Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
7 Strony < 1 2 3 4 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Studia doktoranckie, wady i zalety
     
Primo!
 

ex moderator
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.066
Nr użytkownika: 2.660

Marcin ...
 
 
post 4/07/2006, 1:32 Quote Post

Trochę się nie zrozumieliśmy. Rzeczywistość wygląda następująco, nierzadko promotor, który chce "przepchnąć" swojego kandydata, prowadzi zakulisowe rozmowy w tej sprawie. Wystarczy, że wcześniej "szepnie na ucho" słówko jednemu z członków komisji rekrutacyjnej.

Z autopsji mogę podać prosty przykład sprzed kilku lat. W kwietniu od znajomego asystenta dowiedziałem się (półoficjalnie i dyskretnie wink.gif ) o pewnej studentce, że będzie nową doktorantką i w październiku ta wieść potwierdziła się. Zaiste, bardzo ciekawa sytuacja, że dziewczyna była jeszcze na etapie kończenia pracy magisterskiej, a już miała "zaklepane" miejsce na studiach doktoranckich. Dodam jeszcze, że konkurencja była wtedy duża (2 miejsca w trybie stacjonarnym ze stypendium, 17 kandydatów). Może są to tylko moje bezpodstawne insynuacje, a ta studentka wcześniejszym dorobkiem naukowym zasłużyła sobie na takie potraktowanie.

Dla mnie obiektywne kryteria rekrutacyjne również pozostają zagadką. Znałem stacjonarnych doktorantów, którzy mieli wśród studenckich osiągnięć repetę i komisa (fakt, byli świetnymi specjalistami w swojej dziedzinie), albo takich którzy napisali bardzo przeciętne prace magisterskie. Poznałem również studentów, którzy mieli bardzo dobre oceny i opublikowane artykuły w czasie studiów, napisali bardzo solidne magisterki, ale natrafili na desinteressment lub apatię potencjalnego promotora. Zresztą ten mechanizm jest dużo bardziej złożony, związany z ilością doktorantów w danej katedrze, liczbą wypromowanych doktorów, która jest potrzebna pracownikowi naukowemu do uzyskania tytułu "belwederskiego" profesora itd.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
Belfer historyk
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.525
Nr użytkownika: 8.375

Pawel
Stopień akademicki: posiadam
Zawód: patrz nick
 
 
post 5/07/2006, 21:05 Quote Post

Kontynuując jeszcze temat znajomości Primo! to masz absolutną rację w tym co napisałeś, ale z drugiej strony znajomości nie są chyba kryterium decydującym w tego typu sytacjach. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że mnie promotor nie pomógł w dostaniu się na studia doktoranckie, ponieważ takie były okoliczności, że nie mógł. To co napisałem o znajomościach dotyczyło UJ, ponieważ znam przypadek sprzed kilku lat osoby, która się nie dostała na studia doktoranckie na UJ dlatego, że jego dawnego promotora nie było wówczas w ogóle na uczelni, natomiast pozostałe kryteria osoba ta spełniała w stopniu pozytywnym. Drugi przypadek także dotyczący UJ, ale już nie historii dotyczy osoby, która dostała się na takie studia dzięki znajomościom, a dziś pracuje na uczelni jako chyba nadal asystent.
Ps. na koniec mam pytanie do twórcy tego tematu, ponieważ w sygnaturce zauważyłem, że wpisałeś w zawodzie doktorant. Czyżbyś już się dostał tak szybko?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #17

     
Primo!
 

ex moderator
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.066
Nr użytkownika: 2.660

Marcin ...
 
 
post 7/07/2006, 22:21 Quote Post

QUOTE(Belfer historyk @ 5/07/2006, 22:05)
Kontynuując jeszcze temat znajomości Primo! to masz absolutną rację w tym co napisałeś, ale z drugiej strony znajomości nie są chyba kryterium decydującym w tego typu sytacjach.
*


Użyłbym tutaj określenia "protekcja" (nie mylić z płatną protekcją wink.gif ), zresztą niekoniecznie w pejoratywnym znaczeniu. Oczywiście, że "znajomości" nie są kryterium decydującym, ale z pewnością jednym z najważniejszych.

QUOTE(Belfer historyk @ 5/07/2006, 22:05)
Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że mnie promotor nie pomógł w dostaniu się na studia doktoranckie, ponieważ takie były okoliczności, że nie mógł. To co napisałem o znajomościach dotyczyło UJ, ponieważ znam przypadek sprzed kilku lat osoby, która się nie dostała na studia doktoranckie na UJ dlatego, że jego dawnego promotora nie było wówczas w ogóle na uczelni, natomiast pozostałe kryteria osoba ta spełniała w stopniu pozytywnym. Drugi przypadek także dotyczący UJ, ale już nie historii dotyczy osoby, która dostała się na takie studia dzięki znajomościom, a dziś pracuje na uczelni jako chyba nadal asystent.
*


Życiowa praktyka jest różna. Nie twierdzę, że o rekrutacji decydują tylko "znajomości", natomiast uważam, iż kryteria naboru są bardzo niejasne i dają duże pole do nadużyć. Absolwent, który z różnych przyczyn decyduje się na studia doktoranckie na innej uczelni niż macierzysta również może tylko liczyć na bardzo ograniczoną pomoc swojego promotora tj. wystawienie dobrej opinii o studencie. wink.gif

QUOTE(Belfer historyk @ 5/07/2006, 22:05)


Ps. na koniec mam pytanie do twórcy tego tematu, ponieważ w sygnaturce zauważyłem, że wpisałeś w zawodzie doktorant. Czyżbyś już się dostał tak szybko?
*


Na niektórych uczelniach np. na UMK nabór na studia doktoranckie odbywa się już na przełomie czerwca i lipca.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
Belfer historyk
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.525
Nr użytkownika: 8.375

Pawel
Stopień akademicki: posiadam
Zawód: patrz nick
 
 
post 7/07/2006, 23:39 Quote Post

Na niektórych uczelniach np. na UMK nabór na studia doktoranckie odbywa się już na przełomie czerwca i lipca.

No tak, ale deu napisał, że jest z Sosnowca i myśli o studiach w Katowicach bo ma tam najbliżej. Do Torunia ze Śląska jednak daleko no i raczej wtedy studia stacjonarne odpadają chyba, że myślał nad przeniesieniem się tam.
Swoją drogą to zastanawiałem się nie raz czy kryteria naboru na studia o których mówimy w trybie zaocznym, albo z tzw. "wolnej stopy" różnią się czy są takie same jak w przypadku studiów dziennych. Tutaj dopiero jest pole do różnych nadużyć, jeśli nikt tego w zasadzie nie kontroluje i wszystko zalezy wyłącznie od dobrej woli promotora. Pisze o tym dlatego, ponieważ znam ze słyszenia przypadki tzw. wiecznych doktorantów właśnie w trybie zaocznym.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
Primo!
 

ex moderator
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.066
Nr użytkownika: 2.660

Marcin ...
 
 
post 8/07/2006, 0:30 Quote Post

QUOTE(Belfer historyk @ 8/07/2006, 0:39)
No tak, ale deu napisał, że jest z Sosnowca i myśli o studiach w Katowicach bo ma tam najbliżej. Do Torunia ze Śląska jednak daleko no i raczej wtedy studia stacjonarne odpadają chyba, że myślał nad przeniesieniem się tam.
*


Może rekrutacja na UŚ jest prowadzona również na przełomie czerwca i lipca?

QUOTE(Belfer historyk @ 8/07/2006, 0:39)
Swoją drogą to zastanawiałem się nie raz czy kryteria naboru na studia o których mówimy w trybie zaocznym, albo z tzw. "wolnej stopy" różnią się czy są takie same jak w przypadku studiów dziennych. Tutaj dopiero jest pole do różnych nadużyć, jeśli nikt tego w zasadzie nie kontroluje i wszystko zalezy wyłącznie od dobrej woli promotora. Pisze o tym dlatego, ponieważ znam ze słyszenia przypadki tzw. wiecznych doktorantów właśnie w trybie zaocznym.
*


Jedno jest pewne, kryteria są na pewno niższe niż w przypadku stacjonarnych studiów doktoranckich. W trybie "z wolnej stopy" doktorat może pisać każdy kto ma tytuł magistra, takie ambicje, znajdzie promotora, no i oczywiście dysponuje odpowiednią kwotą gotówki (vide: post Andrzeja).

Masz rację, że zaoczne studia doktoranckie to też pole do nadużyć, ale ich atrakcyjność jest dużo mniejsza niż stacjonarnych (doktorant nie otrzymuje stypendium, pieniędzy na prowadzenie badań, płatnych delegacji z uczelni itp., a nierzadko jest nawet zobligowany do prowadzenia ćwiczeń). Z tego co się orientuję, część uczelni wprowadziła jakąś odpłatność w formie czesnego dla osób piszących doktorat w trybie zaocznym. Myślę, że w dobie komercjalizacji i fiskalizacji (moim zdaniem idiotycznej) studiów doktoranckich będzie coraz mniej miejsca dla "wiecznych" doktorantów.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
Belfer historyk
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.525
Nr użytkownika: 8.375

Pawel
Stopień akademicki: posiadam
Zawód: patrz nick
 
 
post 8/07/2006, 0:59 Quote Post

No tak, ciekawe co na to deu i gdzie się dostał i w jakim trybie smile.gif. Co do tego stypendium, środków na prowadzenie badań, płatnych delegacji z uczelni itp. to wszystko zależy od uczelni. Na mojej tego wszystkiego z wyjątkiem zapomogi dwa razy na 4 lata studiów sad.gif nie było nawet z trybie dziennym. Więc jak się nie ma pracy, a chce się napisać ten doktorat to lepiej wybierać "bogatą" uczelnię. Tylko jak się zorientować która jest "bogata", a która nie?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #21

     
Primo!
 

ex moderator
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.066
Nr użytkownika: 2.660

Marcin ...
 
 
post 8/07/2006, 13:33 Quote Post

QUOTE(Belfer historyk @ 8/07/2006, 1:59)
No tak, ciekawe co na to deu i gdzie się dostał i w jakim trybie smile.gif. Co do tego stypendium, środków na prowadzenie badań, płatnych delegacji z uczelni itp. to wszystko zależy od uczelni. Na mojej tego wszystkiego z wyjątkiem zapomogi dwa razy na 4 lata studiów  sad.gif nie było nawet z trybie dziennym.
*


Forumowicz deu pisał coś, że planował pisać doktorat w trybie zaocznym. Może jeszcze zerknie do tego tematu i pochwali się. smile.gif Na wszystkich uczelniach jest coraz "cieniej" z tymi środkami. Wiadomo nadchodzi niż demograficzny...

QUOTE(Belfer historyk @ 8/07/2006, 1:59)
Więc jak się nie ma pracy, a chce się napisać ten doktorat to lepiej wybierać "bogatą" uczelnię. Tylko jak się zorientować która jest "bogata", a która nie?
*


Problem w tym, że uczelnie powoli odchodzą od systemu dziennych studiów doktoranckich. Coraz częściej preferowane są stare rozwiązania sprzed połowy lat 90-tych, tj. asystentura. Szkoły wyższe nie chcą inwestować pieniędzy w stacjonarnych doktorantów, którym później nie będą w stanie zapewnić etatu. Przecież doktorant to taki meteor, który pojawia się na nieboskłonie na 4 lata, a potem zazwyczaj znika z pola widzenia.

Odnośnie Twojego pytania o zamożność państwowych wyższych uczelni, prawie wszystkie narzekają, że są biedne... sleep.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #22

     
Belfer historyk
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.525
Nr użytkownika: 8.375

Pawel
Stopień akademicki: posiadam
Zawód: patrz nick
 
 
post 8/07/2006, 15:23 Quote Post

Na stronie Uniwersytetu Śląskiego pisze, że na Wydziale Nauk Społecznych (m.in. historia) rekrutacja odbywa się w terminie: 15.V.2006r. - 31.VIII.2006r. z tym, że termin rozmowy kwalifikacyjnych w Instytucie Historii podany jest na 15.09 i 30.09. Więc z tego wynika, że to raczej nie UŚ. Po za tym pisze, że słuczacze studiów stacjonarnych mogą otrzymywać stypendium doktoranckie, ale szczegółów brak.
Sprawdziłem również Uniwersytet Wrocławski. tutaj gzamin kwalifikacyjny na I rok Studium Doktoranckiego Nauk Historycznych
miał już miejsce 29 czerwca. 6 osób może liczyc na stypendium. Istniej także możliwość przyjęcia nie więcej jak 6 osób bez stypendium.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #23

