|
|
Interewencje w Mołdawii, Wołoszczyźnie...
|
|
|
Zbaraski
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 94 |
|
Nr użytkownika: 38.773 |
|
|
|
Zawód: student |
|
|
|
|
Mam pytanie odnośnie interwencji Polskich na terenach Mołdawii,Wołoszczyźnie i Siedmiogrodu> Czy moglibyście mi polecić jakąś fachową literaturę na ten temat? Ja niestety mogę sie pochwalić tylko skromnymi zasobami ale to wciąż za mało. Posiadam : Leszek Podhorecki - Stanisław Żółkiewski Jerzy Besala - Stanisław Żółkiewski Śledziński Kacper - Cecora 1620 Najbardziej zależało by mi na magnackich wyprawach chociaż wiem, że dużo o tym na pewno nie będzie. Pozycje przeze mnie podane dotyczą końca XVI i początkach XVII wieku i dlatego będę wdzięczny jeśli podacie także o interwencjach za czasów Jagiellonów a także późniejszych do np do końca XVII wieku.
|
|
|
|
|
|
|
|
Zdzisław Spieralski" Awantury mołdawskie", Wiedza Powszechna 1967
Ludwik Bazylow " Siedmiogród a Polska 1576-1613" PWN 1967
Dariusz Skorupa " Bitwa pod Bukowem 20 października 1600 r."[w] Staropolska sztuka wojenna XVI-XVII wieku pod red. M. Nagielskiego (DiG 2002)
Witold Wasilewski " Wyprawa bukowińska Stanisława Jabłonowskiego w 1685 roku" (Neriton 2002)
|
|
|
|
|
|
|
|
Można by jeszcze dodać biografie Jana Zamoyskiego Grzybowskiego o takimże tytule i Podhorodeckiego Hetman "Jan Zamoyski"
|
|
|
|
|
|
|
|
Leszek Podhorodecki Chanat Krymski i Wazowie w Polsce
|
|
|
|
|
|
|
|
Co sądzicie o tezie, że interwencja Żółkiewskiego w Mołdawii była spowodowana pomocą, jaką Zygmunt III udzielał Habsburgom. Czy nie był to element dywersji przeciwko Turcji, która wspierała Czechy? Czy nie była to taka wschodnia flanka lisowczyków?
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie, to była próba naprawienia swojego autorytetu przez Żółkiewskiego jak i zapewne ponowna próba budowania swoich wpływów tamże. Gdyby Zygmunt chciał wojny z Portą, to by do niej otwarcie parł.
|
|
|
|
|
|
|
|
Mogłaby być również książka Dariusza Milewskiego "Wyprawa na Suczawę 1653" wydawnictwa Inforteditions czy z tej samej "stajni" i "Od Batohu do Żwańca. Wojna na Ukrainie, Podolu i o Mołdawię 1652 do 1653" Tomasza Ciesielskiego.
|
|
|
|
|
|
|
|
Niemiłosierny zlepek wertepów, efemerycznych przymierzy i międzynarodowych implikacji – Multany w XVII wieku prawdziwie można nazywać sarmackim Afganistanem. Zresztą znacznie dłużej, bo przez okres dwóch stuleci („od Jana do Jana”, chciałoby się rzec) polska i litewska szlachta napsuły tam wiele krwi. Warto wspomnieć te przejawy staropolskiej mocarstwowości. Dlatego proponuję wznowić stary wątek. Na rozruch dołączam streszczenie ciekawego artykułu.
/za: Dariusz Milewski, Przeciw Tymoszce: wyprawa suczawska 1653 roku, Mówią wieki, II 2000/.
Strategiczne znaczenie Mołdawii dla wydarzeń na Ukrainie skłoniło Chmielnickiego by przejąć kontrolę nad tym obszarem, nominalnie podległym sułtanowi. Przywódca Kozaków postanowił zaaranżować małżeństwo swego syna Tymoszki z córką hospodara Mołdawii Bazylego Lupula. Ten ostatni, dotychczas gorliwy sojusznik Rzeczypospolitej, zwlekał sprawę póki mógł, to jest do Batohu. Dopiero wtedy poczuł się zmuszony wydać córkę za Tymoszkę. To z kolei uruchomiło całą lawinę zdarzeń – hospodar wołoski wespół z księciem Siedmiogrodu obalili Lupula, który z rodziną i skarbcem salwował się do Kamieńca Podolskiego.
Strona polska, nagabywana zarówno przez obalonego hospodara, jak i tryumfującego księcia Siedmiogrodu Jerzego II Rakoczego, miała wybór na kogo postawić w tym mentliku. Oczywiście, trudno było pokładać ufność w którejkolwiek ze stron, skoncentrowanych, co zrozumiałe, na własnych zyskach i przetrwaniu. Co więcej – Tymoszko, choć zwycięsko powrócił do Mołdawii wiosną 1653, już trzy miesiące później dał się rozbić Wołochom na ich terytorium. Kozacy znów chwilowo musieli uchodzić za Dniestr, choć pewne było, że wrócą. Sytuacja była średnio czytelna. W końcu przeważyło zdanie króla Jana Kazimierza – Rzeczpospolita zaoferowała przymierze Rakoczemu przeciw Kozakom.
Tymczasem książę Siedmiogrodu, wypędziwszy Lupula z Jass, obległ Suczawę - obsadzoną niewielką załogą twierdzę, gdzie skryła się żony hospodara wraz z jego skarbami. Kolejny powrót na Mołdawię Lupula z Tymoszką w sierpniu, na czele 10 tysięcy Kozaków wprawdzie skłonił Rakoczego do wycofania się, ale oddał on pole tylko po to by doczekać wsparcia Rzeczypospolitej. Istotnie, 19 sierpnia 1653 roku, 4 tysięczny oddział polski złożony głównie z lekkiej jazdy pod pułkownikiem Janem Kondrackim połączył się z siłami księcia. Kondracki od razu objął dowodzenie i powiódł blisko 18 tysięczną armię sprzymierzonych na Suczawę. Tam czekał Tymoszko.
Dwa dni później Polacy, Węgrzy i Wołosi oblegli młodego Chmielnickiego. Brawurowy szturm części sił Kondrackiego nie przyniósł szybkiego rozstrzygnięcia, Kozacy się okopali i sytuacja była patowa. 10 września przybyły kolejne posiłki od Jana Kazimierza – 500 dragonów, działa i amunicja, ale przeprowadzony z ich wykorzystaniem szturm przyniósł Polakom tylko ciężkie straty. Sukcesem okazał się wyłącznie kuriozalny wyczyn puszkarza, który korzystając ze wskazówek jakiegoś zdradzieckiego Kozaka wycelował w pobliże namiotu Tymoszki. Syn Chmielnickiego zmarł wskutek odniesionych ran dnia 15 września.
Mimo utraty wodza i głodu panującego w obozie Kozacy trzymali się hardo. Siły polsko-węgierskie miały niekwestionowaną przewagę w ludziach, sprzęcie i zaopatrzeniu, ale to im spieszyło się z rozstrzygnięciem i zaczęli sondować możliwość porozumienia. Pamiętali bowiem, że na północ od Dniestru główna armia polska pod dowództwem samego króla oczekuje ich powrotu oraz pomocy w konfrontacji z wojskami Chmielnickiego i Tatarami. Właśnie dlatego 9 października oblegający zdecydowali się podyktować łagodne warunki kapitulacji i wypuścić suczawskich Kozaków z matni. Wprawdzie zdradziecko wymordowano potem część mołojców, mszcząc się za Batoh, ale 4 tysiące z nich wraz z ciałem Tymoszki powróciło na Ukrainę.
Słynny skarb Lupula okazał się bardziej skromny niż oczekiwano, w dodatku jego większość przypadła Węgrom i Wołochom. Polacy obeszli się więc smakiem, a ponadto musieli spieszyć pod Żwaniec, gdzie na armię królewską szły ciężkie terminy. Książę Rakoczy nie był przesadnie skory do okazywania wdzięczności – za ciężki żołd posłał Janowi Kazimierzowi 2 tysiące swych żołnierzy, drugie tyle poszło pod Żwaniec sił mołdawsko-wołoskich. Jak wiadomo niewiele tam dokazały, skoro wyprawa wojsk Rzeczypospolitej na Ukrainę skończyła się niesławnym choć szczęśliwym porozumieniem. Nie dożył tego pułkownik Kondracki, który poległ od ran. Opinia polsko-litewska miała mu za złe przebieg interwencji, a królowi decyzję o jej wszczęciu.
Zdołano uniknąć implikacji w stosunkach z Turcją do której należało zwierzchnictwo nad Mołdawią, a ostatecznie pokrzyżowano też zamysły starego Chmielnickiego, z drugiej strony wielu wątpiło czy cała impreza miała większy sens. Narażono przecież bezpieczeństwo króla i losy kampanii ukraińskiej nie zyskując w zamian wiele.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|