|
|
Wojna prusko - austriacka 1866
|
|
|
|
Dodam pewna zabawna informacje na temat jakości sztabów armii pruskiej i austriackiej. U Prusaków Von Moltke wszystko trzymał twarda ręka, sztab pracował znakomicie. U Austriaków obrady sztabu głównego odbywały się w Gasthausie. Na drugi dzień niewiele pamiętali z narady. Sam szef sztabu austriackiego Benedek twierdził ze do takiej pracy trzeba mieć przede wszystkim mocna wątrobę.
|
|
|
|
|
|
|
|
Drodzy Forumowicze! Z tymi sztabami i anegdotami o wątrobach oficerów nie przesadzałbym. Zawsze w takim momencie można miast Benedeka zacytować generała Leonharda Blumenthala, szefa sztabu armii księcia Fryderyka Wilhelma, który utrzymywał, iż Moltke był „generałem gabinetowym, niezdolnym do dowodzenia w polu najmniejszym nawet pododdziałem”. Moim zdaniem to nie sztaby decydowały, ale dysproporcja w sile ekonomicznej Prus i Austrii. Armia rakuska była chronicznie niedofinansowana – dość powiedzieć, że w roku 1866 nie wyposażono jej należycie nawet w odpowiednie obuwie. Po kilku dniach forsownego marszu buty rozlatywały się, a wojacy nie posiadali zapasowych. Rakuszanie nie posiadali przy tym chociażby dobrze funkcjonujących zapalników artyleryjskich. W rejonie wspomnianych wcześniej wzgórz koło wioski Dub dwa pociski austriackie uderzyły w bezpośrednim sąsiedztwie przyglądającej się bitwie sadowskiej dwójki najwyższych wodzów: króla Wilhelma I i Helmutha von Moltke. Żaden z owych pocisków nie wybuchł. Bitwa z 3 lipca 1866 roku toczona była w terenie przez jaki przeszły deszcze, a granaty austriackie posiadały konstrukcję powodującą, że w mokrym gruncie ryły w ziemię bez eksplozji. Można by wiele jeszcze dyskutować o sztabach obu stron, gdyby wspomniane pociski zraniły lub zabiły kogoś z owej dwójki. Historia mogła się wówczas potoczyć zupełnie innym torem. Wobec dużej liczby niewybuchów piechota pruska parła do przodu i własnym ogniem wybijała obsługi austriackich dział, dając podkład pod dzieła malarskie w stylu tego z okładki polskiej edycji książki pana Geoffreya Wawry. Pod Červeną Horą o wyniku starcia kawaleryjskiego nie decydował Moltke i jego sztabowcy, lecz fakt, iż ułani hohenzollernowscy dysponowali lepszymi końmi i dłuższymi lancami, niż ich galicyjscy przeciwnicy. Na to wszystko kładły się tarcia i animozje między poszczególnymi pułkami cesarskimi. Waśnie te nie zawsze wiodły się z antagonizmów między poszczególnymi narodami (np. na osi Węgrzy–Rumuni, czy Rusini–Polacy), ale pochodziły z osobistych zatargów, rodzących się podczas wspólnego pełnienia służby czasu pokoju. Dla przykładu w siedmiogrodzkim garnizonie miasta Kronstadt (obecnie Braşov) przez całe lata 50. XIX wieku dochodziło do ulicznych walk między pułkiem Rusinów z Galicji i regimentem miejscowych Rumunów i Cyganów, choć jedni i drudzy byli wyznawcami obrządku wschodniego, a w roku 1849 wszyscy oni w tymże Siedmiogrodzie wspólnie walczyli przeciwko węgierskiej rewolucji. Od zwaśnionych regimentów trudno było wymagać należytej kooperacji na placu boju. W roku 1866 brygady austriackie konstruowano w ten sposób, aby pułki uważane za niepewne były pilnowane przez drugi regiment, uważany za lojalny. Dla przykładu w VI korpusie wiedeńczyków z 4 regimentu pilnowali Rusini i Polacy z pułku nr 55, Włochów z Trzynastki trzymali w garści Rusini z okolic Stanisławowa, a oko na Węgrów z Egeru mieli sądeccy Cwancygierzy. Dochodziły do tego ambicje poszczególnych dowódców i swoisty wyścig po Order Marii Teresy. W efekcie każda większa bitwa roku 1866 była znaczona dużymi aktami niesubordynacji ze strony oficerów niżej postawionych. Pod Custozą feldmarszałek-porucznik Maroičić wchodził w kompetencje arcyksięcia Albrechta; pod Náchodem, Czeską Skalicą i Sadową kompletnie wywrócono do góry nogami projekty głównodowodzącego Armii Północ; pod Trutnovem brygada Knebla atakowała Wzgórze Św. Jana wbrew planom komendanta X korpusu.
|
|
|
|
|
|
|
|
Drodzy Forumowicze! Przypominam, że zgodnie z zapowiedzią ze strony wydawnictwa za tydzień polska premiera książki Geoffreya Wawry.
|
|
|
|
|
|
|
|
Drodzy Forumowicze! Gdyby ktoś chciał o coś zapytać odnośnie książki Geoffreya Wawry, to zapraszam. Przynajmniej odnośnie jej angielskiego oryginału.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Django II @ 3/04/2013, 15:16) Ben Wojak wielkim śmiałkiem był, Co wojny zgłębił toń, Lecz kartacz nogi urwał mu, Ben złożyć musiał broń.
Przepraszam za offtop, lecz powstrzymać się nie mogłem. Coś w podobnym tonie:
Kiedy szliśmy do ataku, to uciekał q**a wróg. Tera wszyscy majo po medalu, a jo q**a ni mom nóg.
|
|
|
|
|
|
|
BTKasz47
|
|
|
I ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 23 |
|
Nr użytkownika: 47.399 |
|
|
|
Zawód: emeryt |
|
|
|
|
"Zagooglowałem " Podobne wydania .... przeglądam już 178 stronę - znalazłem kilka interesujących pozycji. Ślęczę nad tym dalej...
Ten post był edytowany przez BTKasz47: 12/02/2015, 18:55
|
|
|
|
2 Użytkowników czyta ten temat (2 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|