Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
4 Strony < 1 2 3 4 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Zaopatrzenie rynku w latach 1948-89
     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 15/02/2010, 1:37 Quote Post

Widze, ze uzytkownicy kompletnie zapomnieli jaki jest tytul watka wiec przypominam, ze nie chodzi wylacznie o ostatnie 20 lat istnienia jedynie slusznego systemu ale takze o czasy ciut wczesniejsze. A wiec:
Dlaczego za Bieruta były towary w sklepach
A z wypowiedzi wynika, ze "najstarsi" siegaja wiedza glownie w dekade gierkowska - lata "panowania" ekipy tow. Wieslawa sa bardzo mgliste natomiast czasy tow. Bieruta sa odlegla, najczesciej znana z opowiadan epoka.
Pytanie tytulowe watka jest infantylne, niemalze kwestionujace istnienie produktu, istnienie handlu i istnienie konsumenta. Wszystkie trzy skladniki funkcjonowania spoleczenstwa oczywiscie byly obecne ale w formie i wielkosci trudnej do wyobrazenia i zrozumienia przez kogos urodzonego 20 czy 30 lat pozniej.
Wiec jak to bylo z tym towarem w pierwszej polowie lat piecdziesiatych ? To zalezy o jaki towar chodzi. Moje wspomnienia dotycza zaopatrzenia w rejonie warszawskiego Starego Miasta - bo tam wtedy mieszkalem. Sklepow spozywczych bylo malo i byly zaopatrzone jedynie w podstawowe artykuly. W zimie zaczely pojawiac sie cytryny - ale na inny produkt cytrusowy narod musial poczekac dobrych pare lat, pomarancza byla czyms tak trudno dostepnym, ze cukiernicy placili za skorke aby ja uzyc do ich produktow. W zimie jedynym zrodlem witamin byly jablka, ogorki kiszone i kapusta kwaszona, jedynym sokiem ktory wtedy moglem pic to sok z marchwi, pracowicie utartej na tarce. Pomidory byly warzywem wylacznie sezonowym. Zadnych elektrycznych artykulow AGD, byly reczne mlynki do kawy i tarki do prania (ciekawe czy ktos wie co to jest). Ciuchy ? Nie potrafie powiedziec, na ulicy Swietojanskiej byl sklep pod dumna nazwa "Gallux" (galanteria luksusowa) ale majac 8 lat nie interesowalo mnie to co tam bylo. Wazniejsze dla mnie byly ciastka ktore u Gajewskiego na Piwnej kosztowaly 2 zl. sztuka. W aptece kupowalem paste do zebow oddajac wycisnieta tubke. Gastronomia ? Na Rynku Starego Miasta byly dwie restauracje, Krokodyl i Bazyliszek, podobno niezle. Pamietam dwa miejsca gdzie asortyment towarow byl wiekszy, CDT (Centralny Dom Towarowy) i Dom Dziecka, oba przy ul. Kruczej - Dom Dziecka byl dla mnie wieksza atrakcja bo na parterze byla kawiarenka dla dzieci gdzie kubek kakao kosztowal zlotowke. Obok kawiarenki - fryzjer, gdzie za 2 zl. strzygli ile sie dalo.
Przyznam, ze nie jestem mocny w temacie, bo w tym wieku bardziej interesujace byly zabawy w wojne wsrod ruin Starego Miasta (a tego jeszcze bylo bardzo duzo w polowie lat piecdziesiatych) a w lecie wypady cala banda nad Wisle, gdzie czesto pojawialy sie mierzeje piasku a wejscie do wody nie grozilo zdrowiu - rzeka byla zadziwiajaco czysta, tak czysta, ze normalnym zjawiskiem byli liczni wedkarze.

N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
Smardz
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 842
Nr użytkownika: 34.798

Stopień akademicki: mgr prawa
Zawód: ekscentryczny
 
 
post 15/02/2010, 11:55 Quote Post

Z najstarszych podań dziadków w moim agrarnym regionie, mieszczących sie chyba w tym przedziale czasowym, pamiętam, że słodkim rarytasem była kromka chleba posypana cukrem, tudzież jakas drobina cukru owinięta w szmateczke, co by sobie dziecko ją mogło ˝ciamkać˝.
 
User is offline  PMMini Profile Post #17

     
mariusz 70
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.883
Nr użytkownika: 51.390

mariusz kukowski
Stopień akademicki: pisze,czyta
Zawód: wykonywany:pracuje
 
 
post 16/02/2010, 9:02 Quote Post

A ja mam pytanie do Net Scanera.Czy w owych czasach byla kartkowa reglamentacja towarow,a jak juz to jakich?
P.S.Chleb z maslem i cukrem to i ja jadalem czesto w latach 80-tych.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
Net_Skater
 

IX ranga
*********
Grupa: Supermoderator
Postów: 4.753
Nr użytkownika: 1.980

Stopień akademicki: Scholar & Gentleman
Zawód: Byly podatnik
 
 
post 18/02/2010, 0:04 Quote Post

Uzytkownik mariusz 70:
QUOTE
A ja mam pytanie do Net Scanera.Czy w owych czasach byla kartkowa reglamentacja towarow,a jak juz to jakich?

1. Jak jeszcze raz zobacze moj nick przekrecony - to dopadne i uzyje sankcji. Post mozna zawsze wyedytowac przed wydrukowaniem.
2. Nie przypominam sobie kartek na towary w sklepach - ale moja pamiec w tej tematyce zaczyna sie od 7-8 roku zycia, czyli lata 1954-55. Natomiast co do niedoborow na rynku, to pamietam w roku 55 lub 56 niczym nie wytlumaczalny okresowy problem z sola (!) i sklepowa wyskrobujaca resztki produktu z wielkiej papierowej torby. Wszystko inne bylbym jakos zrozumial, ale sol ??

N_S
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
mariusz 70
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.883
Nr użytkownika: 51.390

mariusz kukowski
Stopień akademicki: pisze,czyta
Zawód: wykonywany:pracuje
 
 
post 18/02/2010, 7:31 Quote Post

Chcialem ustalic w ktorym roku skonczyla sie powojenna reglamentacja zywnosci.W Wielkiej Brytani byl to rok chyba 1954-5,Hiszpani 1956-7.Ciekawe jak wypadala na tym tle Polska.
P.S.Co do baraniny i jej zapachu to problem polega tylko i wylacznie na wieku zabijanego zwierzatka.W krajach w ktorych baranina jest popularna jada sie tylko jagnieta.Mieso zapachu nie ma i jest wysmienite.Prawdopodobnie w Polsce mieso pochodzilo od starszych zwierzat,stad gorsza jego jakosc.Np.Arabowie preferuja mieso starsze i twardsze confused1.gif Ja tez w Polsce niestety baranine jadlem zaledwie dwa razy.
A jezeli juz jestesmy przy miesie to chyba wlasnie za Bieruta zaczely znikac w kraju kozy,jako zwierzeta symbolizujace biede confused1.gif ,a wiec nie pasujace do obrazu postepowego socjalistycznego panstwa.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
secesjonista
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.565
Nr użytkownika: 42.378

Marek
Stopień akademicki: Plebejusz
Zawód: advocatus diaboli
 
 
post 20/02/2010, 9:13 Quote Post

QUOTE(KOMUCH21 @ 4/08/2008, 11:33)
Witam!

Zastanawiałem się dlaczego za Bieruta były towary w sklepach a gdy doszedł do władzy gomułka już do końca PRL-u  był problem z artykułami spożywczymi i codziennego użytku.
Mój dziadek i babcia opowiadali mi że za bieruta było wszystko materiały,mięso,mleko itp.  w każdym bądź razie nie było żadnych kolejek do sklepów a musicie jeszcze wiedzieć że bierut nie brał żadnych kredytów tak jak to uczynił Tow.Gierek ale i on nie poprawił zbytnio sytółacji w kraju.
*


Zastanawiałeś czemu słuzyły szaberplace?
 
User is offline  PMMini Profile Post #21

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.268
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 13/01/2017, 13:02 Quote Post

Jak to "za Bieruta były towary w sklepach":
PKF 1953 r. - "Cios w spekulanta."
 
User is offline  PMMini Profile Post #22

     
Alexander Malinowski 3
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 5.569
Nr użytkownika: 100.863

Alexander Malinowski
Zawód: Informatyk
 
 
post 13/01/2017, 15:19 Quote Post

QUOTE(An_Old_Man @ 13/01/2017, 14:40)
Jest wiele krajów w których nie było "demokracji ludowej" ale nie wszystkie osiągnęły wysoki poziom życia.
*



Częściowo zgoda.
Każdy kraj, który miał w miarę wydolną gospodarkę i dostał dostęp do amrykańskiego rynku osiągnął dobry albo bardzo dobry poziom życia.
Kraj, który miał w miarę sprawne mechanizmy, bez dostępu do rynku, mógł osiągnąć pewien postęp.
Kraje, które pozostały biedne, wyróżniają się pewnymi znanymi mechanizmami, które nie pozwalają na postęp gospodarczy.
Najbardziej szkodliwym mechanizmem jest korupcja oraz wysokie dochody z handlu narkotykami lub surowcami, które niszczą resztę gospodarki.

W przypadku PRL problem założycielski to totalne wyrabowanie kraju przez Armię Czerwoną oraz realny socjalizm.

Z perspektywy prawie stulecia trzeba jednak docenić pozytywy: ujednolicenie społeczsństwa, podniesienie poziomu edukacji, opieki zdrowotnej i poprawę życia najbiedniejszych.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #23

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.268
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 13/01/2017, 16:40 Quote Post

QUOTE(An_Old_Man @ 13/01/2017, 15:40)
Ja bym skromności asortymentu z ustrojem politycznym nie wiązał. Raczej wiązałbym to z konfrontacją wschód - zachód. Zamiast bananów trzeba było kupować choćby kauczuk. Jest wiele krajów w których nie było "demokracji ludowej" ale nie wszystkie osiągnęły wysoki poziom życia.
*


Jeżeli w ramach ustroju państwo fatycznie zmonopolizowało własność środków produkcji, handel wewnętrzny i zagraniczny, to trudno nie wiązać dostępności dóbr z panującym ustrojem. Państwo wzięło na siebie przez taką politykę zapewnienie zaopatrzenia, któremu nie było w stanie podołać. Nie należy wiązać wysokiego poziomu życia z zaopatrzeniem w sklepach. Wiele krajów o innym ustroju było biednych, co nie znaczy, że sklepy w nich były puste.


Ten post był edytowany przez Net_Skater: 13/01/2017, 23:28
 
User is offline  PMMini Profile Post #24

     
marc20
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.395
Nr użytkownika: 80.503

Stopień akademicki: student
Zawód: student
 
 
post 13/01/2017, 22:51 Quote Post

Dlaczego za Bieruta były towary w sklepach ?

Odpowiedź na tytułowe pytanie wydaje się być taka: bo było mało sklepów.

Z moich ustaleń wynika,że przez około 10 lat po wojnie moja babcia własnoręcznie tkała płótna z lnu który wyrósł na jej polu, następnie szyła ubrania na maszynie do szycia. Czasami ubrania barwiono, również przy użyciu barwników własnej produkcji( podobno z orzechów ?)

Nie mówię,że to było powszechne ale chyba nie było również wyjątkowe jako że wieś jest prawie w centrum Polski, na Mazowszu.

Ten post był edytowany przez marc20: 13/01/2017, 23:07
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #25

     
Grapeshot
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.690
Nr użytkownika: 79.211

Steven Murphy
Zawód: Marine Engineer
 
 
post 14/01/2017, 5:35 Quote Post

QUOTE
Komuch 21
Zastanawiałem się dlaczego za Bieruta były towary w sklepach a gdy doszedł do władzy gomułka już do końca PRL-u był problem z artykułami spożywczymi i codziennego użytku.
Mój dziadek i babcia opowiadali mi że za bieruta było wszystko materiały,mięso,mleko itp. w każdym bądź razie nie było żadnych kolejek do sklepów a musicie jeszcze wiedzieć że bierut nie brał żadnych kredytów tak jak to uczynił Tow.Gierek ale i on nie poprawił zbytnio sytółacji w kraju.


Moja pamięć z tamtego okresu dotyczy głównie małego, ale wysoce uprzemysłowionego miasta w Małopolsce. To tak gdzieś od roku 1952, gdy już maszerowałem samodzielnie do przedszkola. Jeszcze wcześniej pamiętam inne, takie zupełnie małe powiatowe miasteczko z kwadratowym rynkiem miejskim, kolorowym jarmarkiem, zakładem fotograficznym oraz dentystką, która napędzała swoją szlifierkę/wiertarkę pedałem. Pedał obracał duże koło maszyny. Szczęśliwie, nie ja byłem jej pacjentem. Pamiętam też autobusy stonki, takie ciężarówki z zabudowaną paką do których wchodziło się od tyłu oraz autobusy Fiat, z których wyciekał czarny olej. W ówczesnych autobusach, smród spalin i papierosów oraz wibracje, były powalające. Palacz papierosów był wtedy jak święta krowa w Indiach; palono wszędzie i zawsze.

Wracając jednak do mojego wysoce uprzemysłowionego miasta, gdzie syrena fabryczna ogłaszała wszem wobec zakończenie każdej zmiany, gdzie było osiedle Junaków, to dużo widziałem i słyszałem po drodze do przedszkola i do szkoły, także podczas robienia zakupów z mamą i samodzielnie. Ojciec już wtedy nie żył, więc było nas dwoje. Matka pracowała, do pracy chodziła kilka kilometrów na piechotę, ja musiałem funkcjonować samodzielnie.

Moje przedszkole było doskonałe, lepsze już być nie mogło. Opłata za to przedszkole była symboliczna, jakiś ekwiwalent ceny dwóch bochenków chleba na miesiąc. Dożywianie w mojej szkole podstawowej, w tamtym początkowym okresie było też wyśmienite i opłata za nie była raczej symboliczna. Religia w szkole, z wpisaniem do świadectwa jako przedmiot nieobowiązkowy, była do roku 1960. Odczuwalna indoktrynacja istniała, ale w mojej szkole podstawowej była ona głównie w wykonaniu kierownika szkoły, który kontakt z nami miał niewielki. Kierownik szkoły, nie był to wtedy dyrektor, był człowiekiem przedwojennym, starym i agresywnym ateistą.

Sklepy spożywcze w moim mieście, których było pod dostatkiem, miały formy branżowe oraz wielobranżowe, znaczy to, że były sklepy mięsne, warzywno-owocowe oraz takie z wydłużoną podłogą i podziałem na stoiska. Te nazywano wzorcowe.
W sklepach spożywczych, w moim mieście, do roku 1958 zaopatrzenie było dobre, zadawalające, wystarczające. Na hakach w sklepach mięsnych, także na stoiskach mięsnych, wisiały zawsze rozmaite wędliny. Szynki, balerony oraz kiełbasy podsuszane były najdroższe. Tych zwyczajni ludzie normalnie nie kupowali. Najtańsza kiełbasa, tzw. zwyczajna, kosztowała pierw 26 zł za kilogram, po podwyżce 36 zł. Mięso było rąbane tasakiem na pniaku.

Chleb dwukilogramowy kosztował wtedy 6 i 7 zł. Inne miejskie stoiska i sklepy spożywcze były też wystarczająco zaopatrzone. Jabłka na wiosnę były sparciałe, bo przechowalni z dwutlenkiem węgla jeszcze nie wynaleziono. Pomarańcze, gdy były, to kosztowały 40 zł za kilogram. Dobre zaopatrzenie sklepów spożywczych w moim mieście zaczęło zanikać około roku 1958. We wioskach, w tamtym całym okresie, zaopatrzenie i jakość produktów żywnościowych było zawsze gorsze. Chleb ze sklepu wiejskiego był gorszy. W sklepach wiejskich sprzedawano naftę z beczki na litry, bo nie wszędzie był prąd lub lampa naftowa była na wypadek wyłączenia prądu.

Z produktami przemysłowymi oraz obuwiem i ubraniami było źle. Te były marnej jakości. Młotek, przecinak czy obcęgi można było kupić. Obrabiarek do metalu czy drzewa nie można było kupić prywatnie wcale. Było to spowodowane bojkotem prywatnej inicjatywy. Kartek, o nazwie kartki, na artykuły spożywcze czy przemysłowe w tamtym okresie nie było, ale bywały talony. Te wydawano w miejscu pracy. Bez talonu nie można było niekiedy kupić polskiego roweru, motocykla czy zegarka UMF RUHLA. Były to zegarki za 200 zł z NRD, bez kamieni, najtańsze na rynku.

Jak już pisałem, pogorszenie zaopatrzenia nastąpiło około roku 1958. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie Komucha21, dlaczego tak się stało. Z tym, że według mnie, było jeszcze jako tako przez dwa lata po śmierci Bieruta.
Czy ktoś na to odpowie?
Nie chcę, aby mój opis sytuacji został zrozumiany jako pochwała systemu. O mojej tragedii rodzinnej z tamtego okresu nie wspominam, bo to prywatne i nie dotyczące tematu.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #26

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.514
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 14/01/2017, 16:37 Quote Post

CODE
Moja pamięć z tamtego okresu dotyczy głównie małego, ale wysoce uprzemysłowionego miasta w Małopolsce.


Które? Bo mam trochę zdjęć z tego okresu smile.gif A osiedle Junaków nigdzie mi poza Nową Hutą nie pasuje.

Warto dodać, że stopień kontroli "inicjatywy prywatnej" za Bieruta nie był jeszcze całkowity. W moim mieście największe prywatne firmy (np o oryginalnej nazwie "Robot") zamknięto dopiero w latach 60-tych. Minc przyjął nawet delegację "biznesmenów lokalnych" z sąsiedniej miejscowości i zgodził się, żeby dostawali odpady garbarskie z państwowych fabryk. "Inspekcja skarbowa" dopiero raczkowała, czarny rynek kwitł (zresztą kwitł u mnie przez cały okres PRL, ale początki były w tej decyzji Minca).
Ktoś mi kiedyś powiedział, że w latach 60-70 łatwo kręciło się filmy o II Wojnie, nie trzeba było dużo rekwizytów, dekoracji, bo miasta wyglądały jakby nie zmieniły się od przedwojnia.
Po II Wojnie zauważalny jest powrót do pewnej domowej autarkii - wszystko robi się samemu, przedmioty użytkowe, samemu produkuje się żywność.

Ten post był edytowany przez carantuhill: 14/01/2017, 16:39
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #27

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.268
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 14/01/2017, 19:28 Quote Post

Przy dyskusji w tym temacie należy zauważyć, że za "czasy Bieruta" uznaje się lata 1944-56, choć faktycznie pierwszą osobą w państwie został w 1948 roku po przejęciu władzy w PPR. Ten okres to czas, który z punktu widzenia skutków gospodarczych można podzielić na różne podokresy mające też wpływ na zaopatrzenie, jak np. okres przed "bitwą o handel" i po niej, przed rozpoczęciem kolektywizacji i po niej, okresy kartkowej reglamentacji (do końca 1948 r., a następnie od sierpnia 1951 roku do stycznia 1953 r.) i okresy wolnej sprzedaży, okres Planu Trzyletniego i modyfikowanego pod kątem zwiększenia nakładów na przemysł ciężki Planu Sześcioletniego, okres przed reformą walutową, w której pozbawiono masowo Polaków znacznej części posiadanych przez nią środków pieniężnych w złotówkach w roku 1950 i po niej, okres do śmierci Stalina i po niej, kiedy wskutek nacisków płynących z ZSRR dokonano zmiany polityki gospodarczej na bardziej uwzględniającą potrzeby konsumpcyjne ludności.
 
User is offline  PMMini Profile Post #28

     
Grapeshot
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.690
Nr użytkownika: 79.211

Steven Murphy
Zawód: Marine Engineer
 
 
post 15/01/2017, 4:38 Quote Post

Carantuhill
QUOTE
Moja pamięć z tamtego okresu dotyczy głównie małego, ale wysoce uprzemysłowionego miasta w Małopolsce.
………….
Które? Bo mam trochę zdjęć z tego okresu  smile.gif A osiedle Junaków nigdzie mi poza Nową Hutą nie pasuje.


Moje małe, ale wysoce uprzemysłowione miasto w Małopolsce to Stalowa Wola. Koszary Junaków były przy ulicy Wandy Wasilewskiej, prawie przy wylocie z miasta drogi prowadzącej do Tarnobrzega, po tej samej stronie co cmentarz, oddzielone od cmentarza pasem lasu około 100 m. Obecnie są tam domki jednorodzinne.

Same koszary zajmowały obszar prostokąta, jakieś 300 m od ulicy i jakieś 200 m w głąb. Była tam brama wjazdowa od ulicy, sądzę, że pilnowana. W lewym oddalonym rogu, patrząc od ulicy, była „izba chorych” z wymalowanymi czerwonymi krzyżami na szybach. Za nią, w lasku, był rząd szaletów, mimo, że baraki miały doprowadzoną wodę, pomieszczenie z ubikacjami oraz kanalizację. W prawym oddalonym rogu był barak „biurowiec”. Cała reszta to baraki mieszkalne junaków. Baraki były zbijane z drewnianych prefabrykatów. Wszystkie ściany zewnętrzne były ocieplane matą trzcinową, grubą na jakieś 8 cm, która była obrzucona zaprawą i wykończona na „baranek”. Dachy były pokryte papą. Baraki były podzielone na pomieszczenia mieszkalne wyposażone w szafki drewniane oraz łóżka żelazne, także w piec do ogrzewania. Pomieszczenie do mycia oraz ubikacje były pośrodku. Drogi wewnętrzne były utwardzone żużlem. Teren był bogato „ozdobiony” czymś jakby klomby z misternymi układankami obrazów propagandowych z tłuczonego kolorowego szkła.

Około roku 1954 junaków w Stalowej Woli zlikwidowano. Dało mi to okazję do dokładnego zapoznania się z terenem. Nie przypominam sobie, abym widział tam coś wyglądającego jak stołówka czy kuchnia.
Widziałem kiedyś książkowe wydanie albumu o Stalowej Woli. Junaków w tym albumie nie pamiętam, ale nie sądzę, aby ich pominięto.

Tamto moje wcześniejsze miasteczko, z kolorowymi jarmarkami, to Kolbuszowa. Te kolory to głównie wyroby rzemieślnicze, tzw. meble kolbuszowskie, do tego różne drewniane naczynia, sita, sitka i tłuczki do użytku gospodarskiego. Barwnik żółty przeważał.

Ten post był edytowany przez Grapeshot: 15/01/2017, 4:53
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #29

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.268
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 30/06/2017, 18:52 Quote Post

O okresie stalinowskim w Polsce niewiele mówi się obecnie w kontekście warunków życia codziennego. Poniżej trochę informacji na ten temat:
"w latach 1952-1955 zaprzestano urzędowej statystyki budżetów rodzinnych. Z pierwszych po tej przerwie badań wynikało, że niedobory w budżetach w 1956 r. miało 50-60% rodzin pracowniczych. Rodzinne finanse łatano w różny sposób: oszczędzając na jedzeniu i ubraniu, podejmując dodatkowe prace, uprawiając ogródek działkowy, wykonując fuchy i popełniając drobne kradzieże w zakładzie pracy czy uzyskując pomoc od rodziny ze wsi. W 1955 r. jako granicę zarobków, które „muszą budzić najgłębszą troskę”, wskazywano 800 zł miesięcznie. We wrześniu 1955 r. takie i niższe dochody miało ponad 33% pełnozatrudnionych, czyli ponad 2 mln osób! Polskie rodziny pracownicze większość dochodów (ok. 50-60% w latach 1955-1956) wydawały na żywność. Dystans pod tym względem w stosunku do Zachodu był ogromny – w tym samym czasie we Francji wskaźnik ten sięgał 37%, a w Danii 28%. Jeszcze gorszy był los rencistów i emerytów. Ich przeciętne świadczenie w latach 1950-1955 wynosiło kilkanaście procent średniej płacy i plasowało się poniżej minimum egzystencji. (...) Zgodnie z ustanowionymi jeszcze w 1945 r. regułami tzw. publicznej gospodarki lokalami i kontroli najmu odpowiednie władze administracyjne mogły dokwaterować do mieszkania już zaludnionego (ale „niedoludnionego”) nowych lokatorów, jeżeli jego powierzchnia w stosunku do liczby zamieszkujących w nim osób była większa niż wskaźnik ustalony dla danej miejscowości. Zasady te obejmowały mieszkania bez względu na ich formę własności. Utrzymywanie niskich czynszów w połączeniu z niewystarczającymi nakładami na remonty powodowało, że budynki szybko się dekapitalizowały. (...) w latach 1950-1955 wybudowano w Polsce 402,5 tys. mieszkań (czyli ok. 67 tys. rocznie) (...) w latach 1951-1955 wskaźnik osób przypadających na jedną izbę utrzymywał się na poziomie 1,6-1,7 (...) Pod koniec planu sześcioletniego spłukiwany ustęp był w mniej więcej jednej trzeciej mieszkań"
(cyt. za: Więcej wolności we własnym domu)
 
User is offline  PMMini Profile Post #30

4 Strony < 1 2 3 4 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej