|
|
Na pole czy na dwór?
|
|
|
|
Odpowiedź wydaje się oczywista. Wychodzi się na pole, bo niby jak można wychodzić na dwór W tym temacie nie chodzi mi jednak, żeby znowu dogryzać mieszkańcom Mazowsza, ale o pochodzenie tych różnic. Przyjmuje się, że zwrot "na dwór" jest poprawny, bardziej "literacki", zaś na "pole" to regionalizm małopolski. Niby dlaczego? "Na dwór" kojarzy mi się z rosyjskim "na dworje", w związku z tym mam pytanie, czy to może pożyczka z okresu zaborów, czy jakaś naleciałość wschodniosłowiańska w zachodniosłowiańskim?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE mieszkańcom Mazowsza ja wychodzę na dwór a nie jestem z Mazowsza tylko z Lubelszczyzny, która co gorsza była do czasu częścią zaboru austriackiego o ile pamięć mnie nie zawodzi.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(lancelot @ 19/06/2009, 16:09) QUOTE mieszkańcom Mazowsza ja wychodzę na dwór a nie jestem z Mazowsza tylko z Lubelszczyzny, która co gorsza była do czasu częścią zaboru austriackiego o ile pamięć mnie nie zawodzi.
Tylko przez parę wiosen, przez resztę czasu był to zabór rosyjski. Kontynuując wg Miodka jest to rusycyzm przejęty w okresie zaborów, jedna z pożyczek, jaka się ostała po 1918 roku w odżywającym języku polskim, który generalnie powstawał pod wpływem gwar "krakowskich".
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE jaka się ostała po 1918 roku a jak mówiono przed zaborami?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(lancelot @ 19/06/2009, 16:15) QUOTE jaka się ostała po 1918 roku a jak mówiono przed zaborami?
Gdybym wiedział, tobym nie pytał
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Gdybym wiedział, tobym nie pytał no to poczekamy na jakiegoś znawcę literatury RON.
|
|
|
|
|
|
|
|
Carantuhill napisał:
QUOTE Odpowiedź wydaje się oczywista. Wychodzi się na pole
A gdzie tam!To oczywiste,że wychodzi sie na dwór.Bo na pole to wychodzi rolnik jak ma orać lub siać.
|
|
|
|
|
|
|
|
Rownież na Dolnym Śląsku wychodzi się "na dwór". A ponoć ta część kraju posługuje się poprawną polszczyzną
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(fodele @ 19/06/2009, 16:25) Rownież na Dolnym Śląsku wychodzi się "na dwór". A ponoć ta część kraju posługuje się poprawną polszczyzną
Niby dlaczego? W końcu ludność Dolnego Śląska to generalnie repatrianci ze wschodu, którzy przywieźli ze sobą swoje naleciałości językowe
QUOTE A gdzie tam!To oczywiste,że wychodzi sie na dwór.Bo na pole to wychodzi rolnik jak ma orać lub siać.
Zgodnie z definicją dwór oznacza szlachecki dom mieszkalny, zaś pole to przestrzeń niezabudowana. Gdzie więc logika?
|
|
|
|
|
|
|
|
[/quote]
QUOTE(carantuhill @ 19/06/2009, 18:29) QUOTE(fodele @ 19/06/2009, 16:25) Rownież na Dolnym Śląsku wychodzi się "na dwór". A ponoć ta część kraju posługuje się poprawną polszczyzną Niby dlaczego? W końcu ludność Dolnego Śląska to generalnie repatrianci ze wschodu, którzy przywieźli ze sobą swoje naleciałości językowe Nie wyłącznie. Miasto, w ktorym się wychowałam zdominowane jest np. przez reemigrantów z Jugosławii. Sporo jest też Greków, reemigrantów z Francji, a także autochtonów. Być może ta swoista "mieszanka" spowodowała konieczność wprowadzenia wspólnego im wszystkim języka. W tej sytuacji najprościej było uczyć przybyłych na te tereny obowiązujacego, urzędowo-literackiego (czytaj właściwego ) polskiego.
|
|
|
|
|
|
|
|
Logika jest. Nawet oczywista, po wyjaśnieniach identycznego tematu przez prof. Bralczyka (dla niezorientowanych polonista) który ma swój stały kącik w radiu EM. Otóż dwór drzewiej nie oznaczał wyłącznie budynku jak go pojmujemy obecnie. Dwór oznaczał cały, zwykle ogrodzony teren, który należał do dworu jako budynku, w tym wszystkie zabudowania dworskie bądź gospodarcze, sady, ogrody, majdan etc. Stąd wychodząc z budynku dworu wychodziło się na dwór tj. zorganizowaną i zwiazaną funkcjonalnie z budynkiem głównym przestrzeń dworską. Na marginesie prof. podał anegdote jak to krakusy tłumaczą róznicę w sposób dla nich korzystniejszy. Otóz twierdzić oni mają, iż wychodzą z dworu na pole bo gdy u nich już były dwory reszta kraju tkwiła w głębokim zacofaniu. Stąd przybywając do krakusów wychodziło się z pola na dwór.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(fodele @ 19/06/2009, 17:25) Rownież na Dolnym Śląsku wychodzi się "na dwór". A ponoć ta część kraju posługuje się poprawną polszczyzną
A to teraz mamy nowe kryterium poprawności językowej - poprawnie jest tak jak mówią na Dolnym Śląsku?
Prawda jest taka, że Dolny Śląsk wyzbył się swoich nalecialości gwarowych chociażby ze wschodnich kresów a dzisiaj ludność tam, w szczególności ludzie młodzi, posługuje się typową radiowo - telewizyjną polszczyzną. Dlatego wychodzi się "na dwór" a nie "na pole", je się "czarne jagody" a nie "borówki". Mało tego, mieszkańcy Dolnego Śląska są z tego dumni, że np. Krakusa mozna poznać po wymowie czy słownictwie a Wrocławianina nie można. Tyle, że własciwie nie ma być z czego dumnym. Brak regionalizmów nie świadczy bynajmniej o poprawności. Regionalizmy są jak najbardziej normalnym elementem języka. Polszczyzna z Dolnego Śląska jest poprawna, tyle że uboższa o naleciałości regionalne, archaizmy itp.
Dla rozwiązywania zagadek językowych, takich jak ta w temacie, polszczyzna z Dolnego Śląska jest całkowicie nieprzydatna.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE np. Krakusa mozna poznać po wymowie czy słownictwie Nie Krakusa (mieszkańca Krakowa) a Krakowiaka. To taka różnica jak między Warszawiakiem a Mazurem (Mazowszaninem).
QUOTE Dlatego wychodzi się "na dwór" a nie "na pole", je się "czarne jagody" a nie "borówki". Na dwór albo na podwórko wychodzą też rodowici Krakowiacy i oni także jadają jagody (oczywiście czarne bo czerwone są borówki).
QUOTE Polszczyzna z Dolnego Śląska jest poprawna, Do chwili kiedy np. nie idzie się na spacer z TATEM, albo nie daje czegoś DZIADKU - ta joj!
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Otóz twierdzić oni mają, iż wychodzą z dworu na pole bo gdy u nich już były dwory reszta kraju tkwiła w głębokim zacofaniu. Stąd przybywając do krakusów wychodziło się z pola na dwór.
Tej anegdoty nie słyszałem, jest za to historia o chłopach, którzy musieli pokornie na dwór chodzić pańszczyznę odrabiać i im się utrwaliło potem Wracając do tematu, czy są jakieś zabytki literackie mówiące o tym jak mówiono przed zaborami?
QUOTE Na dwór albo na podwórko wychodzą też rodowici Krakowiacy i oni także jadają jagody (oczywiście czarne bo czerwone są borówki).
Tak często jak bywa śnieg w lipcu. Nie spotkałem się, żeby ktoś w moich okolicach borówki nazywał czarnymi jagodami. Jagody są tylko czerwone. Słyszałem za to o próbach w szkołach narzucania takiego właśnie nazewnictwa.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(jarr @ 19/06/2009, 18:10) Nie Krakusa (mieszkańca Krakowa) a Krakowiaka. To taka różnica jak między Warszawiakiem a Mazurem (Mazowszaninem).
No popatrz, a mi chodziło o Krakusa. Dlatego porównałem do Wrocławianina.
QUOTE Na dwór albo na podwórko wychodzą też rodowici Krakowiacy i oni także jadają jagody (oczywiście czarne bo czerwone są borówki).
Tak, tak. Zwłaszcza Krakowiacy z Zagłębia leszku. Natomiast na ziemii krakowskiej, która nie podlegała rusyfikacji mówi się "na pole" oraz "borówki" na gatunek borówki czernicy. Moim zdaniem jagoda to rusycyzm. Prawidłową zachodniosłowiańską formą jest borówka (por. czeskie i słowackie formy). A to czerwone to brusznica.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|