|
|
Bitwa pod Legnicą (1241) w liczbach, Liczebność wojsk, straty obu armii itp.
|
|
|
|
Jest to podejrzenie, że relacja bitewna pochodzi od Jana Iwanowica i był on faktycznym (prawdziwym) uczestnikiem bitwy. GniewkoSynRybaka nie musi wierzyć, że to postać autentyczna, ale najlepiej rozważać obie opcje (także o tym, że on jednak żył i był świadkiem batalii). No bo fantazjować to można, gdy się absolutnie nic na temat bitwy czy innego wydarzenia opisywanego nie znajdzie, ale jeśli wiadomości z zachowanych jeszcze wtedy źródeł były - no to zupełnie co innego. Np. skąd Długosz by wiedział, że Henryk II Pobożny dzielił wojsko akurat na 4 oddziały, a nie np. na dwa czy trzy (to wymyślić raczej trudno)? Skąd by wiedział o składzie pierwszego oddziału Dypoldowica i np. o tych górnikach ze Złotoryi? Tych zdań omawianych wyżej, imion poległych znaczniejszych rycerzy czy ostatnich akcentów bitewnych z udziałem Jana Iwanowica nie wspomnę. Jeżeli on faktycznie przeżył bitwę, był rycerzem śląskim (a jest na to spora szansa, jeżeli był w tym czwartym hufcu odwodowym) i potem wstąpił do klasztoru dominikańskiego, to gdzie powinien trafić? Stawiałbym na to, że powinien trafić do dominikanów wrocławskich, jeśli miał szacunek do swojego poległego wodza i chciał był w miarę blisko niego. A skoro później Wrocław i kościół, gdzie spoczywało ciało Henryka II - odwiedzali podróżni i pielgrzymi, to i rosło zapotrzebowanie na stworzenie czegoś, co byłoby relacją na temat bitwy. Iwanowic mógł spisać to (sam albo dyktował komuś biegłemu w piśmiennictwie), co pamiętał - dla współczesnych i potomnych i nie wiem, czy to musiało być koniecznie "podczepione" pod jakąś kronikę, czy też nie było zupełnie odrębnym opisem batalii, który u dominikanów (ewentualnie franciszkanów, biorąc pod uwagę miejsce spoczynku księcia) na długo się zachował. Jeżeli Długosz był we Wrocławiu i kościele św. Jakuba (a w necie było coś o tym przy tekście o Popponie z Osterny), to wtedy wiadomo, skąd wiedział więcej choćby o mistrzu z Prus, a źródeł dotyczących kampanii z 1241 r. na pewno tu szukał (zapewne u dominikanów jak i franciszkanów). Na jego miejscu szukałbym też i w Legnicy. Ale to jedna z możliwych hipotez, a przecież może być ich więcej. To, że p. Labuda myślał, że znajdzie najważniejsze tam, gdzie tego faktycznie nie było, nie oznacza, że tego nie było gdzie indziej. Interesujące że np. T. Jasiński pisząc o wstąpieniu Jana Iwanowica do klasztoru dominikańskiego obstawiał... Racibórz (co prawda ze znakiem zapytania) więc pewności raczej nie miał.
Ten post był edytowany przez ted1hist: 28/02/2021, 13:04
|
|
|
|
|
|
|
|
ciekawy news do tej dyskusji:
QUOTE Tomasz Gałuszka OP: Fragment „zaginionej kroniki dominikańskiej” w zbiorach Rosyjskiej Biblioteki Narodowej w Petersburgu, w: Studia Źródłoznawcze, t. LIX, 2021
QUOTE Przedmiotem artykułu jest prezentacja odnalezionego w zbiorach Rosyjskiej Biblioteki Narodowej w Petersburgu nowego źródła do najstarszych dziejów polskich dominikanów. Powstało ono zapewne w pierwszej połowie XIII w. Zawiera wiele nowych informacji, m.in. ostatecznie przecina spekulacje na temat czasu przybycia św. Jacka do Krakowa, który niewątpliwie został posłany do Polski w 1222 r. Odnaleziony tekst jest najprawdopodobniej fragmentem tzw. zaginionej kroniki dominikańskiej
QUOTE W 2018 r. w ramach projektu pt. Słownik Biograficzny Polskich Mendykantów w Średniowieczu. Tom 1: Dominikanie, prowadzonego pod auspicjami Dominikańskiego Instytutu Historycznego w Krakowie, Marek Miławicki OP i Michał Skoczyński przeprowadzili kwerendę w zbiorach Rosyjskiej Biblioteki Narodowej w Petersburgu. Wśród analizowanych jednostek bibliotecznych polscy badacze zwrócili uwagę na średniowieczny rękopis z zespołu nr 955 o sygnaturze Lat. I F 212. Rękopis ten już w 1991 r. został opisany przez Elżbietę Balcerzową, ale nigdy nie znalazł się w centrum zainteresowania polskich historyków. M. Skoczyński przeprowadził wstępne rozpoznanie rękopisu, podjął się sprowadzenia jego podobizn oraz przygotowuje osobną publikację prezentującą ten zabytek.
QUOTE W tekście można wyróżnić pięć części: 1) Odpis dokumentu fundacyjnego klasztoru dominikanów we Wrocławiu, wystawionego 1 V 1226 przez biskupa wrocławskiego Wawrzyńca. 2) Odpis niedatowanego dokumentu Mieszka I Plątonogiego (zm. 1211) dotyczącego kościoła św. Wojciecha we Wrocławiu. 3) Odpis dokumentu biskupa Wawrzyńca z 17 IV/1 V 1226 dotyczącego przejęcia przez tegoż biskupa kościoła św. Wojciecha od augustianów. Na końcu autor dodał: „Littere originales omnium precedentium habentur in deposito conuentus”. 4) Fragment ex cronicis fratrum (edycja tekstu w dalszej części artykułu) i nota końcowa: „Unde conuentus Wratislawiensis receptus est anno domini MCCXXVI kalendis Maii, ut colligi potest ex litteris prescriptis. Omnia ad laudem Dei et ad perpetuam rei memoriam”. 5) Komentarz historyczny do dokumentu księcia Mieszka I Plątonogiego (nr 2), prawdopodobnie oparty na Kronice książąt polskich. Na końcu tegoż komentarza, będącego zarazem ostatnim tekstem na k. 56v, autor napisał – jak to wyżej wspomniano – „Anno Domini 1481”
QUOTE Łatwo zauważyć, że ten tekst jest w niektórych częściach identyczny z treścią cytowanej już wyżej noty z Długoszowego katalogu prowincjałów dotyczącej prowincjała Gerarda i tzw. rozesłania krakowskiego. Należy jednak odrzucić możliwość, że XV-wieczny dominikański autor miał przed oczyma dzieło Długosza i umiejętnie je streścił, a kilka zdań wprost skopiował. Nie chodzi tylko o to, że trudno jest domniemywać, by któryś z wrocławskich dominikanów na początku lat 80. miał bezpośredni dostęp do tekstu LB33. Najistotniejszy jest fakt, że sam dominikański autor podał wyłącznie jeden odsyłacz źródłowy: ex cronicis fratrum, informując w ten sposób czytelnika, że przytoczony fragment nie jest jego autorską kreacją, a jedynie został przez niego zaczerpnięty z innego dzieła
Ten post był edytowany przez GniewkoSynRybaka: 24/03/2023, 22:17
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE Odnaleziony w Petersburgu fragment ex cronicis fratrum otwiera nowy etap w ponad siedemdziesięcioletnich badaniach nad „zaginioną kroniką dominikańską”. W świetle przeprowadzonych analiz możemy stwierdzić, że „zaginiona kronika dominikańska” (źródło Ω) rzeczywiście istniała, jednak zapewne nie w takim kształcie i nie z taką zawartością, jak domniemywał G. Labuda. Możemy przyjąć tezę, że opisywała ona przede wszystkim okoliczności powstania i organizacji sieci klasztornej Prowincji Polskiej Zakonu Kaznodziejskiego. Źródło to powstało w pierwszej połowie XIII w., a jego autora należy poszukiwać wśród zakonników z pierwszego pokolenia miejscowych dominikanów. Być może był nim współczesny św. Jackowi brat Marcin z Sandomierza
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Ais @ 7/10/2009, 18:22) A z połączonymi siłami Śląsko-Czeskimi... czy są jakiekolwiek informacje na temat jak liczna była armia Czeska? Bo te wzmianki o 50 tysiącach uważam za piedoły.
Nie ma żadnych informacji o liczbach.
Co do liczb w bitwie pod Durnkrut/Marchfeld 1278 r. Tomasz z Pawii pisze, że Rudolf miał po swojej stronie 2000 wojowników z Austrii, Styrii i Karyntii oraz 40 000 Wegrów i Kumanów. Miało im się przeciwstawić 30 000 dobrze uzbrojonych jeźdźców, w tym wielu Niemców. Henryk z Heimburga ponownie zauważa, że w armii czeskiej było wielu Polaków. Kronikarz Klosterneuburga pisze o 30 000 ludzi z Węgier, kronika z Kolmara nawet o 40 000. Według Jana z Viktring, Przemyśl przyprowadził na pole bitwy 30 000 ludzi, podczas gdy Rudolf nie miał nawet jednej czwartej tej liczby. Wiedeński kronikarz pisze o 250 opancerzonych jeźdźcach (dextrarios faleratos) Rudolfa przeciwko 1100 ciężkim jeźdźcom Przemyśla. Kronikarz z Kolmar pisze, że Przemyśl zgromadził 10 000 panów. Inne źródło podaje, że armia Przemysła liczyła 20 000 ludzi. Współcześni historycy są sceptyczni wobec tych liczb. Andreas Kusternig szacuje siłę armii czeskiej na 6.000 ludzi, podczas gdy armia rzymsko-węgierska miała liczyć 9.300 wojowników, z przewagą liczebną Przemyśla w ciężkiej kawalerii (tzw. konie kryte) 1.000 do 300-550, liczebność Rudolfa wzrosła o lekkozbrojnych Kumanów. Josef Žemlicka szacuje ich liczbę na około 10 000-15 000 po każdej ze stron, z przewagą liczebną króla rzymskiego. Podsumowałem tu.
I jeszcze jeden dodatek do Długosza, Bolesław lub jego ojciec nie byl markrabia morawskim. Wzmianka o nim pozwala jednak zrozumieć, dlaczego ojciec Bolesława, Děpolt (Theobaldus, Dypold), zginął w 1223 roku. Po śmierci margrabiego Władysława Henryka Dypolt najwyraźniej aspirował do tytułu margrabiego, ale został zabity w swojej twierdzy Kouřim przez czeskiego króla Przemysła Otokara I, a jego synowie zostali wygnani na Śląsk. Pisał o tym Jasiński, choć czeska nauka ma inna liczbe generacji Dypoltowiców https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/show-conte...03365?id=203365
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|