|
|
Najstarsza bajka przodków Polaków, przekazywana ustnie od epoki miedzi
|
|
|
|
Na samotność chyba najlepsza Irish Coffee?... Miałem jeszcze z czasów PRL tlumaczenie z bułgarskiego "Trakowie" ale chyba wyrzuciłem robiąc miejsce na różne nowe greckie i celtyckie pozycje. Ale ponieważ Bułgar to napisał w okresie pogardy dla religii, to tam wiele nie było o Jeźdźcu - założę się.
Na wiki jest tylko, że był władcą Podziemi. Pamiętam Go jednak jako szalonego jeźdźca, który wypada z jaskini i przemierza wszystkie stoki i doliny wokół. To tak musiało być co roku na wiosnę. Założę się, że wydawało się biedakowi, że pozbył się Starej (nasza Marzanna) i rozglądał się za swoją Oblubienicą (nasza Dziewanna).
Może nie wiedział, że to ta sama Matka Ziemia, która regeneruje się co roku np. jak Hera, która zamienia się w młodą Hebe po kąpieli w źródle Kanathos ponad Navplion. Faktycznie, forma Staruchy ma wiele odrażających wcieleń, więc nie dziwię się szalonej ucieczce.
Bis dann
Ten post był edytowany przez cafelatte: 24/03/2016, 22:01
|
|
|
|
|
|
|
|
Są różne wzmianki nt. Jeźdźca, jak zwykle najbogatsza jest angielska wiki. No więc może to być Sabazjos, który wtargnął na Bałkany z nomadami stepów nadczarnomorskich i był wspólnym dziedzictwem Traków i Frygów. No i dalej utożsamia się Sabazjosa (ale chyba już bez konia) jako greckiego Dionizosa. To byłby ten Dionizos, który pochodził z Tracji a nie z Krety.
Mit Jeźdźca Trackiego byłby więc pochodzenia indoeuropejskiego. Tutaj przychodzi mi od razu na myśl ludowa wersja Odyna (Wotana) jako Dzikiego Jeźdźca(Myśliwca) pojawiającego się cztery razy do roku w podaniach z celtycko-germańskiej Europy. Dlaczego jednak ten Wilde Jaeger jest słabo reprezentowany w Skandynawii?
Myślę, że to o czym mówimy, mieści się jeszcze w temacie "Najstarsza bajka przodków Polaków", ponieważ mamy do wyboru 12 różnych etnicznie źródeł. RON zwany był przecież "Rzeczpospolitą 12 narodów". Ja naprzykład mam m.in. korzenie wołoskie i lipko-tatarskie oprócz małopolskich. Pozatem; wedlug teorii Vladimira Proppa,- baśń magiczna wyprzedza mit, więc możemy swobodnie omawiać oba gatunki jednocześnie.
A jeszcze nasze obecne Ziemie Zachodnie wniosły posag pradawnych podań zarejestrowanych przez nauczycieli szkółek wiejskich w okresie romantyzmu. Wraz z krwią Słowińców i Kaszubów oraz różnych mischlingów z zaboru pruskiego weszły do spadku pokoleń "przodków Polaków". Całkiem formalnie, niemieckojęzyczna ludność wschodniej części Nowej Marchii, wraz z wiodącym tam rodem "E.Wedel", była reprezentowana w sejmie przedrozbiorowym.
Ten post był edytowany przez cafelatte: 25/03/2016, 17:07
|
|
|
|
|
|
|
|
Jak zwykle najbogatsza jest literatura fachowa, Wiki można się najwyżej podeprzeć, o ile ktoś ma wystarczającą wiedzę, by sprawdzić dany artykuł na Wiki.
|
|
|
|
|
|
|
|
Mam trochę tego. Oprócz wymienionej księgi z Meluzyną wielce sobie cenię dorobek Carlo Ginzburga: -"The Night Battles"(o europejskich kultach rolnych późnego średniowiecza) oraz jego sztandarową pozycję " Ecstasies: Deciphering the Witches`Sabbath". Onże poprowadził studium tych tradycji przy Uniwersytecie Centralnej Europy w Budapeszcie ale chyba ta "kasza" już wystygła.
Jakoś nie mogę znaleźć w katalogu CEU tych trzech roczników z artykułami badaczy z Europy Środkowej, które Ginzburg zainicjował. Jak zwykle, pełzająca cenzura kościelna, niechęć szefów uczelnianych, wykańcza takie inicjatywy w ciągu kilku lat.
"Ziemia obdarta z ducha" - tak można chyba określić wiele terenów Europy pozbawionych ciągłości kulturowej do dawnej ludności rolniczej. W Polsce są to oczywiście Ziemie Zachodnie. Posiadam trochę tomików z zapisami podań z Pomorza Zachodniego, począwszy od pomnikowego - Ulrich Jahn, "Volksagen aus Pommern und Ruegen" poprzez zbiory Otto Knoopa i innych - wszystkie jeszcze z drugiej połowy XIX wieku, wznowione obecnie.
Ten post był edytowany przez cafelatte: 25/03/2016, 17:36
|
|
|
|
|
|
|
|
Gdyby ktoś chciał zagłębiać się w średniowieczne tradycje NW lub centralnej Europy, to gorąco polecam opowieści nt. wytwarzania dzwonów i późniejszego ich użytkowania, względnie może raczej ich "zachowania się". To już nie są stare bajki przodków Polaków tylko chyba przekazy dotyczące "uduchowienia" dzieł rąk ludzkich.
Przeglądałem kiedyś źrodła w bibliotece centralnej w Göttingen dotyczące sag grzbietu pojezierzy pomorskich i wtedy często wpadały mi pod rękę również takie, które dotyczyły magicznej strony odlewania dzwonów, tj. ludwisarstwa. Gotowe dzwony, po różnych zabiegach w czasie formowania - zachowują się często jak żywe istoty o własnej woli a to już niestety wykracza poza jakąkolwiek naukę.
Dziwne jest szerokie rozprzestrzenienie niektórych z tych opowieści. Sagę o sfrunięciu dzwonów z wieży kościelnej do pobliskiego stawu jako "właściwego" lub "prawdziwego" sanktuarium spotkałem od Szkocji i Skandynawii aż do północnych Włoch. Jeszcze dziś w Wielki Czwartek (Kärringsdag - Dzień Czarownic) w Szwecji dziewczynki malują sobie twarze w kropki i usiłują zakraść się na wieże kościelne, aby zeskrobać z dzwonów trochę śniedzi. BTW Ciekawe, że sagi pomorskie zawierają często dobrą radę, by nie wydalać się ze wsi w czwartki, bo inaczej zostaniesz poczytana za czarownicę... Oups; zagadałem się.
Ten post był edytowany przez cafelatte: 25/03/2016, 20:44
|
|
|
|
|
|
|
|
Spróbuję trzymać się w ramach tematu "Najstarsza bajka". Wpierw jedno absurdalne pytanie - "Czy kobiety też sa naszymi przodkami?" Jeśli tak, to czemu kojarzą nam się w polskich bajkach przede wszystkim z Babą Jagą z zakrzywionym nosem, która robi krzywdę dzieciom? Drugie pytanie - "Po co Syrenie warszawskiej ogon jak u wielkiego stwora morskiego?... Chociaż na początku była chyba stworem bardziej podobnym do kury? A na końcu - "Jak to możliwe, że dzwony czują sie lepiej w wybranym przez siebie akwenie niż na wieży kościelnej?"
W Polsce spotyka się baśnie o "ucieczce dzwonów", które mają taki schemat: - "Obce wojsko chciało przetopić nasze dzwony na armaty i wiozło je zimą przez zamarznięte jezioro za wsią. Na środku konie nie mogły jakoś dalej ciągnąć sań. W tej szamotaninie lod przerwał się i dlatego nasze pierwsze dzwony spoczywają teraz w jeziorze."
W bardziej kompletnym formacie, taka baśń powinna zawierać jeszcze też informacje o Podwodnym Świecie, gdzie zatopione dzwony wiszą na wieży. Niektórzy ludzie, przechodząc na Wielkanoc (w oryginale: Nowy Rok, czyli przesilenie wiosenne) koło jeziora, mogą posłyszeć jak te dzwony biją... Tak, oczywiście, jest też dalszy ciąg ale stanowi zapomnianą tajemnicę dawnych żeńskich stowarzyszeń kultowych.
Na tym kończę i życzę wszystkim obfitych i wesołych Świąt Wielkanocnych... z towarzyszeniem mowy dzwonów.
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|