Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Armie państw afrykanskich: jak walczyly ?,
     
Jacques Cache
 

Łotr Gotycki
*****
Grupa: Banita
Postów: 741
Nr użytkownika: 25.426

 
 
post 15/03/2007, 15:21 Quote Post

Czy wojska państw afrykańskich(Edo,Ghana, Dahomej)były liczne?jak były zorganizowane?czy używały machin oblężniczych(może przejęli je od muzułmanów z Afryki pn)?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
N Rohirrim
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 69
Nr użytkownika: 30.165

Q Q
Zawód: MeC SAKE /maturzysta
 
 
post 24/03/2007, 22:36 Quote Post

Wojska Ghany były dosyć liczne, jeśli chodzi o organizację już nie tak dobrze (dla Ghany), ponieważ często miały miejsce ruchy odśrodkowe różnych plemion wchodzących w skład Ghany

Dahomej miał nawet broń palną, co prawda prymitywną, i że tak powiem z którejś z kolei ręki po Europoejczykach - ale dość wystarczającą by podbić inne, okoliczne murzyńskie państwa, czy jak kto woli - państewka, plemienne
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
Jacques Cache
 

Łotr Gotycki
*****
Grupa: Banita
Postów: 741
Nr użytkownika: 25.426

 
 
post 31/03/2007, 8:31 Quote Post

Khem khem. Mówiłem o czasazch średniowiecza.Należy pamiętać, że tamtejsze "Królestwa" obejmowały swoim zasięgiem ludność, która się stale przemieszczała, a nie teren.Ponoć armia Ghany(najemnicy z różnych plemion) liczyła 200 000.Obawiam się, że to niemożliwe, zważywszy, żę ówczesna Afryka liczyła kilka do dziesięciu milionów ludności, rozproszonej po ogromnym kontynencie.Zaś broń, mogła być dobra, gdyż wówaczas znano tam żelazo i i np. w Ghanie królowi podawano na stół osobliwy posiłek:W otwór w stole wpychano głowę małpy tak, że tylko czoło i górna jej część wystawały.Mistrz stołu ścinał głowę jednym cięciem miecza, i królowi podawano "miskę", z której łyżeczką wybierał małpi mózg.MNIAM!!!
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
Ironside
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 4.304
Nr użytkownika: 8.937

 
 
post 1/04/2007, 22:52 Quote Post

W otwór w stole wpychano głowę małpy tak, że tylko czoło i górna jej część wystawały.Mistrz stołu ścinał głowę jednym cięciem miecza, i królowi podawano "miskę", z której łyżeczką wybierał małpi mózg.MNIAM!!!

Eeee? Ja tam znam tą "smakowitą" opowieść, ale z tego co wiem, tak się robi w Chinach i to po dziś dzień. Swego czasu niejaki Ernesto Guevara de la Serna mało nie fiknął z wrażenia, jak zaoferowano mu na party u bratniej, chińskiej partii ten właśnie przysmak...
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Jacques Cache
 

Łotr Gotycki
*****
Grupa: Banita
Postów: 741
Nr użytkownika: 25.426

 
 
post 5/04/2007, 14:00 Quote Post

wróćmy do tematu... jak to było z metalurgią w rejonie Sawanny i równika?Ponoć do dziś tam używają krótkich niby gladiusów...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
godfrydl
 

Diabolus in musica
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.136
Nr użytkownika: 9.524

Stopień akademicki: BANITA
Zawód: BANITA
 
 
post 10/09/2007, 11:02 Quote Post

Dodać można, że w rejonach Sudanu i Sahelu popularna była konnica, zapożyczona od muzułmańskich sąsiadów z północy. Bardziej na południe używanie koni było niemożliwe ze względu na muchę tse-tse; oczywiście, ludy zamieszkujące południe Afryki, choć klimat zezwalał, również konnicy nie używały. Tak więc Czaka i jego woje poruszali się na piechotę.
Ciekawą taktyką posłużył się marokański wódz, Judar pasza, w bitwie z Songhajem w 1591 roku. Otóż arkebuzami postraszył on bydło tak, że...rozjechało ono wojska Songhaju, dając zwycięstwo Marokańczykom.
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
Lord Mich
 

Capitaine
********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 3.516
Nr użytkownika: 15.415

Michal Piekarski
Zawód: :)
 
 
post 15/09/2007, 16:20 Quote Post

A jak oceniacie książkę pana Michałka "Wyprawy Krzyżowe. Etiopia"
Pozdrawiam
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Ramond
 

Úlvur av Føroyar
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 16.517
Nr użytkownika: 9.304

Stopień akademicki: dr inz.
Zawód: inzynier
 
 
post 15/09/2007, 16:26 Quote Post

A jak można oceniać książki śp. Michałka? bardziej do śmiechu niż do nauki...
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Tizoc
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 45
Nr użytkownika: 22.515

Zawód: student
 
 
post 17/09/2007, 22:18 Quote Post

QUOTE(godfrydl @ 10/09/2007, 11:02)
Ciekawą taktyką posłużył się marokański wódz, Judar pasza, w bitwie z Songhajem w 1591 roku. Otóż arkebuzami postraszył on bydło tak, że...rozjechało ono wojska Songhaju, dając zwycięstwo Marokańczykom.
*


Ironia losu - bowiem to władca Songhaju ściągnął bydło na pole bitwy, by przy jego użyciu wprowadzić zamęt w wojskach marokańskim. Raczej mu to nie wyszło - albo raczej wyszło, i to świetnie, tylko przeciw nie tej armii co trzeba...

Taka sztuczka raczej by się nie udała przeciw armii państwa Kanem-Bornu. Otóż mniej więcej w tym samym czasie, za panowania Idris Aluma (ok.1571–1603) do uzbrojenia tego kraju, jako bodajże pierwszego w subsaharyjskiej Afryce, wprowadzono broń palną, uzyskaną z Turcji - skąd również przybyli instruktorzy uczący sposobu jej użycia.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
godfrydl
 

Diabolus in musica
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.136
Nr użytkownika: 9.524

Stopień akademicki: BANITA
Zawód: BANITA
 
 
post 19/09/2007, 10:17 Quote Post

QUOTE
A jak można oceniać książki śp. Michałka? bardziej do śmiechu niż do nauki...

A dlaczego? Napisał to Ramond, którego bardzo za wiedzę poważam, więc tym bardziej jestem ciekaw...
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
daigotsu
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 556
Nr użytkownika: 20.769

Stopień akademicki: magister
 
 
post 19/09/2007, 12:29 Quote Post

Wtrącę się tu - poznałem osobiście pana Andrzeja Michałka podczas pokazów łucznictwa historycznego - uprawia on w zasadzie zawodowo ten typ łucznictwa wraz z synem i córką - pierwsze pytanie jakie mu zadałem to pytanie o ilość błędów w jego publikacjach..Okazał się bardzo przyjemnym, otwartym, choć nie pozbawionym dziwactw człowiekiem - rozmawialiśmy jakieś 6-8 godzin, w kilka miesięcy potem podobną pogawędkę ucieliśmy sobie na innych pokazach...Zasadniczo więc mogę wypowiadać sie w tej kwestii sygnalizowanej powyżej. Pan michałek jest z wykształcenia historykiem wojskowości, absolwentem uczelni wojskowej, jego książka o Normanach spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem w Rosji(gdzie zresztą wykłada)- wyraźnie zaznaczył mi że nie pretenduje do tego by być grafikiem na miarę ludzi z Ospreya i że jego książki miały być zamkniętymi całościami(stąd te drażniące powtórzenia w każdej z nich), nie zaś cyklem w sensie dosłownym, jego zamiarem było sprowokować dyskusję i pisać w sposób popularny nie zaś stricte naukowy, często przedstawiając kontrowersyjny punkt widzenia. Błędy są przede wszystkim winą Bellony z którą zerwał współpracę mimo prawnych ograniczeń związanych z umową - wydawnictwo dość dowolnie kompilowało jego materiał, korekta jako taka nie istniała - rzeczywiście w tamtym okresie dało się zauważyć obniżenie poziomu publikacji Bellony.Jego błędem było to, że sam nie korygował i wcześniej nie podjął starań by zmieniły sie warunki współpracy...Wcale bym tak do końca nie lekceważył jego książek - nawet jeżeli mamy wrażenie że są pisane pośpiesznie...Zarzucano mu np. że jego Rzymianie mieli strzemiona...Zabawne jest to, że obecnie nie twierdzi się już że przywędrowały one z Awarami w VIw. - znaleziono je już w grobach sarmackich z IIw. a Sarmaci służyli w rzymskich wojskach pomocniczych - a więc np. taki szczegół świadczy na korzyść Michałka nie zaś jego krytyków, którzy podpierają sie tym co napisano w książkach sprzed lat będących u nas nadal w obiegu...Podobnie jest z wieloma innymi drobiazgami...Co do książki "Wyprawy Krzyżowe - Etiopia" tegoż autora rzuca mi sie w oczy jeden np. błąd (wyraźnie korekty nie jego) - ciągle uźywanie wyrazu "czena" zamiast "czeua" na określenie elitarnych oddziałów etiopskiej armii w XV - XVIw...Tak sie akurat składa, że historia Etiopii nie jest mi obca i to wychwycę od razu...Proszę jednak zauważyć - to wyraźne przestawienie liter...A przecież wychodzi z tego niemal błąd merytoryczny dla kogos kto "siedzi" w historii Etiopii...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #11

     
daigotsu
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 556
Nr użytkownika: 20.769

Stopień akademicki: magister
 
 
post 19/09/2007, 12:34 Quote Post

"Dahomej miał nawet broń palną, co prawda prymitywną, i że tak powiem z którejś z kolei ręki po Europoejczykach" - Dahomej miał DUŻO broni palnej i to jak na XVIIIw nowoczesnej, w XIX była już przestarzała ale ostatni król Dahomeju nabył ponad 4000 nowoczesnych, niemieckich karabinów przed decydujaca wojna z Francuzami...Problemem było to, że np.dahomejscy strzelcy nie przykładali broni do policzka, strzelając trzymając kolby przy boku, nie umieli strzelać na komendę, odrzucali broń po oddaniu strzału itd...Co więcej armia dahomejska nie umiała wykorzystywać nawet czółen czy tratw i przebycie rzeki było dla niej problemem nie do pokonania...pisze z pracy - jak wrócę do domu podam doskonałą publikację na temat wojny w dziejach \Dahomeju(wyszło coś takiego po polsku!) - po prostu teraz nie pamiętam autora sad.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
daigotsu
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 556
Nr użytkownika: 20.769

Stopień akademicki: magister
 
 
post 19/09/2007, 14:11 Quote Post

Już mam Robert Piętek, Wojna w dziejach Dahomeju od XVII do XIX wieku, Wydawnictwo Dialog, Warszawa 2001...Doskonała, oparta na francuskich, u nas niedostępnych źródłach pozycja naukowa - ponad 200 stron dogłębnej analizy wojskowości Dahomeju.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
daigotsu
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 556
Nr użytkownika: 20.769

Stopień akademicki: magister
 
 
post 19/09/2007, 15:23 Quote Post

Co do wojskowości np. państwa Mali mogę napisać tyle - do XIIIw. w armii służyli wszyscy wolni, sprawni mężczyźni, powoływani pod broń w razie potrzeby wg. klas wieku, na które dzieliła sie cała społeczność ("kari") - w XIVw. wyodrębniła sie grupa społeczna złożona z zawodowych wojowników.W jej skład wchodzili członkowie licznej rodziny władcy, jego klanu i innych uprzywilejowanych klanów ludu Malinke, urzędnicy, naczelnicy wspólnot rodowo - terytorialnych.Każda osoba pełniąca jakieś stanowisko w państwie była na czas wojny członkiem elitarnych oddziałów konnicy, inni służyli w armii niejako "zawodowo"(dotyczy to zwłaszcza klanu władcy i klanów uprzywilejowanych).Wielką rolę odgrywały złożone z niewolników gwardie władców - ich naczelnicy zwani "dion - sandigi" byli jednymi z najbardziej wpływowych urzędników(dwa razy tacy naczelnicy przejmowali nawet w Mali tron).Gwardia niewolnicza liczyła nawet do 1000 zbrojnych. Zasadniczo stosowano zasadę, by w okolicy stolicy grupować największą ilość wojska - pozostałe oddziały pod względem taktycznym podlegające zarządcom prowincji były zawsze mniej liczne od oddziałów podległych bezpośrednio władcy(Mali dzieliło sie na 13 prowincji na czele z zarządcami noszącymi tytuł "farba" lub "faran", lub lokalnymi władcami - była to w gruncie rzeczy federacja kilkunastu terytoriów nie zaś zjednoczone państwo w naszym znaczeniu tego pojęcia). Nie jest pewne jak wyglądała dokładnie organizacja sił zbrojnych Mali(struktura i liczebność poszczególnych oddziałów była prawdopodobnie zmienna i płynna) - liczyły one łącznie góra 15-20 tys. zbrojnych, jak pisałem wyżej podległych bądź to bezpośrednio władcy, bądź to lokalnym rządcom. Największym prestiżem cieszyła się konnica i ona to właśnie stanowiła trzon wojsk operujących w polu podczas wojny. Nadal w razie zagrożenia powoływano pod broń wszystkich zdolnych do walki mężczyzn z danego, zagrożonego regionu - takie pospolite ruszenie, z założenia słabo wyszkolone i uzbrojone, walczące pieszo pod dowództwem swych naczelników rodowych uzupełniało już jednak tylko siły zbrojne złożone z członków wyższych warstw społecznych.
W przypadku Songhaju, swoistego sukcesora Mali jeżeli chodzi o dominację w Afryce Zachodniej, sytuacja była bardzo podobna - początkowo armia złożona była z powoływanych pod broń w razie wojny wolnych mieszkańców państwa, z czasem zaś wyodrębniła sie grupa zamożnych, konnych wojowników, do której należeli przedstawiciele wyższych rodów, naczelnicy wsi i wspólnot itd. Dopiero Askia Mohammed(1493-1529)wydzielił wojowników jako osobną, uprzywilejowana grupę społeczną, w pełni "uzawodawiając" armię. Trzonem sił zbrojnych była konnica w której służyli członkowie rodziny poszczególnych Askiów(Askia to tytuł nie imię), wszyscy dostojnicy państwowi(każda funkcja państwowa była i tu funkcją wojskową - np. wszyscy zarządcy prowincji byli jednocześnie dowódcami sił zebranych na swym terenie), wreście ludzie niejako "sponsorowani" przez władców(czyli tacy którym władcy za zasługi, lub by zdobyć stronników zakupywali konie i broń w zamian za zawodowa służbę wojskową). Piechota miała znaczenie mniejsze - za Mohammeda I służyły w niej głównie oddziały rekrutowane w prowincji Hombori, zwane "tondi - kado".W Songhaju istniała też gwardia władcy - konna i piesza złożona z eunuchów pałacowych.Naturalnie istniała też gwardia niewolnicza zwana "suna". Liczebność gwardii eunuszej, która dowodził naczelnik dworskich eunuchów "hu - kokorei - koi" wynosiła podobno 4000 zbrojnych, gwardia niewolnicza zaś liczyła sobie ok.6000 wojowników. Maksymalna liczebność wojsk songhajskich szacuje sie na nieco ponad 40 tys.Również i tu stosowano zasadę, by armie prowincjonalne były słabsze od stacjonującej w prowincji stołecznej. w Songhaju funkcjonowały już jednak wyższe urzędy wojskowe - istniał więc naczelnik konnicy("tara - farma"), naczelnik piechoty("rabb - at - tarik"), naczelnik łuczników("tongo - farma"), naczelnik obozu wojskowego("garei - farma"), naczelnik floty rzecznej("hi - koi") - koordynowali oni działania określonych rodzajów sił zbrojnych, wybierano też spośród nich najwyższych dowodców. Generalnie taka armia, niejako "arystokratyczna", wspierana przez niewolnicze gwardie i pospolite ruszenie nie była w stanie sprostać nowocześnie uzbrojonym Marokańczykom, dowodzonym przez zdolnego Hiszpana kaida Judar - paszę. Panika wśród stada bydła wcale nie była decydującym czynnikiem w bitwie pod Tondibi 12.03.1591r. - o zwycięstwie zadecydowali marokańscy i hiszpańscy arkebuzerzy, artyleria i konnica ścisle z nimi współdziałająca...Stado bydła Marokańczycy tak naprawdę PRZEPUŚCILI przez swe szeregi...co do składu armii Judara (czytamy to "Dżaudar":))- paszy: wyruszyło 2000 pieszych i 500 konnych arkebuzerów(hiszpańskich renegatów i najemników)i 1500 arabskich spahisów, 6 dużych i ok.15 małych dział, 600 żołnierzy wojsk pomocniczych, 1000 poganiaczy wielbłądów, no i doborowa 70 osobowa gwardia strzelców będąca strażą przyboczna dowódcy. Zaopatrzenie transportowało 1000 koni jucznych i 8000 wielbłądów.Naturalnie ok.1/3 składu tej ekspedycji zginęło podczas przemarszu przez Saharę. I ta wyprawa rozbiła 12500 konnych i 30000 piechoty songhajskiej...
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

     
Ramond
 

Úlvur av Føroyar
**********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 16.517
Nr użytkownika: 9.304

Stopień akademicki: dr inz.
Zawód: inzynier
 
 
post 19/09/2007, 17:03 Quote Post

QUOTE
A dlaczego? Napisał to Ramond, którego bardzo za wiedzę poważam, więc tym bardziej jestem ciekaw...

http://www.historycy.org/index.php?showtopic=7396&hl=
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=14443&hl=
Z osobistych doświadczeń - po otwarciu kilku pozycji wybuchłem śmiechem smile.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

2 Strony  1 2 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej