Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

historycy.org _ Unia Europejska _ Zawiłość przepisów unijnych

Napisany przez: artifakt 6/04/2009, 6:58

Witam,

Wielokrotnie na tym forum padały stwierdzenia, iż prawo unijne wprowadza wysoki stopień uszczegółowienia tych kwestii, które są niezbędne w naszym życiu. Sztandarowe przykłady to mierzenie krzywizny ogórka czy też robienie z marchwi owocu. Czy faktycznie mamy do czynienia z nadmierną i zupełnie nieprzydatną komplikacją naszego życia czy też właśnie takie uszczegółowienie jest niezbędne, aby wspólny i jednolity rynek europejski mógł ukazać swoje walory? Wreszcie, czy Polska powinna na ślepo przyjmować ustawodawstwo unijne czy też dużo szersze zastosowanie powinna mieć "klauzula narodowa".

Zapraszam do dyskusji.

Napisany przez: yrus 6/04/2009, 7:34

QUOTE(artifakt @ 6/04/2009, 7:58)

Sztandarowe przykłady to mierzenie krzywizny ogórka czy też robienie z marchwi owocu.

Ostatnio dowiedziałem się, jak to było z ogórkami; otóż w ogórasie wyrosłym naturalnie jest pewna równowaga między miąższem a wodą. Jeżeli rolnik chce przyspieszyć wzrost ogóra to zaczyna przesadzać z wodą i nawozami, zaburzając tę równowagę. Woda pod wpływem grawitacji powoduje odkształcenie ogóra na końcach, czyli zakrzywia go bardziej niż normalnie. Stąd ta niby bezsensowna dyrektywa, żeby odsiać przedobrzone ogórki. Poza tym takie "za krzywe" ogórki nie są wycofywane z rynku, ale oznaczane (zgodnie z prawdą) jako drugogatunkowe

Co do marchwii-owocu. W tym przypadku było najprościej uczynić taki zapis niż negocjować od nowa z Portugalią w sprawie dżemu (tylko oni w UE robią dżemik z marchewki). Na każdym polu w UE trwają ciężkie uzgodnienia. Możemy się śmiać, ale za dżemem, wódką i ogórkami na rynku wewnętrznym kryją się potężne interesy grup(np. rolników, producentów) i państw-a co za tym idzie: grube pieniądze.

QUOTE
Czy faktycznie mamy do czynienia z nadmierną i zupełnie nieprzydatną komplikacją naszego życia czy też właśnie takie uszczegółowienie jest niezbędne, aby wspólny i jednolity rynek europejski mógł ukazać swoje walory?

Ja wiem czy nadmierną? Jednolity rynek wymaga znoszenia barier i tworzenia standardów, żeby ie był pustym zapisem w art. 14TWE.

QUOTE
Wreszcie, czy Polska powinna na ślepo przyjmować ustawodawstwo unijne czy też dużo szersze zastosowanie powinna mieć "klauzula narodowa".


Polska to też Unia wink.gif. Poprzez akcesję zgodziliśmy się na to, że rozporządzenia unijne (instrument unifikacji) obowiązują bezpośrednio, a dyrektywy (instrument harmonizacji) wyznaczają nam cele ustawodawstwa.

*



Napisany przez: artifakt 6/04/2009, 8:02

Witam,

Odnośnie marchwi tak jak wspomniałem w zamkniętym już poście "zakaz używania zwrotów pan i pani" bulwy tych roślin stają się owocami tylko i wyłącznie w odniesieniu do jednej dyrektywy unijnej - która dotyczy przetworów, dżemów i konfitur. W innych przypadkach marchew świeża klasyfikowana jest jako warzywo.

Ja również uważam, że jednolity rynek wymaga standaryzacji. Pytanie tylko czy na tak wysokim poziomie szczegółowości.

Doskonale wiem, że akcesja = dostosowanie prawa krajowego do prawa wspólnotowego. Tylko pytanie gdybające - czy dobra by była klauzula narodowa również w sprawach czysto gospodarczych oraz tak zindywidualizowanych sprawach. Chociażby w kwestii pochodzenia wódki.

Napisany przez: Necrotrup 6/04/2009, 8:49

Yrus, myslisz się. Dżem z marchwi robi się też w Polsce (też członek UE).

Napisany przez: yrus 6/04/2009, 11:11

QUOTE(Necrotrup @ 6/04/2009, 9:49)
Yrus, myslisz się. Dżem z marchwi robi się też w Polsce (też członek UE).
*



No proszę, zawsze mogę się czegoś tutaj nauczyć smile.gif
Niemniej to Portugalczycy lobbowali za owocową marchwią w UE.

Pozdrawiam:)

Napisany przez: Wszechbor 23/04/2009, 0:32

Zależy co rozumiemy pod pojęciem "zawiłość przepisów unijnych". To czy marchewkę nazwiemy owocem, a bananami pozostaną tylko te o odpowiednim kącie nachylenia wynika z różnych trudności wynikających z różnicowania aż 27 państw starających się stworzyć jednolity obszar prawny w wyznaczonych dziedzinach.
To co dla nas wydaje się dziwne (np.,że marchewka to nie warzywo) dla innych państw może wydawać się całkiem normalne. I na odwrót, np we Francji obywatelstwo= narodowość (oczywiście w uproszczeniu), jak powszechnie wiadomo dla nas nie jest to już jednoznaczne.
Obecny kształt unii jest wynikiem konsensusu, wielkich czy małych sporów, ścierania się interesu. Wszystko ma gdzieś swoje źródło.

Niejako jednolity rynek juz powstał. Aby wprowadzić w życie sowodoby które miały go odzwierciedlać nie zbednym było zapisać te tysiące stron dokumentów.
Ponadto ustawodastwo poszerza bogate orzecznictwo ETSu bez którego nie było by jasnej sytuacji w wielu kwestiach.

Napisany przez: Grant 10/05/2010, 17:09

To zdecyduj się, jest to głupota, czy regulacje wprowadzane w imię partykularnych interesów? Ja powiem, że są to regulacje złe, ale nie głupie - wręcz bardzo przemyślane.

Napisany przez: subcommendante 10/05/2010, 23:08

Ja bym tu widział dwa problemy: jeden to regulowanie bardzo szczegółowych kwestii, drugi to zawiłość prawa.

Co do drugiego to moim zdaniem faktycznie, przepisy unijne i ich stosowanie bywa zawiłe. Ale tego nie da sie uniknąć. Weźmy takie rozporządzenia UE. Niby obowiązują bezpośrednio, na terenie całej UE, ale przy ich stosowaniu nie da się uniknąć odwołania do prawa krajowego, wypracowanej w danym państwie kultury prawnej, dorobku miejscowego orzecznictwa, doktryny itd. I często okazuje się, że póki nie wypowie się ETS, ten sam przepis jest inaczej stosowany w różnych krajach. Nie mówiąc już o problemach z tłumaczeniami, nie tylko oczywistych błędach (ich chyba coraz mniej, przy samym wstąpieniu był problem, bo w krotkim czasie trzeba było mnóstwo aktów tłumaczyć) ale niektórych wyrażeń po prostu nie da się oddać identycznie we wszystkich językach. Szczególnie irytujące bywa, gdy w jednym rozporządzeniu tłumacz używa kilku wyrażeń w odniesieniu do tej samej instytucji prawa. Osobiście denerwuje mnie też stosowana w aktach UE technika legislacyjna. Może to kwestia przezwyczajenia, ale u nas to ustawy tak ładnie i logicznie się dzieli na artykuły, ustępy, punktu itd, w prawie UE robią straszną sieczkę mam wrażenie.

Orzecznictwo ETS pomaga, faktycznie, ale szczerze mówiąc ich działalność to kpina z rozdziału władzy ustawodawczej i sądowniczej. W niektórych dziedzinach można sobie czytać rozporządzenia czy tam dyrektywy, a potem zajrzeć do wyroku ETS i naocznie przekonać się co to takiego wykładnia contra legem.

Z czasem systemy prawne będą się do siebie zbliżac, więc sytuacja powinna się robić bardziej przejrzysta.

Osobna sprawa to urzędnicy Komisji Europejskiej. Inteligentni ludzie, powinni sobie zdawać sprawę z różnic pomiędzy krajami a normalnie jakby jakąś blokadę mieli w mózgu. Jak się uprą żeby wypracowywać "wspólne stanowisko" to już po ptakach, nie wytłumaczysz, że nikt nie będzie stosował jakieś tam ich "guidance" czy innych okólników sprzecznych z prawem krajowym. Ale to już nie kwestia prawa tylko praktyki i administracji.

Napisany przez: Gerhard 11/05/2010, 7:20

QUOTE(Necrotrup @ 6/04/2009, 8:49)
Yrus, myslisz się. Dżem z marchwi robi się też w Polsce (też członek UE).
*



Na pewno robi się w Polsce sok marchwiowo-owocowy. Sok taki jest klasyfikowany jako "owocowy" - po to by uniknąć powtarzania soki owocowe i "marchwiowo-owocowe".

Z dżemem marchwiowym się nie spotkałem - poza "papkami" dla niemowląt.

Choć być może wielokrotnie jadłem takie dżemy, tylko nie wiedziałem, że użyto marchwi jako wypełniacza (bo do jabłek i dyni w dżemie pomarańczowym to już się przyzwyczaiłem).

Napisany przez: marc20 8/03/2013, 22:23

No dobrze, a jak to było w Zachodniej Europie, kiedy nie było jeszcze Unii tzn. w EWG ?
Był Wolny Rynek ?(lepszy niż teraz)

Napisany przez: Blake 8/03/2013, 23:27

QUOTE
No dobrze, a jak to było w Zachodniej Europie, kiedy nie było jeszcze Unii tzn. w EWG ?
Był Wolny Rynek ?(lepszy niż teraz)
Taka sama jazda. Czy to, że w Belgii whisky ze Szkocji musiała mieć certyfikat pochodzenia, a we Francji nie, pozwala na sprowadzanie whisky szkockiej do Belgii via Francja, żeby uniknąć formalności? Czy to, że likier w Niemczech ma mieć 20% alkoholu co najmniej, a we Francji po prostu ma być likierem, sprawia, że nie można sprzedawać w Niemczech trunku francuskiego o tej nazwie?
Tym podobne problemy pojawiały się już w latach 70. I możemy się z tego śmiać, ale tak jak w sprawie zawartości czekolady w czekoladzie i zakazania Włochom wprowadzenia oznaczenia "czysta czekolada" tam, gdzie spełniały wewnętrzną normę - we wszystkim chodzi przede wszystkim o ułatwienie funkcjonowania wolnego rynku.

Na szczęście większość z tych rzeczy, które nam się wydają bzdurne, spada na barki państw, to one mają pamiętać o dyrektywą głoszących, że ślimak to ryba, a marchew to warzywo. My, zwykłe szaraczki, raczej możemy na tym tylko skorzystać. No, chyba, że jesteśmy rodzimym przedsiębiorcą, którego nasz kraj chciałby zacząć chronić, a nie może.

Napisany przez: Rayos 12/05/2014, 23:08

Unia Europejska jeddynie co nam daje to długi. W moim mieście z dofinansowania UE powstał a basen w tak małej miejscowości przynosi tylko straty a więc trzeba cały czas do niego dopłacać do utrzymania i w ten sposób gmina się zadłuża. A to był tylko jeden z wielu przypadków.



PS Wielu uważa że gdyby nie unia to by nie można było podróżować po europie. Jest to nieprawdą ponieważ możemy podróżować dzięki układowi szengen który z UE nie ma nic wspólnego.

Napisany przez: rasterus 12/05/2014, 23:54

QUOTE(Rayos @ 13/05/2014, 0:08)
Unia Europejska jeddynie co nam daje to długi. W moim mieście z dofinansowania UE powstał a basen w tak małej miejscowości przynosi tylko straty a więc trzeba cały czas do niego dopłacać do utrzymania i w ten sposób gmina się zadłuża. A to był tylko jeden z wielu przypadków.

*



Ale ktoś musiał zgłosić lokalnie pomysł tego basenu. Nikt nie przyjechał z Unii i nie pokazał palcem - tutaj zbudujcie basen. Więc nie rozumiem tego narzekania. Narzekać można na wójta/starostę/burmistrza/prezydenta.

Napisany przez: koko36911 13/05/2014, 2:36

QUOTE(artifakt @ 6/04/2009, 7:58)
Witam,

Wielokrotnie na tym forum padały stwierdzenia, iż prawo unijne wprowadza wysoki stopień uszczegółowienia tych kwestii, które są niezbędne w naszym życiu. Sztandarowe przykłady to mierzenie krzywizny ogórka czy też robienie z marchwi owocu. Czy faktycznie mamy do czynienia z nadmierną i zupełnie nieprzydatną komplikacją naszego życia czy też właśnie takie uszczegółowienie jest niezbędne, aby wspólny i jednolity rynek europejski mógł ukazać swoje walory? Wreszcie, czy Polska powinna na ślepo przyjmować ustawodawstwo unijne czy też dużo szersze zastosowanie powinna mieć "klauzula narodowa".

Zapraszam do dyskusji.
*



Ale jesli chodzi o ogorki to te przepisy zostaly zmienione w 2008 chyba.
Ten przepis o ogorkach jeszcze byl okej jak definiowal klse I i II ogorkow ale zdaje sie, ze ogorki ktore nie kwalifikowal sie do tych dwoch klas nie mogly byc sprzedawane w sklepie. Co bylo idiotyzmem

Napisany przez: rasterus 13/05/2014, 3:53

Krzywizna bananów i ich wielkość to była gra Francji o interesy plantatorów w ich byłych koloniach, chodziło o blokadę bananów z Ameryki Południowej.

Co do marchewki, prościej było ją przerzucić do owoców niż zmieniać definicję dżemu. Swoją drogą pomidor jest faktycznie
jagodą, ale z przyczyn podatkowych jest klasyfikowany na całym świecie jako warzywo. Pierwsze wprowadziły to USA. Czasem lepiej coś sztucznie przenieść do innej grupy produktowej niż komplikować jakąś definicję. Marchewka jako warzywo miała uprościć przepisy, nie znam sprawy ślimaka ryby, ale tutaj zapewne jest podobnie.

Napisany przez: balum 13/05/2014, 6:29

QUOTE(Rayos @ 13/05/2014, 0:08)
Unia Europejska jeddynie co nam daje to długi. W moim mieście z dofinansowania UE powstał a basen w tak małej miejscowości przynosi tylko straty a więc trzeba cały czas do niego dopłacać do utrzymania i w ten sposób gmina się zadłuża. A to był tylko jeden z wielu przypadków.

Doamagasz sie więc, by władze UE nie zostawaiały nam takiej swobody w wykorzystaniu doatcji? Bo teraz faktycznie Brukseala sprawdza czy wszystko sie zgadza pod względem formalnym a nie wnika w sensownośc danych inwestycji. A nasi włodarze często inwestuja głupio. Domagasz się więcej Unii w Unii? Więkzego ograniczenia władz lokalnych?

Napisany przez: Speedy 13/05/2014, 14:34

QUOTE(rasterus @ 13/05/2014, 3:53)
nie znam sprawy ślimaka ryby, ale tutaj zapewne jest podobnie.
*



Zgadza się. Chodziło zdaje się znowu o Francję i zasady wsparcia państwowego dla hodowców ryb słodkowodnych. W trakcie prac nad stosowną ustawą, po długotrwałych "bojach" i dyskusjach hodowcy ślimaków wywalczyli sobie, że im się też należy takie państwowe wsparcie. Więc zamiast od nowa opracowywać ustawę o hodowli ślimaków, dopisano tylko dodatkowy artykuł do gotowej już niemal ustawy dotyczącej ryb, coś w sensie że w świetle ustawy hodowla ślimaków objęta jest takimi samymi zasadami preferencyjnymi, co hodowla ryb - czyli ślimak to ryba i tyle smile.gif .

Napisany przez: balum 14/05/2014, 7:12

Częste jest narzekanie na zawiłość, absurdalność, itd unijnego prawa, które wykańcza ludzi. A jak mają paśc przykłady to owa nieszczęsna marchewka zakwalidikowana jako owoc. Czy to w jakikolwiek utrudnia mieszkańcowi UE życie?
Czyżby całe to wyrzekanie na prawo unijne było bezzasadne?

Napisany przez: Adiko 14/05/2014, 9:13

QUOTE(balum @ 14/05/2014, 7:12)
Częste jest narzekanie na zawiłość, absurdalność, itd unijnego prawa, które wykańcza ludzi. A jak mają paśc przykłady to owa nieszczęsna marchewka zakwalidikowana jako owoc. Czy to w jakikolwiek utrudnia mieszkańcowi UE życie?
Czyżby całe to wyrzekanie na prawo unijne było bezzasadne?
*


Ojj, całe mnóstwa, chyba prędzej dałoby się wskazać co nie szkodzi, gdyż znacznie mniej tego, niż to co szkodzi...

Gdyż po pierwsze, z zasady, każde "prawo" jest już ograniczeniem - wymaga analizy przepisów, "dostosowywania się", wydawania na to pieniędzy, utrzymywania urzędnika, który ten absurd wymyśla i jest bezzasadne.

Wystarczyłoby proste i intuicyjne prawo - co nie szkodzi innym, jest dozwolone. Jednak wtedy okazałoby się, że setki tysięcy urzędników są niepotrzebne.

http://tvn24bis.pl/informacje,187/polska-otwiera-sie-na-biopaliwa-ale-tylko-z-importu,401202.html
http://tvn24bis.pl/informacje,187/polscy-rolnicy-uzywaja-o-30-proc-wiecej-nawozow-plony-na-tym-samym-poziomie,427997.html

"Grubiel przypomniała, że w okresie od 2012 do 2016 roku blisko 4,5 proc. powierzchni kraju jest wyznaczona jako obszary narażone na zanieczyszczenia azotanami. Stanowi to 7,36 proc. użytków rolnych."

Czyli prawie 7,5 % gruntów ornych w Polsce musiałoby być pod jakimś specjalnym nadzorem pilnowane ile tam jest azotanów, chociaż wcale nie wiadomo, czy to one są "wszystkiemu winne".

Po prostu skala marnotrawstwa i biurokracji, która wtrąca się w niemal najmniejszy aspekt życia (gender) jest przerażający i katastrofalny.

Napisany przez: Morpheuss 14/05/2014, 10:00

QUOTE(balum @ 14/05/2014, 8:12)
Częste jest narzekanie na zawiłość, absurdalność, itd unijnego prawa, które wykańcza ludzi. A jak mają paśc przykłady to owa nieszczęsna marchewka zakwalidikowana jako owoc. Czy to w jakikolwiek utrudnia mieszkańcowi UE życie?
Czyżby całe to wyrzekanie na prawo unijne było bezzasadne?
*



Marchewka, ogórek, banan, fotel w traktorze, odległość Ziemi od Księżyca, teraz słynna wędzonka, samo gaszące się papierosy, opis przetrzymywaniu kur w klatkach, to jest normalne?

Napisany przez: emigrant 14/05/2014, 14:50

Polecam w tym temacie książkę trzech niemieckich dziennikarzy (Volkera Angresa, Claus-Petera Huttera i Lutza Ribbe) pt. "Banany dla Brukseli. Ciemne strony Unii Europejskiej":
http://www.naszawitryna.pl/ksiazki_83.html
http://forum.gazeta.pl/forum/w,522,13758095,13758095,Banany_dla_Brukseli_ciemne_strony_UE.html
Fragment:
Autorzy pokazują, jak bardzo Unia Europejska popadła w manie tworzenia
rozporządzeń. Ponad 400 różnorodnych komisji wymyśla ogólniki na
najróżniejsze tematy. Tylko samo techniczne wyposażenie ciągników rolniczych
doczekało się ponad 40 zapisów. Wielkość ząbków czosnku jest tak samo
precyzyjnie wyliczona jak rozmiary prezerwatywy.


I o jakim micie może być tu mowa?

Napisany przez: Alexander Malinowski2 14/05/2014, 15:07

CODE
Po prostu skala marnotrawstwa i biurokracji, która wtrąca się w niemal najmniejszy aspekt życia (gender) jest przerażający i katastrofalny.


Ale ja pamiętam, jak zakładałem firmę, gdy Polska nie była w Unii i jak to robiłem teraz, wygodnie, przez internet z poświadczeniem certyfikatu.

Różnica jak piekło i niebo. Czyli jednak coś sensownego zrobiono?
Może ta komplikacja jest niezbędna, żeby normalny człowiek mógł pójść do sklepu i po prostu sobie rzeczy kupował?

Napisany przez: Realchief 14/05/2014, 15:14

Ta komplikacja jest przede wszystkim potrzebna by dać zatrudnienie masom wymyślających je urzędników oraz równie wielkim hordom księgowych i prawników by się wśród owych regulacji poruszać.

Napisany przez: Alexander Malinowski2 14/05/2014, 15:20

Ale podałem konkretny przykład, że jest lepiej. Więc po co w kółko powtarzać, że jest za dużo regulacji. Może porozmawiajmy konkretnie?

http://tvn24bis.pl/informacje,187/polscy-rolnicy-uzywaja-o-30-proc-wiecej-nawozow-plony-na-tym-samym-poziomie,427997.html

Zużywamy mnóstwo nawozów, mamy z tego powodu ogromne zanieczyszczenie azotanami, a plony nie wzrosły!

Czyli jednak Unia ma rację, każąc nam się nad tym zastanowić?

Napisany przez: misza88 14/05/2014, 15:57

CODE
Częste jest narzekanie na zawiłość, absurdalność, itd unijnego prawa, które wykańcza ludzi. A jak mają paśc przykłady to owa nieszczęsna marchewka zakwalidikowana jako owoc. Czy to w jakikolwiek utrudnia mieszkańcowi UE życie?
Czyżby całe to wyrzekanie na prawo unijne było bezzasadne?

Niejednokrotnie były i tutaj na forum przedstawiane znacznie bardziej utrudniające życie postanowienia unijne. Np. dyrektywa ROHS, kary za emisję CO2, zakaz produkcji papierosów.
CODE
Ale ja pamiętam, jak zakładałem firmę, gdy Polska nie była w Unii i jak to robiłem teraz, wygodnie, przez internet z poświadczeniem certyfikatu.

A tym przypadku przepisy unijne niczego nam nie narzucają, sami to zmieniliśmy.
CODE
Zużywamy mnóstwo nawozów, mamy z tego powodu ogromne zanieczyszczenie azotanami, a plony nie wzrosły!

Zobacz czy nie wzrosły w przeliczeniu na jeden hektar.
Unia w przypadku rolnictwa bardzo często dotuje tych którzy nic nie produkują.

Napisany przez: Adiko 19/05/2014, 19:47

Jest kilka tematów unijnych, wrzucę tutaj kolejny absurdalny zakus, tym razem być może padnie na cynamon oraz...

http://tvn24bis.pl/informacje,187/ue-zakaze-cynamonu-wszystko-przez-kumaryne,429874.html


"UE zakaże cynamonu? Wszystko przez kumarynę.
Cynamon - popularna przyprawa do potraw, ciast i napojów może wkrótce zniknąć z naszych stołów.[...]
PAP Life donosi, że Unia Europejska chce ograniczyć używania cynamonu w produkcji żywności.
Gdyby unijnym urzędnikom udałoby się to zrobić to najwięcej straciłyby firmy cukiernicze m.in. w Danii, gdzie ogromną popularnością cieszą się cynamonowe ciastka. Problem mieliby też Polacy ponieważ kumaryna jest składnikiem wielu roślin, w tym trawy żubrowej dodawanej do każdej butelki, lubianej nad Wisłą, żubrówki."

Napisany przez: Lehrabia 19/05/2014, 19:55

QUOTE(Adiko @ 19/05/2014, 20:47)
Jest kilka tematów unijnych, wrzucę tutaj kolejny absurdalny zakus, tym razem być może padnie na cynamon oraz...

http://tvn24bis.pl/informacje,187/ue-zakaze-cynamonu-wszystko-przez-kumaryne,429874.html


"UE zakaże cynamonu? Wszystko przez kumarynę.
Cynamon - popularna przyprawa do potraw, ciast i napojów może wkrótce zniknąć z naszych stołów.[...]
PAP Life donosi, że Unia Europejska chce ograniczyć używania cynamonu w produkcji żywności.
Gdyby unijnym urzędnikom udałoby się to zrobić to najwięcej straciłyby firmy cukiernicze m.in. w Danii, gdzie ogromną popularnością cieszą się cynamonowe ciastka. Problem mieliby też Polacy ponieważ kumaryna jest składnikiem wielu roślin, w tym trawy żubrowej dodawanej do każdej butelki, lubianej nad Wisłą, żubrówki."

*


To nie przejdzie. Medycyna i farmacja mają tu za dużo do stracenia. wink.gif

Napisany przez: Rayos 20/05/2014, 9:23

QUOTE(balum @ 13/05/2014, 6:29)
QUOTE(Rayos @ 13/05/2014, 0:08)
Unia Europejska jeddynie co nam daje to długi. W moim mieście z dofinansowania UE powstał a basen w tak małej miejscowości przynosi tylko straty a więc trzeba cały czas do niego dopłacać do utrzymania i w ten sposób gmina się zadłuża. A to był tylko jeden z wielu przypadków.

Doamagasz sie więc, by władze UE nie zostawaiały nam takiej swobody w wykorzystaniu doatcji? Bo teraz faktycznie Brukseala sprawdza czy wszystko sie zgadza pod względem formalnym a nie wnika w sensownośc danych inwestycji. A nasi włodarze często inwestuja głupio. Domagasz się więcej Unii w Unii? Więkzego ograniczenia władz lokalnych?
*




Nie domagam się żadnej unii tylko domagam się aby Polska wyszła z unii.

Napisany przez: ku140820 20/05/2014, 10:38

QUOTE(Rayos @ 12/05/2014, 23:08)
Unia Europejska jeddynie co nam daje to długi.

Czy zechciałbyś to uzasadnić?
W przeciwnym bowiem razie uznam cię za kłamce.

QUOTE
W moim mieście z dofinansowania UE powstał a basen w tak małej miejscowości przynosi tylko straty a więc trzeba cały czas do niego dopłacać do utrzymania i w ten sposób gmina się zadłuża.

A czy to "Unia" miała wpływ na to, co zostanie zbudowane z jej dofinansowaniem? Przecież decyzja o budowie basenu gminnego należy do Rady Gminy, nieprawdaż?
Kazał im ktoś budować ten basen?

QUOTE
Nie domagam się żadnej unii tylko domagam się aby Polska wyszła z unii.

A co w zamian?

QUOTE(Realchief @ 14/05/2014, 15:14)
Ta komplikacja jest przede wszystkim potrzebna by dać zatrudnienie masom wymyślających je urzędników oraz równie wielkim hordom księgowych i prawników by się wśród owych regulacji poruszać.
*


Również prośba u UZASADNIENIE tego, co napisałeś. W przeciwnym razie rownież uznam cię za kłamcę.

Acha, i jeszcze jedno - tematem wątku jest "zawiłość" unijnych przepisów. Jak na razie NIKT nie dał przykładów na ową "zawiłość" - dla ułatwienia: "zawiłość" nie jest tożsama z "rozbudowaniem".
Czy znajdzie się chętny, który potrafi uzasadnić tezę tytułową?

Napisany przez: emigrant 20/05/2014, 13:08

QUOTE(Darth Stalin @ 20/05/2014, 10:38)

Acha, i jeszcze jedno - tematem wątku jest "zawiłość" unijnych przepisów. Jak na razie NIKT nie dał przykładów na ową "zawiłość" - dla ułatwienia: "zawiłość" nie jest tożsama z "rozbudowaniem".
Czy znajdzie się chętny, który potrafi uzasadnić tezę tytułową?
*


We wspomnianej przeze mnie wyżej książce jest na wielu stronach w ramkach z tytułem "Czy wiecie, że..." przykład takich zawiłości.
Oto np. na str. 125 czytamy:
Czy wiecie, że w dniu 03.02 97 roku UE wydała rozporządzenie nr 209/97 do "Wprowadzenia tymczasowego cła antydumpingowego na import pewnego rodzaju torebek damskich pochodzących z Chin? Rozporządzenie to zajęło pełne 13 stron w Dzienniku Urzędowym WE.

Przykład tytułu dyrektywy UE (str.126):

DYREKTYWA PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO I RADY NR 97/54/WE
z dnia 23 września 1997 roku
dotycząca dyrektyw 74/150 EWG, 74/151 EWG, 74/152 EWG, 74/346 EWG, 74/347 EWG, 75/321 EWG, 75/322 EWG 76/432 EWG, 76/763 EWG, 77/311 EWG, 77/537 EWG, 78/764 EWG, 78/933 EWG, 79/532 EWG, 79/533 EWG, 80/720 EWG, 86/297 EWG, 86/415 EWG i 89/173 EWG w sprawie konstrukcyjnej prędkości maksymalnej kołowych ciągników rolniczych i leśnych.


Napisany przez: ku140820 20/05/2014, 13:17

Czy dla ciebie zrozumienie różnicy między TYTUŁEM aktu prawnego a jego TREŚCIĄ jest zbyt trudne? W polskim prawie też są akty o tytułach dwu- czy trzywierszowych - i co z tego?

Ale może zamiast podniecać się tytułami zechcesz przeanalizować TREŚĆ aktów prawnych, na które się powołujesz, i wskażesz KONKRETNE ZAWIŁOŚCI w nich zawarte...?

Napisany przez: emigrant 20/05/2014, 13:33

QUOTE(Darth Stalin @ 20/05/2014, 13:17)
Czy dla ciebie zrozumienie różnicy między TYTUŁEM aktu prawnego a jego TREŚCIĄ jest zbyt trudne? W polskim prawie też są akty o tytułach dwu- czy trzywierszowych - i co z tego?

Ale może zamiast podniecać się tytułami zechcesz przeanalizować TREŚĆ aktów prawnych, na które się powołujesz, i wskażesz KONKRETNE ZAWIŁOŚCI w nich zawarte...?
*


Treść jest jeszcze bardziej zawiła od tytułu (myślałem, że to oczywiste w tym kontekście, ale zapomniałem, że to z DS sprawa...)
Co do reszty, to żeby pozostać w tonie twojej wypowiedzi: zamiast podniecać się cudzymi postami, spróbuj zrozumieć treść ich przekazu.

Napisany przez: ku140820 20/05/2014, 13:41

QUOTE(emigrant)
Treść jest jeszcze bardziej zawiła od tytułu

No to zapodaj ową "treść" i wskaż, CO jest w niej "zawiłego", jeśli łaska. Bo na razie tylko lejesz wodę.
KONKRETY proszę!
QUOTE
zapomniałem, że to z DS sprawa

No właśnie - przyzwyczaiłeś się, że możesz bez konsekwencji pisać swoje pozbawione treści wypociny, a tu zonk: wróciłem. I będę się od ciebie domagał KONKRETNYCH odpowiedzi.

Jeśli nie jesteś w stanie ich udzielić, to wszem i wobec ogłoszę, że emigrant po raz kolejny okazał się kłamcą.

Dixi.

Napisany przez: emigrant 20/05/2014, 13:45

QUOTE(Darth Stalin @ 20/05/2014, 13:41)
QUOTE(emigrant)
Treść jest jeszcze bardziej zawiła od tytułu

No to zapodaj ową "treść" i wskaż, CO jest w niej "zawiłego", jeśli łaska. Bo na razie tylko lejesz wodę.
KONKRETY proszę!
Podałem książkę i stronę gdzie to można znaleźć. (Tak, jak napisałem- nie moja wina, ze masz trudności z przyswojeniem sobie treści przekazu postów innych.) Nie będę tu całości tekstu przepisywał.
QUOTE
Jeśli nie jesteś w stanie ich udzielić, to wszem i wobec ogłoszę, że emigrant po raz kolejny okazał się kłamcą.
Dixi.
Be my guest... A nie zapomnij o Teleekspresie!

Napisany przez: Blake 20/05/2014, 13:47

Żeby zrozumieć stopień komplikacji unijnego prawa, trzeba wyszczególnić trzy zagadnienia:

1) Co jest konieczne, aby wspólny rynek mógł funkcjonować? Dostosowywanie przepisów 28 krajów członkowskich wymaga często setek stron papieru, nie mówiąc już o tym, co robi ETS, de facto tworząc prawo. Jak wskazano powyżej, średnio to demokratyczne. Pytanie, czy moloch, jakim stała się Unia, umiałby te zasady, które wprowadza ETS skutecznie wprowadzić w życie. Temat na osobną dyskusję.

2) Musimy sobie uświadomić, czym rzeczywiście jest Unia. Nie jest rodziną, a areną. Każde państwo kombinuje tam pod siebie. Niemcy lansują opłacalne dla siebie rozwiązania w zakresie wspólnej waluty czy, z pierdółek, żarówek. Brytyjczycy kombinują jak być w Unii, ale nie przesadzać z integracją, bo im się ona zwyczajnie nie opłaca. Tak samo należy rozumieć Francję i jej bzika na punkcie ślimaków i bananów, a z mniejszego kalibru portugalskie marchewki. Są też lobbingi ponadnarodowe, zakaz wędzonki to jak dla mnie oczywisty wpływ przemysłu wędliniarskiego.

Tak to robią państwa broniące swojego interesu. Polska jest tak niemrawa, że aż żal patrzeć. Nasz lobbing leży. Ssiemy zachodnie miliardy myśląc, że robimy inne państwa w konia, a tymczasem siadają kolejne przedsiębiorstwa, od procudentów żarówek po, już wkrótce, mentoli.

3) Osobiście sądzę, że rzeczywiście jest w Unii sporo nawiedzonych ludzi z misją, którzy walczą o to, żeby rolnik nie garbił się w traktorze, a papierosy nie były smaczne. Temu problemowi można zaradzić, tnąc zatrudnienie w Unii - mniej biurokratów to mniej czasu na pierdoły, a więcej na najistotniejsze priorytety. Wszyscy zdajemy sobie chyba jednak sprawę z tego, że mój punkt 3 jest w stosunku do 2 trzeciorzędny. Polscy krytycy Unii zamiast podkreślać, że są tam potrzebni po prostu sprawni lobbyści, marudzą o krzywych ogórkach i bananach. Polscy zwolennicy są nie lepsi - całość ich koncepcji ucieleśnia pani ze spotu, która unijną strzykawką zasysa euro z Brukseli i wpompowuje do Polski.

Napisany przez: Adiko 21/05/2014, 11:05

Nie wiem czy już było:

http://wmeritum.pl/ecodriving-egzaminie-prawo-jazdy/

"Unijna polityka zmniejszania emisji CO2 prowadzi do powstawania nowych absurdalnych przepisów. Tym razem wymyślono by egzaminator na egzaminie mógł oceniać „ekonomikę jazdy”."

Napisany przez: chassepot 25/05/2014, 17:50

Orzeczenia ETS kształtują system prawa wewnętrznego w tym sensie, że administracje i sądy krajowe muszą z nimi się liczyć. Z prostej przyczyny - możliwość zaskarżenia państwa członkowskiego. Działa to tak samo jak orzecznictwo sądów krajowych - choć jego treść (poza uchwałami Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego w składzie 7 sędziów) nie tworzy dyrektyw interpretacyjnych z mocy prawa, to faktycznie organy administracji i sądy powielają faktycznie linię orzeczniczą.

Napisany przez: Alexander Malinowski2 25/05/2014, 18:31

CODE
[Adiko,21/05/2014, 12:05]


CODE
"Unijna polityka zmniejszania emisji CO2 prowadzi do powstawania nowych absurdalnych przepisów. Tym razem [b]wymyślono by egzaminator na egzaminie mógł oceniać „ekonomikę jazdy”[/b]."


To jest jak najbardziej słuszne.
Należy nauczyć młodych kierowców ekonomiki jazdy. Jasne jest, że w takim przypadku należy także sprawdzać to na egzaminie.

Jak widzę młodego kierowcę, który odjeżdza z paleniem gumy, co jest: niebezpieczne i nieekonomiczne i świadczy, że kierowca nie ma właściwego aparatu psycho-emocjonalnego do bycia kierowcą, to chciałbym, by kierowcy byli pod tym kątem sprawdzani.

Może będą czasy, że kierowcy w Polsce będą tracili prawko za jeżdzenie slalomem wokół innych samochodów?

Korzyści ekonomiczne są ogromne.


Napisany przez: ku140820 25/05/2014, 18:53

QUOTE(chassepot @ 25/05/2014, 17:50)
Orzeczenia ETS kształtują system prawa wewnętrznego w tym sensie, że administracje i sądy krajowe muszą z nimi się liczyć. Z prostej przyczyny - możliwość zaskarżenia państwa członkowskiego. Działa to tak samo jak orzecznictwo sądów krajowych - choć jego treść (poza uchwałami Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego w składzie 7 sędziów) nie tworzy dyrektyw interpretacyjnych z mocy prawa, to faktycznie organy administracji i sądy powielają faktycznie linię orzeczniczą.
*


Nie zapominaj jeszcze o uchwałach NSA.
Dziękuję smile.gif . Nie miałem gdzie tego zrobić, to chociaż uczynię to na Twoim poście smile.gif .

QUOTE(emigrant)
Podałem książkę i stronę gdzie to można znaleźć. (Tak, jak napisałem- nie moja wina, ze masz trudności z przyswojeniem sobie treści przekazu postów innych.) Nie będę tu całości tekstu przepisywał.

Acha. Czyli cytatu - oczywiście - nie ma.
I jak tam treść przepisów, na które powołali się autorzy tej książki? Co tam jest "skomplikowanego"?

Czyli okazało, się, jak zwykle, że emigrant kłamie pisząc o czymś, o czym nie ma pojęcia.

Napisany przez: nowy2002 25/05/2014, 19:08

"Należy nauczyć młodych kierowców ekonomiki jazdy. Jasne jest, że w takim przypadku należy także sprawdzać to na egzaminie"
"Korzyści ekonomiczne są ogromne"
Uczyć można jak najbardziej ale czemu wymagać tego na egzaminie? Jak mam ochotę jechać "na trójce" 80 km/h i jeżeli jestem w zgodzie z ograniczeniami prędkości to jest to tylko moja prywatna sprawa, że więcej spalę- płacę ze swoich pieniędzy. Te korzyści ekonomiczne to dla kogo mają z takiej jazdy wynikać- z pewnością bowiem nie dla właścicieli stacji benzynowych wink.gif

Napisany przez: Aquarius 25/05/2014, 19:21

QUOTE(nowy2002 @ 25/05/2014, 19:08)
Te korzyści ekonomiczne to dla kogo mają z takiej jazdy wynikać
*



Dla środowiska?
A co za tym idzie - wszystkich ludzi.

Napisany przez: Alexander Malinowski2 25/05/2014, 19:23

QUOTE(nowy2002 @ 25/05/2014, 20:08)
Uczyć można jak najbardziej ale czemu wymagać tego na egzaminie? Jak mam ochotę jechać "na trójce" 80 km/h i jeżeli jestem w zgodzie z ograniczeniami prędkości to jest to tylko moja prywatna sprawa, że więcej spalę- płacę ze swoich pieniędzy. Te korzyści ekonomiczne to dla kogo mają z takiej jazdy wynikać- z pewnością bowiem nie dla właścicieli stacji benzynowych wink.gif
*



Skoro ropę importujemy, to są to korzyścia dla Polski. Oszczędna jazda dla Polski oraz zmniejszenie ilości wypadków, zabitych i rannych, rozwalonych samochodów.

Szkoła nie tylko ma uczyć, ale i wychowywać. Szkoła jazdy powinna koształtować też postawy kierowców. Mniej matołów, którym się wydaje, że droga to miejsce na pokazywanie poziomu testosteronu. Więcej kierowców przewidywalnych. Kierowca nieprzewidyalny to ktoś, kto korzysta z tego, że inni jeżdzą przewidywalnie. Jak spotka się dwóch wariatów, to ryzyko wypadku staje się ogromne.

Co do argumentu, że egzamin ma sprawdzać wyłącznie to, czy ktoś nie jeździ niezgodnie z przepisami, to nie ma sensu.

Ilu widzimy matołów, ktorzy parkują, zajmując dwa miejsca parkinogowe? To są zachowania aspołeczne, aczkolwiek nie są one przestępstwem.

Podobnie z niebezpiecznym stylem jazdy.

Napisany przez: nowy2002 25/05/2014, 19:49

1. "Dla środowiska?
A co za tym idzie - wszystkich ludzi"
Kolega AlexanderMalinowski2 pisał o korzyściach ekonomicznych. Co do spraw związanych z korzyściami dla środowiska- ja jednak przy tak iluzorycznych zyskach dla przyrody postawiłbym na wolność człowieka. Równie dobrze możemy zakazać np. używania samochodów o pojemności silnika pow. 2 litrów ( chyba, że za zgodą stosownego urzędu rolleyes.gif ).

2. "Skoro ropę importujemy, to są to korzyścia dla Polski. Oszczędna jazda dla Polski oraz zmniejszenie ilości wypadków, zabitych i rannych, rozwalonych samochodów" Oszczędna jazda- mniej zużytego paliwa- mniejsze wpływy z akcyzy i podatku VAT do budżetu. Mniej wypadków- mniej rannych leczonych w szpitalach, mniej rozwalonych i naprawianych potem samochodów- mniejsze PKB- mniejsze możliwości zaciągania długu publicznego. Jakie tu korzyści dla państwa wink.gif

3. "Ilu widzimy matołów, ktorzy parkują, zajmując dwa miejsca parkinogowe? To są zachowania aspołeczne, aczkolwiek nie są one przestępstwem" Co wspólnego chamstwo i głupota ma z ekonomiką jazdy? Jak ją zresztą obiektywnie ocenić?

Napisany przez: ku140820 25/05/2014, 21:15

Jak jeden debil zajmuje dwa miejsca, to inny kierowca musi więcej jeździć, żeby znaleźć wolne miejsce. Spala paliwo, zanieczyszcza środowisko...

Napisany przez: Alexander Malinowski2 25/05/2014, 22:20

CODE
[nowy2002,25/05/2014, 20:49]

CODE
Co do spraw związanych z korzyściami dla środowiska- ja jednak przy tak iluzorycznych zyskach dla przyrody postawiłbym na wolność człowieka. Równie dobrze możemy zakazać  np. używania samochodów o pojemności silnika pow. 2 litrów ( chyba, że za zgodą stosownego urzędu :rolleyes: ).


Oszczędnie prowadzony silnik 2.5 litra zużywa mniej paliwa i mniej zanieczyszcza niż "trafiony" silnik małolitrażowy, prowadzony przez źle wyszkolonego kierowcę.

CODE
Oszczędna jazda- mniej zużytego paliwa- mniejsze wpływy z akcyzy i podatku VAT do budżetu. Mniej wypadków- mniej rannych leczonych w szpitalach, mniej rozwalonych i naprawianych potem samochodów- mniejsze PKB- mniejsze możliwości zaciągania długu publicznego. Jakie tu korzyści dla państwa;)


Tak to nie działa. Włąsnie dlatego państwo nakłąda akcyzę, żeby zniechęcić do działań, długoterminowo szkodliwych.

CODE
Co wspólnego chamstwo i głupota ma z ekonomiką jazdy? Jak ją zresztą obiektywnie ocenić?


Dokładnie o to chodzi. Jeśli wprowadzimy na każdym etapie edukacji elementy prospołeczne, to za pokolenie zdecydowana większość ludzi będzie zachowywała się korzystnie dla reszty, a ten odsetek aspołecznych będzie pod presją i będzie się powstrzymywać od zachowań antyspołecznych. To daje ogromne korzyści.

Ekonomika jazdy? Proponuję udać się na specjalne szkolenie w tej sprawie. Na pewno się opłaci. Muszę powiedzieć, że sam nie jestem wzorem w tym zakresie, ale gdy jeździmy razem z moim kolegą, to jego zużycie paliwa jest znacznie mniejsze od mojego. Chciałbym też nauczyć się tak jeździć, zwłaszcza, że przy okazji taki kierowca jest lepszym uczetsnikiem ruchu.

Napisany przez: nowy2002 25/05/2014, 22:26

"....dlatego państwo nakłąda akcyzę, żeby zniechęcić do działań, długoterminowo szkodliwych" Tak, tak- dlatego państwo nakłada akcyzę wink.gif Ciekawe jak wyglądałby budżet, gdyby udało się obywateli zniechęcić do "działań długoterminowo szkodliwych"- ot choćby przestaliby pić alkohol i palić papierosy?

Napisany przez: Alexander Malinowski2 25/05/2014, 22:35

QUOTE(nowy2002 @ 25/05/2014, 23:26)
"....dlatego państwo nakłąda akcyzę, żeby zniechęcić do działań, długoterminowo szkodliwych" Tak, tak- dlatego państwo nakłada akcyzę wink.gif  Ciekawe jak wyglądałby budżet, gdyby udało się obywateli zniechęcić do "działań długoterminowo szkodliwych"- ot choćby przestaliby pić alkohol i palić papierosy?
*



Wydatki na leczenie by spadły? POdatki od wydajnej pracy by wzrosły?

Leczenie alkoholizmu, pomoc dla sierot, ofiar przemocy domowej, trochę kosztuje.

Pomyśl o akcyzie na 2.5l silnik. Jeśli ktoś kupuje samochód z mniejszym silnikiem i zużywa mniej paliwa, to się chyba opłaca.

Napisany przez: nowy2002 25/05/2014, 23:14

1. "Wydatki na leczenie by spadły? POdatki od wydajnej pracy by wzrosły?"
W roku 2012 wpływy z akcyzy i VAT od wyrobów tytoniowych i alkoholu to ok. 40 miliardów złotych ( bez związanych z tym podatków PIT i CIT oraz wpływów podatkowych powiązanych pośrednio ). Za:
http://natemat.pl/77753,alkohol-i-papierosy-sa-dla-polskiego-budzetu-wazniejsze-niz-podatek-pit
Budżet NFZ to w roku 2012 ok. 62 miliardów ( http://www.nfz.gov.pl/new/index.php?katnr=3&dzialnr=10&artnr=4617 ).Wątpię aby 2/3 tej kwoty pochłaniały wydatki na leczenie chorób związanych z piciem i paleniem.

2. "Leczenie alkoholizmu, pomoc dla sierot, ofiar przemocy domowej, trochę kosztuje" Ponieważ o leczeniu było w punkcie 1 to z ciekawością dowiem się ile kosztuje podatnika pomoc dla sierot i ofiar przemocy domowej ( oczywiście tych związanych z piciem i paleniem )- ma Kolega takie dane?

3. "Jeśli wprowadzimy na każdym etapie edukacji elementy prospołeczne, to za pokolenie zdecydowana większość ludzi będzie zachowywała się korzystnie dla reszty, a ten odsetek aspołecznych będzie pod presją i będzie się powstrzymywać od zachowań antyspołecznych" No właśnie- państwo nie jako "dostawca usług" ale jako "Wielki Wychowawca" obywateli. Gdzie dla Kolegi zaczynają się owe "antyspołeczne zachowania". Jeżeli w ich skład wchodzi nieekonomiczna jazda samochodem to co z powiedzmy ze zbytnim ogrzewaniem mieszkań w zimie? Jak dla mnie osobiście ( jestem typem zimorodka ) grzanie pow. 16 stopni to już może być przejaw takiej postawy- proszę pomyśleć ile się marnuje przez to cennych ( niejednokrotnie importowanych jak gaz i olej ) produktów! A zmarzluchy mogą się wszak cieplej ubrać. A co ze świetlnymi reklamami takich centrów handlowych, marketów a i zwykłych sklepów- to dopiero marnotrawstwo i aspołeczna postawa. Co z drugim telewizorem w domu- zbytek, marnotrawstwo i spekulacja. O przepraszam to już za "komuny" było.

4. "Wydatki na leczenie by spadły?" Wprowadzamy obowiązek używania w sezonie zimowym czapek i kalesonów?. Nie zapomnijmy przy tym o specjalnej służbie kontrolującej przestrzegania tego prawa aby nie było ono martwe.

Napisany przez: Alexander Malinowski2 25/05/2014, 23:44

QUOTE(nowy2002 @ 26/05/2014, 0:14)
No właśnie- państwo nie jako "dostawca usług" ale jako "Wielki Wychowawca" obywateli. Gdzie dla Kolegi zaczynają się owe "antyspołeczne zachowania". Jeżeli w ich skład wchodzi nieekonomiczna jazda samochodem to co z powiedzmy ze zbytnim ogrzewaniem mieszkań w zimie?
*



Wydaje mi się, że dalsza dyskusja nie ma sensu.

Uważam, że wprowadzenie do programu nauczania do egzaminu na prawo jazdy, nauki jazdy nie tylko od strony czego unikać, ale również jak należy jeździć, w tym jazdy ekonomicznej, jest całkowicie słuszne.

Wymienianie tego jako elemntu szkodliwej ingerencji Brukseli jest niesłuszne.

Napisany przez: Lehrabia 26/05/2014, 17:19

QUOTE(Alexander Malinowski2 @ 26/05/2014, 0:44)
QUOTE(nowy2002 @ 26/05/2014, 0:14)
No właśnie- państwo nie jako "dostawca usług" ale jako "Wielki Wychowawca" obywateli. Gdzie dla Kolegi zaczynają się owe "antyspołeczne zachowania". Jeżeli w ich skład wchodzi nieekonomiczna jazda samochodem to co z powiedzmy ze zbytnim ogrzewaniem mieszkań w zimie?
*



Wydaje mi się, że dalsza dyskusja nie ma sensu.

Uważam, że wprowadzenie do programu nauczania do egzaminu na prawo jazdy, nauki jazdy nie tylko od strony czego unikać, ale również jak należy jeździć, w tym jazdy ekonomicznej, jest całkowicie słuszne.

Wymienianie tego jako elemntu szkodliwej ingerencji Brukseli jest niesłuszne.
*


No to wprowadźmy obowiązkowe marznięcie w ramach ekonomicznego palenia. Ekonomiczne zużywanie prądu, tak np. w fabrykach. I tym podobne elementy udowadniania ludziom, ze są zbyt głupi na samodzielne myślenie w kategoriach ekonomicznych i państwo musi odgórnie decydować za nich (przy okazji kasując całkiem nieźle).

Napisany przez: Świętosław 26/05/2014, 17:36

QUOTE
No to wprowadźmy obowiązkowe marznięcie w ramach ekonomicznego palenia.


W sumie coś takiego już zapowiedziano w Krakowie w upływie 5lat, czyli zakaz palenia w piecach węglem bądź drzewem.
Ale jeśli miasto wtedy podłączy stare kamienice do rur z ciepłą wodą to jestem jak najbardziej za (jako mieszkaniec starego budownictwa wink.gif).

Napisany przez: Lehrabia 26/05/2014, 18:00

QUOTE(Świętosław @ 26/05/2014, 18:36)
QUOTE
No to wprowadźmy obowiązkowe marznięcie w ramach ekonomicznego palenia.


W sumie coś takiego już zapowiedziano w Krakowie w upływie 5lat, czyli zakaz palenia w piecach węglem bądź drzewem.
Ale jeśli miasto wtedy podłączy stare kamienice do rur z ciepłą wodą to jestem jak najbardziej za (jako mieszkaniec starego budownictwa wink.gif).
*


"Jeśli". A co jeśli nie? Radźcie sobie sami, ale przepisów musicie się słuchać... Takie to prawo okrutne. W sumie dobry przykład do dyskusji o prawie w kontekście norm moralnych.

Napisany przez: Świętosław 26/05/2014, 19:08

QUOTE
"Jeśli". A co jeśli nie? Radźcie sobie sami, ale przepisów musicie się słuchać... Takie to prawo okrutne. W sumie dobry przykład do dyskusji o prawie w kontekście norm moralnych.

To trzeba zmienić ogrzewanie, na gazowe lub elektryczne które jest dużo droższe.
Niby jakieś tam dopłaty mają być, ale i tak było by dużo droższe.
Z tym że może to być martwy przepis bo jak na razie nawet nie wzięto się, za prawne podstawy do kontrolowania, kto w tym piecu pali.

Napisany przez: Adiko 21/08/2014, 22:40

Kolejny unijny absurd:
http://tvn24bis.pl/informacje,187/unijne-przepisy-zakazuja-odkurzaczy-o-duzej-mocy-beda-bardziej-ekologiczne,460926.html

"Za kilkanaście dni część modeli odkurzaczy zostanie zakazanych. Wszystko przez nowe przepisy w zakresie efektywności energetycznej, które przyjęła Unia Europejska. Zgodnie z nimi każdy nowy odkurzacz wprowadzany do sprzedaży na jej terenie nie będzie mógł przekroczyć mocy 1600 W."
"Jednocześnie "wskaźnik zbierania kurzu na dywanie" nie będzie mógł być mniejszy niż 70 proc., a "wskaźnik zbierania kurzu na podłodze twardej" ma wynosić co najmniej 95 proc."
"nowe przepisy są koniecznością i mają pomóc w walce ze zmianami klimatycznymi poprzez zmniejszenie zużycia energii w Europie.
"

Bzdura do kwadratu
- odkurzacz włącza się na stosunkowo krótki czas,
- energii nie można magazynować, więc większe znaczenie ma w jakiej godzinie włączamy ten odkurzacz niż jaką ma moc (bywają godziny, kiedy większa moc jest nawet wskazana).
Przecież idąc tą drogą, ogromną ilość energii marnują obiekty na oświetlenie w nocy (ale tak nie jest, bo w nocy i tak nie ma co zrobić z energią).
- nowoczesne odkurzacze mają regulowaną moc (siłę), więc można regulować zużycie energii.

Po prostu w Brukseli siedzi banda lewaków (zieloni to też, tacy niedojrzali czerwoni) i wymyślają, co by tu namieszać, żeby usprawiedliwić swoje pensje, które dostają poprzez okradanie podatników europejskich.

Napisany przez: emigrant 11/09/2016, 14:28

Reakcja normalnego człowieka na przepisy unijne (tym razem dotyczące handlu mięsem):
http://niewygodne.info.pl/artykul7/03280-Szwajcarski-minister-peka-ze-smiechu.htm
http://www.pomorska.pl/strefa-biznesu/wiadomosci/z-kraju-i-ze-swiata/a/minister-finansow-smieje-sie-z-raportu-ktorego-nie-rozumie-wideo,10296746/
rolleyes.gif

Napisany przez: Jacek Zet 11/04/2017, 8:16

Najlepszym przykładem bzdurnych unijnych zarządzeń jest transport kolejowy. Od ponad 13 lat wszystkie sprawy związane z międzynarodowym transportem kolejowym regulowały zarządzenia Międzynarodowego Związku Kolejowego - UIC. Obejmuje on swym zasięgiem nie tylko obszar UE ale i państwa do niego niej nie należące - Norwegię, Szwajcarię, Rosję czy tez Mongolię i Chiny. Od momentu kiedy sprawy kolei dostały w swe łapki urzędasy z UE zaczęły sie dziać dziwne rzeczy. Ruch międzynarodowy zastąpiono "interoperacyjnością". Co ciekawe zasadom owej "i....ści" musi podlegać tabor który dawniej był używany w ruchu wewnętrznym lub w ruchu międzynarodowym prowadzonym na zasadzie porozumień pomiędzy dwoma zainteresowanymi krajami. Międzynarodową numerację wagonów kolejowych rozszerzono na wszystkie kolejowe pojazdy szynowe i dzięki temu eksploatowane przez koleje górnicze w rejonie Konina lokomotywy elektryczne serii EL2 które ze względów technicznych nie mogą puścić torów kolei górniczej mają te 12 cyfrowe numery choć jest ich obecnie 27 w Koninie i 13 na całkowicie izolowanej kolei w Adamowie.


© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)