Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
4 Strony < 1 2 3 4 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> ZOMO - z drugiej strony barykady
     
memex
 

VI ranga
******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 1.264
Nr użytkownika: 1.184

Stopień akademicki: N/D
Zawód: kalkulator mocy
 
 
post 11/01/2006, 8:11 Quote Post

QUOTE(zomol @ 10/01/2006, 19:06)
Nazwałbym to raczej fascynacją formacją która była stopniu profesjonalna skuteczna i miała jakaś tam renomę w dziedzinie utrzymywania porzadku publ..

Aleś sobie kolego znalazł obiekt fascynacji laugh.gif
Tak, skuteczni byli wyjątkowo. Sam pamiętam jak gdzieś w połowie lat 80-tych dwóch 2-metrowców w hełmach i z tarczami użyło sobie do woli na moich plecach przy pomocy "środków bezpośredniego przymusu", czyli długaśnych pał. Rozumiem doskonale, że moja aż 170-centymetrowa postura wzbudziła w tych dwóch kafarach usprawiedliwiony lęk i pragnienie obrony socjalistycznego porządku. W efekcie udanej akcji renomowanego ZOMO bardzo bolał mnie brzuszek od kopania, a na plecach i nogach pojawiły mi się fajne wzorki. Były tak intrygujące, że na drugi dzień na lekcji WF nauczyciel spytał mnie: "Co ty q**a w zebrę się zamieniasz?". Całe zajście miało miejsce po koncercie nieodżałowanej starej dobrej "Republiki". A wpier****li mi tylko dlatego, że przypadkowo znalazłem sie na drodze tego 2-osobowego patrolu. Widocznie tak podziałała na nich dobra muza. No proszę, jakie wrażliwe artystyczne dusze wink.gif
QUOTE(zomol @ 10/01/2006, 19:06)
a, że ZOMO-wców zamiast w obronie społeczeństwa, czasem stawiono przeciwko niemu, to już zupełnie inne historia..

Ty masz prawo myśleć w taki sposób, ja mam prawo myśleć inaczej. Nie da się oddzielić tzw. "skuteczności" i "renomy" ZOMO od ich bezwzględności, chamstwa i prymitywizmu. Jako organizacja są u mnie przegrani i to nie tylko z powodu osobistych doświadczeń. Np. widziałem kiedyć "skuteczne" działanie w postaci kopania młodej dziewczyny podkutym butem. Toż to było "profesjonalne" zachowanie wink.gif

P.S.
Twoja stronka warta jest jednak przejrzenia.

Nad czym zastanawia się ZOMO-wiec stojący przy pisuarze?
"Czy lać, czy walić?"
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #16

     
ursus45
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 40
Nr użytkownika: 12.327

Pawel
Zawód: Uczen LO
 
 
post 25/01/2006, 14:13 Quote Post

ZOMO budzi wiele kontrowersji i zazwyczaj nikomu nie kojarzy się z czymś przyjemnym. Osobiście nie pamiętam ich, gdyż urodziłem się dopiero w roku przemian - czyli 1989. Ale słyszałem wiele opowiadań starszych osób, w tym mojego ojca, o tym jak "humanitarne" sposoby stosowali. W pełni zgadzam się z opinią kolegi Memex'a i sądzę, że ZOMO jest na straconej pozycji w pamięci wielu Polaków i zapewne więcej ludzi chce o ZOMO zapomnieć niż wspominać dry.gif
Ale Twoja stronka jest rzeczywiście godna przejrzenia i zawiera wiele materiałów, których nie sposób znaleść gdzieś na innych stronach WWW.
Pozdrawiam!!!

P.S. Polecam forum o tematyce motoryzacji PRL-u, ale nie tylko: http://www.motoprl.fora.pl
 
User is offline  PMMini Profile Post #17

     
jabol
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 327
Nr użytkownika: 7.734

 
 
post 30/01/2006, 17:06 Quote Post

Zastanawiam się jak ZOMO poradziłoby sobie w starciu ze współczesnymi pseudokibicami?
Dzisiejsi bandyci stadionowi, którzy utrzymują grupy "chooligans" - ćwiczące sztuki walki i koksujace się na siłowni, walczace w ustawkach, są znacznie trudniejszym przeciwnikiem niż opozycjonisci z czasów PRL-u. Policja, zwłaszcza OPP z garnizonu ślaskiego czy stołecznego radzą sobie nieźle, gorzej na pewno jest na prowincji gdzie mecze obstawiają NPP czyli takie policyjne pospolite ruszenie.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #18

     
miturak
 

II ranga
**
Grupa: Użytkownik
Postów: 66
Nr użytkownika: 8.192

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 2/06/2006, 12:20 Quote Post

Mój znajomy był w połowie lat 80-tych w ZOMo w W-wie. Za dowódców miał 2 gości z doktoratami prawa, którzy jak była jakaś zadyma to szli w pierwszym szeregu z gołymi pięśćiami. Ideowcy, podobno strasznie lubili ten sport (bójki itp.).
Pewnego razu jednemu z tych d-ców potrzebne były obcegi i pojechali do niego pod blok. Mieszkał on na ostatnim pietrze. Wysiadł z samochodu i krzyknął "MAryśka" (nie pamiętam jak miała jego zona na imię, ale mAryska tu chyba pasuje), z balkonu wychyliła sie jego żona, a on "Maryska obcegi!" I Maryska chcąc nie chcąć musiałą windą zjechać do piwnicy, wziąć obcegi, wjechać na górę i rzucić z balkonu te obcęgi. Potem ten gość mówił, że ma zaje...cie wytresowaną żonę.
BEZ KOMENTARZA.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #19

     
chomik
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 485
Nr użytkownika: 7.754

Zawód: rysownik
 
 
post 8/06/2006, 15:47 Quote Post

Uważam, że strona o ZOMO to dobry pomysł, bo Polacy (szczególnie młodzi) mogą dzięki takim informacjom lepiej rozumieć to, co się działo w naszym kraju. Widać to bardzo dobrze na przykładzie różnych legend o ZOMO, jakie przytoczyli też uczestnicy tego forum.

Bardzo często (zwłaszcza w czasie stanu wojennego) słyszałem opinie o tym, że służba w ZOMO była lżejsza niż w wojsku, że mieli doskonałe żarcie, że mieli tak dobrze, że szynką to w siebie rzucali (może warto by zrobić dyskusję o szynce w PRL jako wymarzonym symbolu dobrobytu?). Wierzyłem w te opowieści do czasu gdy w połowie lat 80-tych porozmawiałem z chłopakiem, który przeszedł służbę w ZOMO, już po stanie wojennym. Mówił, że załatwił sobie skierowanie do ZOMO po znajomości, bo chciał mieć lżej niż w wojsku. Gorzko się rozczarował. Wspominał służbę jako sadystyczny dryl, mordercze ćwiczenia, podłe żarcie, opowiadał o próbach samobójczych. ZOMO to była może fajna fucha dla zawodowych milicjantów, ale nie dla poborowych.

Inna legenda mówi o szprycowaniu zomoli narkotykami przed akcją. Wielu manifestantów opowiada o szklistym wzroku zomowców, o pianie na pysku, o brutalnej, bezsensownej agresji, okładaniu pałką drzewek przy drodz itp. Moja specjalność wojskowa to kwatermistrzostwo, służba żywnościowa. Kiedy byłem w wojsku jeden z oficerów, wykładających nam przedmioty fachowe, wyjaśniał nam te plotki, podobnie jak bajki o dodawaniu bromu do wojskowej kawy żbożowej. Specjalnie pytał o tę sprawę swoich kolesiów po fachu z MO. Tego sie nie robiło z bardzo prostego powodu: podając setkom funkcjonariuszy środki psychotropowe, bardzo łatwo byłoby przedawkować, a wtedy jest trup i wkracza prokurator. Jak się wówczas mawiało w wojsku "Nam nie straszne NATO czołgi, my się boim czarnej Wołgi" (młodszym wyjaśniam, że chodzi o samochody marki Wołga, którymi jeździły wyższe szarże).

I kolejna legenda na temat ZOMO. W czasie stanu wojennego ludzie nazywali zomowcami wszystkich milicjantów w polowych mundurach. Myślę, że warto byłoby wytłumaczyć na stronie poświęconej ZOMO, że były różne formacje, używane do zastraszania społeczeństwa. Np. znałem osobiście ludzi, którzy nigdy wcześniej nie mieli nic wspólnego z milicją, a którzy w chwili wprowadzenia stanu wojennego dostali jako rezerwiści kartę powołania, jak w przypadku wojny, ale byli kierowani do skoszarowanych jednostek milicji i chodzili po ulicach z pałami, z pepeszami na plecach i nawet sami nie za bardzo wiedzieli, jak się nazywa ich jednostka. I umierali ze wstydu, że są zomolami.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #20

     
0700******
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 1
Nr użytkownika: 39.746

 
 
post 7/01/2008, 19:56 Quote Post

Żeby się wypowiadać rzetelnie na temat tych formacji to najpierw należałoby służyć w jakiejkolwiek... formacji zbrojnej, czy to w państwie demokratycznym, czy socjalistycznym i nie znam państwa w którym by nie było sił porządkowych... czy to ZOMO, czy CRS, Prewencja i wszelkie inne, a nie opowiadać/pisać niesprawdzonych do końca informacji.
 
User is offline  PMMini Profile Post #21

     
JerzyMS
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 523
Nr użytkownika: 36.861

Jerzy MS
Zawód: BANITA
 
 
post 8/01/2008, 23:59 Quote Post

QUOTE(Sarissoforoj @ 16/02/2005, 1:03)
ZOMO urządziło sobie "trening" na jego mieszkańcach manifestujących z okazji 3 maja nad jego grobem.

*



ZOMO niczego sobie nie moglo urzadzac.
-musial byc rozkaz.
Jak byl rozkaz: - to najpierw musial go ktos wydac, a dopiero pozniej ktos inny wykonac.
Dzis IPN nawet tego nie potrafi ustalic
 
User is offline  PMMini Profile Post #22

     
ak_2107
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 126
Nr użytkownika: 36.598

a. kowalski
Zawód: wolny
 
 
post 9/01/2008, 0:54 Quote Post

Formacje typu ZOMO byly sa i beda. Czy to sie niektorym podoba
czy nie. I specjalnie sie nie roznia. Moze wyszkoleniem czy
wyposazeniem. No i skutecznoscia.
Osobiscie nie widze specjalnej roznicy w akcji komunistycznej
milicji jaka mialem okazje zobaczyc we Wroclawiu a tym
co prawie 7 lat temu demokratyczna policja pokazala we Wloszech.
(Genua G8). Gaz smierdzial tak samo.
Jesli jakas roznica jest to moze ktos wyjasni.
Tylko bez ideologicznych okularow prosze.


Gestapo bylo np. bardzo skuteczna policja polityczna.
UOP czy ABW niekoniecznie. I co z tego wynika ?
 
User is offline  PMMini Profile Post #23

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.268
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 29/02/2016, 20:56 Quote Post

https://youtu.be/Oc2wETRbleU?t=21m11s
 
User is offline  PMMini Profile Post #24

     
Bartłomiej Rychlewski
 

naczelny opluwacz , wróg ludzkości postępowej
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.116
Nr użytkownika: 7.736

Stopień akademicki: mgr nauk tajemnych
Zawód: prawnik oprawca
 
 
post 29/02/2016, 21:13 Quote Post

[quote=ak_2107,9/01/2008, 1:54]
F
CODE
ormacje typu ZOMO byly sa i beda. Czy to sie niektorym podoba
czy nie. I specjalnie sie nie roznia. Moze wyszkoleniem czy
wyposazeniem. No i skutecznoscia.
Osobiscie nie widze specjalnej roznicy w akcji komunistycznej
milicji jaka mialem okazje zobaczyc we Wroclawiu a tym
co prawie 7 lat temu demokratyczna policja pokazala we Wloszech.
(Genua G8). Gaz smierdzial tak samo.
Jesli jakas roznica jest to moze ktos wyjasni.
Tylko bez ideologicznych okularow prosze.


Gestapo bylo np. bardzo skuteczna policja polityczna.
UOP czy ABW niekoniecznie. I co z tego wynika ?
[right][snapback]341694[/snapback][/right]


Byłem kilka razy świadkiem interwencji francuskiej CRS (koniec lat 80 - tych) . Nigdy nie zdarzyło się strzelanie do okien mieszkań gazem czy flash- bangami. Pałowanie było i to ostre, ale nie widziałem by kogokolwiek kopano, czy pałowano już po doprowadzeniu do radiowozu . Na komendzie gdzie przewożono zatrzymanych nie byłem , ale nigdy nie spotkałem się ( choćby w relacjach uczestników - a miałem z nimi kontakt) ze zjawiskiem ,,ścieżek zdrowia" czy bicia ,,prewencyjnego".

Ten post był edytowany przez Bartłomiej Rychlewski: 29/02/2016, 21:14
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #25

     
Fuser
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 4.268
Nr użytkownika: 15.418

 
 
post 1/03/2016, 20:04 Quote Post

Kiszczak i inni. Fragment książki Łazarewicza o sprawie Przemyka
 
User is offline  PMMini Profile Post #26

     
Jacpi
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 941
Nr użytkownika: 76.416

Jacek Piorecki
 
 
post 2/03/2016, 10:10 Quote Post

[quote=Bartłomiej Rychlewski,29/02/2016, 21:13]
[quote=ak_2107,9/01/2008, 1:54]
F
CODE
ormacje typu ZOMO byly sa i beda. Czy to sie niektorym podoba
czy nie. I specjalnie sie nie roznia. Moze wyszkoleniem czy
wyposazeniem. No i skutecznoscia.
Osobiscie nie widze specjalnej roznicy w akcji komunistycznej
milicji jaka mialem okazje zobaczyc we Wroclawiu a tym
co prawie 7 lat temu demokratyczna policja pokazala we Wloszech.
(Genua G8). Gaz smierdzial tak samo.
Jesli jakas roznica jest to moze ktos wyjasni.
Tylko bez ideologicznych okularow prosze.


Gestapo bylo np. bardzo skuteczna policja polityczna.
UOP czy ABW niekoniecznie. I co z tego wynika ?
[right][snapback]341694[/snapback][/right]


Byłem kilka razy świadkiem interwencji francuskiej CRS (koniec lat 80 - tych) . Nigdy nie zdarzyło się strzelanie do okien mieszkań gazem czy flash- bangami. Pałowanie było i to ostre, ale nie widziałem by kogokolwiek kopano, czy pałowano już po doprowadzeniu do radiowozu . Na komendzie gdzie przewożono zatrzymanych nie byłem , ale nigdy nie spotkałem się ( choćby w relacjach uczestników - a miałem z nimi kontakt) ze zjawiskiem ,,ścieżek zdrowia" czy bicia ,,prewencyjnego".
*

[/quote]
Ja byłem świadkiem tłumienia rozruchów przez policję brytyjską w 1990. Powiem jedno ZOMO nie dorastało im do pięt w skuteczności działań. Działania ZOMO miałem okazje odczuwać i obserwować osobiście smile.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #27

     
Lugal
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 824
Nr użytkownika: 58.985

Marcin
Stopień akademicki: magister
 
 
post 25/12/2016, 21:21 Quote Post

Czytając relacje z przebiegu działań prowadzonych przez ZOMO, oglądając filmy archiwalne, słuchając relacji osób, które były świadkami brutalności tej formacji, zastanawiam się, czy ktoś w pełni normalny mógł trafić do takich oddziałów? Z tego, co dowiedziałem się, mitem są opowieści, że byli oni faszerowani środkami psychotropowymi potęgującymi agresję. Niektóre ich wyczyny, bezsensowne akty okrucieństwa i sadystyczne zachowania można jednak porównywać z działaniami SS czy gestapo. Co z tych ludzi robiło takie bestie? Trafiało tam dużo prostych chłopaków z prowincji, bez wykształcenia i perspektyw życiowych, z zamiarem odrobienia służby wojskowej lub motywowanych wysokimi zarobkami i otrzymaniem mieszkania. Czy sam fakt bycia zdesperowanym wystarczał do tego, by trafić do takiej znienawidzonej powszechnie i pogardzanej od czasów stanu wojennego formacji? Do czasów wydarzeń w czerwcu 1976 lub, najpóźniej, stanu wojennego ZOMO nie było szeroko znaną, budzącą strach formacją. Później jednak stało się jednym z najbardziej znienawidzonych symboli opresyjności reżimu, a jednak nabór nadal trwał, choć rekruci dobrze o tym wiedzieli. Czy do tego typu oddziałów powoływano szczególnie chętnie osoby psychopatyczne, o skłonnościach sadystycznych, lub narcystyczne, chcące mile połechtać własne ego poczuciem własnej siły i bycia "panem życia i śmierci" wybranych osób? Czy już w jednostkach, w toku szkolenia, poddawano ich indoktrynacji politycznej? Ciekawi mnie też, jak wyglądały stosunki międzyludzkie w tych jednostkach, czy była tam jakaś ostra rywalizacja, agresja porównywalna z dręczeniem "kotów" w armii przez "falę" i czy dowódcy w jakiś sadystyczny sposób nie odnosili się do podwładnych. Poza tym ludzie ci mieli rodziny, znajomych, sąsiadów. Jak ww. patrzyli na tych siepaczy komunistycznej władzy? Czy spotykali się z ostracyzmem rodziny i znajomych? Podejrzewam, że wszystkie powyższe czynniki musiały deformować psychikę tych funkcjonariuszy i negatywnie rzutować na ich życie rodzinne.

Ten post był edytowany przez Lugal: 25/12/2016, 21:24
 
User is offline  PMMini Profile Post #28

     
Ciamciaramcia
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 277
Nr użytkownika: 99.935

 
 
post 25/12/2016, 23:54 Quote Post

QUOTE(Lugal @ 25/12/2016, 21:21)
Czytając relacje z przebiegu działań prowadzonych przez ZOMO, oglądając filmy archiwalne, słuchając relacji osób, które były świadkami brutalności tej formacji, zastanawiam się, czy ktoś w pełni normalny mógł trafić do takich oddziałów? Z tego, co dowiedziałem się, mitem są opowieści, że byli oni faszerowani środkami psychotropowymi potęgującymi agresję. Niektóre ich wyczyny, bezsensowne akty okrucieństwa i sadystyczne zachowania można jednak porównywać z działaniami SS czy gestapo. Co z tych ludzi robiło takie bestie? Trafiało tam dużo prostych chłopaków z prowincji, bez wykształcenia i perspektyw życiowych, z zamiarem odrobienia służby wojskowej lub motywowanych wysokimi zarobkami i otrzymaniem mieszkania. Czy sam fakt bycia zdesperowanym wystarczał do tego, by trafić do takiej znienawidzonej powszechnie i pogardzanej od czasów stanu wojennego formacji? Do czasów wydarzeń w czerwcu 1976 lub, najpóźniej, stanu wojennego ZOMO nie było szeroko znaną, budzącą strach formacją. Później jednak stało się jednym z najbardziej znienawidzonych symboli opresyjności reżimu, a jednak nabór nadal trwał, choć rekruci dobrze o tym wiedzieli. Czy do tego typu oddziałów powoływano szczególnie chętnie osoby psychopatyczne, o skłonnościach sadystycznych, lub narcystyczne, chcące mile połechtać własne ego poczuciem własnej siły i bycia "panem życia i śmierci" wybranych osób? Czy już w jednostkach, w toku szkolenia, poddawano ich indoktrynacji politycznej? Ciekawi mnie też, jak wyglądały stosunki międzyludzkie w tych jednostkach, czy była tam jakaś ostra rywalizacja, agresja porównywalna z dręczeniem "kotów" w armii przez "falę" i czy dowódcy w jakiś sadystyczny sposób nie odnosili się do podwładnych. Poza tym ludzie ci mieli rodziny, znajomych, sąsiadów. Jak ww. patrzyli na tych siepaczy komunistycznej władzy? Czy spotykali się z ostracyzmem rodziny i znajomych? Podejrzewam, że wszystkie powyższe czynniki musiały deformować psychikę tych funkcjonariuszy i negatywnie rzutować na ich życie rodzinne.
*


Kilku moich sasiadow to byli zomowcy, a takze jedna bliska mi osoba. Do ZOMO wstepowano w ramach sluzby wojskowej na poczatku lat 70., z tego co sie orientuje. Formalnie rzecz biorac przedstawiciel "bijacego serca partii" mial byc wzorowym "czerwonym". Tymczasem moi sasiedzi w wiekszosci przypadkow brali sluby koscielne, chrzcili dzieci i po prostu chodzili do kosciola. Ba! Kilku z nich nawet nie nalezalo do PZPR pomimo naciskow przelozonych. Obowiazkowo byli zapisywani do ZMS/ZSMP. Fikcyjne zebrania, "martwe dusze" i falszywe statystyki to byla codziennosc. Jedni swiecie wierzyli, ze owczesny system jest wlasciwy, a inni mieli to po prostu gdzies. Najgorzej wspominali skoszarowanie w czasie stanu wojennego i niepewnosc co sie wydarzy dalej. "Ochrona" Domu Partii czy jakiegos pomnika byly na porzadku dziennym, czasem "czyny spoleczne" wink.gif
Rzeczywiscie element "ksztaltowania swiadomosci politycznej" wystepowal. Sasiad zreszta zasmial sie na wiesc, ze jestem historykiem, bo by zachowal "czerwone ksiegi" specjalnie dla mnie. Duzo tego mieli na stanie:D Podkreslam jeszcze raz - czym innym byla, jest i zapewne bedzie teoria, a czym innym praktyka zycia codziennego. PRL to nie tylko walka z jakimis "psychopatami" z ZOMO. Ba! Na przestrzeni dekad to wrecz epizody. Jak moglbym miec pretensje do 20-letniego chlopaka, ze chcial isc do MO np. w 1972 r. W momencie kiedy Gierek triumfowal, a masa ludzi jakos identyfikowala sie z rzadzacymi? Pewnie, w latach 80. to juz inna bajka. Niemniej kazdy chcial i chce zarabiac. W ogole jakies porownania do gestapo czy Bog wie czego to jest gruba przesada. Czesc "moich" zomowcow zrezygnowala z MO na wiesc o krachu systemu. Autentycznie bali sie, ze "demokraci" beda ich rozliczac. Tymczasem jeden z nich powiedzial, ze "nie ma czego sie wstydzic". I faktycznie. Przeszedl "weryfikacje" (bylo cos takiego) i pracowal w prewencji. Szyld sie zmienil, a karawana pojechala dalej. Ot co:)
Co do brutalnosci - to doskonale pamietam, ze przed laty francuska policja slynela z brutalnosci. ZOMO to jakies pikusie. Oczywiscie pomijam hanbiace wydarzenia wszystkim znane.
Relacje w oddziale? Typowe - ostry jezyk, dosadnosc. Jak to w srodowisku meskim. Zreszta moj kumpel po paru latach pracy we wspolczesnej policji tez ostro zmienil jezyk i podejscie do zycia.
Nigdy nie slyszalem o zadnym incydencie zwiazanym z "moimi" zomowcami. Przecietni ludzie, z przecietnymi rodzinami lub bez. Wiem natomiast, ze problem pijanstwa byl dosc powszechny. No tak jakby dzis nie byl... Kiedys pewnie wiekszy:)

Pewne kwestie sa niezalezne od systemu politycznego smile.gif

Ten post był edytowany przez Ciamciaramcia: 26/12/2016, 0:01
 
User is offline  PMMini Profile Post #29

     
dd100
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 591
Nr użytkownika: 73.323

 
 
post 26/12/2016, 13:32 Quote Post

QUOTE(chomik @ 8/06/2006, 15:47)
Np. znałem osobiście ludzi, którzy nigdy wcześniej nie mieli nic wspólnego z milicją, a którzy w chwili wprowadzenia stanu wojennego dostali jako rezerwiści kartę powołania, jak w przypadku wojny, ale byli kierowani do skoszarowanych jednostek milicji i chodzili po ulicach z pałami, z pepeszami na plecach i nawet sami nie za bardzo wiedzieli, jak się nazywa ich jednostka. I umierali ze wstydu, że są zomolami.
*



Mój ojciec właśnie dostał jako rezerwista kartę powołania (z milicją nie miał nic wspólnego). Nie stawił się i przez jakiś czas musiał się "ukrywać". Ukrywać w cudzysłowie, gdyż trzeba przyznać, iż szukano go mało wnikliwie. Milicja potrafiła codziennie podjechać pod blok i wyczekiwać na niego, dzwonić do drzwi. Tych się po prostu nie otwierało, raz tylko ja lub mój brat przypadkiem drzwi otworzyliśmy, matka powiedziała, iż męża nie ma i do mieszkania nie weszli (na całe szczęście, gdyż ojciec był). Wieczorem nie zapalało się światła (dla nas dzieciaków to akurat było straszne), a jak wracało się ze spaceru czy np. od znajomych to się krążyło po osiedlu, aż milicja odjechała. Za to w pracy mojego ojca nigdy się nie pokazali.
 
User is offline  PMMini Profile Post #30

4 Strony < 1 2 3 4 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej