Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
4 Strony  1 2 3 > »  
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Powietrzne lotniskowce
     
El_Slavco
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 953
Nr użytkownika: 47.579

 
 
post 31/03/2018, 12:16 Quote Post

Witajcie!

Dzisiaj natknąłem się na ciekawy artykuł dotyczący zagadnienia latających lotniskowców (jak ktoś oglądał np. Avengersów, to wie o czym mówię wink.gif ). Artykuł nie jest jednak czystym SF a prezentuje historię podejmowanych prób stworzenia takich "latających baz" praktycznie od I wojny światowej do dziś. Artykuł: "Latające lotniskowce".

Wiadomo, że lotniskowce w stylu tego przywołanego z "the Avengers" na pewno nie powstanie (lub zajmie to przynajmniej grube dekady), ale ciekawi mnie czy w ciągu powiedzmy 5-10 lat możliwe jest powstanie takiej latające bazy np. dla dronów? Moim zdaniem pierwszym państwem, które mogłoby sobie na taki "lotniskowiec" byłyby pewnie USA, ale wydaje mi się, że również inne państwa jak Chiny, Rosja, Indie, Niemcy, Wielka Brytania czy Francja mogłyby sobie pozwolić na taki sprzęt. Czy rozwój technologii w tym kierunku byłby jednak potrzebny i opłacalny? Trudno mi też sobie wyobrazić ewentualne "bitwy dronów", ale już bombardowania celów owszem (tylko przecież już po to są rakiety...)
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Daweo
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.775
Nr użytkownika: 77.396

 
 
post 31/03/2018, 13:40 Quote Post

Warto zwrócić, że wprowadzenie tankowania w powietrzu, uczyniło powietrzne lotniskowce praktycznie zbędnymi, co poskutkowało spadkiem zainteresowania nimi.

Jednym z bardziej ambitnych projektów, był amerykański Lockheed CL-1201 AAC czyli pionowzlot o napędzie atomowym, zdolny do przenoszenia do 22 samolotów myśliwskich
user posted image
(obrazek z klik)
Według klik przewidywano: masę 5265 t, rozpiętość skrzydeł 1120 stóp, długość 560 stóp, wysokość 153 stóp.

Ten post był edytowany przez Daweo: 31/03/2018, 13:41
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
El_Slavco
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 953
Nr użytkownika: 47.579

 
 
post 31/03/2018, 14:18 Quote Post

WOW ohmy.gif To był faktycznie niesamowity projekt i byłaby to na prawdę ogromna powietrzna "bestia" cool.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #3

     
poldas372
 

X ranga
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.890
Nr użytkownika: 19.336

 
 
post 31/03/2018, 15:29 Quote Post

Z napędem nuklearnym.
Do dziś nie udało się go opracować.
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.552
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post 31/03/2018, 16:34 Quote Post

QUOTE(poldas372 @ 31/03/2018, 15:29)
Z napędem nuklearnym.
Do dziś nie udało się go opracować.
*


Okazało się to bardziej kłopotliwe, niż na początku zakładano. A w dzisiejszych ekologicznych czasach to w ogóle bez szans na coś takiego.

Powietrzne lotniskowce zresztą z pewnego punktu widzenia istnieją już od dawna. Np. obecnie bombowiec B-52 może zabrać na pokład do 20 samolotów - bezzałogowych, czyli pocisków manewrujących AGM-86. Tak jak tu już ktoś napisał, rozwój techniki lotniczej i tankowanie w powietrzu doprowadziły do wyeliminowania etapów pośrednich: zamiast żeby duży bombowiec przewoził mały bombowiec który zaatakuje właściwy cel bombą lub pociskiem kierowanym, okazało się, że ten duży bombowiec może od razu przenieść pocisk kierowany o odpowiednim zasięgu; a następnie okazało się, że ten mały bombowiec też może mieć odpowiednio duży zasięg i ten duży jest nie tak do końca potrzebny.

Ze swej strony dodam, że dość znany amerykański bombowiec B-58 Hustler w pierwotnych założeniach miał także być bombowcem pokładowym, przenoszonym przez wielkiego B-36. Przeprowadzono nawet próbne loty takiej konfiguracji (jednak tylko z kadłubem B-58, nie kompletną maszyną):

user posted image

Ale to jeszcze nie koniec tej historii. Jak pewnie niektórzy wiedzą, B-58 nie miał klasycznej komory bombowej. Ładunek bojowy przenoszony był w opływowym podkadłubowym kontenerze. Zasadniczo była to modna wówczas "zbiornikobomba" - połączenie głowicy jądrowej i dodatkowego zbiornika paliwa wykorzystywanego na przelot do celu; tam cały interes był zrzucany, a bombowiec powracał na paliwie wewnętrznym. Wyglądało toto tak:

user posted image

Dawało to pewne dodatkowe możliwości nazwijmy to wielozadaniowe: tych zbiornikobomb było kilka rodzajów, był także zasobnik rozpoznawczy, eksperymentowano też z różnego rodzaju pociskami kierowanymi, a projektowano nawet rzeczy jeszcze zabawniejsze, jak np. zasobnik z komorą bombową z klasycznymi bombami, czy zasobnik pasażerski z oknami i kilkoma czy kilkunastoma miejscami siedzącymi. No i jedną z tych projektowanych kombinacji był projekt Super Hustler, przenoszony pod kadłubem mały ale załogowy samolot Fish a później Kingfish, zasadniczo rozpoznawczy, ale niekoniecznie. W przypadku tego "niekoniecznie" pocisk nuklearny stanowił niemalże odrębny samolot, robiący za tylną część kadłuba Fisha, z własnymi silnikami żeby rozpędzać cały kramik dużo w tym momencie większy i cięższy niż sam Fish; ten oddzielał się nad celem, a pocisk jądrowy nurkował i wykonywał swą jakże ciężką i odpowiedzialną pracę.

(przepraszam ze taki duży obrazek, mniejszego nie mogę znaleźć, a nie wiem jak i czy dałoby się tu go zmniejszyć)

user posted image

No i wyobraźcie sobie teraz co by było, jakby oba te programy zostały zrealizowane. Mielibyśmy B-36 z podwieszonym B-58, a pod nim Fish z tym nuklearnym ogonkiem: lotniskowiec powietrzny, nazwijmy to 3-piętrowy smile.gif albo 4- smile.gif zależy jak liczyć ten atomowy pocisk...

Ten post był edytowany przez Speedy: 31/03/2018, 16:51
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
ChochlikTW
 

W trakcie uczłowieczania
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.490
Nr użytkownika: 98.976

Stopień akademicki: magister
 
 
post 31/03/2018, 20:58 Quote Post

Pozwolę sobie zacytować z innego forum wspomniane wcześniejszym linku USS "Macon" i USS "Akron", co napisał użytkownik o nicku @k0k0

CODE
Ciekawostką są latające lotniskowce - USS Akron i USS Macon
Lata międzywojenne XX wieku zaowocowały najciekawszymi jak dotychczas konstrukcjami wielkich sterowców szkieletowych. Każdy z liczących się na arenie międzynarodowej krajów budował w tym okresie lub planował budowę takich konstrukcji, w tym oczywiście USA. W trakcie wieloletniej i bardzo udanej eksploatacji ZR-3 Los Angeles – niemieckiego sterowca LZ-126 przekazanego Amerykanom w ramach reparacji wojennych, podjęto decyzję o budowie własnych wielkich sterowców. Były to USS Akron (ZRS-4) i USS Macon (ZRS-5), tytułowe latające lotniskowce.
Warto podkreślić, że są to jedyne latające lotniskowce dotychczas zbudowane przez człowieka.

Konstrukcja latających lotniskowców:

Na podstawie analiz dotychczasowych konstrukcji opracowano nowy bardziej aerodynamiczny kształt. Przede wszystkim dużej zmianie uległ współczynnik długości do maksymalnej średnicy. Zazwyczaj był to współczynnik 12 do 8, tymczasem teraz zdecydowano się na 6. Oznaczało to w praktyce dużo większą średnicę, a co za czym idzie wysokość statku. I tak przy długości zaledwie o 3 metry większej niż w słynnym Graf Zeppelin osiągnięto prawie dwukrotnie większą pojemność! Dodatkowo nowy kształt miał znacznie poprawić wytrzymałość szkieletu sterowca na działania dynamiczne. Jak się później okazało nie do końca było to zamierzenie udane.

Pojemność nowych sterowców wynosiła 184 000 m3, masa własna 100 ton, a użyteczna aż 86, przy długości 240 i średnicy 40 metrów. Gazem nośnym był niepalny hel, stosowany w amerykańskich sterowcach od tragicznego w skutkach wypadku Romy, gdzie po zderzeniu z trakcją elektryczną nastąpił pożar wodoru i śmierć większości załogi. Stany Zjednoczone były w tym czasie jedynym krajem stosującym hel jako gaz nośny. Zawdzięczały to rzadkim na naszym globie, a istniejącym na terytorium USA helonośnym złożom gazu ziemnego i opanowaniem technologii uzyskiwania helu na skalę przemysłową.

W nowych sterowcach zastosowano powłokę odporną na deszcz, grad i śnieg. Jeden sterowiec napędzało 8 silników Maybach o mocy 600 KM każdy. Co ciekawe silniki umieszczono w maszynowniach ukrytych we wnętrzu kadłuba, połączonych ze śmigłami za pomocą specjalnych wałów napędowych. Kolejną nowością było zastosowanie możliwości zmiany położenia śmigieł (zmiennym kącie nachylenia osi), co znacznie ułatwiało manewrowanie – umożliwiało na przykład pionowy lot wznoszący. Załoga jednego sterowca liczyła około 80 osób.

Prędkość maksymalna latających lotniskowców wyniosła 125 km/h, a zasięg 17 000 km. Każdy z nich posiadał w dolnej części konstrukcji hangar ( 22x18x5 metrów) na 4 samoloty. Istniała też możliwość podwieszenia piątego samolotu pod sterowcem. W firmie Curtiss zamówiono specjalnie przygotowane maszyny typu F9C–2 Sparrowhawk. Start i lądowanie samolotów z pokładu sterowca odbywały się w trakcie lotu. Start następował przy pomocy opuszczanej platformy i wyczepienia z niej samolotu, a lądowanie poprzez zahaczenie o wysunięty ze sterowca hak, który następnie wciągał samolot do hangaru. Przykładowo w okresie eksploatacji sterowca Akron dokonano z jego pokładu około 500 startów i lądowań. Więcej informacji na ten temat w osobnej części artykułu poświęconej samolotom używanym na latających lotniskowcach.

Trochę historii z dziejów USS Akron:

Pierwszym z dwóch zbudowanych i jak dotąd jedynych latających lotniskowców był ZRS-4 Akron (USS Akron). Wcześniej udane starty i lądowania samolotów wykonano z USS Los Angeles, ale były to próby jedynie o charakterze testowym mających wykazać sens budowy tytułowych konstrukcji.

USS Akron zbudowano w latach 1929-1931 kosztem 5 mln dolarów w zakładach Goodyear-Zeppelin w Akron w stanie Ohio – nazwa miała uhonorować miasto, w którym powstał. Sterowiec ochrzciła 8 sierpnia 1931 roku pierwsza dama USA Lou Henry Hoover (żona prezydenta Herberta Hoovera) i po oblocie 23 września przekazano go marynarce już 27 października 1931 roku. Akron przeznaczony był przede wszystkim do działań rozpoznawczych i patrolowych, a ich terenem działania miało być wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Podczas ćwiczeń opracowano taktykę użycia sterowca, który miał przy pomocy swoich samolotów wykryć obcą flotę, a następnie pozostając niezauważonym informować dowództwo o jej położeniu.

3 maja 1932 roku po raz pierwszy udanie zadokowały do sterowca samoloty Consolidated N2Y-1 oraz prototyp Curtiss F9C Sparrowhawk. Rownież w maju sterowiec udał w rejon zachodniego wybrzeża, ponieważ przeznaczony do tego rejonu USS Macon nie był jeszcze gotów. Podczas lądowania w bazie Camp Kearny, gdzie obsługa naziemna nie miała doświadczenia z wielkimi sterowcami doszło do tragicznego incydentu. Gdy obsługa naziemna trzymała już liny dokujące, odciążony po długim locie sterowiec na skutek turbulencji zaczął się gwałtownie wznosić. Większość ludzi w tej sytuacji intuicyjnie odrzuciła odrzuciła liny, jednak trzech (niezgodnie z istniejącą procedurą) trzymało je dalej, w efekcie wznosząc się wraz ze sterowcem na kilkaset metrów. Załoga statku początkowo nie zauważyła tej sytuacji. Dwóch z marynarzy nie wytrzymało tej ekstremalnej sytuacji i puściło linę spadając. Ludzie ci niestety zginęli. Trzeciego, który wytrzymał najdłużej załoga sterowca wciągnęła na pokład. Wypadek ten stanowi przykład jak ważne jest odpowiednie wyszkolenie obsługi naziemnej podczas lądowania sterowca.

Na zachodnim wybrzeżu sterowiec wziął udział w kolejnych manewrach floty, po czym powrócił w czerwcu do macierzystej bazy w Lakehurst. Sterowiec kontynuował służbę, wykonując patrole nad Atlantykiem oraz wiele innych przelotów, m.in. do bazy Guantanamo na Kubie. Stale wykorzystywano przy tym samoloty pokładowe. W marcu 1933 roku sterowiec wykorzystano nawet podczas zaprzysiężenia prezydenta Franklina D. Roosevelta w Waszyngtonie. Ogółem w ciągu 20 miesięcy eksploatacji wykonał 73 loty przebywając w powietrzu ok. 1700 godzin.

Niestety po niecałych 2 latach służby w nocy 4 kwietnia 1933 roku USS Akron uległ tragicznej w skutkach katastrofie. W wyniku fatalnego błędu w nawigacji sterowiec znalazł się w centrum wyjątkowo silnego sztormu nad Oceanem Atlantyckim, u wybrzeży New Jersey. Silny wiatr pognał sterowiec z prędkością 170 km/h, więcej niż wynosi prędkość maksymalna Akrona, a to najprawdopodobniej oznaczało utratę sterowności. W czasie jednego z manewrów nastąpiła utrata stateczności podłużnej co spowodowało dotknięcie powierzchni wody przez dolny ster kierunku. Sterowiec pękł w połowie tracąc gaz nośny i zatonął. Akcję ratunkową utrudniały sztorm i panujące ciemności. Najbardziej zdumiewającym faktem było jednak, że na sterowcu w służbie US Navy nie było szalup ani nawet kamizelek ratunkowych! Lata międzywojenne pełne są doniesień o tego typu niedopatrzeniach w lotnictwie ogólnie, ale w przypadku katastrofy sterowca oznaczało to ogromne ofiary. Z 76 osobowej załogi, która znalazła się na powierzchni zimnego i wzburzonego oceanu przeżyły zaledwie 3 osoby – do dziś jest to najtragiczniejsza w skutkach katastrofa sterowca. Zginął między innymi admirał William A. Moffet, szef biura aeronautyki US Navy, twórca amerykańskiego lotnictwa marynarki, jeden z najwybitniejszych propagatorów sterowców. Był to niewątpliwie kadrowy cios dla tej dziedziny lotnictwa w USA.

Historia USS Macon też nie była różowa, choć mniej tragiczna dla stanu osobowego latadła - choć przez incydent z helem, załoga mówiła kapke cienkim głosem:

W tym samym czasie budowa drugiego latającego lotniskowca była już na ukończeniu. Ochrzciła go 11 marca 1933 roku Jeanette Moffet, małżonka admirała Moffeta, nadając mu imię USS Macon. Od strony technicznej różnił się od Akrona tylko szczegółami. Pierwszy lot sterowiec wykonał 21 kwietnia a w czerwcu 1933 roku przekazano go marynarce. W zamierzeniu był on przeznaczony do służby na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, a jego główną bazą miało być Sunnyvale w stanie Kalifornia, przemianowane po katastrofie Akrona na Moffet Field.

Tak jak jego poprzednik, podczas użytkowania, w tym na długich trasach, USS Macon wykazał bardzo dobre właściwości, ale błąd ludzki przyczynił się kolejnej spektakularnej katastrofy. Podczas lotu transkontynentalnego w trudnych warunkach atmosferycznych stwierdzono poważne uszkodzenie górnego statecznika pionowego oraz części szkieletu sterowca. Załoga dokonała prowizorycznej naprawy, co umożliwiło bezpieczne dotarcie do bazy w Moffet Field. Szczegółowe analizy uszkodzenia przeprowadzone po wylądowaniu wykazały konieczność poważnej naprawy i wzmocnienia konstrukcji. I tu rzecz niewiarygodna, ze względu na planowany wcześniej udział Macona w manewrach amerykańskiej floty Pacyfiku, raport ekspertów zlekceważono. Naprawa miała zostać dokonana po powrocie sterowca z ćwiczeń.

12 lutego 1935, po wykonaniu ogółem 50 udanych lotów, w czasie powrotu z manewrów Macon natknął się na silny sztorm. W wyniku podmuchów wiatru prowizorycznie naprawiony górny statecznik i część kadłuba oderwały się od sterowca. Odpadające, ostre szczątki szkieletu spowodowały rozerwanie trzech tylnych komór z helem. Sterowiec uniósł się dziobem do góry, równocześnie, mimo wyrzucenia całego balastu, tracąc szybko wysokość. Po około 20 minutach opadania osiadł w pozycji pionowej rufą na powierzchni oceanu i zatonął.

Tym razem skutki katastrofy były mniej tragiczne. Zginęły tylko 2 osoby. Dzięki wyposażeniu Macona w sprzęt ratunkowy uratowała się większość z 83-osobowej załogi. Był też tragikomiczny epizod tego wydarzenia – rozbitków zgromadzonych na dziobie sterowca otoczyły obłoki helu z nieszczelnych komór. Hel jak wiadomo przyśpiesza drganie strun głosowych – co sprawiło, że załoga przemówiła w tej sytuacji naprawdę cienkim głosem...

Jako ciekawostkę należy podać, że w roku 1991 wrak sterowca został odnaleziony i zbadany. Wydobyto pewne artefakty. Na rok 2005 planowane były kolejne badania, jednakowoż w czasie powstawania tego artykułu ich wynik nie był jeszcze znany.


CODE
Trochę o samolotach stacjonujących na latających lotniskowcach - trzeba przyznać że starty i dokowania, wymagały umiejętności i odwagi:

Curtissy F9C Sparrowhawk były to niewielkie jednomiejscowe dwupłaty, których głównym zadaniem miała być obrona sterowca przed atakiem wrogich maszyn oraz zadania rozpoznawcze. Zaprojektowano je jako nową klasę niewielkich myśliwców pokładowych marynarki operujących z lotniskowców, jednak po wykonaniu i oblataniu w marcu 1931 roku prototypu dowództwo zarzuciło tę koncepcję. Dopiero potrzeba znalezienia odpowiedniego samolotu na wyposażenie dla projektowanych sterowców ponownie zwróciła uwagę na tę maszynę – ogromną zaletą Curtissa były małe wymiary zewnętrzne.

Pierwsze testy dokowania do sterowca USS Los Angeles wykonano w Lakehurst (nowojorska baza sterowcowa) 17 października 1931 roku. Na górnym płacie zabudowano specjalny trapez, dzięki któremu samolot mógł się zaczepić do haka wypuszczanego u dołu sterowca. Aby manewr dokowania powiódł się sterowiec musiał się odpowiednio rozpędzić - do prędkości większej od prędkości minimalnej samolotu. Procedura startu wyglądała odwrotnie – samolot opuszczano, po czym pilot odczepiał się od sterowca. Testy przebiegły pomyślnie, toteż jeszcze w październiku 1931 roku marynarka zamówiła sześć egzemplarzy produkcyjnej wersji F9C-2, co łącznie z przystosowaniem do tego standardu dwóch prototypów dawało liczbę 8 sztuk.

Seryjne Sparrowhawki zaczęły napływać do Lakehurst w czerwcu 1932 roku. Wcześniej jednak 3 maja 1932 roku, nastąpiło pierwsze dokowanie prototypu F9C do sterowca USS Akron, 29 czerwca zaś udanie zadokowała pierwsza maszyna seryjna. Dostawy zakończono we wrześniu. We wnętrzu sterowca znajdowało się miejsce dla czterech maszyn, piąta dodatkowo mogła zostać zawieszona na zewnątrz.

Podczas katastrofy 4 kwietnia 1933 roku na pokładzie Akrona nie było żadnego Sparrowhawka. Wszystkie zatem przydzielono do sterowca Macon, który stacjonował na zachodnim wybrzeżu w Moffed Field w Kalifornii. Podczas eksploatacji na Maconie Sparrowhawki kilkakrotnie były eksploatowane bez podwozi, które przy korzystaniu ze sterowca jako wyłącznej bazy były niepotrzebne. Dzięki temu zmniejszano masę własną samolotu oraz opór aerodynamiczny uzyskując lepsze osiągi.

Niestety 12 lutego 1935 roku również Macon uległ katastrofie, wraz z czterema Sparrowhawkami na pokładzie. W tej sytuacji eksploatacja samolotu straciła rację bytu, ponieważ marynarka USA nie posiadała więcej sterowców przystosowanych do przenoszenia samolotów (Los Angeles wykorzystano tylko w celach doświadczalnych). Warto jednak podkreślić, że program zakończył się sukcesem, o czym świadczy fakt, że przed katastrofą Macona nie utracono ani jednego Sparrowhawka.

Do naszych czasów przetrwał jeden egzemplarz F9C Sparrowhawk, obecnie znajduje się w muzeum w Pensacola na Florydzie.

Parametry techniczne samolotu Curtiss F9C Sparrowhawk:

Jednomiejscowy dwupłat myśliwski i rozpoznawczy, przystosowany do działania z pokładu sterowca. Kadłub i usterzenie konstrukcji całkowicie metalowej, konstrukcja skrzydeł z metalu pokryta płótnem. Na górnym płacie zamocowany specjalny trapez zaczepowy do dokowania na sterowcu. Silnik 9-cylindrowy, gwiazdowy, chłodzony powietrzem, Wright R-975E-3 Whirlwind, o mocy 322 kW (438 KM). Uzbrojenie stanowiły dwa karabiny maszynowe umieszczone w kadłubie, strzelające przez śmigło, synchronizowane.

Rozpiętość skrzydeł – 7,75 metra

Długość samolotu – 6,27 metra

Wysokość – 3,34 metra łącznie z trapezem zaczepowym

Powierzchnia nośna – 16,1 metra kwadratowego

Masa własna – 961 kg

Masa całkowita – 1262 kg

Prędkość maksymalna – 283 km/h

Zasięg – 475 km

Pułap – 5850 m

Prędkość wznoszenia – 515m/minutę

Obciążenie powierzchni nośnej – 78 kg/m2

Obciążenie mocy – 3,92 kg/kW.

Do szkolenia używano początkowo samolotów Consolidated N2Y-1 a w późniejszym okresie sprawniejszych Waco XJW-1. 2-miejscowego morskiego dwupłata szkolnego Consolidated N2Y-1 zaprojektowano w roku 1929, po czym w roku 1930 marynarka Stanów Zjednoczonych zamówiła 6 sztuk w wersji z zabudowanym na górnym płacie specjalnym trapezem umożliwiającym dokowanie do sterowców. Pierwsze próby wykonano, podobnie jak w przypadku Sparrowhawków, na sterowcu USS Los Angeles, następnie samoloty służyły do szkolenia i treningu pilotów na sterowcach USS Akron i Macon. W 1934 roku, gdy Macon otrzymał nowe maszyny do szkolenia, N2Y-1 z powrotem przywrócono do klasycznego standardu morskiego (służyły później m.in. na lotniskowcu USS Saratoga).

Parametry techniczne Consolidated N2Y-1:

Rozpiętość skrzydeł – 8,5 metra

Długość samolotu – 6,5 metra

Powierzchnia nośna – 16,8 metra kwadratowego

Masa własna – 447 kg

Masa całkowita – 743 kg

Prędkość maksymalna – 173 km/h

Silnik 5-cylindrowy, gwiazdowy, chłodzony powietrzem, Kinner K-5, o mocy 85 kW (115 KM)

W 1933 roku dowództwo marynarki uznało, że potrzebuje sprawniejszego samolotu szkolnego i treningowego od N2Y-1. Jednocześnie wymagane były jego niewielkie wymiary, aby zmieścił się w hangarze sterowca. Zamówienie na dwa egzemplarze takiego samolotu przyjęła firma Waco. Nie były to całkiem nowe maszyny a przeróbki już istniejącego modelu z oferty firmy. Dzięki temu zamówienie zrealizowano w krótkim czasie kilku miesięcy. Samoloty Waco XJW-1 służyły na sterowcu USS Macon. Oczywiście tak jak poprzednio opisane modele miały one charakterystyczny trapez pozwalający zadokować do sterowca. Po katastrofie Macona trapezy zdemontowano a samoloty służyły jako szkolne w bazach marynarki na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych.

Parametry techniczne Waco XJW-1:
Rozpiętość skrzydeł – 8,9 metra
Długość samolotu – 6,3 metra
Masa całkowita – 1070 kg
Prędkość maksymalna – 205 km/h
Silnik gwiazdowy, chłodzony powietrzem, Continental R-670-98, o mocy 155 kW (210 KM)

Pomimo szoku jaki wywołały w społeczeństwie amerykańskim katastrofy sterowców USS Akron i USS Macon zdecydowano się dać jeszcze jedną szansę sterowcom. Postanowiono budować kolejne wielkie konstrukcje. Niestety, wybuch II wojny światowej zmienił tu na zawsze priorytety. W zamian już podczas wojny powstały w wytwórniach Goodyeara setki egzemplarzy stosunkowo małych sterowców ciśnieniowych, zwalczających, co trzeba podkreślić z powodzeniem, niemieckie okręty podwodne. Był to duży sukces tej dziedziny lotnictwa jednak nie był on już udziałem sterowców szkieletowych.

Śledząc historie katastrof amerykańskich sterowców szkieletowych trudno oprzeć się wrażeniu, że większość z nich spowodowana została nagięciem do granic możliwości marginesu bezpieczeństwa, tak koniecznego w lotnictwie. Być może aerostaty, statki unoszące się w powietrzu o wiele łatwiej niż jakikolwiek samolot zachęcają do podjęcia takiego ryzyka. Być może zawinił tu także wielki optymizm towarzyszący okresowi pionierskiemu w lotnictwie oraz brak współczesnych możliwości służb meteorologicznych. Faktem jest natomiast zaprzestanie budowy wielkich sterowców szkieletowych, wielka szkoda.

źródło: www.airbot.net


http://odkrywca.pl/sterowce-na-wojnie,679888.html

Tutaj z kolei jest artykuł o wspomnianym Boeing 747.

Skoro Rosjanie odnieśli sukcesy wykorzystując zestawy Zwieno to, czy po wojnie prowadzili dalsze praca nad tą koncepcją?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #6

     
wysoki
 

X ranga
**********
Grupa: Supermoderator
Postów: 20.873
Nr użytkownika: 72.513

Rafal Mazur
Stopień akademicki: magazynier
 
 
post 1/04/2018, 9:44 Quote Post

QUOTE(El_Slavco @ 31/03/2018, 13:16)
Witajcie!

Dzisiaj natknąłem się na ciekawy artykuł dotyczący zagadnienia latających lotniskowców (jak ktoś oglądał np. Avengersów, to wie o czym mówię wink.gif ). Artykuł nie jest jednak czystym SF a prezentuje historię podejmowanych prób stworzenia takich "latających baz" praktycznie od I wojny światowej do dziś. Artykuł: "Latające lotniskowce".

Wiadomo, że lotniskowce w stylu tego przywołanego z "the Avengers" na pewno nie powstanie (lub zajmie to przynajmniej grube dekady), ale ciekawi mnie czy w ciągu powiedzmy 5-10 lat możliwe jest powstanie takiej latające bazy np. dla dronów? Moim zdaniem pierwszym państwem, które mogłoby sobie na taki "lotniskowiec" byłyby pewnie USA, ale wydaje mi się, że również inne państwa jak Chiny, Rosja, Indie, Niemcy, Wielka Brytania czy Francja mogłyby sobie pozwolić na taki sprzęt. Czy rozwój technologii w tym kierunku byłby jednak potrzebny i opłacalny? Trudno mi też sobie wyobrazić ewentualne "bitwy dronów", ale już bombardowania celów owszem (tylko przecież już po to są rakiety...)
*


W artykule są tylko wspomniane rosyjskie zestawy "Zwieno", które, co faktycznie warto podkreślić, jako jedyne zostały użyte bojowo. Czy nie odniosły spektakularnych sukcesów jak podano w artykule można nieco polemizować - w czasie jednej z misji zestawy zniszczyły ważny wiadukt w Rumunii. Obiekt znajdował się poza zasięgiem samolotów mających możliwość bombardowania bardziej precyzyjnego, a atak cięższych bombowców atakujących z lotu poziomego wobec specyfiki celu nie rokował powodzenia.
Użyto więc zestawów "Zwieno" - myśliwce wyposażone w bomby i "podwiezione" pod cel nie miały już takiego problemu z jego trafieniem.

Można o tym poczytać w pracy K. Cieślaka: http://napoleonv.pl/p/11/739/-zwiena-wachm...e-samoloty.html
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Daweo
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.775
Nr użytkownika: 77.396

 
 
post 1/04/2018, 18:30 Quote Post

QUOTE(ChochlikTW @ 31/03/2018, 20:58)
Skoro Rosjanie odnieśli sukcesy wykorzystując zestawy Zwieno to, czy po wojnie prowadzili dalsze praca nad tą koncepcją?
*


Tak, przynajmniej jeżeli chodzi o projekty, czy przetestowano jakiekolwiek prototypy - tego nie wiem.
Jednym z projektów był РС. czyli strategiczny podwieszany bombowiec.
QUOTE
Первые исследования по проблеме создания сверхзвуковых межконтинентальных стратегических самолетов-носителей в СССР начались еще в 1952-1953 годах, работы нацеливались на перспективу поступления во второй половине 50-х годов на вооружение ВВС сверхзвуковой межконтинентальной авиационной стратегической системы, способной поражать цели на территории США. Первоначально речь шла о создании составной авиационной системы, состоящей из сверхзвукового самолета-носителя, рассчитанного на максимальную скорость, соответствующую М=1,5-2,0, и ударного подвесного сверхзвукового бомбардировщика, вооруженного ядерной бомбой. Радиус действия системы должен был обеспечивать поражение целей в США без захода самолета-носителя в активную зону поражения средств американской ПВО, а дальность полета самолета-носителя и подвесного самолета - их возвращение на базы в СССР или их союзников.

Pierwsza badania problemu stworzenia naddżwiękowych międzykontynentalnych strategicznych samolotów-nosicieli w ZSRR rozpoczęto jeszcze w 1952-1953, prace nakierowano na uzyskanie w drugiej połowie lat 50-ch na uzbrojeniu sił powietrznych naddźwiękowego międzykontynentalnego powietrznego strategicznego systemu, zdolnego razić cele na terytorium USA. Początkowo koncentrowano się na wieloczęściowych systemach, to jest składających się z naddźwiękowego samolotu-nosiciela, o szybkości maksymalnej w przedziale M=1,5...2,0 i uderzeniowego podwieszanego naddźwiękowego bombowca, uzbrojonego w bombę jądrową. Promień działania powinien umożliwiać rażenie celów w USA bez wchodzenia samolotu-nosiciela w zasięg amerykańskiej obrony przeciwlotniczej, a zasięg samolotu-nosiciela i podwieszanego samolotu - ich powrót do bazy w ZSRR lub państwie sojuszniczym.
Sam projekt samolotu podwieszanego zmieniał się dość znacząco, początkowo planowano przenosić skrzydlatą bombę przymocowaną do ogona:
user posted image
Później zdecydowano się jednak na bardziej klasyczny układ, z komorą bombową (przy czym bomba częściowo by z niej wystawała):
user posted image
Przed uzyskaniem docelowego nosiciela, samolot zamierzano testować z użyciem zmodyfikowanego samolotu Tu-95, który otrzymał oznaczenie Ту-95Н.
Jednak, po sukcesie rakiety Р-7 (udany lot na wymaganą odległość - 1957) pracę nad skrzydlatymi nosicielami jądrowego uzbrojenia przerwano.

Ten post był edytowany przez Daweo: 1/04/2018, 18:32
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
ChochlikTW
 

W trakcie uczłowieczania
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.490
Nr użytkownika: 98.976

Stopień akademicki: magister
 
 
post 2/04/2018, 9:27 Quote Post

@Daweo

Dzięki smile.gif

Tak się zastanawiam jaki wpływ na powojenne projekty podwieszanych bombowców miały niemieckie projekty z czasów II WŚ.

Projekty DAIMLER BENZ
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
K_K
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 312
Nr użytkownika: 34.778

 
 
post 4/04/2018, 18:58 Quote Post

QUOTE(Speedy)
Powietrzne lotniskowce zresztą z pewnego punktu widzenia istnieją już od dawna. Np. obecnie bombowiec B-52 może zabrać na pokład do 20 samolotów - bezzałogowych, czyli pocisków manewrujących AGM-86.

Idąc tym tropem można przypomnieć nosiciele bezzałogowych samolotów wielorazowego użytku. W dodatku regularnie wykorzystywane w warunkach bojowych.

Podczas wojny wietnamskiej, jako nosiciele rozpoznawczych dronów Ryan BQM-34 Firebee wykorzystywano przebudowane samoloty Lockheed DC-130A Hercules:

user posted image

i DP-2E/H Neptune:

user posted image

Bezzałogowce były wynoszone, wypuszczane i kontrolowane z pokładu nosiciela, natomiast lądowanie odbywało się w dość karkołomny sposób: samolocik najpierw opadał na spadochronie, następnie był przechwytywany i opuszczany na ziemię przez śmigłowiec CH-3E.

Poza rozpoznaniem fotograficznym i elektronicznym, Firebee odpalały też kierowane pociski Maverick i bomby (tu też mamy więc przypadek "trzypiętrowego nosicielstwa"), a także zrzucały ulotki.

Myliłby się jednak ktoś, kto sądzi, że Hercules jako "lotniskowiec" bezzałogowców to już zamknięty rozdział historii techniki wojskowej. Otóż DARPA ostatnio za nim zatęskniła i zamówiła projekty systemu wypuszczania i - tym razem - także wychwytywania (odzyskiwania) małych bezpilotowców przez samoloty Lockheed C-130 Hercules.

Swoją drogą, gdyby komuś z ich obsługi w czasie wojny wietnamskiej powiedzieć, że Herki będą w najlepsze nadal używane przez USAF u progu lat 20-tych XXI wieku, to popukałby się w czoło...
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
alexmich
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 595
Nr użytkownika: 98.744

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 4/04/2018, 19:37 Quote Post

Wynoszenie pojedynczego pojazdu w powietrze celem zaoszczędzenia jego zapasu paliwa, OK. Ma sen i wiele zastosowań.

Stworzenie jakiegoś pojazdu dla dronów tez OK.

Bawienie się sterowcami podczas I WW i 20-lecia tez ujdzie

Ale coś takiego jak Lockheed CL-1201 AAC, czy nie daj borze ten koszmarek z Avengersów, nie maja racji bytu. Wielkie toto, bardzo drogie i bardzo trudne do zamaskowania dla radarów; zapewne również widoczne z kosmosu. Jeden celny pocisk klasy powietrze powietrze i po sprawie (opancerzenia to raczej mieć nie będzie znacznego, środków bezpośrednich aktywnej ochrony tez nie; a wiadomo, na wodzie jeszcze można się z jedną dziurą utrzymać, w powietrzu już nie za bardzo) a biorąc pod uwagę że w przeciwieństwie do nawodnych lotniskowców, krzywizna ziemi go nie chroni, to i bronią laserową może dostać z bardzo dalekiego dystansu.

Jeśli przyjrzymy się strategi wykorzystania lotniskowców przez światowego potentata tych maszynek USA. To wyglądała ona tak że używali ich jako mobilnych sanktuariów, które same są wstanie zaatakować cele, jednocześnie pozostając całkowicie poza zasięgiem zdolności uderzenia przeciwnika. Z mocnym naciskiem na była. Obecnie zbyt dużo państw podjęło środki zaradcze takiemu zjawisku. Należy się wiec zastanowić, czy era obecnej formy super-lotniskowców nie mija na naszych oczach. Jeśli np. w potencjalnym konflikcie USA-Chiny Stany Zjednoczone stracą 2-3 lotniskowce, to utracą swoje imperium . Juz maja problemy z zapewnieniem odpowiedniej ilości patroli.

Rozwiązaniem może być własnie zmniejszenie ich rozmiarów i dronizacja.

Oczywiście cały czas pisałem tu o jednostkach nawodnych. Co do powietrznej wersji takiej maszyny to nalezy najpierw ustalić do czego mogła by służyć? Istnieje koncepcja wykorzystani roja dronów ( nawet w Polsce sa prowadzone prace w tym zakresie) Jednak nie ma w tej koncepcji nigdzie jednostki centralnej / statku bazy. Maja to być całkowicie autonomiczne i nie zależne jednostki. strata kilku takich jednostek w żaden sposób ma nie zagrażać działaniu całego systemu. w momencie gdy wprowadzamy statki matki ( czyli coś co widzimy na każdym SF z obcymi), to największy + całej tej koncepcji idzie [tutaj cytat z Kilera 2].

Jak widać z militarnego punktu widzenia taki latający lotniskowiec, jest słabym ogniwem systemuw. Ale może rynek cywilny byłby bardziej przyjazny. W końcu tutaj nie ma ryzyka że wróg sfokusuje się się na takim celu.
- Jednostki policyjne. Centralna jednostka z oddziałem uderzeniowym + masa dronów jako zwiadowcy, oraz wsparcie. Bodajże w Vexille było coś w tym stylu na poczatku filmu pokazana
- Jednostka ratownicza + drony jako zwiadowcy
- Jednostka transpirująca wydarzenia sportowe

Ten post był edytowany przez alexmich: 4/04/2018, 19:40
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
Daweo
 

VII ranga
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.775
Nr użytkownika: 77.396

 
 
post 5/04/2018, 20:04 Quote Post

Specyficznym przypadkiem samolotu wypuszczanego jest francuski prototypowy Leduc 0.10 zbudowany w latach 40-ch.
user posted image
user posted image
(zdjęcia z airwar.ru)
Samolot ten był napędzany silnikiem strumieniowym, który wymaga osiągnięcia pewnej prędkości, aby mógł zaczął pracować, więc Leduc 0.10 musiał zostać odpowiednio rozpędzony przed jego uruchomieniem, stąd samolot nosiciel.
Zbudowano 2 prototypy, oba zostały rozbite w czasie prób.

Ten post był edytowany przez Daweo: 5/04/2018, 20:05
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
ChochlikTW
 

W trakcie uczłowieczania
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 11.490
Nr użytkownika: 98.976

Stopień akademicki: magister
 
 
post 5/04/2018, 20:23 Quote Post

Japończycy w czasie II WŚ próbowali coś wykombinować w tym guście? Czy poprzestali na próbie zbudowania strategicznego bombowca zdolnego dotrzeć do Ameryki oraz na balonowych bombach?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #13

     
Speedy
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.552
Nr użytkownika: 3.192

 
 
post 5/04/2018, 21:06 Quote Post

QUOTE(ChochlikTW @ 5/04/2018, 20:23)
Japończycy w czasie II WŚ próbowali coś wykombinować w tym guście? Czy poprzestali na próbie zbudowania strategicznego bombowca zdolnego dotrzeć do Ameryki oraz na balonowych bombach?
*



O latającym lotniskowcu nie wiem; no ale mieli na uzbrojeniu latającą bombę Ohka (załogową, samobójczą), startującą właśnie z pokładu bombowca.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #14

     
alexmich
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 595
Nr użytkownika: 98.744

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 5/04/2018, 22:48 Quote Post

QUOTE(ChochlikTW @ 5/04/2018, 20:23)
Japończycy w czasie II WŚ próbowali coś wykombinować w tym guście? Czy poprzestali na próbie zbudowania strategicznego bombowca zdolnego dotrzeć do Ameryki oraz na balonowych bombach?
*



Japończycy eksperymentowali z bezzałogowymi balonami przenoszącymi bomby. Jak Amerykanie to odkryli to zaczęli tuszować wszelkie incydenty, aby ludność cywilną nie wpadła w panike.
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

4 Strony  1 2 3 > »  
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej