokonany w wojnie kraj. Czyli jak choćby po I wojnie światowej. Powiem więcej. Mnie się wydaje, że ta wiedza jest w posiadaniu każdego przedszkolaka. Ale może przeceniam przedszkolaków? To nie jest żadna "wiedza", bo podręczniki szkolne bardzo często wypisują absolutne brednie. Wartość pomocy otrzymanej przez RFN w ramach Planu Marshalla nie przekroczyła 5% ich rocznego PKB. Natomiast wartość odszkodowań wojennych, które Niemcy zapłacili w latach 40-tych i 50-tych przewyższyła sumy pomocy otrzymanej od USA. Do 1951 r. np. z Niemiec zostało zdemontowanych i wywiezionych ponad 700 zakładów przemysłowych. Z koeli np. Japonia nie otrzymała żadnej pomocy finansowej po wojnie, a też szybko się odbudowała i zaczęła rozwijać. Jeszcze w 1960 r. Japonia była uboższa od czterech najbogatszych państw Ameryki Łacińskiej: W ostatnich latach wygląda to zaś tak: W ciągu 50 lat powstała gigantyczna dysproporcja między Japonią a tymi czterema krajami. Tyle, że ww. kraje Ameryki łacińskiej nie otrzymały nawet tak skromnej pomocy, jak Niemcy w ramach planu Marshalla. Niemcy i Japonia po 1945 roku rozwinęły się tak bardzo i odsadziły kraje Ameryki łacińskiej nie w efekcie, lecz mimo II w. ś. Po 1945 roku w Niemczech i Japonii niemal natychmiast nastał czas stabilności politycznej i demokracji. A w Ameryce łacińskiej? Zamachy stanu, rewolucje, rządy junty wojskowej. Ww. cztery najbogatsze państwa Ameryki łac. nie były wyjątkami od reguły. W Wenezueli od l. 60-tych działała lewicowa partyzantka, ostatnie dekada to rządy populistyczne, skręcające w stronę dyktatury, w Chile w 1973 doszło do krwawego zamachu stanu, który właściwie miał cechy wojny domowej, potem trwająca blisko dwie dekady dyktatura, w Argentynie rządy populisty Perona, potem parokrotnie dyktatura wojskowa, w Urugwaju rządy wojskowe do 1984 i działalność partyzantki miejskiej (Tupamaros). To było błędne koło i właściwie trudno ustalić, czy dyktatury były powodem, czy efektem walk i niepokojów społecznych ("pierwsza była kura, czy jajko?"), faktem, jest, że kraje latynoamerykańskie były źle rządzone i niestabilne. Jak wiemy, dyktatura, represje i zapaść gospodarcza są przyczynami emigracji dużej części mieszkańców, przy czym uciekają w dużej części osoby najlepiej wykształcone, najlepiej wykwalifikowane i najbardziej przedsiębiorcze...
|
|
|
|
|
|
|
|
Znowu ktoś zapomniał do czego służy wskaźnik PKB. Gdyby tylko PKB brać pod uwagę to wychodzi na to że Botswana ze swoim 17 828 $ per capita to sprinter. Średni wzrost w latach 1966-1999 wyniósł ponad 9%. A prawda jest taka że ok. 1/3 populacji zarażona jest HIV. Bardziej wskaźnik HDI pasuje to tematu.
Za 2014 rok mapka jest bardziej zróżnicowana, pewnie zmieniono zasady liczenia.
Ten post był edytowany przez An_Old_Man: 5/08/2018, 21:44
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Alexander Malinowski 3 @ 5/08/2018, 20:33) Chile pod Pinochetem się rozwijało. Najgorszym mordercą rozwoju był Peron, Chavez i Castro. Ale dlaczego patrzymy na XX wiek? Ja bym zapytał się, dlaczego powstała dysproporcja pomiędzy USA, a byłymi koloniami hiszpańskimi? Prawda, rozwijało się, choć nie przez cały czas - miało dwa kryzysy gospodarcze (1975 i pocz. l. 80-tych). Stabilny i szybszy rozwój nastąpił dopiero po ustąpieniu Pinocheta i wprowadzeniu demokracji. https://www.google.com/search?q=chile+tempo...lient=firefox-b P. S. O dysproporcji między USA a byłymi koloniami hiszpańskimi pisałem już chyba wcześniej, ale przypomnę: Anglia była bogatsza i bardziej zaawansowana cywilizacyjnie niż Hiszpania, stąd też i osadnicy z Anglii, Holandii czy Francji przynosili ze sobą większy kapitał, lepsze technologie i organizację społeczno-gospodarczą niż osadnicy hiszpańscy.
Ten post był edytowany przez Lugal: 5/08/2018, 21:12
|
|
|
|
|
|
|
dMS
|
|
|
Nowicjusz |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 19 |
|
Nr użytkownika: 103.746 |
|
|
|
|
|
|
To kwestia struktury społecznej. Silne rozwarstwienie, podziały klasowe i rasowe wypaczyły ustrój polityczny krajów latynoskich. Państwo zdominowane przez plantatorów, wielkich hodowców działało w interesie wąskich elit. Nie funkcjonowała demokracja i jedynym sposobem na zmiany była rewolucja. Wydaje mi się, że zwyczajnie zawiodły elity tamtejsze. Zachłanne i bojaźliwe jednocześnie. Zamiast podzielić się bogactwem odwołały się do wojska. Konserwatyzm i zamordyzm nie sprzyjał modernizacji. Do tego dochodził brak tradycji demokratycznych (parlamentaryzm w Hiszpanii i Portugalii szybko upadł) i monokultura w gospodarce (kawa, trzcina cukrowa, hodowla, kopaliny).
|
|
|
|
|
|
|
|
Ja bym porównał te kraje z USA. W historii Stanaów widać z grubsza trzy regiony: rozwinięta Północ (ciągnąca resztę za uszy), syfne Południe i dziki Zachód. W krajach latynoamerykańskich zwraca uwagę jedna różnica - nie ma tam odpowiedników Północy (są Południa i Zachodu). Zapewne wynika to z kultury, Hiszpania i Portugalia dużą część XX wieku nie prezentowały nic więcej niż jakiś Meksyk czy Brazylia, i chyba tylko Bogata zachodnia Europa je z tego klopa wyciągnęły.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|