     
Primo!
 

ex moderator
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.066
Nr użytkownika: 2.660

Marcin ...
 
 
post 8/07/2006, 16:28 Quote Post

QUOTE(Belfer historyk @ 8/07/2006, 16:23)
Sprawdziłem również Uniwersytet Wrocławski. tutaj gzamin  kwalifikacyjny na I rok Studium Doktoranckiego Nauk Historycznych
miał już miejsce 29 czerwca. 6 osób może liczyc na stypendium. Istniej także możliwość przyjęcia nie więcej jak 6 osób bez stypendium.
*


Przyjętych 6 osób ze stypendium to tyle, ile w IH UŁ w najlepszych (znanych mi) latach 1999-2000. Twoja informacja potwierdza zatem tezę o bogatszych i biedniejszych uczelniach, ewentualnie pokazuje również, że niektóre uniwersytety traktują doktoranta niczym przysłowiowy "kwiatek do kożucha".
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #24

     
dorsiu
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 21
Nr użytkownika: 19.558

 
 
post 10/07/2006, 20:02 Quote Post

Reasumując, (jakie to popularne slowo)
kryteria na doktoranckie sa niejasne, patrz bardzo gibkie, latwe do naginania. Warunki bytowe od kiepskich do dobrych, zależnie od uczelni. Pryszłość po studiach lekko przychmurzona, Srodowisko doktorantow i ogolnie pojęte kadry naukowe to prawie jak hermetycznie zamknięty system kastowy smile.gif, czyli wszystko w normie jak na Poslkę.
Żeby nie kończyć pesymistycznie, jak to brzmiał jeden tytuł filmu: "rób swoje, ryzyko będzie twoje".
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #25

     
Belfer historyk
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.525
Nr użytkownika: 8.375

Pawel
Stopień akademicki: posiadam
Zawód: patrz nick
 
 
post 10/07/2006, 22:53 Quote Post

Twoja ocena dorsiu trochę nie odpowiada prawdzie. Kryteria naboru na studia doktoranckie są niejasne głównie tam, gdzie rozmowa kwalifikacyjna jest jedynym etapem postępowania. Natomiast tam, gdzie mamy do czynienia z normalnym pisemnym egzaminem taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Przyjmują po prostu najlepszych. Oczywiście od każdej reguły są wyjątki, ale mam nadzieję, że są to rzadkie przypadki. Warunki bytowe faktycznie do dobrych nie należą (no chyba, że się jest na etacie uczelnianym albo ma się inną pracę, ale wtedy może być problem). To czy środowisko doktorantow jest taką hermetycznie zamknięta grupą to nie wiem. Dostać się na tego rodzaju studia jest co prawda dużą sztuką, ale doktoranci mają niewiele praw, a i wypaść z tej grupy nie jest trudno. no właśnie bycie doktorantem nie oznacza, że się te studia skończy. Nie każdy potrafi napisac pracę i zdać wszystkie wymagane tokiem studiów egzaminy.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #26

     
Primo!
 

ex moderator
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.066
Nr użytkownika: 2.660

Marcin ...
 
 
post 12/07/2006, 16:52 Quote Post

QUOTE(Belfer historyk @ 10/07/2006, 23:53)
Twoja ocena dorsiu trochę nie odpowiada prawdzie. Kryteria naboru na studia doktoranckie są niejasne głównie tam, gdzie rozmowa kwalifikacyjna jest jedynym etapem postępowania. Natomiast tam, gdzie mamy do czynienia z normalnym pisemnym egzaminem taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Przyjmują po prostu najlepszych. Oczywiście od każdej reguły są wyjątki, ale mam nadzieję, że są to rzadkie przypadki.
*


Na niektórych uczelniach nie tylko nie ma egzaminu pisemnego, ale nawet rozmowy kwalifikacyjnej. Po prostu składasz wymagane dokumenty, opinie itp. i czekasz na sądny dzień ogłoszenia wyników rekrutacji.

QUOTE(Belfer historyk @ 10/07/2006, 23:53)
Warunki bytowe faktycznie do dobrych nie należą (no chyba, że się jest na etacie uczelnianym albo ma się inną pracę, ale wtedy może być problem).
*


Doktorant w trybie stacjonarnym nie może podjąć pracy na cały etat. Zupełnie inna sprawa to umiejętność pogodzenia pracy zarobkowej z pracą naukową, albo natrafienie na wyrozumiałego pracodawcę. Dlatego pisanie doktoratu w trybie zaocznym lub "z wolnej stopy" to wielka sztuka i jednocześnie pasmo wielkich wyrzeczeń, nie tylko finasowych.

QUOTE(Belfer historyk @ 10/07/2006, 23:53)
To czy środowisko doktorantow jest taką hermetycznie zamknięta grupą to nie wiem.
*


Raczej nie jest.

QUOTE(Belfer historyk @ 10/07/2006, 23:53)
Dostać się na tego rodzaju studia jest co prawda dużą sztuką, ale doktoranci mają niewiele praw, a i wypaść z tej grupy nie jest trudno. no właśnie bycie doktorantem nie oznacza, że się te studia skończy. Nie każdy potrafi napisac pracę i zdać wszystkie wymagane tokiem studiów egzaminy.
*


To niestety wszystko prawda. Wielu doktorantów "wykrusza się" już po pierwszym roku (wtedy nie muszą oddawać pobranego na uczelni stypendium), inni rezygnują później z przyczyn osobistych lub po prostu tracą motywację do dalszej pracy nad doktoratem. Jednak większość znanych mi doktorantów ukończyła ten etap edukacji z powodzeniem. smile.gif Tak naprawdę dopiero wraz z uzyskaniem tytułu doktora zaczynają się prawdziwe "schody" i frustracje... sad.gif

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #27

     
histbelfer
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 103
Nr użytkownika: 8.367

Janek Kloss
Stopień akademicki: mgr
Zawód: belfer
 
 
post 12/07/2006, 17:21 Quote Post

Witam
Panowie, nie ma się czym emocjonować. Polska "edukacja" tkwi mentalnie w porzednim ustroju (nie tylko edukacja zresztą). Robienie doktoratu jest uważane za przywilej i luksus a nie uważa się tego za jak najbardziej naturalne realizowanie zainteresowań (w różnych dziedzinach). "Kadra", która decyduje o przyznaniu bądź nie prawa do doktoryzowania nie zawsze, ale w większości przypadków zachowuje się jak pies ogrodnika-"sam nie zjem a nikomu nie dam". Znam ze swojego (i znajomych) doświadczenia, przypadki ludzi którzy puszyli sie doktoratem (bo ma sie te znajomości dry.gif ) a tęgo musieliby sie wysilić, żeby podac w odpowiedniej kolejności dni tygodnia. Nie każdy doktor musi pracowac na uczelni; nie powinno być przy tym żadnych opłat (i tak sie dużo wyda na zbieranie materiałów etc)a uczelnie powinny się chlubić tym, ze u nich a nie u konkurentów jest tyle a tyle otwartych przewodów. Wiadomo, ze w tym kraju długo tego nie będzie, bo przecież musi byc tak jak jest zeby "Panowie Profesorowie" poczuli się ważni, a kazdy projekt zmian to zamach na autonomie szkół wyższych. Taki swoisty korporacjonizm widac szczególnie u prawników, a "niezależny i obiektywny, kierujacy się interesami obywateli" Trybunał Konstytucyjny pokazał wszystkim kto tu rządzi. Nie zdziwię się, gdy przy próbie unormowania tego zagadnienia pojawią się zewsząd "autorytety moralne i zawodowe", i będą krzyczeć o anarchii etc. A to Polska właśnie..... wink.gif
pozdrawiam
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #28

     
Belfer historyk
 

VIII ranga
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.525
Nr użytkownika: 8.375

Pawel
Stopień akademicki: posiadam
Zawód: patrz nick
 
 
post 12/07/2006, 17:45 Quote Post

Dlaczego Primo! doktorant w trybie stacjonarnym nie może podjąć pracy na cały etat? Ja na I roku studiów pracowałem na całym etacie w szkole i nawet pamiętam musiałem jakieś zaświadczenie o pracy dostarczyć do dziekanatu. Nie przypominam sobie żeby uczelnia z tego powodu robiła jakieś trudności. Inni moi koledzy i koleżanki zapewne także pracowali/ły może i na pełnym etacie.
Problem właśnie w tym, że jak pracujesz i piszesz doktorat w trybie dziennym to masz problem z pogodzeniem jednego i drugiego zajęcia. Z własnego doświadczenia wiem jakie to trudne. Osoby piszące w trybie zaocznym tez mają problem jesli nie mają pracy w ogóle albo jeśli mają i muszą godzić jedno z drugim. Sam nie wiem co lepsze mieć pracę i środki na pisanie pracy doktorskiej, ale nie mieć za dużo czasu, albo nie mieć pracy i pieniędzy, ale za to dysponować dużą ilością czasu na pisanie. To takie trochę "błędne koło".

PS. co do studiów doktoranckich na UMK to w tym roku nabór jest dopiero we wrześniu (rozmowa kwalifikacyjna 7IX). Dodatko ustalono, że przy rekrutacji na rok akademicki 2006/2007 preferencje mają projekty badawcze z zakresu archiwistyki i najnowszej historii politycznej. A co w takim razie z innymi projektami badawczymi confused1.gif

 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #29

     
Primo!
 

ex moderator
********
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 3.066
Nr użytkownika: 2.660

Marcin ...
 
 
post 12/07/2006, 17:59 Quote Post

QUOTE(histbelfer @ 12/07/2006, 18:21)
Robienie doktoratu jest uważane za przywilej i luksus a nie uważa się tego za jak najbardziej naturalne realizowanie zainteresowań (w różnych dziedzinach).
*


Trafiłeś w sedno sprawy, histbelfrze.

QUOTE(histbelfer @ 12/07/2006, 18:21)
"Kadra", która decyduje o przyznaniu bądź nie prawa do doktoryzowania nie zawsze, ale w większości przypadków zachowuje się jak pies ogrodnika-"sam nie zjem a nikomu nie dam".
*


Przypomina mi się pewna zasłyszana historia: promotor zwraca się do doktoranta: "Panie *****, napisał Pan już dwa artykuły i na tym koniec". To taka metoda "niskiego sufitu", żeby czasem doktorant nie okazał się bardziej błyskotliwy i "płodny" literacko od jakiegoś doktora, pracownika uczelni. Każdy przecież musi znać swoje miejsce w szeregu, a właściwie w uczelnianej hierarchii.

QUOTE(histbelfer @ 12/07/2006, 18:21)
Nie każdy doktor musi pracowac na uczelni; nie powinno być przy tym żadnych opłat (i tak sie dużo wyda na zbieranie materiałów etc)a uczelnie  powinny się chlubić tym, ze u nich a nie u konkurentów jest tyle a tyle otwartych przewodów.
*


I nie każdy będzie miał taką szansę. Odnośnie opłat, w pełni zgadzam się. Praca doktorska to rozprawa naukowa, która z założenia jest rezultatem badań własnych i ma przyczynić się do poszerzenia wiedzy na temat określonego zagadnienia. Doktorant wnosi zatem pewien wkład w rozwój dziedziny nauki, którą się zajmuje. Pisanie doktoratu to żaden przywilej i żadna łaska uczelni, tylko dość ciężka praca (oczywiście jeśli ktoś się do tego przykłada). Komercjalizacja studiów doktoranckich, czyli obłożenie ich czesnym, opłatami za przewód doktorski to zwykły idiotyzm. Widocznie niektórzy profesorowie uważają, że każdy magister ma predyspozycje do pracy naukowej, byle tylko dysponował odpowiednio zasobnym portfelem.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #30

7 Strony < 1 2 3 4 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej