|
|
Kobiety w wojsku we współczesnej armii, Wojna i płeć piękna
|
|
|
|
Przed wiekami wszystko było jasne. Specyfika ówczesnych wojen wykluczała masowe uczestnictwo kobiet. Zdecydowanie słabsze fizycznie są na przegranej pozycji w walce wręcz. Były też zbyt cennymi elementami społeczeństwa by ryzykować ich utratę, ważniejsze było rodzenie i wychowywanie dzieci (a przy tym pierwszym straty były wcale niemałe). Role były ściśle przypisane do płci, odstępstwa od reguły były piętnowane. Kobiety-wojowniczki były zdecydowanymi wyjątkami.
Jednak sytuacja uległa zmianie na skutek przemian obyczajowych i technicznych. Procesy emancypacji kobiet doprowadziły aktywizacji zawodowej tej płci. Coraz bardziej zaawansowane technologicznie rodzaje uzbrojenia wymagały coraz mniejszej siły fizycznej, upowszechniała się lekka broń palna, czołgi, samoloty. Aż do czasów teraźniejszych, kiedy to obsługujący pulpit sterowniczy żołnierz może spowodować zniszczenia wielokrotnie większe od całej chorągwi ciężkozbrojnego rycerstwa. W tej sytuacji argument o fizycznej niedoskonałości kobiet stracił nieco na znaczeniu. Ale czy to wystarcza do powoływania kobiet do armii, by służyły tam na równie z mężczyznami?
Jest nadal wiele wątpliwości. Od kwestionowania kobiecej sprawności, niżej wytrzymałości i odporności na trudy służby, zbyt emocjonalną psychikę, aż po typowo damsko-męskie sprawy. Nie da się w tym miejscu pominąć przypadków gwałtów w armii, nawet w czasach pokoju, nie mówiąc już o hipotetycznej sytuacji wojny. Czy podczas brutalnej kampanii kobieta-żołnierz w niewoli mogłaby liczyć na ludzkie traktowanie?
Ten post był edytowany przez Rafadan: 24/04/2011, 20:35
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Rafadan @ 24/04/2011, 20:32) Coraz bardziej zaawansowane technologicznie rodzaje uzbrojenia wymagały coraz mniejszej siły fizycznej, upowszechniała się lekka broń palna, czołgi, samoloty. Aż do czasów teraźniejszych, kiedy to obsługujący pulpit sterowniczy żołnierz może spowodować zniszczenia wielokrotnie większe od całej chorągwi ciężkozbrojnego rycerstwa. W tej sytuacji argument o fizycznej niedoskonałości kobiet stracił nieco na znaczeniu. Ale czy to wystarcza do powoływania kobiet do armii, by służyły tam na równie z mężczyznami? Jeszcze jest aspekt finansowy, czyli kasa. Nie znajde tego teaz ale pamietam ze dobre kilkanascie lat temu czytalem artykol o pierwszej kobiecie ktora zostala pilotem mysliwskim w RAF. O ile pamietam latala na Harrierach. Wszyscy byli tym bardzo podekscytowani i z tego dumni, do momentu jak .... zaszla w ciaze. RAF wydala cos w granicach 1 miliona funtow na trening kobiety-pilota, ktora po paru miesiacach osiagniecia kwalifikacji musiala przestac latac z powodu ciazy. Moral z tego jest taki ze kobiety sa zdolne do tego by operowac tymi skomplikowanymi maszynami wojennymi, ale kogo na to stac? I nawet jesli nie bedzie pod tym wzgledem zadnych oficjalnych wytycznych to przelozeni pomysla dlugo i ciezko zanim zaczna promowac kolejna kobiete-pilota, i wydawac miliony funtow po to zeby potem mogla powiedziec "Osiagnelam to!" i od razu pojsc na macierzynski.
|
|
|
|
|
|
|
|
Masz racje, Rafadan, ze kobiety maja mniejsza odpornosc fizyczna (czyli moga uniesc mniej ekwipunku) niz mezczyzni, rodza dzieci (czyli sa bardziej odporne na bol niz mezczyzni), wychowuja dzieci (czyli maja wieksze menadzerskie zdolnosci niz mezczyzni) jednak wydaje mi sie ze armia nie sklada sie tylko z oddzialow desantowo-szturmowych czy innych o podobnym charakterze, ale tez z oddzialow pomocniczych np. transportowych, komunikacyjnych itd. No a w takich oddzialach kobiety moga lepiej (lub tak samo)pracowac jak mezczyzni. . W armii potrzebni sa tez lekarze, specjalisci komputerowi, zwiadowcy itd itd nie tylko ludzie do desantow czy szturmow.
W odroznieniu od tego co piszesz kobiety sa tez emocjonalnie - pod pewnymi wzgledami - bardziej stabilne niz mezczyzni. Emocje - np. placz - zaleza od wychowania i oczekiwania spoleczenstwa. Sto lat temu uwazano ze czesty placz jest cecha kobiet (tylko panie plakaly, mdlaly, itd) a w sredniowieczu panowie plakali z kazdego powodu i znacznie czesciej niz slaba plec.
Oczywiscie tylko kobiety rodza dzieci wiec jest to najwazniejsza sprawa ktora moze przeszkadzac kobietom w karierze w armii ale ----wszystko zalezy od danego panstwa. Chodzi mi o to ze jezeli jakies panstwo ma malo obywateli to takie panstwo powinno wykorzystywac wszystkie zasoby ludzkie. W Polsce to jeszcze nie jest problem ale jak dalej bedzie taka mala dzietnosc jak teraz to i w Polsce trzeba bedzie nad tym myslec.
Gwalty sa wszedzie, podejrzewam ze w armii jest ich zdecydowanie mniej niz w cywilu, natomiast traktowanie kobiet w czasie wojny to zupelnie co innego. Historycznie, gwalty w czasie wojny byly norma, a nie wyjatkiem.
A ogolnie pilotow w armii jest mniej niz lekarzy, pielegniarek czy komputerowcow.
Ten post był edytowany przez kathy: 26/04/2011, 5:49
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie oszukujmy się.
Feministki walcza o parytet w armii, bo to jest kolejny krok emancypacyjny - po równouprawnieniu na rynku pracy. Zauważmy, że proces emancypacji "kolorowych" też polegał na dopuszczeniu do rynku pracy a potem do służby zbrojnej. Kto nie służy zbrojnie ten nie ma zasług, a więc nie zasługuje, a z drugiej strony nie jest siłą, z którą trzeba się liczyć, bo za broń nie chwyci. Tyle ideolo.
A w praktyce jest tak, że jak przychodzi co do czego to się okazuje, że to zwykły skok na kasę, a konkretnie stałe zatrudnienie i socjal. Co do ciąży, to największy szok przeżywa dowództwo strategiczne, kiedy organizuje kolejną operacje zamorską a tu 80% kobiet przynosi kwitki od ginekologa, że "zaciążyła". Bo tak naprawde kobiety nie chcą być uszczęśliwiane na siłę przez feministki.
ps. co do tej "stabilności" emocjonalnej - to kobiety "łagodzą obyczaje" bo same gorzej znoszą stres, a w sytuacjach skrajnych częściej zapadają na zaburzenia potraumatyczne - w dwa pokolenia nie da się zmienić tego, co biologia kształtowała przez ileś tysiącleci. Zresztą co to za "łagodzenie obyczajów", które polega na większej punitywności (kobiety w togach zasądzają surowsze wyroki a kobiety urzędniczki w sprawach służbowych są mniej elastyczne i tolerancyjne od mężczyzn)
Ten post był edytowany przez porze: 26/04/2011, 14:47
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Co do ciąży, to największy szok przeżywa dowództwo strategiczne, kiedy organizuje kolejną operacje zamorską a tu 80% kobiet przynosi kwitki od ginekologa, że "zaciążyła" A jakies dowody na to stwierdzenie to masz??? Nie to ze ci nie wierze ale zawsze takie cos lepiej jest wiedziec z kilku zrodel
QUOTE Czy podczas brutalnej kampanii kobieta-żołnierz w niewoli mogłaby liczyć na ludzkie traktowanie? Oczywiscie ze nie i dlatego jak ktos idzie do wojska to chyba nalezy mu(jej) to uswiadomic,(=wbic do glowy) nie? A tak a pro pos o jakich brutalnych kampaniach myslisz? Lub , mowiac inaczej, z KIM by byly takie brutalne wojny?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(porze @ 26/04/2011, 14:44) Nie oszukujmy się. Feministki walcza o parytet w armii, bo to jest kolejny krok emancypacyjny - po równouprawnieniu na rynku pracy. Zauważmy, że proces emancypacji "kolorowych" też polegał na dopuszczeniu do rynku pracy a potem do służby zbrojnej. Kto nie służy zbrojnie ten nie ma zasług, a więc nie zasługuje, a z drugiej strony nie jest siłą, z którą trzeba się liczyć, bo za broń nie chwyci. Tyle ideolo. A w praktyce jest tak, że jak przychodzi co do czego to się okazuje, że to zwykły skok na kasę, a konkretnie stałe zatrudnienie i socjal. Co do ciąży, to największy szok przeżywa dowództwo strategiczne, kiedy organizuje kolejną operacje zamorską a tu 80% kobiet przynosi kwitki od ginekologa, że "zaciążyła". Bo tak naprawde kobiety nie chcą być uszczęśliwiane na siłę przez feministki. ps. co do tej "stabilności" emocjonalnej - to kobiety "łagodzą obyczaje" bo same gorzej znoszą stres, a w sytuacjach skrajnych częściej zapadają na zaburzenia potraumatyczne - w dwa pokolenia nie da się zmienić tego, co biologia kształtowała przez ileś tysiącleci. Zresztą co to za "łagodzenie obyczajów", które polega na większej punitywności (kobiety w togach zasądzają surowsze wyroki a kobiety urzędniczki w sprawach służbowych są mniej elastyczne i tolerancyjne od mężczyzn) Tego nawet nie da się skomentować w sposób kulturalny. Czy Kolega posiada jakieś dowody czy to są tylko przemyślenia Kolegi? Kolorowa feministka.
Ten post był edytowany przez lucyna beata: 5/05/2011, 5:59
|
|
|
|
|
|
|
|
Mnie zastanawia jedna sprawa jeśli mówimy o równouprawnieniu. Dlaczego pań nie ciągnie do pracy w kopalniach, na budowach czy w lesie przy wyrębie? Feministki tutaj nie szukają równouprawnienia ...
A jeśli chodzi o armię, to panie powinny mieć wstęp wolny, na zasadzie dobrowolności. Ale nie bawić się w parytety czy inne ... równouprawnienia.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(porze @ 26/04/2011, 14:44) Feministki walcza o parytet w armii, bo to jest kolejny krok emancypacyjny - po równouprawnieniu na rynku pracy.
A jak procentowo ma wyglądać ten parytet?
|
|
|
|
|
|
|
|
Czytałem kiedyś artykuł, który opisywał problemy wiążące się z kobietami w armii brytyjskiej i amerykańskiej. W Iraku np. takie "podstawowe" czynności jak zrobienie siku w nazwijmy to koedukacyjnych jednostkach bojowych urastały do rangi problemu.
Zresztą to nic w porównaniu z plagą gwałtów czy seksem z przełożonymi w zamian za awans czy "święty spokój". W czasie wojny irackiej wielu żołnierzy niemożność w wejście w bliższe relacje z miejscowymi rekompensowali sobie na koleżankach z oddziału. Dla kobiety żołnierza wspólna wachta z kolegą mogła zakończyć się nieciekawie...
|
|
|
|
|
|
|
|
To jest szaleństwo, które przeminie jak wszystkie szaleństwa...
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Czarny Smok @ 5/05/2011, 14:25) Mnie zastanawia jedna sprawa jeśli mówimy o równouprawnieniu. Dlaczego pań nie ciągnie do pracy w kopalniach, na budowach czy w lesie przy wyrębie? Feministki tutaj nie szukają równouprawnienia ... Bo to ciezka praca. Do tego dodalbym nie dzielenie sportu i wynikow na mezszczyzn i kobiet. Jedna olimpiada dla wszystkich!!!!
|
|
|
|
|
|
|
|
Hieronimie, ale zauwaz ze jest to postepowanie wobec kobiet nie bedacych w wojsku. To jest zachowanie tlumu wzgledem cywili. Tak tez sie zachowywaly wojska wzgledem kobiet w sredniowieczu i tak sie zachowywali cywile wzgledem innych, wrogich, cywili. I ci cywile to nie tylko kobiety, "gwalcono" tez mezczyzn gdy "brakowalo" kobiet . Pod pewnym wzgledem zolnierz w armii - obojetnie kobieta czy mezczyzna - jest bezpieczniejszy od cywili.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(kathy @ 5/05/2011, 18:37) Pod pewnym wzgledem zolnierz w armii - obojetnie kobieta czy mezczyzna - jest bezpieczniejszy od cywili. To jest nowe podejście do tematu? Kobiety do armii, bo tam będą bezpieczniejsze?
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE A tak a pro pos o jakich brutalnych kampaniach myslisz? Lub , mowiac inaczej, z KIM by byly takie brutalne wojny?
Praktycznie każda kampania toczona właściwie z jakimkolwiek przeciwnikiem może okazać się niezwykle brutalna. Wystarczy by walki przeciągnęły się na tyle, by dyscyplina w oddziałach frontowych uległa rozprzężeniu. Oficerowie w takich sytuacjach tracą pełną kontrolę nad swoimi oddziałami (zakładając się oni sami nie przyzwalali na brutalne podejście do wroga), mogą się zatem dziać rzeczy sprzeczne z jakimikolwiek normami. Pomijam tu kwestię ewentualnych silnych negatywnych uczuć jakimi mogą darzyć żołnierze swoich przeciwników, a także obyczajowości innych kultur.
QUOTE To jest nowe podejście do tematu? Kobiety do armii, bo tam będą bezpieczniejsze?
Jednak chyba bezpieczniejsze są tzw. tyły.
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|